czerwiec 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Świat Książki

niedziela, 11 grudzień 2022 12:41

Spirytystka

 

Niedaleko Krakowa ktoś w okrutny sposób morduje kolejnych ludzi, obranych z jakiegoś powodu na cel. Dzięki wskazówkom byłego szefa katedry mortalistyki policja dociera do zabójcy. Jednak sprawca nie dzieli się z nikim motywami swoich działań, gdyż umiera, zastrzelony, w trakcie odprawiania mrocznego rytuału. Honoriusz Mond oddycha z ulgą - już po sprawie. Teraz może wrócić do w miarę spokojnego życia sprzątającego u swojej szefowej, a zarazem przyjaciółki, Allegry Szmit. Los jednak lubi być przewrotny...


Wydawałoby się, że sprawa jest ostatecznie zakończona - żyjące ofiary uwolniono, szaleniec nie żyje. A jednak krótko po zamknięciu śledztwa policja odnajduje kolejne ciało, a wszystkie znaki wskazują na to, że zastrzelony morderca doczekał się naśladowcy... albo miał wspólnika. Co ciekawe, szczegóły tamtej sprawy znał tylko szaleniec i Mond.

Żyjący w oparach nieustającego bólu Honoriusz nie wie, czy mógłby kogoś zamordować. Zdaje sobie sprawę, że jego zmysły coraz częściej go zawodzą. A ścieżki prowadzą właśnie do niego - do osoby, która była tam, gdy ginął zabójca. A gdy Allegra otwiera się przed nim, dzieląc przeczuciami, nic już nie jest jasne.
Honoriusza Monda i Allegrę Szmit poznaliśmy jakiś czas temu za sprawą „Mortalisty”, otwierającego nową serię autorstwa pana Maxa Czornyja. Główny bohater, były kierownik katedry mortalistyki jest jednym z niewielu specjalistów od śmierci na świecie (a już na pewno w Polsce). Postanowił jednak porzucić dotychczasową ścieżkę kariery i zaszyć się w wynajmowanym mieszkaniu, na życie zarabiając w firmie sprzątającej, prowadzonej przez Allegrę właśnie. I tak wreszcie doczekaliśmy się tomu drugiego, czyli „Spirytystki”, gdzie na jaw wychodzi troszkę więcej informacji o naszej drugiej, niemniej ważnej postaci, czyli Allegrze Szmit.

Cała historia - jak każda w przypadku naszego autora - wbija w fotel, nie można się od niej oderwać aż do dotarcia do ostatniej strony. Jako że główny bohater ma dość specyficzne wykształcenie (i hobby zarazem), mamy możliwość spojrzenia na śmierć od strony bardziej naukowej. To sprawia, że lektura daje nam o wiele więcej niż inne thrillery, bo możemy zagłębić się w coś zupełnie innego, co daje nam informacje, jakich raczej na co dzień nie poszukujemy. Co prawda przez tytuł książki myślałam, że Allegra i jej historia (a raczej specyficzne talenty) dość mocno wysunie się tutaj na pierwszy plan, a jednak Honoriusz i jego niepewność co do własnych czynów ponownie zepchnął ją nieco na bok. To nic, myślę, że kolejne części rozwiną wątek damskiej postaci. A przez te jej specyficzne zdolności (nie napiszę Wam, o co chodzi, żeby nie spoilerować) otoczka wokół serii robi się jeszcze bardziej... mroczna? Intrygująca? To sprawia, że czytelnik jeszcze intensywniej zastanawia się nad tym, w którą stronę popłynie wyobraźnia autora w kolejnym tomie.

Co do samego śledztwa - owszem, było ciekawie, było mrocznie i podczas lektury zastanawiałam się, czy rzeczywiście to nie Honoriusz kontynuuje dzieło szaleńca, aczkolwiek już na starcie uznałam, że nie. To by było za proste, prawda? Napisałam już wcześniej, że lektura wciąga, a jednak tym razem (o dziwo) nie tyleż za sprawą poszukiwań mordercy, co całej towarzyszącej temu otoczki - walce z własnymi demonami, przeczuciom, niepewności. Myślę, że i nasz duet bohaterów miał w tym wypadku równie ogromny wpływ, gdyż poznajemy ich już lepiej, jednakże nie do końca. Nie wiemy wiele o przeszłości Honoriusza i powodzie, dla którego porzucił dotychczasową ścieżkę kariery. Nie wiemy wiele o Allegrze, mogącej pochwalić się pewnymi... zdolnościami. Liczę, że tom trzeci przyniesie nam trochę więcej odpowiedzi na owe nurtujące pytania.

Kto zna twórczość Czornyja ten wie, że zawsze warto sięgnąć po jego literackie dzieci. Cokolwiek nie wytworzy jego wyobraźnia, to na pewno nas, czytelników, zaskoczy. Autor umiejętnie lawiruje między brutalnymi, wypełnionymi krwią opisami tortur a bogatym światem wewnętrznym bohaterów, spajając to w jedną, sensowną całość. Z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę (niezależnie, z której serii), a Was zachęcam do zapoznania się z coraz bogatszym dorobkiem literackim Czornyja.

Dział: Książki
czwartek, 08 grudzień 2022 17:39

Neon Gods

 

Bardzo lubię różnego rodzaju retellingi. Nowe spojrzenie na znane i lubiane historie, często okazują się lepsze od pierwowzoru. A jak było w przypadku „Neon Gods”? Czy współczesna wersja mitu o Hadesie i Persefonie, była w stanie mnie zaciekawić? A może książka okazała się kompletną klapą?

Hades od lat żyje w cieniu, większość nawet wierzy, że nie istnieje. Jednak taki stan rzeczy bardzo mu odpowiada. Wszystko się zmienia, gdy niespodziewanie w jego ręce trafia Persefona, która szuka ratunku przed niechcianym narzeczonym. Kiedy okazuje się, że dzięki Persefonie, Hades może dokonać zemsty, na znienawidzonym Zeusie, postanawia pomóc dziewczynie. Jednak w jego świecie niczego nie można dostać za darmo, a wszystko ma swoją cenę. Czy Hades i Persefona dojdą do porozumienia? Czy może cena za wolność okaże się zbyt duża?

Na odwrocie książki można przeczytać, że jest to sensacja TikToka, przytoczonych jest również kilka bardzo pochlebnych opinii, z którymi niestety nie do końca się zgadzam. Według mnie książka jest dobra, ale do bardzo dobrej lub rewelacyjnej trochę jej brakuje.

W „Neon Gods” zabrakło mi szczegółowego opisu, jak działa miasto Olimp. Jest informacja, że rządzi nim elita Trzynastu, ale jak przekazywane są te tytułu (z tego, co zrozumiałam, to część się dziedziczy, a reszta?), jakie dokładnie mają role, dlaczego miasto jest odcięte od reszty świata, skąd bierze się to dziwne uczucie, gdy przechodzi się przez most nad rzeką Styks? Czy działa tam jakaś magia?

Ostateczna scena walki również nie zachwyca. Spodziewałam się czegoś, co sprawi, że będę ją czytała z zapartym tchem, a okazała się dość nijaka. Chwila rozmowy, kilka uderzeń i koniec.

Kolejny minus, tym razem odnosi się do tłumaczenia. Nie podobało mi się to, że znana mi Demeter, stała się nagle Demetrą. Może tak powinno się prawidłowo odmieniać to imię, jednak przez wszystkie lata w szkole zawsze mówiło się o Demeter i Demetra brzmi dla mnie dziwnie i to do tego stopnia, że gdy tylko to imię pojawiało się w książce, to za każdym razem wybijało mnie ono trochę z rytmu.

Jednak jak wspomniałam na początku, książka okazała się dobra, więc ma też trochę plusów. Zdecydowanie największym są sceny erotyczne. Gdy sięgałam po książkę, miałam małe obawy, że skoro ma to być erotyk, to sceny łóżkowe zajmą co najmniej połowę książki, będą zbyt długie i szczegółowe. Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły. Oczywiście było sporo takich scen, ale też nie aż tak dużo. Nie były też one też zbyt szczegółowo opisane, autorka pozostawiła trochę miejsca puszczenie wodzy fantazji.

Sam styl autorki również oceniam na plus. Bardzo lekki, płynny, język jest raczej potoczny, dzięki czemu książkę czyta się niezwykle szybko.

Myślę, że wielu czytelnikom postać Hadesa przypadnie do gustu. Jest to klasyczny bad boy. Z jednej strony gra wcielenie zła, a w środku troszczy się o wszystko i wszystkich.

Podsumowując, nie żałuję czasu, który poświęciłam na czytanie „Neon Gods”. Książka ma kilka niedociągnięć, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Z pewnością sięgnę po kolejne tomy.

Dział: Książki

 

Drugie śledztwo najsłynniejszego detektywa świata, Herkulesa Poirot!

Pod koniec czerwca światło dzienne ujrzał kolejny komiks z serii wydawanej z okazji stulecia powieści Agathy Christie. Tym razem jest to adaptacja graficzna tytułu „Morderstwo na polu golfowym”, w którym po raz kolejny pojawia się słynny, belgijski detektyw Herkules Poirot. Autorem scenariusza tego tomu jest znany już z wcześniejszych albumów tej serii Alberto Zanon, a rysunki wykonał laureat nagrody Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême – Frédéric Brémaud.

Zarys fabuły 

Morderstwo na polu golfowym jest trzecią powieścią detektywistyczną Agaty Christie, napisaną w roku 1923. Występuje w niej najbardziej znany bohater autorki – Herkules Poirot. 

Pewnego dnia, gdy Herkules Poirot myśli, że nie przydarzy mu się już nic ciekawe, detektyw otrzymuje list z prośbą o pilne przybycie od milionera Paula Renauda. Niestety zanim Herkules Poirot zdąży pojawić się na miejscu, bogaty przemysłowiec zostaje zabity na swoim własnym, jeszcze nie gotowym polu golfowym. Poszlak jest wiele, ale kto ostatecznie okaże się mordercą? I co wspólnego ze sprawą ma spotkana w pociągu przez Kapitana Arthura Hastingsa ślicznotka? Czy dziewczyna okaże się osobą wartą jego nieskrywanej atencji? 

Moja opinia i przemyślenia

Historie spod pióra Agathy Christie są wspaniale pomyślane i niezwykle wciągają. Sprawy kryminalne często mają drugie lub nawet trzecie dno, a powieściom nie brakuje również elementów humorystycznych. Dlatego jestem bardzo zadowolona, że ulubione książki mogę sobie przypomnieć dzięki adaptacjom graficznym, które od jakiegoś czasu ukazują się nakładem wydawnictwa Egmont. 

Zeszyty komiksowe mają swój niewątpliwy urok. Mimo tego że są dziełami różnych rysowników, trzymają ten sam, stonowany, idealnie pasujący do twórczości Agathy Christie klimat. Bez trudu można w nich zatonąć, a ja czuję jedynie odrobinę żalu o to, że tak szybko się kończą. Dobrze, że po lekturze jednego, w krótkim odstępie czasu można sięgnąć po kolejny. To naprawdę świetna i też przy okazji niezbyt droga seria komiksowa.  

Podsumowanie

„Herkules Poirot Morderstwo na polu golfowym” to dobrze narysowany komiks z trzymającym poziom scenariuszem. Idealnie oddaje unikatowy klimat kryminałów Agathy Christie. Oczywiście adaptacja graficzna ma znacznie mniej zawiłości, czyta się ją jednak równie przyjemnie, co pierwowzór. Nie mogę doczekać się już kolejnych zeszytów. 

Dział: Komiksy
wtorek, 08 listopad 2022 22:42

Zapowiedź: Słowodzicielka

Książka potrzebuje głównego bohatera – inaczej stery przejmują postacie drugoplanowe, a to oznacza Poważne Problemy. 

Nieco skołowani, ale za to bardzo zdeterminowani zabójca, minstrel i rycerz wyruszają w absurdalną podróż po luźnych wątkach, przedzierając się przez czas i przestrzeń.

Dział: Książki
niedziela, 16 październik 2022 20:01

Szklany dom

 

W rocznicę straty dziecka w domu Harringtonów wybucha pożar. Matka z dziećmi i ich nianią przenoszą się na wieś, ojciec prowadzi interesy i tylko... nadzoruje - tak to dobre słowo - poczynania żony. W lesie otaczającym posiadłość najpierw znajdują niemowlę, potem ciało... Co skrywa las? Co skrywa każda z postaci w książce?

Książka niepokoi i oplata tym uczuciem jak bluszczem już od pierwszej strony, zamyka pod kloszem, ale pod tym kawałkiem szkła absolutnie nie jest bezpiecznie. Jest strasznie, mrocznie, chciałoby się rozbić tafle i uciec, a mimo to brnie się dalej przez kolejne strony, bojąc się przeoczyć coś ważnego. Autorka tak dobrze maluje atmosferę dusznej grozy, że choć wiem, że to irracjonalne i nieprawdziwe, cały czas miałam wrażenie, że w powieści pada deszcz lub przynajmniej niebo zasnuwają ciężkie chmury. Trochę jaśniej było we współczesnych momentach, tam nawet słońce wychodziło zza chmur, ale niepokój i poczucie ogromnej tajemnicy zostawało. Podejrzewam, że te fragmenty miały uspokoić czytelnika, przygotować go na kolejną „bombę” w przeszłości, jednak dla mnie było trudne przez osobiste doświadczenia. Kiedy matka Sylvie leży w szpitalu odzywają się we mnie niezagojone rany. Autorka pięknie odmalowuje emocje, które nakładają się jeszcze na moje i przez to jeszcze trudniej przebrnąć przez teraźniejszość bohaterek.

To naprawdę dobra książka. Mocna, tajemnicza, wymagająca myślenia i składania nawet najdrobniejszych szczegółów na półce pamięci, by potem je wydobyć i złożyć z nich spójną, logiczną całość. Autorka lawiruje, przeskakuje między czasami i postaciami, nadając dzięki temu wydarzeniom nowy, głębszy wymiar. Powoli układa przed czytelnikiem kawałki układanki, rzuca na nie nowe światło i kolejne spojrzenie, by zbudować napięcie i atmosferę oczekiwania. Nie ukrywa wszystkiego do końca, można się domyślić, o co chodzi, ale nadal pozostaje cień niepewności, czy aby na pewno jest tak, jak podejrzewa czytelnik.

Koło „Szklanego Domu” nie da się przejść obojętnie. Już okładka kusi, przyciąga lakierowanymi fragmentami, tłoczonymi literami, tajemniczym zdjęciem. Zaprasza do poznania swego sekretu. Ma w sobie coś magicznego, co każe ją przeczytać tuż po tym, jak trafia w ręce czytelnika. Dałam się porwać tej magii i nie żałuję.

Tej książki nie da się przeczytać wolno. Od pierwszej strony wpełza pod skórę niepokojem i ciekawością, które usunąć może jedynie ostatnia strona. I choć czasem strach zajrzeć głębiej w duszę i serce ludzkie, w ich popędy, namiętności i motywacje, to czyta się dalej. Polecam tym, którzy nie boją się mrocznych zakamarków duszy, smutku, cierpienia, zdrady i chęci przeżycia. Nie zawiedziecie się, bo autorka świetnie gra emocjami, maluje je tak, że od razu trafiają na czułe struny w naszym sercu. I zostawiają wiele pytań. Jeśli jesteście się w stanie z nimi zmierzyć, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

Dział: Książki
poniedziałek, 19 wrzesień 2022 01:48

Bialy pył. Piekło na K2

Zanim zaczęłam czytanie tej książki, zastanawiałam się, co kieruje ludźmi, którzy potrafią ryzykować życie dla zdobycia góry. Co mają w głowie himalaiści? Dlaczego jest to dla nich tak ważne, ponad wszystko. Często stawiają zdobycie szczytu ponad miłość bliskich. Bo przecież mają rodziny, wiedzą, że tam na dole, czekają ze strachem, często i przerażeniem. A mimo to - idą jak zahipnotyzowani. Jakby te wielkie szczyty miały w sobie niewidoczna moc przyciągania. Może tak rzeczywiście jest?
Byłam bardzo ciekawa, jak autor - którego książki bardzo lubię i polecam. Przygotował się do napisania tej historii, czy jego wiedza i przekazanie jej, dały mi satysfakcję i chociaż w małym stopniu zrozumiałam - o co chodzi?

Polska ekipa doświadczonych himalaistów zjawia się pod szczytem najsłynniejszej góry, która budzi respekt wśród każdego, kto chociaż trochę słyszał o górach. Nieokiełznana K2, zimowe zdobycie, marzenie wielu, ale czy realne? To szczyt, który jest bezwzględny dla doświadczonych, nie wybacza najmniejszego błędu. Cena jest zazwyczaj wysoka - śmierć. Jednak nawet świadomość ryzyka, nie jest w stanie powstrzymać wielu ludzi.
W bazie obozowiczów panuje osobliwa atmosfera. Tutaj wybierani są ludzie nie pod względem sympatii, a wiedzy i umiejętności radzenia sobie w warunkach, których normalny człowiek nie przeżyje. Tym bardziej sytuacja jest trudna, bo szczyt nie każdy zdobędzie, chętnych jest wielu. Rywalizacja i współpraca. Wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Wśród załogi jest dziennikarz i amator wspinaczek - Krzysiek Garda, ma relacjonować podbicie góry z tak zwanej pierwszej ręki. Są również tak zwani, starzy wyjadacze, himalaiści z czasów, gdy kontakt ze światem był niemalże niemożliwy, a wyjście pod szczyt równało się z brakiem kontaktu z kimkolwiek. Denerwuje ich zachowanie i nastawienie teraźniejszej załogi. Szukający łączności z internetem, na bieżąco relacjonujący co się dzieje wysoko pod szczytem. To zupełnie nie ich klimat. Sensacja dla publiczności zabiła to wszystko, czego oni doświadczyli przez lata wspinaczek.

Tymczasem u szczytu warunki bywają różne, jak to zimą bywa, pogoda nie zbyt łaskawa i utrudniająca przygotowania do dalszego szturmu. W większości załogi, nastroje są jakby oklapnięte, lenistwo zaczęło brać górę nad celem wyprawy. I tylko dwoje ludzi poważnie podchodzi do sprawy, bardzo możliwe, że właśnie oni, będą mieli największe szanse zmierzenia się z K2.

Napisałam we wstępie, jakie było moje nastawienie przed przeczytaniem książki, później nie zmieniłam zdania, ale w pewnym sensie poczułam, co oni czują. I chociaż mój instynkt samozachowawczy jest zbyt mocno rozwinięty, często bardziej przeszkadza, niż szkodzi, to przez czas czytania, była tam z tymi ludźmi. Nie wiem, jak potrafią wytrzymywać tak straszne warunki atmosferyczne, bo dla mnie samo wyjście z namiotu byłoby wyzwaniem, a oni, jeśli chcieli osiągnąć cel, musieli brać się do roboty. Etap po etapie, przygotowywać do zdobycia góry, a każda wyprawa niosła niebezpieczeństwo. Zwodniczy lód, przepaści, które nie zawsze były od razu widoczne. Więcej pułapek niż można się spodziewać.

I jeszcze świadomość, że jeśli coś pójdzie nie tak, mało kto wyjdzie z pomocą, bo już moment szturmu wzbudza w człowieku dzikie instynkty. Rywalizacja odbiera zdolność myślenia, liczy się tylko jedno. Zdobycie celu i w pełni chwały wrócić do obozu, nie obracając się na innych. Tutaj nie ma miejsca na błąd. Tam na szczycie, pomyłka oznacza jedno - śmierć.

„Biały pył” w moim odczuciu jest fenomenalną książką, mnie wciągnęła od pierwszej strony i do samego końca, czytałam z zapartym tchem. Myślę, że jest to zasługa pióra autora. Bardzo lubię styl Pana Krzysztofa Koziołka, wcześniej czytałam w nieco innym klimacie książki. Byłam ciekawa tej odsłony. I się nie zawiodłam. Widać jak wiele pracy włożył autor w zebranie fachowych informacji, które dotyczą wspinaczek himalaistów. Jest to kawał dobrej roboty, która wyziera z każdej strony. Myślę, że w tym przypadku nazwisko zobowiązało, a poziom został utrzymany.

Jeśli jest ktoś, kto nie zna autora, to radzę jak najszybciej nadrobić zaległości. A „Biały pył. Piekło na K2” polecam z czystym sumieniem. Nie ma możliwości rozczarowania. Pasjonująca lektura, pełna emocji i wrażeń.

Dział: Książki
czwartek, 08 wrzesień 2022 12:38

Apostata


Kim jest Łukasz Czarnecki? Z pewnością literackim debiutantem, ale prócz tego możemy przeczytać, że to między innymi miłośnik historii, badacz Azji Wschodniej, kultury popularnej oraz wielbiciel zielonej herbaty. Z fantastyką styka się na co dzień, pracuje bowiem w redakcji Nowej Fantastyki, czyli jednego z największych czasopism promującej ten nurt w Polsce. Jego książka „Apostata” to pięknie wydana powieść łącząca w sobie kryminał, grozę oraz sporadyczną dozę humoru. Jesteście ciekawi, jak wypada?

Od ponad wieku jedyny Kontynent Ekumeny dzieli na pół linia okopów. W tym frontowym pasie Nieludzkiej Ziemi skażonej magią bojową wojska demokratycznej Republiki ścierają się ze sfanatyzowanymi wojownikami teokratycznego Cesarstwa Yoryckiego. Tymczasem z dala od zgiełku pól bitewnych toczy się zupełnie inna walka, może nawet ważniejsza dla losów cywilizacji: niekończąca się batalia przeciwko mrocznym kultom, które oddają cześć złowrogim bytom zrodzonym u zarania czasu. Wyznawcy demonów nie spoczną, póki nie uwolnią swych panów z więżącej ich Otchłani, by ci mogli pochłonąć ludzkość, tak jak czynili to z innymi rasami zasiedlającymi Ekumenę przez miliony lat.

Podróż, w jaką zabiera nas autor, jest zdecydowanie warta uwagi, mamy tutaj do czynienia z bardzo intrygującym uniwersum, które pod każdym względem było dla mnie czymś nowym w fantastyce. Podczas lektury czułem świeżość pomysłu, zdecydowanie Czarnecki zasługuje na słowa uznania za swoją niebanalną fantazję - zbudowanie aktualnie czegoś nowego, niepowielanie schematów to moim zdaniem już literacki sukces. Niemniej prócz pomysłu, książka specjalnie mnie nie porwała. Napisana jest poprawnie, nie licząc jakiś małych potknięć w korekcie. Cała historia jest dla mnie nieco... posklejana w całość. Nie wiem, czy dobrze mnie zrozumiecie, ale to jakby zlepek różnych elementów literackich, z których autor próbuje zrobić wartościowe, pełne dzieło, ale nie do końca mu wychodzi. Pojawiaj się trochę elementów niepasujących do opisywanego świata, powrót do przeszłości bohaterów jest w moim odczuciu zbyt częsty, przez co fabuła staje się czasami nudnawa - można by retrospekcje zastąpić odpowiednią narracją. Nie znalazłem w książce budowania napięcia, haczyka, za który czytelnik może się złapać i brnąć dalej z ciekawością.

Okrzyknięcie w marcu(!) książki Czarneckiego debiutem roku 2022, jest dla mnie nieco na wyrost i nie na miejscu. Książka jest poprawnie napisana, ale średnio ciekawa. Widzę jednak w autorze potencjał, talent to światotwórstwa i fantazja, jaka w nim drzemie, dają mi pozytywne nadzieje na kolejną, dużo lepszą książkę.

Dział: Książki
czwartek, 01 wrzesień 2022 19:14

Mroczne umysły

 

Pewnego dnia nagle tajemnicza choroba zaczyna zabijać amerykańskie dzieci. A tym którym jakimś cudem udało się przeżyć, zostają obdarzone przerażającymi umiejętnościami, których nie wiedzą, jak kontrolować. Ruby jest właśnie jedną z nich. Do dziesiątych urodzin jej życie wyglądało raczej normalnie, jednak później coś się zmieniło i to niestety na gorsze. Trafia do obozu, w którym przetrzymywane są inne ocalałe dzieci. Dla świata są to obozy rehabilitacyjne, w których leczy się tajemniczą chorobę, a tak naprawdę są to obozy, w których ludzi traktuje się jak króliki doświadczalne, a ci, którym zostaje przypisany kolor czerwony, pomarańczowy lub żółty, po prostu są eliminowani. Jedyną szansą na przeżycie jest ucieczka, ale czy jest ona możliwa?

„Mroczne umysły” Alexandry Bracken zostały wydane już kilka ładnych lat temu. Jednak wtedy zupełnie nie zwróciłam na nie uwagi. Może była to wina okładka, a może po prostu nie był to odpowiedni czas. Na szczęście teraz wydawnictwo Jaguar postanowiło dać drugą szansę tej serii w całkiem nowej szacie graficznej, która zdecydowanie bardziej do mnie przemawia.

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką. W zeszłym roku czytałam rewelacyjne „Lore”, a jeszcze kilka lat wcześniej przeczytałam „Pasażerkę”, więc wiedziałam mniej więcej, czego mogę się spodziewać i na szczęście moje wszystkie oczekiwania zostały spełnione.

Sam pomysł na fabułę „Mrocznych umysłów” nie jest czymś zupełnie nowym. Już wcześniej, czy to w książkach, czy serialach można było spotkać się z motywem dzieci, które nagle zostają obdarzone nadzwyczajnymi mocami i muszą walczyć ze złym rządem. Dlatego niektórych wątków mogłam się domyślić, np. kim okazał się Uciekinier, ale były też momenty, w których autorce udało się nie powielać znanych schematów, czym niekiedy mnie zaskoczyła.

Zdecydowanym plusem całej książki są jej bohaterowie. Bardzo podziwiałam Ruby. Chociaż w obozie spędziła sześć lat, to nadal miała siłę walczyć o siebie i najbliższych, choć nie raz miała chwilę zwątpienia i bała się również swoich mocy. Razem z nią przeżywałam całą jej podróż do wolności. Razem odkrywałam, jak działa jej moc, odkrywałam jej budzące się do życia uczucia.

Każdy bohater, który pojawił się w książce, miał swoje zdanie. Nic w tej historii nie zostało pozostawione przypadkowi, wszystko zostało przez autorkę dobrze przemyślane.

Zakończenie zaś załamało mi serce i liczę na to, że dość szybko pojawi się nowy tom. Po cichu mam nadzieję, że wszyscy będą mieli swoje szczęśliwe zakończenie, ale czy tak będzie? Tego dowiem się za jakiś czas.

Dział: Książki
niedziela, 21 sierpień 2022 18:18

World of Warcrarf: Dzień smoka

 

Kilka lat temu, podczas studiów, znajomi zarazili mnie fascynacją grami typu MMORPG. Jedną z nich był World od Worcraft. Gra w tamtym czasie skradła moje serce(i cały wolny czas przez kilka tygodni). Tym bardziej ucieszyłam się kiedy pojawiła się okazja do zapoznania się z Dniem Smoka - jest to rozszerzenie uniwersum znanego fanom z gry. Książka opowiada o przygodzie maga Rhonina, który udaje się na tajną misję.

Fabuła jest raczej mało skomplikowana - główna oś fabuły oparta jest o misje Rhonina, któremu pomaga elfka Vereesa Bieżyświat. Jej głównym zadaniem jest doprowadzenie maga do portalu, skąd wyruszy on w dalszą drogę, jednak pojawiające się przeszkody sprawią, że jej rola będzie zdecydowanie wykraczać poza początkowe ustalenia. Sam tytuł sugeruje nam obecność fantastycznych stworzeń - i tu nikt się nie zawiedzie. Świat przedstawiony jest także dość prosty - są ci źli, są ci dobrzy i jest misja do wypełnienia.
Wielkim plusem książki jest to, że właściwie nie musimy znać innych dzieł autora żeby poczuć ten fantastyczny klimat Warcrafta. Choć wiadomo,że chociażby podstawowa znajomość świata przedstawionego w książce bywa przydatna. Pierwsze kilka stron może wprawić czytelnika w lekkie osłupienie ze względu na mnogość postaci i miejsc. Jednak bez problemu szybko możemy się wciągnąć w świat Azeroth.

Podsumowując jest to dobra pozycja do przeczytania przede wszystkim dla fanów gry, ale nie tylko. Tak naprawdę polubi ją każdy kto lubuje się w fantastyce typu magia i miecz. Co więcej - będąc fanem gry mamy większą możliwość swobodnej interpretacji świata, a sama powieść może nas niejednokrotnie zaskoczyć. Jednocześnie doceniam zwięzłość historii - autor postarał się zawrzeć w niej wszystko co ważne, bez nadmiernego rozciagania.

Dział: Książki
piątek, 19 sierpień 2022 07:35

Bestie i bystrzaki

 

"Walka nie zawsze jest rozwiązaniem. Czasem wystarczy akt sprzeciwu, aby postawić na swoim."

"Polowanie na potwory" to fantastyczna seria o opiekunkach dla dzieci, które dzielnie walczą z potworami. Książki do niej należące, mają niezwykłą moc przyciągania uwagi młodych czytelników, angażowania w szalenie dynamicznie przebiegającą akcję, wyobrażania sobie, że jest się w sytuacji kluczowej bohaterki i jej jakże różnorodnych osobowościowo przyjaciół. Pierwszy tom "Polowanie na potwory" intensywnie nas porwał, drugi jeszcze silniej przykuł do stron. "Polowanie na potwory. Bestie i bystrzaki" czyta się niczym mrożący krew w żyłach dreszczowiec, wiele się dzieje, nieustanne zwroty akcji, sceny przesycone niebezpieczeństwem i okropnościami. Brzmi mrocznie i ponuro, lecz Joe Ballarini perfekcyjnie wyważa sceny, rewelacyjnie kieruje napięciem, znakomicie podprowadza do kulminacyjnych momentów. Złu przeciwstawić się może jedynie dobro, reprezentowane przez nastoletnie dusze z czystym sercem, niezwykłą odwagą i godną podziwu determinacją. Cenię serię nie tylko za walory rozrywkowej przygody czytelniczej, ale również za cenne wartości życiowe zgrabnie przemycanie w zdarzeniach i wypowiedziach. Przykładowo, nauka na błędach to jedyna droga do sukcesu, wielkim zagrożeniom należy stawiać czoło wspólnymi siłami, kiedy coś robimy razem z przyjaciółmi i z pełnym zaangażowaniem, nic nie może nas powstrzymać.

Narracja szalenie przyjemna, ciepła, obrazowa, a przy tym wypełniona doskonałym humorem. Wielokrotnie , z czym mierzy się i w jaki sposób Kelly Ferguson, trzynastolatka wiedziona niezwykłą determinacją, aby pozostać pełnoprawnym członkiem brygady babtsitterek. Niewidzialny świat strachów i cudów funkcjonuje równolegle do prawdziwego, co gorsze, często w niego ingeruje z zatrważającymi intencjami. Kapituła opiekunek dzieci w Rhode Island, tajnego starożytnego stowarzyszenia łowców potworów, przysięgająca chronić dzieci przed siłami zła, nie ma łatwej misji, wróg gromadzi siły, aby przeprowadzić atak. W drugiej odsłonie serii trzeba wszelkimi siłami osłaniać malutkiego Theodora, wokół którego rozbrzmiewają dźwięki wojowniczej przepowiedni. Rozgramianie armii koszmarów wystawia Kelly na wielką próbę. Czy poradzi sobie z osobliwymi wyzwaniami? Kto okaże się przyjacielem i sprzymierzeńcem, a kto wrogiem i adwersarzem? Jaki strach zmuszona będzie ujarzmić w sobie, aby mieć szansę odniesienia sukcesu? Jaka postać Baboluda będzie chciała zdominować rzeczywistość? Jakie straszliwe potwory wylezą ze wszystkich zakamarków? Dodam jeszcze, że nie brakuje sympatycznego wątku nastoletniego zauroczenia, przyjemnie i ciekawie się rozwija.

Dział: Książki