listopad 01, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Album

sobota, 05 wrzesień 2020 23:47

Batman Noir. Batman Black & White

Już 23 września nakładem wydawnictwa Egmont ukaże się dwutomowa antologii „Batman Black & White”!

Dział: Komiksy
niedziela, 02 sierpień 2020 15:56

Zapowiedź: Globalne pasmo

Amerykańska miniseria science fiction osadzona w teraźniejszości, składająca się z pojedynczych niezależnych historii, w 2004 roku nominowana do Nagrody Eisnera. 
Globalne Pasmo jest agencją ratunkową o światowym zasięgu, interweniującą w przypadku kryzysów, które z powodu swojej nietypowości albo poziomu ryzyka przerastają konwencjonalne służby. W skład tej założonej i finansowanej przez tajemniczą Mirandę Zero zagadkowej organizacji wchodzi tysiąc jeden agentów będących specjalistami w wielu różnych dziedzinach: od broni biologicznej po parkour. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 27 lipiec 2020 08:00

Deadpool #06: Deadpool w czasach zarazy

Czas na kolejny, szósty już tom przygód naszego ulubionego najemnika. Na wstępie okładka albumu informuje, iż będziemy mieć do czynienia z powrotem największego w tej serii antagonisty Deadpoola – Madcapem.

Zanim jednak przejdziemy do głównego wątku, zaczynamy od one-shota, który otwiera ten album. Jest to niewielka, ale jakże pouczająca historia, w której Wade Wilson przypadkowo trafia na dziewczynę planującą popełnić samobójstwo poprzez skok z dachu. Z jednej strony opowieść ta jest pełna charakterystycznego dla Dedpoola czarnego humoru lub licznych odniesień do popkultury czy innych bohaterów Marvela (np. namawianie na skok z siedziby Parker Industries). Z drugiej strony ukazuje nam drugą, mniej znaną stronę bohatera, pełną empatii i zrozumienia. Udowadnia nam, że nawet najbardziej nietypowa i ekstremalna terapia, nadal jest terapią i potrafi przynieść pozytywne efekty. Nieważne czy prowadzi ją psycholog, psychiatra czy samozwańczy terapeuta w czerwono-czarnym stroju.

Następnie przechodzimy do głównego wątku, który jest bezpośrednią kontynuacją fabuły z poprzedniego tomu. Madcap znalazł świeżego nosiciela i opracował nowy plan zemsty na Deadpoolu. Wiedząc, że nie pozbawi najemnika życia, postanowił mu je jednak uprzykrzyć, zabijając wszystkich, których on kocha. Zrobił to w bardzo perfidny sposób, czyniąc z Wilsona nieświadomego nosiciela śmiertelnego wirusa i podstępem zwabiając go na świąteczną kolację u Preston. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a Wade wraz z agentką przekraczają wszelkie granice, aby uratować umierających bliskich. Deadpool ostatecznie zmuszony zostaje sięgnąć po ostatnią deskę ratunku i zawiązuje śmiertelny pakt ze starym znajomym z przyszłości.

Ostatni zeszyt albumu to tradycyjnie opowieść z przyszłości, czyli przygody Deadpoola w 2099 roku. Wilson wraz z córką Ellie  oraz z pomocą Holo-Preston i Iron Fista ostatecznie mierzą się z Wardą, jego córką ze Shiklią. Wcześniejsze odsłony tego wątku krytykowałem m.in. za chaotyczność. Finał tej rodzinnej bitwy wyszedł jednak bardzo dobrze, a zaskakujący koniec zamknął (choć na razie) ten rozdział w życiu najemnika.

„Deadpool w czasach zarazy” to kolejny tom z rzędu, który udowadnia fakt, iż Garry Duggan złapał w końcu wiatr w żagle. Czuć wreszcie progres w tej serii i z zeszytu na zeszyt jest coraz lepiej. Scenarzysta pozbył się niepotrzebnych, pobocznych wątków, a w prostej historii dostarczył czytelnikowi jednocześnie dramaturgię i charakterystyczny styl Deadpoola. Mamy dynamiczną, pełną zwrotów akcję. Mamy cięty język Najemnika z nawijką, choć tym razem żarty są bardziej stonowane, ale jednocześnie bardziej trafione. Zapewne ma to związek z powagą sytuacji, w jakiej znalazł się tym razem Wade. Nie mogło również zabraknąć tradycyjnych żartów ze Spider-Mana. Duggan dopracował każdy szczegół i ku zaskoczeniu stworzył z kimś takim jak Madcap naprawdę ciekawą fabułę. Chyba pierwszy raz w tej serii nie ma do czego się przyczepić.

Za oprawę wizualną kolejny raz w głównej mierze odpowiadał Matteo Lolli, a część w 2099 roku to tradycyjnie robota Scotta Koblisha. Rysownik z Włoch kolejny raz (po historii z Sabretoothem) udowodnił nam, że potrafi tworzyć sceny pełne dynamiki oraz sporej ilości detali. Lubuje się w dużych kadrach, których w tym albumie jest sporo i  w jego wykonaniu wypadają świetnie.

Podsumowując, szósty tom przygód Deadpoola na tle wcześniejszych prezentuje się najlepiej. Nadal jednak skierowany jest on przede wszystkim do stałych i zagorzałych fanów tego bohatera, gdyż wymaga znajomości poprzednich zeszytów. Dla chcących rozpocząć swoją przygodę z najemnikiem tradycyjnie proponuje zapoznanie się najpierw z serią „Deadpool Classic”, która również ukazuje się na naszym rynku nakładem wydawnictwa Egmont. Tymczasem czekam na dalsze przygody Wilsona, w których będzie „leciał Szekspirem”.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 13 lipiec 2020 01:31

Rozpocznij przygodę z uniwersum DC Comics!

DC Comics to jeden z gigantów branży komiksowej w Stanach Zjednoczonych, a superbohaterowie DC to prawdziwe ikony popkultury. Pojawiają się w filmach, serialach i grach, jednak najciekawsze opowieści znajdziecie w komiksach, na których wychowały się całe generacje fanów. Dziedzictwo jest naprawdę olbrzymie, bo przecież pierwsze historie o zamaskowanych herosach pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. To prawdziwy skarbiec dla fanów złożony z tysięcy przygód, a nowych tytułów przybywa każdego roku. 

Dział: Komiksy

 

Dan Slott, to człowiek, który mocno namieszał ostatnio w życiu Petera Parkera. Czyniąc z niego prezesa największej technologicznej korporacji na świecie, wywrócić praktycznie całe jego życie do góry nogami. Poprzedni, trzeci tom serii „Globalna sieć”, był powiązany z wydarzeniami przedstawionymi w evencie „II Wojna Domowa”. Oprócz ciekawego pojedynku z Iron Manem nie był to komiks, który przypominał czasy świetności Slotta. Jednak pootwierał on kilka wątków, które teraz mają swoje ważne rozwinięcie. Czwarty tom jest też szczególnie ważny, iż stanowi preludium to kolejnego dużego wydarzenia w życiu Spider-Mana – Spisku klonów.

Fabuła czwartego tomu skupia się na dwóch głównych wątkach, które się ze sobą przeplatają. Dla przypomnienia ostatni tom kończy się tragicznie. Jay Jameson, czyli mąż cioci May nagle stracił przytomność. W ciężkim stanie trafił do szpitala i jest na skraju życia i śmierci. Oczywiście tradycyjnie jego syn obwinia o wszystko Petera. Światełko w tunelu pojawia się wtedy, gdy z pomocą zgłasza się tajemnicza firma New U Technologies, która proponuje udział choremu w eksperymentalnej terapii. Jej założeniem jest wykorzystanie sklonowanych i zdrowych narządów wewnętrznych. Parker jednak jest bardzo podejrzliwy do tego sposobu leczenia, szczególnie że dzień wcześniej uaktywnij się jego pajęczy zmysł przy jego pracowniku, który został uleczony tym samym sposobem.

W międzyczasie poznajemy szerzej tajemniczego człowieka w czerwieni, który od dwóch numerów  pojawiał się epizodycznie i zbierał ekipę składającą się z największych antagonistów Spider-Mana. Jest nim profesor Miles Warren zwany Jackalem. Przekupuje on największych złoczyńców, zwracając im bliskich, których dawno temu stracili. W ten to sposób swoje ukochane kobiety odzyskują m.in. Rhino, Electro czy Kingpin.

Na trop naukowca i jego dzieła wpada Prowler, który na prośbę Petera miał bliżej przyjrzeć się tajemniczej organizacji medycznej, która zaproponowała pomoc Jamesonowi. Niestety nie tylko potwierdza on obawy Spider-Mana, ale również zostaje nakryty przez Lizarda.

Tymczasem do swojego wielkiego powrotu szykuje się Otto Octavius. W ciekawej retrospekcji dowiadujemy się przede wszystkim, w jaki sposób trafił on do Living Braina. Czy wreszcie uda mu się realizować długo przygotowywany plan odzyskania władzy oraz swojej wielkiej miłości?

W „Starych znajomych” wszystkie dotychczasowe elementy układanki zaczynają wskakiwać na swoje miejsce. Dan Slott powoli buduje klimat przed kolejnym eventem, czyli „Spiskiem klonów”. Ma to być jego wizja i nowa odsłoną kultowego, ale i najbardziej krytykowanego wydarzenia w życiu Petera Parkera, czyli „Sagi klonów”  z lat 90.

Komiks ten na tle wcześniejszych tomów stoi na bardzo wysokim poziomie. Wreszcie mamy mniej trochę aroganckiego Petera jako prezesa korporacji, a więcej starego, dobrego Spidera z sąsiedztwa. Nie brakuje akcji, mocnych czy emocjonalnych momentów oraz twistów fabularnych. Bardzo fajnie również wypada wątek z Otto, który wreszcie wypełnia brakującą lukę w dotychczasowej fabule.

Na plus również wypada oprawa graficzna, szczególnie, że mamy zachowaną ciągłość pracy włoskiego grafika Giuseppe Camuncoliego. Teraz odpowiadał on za pierwszy i ostatni zeszyt tego albumu. Dwa środkowe zeszyty to praca nowego grafika w tej serii – R. B. Silvy. Widać bardzo dobrą współpracę między panami, gdyż mają spójne wizje Człowieka-Pająka i ciężko znaleźć różnice w ich kreskach. Ponadto tradycyjnie Camuncoli urzeka świetnymi dużymi kadrami i dynamiką pojedynków.

Podsumowując, czwarty tom „Globalnej sieci” nie zawodzi ani fabularnie, ani wizualnie. Lektura daje nam sporo rozrywki. Mamy wreszcie powrót Slotta do korzeni i czasów jego serii „Superior Spider-Man”. Mamy wreszcie Petera Parkera jako starego, dobrego Spider-Mana. Teraz kolej na tom piąty, czyli najbardziej oczekiwany event - „Spisek klonów”.

Dział: Komiksy
wtorek, 17 marzec 2020 14:07

Deadpool #05: II Wojna Domowa

Komiksowe uniwersum Marvela pochłonięte jest kolejną Wojną Domową, do której to również postanowił nawiązać Gerry Duggan w swoich przygodach najemnika z nawijką. Nie mamy tu jednak do czynienia z pełnowartościowym tie-enem. Choć znajdziemy tutaj kilka odniesień do głośnego eventu, Deadpool musi się zmierzyć z własnymi domowymi wojnami.

Najemnicy do wzięcia pod dowództwem Deadpoola pomagają w walce z zagrożeniem wskazanym przez Ulyssesa (wątek z albumu „II Wojna Domowa”). Po zakończonej akcji Wade Wilson zostaje okrzyknięty bohaterem, zaś jego drużyna, która odwaliła całą brudną robotę, przez prasę została nazwana tylko pomocnikami. Deadpool kolejny raz spija całą śmietankę i bawi się na całego na imprezie zorganizowanej przez Starka, a jego kompani, nie dość, że znowu nie otrzymują wynagrodzenia, to jeszcze są pomijani w zasługach. Wszystko to ma wpływ na bunt drużyny Deadpoola. Slapctick, Masacre, Foolkiller, Terror, Stingray i Solo mówią dość i postanawiają zacząć działać na własną rękę. Jako że bohaterowie Ci nie grzeszą inteligencją, ich z pozoru prosty i genialny plan szybko spalił na panewce, a całe przedsięwzięcie doprowadza do komicznej konfrontacji w banku.

Co na to wszystko Wade? Wybryk swoich podwładnych stara się oczywiście obrócić w żart, gdyż sam ma problemy na dwóch innych frontach – zawodowym i prywatnym. Po pierwsze, chcąc przetestować dar widzenia przyszłości przez Ulyssesa, zamierza przygotować zamach na swoje życie i sprawdzić, czy Inhuman go ostrzeże. Tutaj jednak na scenę wkracza Black Panther, który zamierza wybić mu głupoty z głowy. Otrzymujemy, więc widowiskowy i śmieszny pojedynek z wieloma odniesieniami do popkultury.

Na drugim froncie, tym razem prywatnym i towarzyskim, Deadpool wchodzi zaś na wojenną ścieżkę ze swoją żoną. Okazuje się, że Shiklah prowadzi dość rozwiązłe życie i zdradza swojego męża. Otrzymujemy więc widowiskowy pojedynek z demoniczną królową.

Przybity ostatnimi wydarzeniami Najemnik zaczyna użalać się nad swoim losem.  Na szczęście zawsze się znajdzie ktoś, komu można zaufać i się zwierzyć. Dla Wilsona taką przyjaciółką okazuje się być Rogue. Ich wspólna przygoda, to chyba najbardziej nostalgiczny i wzruszający moment albumu.

Całość zamyka opowieść z przyszłości, czyli kontynuacja przygód Deadpoola w 2099 roku.

„II Wojna Domowa”, choć jak się okazuje, nie jest żadnym tie-enem do wielkiego eventu Marvela i jedynie w postaci Ulyssesa czy bitwie w której uczestniczyli Najemnicy można znaleźć nawiązania, to wcale z tego powodu nie jest komiksem złym. Wbrew pozorom patrząc na pierwsze tomy przygód Deadpoola w ramach serii wydawniczej  Marvel NOW! 2.0, ten stoi na dość wysokim poziomie. Można zaryzykować stwierdzenie, że seria zaliczyła pewien progres. W parze z wartką akcją idzie specyficzny humor Najemnika z Nawijką. Mamy cięty język bohatera, częste puszczanie oka do czytelnika, czy nawiązania do popkultury np. spojlerowanie „Gry o Tron”.

Szczerze to chyba najsłabszym elementem tego piątego albumu jest kolejna cześć historii córki Wilsona w 2099 roku. Jest ona bardzo chaotyczna i w sumie mało interesująca.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to w głównej mierze jej autorem jest znany już z wcześniejszych tomów Mike Hawthorne. Dodatkowo za numer z przygodami w przyszłości odpowiadał również znany Scott Koblish. W kilku słowach – jest bardzo przyjemnie dla oka, a na szczególną uwagę zasługują całostronicowe kadry.

Podsumowując, album ten czytało mi się bardzo przyjemnie. Szczerze zadowolił mnie i z czystym sumieniem polecam go również Wam. Jestem ciekawy dalszych przygód Deadpoola, szczególnie, iż został zapowiedziany powrót Madcapa.

Dział: Komiksy
sobota, 14 marzec 2020 22:59

Rotmistrz Polonia

Historia lubi zataczać koło. Dzięki temu możemy cieszyć się czymś, co dawniej radość sprawiało naszym przodkom. Można zastanawiać się, czy dawne zwyczaje i sposób myślenia lub postrzegania czegoś sprawdzi się teraz. Warto jednak działać i spróbować połączyć stare z nowym. Czy Rotmistrz Polonia odnajdzie się w nowej rzeczywistości?

Kiedyś był legendą. Jego siły obawiał się każdy, kto choć raz miał styczność z opowieściami o wyczynach rotmistrza. Złamało go życie, a z najlepszego żołnierza stał się pijakiem, który na nowo musi odnaleźć w sobie siłę, która była kwintesencją jego dawnych działań. Nadchodzą Reptilianie, a czasu, by odkryć, kto jest w szeregach wroga, jest niewiele. Jego legenda przygasa, a ojczyzna wzywa na kolejną bitwę. Pora na sukces dawnych zdolności, a może koniec pewnej epoki?

Postać, jego historia i cała układanka składająca się na świat, w którym całość zdawać się będzie na rzeczywistą. Tak rozpoczyna się niemal każda przygoda z tworzeniem historii, którą potem czytają tysiące, a nawet miliony. A gdyby tak zamieszać im w głowach i zrobić wszystko, by uwierzyli, że bohater już istniał, a oni patrzą na odświeżone przygody?

Takim sposobem narodził się Rotmistrz Polonia, który jest świetnie spreparowanym żartem, mogącym zmylić niemalże każdego. Artykuł o samej postaci i jego domniemanym twórcy- Janie Marwickim to początek niezwykle dokładnie spreparowanej całości. Autor zachwyca i balansuje na krawędzi między żartem a śmiesznością. Całość pełna jest szczegółów uwierzytelniających przedsięwzięcie.

Tło historyczne, prawdopodobne losy bohatera dawnych lat i ilustracje, które różnią się stylem, wskazującym na faktyczne datowanie w latach, których miały dotyczyć. Niemalże wszystko pasowało jak ulał, a czytelnik czuł klimat miejsc, wydarzeń i potrafił się utożsamić z rotmistrzem. Kogóż nie ruszyłaby historia, która powstała z miłości do postaci z dzieciństwa? Jakież było więc moje zaskoczenie, gdy prawda okazała się bardziej złożona.

Nie zmienia to jednak faktu, że niczym urzeczona przyglądałam się każdej kresce i fascynowałam mnogością szczegółów. Kupiła mnie historia i sposób, w jaki została stworzona. Trzeba przyznać twórcom, że znają się na rzeczy i mają niezwykłe wyczucie w tworzeniu słowem i obrazem. Album z pewnością zainteresuje każdego fana powieści graficznych oraz miłośników historii. Świetnie sprawdza się jako tło przygód dla niejednego bohatera o silnym charakterze.

Dział: Komiksy
wtorek, 18 luty 2020 00:22

Zapowiedź: Rotmistrz Polonia

Wydawnictwo 23 prezentuje nowy album! Rotmistrz Polonia to komiks pełen tajemnic, niezwykłych zwrotów akcji i teorii, które tylko pozornie są spiskowe. Łukasz Kowalczuk i Łukasz Godlewski rzucają nowe światło na wszystko, co wiemy o czasach II RP.  Premiera już 7 marca podczas Rumia Comic Conu!

Dział: Komiksy
niedziela, 19 styczeń 2020 15:56

Dziedzictwo

1 min 1024x494

Jak pisze sam autor:
„Cała historia podana jest w niezwykle klimatycznej szacie graficznej na 60 stronach komiksu, który wydrukowaliśmy na najwyższej jakości kredowym papierze, a zamknęliśmy w twardej jak miecz Mieszka oprawie. Chcemy przybliżyć postać Mieszka tak rodakom, jak i całemu światu, osobom interesującym się historią i laikom, miłośnikom komiksu i tym, którzy po komiks jeszcze nie sięgali”.

Siemomysł po bitwie z wrogimi Wieletami wraca do Gniezna, gdzie oznajmić ma, który z jego synów – Mieszko lub Zdziebor – osiądzie na książęcym stołku. Tak oto zaczyna się komiks Przemysława Świszcza, który postanowił przenieść na karty swojego albumu sylwetkę legendarnego władcy Słowian.

2 min 1024x477

„Dziedzictwo” zawiera jedną, spójną i zamkniętą historię sprzed słynnego chrztu naszego bohatera. Całość, aby jej nie spłycać, zaplanowano na kilka tomów, w których poznamy kolejne losy naszego protoplasty. Od pierwszych stron możemy podziwiać piękno natury oraz brutalność wczesnego średniowiecza. To nie opowieść o honorowych rycerzach i pięknych damach, ale o brutalnej rzeczywistości pierwszych Słowian. Pokazano tu dzikie oblicze ”wieków ciemnych” w całej okazałości: złowrogą naturę, piękne krajobrazy, wiarę i kulturę, ale także chciwość zdradę i wojnę!

Słowianie – naród rozdarty między starymi bogami a rodzącym się chrześcijaństwem. Naród, o  którego początkach wiemy właściwie niewiele, a opowieści o nich są niczym legendy o bohaterach okrągłego stołu. Są jednocześnie idealnym tematem dla wszelkich twórców fantasy oraz muzyków spod znaku folk-metalu. Słowiańszczyzna weszła na stałe do  popkultury. Przykładem mogą być niedawno wydana gra RPG Słowianie, sukces komputerowego Wiedźmina, czy nowo powstające zespoły opierające swoją twórczość na korzeniach naszych przodków jak Djavena (gdzie wokalistka śpiewa starosłowiańskim językiem).

Mieszko – uczta dla oka

Największe wrażenie zrobiły na mnie ilustracje Świszcza i wizualny koncept całości. W całej opowieści nie doszukamy się wątków metafizycznych, ale dzięki rysunkom ciągle czujemy grozę i unoszące się nad bohaterami fatum. To wrażenie silnie potęgują przepiękne krajobrazy przesiąknięte starymi czasami, gdzie przyroda królowała nad człowiekiem, zatopiona w mgłach i deszczu, a potężne, wręcz pradawne drzewa górują nad postaciami i dopełniają poczucia tajemniczości. Jedynym mankamentem jakiego się doszukałem, jest to, że na początku ciężko odróżnić jednego woja od drugiego.

3 min 1024x622

„Dziedzictwo” jest dopiero wstępem do większej fabuły. Przybliża nam główne postacie, dając przedsmak tego, co nas czeka. Album czyta się płynnie – wręcz połyka się te 70 stron, czując rozczarowanie, że to koniec historii. Jako wabik na przyszłych czytelników sprawdza się wręcz idealnie. Dla wszystkich chętnych dostępny jest sam komiks w twardej oprawie (kosztujący 60 złotych), a także wydanie specjalne z koszulką, plakatem i innymi wspaniałymi bonusami.

Podsumowując, dzieje naszego kraju są gotową receptą na sukces, zwłaszcza w dobie zachwytu wszystkim, co oscyluje wokoło historii. Powstają seriale jak „Wikingowie”, a popularnością cieszą się wszelkie koszulki historyczne jak np. „Cedynia 972 – pamiętamy”. Pozostaje więc dopisać dobry scenariusz i odrobić porządnie lekcję z dawnych dziejów. Mieszko to jeden z najładniejszych komiksów ostatnich lat, jaki dane było mi przeczytać. Ja, fan wczesnego średniowiecza, po prostu chłonąłem scenariusz i obrazy, zachwycając się każdym ich detalem. Od lat Europa fascynuje się Grą o Tron – a to właśnie nasze rozbicie dzielnicowe i losy Piastów są jej urzeczywistnieniem. Autor debiutuje na rynku z potężnym rozmachem – a patrząc na to, iż jest to opowieść o Piastach, pozostaje nam czekać na kolejne tomy!

Dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji. Zapraszamy na stronę Mieszka!

Dział: Komiksy
czwartek, 12 grudzień 2019 22:44

Kronika

Nieraz przyszło mi recenzować książki na podstawie gier komputerowych. W zdecydowanej większości są to pozycje bardzo słabe jak na przykład Assasin's Creed Origins. Są jednak wyjątki, a najczęściej są nimi albumy. Po serii niedawno wydanych książek ukazał się album ze świata World of Warcraft, który postanowiłem wam przybliżyć.

Swojego czasu najlepsze publikacje ze swojego uniwersum posiadało Star Wars. Przy prawie każdym zawitaniu na ekrany trafiały albumy omawiające statki kosmiczne, broń czy roboty. Podobnym wydaniem uraczą nas „Kroniki”, które są po prostu przepięknie zilustrowane i robią ogromne wrażenie zarówno pod względem treści, jak i wizualnym.

Sama nazwa albumu wskazuje, czego możemy się spodziewać po wnętrzu wydania. Oto mamy bowiem spis mitów i opowieści niczym w „Silmarillion”, jedynie napisane trochę gorszym językiem. Całość, mimo że prosto napisana potrafi wciągnąć tak, że treść czyta się od deski do deski. Nie jest to powieść, ale przybliża nam nieznane epizody z tego magicznego świata. Przedstawione są losy całej krainy, przebieg bitew i historie bohaterów. Ogromną zaletą jest to, że książkę czyta się bardzo fajnie nawet bez rozległej wiedzy na temat gier. W kronikach znajdziecie wszystko, co dotychczas was nurtowało: przeczytacie o upadku strażników, odkryjecie Erę Stu Królów i prześledzicie Wojnę Satyrów. I tak aż po wydarzenia rozgrywające się na 45 lat przed Mrocznym Portalem. Tom I przenosi czytelnika do czasów najdawniejszych, gdy kształtował się wszechświat, a bezkresny kosmos przemierzała rasa boskich istot zwanych tytanami. Jako uzupełnienie znanych opowieści na światło dzienne wychodzą nieznane do tej pory, a kluczowe dla historii fakty. Tom kończy dzień narodzin Medivha, ostatniego Strażnika Tirisfal, którego historia będzie początkiem kolejnej części Kronik.

w2

Tym co składa się na ogromny sukces albumu, jest jego oprawa graficzna. Przepiękna twarda okładka idealnie się komponuje z wzorowanymi na starych woluminach. Mamy tutaj mapę Azeroth i wiele innych smaczków. To obowiązkowa pozycja dla każdego fana uniwersum, ale także dla każdego, kto kocha klimaty fantasy. Tak dobrych grafik nie widziałem dawno w żadnym albumie. Jako że jest to dopiero tom pierwszy, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejne części, a w tym czasie zachwycać się tym wydaniem.

Dział: Książki