Rezultaty wyszukiwania dla: Amanda Hocking
Wybrałam ciebie
„- Za bycie wampirem płacisz wysoką cenę (...) Wszystko wokół zmienia się i umiera. Nawet to miasto się zmieni, i wszystko co było bliskie twojemu sercu, odejdzie do historii. Wszystko umrze, a ty będziesz nadal żyć. To trudniejsze, niż myślisz."*
Jedna chwila, która zmieniła całe twoje życie. Na lepsze czy też na gorsze, oceń sama. Pewnego dnia poznajesz kogoś, kto jest inny od wszystkich otaczających cię ludzi. Emanuje on czymś potężnym, czymś czego nie możesz określić. Każda spędzona z nim chwila odsuwa cię od świata i osób, które znasz oraz upewnia w przekonaniu, że nie dasz rady bez niego żyć. Uważaj, bo tajemnice, które przed tobą ukrywa, mogą cię przerosnąć.
Alice to nastolatka, która wiedzie całkiem zwyczajne życie, które kręci się wokół szkoły, domu i wieczornych wypadów z przyjaciółką. Jane wpadła właśnie na kolejny świetny pomysł - dziewczyny miały wejść do nocnego klubu dzięki fałszywym dowodom. Nastolatka nie pomyślała jednak, że coś może nie wyjść. Gdy nie zostały wpuszczone do kolejnego już miejsca, Alice udało się ją przekonać, by wróciły do domu. W czasie powrotnej drogi zaczęli ich śledzić mężczyźni z niezbyt miłym zamiarami. Kto wie, co by się stało, gdyby nagle nie pojawił się Jack, który uratował dziewczyny i w tym samym momencie całkowicie zmienił bieg życia Alice. Kim jest ten tajemniczy mężczyzna? Czego on i jego rodzina chcą od Alice?
Powieść okrzyknięto fenomenem wydawniczym zanim została wydana w wersji papierowej - sprzedano milion e-booków. Wydawcy walczyli o prawa do wydanie tej, podobno, fenomenalnej książki. Przyznaję, że właśnie te informacje przekonały mnie do sięgnięcia po „Wybrałam ciebie", a nie opis, który rzecz jasna również przeczytałam, ani okładka - tylko właśnie to. I teraz tego żałuję, bo z doświadczenia powinnam wiedzieć, że teksty tego typu nie wróżą dobrze książkom. Powieść przeczytałam, zwymyślałam samą siebie, a teraz napiszę, co mi się nie podobało. A niestety było tego dużo.
Zastanawiam się, od czego by tu zacząć i chyba jako pierwsze wytknę przewidywalność fabuły. Nawet w najmniejszych momentach nie zostałam niczym zaskoczona. Wszystkie wydarzenia były łatwe do odgadnięcia, tak samo jak i ich przebieg. Kolejna rzecz, która mnie strasznie drażniła, to teksty jak ze „Zmierzchu" Stephenie Meyer. On piękny i tajemniczy, ciągnie go do niej, ale nie, nie może, bo zrobi jej krzywdę. Z kolei ona prawie, że samotna, cicha i zakompleksiona. Widzicie podobieństwo? Właśnie. Ratunkiem dla powieści miał być Peter, brat Jacka, ale trójkąt, jaki się utworzył był prawdę mówiąc dziwny. Nie mogłam tego rozgryźć i nie wiedziałam, jak go odebrać.
Co się tyczy bohaterów - są płytcy i tacy bezosobowi. Niedopracowani i stworzeni byle jak, tak aby byli. Byli tak sztuczni, że szczerze mówiąc, nie dało się o nich wyrobić jakiegoś zdania. W końcu sama nie wiem, czy kogoś lubię, czy też nie. Alice nie miała żadnych zainteresowań, jej rozmyślenia wołały pomstę do nieba, a relacje z otaczającymi ją osobami były istną kpiną. No bo jak można nazwać przyjaciółką osobę, która pojawiła się raptem na kilku stronach na początku, potem gdzieś tam jakaś wzmianka była o niej i... to koniec. To, można by rzec, uzależnienie Jackiem było strasznie irytujące, Jack to, Jack tamto... Jak można tak być zależnym od jednej osoby i sprowadzić wszystko do niej. To jest straszne.
Jedyne co mi się podobało w tej historii to wizja wampirów, jaką prezentuje autorka. Nie są może mroczni i niebezpieczni, ale przypadło mi do gustu to, jak stworzyła te istoty. Ich moce, umiejętności oraz to, jak ich ciało reaguje na dotyk innych osób i jak one odbierają dotyk wampira. Zaintrygowały mnie też więzy krwi oraz przyciąganie potencjalnych partnerów, właśnie poprzez krew. Szkoda, że Hocking potraktowała to tak po macoszemu i nie opisała tego bardziej szczegółowo.
Książka ta nie wywołała we mnie żadnych głębszych emocji, nie przewracałam nerwowo i z ciekawością stron. Zabrakło mi akcji, nieprzewidywalności i ciekawych dialogów. Wszystko to sprawiło, że ani przez chwilę nie mogłam wczuć się w czytaną powieść. Wprawdzie nie sprawdzałam nieustannie, ile zostało mi do końca, ale i nie czułam potrzeby, aby jak najszybciej ją skończyć. Czytałam byle mieć ją już za sobą. Szkoda, bo liczyłam na coś naprawdę wartego uwagi. Tak naprawdę nie rozumiem jej fenomenu.
Cała opowieść wydaje się płytka i niedopracowana. Hocking miała być może pomysł, ale jej nie wyszło. Jak dla mnie jest to historia, którą mimo wszystkich mankamentów się czyta, ale jeszcze szybciej się o niej zapomina. Niestety, ale powieści „Wybrałam ciebie" mówię nie. Poważnie też zastanowię się nad kontynuacją, jeśli takowa powstanie.
*str. 222
Rozdarta
Trylle to rasa, która powierzchownie wygląda zupełnie tak samo jak ludzie, a jednak różni się od nich pod wieloma względami. Posiadają magiczne zdolności, potrafią w różnoraki sposób wpływać na innych, żyją krzywdząc zwykłych śmiertelników, którzy w tym świecie nie mają najmniejszego znaczenia. Dodatkowo podrzucają swoje dzieci do bogatych, ludzkich rodzin, by te miały dostatnie życie i wracając do domu, przyniosły odziedziczone pieniądze.
Wendy rozumie coraz więcej, poznaje kolejne tajemnice swojej legendarnej, władającej magią rasy – Trylli. Następczyni tronu, rozdarta między miłością a obowiązkami, próbuje odkryć, jaką wybrać przyszłość. Przynajmniej teraz, kiedy zabrała ze sobą do pałacu w Forening brata z „rodziny żywicieli", wszyscy, których kocha, są bezpieczni. Tylko dlaczego tajemnicza Vittra tak zawzięcie na nią poluje i dlaczego do pałacu wybrał się z samobójczą misją jeden z nich, Loki? Z jakiego powodu osobiście zależy mu na królewnie?
Trzeci tom serii nosi tytuł „Przywrócona" i po lekturze drugiego – „Rozdartej" po prostu nie mogę się go doczekać. Autorka rozwinęła wiele wątków z pierwszej części – „Zamienionej" - dodała jednak również sporo nowych zagadek. Sposób myślenia głównej bohaterki, z której punktu widzenia poznajemy fabułę, bardzo się zmienił. Przestała egoistycznie patrzeć na świat i teraz myśli głównie o innych, nie tylko o sobie i swoim życiu. Szczerze przyznam, że wcześniej bardziej mi się podobała. Miała większą wolę walki i mniejsze poczucie odpowiedzialności, przez co była postacią ciekawszą. Teraz stała się dziewczyną znacznie bardziej typową, ale w dalszym ciągu przyjemnie się o niej czyta.
Wątek romantyczny tym razem nie został zbyt szeroko rozwinięty. Na pierwszy plan wysuwają się rodzina i przyjaciele oraz obowiązki wobec królestwa. Czytelników z pewnością czeka kilka niespodzianek, ale niektóre fragmenty są dość przewidywalne, mimo że odniosłam wrażenie, że autorka chciała nimi zaskoczyć publiczność. Natomiast fakt, że nikogo nie zadziwiły, ani odrobinę nie umniejsza tego, jak przyjemnie się je czytało.
Niby nic nowego w powieści się nie pojawia, ale jednak treść książki bez problemu skupia uwagę czytelnika. Losy królestwa Trylli śledzi się z prawdziwym zainteresowaniem. Pojawia się wielu bohaterów, a wszyscy są dość ciekawymi postaciami - mają swoje indywidualne charaktery i wywierają wpływ na całą akcję. Do tego tak naprawdę nie wiadomo, kto ma jakie intencje i zamiary. Nie poznajemy myśli nikogo, poza samą Wendy, więc, tak jak i ona, nie jesteśmy w stanie ocenić, kto jest dobry, a kto zły. Takich spraw możemy się jedynie domyślać, a pewne odpowiedzi, mam nadzieję, przyjdą wraz z ostatnim tomem trylogii.
Wydanie książki jest wyjątkowo ładne. Okładka broszurowa, ale ze skrzydełkami. Po wewnętrznych stronach wydawnictwo zamieściło informacje o pozostałych tomach, oraz krótki życiorys autorki. Wyjątkowo (ponieważ nie zdarza się to często) opis z tyłu tomu ma sens. Błędów edytorskich zdarzyło się zaledwie kilka, a samo tłumaczenie jest bez zarzutu. Po prostu powieść czyta się bardzo dobrze. Została ładnie wydana, napisana lekkim piórem i mam szczerą nadzieję, że więcej takich będzie pojawiało się na naszym rodzimym rynku.
Trylogię Amandy Hocking uważam za bardzo udaną. Autorce udało się przełamać pewne stereotypy i stworzyć naprawdę interesujący świat. Dzięki temu, że ma lekkie pióro, czytanie powieści nie jest męczące. Drugi tom jest znacznie poważniejszy od pierwszego, ale i tak dostarcza czytelnikom rozrywki. Jeżeli ktoś chce przeżyć fajną przygodę, to do lektury „Rozdartej" jak najbardziej zachęcam.