Rezultaty wyszukiwania dla: 2
"Twin Peaks" powróci w 2016 roku
Po 25 latach fani serialu "Twin Peaks" doczekają się kontynuacji. Telewizja Showtime potwierdziła weekendowe doniesienia odnośnie powroty kultowego serialu. Jak wiadomo oficjalnie, wyprodukowanych zostanie 9 odcinków. Szczegóły fabuły jednak nie są jeszcze znane. W sieci pojawił się już pierwszy klip.
Ośmiornica
„Ośmiornica" napisana została przez debiutującego pisarza Piotra Wolaka. Książka miała swoją premierę 23 lipca 2009 roku, a wydana została przez wydawnictwo Replika. Jest to powieść kryminalna traktująca o polskim półświatku przestępczym końca XX wieku. Sporo w niej wątków detektywistycznych i sensacyjnych. Na pewno jest to udany debiut początkującego pisarza.
„Ośmiornica" opowiada historię młodego policjanta Centralnego Biura Śledczego, Adama Krępińskiego, który dostaje od przełożonego sprawę z wydziału ds. narkotyków. Jako funkcjonariusz niedoświadczony w tej materii śledczej, z niezadowoleniem przyjmuje zlecone zadanie. Od samego początku sprawa jest skomplikowana. Kilka tropów - broń nieznanego pochodzenia, narkotyki znalezione w aucie z wypadku, nieznane tabletki ekstazy skonfiskowane dealerowi - nie bardzo chce się złożyć w jedną całość. W dodatku mafioso o pseudonimie Magik, przy którym mafia z Pruszkowa i Wołomina to pionki, znów zaznacza swoją obecność morderstwem jednego ze swoich „żołnierzy". Do tego dochodzi pewna poufna informacja przekazana przez szefa Adamowi: w wydziale siedzi kret- osoba odpowiedzialna za sprzedawanie informacji Magikowi, oraz za śmierć trzech funkcjonariuszy podczas akcji na wytwórnię amfetaminy. Sytuacja jest o tyle napięta, że Adam, jako człowiek „ z zewnątrz" jest oddelegowany to wytropienia kreta w oddziale ds. narkotyków . Nie wiadomo komu ufać. Szefowi? Adam podejrzewa i jego. Kolegom z pracy? Oni też są podejrzewani. Wszystko zaczyna się klarować, gdy wpada w ręce policji młoda studentka, która podczas rewizji upuszcza torebkę z pigułkami ekstazy. Dziewczyna zaczyna sypać. Nitki układanki ustanawiają całość. Adam trafia do człowieka odpowiedzialnego za rozprowadzanie nieznanych wcześniej tabletek. Ten również zeznaje. Rozbito jego wytwórnię, ale najważniejsze, że Adam uzyskuje od niego zeznania dotyczące kreta. W ten sposób ratuje życie kilku funkcjonariuszom, którzy rozpoczynali akcję na wytwórnię amfetaminy prowadzonej przez ludzi Magika. Adam rozpracuje tytułową „Ośmiornicę", którą jest grupa młodych ludzi od rzutkiego gangstera po studentów chemii syntetyzujących amfetaminę. Sprzedają oni narkotyki o większej czystości niż te od Magika, a ich docelowymi odbiorcami są studenci uniwersytetów w Polsce i za granicą.
Głównym problemem poruszanym w książce Piotra Wolaka są narkotyki, ale nie od strony tego, kto je przyjmuje, a raczej od strony tego kto je produkuje i rozprowadza. Rysuje on sprawną intrygę starego Magika, który przeoczył fakt istnienia innej wytwórni z błahego powodu – tamci skupili się na hermetycznie zamkniętej społeczności studenckiej. Dlatego Magik przez dłuższy czas nie był w stanie wywęszyć konkurencji. Piotr Wolak porusza niemal temat tabu- narkotyki na uczelniach wyższych. Niby problem istnieje, ale nikt go nie widzi.
Fabuła jest pełna wątków, które pozornie do siebie nie przystają, jednak po pewnym czasie, tworzą jedną zwartą całość. Akcja jednak toczy się wolno. Jest sporo ciekawych opisów np. powstanie CBŚ, historia syntezy ekstazy i amfetaminy. Czasami jednak czytelnik może być zaskoczony przydługimi opisami przeżyć osób. Jedyne co najbardziej rzucało mi się w oczy podczas czytania książki to mnogość bohaterów wymienianych z imienia i nazwiska, co stwarzało mi pewną trudność w przyswojeniu sobie kto jest kim, a już na pewno od oddzielenia bohaterów pierwszoplanowych od drugoplanowych. Duża ilość dialogów nie jest przeszkodą, jednak w niektórych momentach przeszkadzało mi to w odbiorze książki.
Autor dość sprawnie posługuje się językiem. Styl tworzenia wypowiedzi jest jasny, bez problemu czyta się wszystkie opisy i dialogi. Wszystkie słowa, które napisane były w slangu mafijnym i policyjnym, zostały rzeczowo ukazane na końcu książki, co jest dużym ułatwieniem dla czytelnika nieobeznanego w temacie.
Kompozycja książki jest taka, by stopniowo uwalniać napięcie. Jest to zdecydowany plus dla tego tomu.
Mocnymi punktami tej książki są na pewno intryga i rzeczowość opisów. Autorowi nie można odmówić ciężkiej pracy przy przygotowywaniu się do napisania jej. Staranne opisy czasami szokują detalami, które zapadają w pamięć.
Do słabych punktów zaliczyłabym, o czym już wcześniej wspomniałam, tą niemożność zapamiętania osób występujących w fabule. Najwięcej o postaciach dowiadujemy się z dialogów.
Kończąc, chciałabym polecić tę książkę wszystkim, którzy lubią kryminały i oglądali przynajmniej jeden odcinek „Pitbulla", czy „Oficera". To książka dla wielbicieli opowiadań o mafii i policji. Dobra, solidna mafijno-policyjna rozgrywka.
Słuchaj pieśni wiatru / Flipper roku 1973
"Słuchaj pieśni wiatru" oraz "Flipper roku 1973" są najwcześniejszymi powieściami Harukiego Murakamiego. Nigdy jednak nie były jeszcze publikowane w Europie ani Stanach Zjednoczonych, mimo że są to dwie pierwsze części "tetralogii Szczura", której kontynuacją są "Przygoda z owcą" oraz "Tańcz, tańcz, tańcz". Dziwnym jest więc fakt, że powieść zaczęła się ukazywać od końca.
Historie zawarte w książce są świetnym dopełnieniem poprzednich utworów. Czytelnicy poznają głównego bohatera, jego życie, młodość oraz przyjaciół. Samotność, zagubienie, ludzka egzystencja. Przez cały czas słowa układają się, tworząc wokół siebie magiczny, baśniowy klimat. Bohaterowie są na tyle realistyczni, że aż ciężko uwierzyć, iż należą jedynie do świata literatury. Jeżeli jednak chodzi o fabułę i akcję - ich tu po prostu nie ma. Opowiadania są niczym szkice, dopiero w późniejszej twórczości zapełnione paletą barw.
W książce po raz pierwszy pojawia się bezimienny bohater dobrze znany z kolejnych powieści, jego przyjaciel Szczur, chiński barman Jay, a także Naoko z Norwegian Wood. Jeżeli ktoś jest fanem prozy Murakamiego, będzie to dla niego prawdziwa gratka. Mimo że jest to pierwsza publikacja pisarza, to zaskakuje tak jak wszystkie kolejne. Jest to takie dzieło zwyczajne - niezwykłe. Niby nic wielkiego, a jednak zawiera w sobie magię.
Haruki Murakami ma swój unikalny styl, który, jak się przekonałam, widać już w jego pierwszych historiach. Pisarz ukazuje nie tylko surrealistyczne wizje i obrazy swojej niezwykłej wyobraźni, ale także zwyczajne, ludzkie życie i towarzyszące mu uczucia. Wszystko natomiast przedstawia w taki sposób, że czytanie jego prozy to przyjemna rozrywka. Gdy kończy sie czytać jedną z jego powieści, pozostaje po niej niedosyt i chęć by poznać kolejne, jeśli sie jeszcze wszystkich nie przeczytało.
Książka, tak jak "Po zmierzchu", sprawia wrażenie napisanej o niczym. Gdy ktoś jednak zna lepiej twórczość pisarza, polubi także i ten tom. Nie radziłabym jednak od niej zaczynać przygody z prozą Murakamiego. Moim zdaniem dobrze wyszło, że została wydana tak późno, gdy wszyscy już wiedzą na co stać pisarza. Nie oznacza to oczywiście, że jest gorzej napisana od innych jego powieści. Sprawia po prostu wrażenie bardziej enigmatycznej i odległej. Zarówno "Słuchaj pieśni wiatru", "Flipper roku 1973" jak i inne historie spod pióra Murakamiego serdecznie wszystkim polecam. Niejednego czeka miła niespodzianka. To twórczość, która potrafi zupełnie zmienić postrzeganie świata.
Premiera: "Hitsugi no Chaika: Avenging Battle"
Bolo!
Książka Davida Webera „BOLO!" powstała na podstawie pomysłu Keitha Laumera o inteligentnych czołgach. Opowiadania i powieści z tego cyklu pisali m.in. S.M Stirling, David Drake, Mercedes Lackey, William R. Fosthen, William Keith, John Ringo oraz David Weber, znany głównie z wydawanego przez wydawnictwo Rebis cyklu „Honor Harington". „ Bolo!" jest typowym przykładem militarnej fantastyki naukowej. Zawiera w sobie 4 opowiadania obejmujące okres 1400 lat, które dzieją się w rozmaitych momentach historii wojen prowadzonych przez ludzkość.
Oczywiście głównymi bohaterami tychże opowiadań są bojowe czołgi, które dzięki cudowi psychotroniki, posiadają własne osobowości oraz charaktery, które wraz z ich ludzkimi dowódcami tworzą niepowtarzalny duet. Takie połączenie sztucznego intelektu wraz z ludzką intuicją sprawia, że Bolo są postrachem całej galaktyki i główną siłą w walce z obcymi. Książka ta jest też doskonałym przekrojem historii rozwoju Bolo, od pierwszego który był w pełni świadomy, do połączenia przez sprzęg człowieka z maszyną.
Pierwsze wrażenie, dla kogoś kto trzyma się z daleka od książek militarnych, może być mało ciekawe. Jednakże po przeczytaniu pierwszych stron książka wciąga i jest więcej niż tylko przystępna. Początkowo podchodziłam do tej książki z lekkim dystansem, ponieważ spodziewałam się opisu bitew kosmicznych, przeładowanych technicznym bełkotem i pełnych taktycznych posunięć, nad których sensem musiałabym się zbyt długo zastanawiać. Miłym rozczarowaniem było dla mnie, że książka, mimo iż jest bardzo dynamiczna i dużo w niej akcji, jest także bardzo ludzka. I co jest ciekawe, głównie przez osobowości jakie posiadają czołgi: poetki, szalonego obrońcy, weterana oddającego życie za nowicjusza oraz Bolo wojennego mściciela. I tutaj wielkie brawa dla autora, który potrafił z takiego punktu obserwacyjnego przedstawić pola kosmicznych potyczek, że czytający wczuwa się w sytuację, a nie analizuje ją. Niejednemu czytelnikowi uda się uronić łezkę pod koniec „I wiele mil", pierwszego opowiadania wprowadzającego Bolo z nieograniczoną w pełni świadomością. Każda kolejna opowieść jest obrazem tego, jak wielkie uczucie może łączyć człowieka i maszynę na tle okrutnych walk, gdzie honor, odwaga, a także żądza mordu jest nieodłącznym elementem wojny. Interesującą rzeczą dla prawdziwych fanów militarystyki są zestawione w dość obszernej postaci dane taktyczno-techniczne oraz ogólne uwagi o uzbrojeniu wszystkich typów Bolo produkowanych w historii.
Książkę polecam dla wszystkich tych, którzy lubią lekką literaturę, w szczególności dla zapaleńców którzy lubią czołgi i podobne „zabawki", których w książce jest wiele. Osobom, które preferują literaturę typu Jacek Dukaj, odradzam tę pozycję - będzie zbyt prosta i opierająca się na zbyt jasnych intencjach. Jednym minusem jest niestety oprawa wizualna książki, która zdecydowanie nie zachęca, jednakże przy niskiej cenie nie jest to aż tak wielki mankament. Podsumowując: książka jest przystępna, żywiołowa i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. Na pewno podbije serce niejednego nastolatka z pasjami militarystycznymi, pozostałym wbrew pozorom też przyniesie wiele przyjemności z czytania.
„Zabójczy księżyc” N.K. Jemisin już 15 stycznia
N.K. Jemisin, autorka świetnie przyjętej „Trylogii Dziedzictwa", powraca z nową serią fantasy.
15 stycznia nakładem wydawnictwa Akurat ukaże się „Zabójczy księżyc" - trzymająca w napięciu powieść fantasy, która przenosi czytelnika w labirynt intryg politycznych. Autorka za pomocą słowa rysuje rzeczywistość, w której walka dobra ze złem nie jest rozumiana jednoznacznie. Świat „Zabójczego księżyca" to miejsce, gdzie „dobro" ma wiele mrocznych odcieni, a „zło" wzbudza współczucie.
Mordercy
"Drogi Autorze... Nienawidzę Cię." Taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki. W rzeczywistości Cię uwielbiam, ale zacznijmy od początku, a wszystko się wyjaśni.
Łukasz Śmigiel - autor opowiadań (zbiór Demony), powieści (Decathexis, Muzykologia), słuchowisk radiowych i filmowych scenariuszy. Dziennikarz i publicysta, zajmujący się naukowo nowoczesnymi formami promocji książek i pisarzy. Redaktor naczelny czasopisma "Lśnienie - Kultura Grozy". Pracuje na Uniwersytecie Wrocławskim, w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
"Morderstwo? Powiem ci coś o morderstwie. Jest łatwe, jest przyjemne i za chwilę dowiesz się o nim wszystkiego..." - The Crow
Przed otrzymaniem tej książki zostałam ostrzeżona, więc ostrzegę również Was, czytelnicy. Uprzedzam, że Łukasz Śmigiel stosuje czasem dość, żeby nie powiedzieć 'bardzo', drastyczne opisy. Szukałam kilku słów na podsumowanie całej powieści i postanowiłam zacytować autora, z małą tylko zmianą:
"Wiem, skąd ja czerpię pomysły, ale gdzie, na Boga, szukał inspiracji twórca Morderców? Wow..."
W książce znajdziemy dwanaście opowiadań, dotyczących tego samego. Jak to sam pan Śmigiel się wyraził: "Morderstwo jest wdzięcznym tematem dla pisarza." A jeśli zostanie jeszcze tak świetnie oprawione jak w tym zbiorze to swoim wdziękiem powali wszystkich na kolana.
Każdą z historii czytałam z równym zafascynowaniem i z zapartym tchem śledziłam losy ich bohaterów. Bywało, że w środku tekstu lub na jego końcu przerywałam czytanie i mrugałam z niedowierzaniem, bo byłam zaskoczona jak jeszcze nigdy. A potem wybuchałam szczerym śmiechem i mówiłam sobie, że "ja nigdy bym na to nie wpadła".
Jeśli chodzi o to przed czym ostrzegałam na samym początku... We mnie nie wywołało to może zamierzonych efektów, ale to tylko dlatego, że jestem przyzwyczajona do tego typu rzeczy. Jednakże, nie polecam tej książki ludziom o słabych nerwach. Nie wytrwaliby do końca. Szkoda ich czasu i żołądków, kiedy będą pochylać się nad toaletą.
Fakt, przez który nienawidzę autora. Przez niego złamałam moją żelazną zasadę o nie pisaniu fanficków do wszelkiego rodzaju historii. Czy to książek, czy opowiadań. Napisałam. I przeklinam się za to wściekle, bo teraz będą mnie nękały myśli o kolejnych.
Jest za to w tym zbiorze coś, za co autora pokochałam. Mianowicie, "Prawdziwa historia stracha na wróble". I nie przez samą treść, ale przez to gdzie ta opowieść jest osadzona. Japonia jest czymś, co niezaprzeczelnie uwielbiam i na czym się znam. Toteż dziękuję pisarzowi za chociażby te niewielkie i najprostsze słówka w tym pięknym języku i za ukazaną w opowiadaniu kulturę.
Obawiam się, że nie mogę wybrać swojej ulubionej historii z tego zbioru. Nawet pomimo tej wymienionej powyżej, jest zdecydowanie za dużo tych, które do mnie przemawiają.
Styl i język książki nie pozostawia żadnych złudzeń, że znajdziemy drugą taką. Jest oryginalny i pomimo gatunku, który prezentuje nam autor, zdecydowanie można zaliczyć go do tych, które czynią powieść lekką. Ale lekką nie pod względem przekazu, a pod względem szybkości czytania. Naprawdę, nawet nie zauważa się, kiedy docieramy do końca.
Morderców polecam wszystkim fanom horrorów i dreszczowych thrillerów. Znajdzie się też coś dla miłośników fantastyki i podróży w czasie. Ale jak mówiłam, trzeba mieć mocne nerwy, żeby w ogóle się za ten zbiór zabrać.
Stanowczo powiem: "Nie dla dzieci!"
No i...
Nie morduj, czytaj!
6/6
"Spotkałam Wilde'a tuż przed tym, kiedy pierwszy raz zamknięto go w więzieniu za..."
Angelfall
Anioły, nazywane też posłańcami, to istoty, które istnieją w wielu religiach, nie tylko w chrześcijaństwie. Choć ich wyobrażenia mogą być różne, to w praktyce ich rola sprowadza się do służenia Bogu oraz pośredniczenia między Stwórcą a ludźmi. Niektóre księgi Pisma Świętego mówią też, że ich powinnością jest ochrona ludzi, panowanie nad ciałami niebieskimi, walka z demonami, czynienie cudów, a nawet kierowanie państwami i narodami. Stworzone przed człowiekiem są piękne, groźne i doskonałe. Jednak zawsze postrzega się je jako naszych Stróżów i chyba ta funkcja jest nam, ludziom, najbliższa. Liczne są świadectwa osób, które doświadczyły anielskiej obecności lub zostały przez swoich stróżów uratowane przed śmiercią.
Susan Ee w swojej książce zastanawia się, co by się stało, gdyby ci, którzy mają służyć i chronić, obrócili się przeciwko swojej roli i obowiązkom. Odpowiedź jest prosta. Na Ziemi zapanowałby chaos i ciemności, a ludzie szybko zostaliby sprowadzeni do roli sług, zabawek, albo armatniego mięsa.
Współczesna Ameryka. Trzy tygodnie temu zastępy anielskie obróciły Ziemię w perzynę. Upadły rządy, miasta są tylko dopalającymi się gruzami, a opuszczone ulice, biurowce i domy są idealnym miejscem dla panoszących się gangów, dilerów i handlarzy. Nikt nie wie, co dokładnie się stało i dlaczego anioły tak się zachowują. Ludzkość się podzieliła- albo organizuje się w ruch oporu, albo dobrowolnie oddaje się w ręce aniołów i przyjmuje rolę sług lub zabawek. Można by potępiać tę drugą grupę, gdyby nie fakt, że panuje głód, a wiadomo, że z głodu i dla dobra bliskich człowiek jest w stanie się bardzo głęboko upodlić.
Główną bohaterką powieści jest 17-letnia Penryn, której młodsza siostra zostaje porwana przez anioły. Zdeterminowana dziewczyna postanawia odnaleźć Paige i uwolnić ją. Łatwiej powiedzieć niż wykonać. Porwanie Paige zbiegło się w czasie z walką aniołów, czego świadkiem były Penryn i jej rodzina. W wyniku tej nierównej walki (pięciu na jednego) pokonany anioł został brutalnie okaleczony i obcięto mu skrzydła. Penryn ma świadomość, że sama nie da rady uwolnić siostry, dlatego pomaga Raffemu (tak ma na imię anioł), licząc, że on potem pomoże jej.
W ten sposób rozpoczyna się podróż przez zniszczone miasto oraz poszukiwanie siedziby aniołów, zwanej gniazdem. W trakcie wędrówki zwykła dziewczyna i anioł, który okaże się kimś ważniejszym w hierarchii niż na to wygląda, będą mieli okazję lepiej się poznać i zgłębić różnice między ludźmi i aniołami. Szybko okazuje się, że ludzie, choć często niedoskonali, kierują się prostymi prawdami i w większości mają sumienie, a także naprawdę umieją walczyć o to, co jest im drogie. Tymczasem anioły, niby tak piękne i nieskazitelne, poddają się najgorszym i najpodlejszym uciechom. Gardzą ludźmi za ich słabość i uległość, nie widząc, że sami są tak naprawdę dużo gorsi.
Początkowe rozdziały nie obfitują może w wiele wydarzeń, ale autorka nadrabia to komizmem słownym w rozmowach Penryn i Raffego oraz komizmem postaci matki Penryn, oscylującej pomiędzy opętaniem a chorobą psychiczną. Ta raz nieobliczalna i niebezpieczna kobieta, a za chwilę czuła i opiekuńcza matka od lat walczy z własnymi demonami, co wcale śmieszne nie jest. Tragikomiczny jest sposób, w jaki to szaleństwo się objawia i jest komentowane przez Penryn, dla której inność matki jest już tylko czymś, czemu należy przytaknąć i iść dalej.
Druga połowa książki jest znacznie żywsza i ciekawsza, choć momentami, przyznam, nie mogłam opanować uczucia obrzydzenia. Nie poznajemy wszystkich tajemnic aniołów i inwazji na Ziemię. Autorka ledwie uchyliła zasłonę w tym temacie, jednak brutalne doświadczenia w podziemiach gniazda i ich krwawy efekt, czego dobrym przykładem jest Paige, budzą naprawdę mieszane uczucia. Od odrazy do ciekawości po co to i co z tym dalej będzie. Barwny i obrazowy język powieści sugestywnie oddają głębię świata przedstawionego.
Duży plus należy się autorce za pozostawienie relacji Penryn i Raffego na poziomie głębokiego przywiązania towarzyszy podróży. Początkowo dumny i niechętny dziewczynie anioł, z czasem zaczyna doceniać jej poświęcenie wobec siostry i sam obdarza ją przyjaźnią. Czy relacja ta z czasem zmieni się w coś więcej, tego na razie nie wiadomo. Osobiście wolałabym, aby zostało tak jak jest. W końcu przecież aniołowie nie powinni się wiązać z córami człowieczymi.
Bardzo ciekawe jest również zakończenie. Jaki był cel makabrycznych eksperymentów w gnieździe? Co się stanie z Raffem zaszufladkowanym na siłę do tych złych? I jaka przyszłość czeka małą Paige tak okrutnie odmienioną? Bardzo jestem tego wszystkiego ciekawa.
Polecam powieść Susan Ee. W dobie paranormalnych romansów śmiertelniczek z istotami "z nie z tego świata" "Angelfall" jest naprawdę miłą odmianą i na długo zapada w pamięć.
Światłorodni
Alison Sinclair jest twórczynią powieści Science Fiction, które nominowano do nagrody Arthura C. Clarke'a. Książki te jednak nigdy nie zostały wydane w Polsce. Poza tym do jej dzieł należy również trylogia „Zrodzeni z mroku". Pisarka mieszka w Montrealu. „Światłorodni" to drugi tom cyklu „Zrodzeni z mroku", opowiadającego historię dwóch ras – jednej nie mogącej żyć bez słońca i drugiej, dla której przebywanie w świetle ma bardzo nieprzyjemne skutki. Alison Sinclair udało się wykreować oryginalny, pobudzający wyobraźnię świat.
Światłorodni i Ciemnorodni żyją tuż obok siebie – jedni w świetle dnia, drudzy w mroku nocy. Mimo że do tej pory byli nastawieni do siebie pokojowo, stają na krawędzi wojny. Ciemnorodni to rasa, która swoją egzystencje opiera na technice i nauce, Światłorodni natomiast polegają przede wszystkim na magii. Kim jednak są budzące grozę w obydwu rasach, bohaterowie najmroczniejszych koszmarów – Cieniorodni?
Książka, mimo że w dalszym ciągu kilku rzeczy jej brakuje, napisana została o wiele lepiej od swojej poprzedniczki. Widnieje pomiędzy nimi szeroka przepaść i nie żałuję, że zdecydowałam się sięgnąć po drugi tom cyklu. W historię co prawda wkradło się nieco chaosu, jej akcja jednak toczy się znacznie bardziej wartko niż w przypadku pierwszego tomu. Dzieje się więcej rzeczy, są one znacznie ciekawiej opisane. Narracja w powieści prowadzona jest z punktu widzenia różnych postaci, co jeszcze bardziej urozmaica całą, barwną opowieść.
Bohaterowie, choć szczegółowo opisani, wydają się być dość puści i niewiele odstają od tła. Nie potrafiłam się z nimi zżyć i z zapartym tchem śledzić ich przygód. Momentami autorce nie udało się również ustrzec przed dłużyznami. Sprawiało to wrażenie jakby sama zaplątywała się w stworzone przez siebie wątki. Może za bardzo starała się o oryginalność. Choć pisarka pomysły miała dobre i unikatowe, to myślę, że nie udało jej się ich w pełni wykorzystać, nie na tyle by oczarować nimi czytelnika.
Powieść jest dobrze napisana, ale brakuje jej polotu. Niewiele osób stwierdzi, że „Zrodzeni z mroku" to ich ulubiony cykl. Jest to twórczość, która przypomniała mi o dziełach Alison Croggon, ładnie napisanych, ale niekiedy po prostu nudnych. Krótko mówiąc, książka „Światłorodni" jest dobra, ale nie pyszna. To pozycja, którą można przeczytać, nic się jednak nie stanie, jeśli ją pominiemy w swoim spisie lektur. O tym jednak czy ma szansę wzbudzić zachwyt, każdy musi zdecydować sam.
Premiera: "Gugure! Kokkuri-san"
Już jutro (6 października 2014) swoją premierę będzie miało anime "Gugure! Kokkuri-san" studia TMS Entertainment.