Rezultaty wyszukiwania dla: Ali Land
Wieści z Naszej Księgarni (nr 4)
W połowie marca pojawią się kolejne nowości z Naszej Księgarni… i kolejna niespodzianka przygotowana dla graczy!
W grach WIELKA UCIECZKA i TWARDY ORZECH DO ZGRYZIENIA gracze znajdą płócienne woreczki. Każdy gracz doskonale zdaje sobie sprawę, że taki woreczek to prawdziwy skarb. Można do niego spakować grę i wygodnie zabrać w podróż lub na spotkanie z przyjaciółmi.
Na przykład zmieszczą się do niego elementy aż czterech (!) naszych gier: DOMEK NA DRZEWIE, FABRYKA ROBOTÓW, GRA NA EMOCJACH, BANKRUT. 4 gry w 1 woreczku – idealne rozwiązanie na weekendowe spotkania z przyjaciółmi.
16 europejskich graczy z awansem do regionalnych finałów PES League
W Europie trwa zacięta walka w turnieju PES League Road to Cardiff, który wyłoni mistrza świata w najnowszej odsłonie piłkarskiego symulatora firmy Konami. Deweloper wraz z polskim dystrybutorem PES 2017 – Wydawnictwem Techland, prezentują pierwszą „szesnastkę” europejskich finalistów.
Finalistów wyłonił pierwszy sezon rozgrywek w Europie. Tych, którzy awansowali, czeka wycieczka na regionalne finały. „Szesnastka” szczęśliwców 11 lutego zamelduje się w Barcelonie i na Camp Nou powalczy o 4 miejsca w Mistrzostwach Świata. Te odbędą się w Cardiff, w dniu finału Ligi Mistrzów (3 czerwca). Najlepszy gracz globu opuści Walię z czekiem na 20 tysięcy dolarów.
Niestety, tym razem w „szesnastce” zabrakło reprezentantów Polski, rywalizujących w grupie Rest of Europe. Dwóch graczy znad Wisły – Arts84pl i KarolKing – wywalczyło miejsce w finałach strefy “Reszty Europy”. Po zaciętej walce odpadli jednak – kolejno – w 1/8 i 1/4 finału. KarolKing w ćwierćfinale musiał uznać wyższość Kiliazuslokascri – jednego z dwóch Francuzów, którzy ostatecznie wygrali eliminacje Rest of Europe. „Biało-czerwoni” powalczą o awans podczas drugiego sezonu, który potrwa od 23 lutego do 23 marca.
Pierwszych 16 finalistów strefy europejskiej: KIngOfPro1988 (Grecja), Enigmaa03 (Turcja), dNationPT (Portugalia), Aloosh20 (Denia), E_C_Oneill (Holandia), Lutti-1 (Austria), TheWezzatron (Wielka Brytania/Irlandia), daretosidi (Wielka Brytania/Irlandia) josesg93 (Hiszpania), Ruben-94_ (Hiszpania), hamsun00 (Włochy), Ju20no (Włochy), Mike_L_CL (Niemcy), Zidane_GoooL (Niemcy), Kiliazuslokascri (Reszta Europy), the_sky_s_limit_ (Reszta Europy).
Reżyser dubbingu opowiada o pracach nad Torment: Tides of Numenera
Torment: Tides of Numenera w polskiej wersji językowej pojawi się na naszym rynku już 28 lutego. Wydawnictwo Techland zaprasza na kolejny materiał ukazujący kulisy prac nad lokalizacją długo oczekiwanej, kultowej gry RPG. Tym razem jego bohaterem jest reżyser dubbingu - Michał Konarski.
Lokalizacja do duchowego spadkobiercy Planescape: Torment, czyli Torment: Tides of Numenera powstała w warszawskim studio PRL specjalizującym się w dubbingowaniu filmów i gier. W polskiej wersji gracze usłyszą m.in. Piotr Fronczewskiego, Aleksandrę Szwed i Andrzeja Blumenfelda. Jednak nawet zaangażowanie największych aktorskich nazwisk nie jest gwarancją sukcesu, jeśli nad ich pracą nie czuwa ktoś taki jak Michał Konarski. Reżyser dubbingu Torment: Tides of Numenera to weteran w swoim fachu, który dzięki niesamowitemu przywiązaniu do detali oraz wprawnemu uchu, które potrafi wychwycić nawet najdrobniejsze błędy, czuwa nad obrazem całości.
Reżyser dubbingu o Torment: Tides of Numenera – https://youtu.be/zDVPZhlYaQg
Polska wersja Torment: Tides of Numenera powstała w warszawskim studio PRL, które może pochwalić się pracami nad wieloma dubbingami gier i filmów. Torment: Tides of Numenera pojawi się na rynku 28 lutego w wersji na PC, PlayStation 4 oraz Xbox One.
Dostępna są jeszcze zamówienia przedpremierowe na Day One Edition z dodatkami fizycznymi i cyfrowymi oraz na Edycję Kolekcjonerską. Osoby decydujące się na wcześniejsze zamówienie otrzymają ekskluzywnego, limitowanego steelbooka. Sugerowana cena gry to 159,90 zł w wersji na PC oraz 199,90 zł na konsole.
"Cesarz Ośmiu Wysp" rozpocznie panowanie w marcu.
Lian Hearn dała się poznać od najlepszej strony z początkiem XXI w., gdy Wydawnictwo W.A.B. zaczęło wydawać serię Opowieści Rodu Otorii. Od marca Wydawnictwo Mag rozpoczyna wydawanie nowego cyklu Opowieść o Shikanoko. "Cesarz Ośmiu Wysp" ukaże się 29 marca.
Ambitny władca zostawia swojego bratanka na pewną śmierć i przejmuje jego ziemie.
Uparty ojciec zmusza młodszego syna, żeby oddał swoją żonę starszemu bratu.
Tajemnicza kobieta szuka pięciu ojców dla swoich dzieci.
Potężny kapłan ingeruje w sprawy sukcesji Lotosowego Tronu.
Oto wątki misternego arrasu utkanego z losów rozgrywających się na tle dzikiego lasu, eleganckiego dworu i krwawych pól bitewnych. Osadzony w mitycznej średniowiecznej Japonii, zamieszkanej przez wojowników, zabójców, zjawy i duchy opiekuńcze, "Władca ośmiu wysp" jest błyskotliwą powieścią, pełną dramatów i intryg, i zaledwie początkiem pasjonującej, epickiej przygody: "Opowieści o Shikanoko".
Tytuł oryginału: Emperror of the Eight Islands
Tłumaczenie:Anna Reszka
Ilość stron:400
ISBN:978-83-7480-734-0
Cena detaliczna:39,00 zł
Rybak znad Morza Wewnętrznego
Wznowienia twórczości Ursuli Le Guin w formie trzech potężnych omnibusów to jedna z największych gratek wydawniczych ostatnich trzech lat. Rewelacyjne pod względem zawartości, wspaniale prezentują się też na półce i cieszą oko każdego miłośnika dobrego fantasy i science fiction. Rybak znad Morza Wewnętrznego to trzeci tom, nie tylko wspaniale uzupełniający dwa najważniejsze cykle pisarki - Ziemiomorze i Sześć światów Hain, ale również dający wgląd w jej wczesną twórczość, gdy dopiero odkrywała te dwa zupełnie różne uniwersa.
Tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniczek, będących zbiorami powieści, książka składa się z czterech zbiorów opowiadań (Wszystkie strony świata, Rybak znad Morza Wewnętrznego, Cztery drogi ku przebaczeniu, Urodziny świata) oraz mini-powieści Opowiadanie świata. Łącznie znajdują się tutaj czterdzieści dwa teksty różnej objętości i dotyczące różnej tematyki, wśród których każdy czytelnik odnajdzie coś fascynującego i przykuwającego uwagę. Warto też zwrócić uwagę, że tytułowy zbiór, Rybak…, jest publikowany w Polsce po raz pierwszy.
Zdecydowanie lepiej jest sięgnąć po bieżący tom, mając już za sobą lekturę Ziemiomorza oraz Sześciu światów Hain (tych szczególnie), ponieważ akcja znacznej część zawartych tu utworów toczy się właśnie w tym dwóch, najsłynniejszych i najważniejszych w dorobku autorki, uniwersach. Nie są one bezpośrednio związane z fabułą poprzednich powieści, ale bez ich znajomości czytelnikowi może być trudno w pełni zrozumieć kontekst opisywanych wydarzeń. Przede wszystkim zaś stanowią one naprawdę dobre uzupełnienie obydwu cykli, dając ich pełniejszy obraz i wypełniając brakujące luki.
Wszystkie strony świata to zbiór najwcześniejszych opowiadań Le Guin, najbardziej też zróżnicowany tematycznie. I nie ukrywam, mój ulubiony z tego tomu. Znajdują się tutaj zarówno teksty dotyczące Ziemiomorza i Ekumeny (światów Hain), jak również opowiadania zupełnie z nimi nie związane, toczące się w naszej rzeczywistości, która jednak przyjmuje futurystyczną formę. Każdy został też opatrzony krótkim komentarzem autorki, w którym wyjaśnia okoliczności jego powstania lub zamierzone przesłanie.
Rybak znad Morza Wewnętrznego to z kolei zbiór ośmiu opowiadań, w tym tylko część ze świata skolonizowanego przez Hainów. Wart jest uwagi nie tylko ze względu na znajdujące się w nim utwory, lecz również wstępu, w którym Le Guin opowiada o swoim stosunku do fantastyki naukowej.
Akcja opowiadań zawartych w pozostałych zbiorach oraz powieści toczy się w obrębie uniwersum Ekumeny. Pojawiają się tu zarówno planety i rasy dobrze znane z Sześciu światów Hain, jak i zupełnie nowe, z których na uwagę zasługują przede wszystkim Werel i Yeowe. W poświęconych im utworach autorka skupia się przede wszystkim na kwestiach „posiadania” drugiego człowieka, w znacznej mierze związanego z płcią danej osoby. Widzimy tu społeczeństwa, gdzie (w zależności od miejsca) kobiety i mężczyźni zostają sprowadzeni do roli niewolników bądź wręcz kasty podludzi, a ich głównym celem jest dostarczanie przyjemności i przedłużanie gatunku.
Mimo różnorodnej tematyki wszystkich zawartych tu utworów, mają one kilka punktów wspólnych. Autorka porusza w nich problem tolerancji, seksualności i płciowości, prawa do stanowienia o samym sobie, prześladowań na tle rasowym i światopoglądowym, dyskryminacji, wolności, samotności, a nawet klonowania. Każdy z tekstów wnosi nowe spojrzenie na daną kwestię, często z dość gorzkim wydźwiękiem i bardzo rzadko pozwalając sobie na nutę optymizmu, że ludzką naturę można zmienić.
Jedyny drobny zgrzyt, jaki pojawił się podczas lektury, dotyczy przekładu. W zbiorze Wszystkie strony świata pojawia się opowiadanie „Królowa Zimy” (w oryginale Winter’s King), której akcja toczy się na zamieszkałej przez hermafrodytów planecie Gethen. Le Guin w komentarzu wyjaśnia, że w pierwotnej wersji utworu, nadała bohaterom formę męską, natomiast w nowych wydaniach – aby sprawiedliwości stało się zadość – formę żeńską (mimo to w oryginale władca nadal nazywany był królem, nie królową). W otwierającym Urodziny świata „Słowie wstępu” mowa jest o tym samym opowiadaniu, ale z tytułem „Zimowy król”. Byłoby chyba lepiej ujednolicić tę kwestię, bądź przynajmniej zrobić odpowiednią adnotację. Druga spraw dotyczy z kolei nieszczęsnego czarodzieja nazwiskiem Underhill, które to miano ma wyjątkowego pecha do polskich tłumaczy. W przekładzie Zofii Uhrynowskiej-Hanasz zmienił się on w… pana Podgórskiego (sic!). To już łatwiej było przełknąć pana Podgórka w wykonaniu Jerzego Łozińskiego…
Są to jednak naprawdę drobne kwestie, na które z łatwością można przymknąć oko, ponieważ cały zbiór prezentuje się naprawdę wspaniale. Doskonale komponuje się z poprzednimi tomami i może stanowić prawdziwą ozdobę każdej domowej biblioteczki. Gorąco polecam!
Waleczna czarownica
To było nieuniknione. Pokonanie czarownicy spowodowało, że trwająca od pięciuset lat klątwa, została zdjęta. Tym samym trolle uwięzione w mieście pod górą, zyskały możliwość przejścia do ludzkiego miasta, Trianon. Ludziom grozi wielkie niebezpieczeństwo, bo nie wszystkie trolle są przyjaźnie nastawione. Przed Cecile, Tristanem i ich przyjaciółmi trudne zadanie. Wygranie wojny z jak najmniejszą szkodą dla obu ras.
Tak w skrócie przedstawia się fabuła trzeciego i ostatniego tomu serii Klątwa autorstwa Danielle L. Jensen. Autorce udało się wykreować fantastyczny świat, w którym realizm świata ludzi i magia trolli oraz elfów przenikają się, tworząc bardzo ciekawe połączenie. Związanie małżeństwem śmiertelnej dziewczyny i księcia trolli nie tylko zaowocowało rewolucją w obu światach, ale też zmieniło wszystko we wzajemnym postrzeganiu się obydwu nacji.
Trzeci tom jest utrzymany w poważnym tonie. Zabicie Anushki, czarownicy, która obłożyła miasto trolli klątwą, zapoczątkowało serię dramatycznych wydarzeń. To że trolle weszły do miasta ludzi, to jeszcze nic. Dużo gorszy jest fakt, że zaprzysięgły wróg Tristana i Cecile planuje zniewolić ludzi i za ich pomocą zdobyć panowanie nad oboma światami. Angouleme z pomocą Lessy oraz chorego psychicznie księcia Rolanda wydaje się praktycznie niepokonany. Co mogą zrobić Cecile i Tristan mając do pomocy niemagicznych ludzi? Przegrana sprawa. A może jednak nie?
Choć wątek romansowy został tutaj bardzo fajnie poprowadzony, Tristan i Cecile nie mają czasu na amory. Przez większość czasu działają oddzielnie, dzięki czemu widać wyraźnie, jak dużą przemianę przeszli. Cecile z nieśmiałej dziewczyny z talentem wokalnym, przeistoczyła się w potężną i nie bojącą się ryzyka czarownicę, a Tristan zmienił się z samolubnego księcia we władcę, któremu leży na sercu dobro zarówno trolli, jak i ludzi. Równie ciekawe i barwne są postaci drugiego planu: honorowy Marc, zżyte ze sobą mocno bliźnięta Vincent i Victoria oraz przyjaciele Cecile, Chris i Sabine.
Finałowe rozdziały powieści przyniosły mi kilka zdumiewających momentów i muszę przyznać, że autorka po raz kolejny bardzo miło mnie zaskoczyła, zakończyła bowiem swoją trylogię w ciekawy sposób, bez zbędnej ckliwości.
Trylogię Klątwa powinien przeczytać każdy, kto mieni się fanem fantasy. Jeśli zastanawiacie się, co wspólnego mają trolle i elfy, do czego przydaje się żelazo we krwi i po prostu lubicie dobre historie przygodowe z intrygą, romansem i wojaczką, to trzytomowa Klątwa Danielle L. Jensen jest idealną dla Was lekturą.
Polecam!
Rozjemca
Brandon Sanderson, twórca takich bestsellerowych serii jak „Z Archium Burzowego Światła” czy też „Ostatnie Imperium”, tym razem częstuje nas pierwszym tomem kolejnej serii „Siewca wojny”.
„Rozjemca” to historia dwóch sióstr-księżniczek, które poprzez dziwny zbieg okoliczności i wybory swego ojca – króla Idris, trafiają do do T-Telir. Miasto to, stanowiące stolicę wielkiego państwa Hallandren, miasto tysiąca kolorów, jest wszystkim czego Vivienne nienawidzi, a Siri brakuje. Obie stają się jego częścią, z własnej woli lub poprzez skomplikowane układy polityczne. Obie jednak na swój własny sposób próbują zapobiec nadciągającej wojnie między Hallandren a Idris. Temu wszystkiemu, jakby zupełnie biernie i spod wpół przymkniętych oczu przyglądają się mieszkańcy zupełnie nieważnej i mało znaczącej prowincji Pahn Kahl, Bogowie nie mający pozornie pojęcia o polityce i potężni Rozbudzający, mający swoje własne tajemnice.
Cechą charakterystyczną powieści Sandersona jest niezwykły, kreowany przez niego świat. Każdy z nich ma swoją historię, religię, układy poliltyczne i dziwne rodzaje magii. Świat przedstawiony w „Rozjemcy” dzieli się na wyznawców Austre (Idris) oraz wyznawców Króla-Boga (Hallandren). Ci pierwsi nie korzystają z magii, a ich świat jest wręcz fizycznie pozbawiony kolorów w każdej dziedzinie życia, które może wydawać się wręcz ascetyczne w swoich zakazach i prawach. Mieszkańcy Hallandren prowadzą, w oczach przybyszów z Idris, wręcz rozpustny tryb życia korzystając z kolorów, magii i czcząc bałwochwalczo swego króla-tyrana i wątpliwego pochodzenia Bogów. Mimo ogromnych różnic, oba kraje są nad wyraz ciekawe, barwnie opisane, przemyślane w każdym szczególe. Dopracowany plan T’Telir, zawarty w formie mapy na początku książki pozwala śledzić poczynania naszych bohaterek, a szczegółowe, jednak nie rozwlekłe i nudne opisy poszczególnych miejsc, pomagają dokładnie zorientować się w topografii miasta, co w trakcie lektury bywa bardzo pomocne. Świat poza T’Telir i dookoła niego jest w opisach jedynie naszkicowany, jednak mimo tego daje nam doskonały obraz całości. Wydaje się, jakby wszystko tu było na swoim miejscu, idealnie do siebie pasowało. Ma się wręcz wrażenie, jakby Sanderson nie opisywał świata fikcyjnego, tylko jedno z odwiedzonych przez siebie miejsc na naszym globie.
Jednym z najciekawszych elementów powieści Sandersona jest to, że potrafi, w sposób jakby naturalny, nadać pospolitym rzeczom przymiot narzędzia magii. W opisywanej przeze mnie powieści, do ożywiania, pobudzania i wykorzystywania w swoim celu przedmiotów nieożywionych używa się... oddechów. Przyznaję, że pomysł ten mnie zachwycił, gdyż coś tak pospolitego, coś na co nie zwracamy szczególnej uwagi, tutaj stało się powodem konfliktów, różnic społecznych i podstaw religii. Sposoby wykorzystania, pozyskiwania i przekazywania Biochromatycznych Oddechów zostały dopracowane ze szczególną dbałością, łącznie z przedstawieniem i wyjaśnieniem poszczególnych wywyższeń oraz możliwości z tego płynących. Stanowi to o ogromnej wyobraźni autora i niesamowitym wręcz przygotowaniu się do opowiedzenia tej historii.
Z równą szczegółowością są dopracowane pojawiające się w książce postacie. Są naturalne, wiarygodne i zaskakujące. Ich historie, tajemnice i poczynania śledzi się z zapartym tchem. Wielokrotnie nas rozśmieszą, wzruszą, zdenerwują lub niesamowicie zaskoczą. Nie są płaskie, ich cech nie poznajemy od razu, widać jak ewoluują w trakcie fabuły, zmieniają się, często okłamując nas lub siebie samych. Bohaterowie są popropstu... ludzccy! Mają skomplikowane charaktery, konkretne cechy wiodące. Mają wątpliwości, mają swoje cele, mylą się i potykają. Żadna z przedstawionych postaci nie jest idealna, za to każda wzbudza w czytelniku jakieś emocje.
Fabuła powieści jest bardzo skomplikowana, co czyni ją niezwykle ciekawą. Wydarzenia następują tu jedno po drugim, zmieniając całą historię w niesamowicie szybkim tempie. Akcja jest wartka, momentami jakby zwalnia tylko po to, żeby po kilku stronach ruszyć z kopyta w zupełnie inną stronę. Nie da się przewidzieć kolejnych losów bohaterów, nic w tej opowieści nie jest oczywiste. Przyjemny w odbiorze, prosty język pozwala się skupić na wydarzeniach i przygodach. Początkowo niezależne historie bohaterów, po jakimś czasie wiążą się ze sobą, splatają, komplikując lub wyjaśniając pewne aspekty historii. Sanderson trzyma czytelnika w ciągłym napięciu, nie podając konkretnych rozwiązań, nie wyjaśniając wszystkich faktów, milcząc często na tematy, o które czytelnik jakby mimo chodem chciałby zapytać. Są takie momenty w tej powieści, że czytelnik ma wrażenie, że już za chwilę, już za kilka stron coś się wyjaśni, coś będzie wiadomo. Jednak Sanderson bardzo umiejętnie pokazuje czytelnikowi figę z makiem i zmienia zupełnie czas, miejsce i bohaterów. Trzeba w tym miejscu nadmienić, że historie bohaterów toczą się najczęściej równolegle do siebie, nie zawsze mając ze sobą oczywisty związek. Każdy rozdział dotyczy innych postaci, czasem dziejąc się wcześniej lub później niż historia z poprzedniego rozdziału. Mogłoby się wydawać, że wprowadzi to do historii chaos, lecz jest to mylne wrażenie. Wszystko to ma przysłowiowe „ręce i nogi”, nie da się w tej historii pogubić. Tym bardziej, że fabuła jest dopracowana w każdym szczególe, nie ma żadnych nieścisłości i niedociągnięć.
Tej książki się nie czyta, ją się pochłania. Gdy już się zasiądzie z „Rozjemcą” w ręku, trzeba się liczyć z tym, że nagle umyka nam kilka godzin życia. Naprawdę ciężko jest się od niej oderwać. Sanderson w sposób wręcz mistrzowski wciąga czytelnika w historię, sprawia że ma się wrażenie, jakby los bohaterów stał się naszym własnym, jakbyśmy to my walczyli o życie, a przyszłość całych królestw zależała od tego, co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Co ważne, pisarz porusza bardzo uniwersalne tematy takie jak wojna, śliskie ułady politycze czy religia. Robi to jednak pod przykrywką powieści fantastycznej, przez co czytelnik dopiero po lekturze zdaje sobie sprawę, że równie dobrze powieść ta mogłaby być dokumentem. Sanderson potrafi w bardzo obrazowy sposób pokazać do czego prowadzi żądza władzy i jak często się mylimy, myśląc o sobie jako o tych lepszych, tylko dlatego, że wyznajemy inną wiarę niż „oni”. Jest to powieść, która pokazuje, jak wiele zależy od zrozumienia drugiej strony konfliktu, jak często niewiedza prowadzi do nienawiści, a ślepa wiara do zaściankowości.
Dla fanów twórczości Sandersona jest to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z geniuszem tego pisarza, jest to idealna pozycja do rozpoczęcia cudownej drogi po światach przez niego stworzonych.
"Pokot" - nowy film Agnieszki Holland
Główną bohaterką nowego filmu Agnieszki Holland jest mieszkająca w Sudetach, emerytowana inżynierka Janina Duszejko. Astrolożka z zamiłowania i wegetarianka. Pewnej śnieżnej, zimowej nocy odnajduje ciało swojego sąsiada kłusownika. Okoliczności śmierci mężczyzny są niezwykle tajemnicze. Jedyne ślady, które znajdowały się wokół jego domu, to ślady saren. Duszejko, widząc niemoc policji, rozpoczyna własne, niekonwencjonalne śledztwo.
"Historia naturalna smoków" - Marie Brennan
Wydawnictwo ZYSK I SK-A jeszcze nie podało daty premiery, ale seria zapowiada się bardzo ciekawie.
Cały świat, od Scirlandii do najdalszych krańców Erigi, zna lady Izabelę Trent jako najwybitniejszą na świecie specjalistkę od smoków. Ta niezwykła kobieta wyprowadziła naukę o smokach z mglistych cieni mitów i nieporozumień w krąg światła współczesnej nauki. Zanim jednak lady Trent stała się sławną osobą, jaką dziś znamy, była pogrążoną w książkach młodą kobietą, dzięki swemu zamiłowaniu do nauki, historii naturalnej i tak, smoków, czym przeciwstawiła się sztywnym konwencjom swoich czasów.
Oto wreszcie, spisana jej własnymi słowami, prawdziwa historia kobiety o duszy pioniera, która zaryzykowała swoją reputację, życiowe perspektywy i wątłe ciało, aby zaspokoić naukową ciekawość. Jest to opowieść o tym, jak pomimo swych godnych pożałowania dziwactw poszukiwała prawdziwej miłości i szczęścia, oraz o jej ekscytującej wyprawie w niebezpieczne góry Wystrany, gdzie dokonała pierwszego z wielu historycznych odkryć, które mogły zmienić świat na zawsze.
Biały trop
Jeszcze dobrze nie ucichły echa głośnej sprawy dotyczącej nielegalnych imigrantów, a młoda prokurator Jana Berzelius już pakuje się w nowe kłopoty. Przeszłość, która wróciła do niej z siłą huraganu, nie daje o sobie zapomnieć, wręcz przeciwnie każde odgrzebywać stare rany, szukać śladów dawnych wrogów, a jeśli śladów, to i zemsty.
Spotkany przez Janę po latach Danilo Pena, wyzwala w kobiecie burzę uczuć od niepokoju po wściekłość. Ich spotkanie kończy się walką, z której Jana ledwo wychodzi cała. Co więcej jest świadek tego wydarzenia. Czyżby sekrety ambitnej prokurator miały ujrzeć światło dzienne?
Biały trop to druga część serii autorstwa Emelie Schepp. Główną bohaterką uczyniła Schepp młodą prawniczkę, której tragiczna i mroczna przeszłość łączy się z przestępczą działalnością wielu ludzi w kraju.
Tym razem policjanci z komendy zostają wezwani do znalezionej w pociągu dziewczyny, która umarła z przedawkowania narkotyków. Nie byłoby w tym nic zastanawiającego, gdyby nie fakt, że nastolatka przemycała je we własnym żołądku. Trop ponownie prowadzi Janę do Danila, a także do jej ojca, z którym Jana ma chłodne relacje. Czy te dwie sprawy mają wspólny mianownik w osobie tajemniczego Starca? Dlaczego giną pozornie przypadkowe osoby niezwiązane ze sprawą? Jana Berzelius ma mało czasu. Albo odnajdzie Danila i odzyska stracone prywatne dokumenty, albo jej kariera i życie osobiste legną w gruzach.
Tym razem, takie miałam odczucie, akcja toczy się nieco wolniej niż w części pierwszej. Autorka bardzo oszczędnie raczy czytelnika szczegółami z życia Jany. Prawdopodobnie było to celowy zabieg, raz że jest to druga część (a często środkowymi częściami rządzi taka zasada), a dwa dlatego, że sama bohaterka wielu rzeczy ze swojej przeszłości nie pamięta. Pamięć wraca do niej stopniowo i w takim tempie czytelnik poznaje te szczegóły.
W drugiej części fabuła skupia się także na życiu prywatnym policjantów, w którymi na co dzień współpracuje Jana. Przyglądamy się zatem dwóm policyjnym związkom. Anneli i Gunnar, w teorii ze sobą od 20 lat, ponownie się zeszli. Czy aby jednak była to dobra decyzja? Henrik Levin i jego żona spodziewają się właśnie trzeciego dziecka. Czy zapracowany policjant poradzi sobie z nadmiarem obowiązków i poświęci partnerce odpowiednią ilość czasu? Nadal samotna Mia Bolander wciąż spotyka na swojej drodze nieodpowiednich mężczyzn i nieustannie boryka się z kłopotami finansowymi. Wszystko to jest prawdziwe i ludzkie. Policjanci, tak jak każdy mają swoje słabości, obawy, lęki, ich życie nie składa się przecież z samej tylko pracy śledczej.
Powieść, jako całokształt, czyta się nieźle. Krótkie rozdziały, w których prowadzona sprawa przeplata się z prywatnymi sprawami policjantów, stopniowo przybliżają czytelnika do rozwiązania części zagadki. Piszę części, bo i tym razem autorka nie odkryła wszystkich sekretów dotyczących Jany Berzelius. Objedliśmy się smakiem i pozostaje jedynie czekać na trzecią część, której poprzeczka ustawiła się dość wysoko.