Rezultaty wyszukiwania dla: 2
Plaga samobójców już niebawem!
Już niebawem, 23 września, nakładem wydawnictwa Feeria ukarze się pierwszy tom cyklu "Program" - "Plaga samobójców". Nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W niektórych szkołach władze wprowadzają więc pilotażowy program przeciwdziałania tej epidemii. Wszelkie objawy depresji są skrupulatnie notowane, a ci, którzy się załamują, są poddawani leczeniu w odizolowanych klinikach. Leczenie wydaje się skuteczne, ale każdy, kto brał udział w programie, wraca do zwykłego życia kompletnie pozbawiony wspomnień.
Miasto Cieni
„Miasto Cieni" to drugi tom cyklu „Pani Peregrine", który opowiada o niezwykłych, osobliwych dzieciach, żyjących w pętli czasowej. Cały ich świat to jeden dzień - każdego wieczoru obserwują wybuch zrzuconej na sierociniec bomby, by obudzić się rano i przeżyć od nowa to samo. Czy już zawsze będą wiodły taki los?
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest szesnastoletni Jacob, który bardzo chciał uwierzyć w niesamowite historie opowiadane przez dziadka. Jacob zabiera ze sobą dzieci w podróż do Londynu. Trwa II wojna światowa i nie jest to ani trochę bezpieczne. Za wszelką cenę pragną jednak przywrócić swojej opiekunce ludzką postać. Poszukują pętli czasu, która pomoże im dostać się do innych takich jak oni sami.
Książka pełna jest niezwykłych przygód, specyficznych postaci, niebezpiecznych wydarzeń. Wykreowany w „Mieście Cieni" świat jest niesamowity. Co prawda fabuła stworzona została z pewną dozą chaosu, ale w tym wypadku działa to na korzyść powieści. Dzięki temu jeszcze bardziej trzyma w napięciu i staje się jeszcze bardziej osobliwa i nierzeczywista.
Bohaterowie powieści są sympatyczni i dobrze skonstruowani. Nawet najdziwniejsi z nich wydają się być żywi i realistyczni. Ich magiczne zdolności bywają niesamowite i z pewnością idealnie pasuje do nich słowo „osobliwe". Kto jednak czytał pierwszą część ten świetnie wie o co mi chodzi - kto tego nie zrobił, najwyższy czas nadrobić lekturę.
Twarda oprawa, piękne, ale również budzące grozę wydanie to nieodłączne cechy tego cyklu. W „Osobliwym domu Pani Peregrine" byłam po prostu zakochana. Drugi tom nie posiada już tego elementu zaskoczenia, przez co wydaje się może nieco słabszy, ale i tak lektura sprawia wiele przyjemności i dostarcza niezapomnianych wrażeń. Zakończenie jednak pozostawia wiele do życzenia - jest niepełne i sprawia, że czytelnik nie może doczekać się kolejnej części, która, mam nadzieję, wyjaśni wszystkie tajemnice i nareszcie zdradzi czytelnikom co będzie dalej.
Zarówno „Miasto Cieni" jak i całą serię serdecznie wszystkim polecam. „Osobliwy dom Pani Peregrine" to jedna z najbardziej niezwykłych książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Tu nie ma nowych pomysłów - tu nowy jest cały, osobliwy, genialnie wykreowany świat. To jedna z tych powieści, których nie „można", a zwyczajnie „trzeba" przeczytać - dlatego nie zwlekajcie! Jeżeli istnieje magia to znajdziecie ją właśnie w tej książce.
Tajemnica Domu Helclów
Coraz częściej na naszym rodzimym rynku pojawiają się retro kryminały. Warto wspomnieć chociażby o pozycjach wydawanych przez Marka Krajewskiego czy Piotra Bojarskiego. W tym roku jednak zabłysnęła Maryla Szymiczkowa. „Tajemnica Domu Helclów" to opowieść, w której równorzędne miejsce zajmuje główna bohaterka, XIX-wieczny Kraków, życie jego socjety oraz intryga kryminalna.
Kim właściwie jest Maryla Szymiczkowa? Otóż powołało ją do życia dwóch młodych pisarzy (ur. 1980 i 1983), Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Pierwszy z nich to tłumacz, poeta, pisarz i prowadzący bloga poświęconego międzywojennemu tabloidowi kryminalnemu „Tajny Detektyw". Drugi – tłumacz, historyk, amerykanista. „Krakus od pokoleń, od dziesięciu lat na emigracji w Warszawie". Autorzy dla żartu opublikowali również na tylnej stronie okładki opis upodobań Szymiczkowej. „Tajemnica Domu Helclów" to literacki debiut duetu skrywającego się pod kobiecym pseudonimem.
W przypadku powieści Szymiczkowej nie warto zagłębiać się w fabułę. Najważniejsze informacje to te, że akcja rozgrywa się w 1893 roku w Krakowie, główną bohaterką jest Profesorowa Szczupaczyńska, a wątkiem – zagadka kryminalna. Znudzona życiem Zofia dowiaduje się, że w słynnym Domu Helclów, ośrodku spokojnej starości, zaginęła jedna z pensjonariuszek. Profesorowa wszczyna własne śledztwo, aby odkryć prawdę.
Pierwsze skojarzenie, które zapewne nasuwa się większości odbiorców po kilkunastu stronach, to nawiązanie do „Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Profesorowa Szczupaczyńska nie tyle przypomina tytułową bohaterkę dramatu polskiej pisarki, lecz od samego początku Szymiczkowa nastawia się na pokazanie moralności mieszczaństwa w XIX wieku (a właściwie – ukazanie jego zepsucia).
Autorski duet ukazuje życie kobiety, która skazana jest na mękę w „gorsecie", które nałożyło na nią społeczeństwo. Przyjmuje zasady, w których żyje socjeta, etykietę, a to wszystko razem ze swoimi zakłamaniami, hipokryzją. Zofia jednak nie widzi w tym nic dziwnego – tak ją wychowano, zostało przyjęte za oczywisty fakt, że tak powinna wyglądać postawa dobrej żony, a jednocześnie członka klasy średniej, jaką jest mieszczaństwo. Z drugiej strony widać, jak ten gorset męczy Profesorową, jak jej intelekt, prawdziwa witalność przeciska się przez nałożone na nią ramy. Można tylko się domyślać, że Zofia jest emblematyczną dla tamtego okresu postacią, a w rzeczywistości istniało wiele podobnych kobiet, które nie mogły być sobą przez zamknięcie ich w okowach etykiety.
Dehnel i Tarczyński okazali się znakomitymi psychologami. „Tajemnica Domu Helclów" to bardzo udana próba zrozumienia psychiki kobiecej – z jednej strony w sposób uniwersalny, a z drugiej, jak już wcześniej wspomniałam, kobiety uwikłanej w ciasną strukturę, pajęczynę zasad i zależności. Takiego wniknięcia w umysł kobiety pozazdrościć może niejeden mąż, psycholog czy pisarz.
Wątek kryminalny, czyli zabawa w detektywa pani Zofii, która udowadnia, że potrafi rozwikłać dwa dziwne morderstwa to również po mistrzowsku zbudowana zagadka (napędzająca przy tym wartką akcję) ukazująca historyczne powody, o których rzadko który Polak zdaje sobie sprawę. Już dla tego samego zakończenia, wyjaśnienia sprawy warto przeczytać „Tajemnicę Domu Helclów", bo może ono zmienić nasz obraz historii naszego kraju i przestaniemy postrzegać XIX wiek jedynie jako czas dwóch powstań oraz Wiosny Ludów.
Rzecz dzieje się w domu opieki, którego nowoczesna idea istnienia mogłaby być przykładem do naśladowania w XXI wieku. Podobna rzecz ma się z całością odwzorowywanej rzeczywistości. Świat, który przemierzamy oczami Zofii na pewno nie jest doskonały, widać w nim potrzeby zmian, które pojawiają się w naszym życiu dopiero od kilku dekad. Lecz ludzie żyjący w tamtych czasach niewiele się od nas różnią – szczególnie zwraca uwagę to, że tak samo pragną czegoś więcej niż im daje codzienne życie.
Merytoryczne przygotowanie autorów wzbudza ogromny podziw. Nawet biorąc pod uwagę, że doskonale znają dramat Zapolskiej, że przeczytali wiele powieści osadzonych w podobnych realiach, ich umiejętność wytworzenia tak sugestywnej atmosfery XIX-wiecznego Krakowa, przywoływanie szczegółów z życia elity jest wręcz doskonała. Wykonali wielką pracę, której skutkiem okazuje się przeniesienie czytelnika w barwny świat miasta, który na czas lektury zdaje się istnieć wręcz na wyciągnięcie ręki. Dzięki dopracowanym szczegółom nie pojawiają się nielogiczności, a także nie rzucają się w oczy żadne dysonanse historyczne. Bez gruntownej wiedzy oczywiście trudno ocenić, czy jakieś błędy się nie pojawiają, lecz dla przeciętnego czytelnika, który posiada jedynie wiedzę o tamtym okresie wyniesioną ze szkoły (czyli dla mnie) w tym aspekcie to powieść idealna.
Należy również dodać, że wszystkie postacie zostały tak samo dobrze rozrysowane, jak Zofia. Pogłębiono psychologicznie nawet te epizodyczne, które pojawiają się w zaledwie kilku scenach.
Jednym z najważniejszych bohaterów jest XIX-wieczny Kraków. Autorzy oprowadzają nas po uliczkach, kawiarniach, straganach, targach, przywołują szereg nazw miejsc, które istnieją naprawdę. Niezwykła plastyczność opisów to jedynie część tej znakomitej charakterystyki miejsca. Duet prezentuje także samych Krakusów jako patriotów. To, że cesarz jest Austriakiem, nie ogranicza poczucia dumy narodowej i nie zostawi w ich świadomości poczucia, żę znajdują się pod zaborami. Z wielkim szacunkiem obchodzą uroczystości śmierci Matejki, czy obchody rocznic naszych tragedii, a obok insygniów cesarskich powiewają biało-czerwone flagi.
Należy zwrócić także uwagę na bardzo ciekawy podział na rozdziały oraz ich omówienie. Pod każdym kolejnym znajduje się wypis informacji, które uzyskamy po jego przeczytaniu np. „w którym dowiadujemy się, że student to ladaco, w dniu inauguracji teatru Kraków zatyka się flaszka(...). To jeden z przejawów intrygującego poczucia humoru twórców, który co kilkanaście, kilkadziesiąt stron potrafi wywołać ogromny uśmiech na twarzy.
W tym retro kryminale trudno określić, czy najważniejszy jest wątek zbrodni oraz jej rozwikłania, czy atmosfera XIX-wiecznego Krakowa, czy może zagłębienie się w psychologię kobiety. Wszystkiemu duet kryjący się pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa poświęca tyle samo czasu, jak i zaangażowania. „Tajemnica Domu Helclów" porwie zarówno miłośnika powieści kryminalnych, jak i historycznych czy psychologicznych. To pozycja, która przywraca wiarę w polską literaturę.
Skauci kontra zombie - zobacz zwiastun
W sieci pojawił się zwiastun filmu o grupie skautów, którzy muszą zmierzyć się z hordą zombie w małym miasteczku. "Scouts Guide to the Zombie Apocalypse", bo tak nazywa się ta produkcja, w polskich kinach zagości 27 listopada.
Wyspa potępionych
„Żyjemy w baśni, którą napisał ktoś inny". *
Zastanawialiście się kiedyś co po zakończeniu przeróżnych baśni i bajek działo się z czarnymi charakterami? Jak skończyła Cruella de Mon, Zła Królowa, albo przebiegły złodziej Dżafar i wszyscy inni? Tak? To macie teraz niepowtarzalną szansę poznania dalszych losów tych niegodziwych...
Dwadzieścia lat temu król Bestia uwięził wszystkich złoczyńców (martwi zostali ożywieni) na Wyspie potępionych i otoczył ją szczelną powłoką, która uniemożliwiała czary. Obecnie wyspę zamieszkują nie tylko znane wszystkim postacie, ale i ich dzieci. Mal (córka Diaboliny), Jay (syn Dzafara), Evie (córka Złej Królowej) i Carlosa (syna Cruelli). Pozornie nic ich nie łączy, potrafią sobie dokuczać, okradać, wyśmiewać z niektórych a nawet nienawidzić. Przez splot nieoczekiwanych wydarzeń ruszają na poszukiwanie Smoczego Berła Diaboliny. Jaki będzie finał tej wyprawy?
Szczerze mówiąc to już dawno nie czekałam tak bardzo na żadną książkę jak na Wyspę potępionych. Uwielbiam baśnie, bajki, legendy i ich adaptacje, ostatnimi czasy coraz bardziej te ostatnie, bo co chwilę powstaje coś nowego na podstawie znanych od lat produkcji oraz książek. Zazwyczaj nie czuję rozczarowania swoimi wyborami w tym zakresie a jak było tym razem?
To nie jest pierwsza książka Melissy de la Cruz, ale moje pierwsze zetknięcie z jej piórem i muszę przyznać, że było ono bardzo udane. Wyspa potępionych jest swego rodzaju wstępem do filmu Następcy, który swoją telewizyjną premierę będzie miał już 18 września na kanale Disney Chanel, ale na całe szczęście powstaną również inne książki inspirowane filmem. Mam tylko nadzieję, że ich autorką będzie de la Cruz. Zapytacie czemu akurat tak? Ponieważ ten tytuł w jej wykonaniu okazał się strzałem w dziesiątkę.
Autorka od pierwszych stron udowadnia, że włożyła w powieść całe swoje serce, treść jest napisana w typowo baśniowym stylu, z różnymi zabawnymi i często ironicznymi komentarzami. Ponadto cała powieść aż kipi od czarnego humoru i doprawdy trudno się tutaj nie śmiać, chociażby z tego jak został przedstawiony obecny stan wyglądu czy zachowania tych złych, ich dzieci czy też warunków życiowych na tytułowej wyspie. Nie ma nic pięknego (no chyba, że księżniczki) i dobrego, bo to wzbudza dreszcz wstrętu, nie inaczej jest z okazywaniem uczuć, udzielaniem bezinteresownej pomocy. Zachwyciły mnie lekcje, na które uczęszczali następcy. Nauki nikczemności, samouwielbienia, historia złoczyńców i inne niesamowicie mnie ciekawiły (powinnam się chyba tego obawiać). Świetnym pomysłem było również ukazanie dobrych w złym świetle. Książka jest niesamowita, przemyślana, dopracowana i intrygująca. Fabuła trzyma poziom od początku do samego końca i doprawdy nuda tutaj nikomu nie grozi.
Podobały mi się kreacje bohaterów, no może z dwoma wyjątkami, jak przystało na dzieci złoczyńców byli oni źli, bo to mają w genach. I tak poznajemy złodziejaszka Jaya, niesamowicie złą Mal, piękną Evie i bojącego się a raczej nie lubiącego psów Carlosa. Sieją zamęt, rozrabiają, kradną i wszystko co dobre jest im obce. Co dziwne najbardziej polubiłam Mal i Jaya, byli niesamowici i nie mogłam nie darzyć ich sympatią. Pasowali mi idealnie do powieści i nie wyobrażam jej sobie bez tej dwójki. Ogólnie mówiąc postacie są dopracowane i pełnowymiarowe, z szeregiem różnorodnych cech.
Brakuje mi takich powieści fantastycznych na naszym rynku wydawniczym, już dawno nie bawiłam się tak dobrze przy czytaniu jak w przypadku tego tytułu. Niby nie jest to nic nadzwyczajnego, ale sposób wykonania, czarny humor, groteska, fakt iż całość ma związek z baśniami przemawia na plus i ta zwyczajność ginie w całości utworu. Nie sposób nie zżyć się z bohaterami, wraz z nimi przeżywałam kolejne wydarzenia i co chwile się zaśmiewałam. Książka jest zabawna, ale posiada również morał, co bardzo mi się w niej podoba.
Melissa de la Cruz podołała zadaniu napisania tej konkretnej książki i stworzyła powieść, która pochłania, absorbuje i bawi. Wyspa potępionych, to utwór pomysłowy, dla wielbicieli adaptacji baśni i powieści fantastycznych wyróżniających się pośród innych. Gorąco polecam!
*Melissa de la Cruz, Wyspa potępionych
"Marsjanin" - nowy, widowiskowy zwiastun
W sieci pojawił się zwiastun produkcji "Marsjanin" w reżyserii Ridleya Scotta. Astronauta Mark Watney (w tej roli Matt Damon) wraz z kolegami bierze udział w misji badawczej na Marsie. Niestety podczas burzy giną jego wszyscy towarzysze, a on zostaje uznany za zmarłego. Mężczyzna musi teraz sam przeżyć na planecie oraz skontaktować się z NASA z prośbą o ratunek.
Szturm i grom
Ravka, usytuowana w kraju wzorowanym na carskiej Rosji. Jest to kraina pełna czarów, magicznie uzdolnionych arystokratów zwanych Griszami oraz straszliwej ciemności, w której czyhają potwory. Kraj otacza gęsty pas ciemności zwany Fałdą Cienia. Ciemność ta stopniowo się rozszerza, a żyjące w niej wilkory zabijają każdego śmiałka, który tam wejdzie.
Zupełnie niespodziewanie w społeczności Griszów pojawi się ktoś, kto wywróci całą tradycję do góry nogami. Sierota znikąd, bez wspomnień i świadomości, kim byli jej rodzice, odkryje że dysponuje ogromną mocą przyzywania światła, które może nie tylko rozproszyć ciemność, ale też ciąć lepiej niż najlepsza stal. W ten sposób, Alina, która kształciła się na kartografkę, z dnia na dzień trafia na królewski dwór w sam środek intryg, sprzecznych interesów i griszowskiej magii. Naiwna i łatwowierna dziewczyna bardzo szybko staje się marionetką w rękach dowódcy Drugiej Armii magnetycznego Darklinga, który ma wobec dziewczyny własne plany i szybko zaczyna je wprowadzać w życie.
Alina bardzo późno zdaje sobie sprawę, że mężczyzna ją zmanipulował i że wcale nie miał na celu zniszczenia Fałdy Cienia, wręcz przeciwnie, ma zamiar ją powiększyć i za jej pomocą przejąć władzę nad krajem.
Po tragicznych wydarzeniach z tomu pierwszego, Alinie z pomocą Mala udaje się uciec przed Darklingiem. Bohaterowie stają się uciekinierami, żyją na marginesie, jak najgorsze wyrzutki, karmiąc się nadzieją, że wreszcie gdzieś znajdą swoje miejsce na ziemi. Nietrudno odmówić obojgu sprytu i zaradności, dlatego ręce same się załamują, gdy bardzo szybko ponownie wpadają w ręce Darklinga i jego ludzi. Bardzo mądrze: nie chcesz zwracać na siebie uwagi, to sprzedaj rzadką, złotą spinkę.
Zrozpaczona Alina widząc, że nie ma szans w starciu bezpośrednim, poddaje się i razem z Malem trafiają na korsarski statek osławionego pirata Stormhonda.
Szybko staje się jasne, że Darkling, po tym, jak wyszedł cało z potyczki w Fałdzie Cienia, nie tylko diametralnie się zmienił, ale też ma bardzo dalekosiężne plany. Celem wyprawy jest upolowanie legendarnego morskiego węża, którego moc, mogłaby zwiększyć umiejętności Aliny. Dziewczyna posiada już jeden wzmacniacz i jest tym zaskoczona. Już teraz jest bardzo potężna, oprócz tego uczono ją, że na jednego Griszę przypada jeden wzmacniacz. Morska wyprawa szybko każe jej zweryfikować poglądy.
Pierwszą część trylogii Cień i kość przeczytałam ponad dwa lata temu i sporo szczegółów już zatarło mi się w pamięci. Pozostała jedynie świadomość, że historia była obiecująca. Dlatego do lektury części drugiej podchodziłam z pewnymi obawami, na szczęście w trakcie czytania pewne rzeczy sobie przypomniałam i cała historia była dla mnie dość czytelna.
W części drugiej bohaterowie ponownie trafiają w sam środek intryg i walki o wpływy, tym razem między dwoma synami cara, Vasylem i młodszym Mikołajem. Alina postanawia podjąć walkę z Darklingiem, co będzie wymagało przejęcia dowództwa nad Drugą Armią. Czy griszowska arystokracja zechce przyjąć jej rozkazy? Czy żyjące dotąd w pewnym odosobnieniu zakony, zaczną ze sobą współpracować?
Akcja drugiej część trylogii, w moim odczuciu, toczy się dość statycznie. Właściwie spodziewałam się, że będzie się działo więcej i bardziej spektakularnie, a tymczasem po krótkiej morskiej podróży, wszystko zwalnia na większą część książki, aby pod koniec znowu przyśpieszyć.
Najwięcej zmienia się w głównej bohaterce. Oszołomiona rosnącą w niej mocą, odkrywa w sobie emocje i uczucia, których wolałaby nie znać i nie chodzi tu tylko o magnetyzm Darklinga, który nawiedza bohaterkę nie tylko w snach. Alina dochodzi do przekonania, że tylko posiadanie trzech wzmacniaczy, pozwoli jej go pokonać. Opętana tą myślą, nie potrafi jej przezwyciężyć, co sprawia, że coraz mocniej oddala się od Mala, który z kolei nie do końca potrafi zrozumieć moce, którymi posługuje się jego ukochana. Oprócz tego bohaterka będzie musiała się zmierzyć z rozprzestrzeniającą się na jej temat opinią, jakoby była świętą, mogącą zaradzić na każdą bolączkę biedoty, od głodu począwszy na chorobach i nieszczęściu skończywszy. Jest to naprawdę wielki ciężar i widać, że Alina nie umie sobie z nim radzić.
Książkę czyta się dobrze. Leigh Bardugo ma lekkie pióro, a sam pomysł na powieść ma potencjał. Należy też pamiętać o zasadzie, która często odnosi się do środkowych części trylogii - w drugim tomie dzieje się mniej, by w trzecim akcja znowu mogła przyśpieszyć. Jak będzie w tym przypadku, zobaczymy.
Przyjemnie spędziłam czas z lekturą Szturmu i Gromu i chętnie poznam zakończenie tej historii.
Polecam wielbicielom wschodnich klimatów oraz miłośnikom historii, w których bohaterowie władają różnego rodzaju żywiołami i mocami. Spodoba się Wam!
Kolekcja Edipresse i Wydawnictwa Prószyński „Świat Dysku”
Kolekcja Edipresse i Wydawnictwa Prószyński „Świat Dysku" to pełen cykl autora zawarty w 42 tomach. Po raz pierwszy na polskim rynku książki Pratchetta zostaną wydane w sposób kolekcjonerski, w poręcznym formacie i w twardej oprawie oraz spójnej szacie graficznej.
„Uniwersum Metro 2033. Otchłań” – premiera już za tydzień!
Wrocław 2033. Piękne miasto zniszczone przez rodowitego wrocławianina Roberta J. Szmidta na kartach jego najnowszej powieści zatytułowanej „Otchłań". Druga polska powieść w ramach Uniwersum Metra 2033 będzie miała premierę już za tydzień. W dniu premiery udostępnimy krótki film, w którym Robert J. Szmidt zabierze Was w podróż po najważniejszych miejscach Wrocławia, opisanych na kartach najnowszej powieści osadzonej w postapokaliptycznym świecie Metra 2033.
Zbliża się premiera "Sinister 2"!
"Sinister 2" swoją światową premierę będzie miał już 20 sierpnia, a polską dzień później - 21 sierpnia. Jest to kontynuacja horroru świetnie przyjętego przez krytykę, która w zaskakujący i oryginalny sposób rozwija temat z pierwszej części, podnosząc poziom strachu na rzadko spotykany pułap.