Rezultaty wyszukiwania dla: Błogosławieństwo Niebios
Błogosławieństwo Niebios 2
Na szczęście wydawnictwo Czarna Owca nie kazało czekać czytelnikom zbyt długo. Drugi tom „Błogosławieństwa niebios” to powrót do świata duchów, demonów i bogów, który fascynuje, wciąga i potrafi wywołać gęsią skórkę. Mo Xiang Tong Xiu nie zwalnia tempa – fabuła staje się jeszcze bardziej dynamiczna, a bohaterowie dostają przestrzeń, by pokazać się z nowych, nieoczywistych stron.
O czym jest książka
Historia zaczyna się od odkrycia, że czarujący San Lang to tak naprawdę Hua Cheng – jeden z Czterech Wielkich Gróz i legendarny demon, budzący lęk wśród bogów i ludzi. Wraz z Xie Lianem trafiamy do Miasta Duchów, miejsca mrocznego, ale i pełnego barw, w którym rozrywka przeplata się z grozą, a na każdym kroku czai się intryga. To właśnie tutaj Xie Lian staje twarzą w twarz z własną przeszłością i starymi winami, których cień ciągnie się za nim od wieków. Pomiędzy opowieściami o upadłym królestwie, duchach szukających ukojenia i bezwzględnych rozgrywkach w Domu Gry rodzi się coś jeszcze – delikatne, ale coraz wyraźniejsze zaufanie pomiędzy bohaterami.
Moja opinia i przemyślenia
Drugi tom podobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy. Styl jest tutaj jakby pewniejszy, dialogi mają więcej lekkości, a retrospekcje nie spowalniają akcji, tylko dodają jej głębi. Sceny w Mieście Duchów były w moim odczuciu najmocniejszym punktem – pełne napięcia, ironii, ale i symboliki. Xie Lian został ukazany jako bohater tragiczny, noszący na barkach ogromny ciężar, a jednocześnie nadal zdolny do empatii i troski o innych. Hua Cheng natomiast fascynuje swoją lojalnością i oddaniem. Jego uczucia do Xie Liana są czyste i szczere, a jednocześnie podszyte tajemnicą. Relacja tej dwójki wypada niezwykle naturalnie: subtelne gesty, niedopowiedzenia, napięcie w rozmowach. To zdecydowanie element, dla którego chce się czytać dalej.
Podsumowanie
„Błogosławieństwo niebios 2” to tom, który rozwija świat i bohaterów, a jednocześnie sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Pełen emocji, humoru, akcji i refleksji nad odpowiedzialnością, wolnością i poświęceniem. Dla mnie to przykład, jak kontynuacja potrafi przewyższyć pierwszy tom i zostawić czytelnika z ogromną potrzebą sięgnięcia po kolejną część. Jeśli lubicie historie, które łączą epicką opowieść z intymnym portretem bohaterów, ta seria jest strzałem w dziesiątkę.
Błogosławieństwo Niebios
Czasem trafia się książka, na którą się czeka latami. Dla wielu fanów chińskiego fantasy, „Błogosławieństwo niebios” było właśnie takim tytułem. Kiedy wreszcie pojawiło się polskie wydanie – i to tłumaczone bezpośrednio z języka oryginału! – emocje sięgnęły zenitu. Czy było warto czekać? Oj, było. Jednak zanim wzniesiemy się z bohaterami ku niebiosom (a potem z impetem z nich spadniemy), zapraszam Cię do świata pełnego magii, tajemnic i... rewelacyjnej chemii między postaciami.
O czym jest książka?
Głównym bohaterem jest Xie Lian, książę królestwa Xianle, który wniebowstępuje nie raz, nie dwa, ale... trzy razy. I tak samo często z niebios spada. To już samo w sobie zapowiada niezły chaos. Gdy po ośmiuset latach tułaczki pojawia się ponownie wśród bogów, jego obecność – delikatnie mówiąc – nie spotyka się z entuzjazmem.
Wkrótce trafia na ziemię, gdzie podczas Święta Duchów poznaje tajemniczego Sanlanga – pewnego siebie, nieco zuchwałego chłopaka, którego tożsamość owiana jest mgłą sekretów. Ich wspólna podróż obfituje w zagadki, paranormalne zjawiska i dziwne zbiegów okoliczności, które sugerują, że nic – i nikt – nie jest tym, czym się wydaje. To opowieść pełna duchów, demonów, bogów i... ciepła.
Moja opinia i przemyślenia
To książka, która wciąga jak wir. Jest lekka w formie, ale bogata w treści, które odkrywa się powoli – jak warstwy cebuli (albo masek, które noszą bohaterowie). Na pierwszy rzut oka fabuła może wydawać się prosta, a styl – zbyt potoczny. Jednak kiedy wiesz, że historia ma swoje korzenie na chińskim odpowiedniku Wattpada, wszystko zaczyna mieć sens. To nie ma być wysoka literatura – to ma być dobra zabawa. I tak właśnie jest.
Ogromnym plusem jest tłumaczenie bezpośrednio z języka chińskiego. Tak, bywa czasem surowe, nieco zbyt proste w brzmieniu – ale jest bliższe oryginałowi. A ja to bardzo doceniam. Czuć, że tekst nie został wygładzony pod gust zachodniego czytelnika. To uczciwe, momentami dziwaczne – ale przez to autentyczne.
Jeśli chodzi o wydanie – ilustracje wewnątrz książki to perełki. Motyle, rysunki postaci, ładne wklejki – aż chce się przystanąć i po prostu popatrzeć. Oczywiście nie mogło zabraknąć również barwionych brzegów.
Postacie? Cudowne. Xie Lian, skrywający swoje traumy za uśmiechem i niegroźnym szaleństwem. Sanlang – tajemniczy, przebiegły, a przy tym pełen nieoczywistej troski. Chemia między nimi? Czuć ją już teraz, choć romantyczny wątek dopiero majaczy gdzieś na horyzoncie.
Podsumowanie
„Błogosławieństwo niebios” to książka specyficzna – nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak jeśli masz ochotę na coś innego, świeżego, z nutą absurdu, magii i emocji – daj jej szansę. To idealna lektura na wieczory, kiedy nie chcesz niczego zbyt ciężkiego, ale też nie masz ochoty czytać byle czego. Dla fanów xianxia – obowiązkowo. Dla wszystkich innych – być może zaskoczenie sezonu.
A ja? Czekam na kontynuację. Bo drugi tom tej historii zapowiada się jeszcze lepiej.
Błogosławieństwo Niebios
Książę Xianle, Xie Lian, wniebowstąpił dwa razy. Dwukrotnie też został z Niebios wyrzucony. Kiedy więc po ośmiuset latach włóczęgi po świecie śmiertelnych pojawia się wśród bogów po raz trzeci, nie obywa się bez chaosu, hałasu i zniszczeń.
"Fałszywy pocałunek" Mary E. Pearson
Wydawnictwo Initium zapowiada kolejną serię fantasy − Kroniki Ocalałych autorstwa Mary E. Pearson. Pierwsza powieść z cyklu − Fałszywy pocałunek − ukaże się w Polsce już 2 sierpnia.
Niewątpliwie warto było czekać. Tutaj nie ma miejsca na nudę, a historia od początku kryje szereg niedopowiedzeń. Ciekawość czytelnika wzrasta, wyobraźnia pracuje, gdy wkracza w świat zupełnie inny niż te, które znamy już z powieści tego gatunku. Autorka odbiega od schematów, w jej przestrzeni poruszamy się wśród Cyganów, indiańskich zwyczajów – i nie tylko.