kwiecień 27, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Łukasz

wtorek, 19 luty 2019 01:03

Prawda o kłamstwach - zapowiedź

Jess Wilson pamięta każdy, nawet najmniejszy szczegół każdego dnia swojego życia.
Pamięta program badawczy, który kontrolował ją przez lata.
Pamięta walkę o rozpoczęcie wszystkiego od nowa w szkole z internatem Dartmoor. Pamięta moment, w którym jej przyjaciółka wypadła z okna.

Dział: Książki

Olgierd zastygł w przerażeniu, ogłuszony przez narastający, przeraźliwy i ogłuszający hałas. Dopiero gdy poczuł ból gardła, dotarło do niego, że to jego krzyk przebija się przez rumor na zewnątrz.

Ziemia dygotała, gdy ceglany budynek, niczym ogromny golem, kroczył przez miasto. Nowoczesne hale handlowe i wielkie bloki ze Spółdzielni Mieszkaniowych pękały jak zgniecione wydmuszki, tryskając wokół fontannami szkła, cegieł… i ludzi, podczas gdy stare kamienice leniwe rozprostowywały swoje grzbiety, stroszyły dachówki, łypały oknami. Nowy asfalt na ulicach rozdzierał się pod naporem wybrzuszających się łusek starego bruku, który zaczynał się wić w gruzowisku niczym gigantyczny wąż.

Adaś odłożył bezużyteczne już urządzenia, mimo iż nie widział co się dzieje na zewnątrz, odczuwał drgania budynku i podskórnie wiedział, że wszystko już jest stracone. Bardzo się pomylili sądząc, że jego Biuro sprosta tutejszym anomaliom. Ha! Jak to trywialnie brzmi - anomalie! Spodziewali się klasycznej ingerencji Przeciwnika, licząc, że odkrywając artefakty zdołają przedrzeć się do jego dominium i zastopować go klasycznymi inkantacjami. Tymczasem On pierwszy znalazł lukę i wkroczył do nich. Już nie dyskretnie, chyłkiem, jak to zazwyczaj bywało, tylko pewnym krokiem wdarł się do naszego świata. Omamił ich bzdurnymi pentagramami i banalnymi krwawymi ofiarami. Skierował ich jak szczury w labiryncie na znane im terytoria, jednocześnie odciągając od prawdziwej natury swych działań. Bawił się nimi, a oni tańczyli jak im zagrał. Chłopak skulił się na podłodze w pozycji embrionalnej, zakrył uszy i zaczął nucić sobie tylko znaną kołysankę.

Olgierd wpatrywał się w kroczącą Ciemność. Nie jej się bał, tylko tego co w sobie kryła. Niewyobrażalnego i nienazwanego okropieństwa sprzed wieków, którego znikomej obecności doświadczył przed laty. Wtedy ledwie otarł się o koszmar, niemniej do końca życia pozostał przezeń naznaczony. Teraz wiedział, że właśnie kres jego życia nadszedł. Bezgłośnie modlił się o to, by przedtem stracić świadomość. Lub chociaż zmysły.

O to samo modlił się Adaś.

Mała Cyganka przyklękła przy chłopcu i delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu.

-Nie bój się. To nic nie da. – rzekła głosem, który natychmiast ukoił nerwy Adasia. Coś w tonie tego głosu, w twarzy, nie w oczach tej dziewczynki sprawiło, że uwierzył. I chciał słuchać dalej. I słuchał. A z każdym słowem w jego sercu kwitła nadzieja.

Dział: Secretum Grozy
czwartek, 14 luty 2019 07:30

Część X - Łukasz Śmigiel - Kanarek

First to fall over when the atmosphere is less than perfect
Your sensibilities are shaken by the slightest defect
You live you life like a canary in a coalmine

The Police

(Nieco wcześniej...)

Adaś przyłożył ucho do drzwi. Po drugiej stronie rozległ się złośliwy chichot. Chłopiec westchnął i odwrócił się w stronę korytarza, który oświetlany bladą poświatą pentagramów, przywodził na myśl podwodną jaskinię.

Zrobił dwa nieśmiałe kroki naprzód i pentagramy rozjarzyły się mocniej. Adaś przygryzł dolną wargę. Spojrzał w lewo i w rozbitym lustrze zobaczył potłuczoną mozaikę własnej twarzy. Przykucnął jakby szykując się do zawiązania sznurowadła, po czym sięgnął pod nogawkę spodni. Wyjął coś z kabury zawieszonej ponad kostką i w jego dłoni zamajaczył ciemny kształt. Chłopiec wyprostował się, rozwinął złożony kabel i włożył sobie do uszu słuchawki. Czarny kształt zamigał, aktywując dotykowy panel. Adaś nacisnął kombinację przycisków. Usłyszał cichy sygnał, a zaraz potem w słuchawkach odezwał się kobiecy głos.

- Mów kanarku - powiedział. - Słyszymy cię.

- Jestem w środku. Wszystko przebiega zgodnie z planem - odparł chłopiec.

- Poradzisz sobie?

- Nie wiem... Jest strasznie. Inaczej niż na szkoleniach.

- Spokojnie - odpowiedziała kobieta. - Póki masz na sobie baskanion, nie odważą się zaatakować. Musisz nam pomóc. Musimy wiedzieć, kto za tym stoi. Mamy już informacje o dwóch artefaktach, od których wszystko się zaczęło, ale to za mało.

- Co to było?

- Jeden ukryto w szaliku, a drugi w telewizorze. Nie wiemy, ile jeszcze podobnych fetyszy trafiło do ludzi. Różne wizje zaburzają obraz. Jedna z mocniejszych podpowiada naszym jasnowidzom, że kolejny atak będzie miał coś wspólnego z dziecięcymi zabawkami... To jednak nic pewnego. Najważniejsze, że promienie tamtych dwóch fetyszy łączą się właśnie z tym mieszkaniem. Rozpoznałeś Adepta, który cię tam wprowadził?

- Jestem może kanarkiem, ale nie jestem głupi. To był Imp. Na dodatek wyjątkowo złośliwy. Mam nadzieję, że dostanie za swoje...

- Wobec tego uważaj na siebie.

- Nie udawaj mojej matki. Czego mam szukać?

- Pentagramy w mieszkaniu to okna przez które widzi cię nasz Przeciwnik. My  musimy znaleźć drzwi, przez które dostaniemy się do jego dominium. Zacznij od kominka. Wydaje się najrozsądniejszym miejscem. I jeszcze jedno... W stronę miasta zmierza potężna chmura energii. Nie mamy pojęcia co to takiego. Chmura nie ma jeszcze żadnej konkretnej formy. Przyjąłeś kanarku?

Adaś nie odpowiedział. Jego uwagę przykuł bowiem dziwny odgłos przywodzący na myśl kocie jęki, z tą jednak różnicą, że te brzmiały jakby ktoś puścił je od tyłu. Chłopiec znieruchomiał. Pentagramy zaczęły zmieniać kolor, płonąc intensywną czerwienią. Coś poruszyło się na suficie. Było wielkie i kosmate. Ostatnią rzeczą, którą usłyszeli ludzie czekający na drugim końcu linii telefonicznej, był chłopięcy głos, który wykrzykiwał słowa inkantacji drugiego stopnia. Kanarki stosowały ją zwykle do przełamywania złych zaklęć:

- Magicznym wersem zdejmuję zaklęcie! I prawem potrojonym, oddaję ci zwyciężone! - wrzasnął Adaś.

Potem połączenie zostało zerwane.

Dział: Secretum Grozy
piątek, 04 styczeń 2019 10:50

Marzycielki - zapowiedź

Siostrzana miłość, siła wyobraźni, dziewczęca odwaga i walka o niezależność... Jessie Burton, autorka światowych bestsellerów: Miniaturzystka oraz Muza, powraca z zachwycającą i przepięknie ilustrowaną baśnią dla tych, w których drzemie dziecko.

Dla dwunastu córek króla Alberta śmierć królowej Laurelii oznacza nie tylko utratę matki. Decyzją ojca dziewczęta zostają objęte ścisłą ochroną. Odbiera się im ukochane lekcje, przedmioty, i – co najważniejsze – osobistą wolność.

Dział: Książki
poniedziałek, 01 październik 2018 12:39

Premierę książki Jacka Klossa "Ziemia złych uroków"

Stalkerzy, Stalkerki i inni zwykli ludzie Zony!

13 października o godz. 11:00 będzie miała miejsce niesamowita anomalia!
Tym razem parkujemy w Zonie na lubelskim Falkonie ♥

wtorek, 25 wrzesień 2018 12:49

Zombie.pl 2

Ponad dwa lata musiałem czekać, by zabrać się w końcu za drugą część powieści Zombie.pl autorstwa znakomitego i chyba najbardziej w Polsce utalentowanego duetu pisarzy grozy - Roberta Cichowlasa oraz Łukasza Radeckiego. Co więcej, tom pierwszy urwał się dość brutalnie, więc tym bardziej rozbudziło to w zafascynowanym czytelniku (czytaj mnie) literacki niedosyt. Jak zatem prezentuje się Zombie.pl 2?

W świecie opanowanym przez zarazę zombie, kilkoro ocalałych znalazło swoją przystań w krzyżackim zamku. Jednak to nie nieumarli stanowią największe zagrożenie dla resztek ludzkości. Karol Szymkowiak ma tylko jedno pragnienie – zobaczyć swojego synka i żonę – i zrobi wszystko, by dostać się do Poznania, gdzie zostawił swoją rodzinę. Problem w tym, że dzielą go od niej setki kilometrów wypełnione krwiożerczymi zombie i polskim wojskiem, które nie zawaha się strzelać do cywili, jeśli uzna to za słuszne.

Temat zombie na polskim rynku nie jest jakoś super oblegany, aczkolwiek komiks i serial The Walking Dead rozpoczęło w popkulturze istną fascynację żywymi trupami. Myślę, że temat zombie trafił w odpowiednie ręce, bo owy duet pisarski o którym wspominałem, stanął na wysokości zadania, tworząc książkę bardzo fajną, luźną, pełną rozlewu krwi, brutalności i krwiożerczych istot. Ktoś może powiedzieć, że Zombie.pl to parodia horroru, niedopracowane fabularnie dzieło. Trzeba jednak dodać, że trochę też o to chodzi. Dla mnie ten temat powinien być ukazany właśnie w takich okolicznościach - lekko przerysowanych. To trochę jak z filmami Tarantino - nie każdy je zrozumie, nie każdy doceni ich prawdziwą wartość. Cichowlas i Radecki stworzyli dzieło naprawdę znakomitę, które powinno być gradką dla fanów zombiaków!

Chociaż horror nigdy nie był u mnie w biblioteczce szczególnie oblegany i doceniony, to są takie książki, które zwyczajnie powinno się przeczytać. Jak wspomniałem, Zombie.pl nie spodoba się każdemu, aczkolwiek jeśli ktoś jest zafascynowany serialem TWD oraz lubi filmy Tarantino, to książka wręcz dla niego idealna. Taki trochę survival horror tylko w polskich realiach! Niech nie zwiedzie Was niska ocena na większych portalach! Książka warta przeczytania!

Dział: Książki
wtorek, 26 czerwiec 2018 15:36

Plemiona. Wojna bogów

Większość nastolatków doskonale orientuje się, kim są Zeus i Afrodyta. Dzięki produkcjom Marvella świetnie znają Lokiego i Thora. A co z słowiańską? Imiona takie jak Perun, Weles czy Światowid mogą brzmieć dla nich obco, wręcz niezrozumiale. Teraz jest szansa, by to zmienić i zainteresować młodzież (i nie tylko), tym co nasze. A wszystko to za sprawą Łukasza Radeckiego i jego serii Plemiona, którą otwiera powieść Wojna bogów.

Gdy trójka rodzeństwa – bliźnięta Zbyszek i Weronika oraz ich adoptowany brat Kacper – wyjeżdża na klasową wycieczkę do Biskupina, nie zdają sobie sprawy, że nie będzie im dane wrócić z niej do domu. Na skutek splotu wydarzeń przenoszą się o półtora tysiąca lat do pogańskiej, słowiańskiej Polski. Czy prawdziwej, czy też jej alternatywnej wersji, do końca nie wiadomo. Pewne jest jedno, muszą zrezygnować ze smartfonów, elektryczności i innych udogodnień, jakie znają. Mało tego, trafiają w sam środek wojny bogów, którzy są w tym świecie jak najbardziej realni. Podobnie jak istoty znane im dotąd z legend i... magia.

Nastolatki trafiają do różnych plemion, które przygotowują się do zbliżające się wielkiego turnieju. Każde plemię ma wystawić reprezentanta, który będzie walczył, choć nikt do końca nie wie, z kim i z czym przyjdzie mu się zmierzyć.

Prawdopodobnie nie tylko mnie zaskoczył Łukasz Radecki, znany głównie z krwawych horrorów, występując w roli autora powieści młodzieżowej. I chociaż z przyjemnością wspominam lekturę jego niektórych poprzednich książek, to w tej wersji spodobał mi się jeszcze bardziej. Stworzył wciągającą, pełną przygód historię i pełnokrwistych, realistycznych bohaterów.

Postaci rodzeństwa wybijają się na pierwszy plan, przyćmiewając bohaterów drugoplanowych, chociaż na uwagę na pewno zasługuje chociażby Mścigniew, wraz z towarzyszącym mu Przemkiem. Zbyszek, Weronika i Kacper są zupełnie różni, może nieco stereotypowi, ale jestem przekonana, że niemal każdy nastoletni czytelnik bez problemu będzie mógł się z nimi utożsamić. Dobre oko autora do zachowań młodzieży widać chociażby podczas wspomnianej wycieczki. Podejrzewam, że duży wpływ ma tu codzienny kontakt, jaki zapewnia Łukaszowi Radeckiemu praca w szkole.

Odnośnie samego rodzeństwa - Zbyszek to typ osiłka, w towarzystwie hałaśliwy, lubi zwracać na siebie uwagę i prędzej by umarł niż publicznie przyznał do słabości. W głębi jest znacznie bardziej wrażliwy niż można by przypuszczać, co widać zwłaszcza po twardej szkole, jaką przyjdzie mu przejść. Weronika to z kolei outsiderka, potrafi obronić się ciętą ripostą, jest niezależna, ale czasem szybciej mówi niż myśli. Z kolei Kacper, fan Tolkiena i gier RPG, jest inteligentny, ale wycofany. Tak przynajmniej jest na początku, bowiem każde z nich przechodzi poważną przemianę. Pod wpływem nowej rzeczywistości i zdarzeń muszą zweryfikować wiele własnych poglądów i zachowań.

Ogromnym atutem powieści jest sięgnięcie po mitologię słowiańską. Wprawdzie autor podszedł do tematu z dość swobodną interpretacją, niemniej jasno i klarownie przekazuje podstawy ówczesnych słowiańskich wierzeń. Robi to w sposób na tyle lekki i interesujący, że z pewnością przynajmniej część czytelników zainspiruje to do dalszego szukania informacji na ten temat.

Nie wszystko zagrało jednak tak dobrze. Samo zakończenie pozostawia uczucie niedosytu, ponieważ wydarzenia, do których wszyscy bohaterowie mozolnie dążyli przez całą powieść, rozgrywają się w błyskawicznym tempie na kilku zaledwie stronach. Gdyby rozpisać je bardziej szczegółowo, gwarantuję, że książka wiele by zyskała. Mam także wrażenie, że osoba odpowiedzialna za napisanie blurba wcale nie czytała powieści. Z opisu możemy się dowiedzieć, że Zbyszek, Wera i Kacper stają do walki w turnieju, podczas gdy nic takiego nie ma miejsca...

Niemniej całość wynagradza te potknięcia, a Wojna bogów stanowi bardzo obiecujące rozpoczęcie cyklu. Powieść to naprawdę dobra mieszanka motywów słowiańskich, niesamowitych stworzeń oraz przygód, przy których nie będzie się nudził ani młody, ani nieco starszy czytelnik. To opowieść o odwadze, tolerancji i poznawaniu samego siebie. A przede wszystkim o odkrywaniu tego, co jest w życiu naprawdę ważne.

Dział: Książki
wtorek, 19 czerwiec 2018 12:12

Gdańskie Spotkania Komiksowe GDAK 2017

Wojewódzka i Miejska Biblioteka w Gdańsku zaprasza na kolejną edycję największego na Pomorzu festiwalu komiksowego – Gdańskich Spotkań Komiksowych GDAK 2017.

W tym roku gościem specjalnym będzie - César Ferioli, hiszpański rysownik disneyowskich komiksów, autor rysunków m.in. do serii Kaczor Donald. Ferioli jest także autorem rysunków do albumów z bohaterami Angry Birds wydawanych w Polsce w serii Angry Birds Komiks.

Dział: Wydarzenia
piątek, 15 czerwiec 2018 11:09

Fabryka Słów na Cytadeli

Rozpoczyna się CYTADELA!

Najbliższy piątek będzie podwójnie radosny.

Po pierwsze to jak zawsze początek weekendu, a po drugie będzie to weekend z Cytadela 2018 Festiwal Fantastyki. Będzie tam rownież Fabryka Słów, która zaprasza na swoje stoisko obok bramy głównej !

Gorąco zapraszamy wraz z Fabryką Słów na Premierowe spotkanie z Rafałem Dębskim.

Dział: Konwenty

„Jotka łowca smoków. Smoki Wysp Brytyjskich” to druga książeczka po „FarMagii” wydana przez Zysk i S-ka Wydawnictwo z myślą o najmłodszym czytelniku. Łukasz Radecki, dotąd raczej znany ze swoich utworów przeznaczonych dla dorosłego czytelnika, razem z Janem Krzysztofem, czyli tytułowym Jotką, odpowiada na takie pytania, jak: gdzie mieszkają smoki? czy lubią kotlety sojowe? czy dzielni rycerze mają mamusie?

Jotka to tak naprawdę Jan Krzysztof, a jego skrócone imię wywodzi się od inicjałów Jot i Ka. Jotka, jak przystało na poważnego i poważanego smokobójcę posiada niezawodny oręż: miecz zwany Ciszą i topór o imieniu Spokój. Czymże byłby dzielny rycerz bez wspaniałego rumaka – Galopada, i pięknej powiewającej, czerwonej peleryny. Na tym się jednak kończą stereotypy rycerskie, Jotka bowiem, pomimo ukończenia odpowiedniej szkoły dla łowców, tak naprawdę podziwia te dostojne gadziska i woli załatwiać sprawy polubownie. Młody czytelnik będzie miał więc okazję nauczyć się od Jotki wiele dobrego, podróżując z nim po Wyspach Brytyjskich i rozwiązując konfliktowe sytuacje pomiędzy smokami i ludźmi, a czasem również pomiędzy samymi smokami.

„Jotka łowca smoków” jak przystało na książeczkę dla dzieci jest bardzo ładnie wydana: w twardej oprawie, poręcznym formacie i z odpowiednimi ilustracjami autorstwa Joanny Sapkowskiej-Pieprzyk. Największym walorem książeczki są jej wartości edukacyjne. Nawet ja jako dorosły czytelnik z zaskoczeniem dowiedziałam się, że owce należą do zwierząt wołowatych, a gdyby mojego psa pasterskiego rodem genetycznym ze Szkocji to obchodziło, zapewne też by się zdziwił. Fantastycznym pomysłem było stworzenie dodatku o nazwie Smokarium, które przykuło uwagę nawet mojej wyrośniętej jedenastoletniej córki. W tym appendiksie poza opisem smoczych bohaterów odnaleźć można opisy szkockich i irlandzkich potraw, a także krótki przewodnik po zabytkach architektury Anglii, Szkocji i Irlandii. Oczywiście nie zabrakło słów kilka o wielkich postaciach tych krain. Widać, że Łukasz Radecki starał się zawrzeć w opowieściach o młodym smokobójcy coś więcej niż tylko samą przygodę.

Książeczka podzielona jest na trzy historie związane z Irlandią Północną, Szkocją i Anglią. Walia owszem wspomniana jest w opowieści o Anglii, ale jakoś nie została uhonorowana osobną częścią, najwyraźniej pozostaje takim Kopciuszkiem Wysp Brytyjskich. Po przeczytaniu pierwszej opowieści o Irlandzkim Smoku Bagiennym, który przeszedł na wegetarianizm i mocnej puencie dotyczącej zdrowego żywienia, stwierdziłam, że nie będą to opowieści w moim stylu, ale za to może pojawiła się ciekawa pozycja wpasowująca się w nowomodę edukacyjną promująca wartości zdrowego odżywiania się. Zawsze przyjemnie jest, gdy książeczki mogą wesprzeć pracę nauczycieli i pomóc też rodzicom utrwalać dobre nawyki. Niestety drugie opowiadanie zniweczyło tę nadzieję. Opowieść o Szkockim Smoku Kolekcjonerze po prostu mnie zniesmaczyła. Owszem może stereotypowo przyjmuje się, że Szkoci są skąpi, ale nie wydaje mi się zbyt wartościowe, aby bajki miały zakorzeniać te stereotypy. Łukasz Radecki opisał Szkotów okropnie, co więcej, gdy Jotka zabawiał smoka w jaskini, oni wynosili złoto (owszem wcześniej przez smoka im ukradzione), a dokładnie: „wszyscy Szkoci rzucili się wynosić złoto z jaskini”. Zapewne w dorosłej literaturze pan Radecki, jeszcze by zaszlachtował tego smoka, ale to jest książeczka dla dzieci. Ten rabunek na smoku, który wcześniej okradł Szkotów, autor opisał emocjami Jotki, któremu „żal się zrobiło Smoka Kolekcjonera, bo wiedział, że będzie musiał oddać całe złoto”. Jak smok miał oddać dobrowolnie złoto, gdy mu je już za plecami Szkoci ukradli. Jak można dobrowolnym oddaniem nazwać rabunek. Szkoci okazali się pazerni i równie zachłanni jak smok. Szkoda po prostu nawet o tym pisać.
Ostatnia historia o Angielskim Smoku Królewskim zawierała owszem piękną puentę, że tylko prawdziwi przyjaciele naprawdę nas szanują, ale sama historia była prosta jak cep i toporna.

Podsumowując dzielne zmagania pana Łukasza Radeckiego z literaturą dziecięcą. Przygody Jotki mają w sobie spory potencjał, bohater bowiem jest przesympatyczny, a pomysł rozwiązywania problemów polubownie niesie spore możliwości edukacyjne. Świetny pomysł z dodatkiem etnograficznym i kulinarnym, zawsze przyciąga uwagę czytelnika. Mocno popracowałabym nad fabułą i puentą, która nie musi być wykładana zawsze jak kawa na ławę, by dzieci się czegoś nauczyły. Szkoda, że nadal literatura dla dzieci musi koniecznie EDUKOWAĆ aż do bólu, a nie może po prostu cieszyć i dawać przyjemności w czystej postaci. Nadal jest częściej pisana z punktu widzenia rodzica, a nie dziecka. My jako dorośli przynajmniej mamy wybór, jeśli chcemy czytać dla przyjemności sięgamy po beletrystykę, jak chcemy zdobyć trochę wiedzy po literaturę popularnonaukową, gdy chcemy zmądrzeć, choć nie zawsze się to nam udaje, sięgamy po ciężki gabaryt, literaturę naukową. A dzieci? Jakiż one mają wybór, gdy dorośli dla nich piszą i czytają im książeczki?

Dział: Książki