listopad 25, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: 2

czwartek, 27 maj 2021 18:54

Batman. Trzech Jokerów

 
Kim jest Joker? Przestępcą, klaunem, a może komikiem? A może zwykłym obywatelem Gotham? Który z nich to ten pierwszy, ten, od którego się wszystko zaczęło? Choć Joker jest tytułowym bohaterem komiksu „Batman. Trzech Jokerów”, to wcale nie jego historia będzie tu najważniejsza. O wiele bardziej zagłębimy się w relacje pomiędzy trzema członkami Batrodzinki: Batmana, Batgirl i Red Hooda. Barbara i Jason przeszli traumę przez jednego z Jokerów. Ich historię być może czytelnik poznał już z lektury „Batmana: Zabójczego żartu” czy „Batmana: Śmierć rodziny”, jednak nawet bez informacji zawartych w tych zeszytach, można bez trudu odczytać, co stało się w przeszłości tych dwojga. Ciężko nawet powiedzieć, czy sobie z nią poradzili, szczególnie patrząc na Red Hooda. Grzebiąc w ranach (i cmentarnej ziemi!) nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z niejednym Jokerem. Najgorsze jednak jest to, że nie znajdą czasu na oddech, bo liczba Jokerów wzrasta wykładniczo.
 
Dlaczego właściwie zastanawiamy się dłużej nad Batmaniątkami niż Jokerami? Być może dlatego, że taki Jason ma wiele do zarzucenia swojemu Battacie. Bo wzorowym rodzicem to on nie jest. Może i pewnych rzeczy nie wiedział, ale jako rodzic wiem, że rodzic nigdy się nie poddaje i walczy o swoje dzieci. Tu okazuje się, że Batman nie za wiele wie o rodzinie. Jednak skąd niby miałby czerpać wzorce? Od Alfreda? No właśnie… A tu przecież sam Batman ma nieprzetrawione problemy. W ten sposób otrzymujemy nieco patologiczną, pełną niedomówień, tajemnic Batrodzinkę.
 
No ale jest też Joker, który zawsze był jedną z moich ulubionych postaci komiksowych. W zależności od historii może być nieszkodliwym dowcipnisiem, psychopatycznym seryjnym mordercą lub gangsterem z pokręconym poczuciem humoru. I to wszystko do niego pasuje! Jednakże czy potrzebujemy jeszcze wyjaśniania Jokera? Dla mnie może on być kimkolwiek i niech nawet za każdym razem będzie kim innym, i tak będzie dobrze.
 
Warto też wspomnieć o grafice spod ręki rysownika Jasona Faboka i kolorysty Brada Andersona. Ich wspólna praca zaowocowała dziełem niebanalnym, przypominającym nieco nawet Alana Moora. Czyli wzorowanie się na mistrzu i to jeszcze w mistrzowskim wydaniu! Pomimo posiadania trzech wersji tej samej postaci, przez cały czas było dla mnie bardzo jasne, który Joker był w każdym panelu. Panelu dopieszczonemu co do szczegółów czy teł. Coś pięknego!
 
Cóż mogę powiedzieć na zakończenie jak nie „warte przeczytania”? Właśnie, nic więcej. Może i Batmana tu mniej, może i Jokera jest dużo, ale ilościowo, nie treściowo, może Myślę, że Jason i Barbara mają więcej czasu panelowego niż Gacek, ale biorąc pod uwagę ich przeszłość, myślę, że to sprawiedliwe. Nie jest to najbardziej pełen akcji komiks, ale monumentalna historia. I za to ją warto pokochać.

 

Dział: Komiksy
czwartek, 27 maj 2021 18:46

Abe Sapien. Nroczne i straszliwe. Tom 1

 
Chyba nie powinno dziwić, że dość specyficzny dla Mignolawersum Abe Sapien, przypominający nieco żaby, przywodzący na myśl połączenie Lovecrafta z Kirbym, doczekał się własnej serii. Ta postać poboczna przygód Hellboya zdecydowanie za bardzo się wyróżnia, żeby zostawić ją na pastwę zapomnienia.
 
Kim jest Abe? To naukowiec jeszcze z czasów wojny secesyjnej. Po odnalezieniu dziwnego jaja zaczął jednak ewoluować. Pech chciał, że jego powolna przemiana w żaboczłowieka skorelowała się z pojawianiem się dziwnych potworów siejących spustoszenie w sumie na całej kuli ziemskiej. Szybko więc powiązano jego zmiany ze zmianami na świecie i stał się on członkiem BBPO, organizacji walczącej z potworami. Udało im się nawet wygrać z pomiotami Ogdru Hem, jednak pełne przebudzenie doświadczamy właśnie w tym tomie zbiorczym.
 
W tym tomie Abe jest po drugiej przemianie i nie przypomina już wcale człowieka. Z wyjątkiem myślenia i porozumiewania się jak ludzie. Pierwsza z dwóch opowieści to tytułowe „Mroczne i straszliwe”. Abe jest wolny, nie służy BBPO. Tym razem znajduje schronienie w małym kościółku. Próbuje zrozumieć znaczenie swojej fizycznej transformacji i widzi, w jaki sposób rzeczy zmieniły umysły ludzi. Niektórzy widzą w pladze żab czy przyjściu potworów zapowiedź armagedonu i zmiany świata. Jednak czy Abe jest aniołem, czy kolejnym krokiem w ewolucji?
 
Druga historia, „Nowa ludzka rasa”, przedstawia Abe'a w pobliżu Salton Sea. Tu wszystko, co go spotkało, się zaczęło. Może uda się więc znaleźć odpowiedzi na temat np. drugiej mutacji i dowiedzieć się, czy jest ona w jakiś sposób powiązana ze wszystkim, co się wokół dzieje. Na miejscu nie ma już potworów. Zostały same jajka, z których od czasu do czasu wykluwa się nowy mutant i szybko zmierza w słoną toń. Strach przed nowym sprawia, że te kuliste jaja stały się dla niektórych obiektem kultu. Ludzie wierzą, że pozostały, aby ocalić ludzkość przed samą sobą i zmienić planetę z powrotem w raj.
 
„Kształt przyszłości” pokazuje bardzo ciekawy związek pojawienia się potworów z wierzeniami etnicznymi ludności tych terenów, „Do ostatka” wprowadza nieumarłych w różnych postaciach. W „Uzdrowicielu” Abe znajduje człowieka, który uważa, że znalazł sposób na zatrzymanie, a nawet cofnięcie mutacji, a przechodząc przez dość melancholijny zeszyt „Wizje, sny i ryby” dochodzimy do „Świętych miejsc” - basenu, przy którym kiedyś kobieta-medium postrzeliła Aba. Ona twierdziła, że Abe to zło, ludzie, którzy teraz koczują przy basenie, znajdują w Abe’ie swego Wybrańca. Okazuje się, że miejsce to jest ośrodkiem dość specyficznego kultu śmierci.
 
Najbardziej metaforyczny jest jednak „Ogród (1)”. Widzimy akcję oczyma mężczyzny, który siedzi na dachu swojego krzywego domu i wypatruje. Teoretycznie trzyma w rękach strzelbę, jednak wypatruje wody, jaka powinna pojawić się w pobliskiej rzece. Wtedy ponownie zakwitnie ogród niczym raj utracony. Kim jest mężczyzna? Człowiekiem o nieciekawej przeszłości, który uratował pewną kobietę. Jest też człowiekiem, który ją przetrzymuje i pod pozorem opieki nie pozwala opuszczać domu. Są jak biblijna para pierwszych ludzi i kto wie, czy właśnie tak nie myśli o swoim obecnym położeniu sam mężczyzna. Wszak jest na pustkowiu, dookoła krążą potwory, nie ma innych ludzi. Musi to oznaczać, że trzeba poczekać na ostateczne oczyszczenie ziemi i na ziemię, a także do jego życia, powróci spokój i radość. W tej części Abe jawi się niczym biblijny wąż kusiciel.
 
Zgodnie z porządkiem poznawania Mignolawersum należałoby przeczytać niniejszą księgę po trzecim tomie „Piekła na Ziemi”, a potem na przemian czytać kolejne tomy obu serii. Po nich zostaje już ostatni akt sago Hellboya, czyli „BBPO: Znany diabeł”.
 
Serię z Abem Sapienem uważam za bardzo udaną. Znacznie lepiej czyta się komiks skupiający się na ludziach i ich historiach niż tylko chaotycznej strzelance. Najlepsze fragmenty dotyczą interakcji Abe ze zwykłymi ludźmi: włóczędzy w wagonie opowiadający przerażające historie, gdy Abe siedzi w cieniu, cicho słuchając lub młoda para podróżująca z plecakiem i ich odstający, być może podkochujący się nieco w dziewczynie, kolega, wszyscy troje, próbujący znaleźć swoje miejsce w tym dziwnym nowym świecie. Tak naprawdę najmniejsze wrażenie robią sceny walk. A może ten efekt, odczytywany przeze mnie jako wręcz przymus - wszak jest superboahter, to przywalić musi – to sprawna narracja Mignoli? Historia dobrze działa, ponieważ opowiada o Abe’ie Sapienie, błyskotliwej i w pełni ukształtowanej postaci, która nie dość, że się zmienia fizycznie w potwora, to zadaje sobie pytanie „dlaczego” i samym tym faktem podkreśla, jak bardziej ludzki może być potwór w porównaniu z niektórymi ludźmi, których napotyka. Jest współczujący i wyrozumiały w obliczu uprzedzeń, strachu i nienawiści, dlatego czytelnicy kochają i podziwiają tego bohatera z charakter. Nawet jeśli nie jeśli jesteś fanem Abe’a czy Hellboya, jest tu wystarczająco dużo, abyś mógł się cieszyć.
Dział: Komiksy
czwartek, 27 maj 2021 15:20

Zapowiedź: W Sanktuarium Skrzydeł

Ostatni tom pamiętników lady Trent odsłania wreszcie prawdę o jej najgłośniejszej przygodzie - wspinaczce na najwyższy szczyt świata we wrogiej Scirlandii i niezwykłych odkryciach po drugiej stronie, w Sanktuarium Skrzydeł.

Dział: Książki
czwartek, 27 maj 2021 15:15

Zapowiedź: Wilczy zew

Max dochodzi do siebie po tragicznych wydarzeniach w szpitalu, w których stracił mamę i brata. Żyje spokojnie w domu Carla, który obiecał Taylorowi zaopiekować się nim podczas jego nieobecności.

Dział: Książki
czwartek, 27 maj 2021 15:08

Zapowiedź: Popiół i kurz

Nie wiadomo, czy istnieją niebiosa. Nie wiadomo też, czy istnieje piekło. Jedyne, co jest pewne, to popiół i kurz zalegające piętro wyżej. Tu każdy przedmiot, myśl, uczucie mają swoje Ka – odbicie świata materialnego. Tu pełzają myślokształty, zbierają się skeksy – demony nagłej śmierci, tu przenika zło chcące pożreć, zawładnąć twoją duszą. Tu wędrujesz Ty, gdy nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie umarłeś.

Dział: Książki
środa, 26 maj 2021 22:32

Zapowiedź: Pamiętaj o mnie

Littleport w stanie Maine. Nadmorskie, duszne miasteczko. Po tragicznej śmierci rodziców Avery próbuje popełnić samobójstwo. Jej plan mógłby się udać, gdyby nie nagłe pojawienie się Sadie, córki właścicieli hotelu. Dziewczyna ratuje jej życie i od tej pory, mimo dzielących je różnic, stają się nierozłączne.

Dział: Książki

Odkąd Cain została bloodhunterką, chroni mieszkańców Edynburga przed wampirami i innymi mrocznymi kreaturami. Traktuje swoją pracę bardzo poważnie, jest dokładna i zawsze trzyma się zasad. Wszystko to sprawia, że jest zupełnym przeciwieństwem WardenaPrinslo, którego głównym celem jest odnalezienie i unicestwienie zabójcy swojego ojca.

Dział: Patronaty

Gotowi na wielką przygodę? Magia, intrygi i spora dawka humoru – oto czego możecie się spodziewać po tej książce.

Dwie drużyny – banda lisa i banda wilka, dowodzone przez niekoniecznie urocze Elsabath i Naalę, zupełnym przypadkiem wyruszają w tym samym kierunku, czyli do świętego miejsca magów. Wciąż mijają się o włos.

Dział: Patronaty
piątek, 21 maj 2021 18:25

Kaczki

Małe, poręczne gry są super alternatywą dla osób, które lubią właśnie przy takich grach spędzać swój wolny czas. Dzięki małym rozmiarom grę możemy zabrać praktycznie na każdą wycieczkę. My mamy kilka takich gier i bardzo je lubimy, gdyż w razie długiej podróży zawsze umilają nam one drogę. W tę grę zagrać może od 2 do 5 graczy. Czas rozgrywki to 30 minut i mogą w nią według producenta grać osoby powyżej 8 roku życia. Jednak my graliśmy w nią według swoich zasad i nawet 6-latek świetnie sobie z nią radził.

To małe poręczne pudełko skrywa w sobie 69 kart kaczek, 5 kart ręczników oraz 5 kart kół ratunkowych. W środku znajdziemy też instrukcję, jednak dla nas nie była zrozumiała. Mimo iż przeczytaliśmy ją z mężem kilka razy, nie do końca wiedzieliśmy, o co chodzi w tej grze. Na początku, więc wymyśliliśmy własne zasady i według nich graliśmy wraz z rodziną. Także jak widać, można też fajnie się bawić według własnych określonych zasadach. Niestety, jak widać czasami fajne pudełko i kolorowa grafika może zmylić, bo oczekiwaliśmy, że ta gra będzie zupełnie inna. Mówiąc jednym zdaniem, liczyliśmy, że będzie trochę łatwiejsza w pojęciu jej zasad.

Poszukaliśmy jednak dokładnych zasad w internecie. I wygląda to tak, że każdy z graczy otrzymuje po 7 kart oraz kartę z ręcznikiem, pod którą umieszcza się zdobyte punkty. Wygrywa osoba, która jako pierwsza pozbędzie się swoich kart lub też ten gracz, który jest ryzykantem i zaryzykuje, że ma najmniejszą wartość kart w ręce. Gra trwa 5 rund. Czyli jak to się mówi, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, a ryzyko w grze czasami się opłaca.

Co bardzo lubimy w takich grach to zdecydowanie jej rozmiary oraz możliwość zabrania jej wszędzie. Karty do gry nie są jakieś mocno grube, jednak na pewno posłużą nam one na kilkanaście dobrych rozgrywek.

Mimo iż gra ma być szybka i przyjemna, ma uczyć i zmuszać do myślenia, to jednak nas ona nie przekonała, właśnie przez to, że nie umiemy się odnaleźć z zasadami, które wprowadza producent. Jednak nie skreślamy tej gry i będziemy w nią nadal grać, świetnie się przy tym bawiąc, lecz według stworzonych przez nas zasad.

Gra Kaczki na pewno zyska sobie miano gry wakacyjnej, bo czy kaczki, strój kąpielowy i koło ratunkowe nie kojarzą się z wakacjami? Ta emocjonująca gra karciana pobudza nas do myślenia oraz pokazuje, że ryzyko czasami się opłaca.

Mistrzem tej gry na pewno zostanie osoba, która lubi się dobrze bawić, ma super pomysły i potrafi nieźle kombinować.

Pomimo naszego narzekania na instrukcję was zachęcamy do zapoznania się z tą grą, może akurat przypadnie Wam ona do gustu lub tak jak my wymyślicie swoje zasady i to według nich będziecie grać, świetnie się przy tym bawić. Czasami na prawdę warto spróbować też zagrać w grę inaczej, niż autor miał na myśli - mimo wszystko można się też wtedy super bawić.

Nasza rodzina bardzo lubi spędzać czas wspólnie, właśnie grając w różnego rodzaju gry, dlatego też z wielką niecierpliwością będziemy czekać na kolejne nowe gry karciane nie tylko te w wersji kieszonkowej.

A Wy jakie gry lubicie? Zabieracie ze sobą gry na wycieczkę?

Dział: Gry bez prądu
piątek, 21 maj 2021 17:48

Basia w ZOO

Basia jest bohaterką jednego z ulubionych dziecięcych cykli książkowych. Ta sympatyczna kilkulatka przeżywa wiele różnych przygód, więc stworzenie gry na motywach książek było tylko kwestią czasu.

„Basia w ZOO” to rozgrywka przeznaczona dla dzieci powyżej czwartego roku życia. Motywem przewodnim, jak łatwo jest się domyślić, są zwierzęta egzotyczne i wizyta w ogrodzie zoologicznym.

Przed pierwszą zabawą warto dzieciom przeczytać opowiadanie wstępne, które wprowadza w klimat gry. Aby rozwijać pasję fotograficzną u Basi i Janka, rodzice zabierają ich do ZOO, gdzie dzieci robią zdjęcia oglądanym zwierzętom. Opowiadanie jednocześnie uczy, że nie wolno fotografować ludzi bez ich zgody, a w dobie aparatów fotograficznych w telefonach to bardzo ważna informacja.

Komplet gry składa się z instrukcji z opowiadaniem, 4 par żetonów z bohaterami książki: Basia, Janek i ich rodzice oraz 36 kafelków ze zwierzętami (12 zwierząt w trzech z czterech kolorów). Kafelki mają symbolizować robione w ZOO zdjęcia. W grze może wziąć udział od 2 do4 graczy. Na początku każdy otrzymuje żeton z postacią. Następnie wszystkie kafelki układamy obrazkami do dołu (jak przy memo). Rozgrywkę rozpoczyna najmłodszy gracz, który odkrywa pierwszy kafelek. Na tym może zakończyć swoją kolejkę lub wziąć następny. Sam decyduje, kiedy kończy kolejkę, chyba że skusi. Skuchą jest odkrycie dwóch jednakowych zwierząt lub trzech kafelków w takim samym kolorze. W przypadku skuchy odkryte kafelki wracają do gry.

Zabawa kończy się, gdy wszystkie kafelki znajdą właścicieli. Ciekawa jest punkcja, gdyż pojedyncze zwierzęta liczy się jako 1 punkt, pary zwierzą jako 5 punktów, ale już 3 kafelki z tym samym zwierzakiem to... 0 punktów.

Oprócz wersji podstawowej można też skorzystać z opcji dla dzieci młodszych lub wersji rozszerzonej. My bawiliśmy się z dwulatkiem, wykorzystując kafelki do sortowania i porównywania, przeliczania oraz jako proste memo. I zabawa była niezwykle udana.

 

Dział: Gry bez prądu