kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Świat Książki

Oczekiwanie
„Oto jest jak rzecz, bezwolna i bezsilna, zdana na łaskę i niełaskę kolejnych właścicieli. Musi być tym, czym każdy z nich chce go zrobić, a nawet nazywać musi się tak, jak go nazwą: nikogo nie interesuje, czym on jest naprawdę, i może wkrótce w ogóle przestanie być sobą, a stanie się tylko czymś, czego akurat potrzeba jego panom. Znak ostatecznej utraty samego siebie wypalono mu ogniem na ciele ...” – te słowa mógłby wypowiedzieć każdy niewolnik, niezależnie od czasów czy systemu. I choć przez wieki sposoby ich oznaczania zmieniały się, to jednak do niewolnictwa przypisany jest brak możliwości stanowienia o sobie. Ten podtekst polityczny nie jest bez znaczenia, bowiem Anna Borkowska swoją trylogię fantasy pisała w okresie stanu wojennego, zaś wydana została pod koniec lat 80-tych XX wieku. Być może właśnie dlatego książki te tak mocno nacechowane są emocjonalnie, tak dużo w nich analogii do uciśnionych, represjonowanych obywateli, a także ... nadziei i oczekiwania.

To Oczekiwanie (przez duże „O”) to motyw przewodni wszystkich trzech tomów – mieszkańcy zamieszkujący Wyspę Szczęśliwą żyją bowiem w trwającym wieki Oczekiwaniu na powrót tajemniczego Ora - Jasnego Brata. Trzeba przyznać, że Borkowska wybrała wyjątkowo makiaweliczny sposób, by zaprotestować przeciwko systemowi, choć książka pomimo lat nic nie straciła ze swej aktualności. Ja jednak – poza podziwem dla niebywałej wręcz precyzji autorki w konstruowaniu wypełnionej szczegółami fabuły, nie mogę się do „Gar’Ingawi. Wyspa szczęśliwa”, przekonać. „Dzieje Taguna” to ostatni już tom historii, która po nieco wydumanym pierwszym tomie i całkiem niezłym drugim, najzwyczajniej mnie zmęczyła. Dlatego też książkę polecić mogę wyłącznie wytrwałym czytelnikom i wielkim miłośnikom powieści fantasy, w przeciwnym bowiem wypadku przygoda z trylogią Anny Borkowskiej może skończyć się równym mojemu zniechęceniem.

W trzecim tomie poznajemy dalsze losy Taguna Imanu – spotykamy go z chwilą, gdy statek, na którym płynie jako niewolnik, wypływa z Dongo, by dostać się do Lhed. Chłopiec został sprzedany Memuke, feineńskiemu kupcowi przez nowego władcę Wyspy Szczęśliwej, Dżauri Tanu, ale nastąpiło to na polecenie księcia Ungana. Jako przybyły z Wyspy Szczęśliwej niewolnik trafia do pałacu króla Kneha i to niemal natychmiast przed obliczę samego władcy, który wiąże jego przybycie z nadejściem Godziny Tmutów. Sam Tagun zostaje minowany nadwornym śpiewakiem córki króla, Mdan, wiodąc dodatnie i spokojne życie, a także nauczając księżniczkę Oczekiwania. Wszystko jednak ma swój kres...

Jak zakończy się ta pełna zwrotów akcji historia? Przekonacie się dzięki lekturze książki „Dzieje Taguna”, w której – nie ukrywam– jedną z najciekawszych postaci jest Delu Chwan, mistrz filozofii poznany przez Taguna na statku i początkowo wzięty przez chłopca za małpę. Ta intrygująca postać nieco ratuje nużącą powieść, choć należy jednocześnie zauważyć, jak wiele pracy autorka musiała włożyć w opracowanie tej historii i wykreowanie świata, porównywanego współcześnie do rzeczywistość rodem z J. R.R. Tolkiena. Ja jednak zdecydowanie pozostanę przy tolkienowskich staroangielskich legendach, elfach, krasnoludach czy smokach.

Dział: Książki
środa, 03 styczeń 2018 19:32

Wyspa

Wydawnictwo Literackie proponuje niezwykłą dystopię, której akcja rozgrywa się na przepięknej, acz surowej Islandii. Premiera już w lutym.

Twój świat też może stanąć nad przepaścią. Co wtedy zrobisz?
Najważniejsza islandzka książka ostatnich lat.
Błyskotliwa powieść o miłości, władzy i manipulacji. Prawdopodobna i przez to przerażająca wizja naszej przyszłości.

Dział: Książki
środa, 03 styczeń 2018 08:39

Astrofizyka dla zabieganych

W latach szczenięcych moją ulubioną lekturą była „Encyklopedia dla dzieci”, która w przystępny, ale nie infantylny sposób wyjaśniała różne zjawiska na świecie – od Wielkiego Wybuchu po rozmnażanie zwierząt i ludzi. I prawdę powiedziawszy, brakuje mi takich encyklopedii dla dorosłych – przystępnie napisanych przewodników po zagadnieniach, na których możemy się nie znać, od których nie jesteśmy ekspertami, a o których powinniśmy, albo po prostu chcemy wiedzieć cokolwiek. Sięgając po „Astrofizykę dla zabieganych”, na taką właśnie lekturę liczyłam.

Nie sposób nie wspomnieć o wizualnej oprawie książki. Ma przyjemną, skromną okładkę – i to twardą! – i niewielki format. Idealnie zmieści się do torebki, więc o astrofizyce można czytać również w autobusie, czy na nudnym zebraniu. W ten sposób forma wydania idealnie koresponduje z tytułem.

Neil deGrasse Tyson, autor tej cienkiej (zaledwie 200 stron!) książeczki, to amerykański astrofizyk i popularyzator nauki. O Wszechświecie opowiada laikom w radiu i za pomocą filmów, ale „Astrofizyka dla zabieganych” jest jego pierwszą publikacją książkową. Profesor stara się w niej odpowiedzieć na pytania, które mogą się pojawić w głowie każdego, kto o astrofizyce coś tam słyszał, ale kompletnie jej nie rozumie. Co to był ten Wielki Wybuch? Czy jesteśmy jedynymi inteligentnymi formami życia we Wszechświecie? Czy inne planety są zbudowane podobnie do Ziemi? Skąd wiadomo, że nasza galaktyka nie jest jedyną? No i jak to w końcu jest z tym Wszechświatem – rozszerza się, kurczy, stoi w miejscu?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań to nie wyczerpujące wyjaśnienia wymagające posiadania na podorędziu Atlasu Fizyki czy nawet idealnego skupienia na tekście. Ja sama czytałam „Astrofizykę dla zabieganych” wśród ludzi, odgłosów dochodzących z telewizora i w atmosferze, która skupieniu nie sprzyjała – a mimo to tekst dawało się bez problemu zrozumieć. Wreszcie ktoś sensownie wyjaśnił, po co nam Wielki Zderzacz Hadronów i że to coś więcej niż tylko zabawka dla zblazowanych fizyków. Neil deGrasse Tyson opowiada o różnych wynalazkach związanych z dziedziną astrofizyki, tłumacząc nie tylko, do czego służą, ale też jaki będzie z nich praktyczny pożytek. Przy okazji profesor dba o powiązanie wielkiego, odległego od nas kosmosu z życiem codziennym i stara się pokazać, w jaki sposób Wszechświat i astrofizyka wywierają na nas wpływ. To bardzo przydatna lekcja szczególnie dla tych, którzy uważają, że fizyka to nic więcej jak tylko nudny przedmiot szkolny, a już badania prowadzone przez astrofizyków przydają się co najwyżej autorom utworów z gatunku science fiction.

Książka jest napisana przystępnie i z humorem, co czyni ją po prostu miłą lekturą na wolny wieczór. I nawet nie będziesz sobie zdawać sprawy, że śmianie się z przypisów, którymi tekst jest bogato upstrzony, może Cię sporo nauczyć o świecie. Neil deGrasse Tyson w pełni zadowolił moje szczenięce pragnienia encyklopedii „jak dla dzieci”, która bawiąc uczy. Polecam „Astrofizykę dla zabieganych” wszystkim, którzy potrzebują w swoim życiu nieco kosmicznej energii, a przy tym są zbyt, cóż, zabiegani, żeby spędzać długie godziny na zgłębianiu astrofizycznych teorii.

Dział: Książki
piątek, 29 grudzień 2017 10:13

Ręka Umarlaka

Seria Dzikie Karty zaczęła kształtować się w latach 80. Wybitni autorzy, którzy zarówno wtedy jak i teraz stanowili filar literatury, głównie fantastycznej, zaczęli łączyć siły, by wydać na światło dzienne cykl znakomitych historii, które do dzisiaj zachwycają czytelników w kolejnych już, nowych wydaniach. Zapraszam zatem to lektury tomu numer 7 - Ręki Umarlaka.

Książki z serii przedstawiają nasz świat w nieco alternatywnej wersji. II wojna światowa nie przebiegła do końca tak, jak znamy ją z podręczników historii. Okazuje się, że pewien tajemniczy wirus zaatakował naszą planetę, tworząc mutacje wśród wybranych ludzi. I właśnie w ten sposób narodzili się bohaterowie, którzy posiadają nadprzyrodzone moce fizyczne czy umysłowe. Niektórzy nazwani zostali asami, inni dżokerami - wszystko ze względu na podział swoich sił. Oczywiście nie każdy swoje zdolności wykorzystuje w obronie dobra, a wręcz przeciwnie... Z czym zmierzymy się zatem w tomie numer 7?

Poczwarkę, kobietę o przezroczystej jak szkło skórze, będącą królową dżokerskiego półświatka, brutalnie zamordowano w jej popularnym lokalu, Kryształowym Pałacu, odwiedzanym przez wiele sław świata dzikich kart.. Jej zabójcy poszukują dwaj mężczyźni: Jay Ackroyd, pracujący jako prywatny detektyw as, który znalazł jej zmasakrowane ciało, oraz samozwańczy stróż sprawiedliwości i dawny kochanek zamordowanej, Yeoman, którego ktoś próbuje wrobić w tę zbrodnię. Ich poszukiwania przeradzają się w koszmarną odyseję pełną przemocy i politycznych intryg, która na zawsze zmieni los dżokerów i asów na całym świecie.

Cały cykl przedstawia jeden spójny, alternatywny świat. Historie tam przedstawione nie są jednak ze sobą powiązane na tyle ściśle, żeby czytać serię chronologicznie, aczkolwiek jak najbardziej zachęcam to czytania książek właśnie w prawowitej kolejności. Na kartach powieści znajdziemy bohaterów, którzy pojawiali się już w poprzednich tomach, więc fajnie byłoby mieć chociaż jakąś podstawę, aby czuć się swojsko wśród ich losów. Ręka Umarlaka zachwyca przede wszystkim intrygującą fabułą. Od pierwszej do ostatniej strony mamy do czynienia z niesamowicie wartką akcją, co jest wizytówką literatury urban fantasy. Na kartach powieści dzieje się naprawdę wiele, przeskakujemy z wątku na wątek poznając po drodze mnóstwo postaci, co absolutnie daje niesamowitą frajdę czytelnikowi. To, co zasługuje na uznanie, to także klimat brudnego, ponurego amerykańskiego miasta. Autorzy idealnie oddają mroczną atmosferę, w której działa nasz lubiany prywatny detektyw w duecie z samozwańczym stróżem sprawiedliwości. Wszystko to okraszone politycznymi intrygami, mnóstwem fantastyki i dobrego, solidnego kryminału!

Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić książkę każdemu, bo to pozycja naprawdę warta przeczytania. Zresztą, nie tylko Ręka Umarlaka, ale rzecz jasna cały cykl Dzikie Karty zasługuje na słowa uznania. Polecam!

Dział: Książki
piątek, 22 grudzień 2017 10:54

Spinning Silver

Naomi Novik zapowiedziała powrót do baśniowej konwencji z "Wybranej". 10 lipca ukaże się Spinning Silver.

Naomi Novik to amerykańska pisarka polskiego pochodzenia, znana z serii fantastycznych książek Temeraire. Ostatnio dała się równiez poznać, jako świetna pisarka fantasy, która czerpie z konwencji basni. W 2015 r. wydała "Wybraną" (Uprooted), za którą zdobyła Nebulę za Najlepsza Powieść i Locusa za Najlepszą Powieść Fantasy. Teraz w tej samej konwencji ma się ukazać powieść Spinning Silver.

Dział: Książki
niedziela, 10 grudzień 2017 19:47

Magia kąsa

- A dokładnie które fakty z mojej biografii pozwoliły ci wpaść na pomysł, że jestem miłą osobą?

Wyobraźcie sobie świat bez technologii, w którym najważniejsza jest magia. Magia, która blokuje działanie prądu, silników, paliwa i może przysporzyć wielu kłopotów tym, którzy nią władają. Kate Daniels jest tego najlepszym przykładem.

Kate doskonale włada magią i Zabójcą – swoim mieczem. Ta pierwsza przyciąga do niej wiele problemów, a miecz jest jej obrońcom i źródłem zarobku. Kobieta żyje z dnia na dzień, podejmując się różnych zadań, by mieć za co żyć, ale kiedy dowiaduje się, że ginie jej opiekun, będący zarazem jedyną najbliższą osobą, postanawia odnaleźć winnego, czy jej się to uda? Czy chce poznać prawdę?

Powrót do niektórych książek, zwłaszcza po latach, jest jak odkrywanie czegoś znanego na nowo. Tak właśnie miałam z duetem kryjącym pod pseudonimem Ilona Andrews i pierwszym tomem serii Kate Daniels, którą Fabryka Słów wydaje w nowej szacie graficznej.

Po siedmiu latach nie pamiętałam za dobrze całości, świtał mi tylko w głowie ogólny zarys historii, ale czytając teraz wznowienie, odkrywałam na nowo świat przedstawiony przez pisarski duet. I musicie mi zaufać, że jest co poznawać, ponieważ spotkać tu można ogrom magicznych istot i co ważniejsze nie są one "ugładzone". Wampiry są strasznymi istotami pozbawionymi jakichkolwiek ludzkich odruchów, a nawet wyglądu, zmiennokształtni również nie są milusi, tylko trzeba przy nich uważać. W ogóle ta książka nie jest kolejnym słodkim romansikiem, a prawdziwym urban fantasy gdzie prym wiodą sceny walki, pościgi i pokaz przeróżnej broni, a przy tym posiada fabułę i przeróżne wątki, które się ze sobą łączą i tworzą spójną całość. Fabuła wciąga od pierwszych stron, fascynuje oraz często bawi, nie ma tu przydługich opisów, nudnych fragmentów czy też miłosnych rozterek.

Duet Ilona i Andrew Gordonowie stworzyli postacie, które zapadają w pamięć. Z miejsca można polubić Kate, jest z niej twarda sztuka i potrafi o siebie zadbać, nie daje sobą pomiatać, bywa uparta i często specjalnie prowokuje swojego rozmówcę i nie gra typowej laleczki. Skupia się na swoim zadaniu, dba o swoją formę i broń, by jej nie zawiodła. Również pozostali bohaterowie przykuwają uwagę przez to, jacy są, jak się zachowują i jakie mają do odegrania role.

Podzieliłam sobie czytanie tej książki na parę wieczorów, bo szkoda było mi ją przeczytać w jeden dzień. Nawet teraz czuję niedosyt i najchętniej sięgnęłabym od razu po kontynuację. Miłą odmianą było skupienie autorów na tym, co najważniejsze i nie dodawanie do powieści nic niewnoszących zapychaczy. Urban fantasy w najlepszym wydaniu, czytałam z zaangażowanie i ogromną ciekawością, próbowałam wraz z Kate dojść do prawdy, ale poznałam ją na samym końcu, a moje podejrzenia legły w gruzach.

Jeśli jeszcze nie poznałeś cyklu o Kate Daniels, to wznowienie Magia kąsa, jest idealnym powodem, by go nadrobić. Seria skierowana przede wszystkim do wielbicieli gatunku urban fantasy, ale myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

- Kici, kici? - spytał niski, męski głos.
- Rzeczywiście - odparłam - Zaskoczyłeś mnie trochę i przyszłam nieprzygotowana. Następnym razem przyniosę trochę śmietanki i jakieś kocie zabawki.
- Jaka kobieta pozdrawia Władcę Bestii słowami: Tutaj, koteczku, chodź do mnie, kici, kici, kici?

Dział: Książki
sobota, 09 grudzień 2017 09:41

Star Wars: Więzy krwi

Uniwersum Gwiezdnych Wojen jest tak rozległe, że aktualnie, komuś, kto nie jest na bieżąco ze wszystkimi seriami, kanonami ciężko odnaleźć się i zdecydować tak naprawdę od czego zacząć. Czy rozpocząć czytać książki według chronologii ich wydawania, czy według chronologii wydarzeń? Każdy, kto pierwszy raz sięga po pierwszą powieść z serii Star Wars musi sam podjąć taką decyzję, która należy do tych z gatunku „osiołkowi w żłobie dano...”.

„Star Wars : Więzy Krwi” to druga powieść napisana przez Claudię Gray , której akcja osadzona jest w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Pierwsza, „Utracone Gwiazdy”, została w Polsce wydana w 2016 roku, w rok po jej napisaniu, a trzecia, „Leia, Princess of Alderaan”, ukazała się na razie za granicą we wrześniu tego roku.

Akcja „Więzów krwi” rozgrywa się na kilka lat przed Przebudzeniem mocy, kiedy Leia Organa jest członkiem senatu, Han Solo, nadzoruje kolejną rundę lotów podświetlnych Pięciu Mieczy, a Luke Skywalker wychowuje Bena Solo. Fabuła powieści skupia się wokół problemów wewnętrznych Nowej Republiki, która pomimo ciężko wywalczonego pokoju, po wielu latach walki z Imperium, teraz nie umie poradzić sobie z biurokracją, marazmem politycznym, proceduralnością i wewnętrzną kłótliwością stronnictw. Zmęczona apatią i impasem działań Senatu Leia postanawia odejść z życia politycznego i przyłączyć się do męża. Jednak w ostatniej chwili z tego letargu i poczucia bezsilności wyrywa ją nagła chęć pomocy delegatowi, który przybył do Senatu z prośba o ingerencję w sprawie kartelu, który rozszerza niebezpiecznie swoją działalność, i który wg emisariusza, Yendora z Ryloth, może być zagrożeniem dla wolnego handlu całej galaktyki. Leia decyduje się, że jej ostatnim dziełem, będzie właśnie faktyczne przysłużenie się obywatelom Nowej Republiki i wraz ze swoją załogą, a także przedstawicielem opozycji, Ransolmem Casterfem, udaje się w misję dyplomatyczną. Co z tego wyniknie i co tak naprawdę kryje się za działaniami kartelu Rinnrivina, a także jaki to będzie miało finalny wpływ na Leie i całą Galaktykę, nikt nie mógł przewidzieć.

Sięgając po „Więzy krwi” wiedziałam, że nie będzie fajerwerków i że nie będzie to space opera, wszystkie wcześniej przeczytane opinie, wskazywały, że jest to dobrze napisana powieść, ponoć jedna z lepszych, ale bez wartkiej, porywającej akcji. I rzeczywiście tak jest. Niewątpliwie urzekły mnie w niej opisy odległych planet. Podróże dyplomatyczne załogi „Lustrznej Tafli”, statku Lei, pozwoliły na zwiedzenie i odkrywanie różnorodnych ekosystemów Galaktyki. Świetnie też zbudowała Claudia Gray relacje pomiędzy Leią a Ransolmem, jako inteligentnymi, otwartymi, o bogatej, bolesnej przeszłości ludźmi, ale posiadającymi różne wizje polityczne. Sam wątek spisku prowadzony jest ciekawie, ale dość nierównomierne tempo akcji, przesuwa punkt ciężkości w kierunku relacji Lei i Ransolma, niż samego problemu związanego z kartelem Rinnrivina, dlatego bardziej jest to powieść z kręgu obyczajowego, niż nawet politycznego. Najbardziej drażniące wydały mi się dialogi prowadzone pomiędzy Hanem i Leią, które były sztuczne, drętwe, bez życia, sama postać Lei, poza drobnymi chwilami zrywnej akcji, jest dość sztywna, jakby autorka nie umiała zmierzyć się z legendą.

Podumowując. „Więzy krwi” są powieścią napisana poprawnie, jej niezaprzeczalnym atutem jest analiza psychologiczna relacji pomiędzy jednostkowymi członkami wrogich obozów politycznych, a także światy przedstawione Galaktyki. Jednak osobiście, nie tego chyba szukałam w Gwiezdnych Wojnach, każda chwila akcji, która się w powieści pojawiała przyprawiała mnie o palpitacje serca, co oznacza, że jednak jednoznacznie Star Wars równają się dla mnie ze space operą i chyba poszukam właśnie takich tomów.

Dział: Książki
czwartek, 07 grudzień 2017 09:33

Nie mamy pojęcia

Nie mamy pojęcia, jak działa wszechświat. Naprawdę!

Większość książek popularnonaukowych wytwarza w czytelniku wrażenie, że nauka jest wszechwiedząca, a wiedza o naszym świecie – kompletna. Rzeczywiście – trudno się takiemu wrażeniu oprzeć, i to nawet nie odwołując się do lektury mądrych treści. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Przecież nasze osiągnięcia są wspaniałe: mamy komputery, smartfony, samoloty, samochody, znakomicie działa medycyna i wciąż dokonuje postępów, opletliśmy Ziemię siecią telekomunikacyjną, poznaliśmy najmniejsze elementy budowy materii i sięgnęliśmy tam gdzie wzrok nie sięga – zbadaliśmy najodleglejsze dostępne zakątki wszechświata.

Dział: Książki
czwartek, 07 grudzień 2017 09:27

Astrofizyka dla zabieganych

Astrofizyka dla zabieganych, czyli dla każdego z nas – bestseller Neila deGrasse Tysona został wydany w listopadzie przez Wydawnictwo Insignis.

Wszechświat od zawsze nas pociąga, zadziwia i inspiruje. Któż z nas nie zachwycał się jego bezmiarem, wpatrując się w nocne rozgwieżdżone niebo. Odległe gwiazdy, niezmierzona przestrzeń i nasze próby rozumienia tej wielkiej tajemnicy, rozpościerającej się przez naszymi oczami i sięgającej – wydawałoby się – w nieskończoność...

Dział: Książki
środa, 06 grudzień 2017 10:38

Zawisza Czarny

Kto powiedział, że prawdziwy patriota, rozkochany w Polsce do granic możliwości, nie może być... czarny? I pochodzić z głębokiej Afryki? Otóż może! Piotrek, ze względu na ciemniejszy odcień skóry, zwany jest Zawiszą. Mieszka na Śląsku, gdzie wychowywał go emerytowany żołnierz oraz mistrz sztuk walki, pełniący posługę misjonarską. Nasz bohater trafia do stolicy, Warszawy, gdzie pragnie obejrzeć mecz Polska - Hiszpania. Nie wie jednak, że trafi w sam środek spisku tak zwanych polskich patriotów, a za dziwnymi wydarzeniami może stać... prawdziwy Zakon Krzyżaków. Zawisza zyskuje jednak popleczników- warszawską pannę taksówkarz, która oprócz podróży dziadkową Syrenką uwielbia obić kilka mord, Gośkę, czyli zwykłą, wrocławską matkę o ciężkiej pięści i ludzi z podziemia, ze staruszkiem- Pająkiem na czele.

Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością pana Jakuba Ćwieka, choć czytałam o niej bardzo pozytywne opinie. Tak więc, gdy nadarzyła się możliwość przeczytania jego najnowszej książki, nie zastanawialam się ani sekundy. I teraz wiem, dlaczego ów polski autor ma aż tylu fanów.

Pan Ćwiek zaserwował nam patriotyczną historię, wytykając palcem (choć nie bezpośrednio) zachowania charakteryzujące naszych rodaków, między innymi brak tolerancji, przesadzoną polskość (nieumiejętność poszanowania innych racji, brak zrozumienia). Do tego wszystko umieszczone jest w fantastycznej otoczce, gdzie pojawia się patriotyczny napój Dumny Rodak (dostępny tylko drogą połowicznie legalną), zombie- korpoludki i wiele, wiele przedziwnych wydarzeń. Istna mieszanka wybuchowa!

Zawiszę Czarnego czyta się w trybie przyśpieszonym; każdy krok głównego bohatera to pewność, że coś będzie się działo. I choć on sam chciał wyłącznie obejrzeć mecz reprezentacji, to świat ma wobec niego zupełnie inne plany. Zawisza nie jest jakimś opętanym manią polskości patriotą, a jedynie robi to, co uważa za słuszne. Trafienie do tajnej "jaskini" Pająka jakoś go specjalnie nie zadziwiło, szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. A że ma aparycję oraz umiejętności maszyny do zabijania... cóż, takie czasy. 

Polubiłam Sawkę, czyli kobietę, która na co dzień pracowicie przemierza warszawskie drogi, aby swoją Syrenką dowieźć klientów w wyznaczone przez klienta miejsce. Bohaterka jest buntownicza, zawsze ma coś do powiedzenia i nieszczególnie przejmuje się konsekwencjami. A to, jak operuje kastetem i kijem, budzi tylko dodatkowy podziw. Z toku wydarzeń można wywnioskować, że będzie jakiś ciąg dalszy historii owych postaci. Ciekawe, czy Sawka zapała do Zawiszy czymś więcej niż tylko bojowym szacunkiem? A może miejsce u jego boku przeznaczone jest dla Gośki, wrocławskiej matki- karateki?

Bawiłam się świetnie. W tej książce nie brakuje czarnego humoru, a czytając miałam wrażenie, że wcale nie przeniesiono mnie do Warszawy, lecz do innego miejsca na ziemi. Polska jako cel ataków tego rodzaju? Ciekawe! Można by rzec, że historia kołem się toczy, ostatecznie Krzyżacy już raz zapisali się w historii... Do tego liczne zwroty akcji, wydarzenia nie z tego świata, wspomniany już czarny humor czy świetnie stworzeni bohaterowie i otrzymujemy przepis na książkowy sukces.

Po tej literackiej przygodzie już wiem, czego się chwytać- pozostałych książek pana Ćwieka. Czas nadrobić zaległości! A Was zachęcam do poświęcenia czasu dla Zawiszy Czarnego, gdyż ta opowieść pochłonie Was bez reszty. Tak jak i mnie!

Dział: Książki