kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi

sobota, 20 październik 2018 11:57

Chatka z piernika - zapowiedź

Czy zostaniesz najprzebieglejszą z wiedźm?

Dawno, dawno temu była sobie wiedźma, która uwielbiała piec pierniki – z nich zbudowała swoją chatkę. Niestety jej wyśmienite wypieki miały wielu niechcianych amatorów, którzy obgryzali po kawałku ściany, okna, a nawet drzwi! Wiedźma szybko obmyśliła sposób, by pozbyć się ich raz na zawsze...

 

Dział: Bez prądu
piątek, 19 październik 2018 09:52

Rick i Morty, tom 1

Wydawnictwo Egmont rozpoczyna wydawanie humorystycznej, bestsellerowej serii komiksów Rick and Morty o zdarzeniach z życia pewnej dość nietypowej rodziny. To pełne absurdu, czarnego humoru i zaskakujących zwrotów akcji historie oparte o serial animowany o tym samym tytule. Słynnych bohaterów stworzyli Dan Harmon i Justin Roiland. Pierwszy tom w kolekcji trafił do sprzedaży 17 października br., do końca roku ukaże się jeszcze jeden album. W przygotowaniu kolejne tomy.

Dział: Komiksy
piątek, 19 październik 2018 09:44

Epoka Antychrysta

“Epoka Antychrysta” Pawła Lisickiego bardzo mnie zaskoczyła. Głównie tym, że spodziewałam się względnie lekkiej powieści o tym, jak na Tron Piotrowy wstępuje Antychryst i zaczyna się koniec świata, jak to Apokalipsa opisuje. Nic bardziej błędnego.

“Epoka Antychrysta” to stylizowana na reportaż historia wstąpienia na tron papieski papieża Judasza. Z tym, że Judasz niczym specjalnym już nie jest w stanie błysnąć w świecie, w którym skutki poprawności politycznej z XXI wieku ewoluowały do zachowań tak skrajnych, że aż patologicznych. Judasz ze swoją misją zniszczenia chrześcijaństwa i odsunięcia ludzi od Boga nawet nie musi się specjalnie wysilać. Szczęśliwie w tym całym “nowoczesnym ideologicznie” świecie trafiają się jednostki myślące tradycyjnie i tradycyjnych wartości broniące. Co z tego wyniknie? Nie będę spojlerować.

Lisicki opisuje rzeczywistość powieści w taki sposób, że początkowo odbierałam ją jako absurd totalny, aż zniechęcający do doczytania jej do końca. Ta niechęć powoli zmieniała się w strach, że to jednak naprawdę może się ziścić, o ile obecna poprawność polityczna w tłumaczeniu prawem do różnorodności pewnych zachowań nie wyhamuje, póki jeszcze nie jest za późno. A życia w świecie aż tak pozbawionym sacrum, aż tak relatywizującym moralność, nie chciałabym doczekać. Nie chciałabym doczekać czasów, kiedy to celebryci będą głosem sumienia społeczeństwa, kiedy wyznawanie takich wartości jak życie rodzinne, szacunek do własnej płci, czy kult osób zmarłych będzie uznawanym za niebezpieczne wynaturzenia. Przesłanie Lisieckiego jest bowiem proste: koniec świata to nie wojna atomowa i pożary. To ten moment, w którym moralność, prawa naturalne (dla wierzących jednoznaczne z prawami boskimi) przestaną mieć znaczenie, a ludzie kierujący się nimi zostaną uznani za odszczepieńców. To krzyk, że obecnie wypracowane normy moralne, szanujące inność wynikającą z wolnej woli bądź genów są optymalne, by zachować społeczeństwo jako zdrowo funkcjonującą, niezdegenerowaną grupę.

Mam też wrażenie, że tak powiastka apokaliptyczna o czasach ostatecznych, jak pisze o niej sam autor, to również ukryta przestroga dla samego Kościoła Katolickiego. Przestroga przed każdą skrajnością, w jaką ta instytucja może popaść. I zapowiedź ciężkich czasów dla kolejnych papieży, którzy z jednej strony powinni iść z duchem czasu, prowadząc kościół z uwzględnieniem przemian społecznych - naturalengo procesu rozwoju ludzkości, ale też nigdy nie stracić z oczu wartości dla wiary chrześcijańskiej fundamentalnych. Że są pola, na których Kościół ustąpić pola nie może, a jednym z tych pól jest nauczanie o Bogu - miłosiernym i sprawiedliwym, o Kościele, który przyjmie na swe łono rozwodnika, homoseksualistę, czy transseksualistę, natomiast nigdy nie pozwoli na to, by całe pokolenia wychowywać w przymusie doświadczeń seksualnych, które nie wynikają z ich natury. To tylko przykłady tego, co pod płaszczykiem powiastki serwuje nam autor. I wbrew pozorom nie jest to lekka lektura. Przeciwnie - po zakończeniu powieści jest o czym myśleć przez długi czas.

Dział: Książki
czwartek, 18 październik 2018 12:35

Get Packing (edycja polska)

„Get Packing” to gra niestandardowa. Nie jest to planszówka, karcianka, nie jest to również gra sprawnościowa typu „Pchełki” czy „Skaczące czapeczki”. Jest to swojego rodzaju łamigłówka o zasadach najprostszych z możliwych, a jednak w samej rozgrywce trzeba się niekiedy trochę „nagimnastykować” by sprostać zadaniu.

W pudełku mamy cztery walizki i cztery komplety złożone z trzynastu elementów do spakowania – odzieży, zabawek, buteleczek i innych przedmiotów niezbędnych w wakacyjnych wojażach. Przedmioty te są kolorowe, zrobione z twardego, grubego plastiku. Dopasowane wymiarami do raczej niewielkich walizeczek. Oprócz tego mamy trzydzieści okrągłych kart z nazwami celu podróży oraz rysunkową listą przedmiotów, które mamy ze sobą zabrać. Karty mają trzy różne stopnie trudności, co pozwala dopasować poziom gry do wieku czy zdolności uczestników. Jest również instrukcja – duża, kolorowa, zawierająca nie tylko zasady gry ale również podpowiedzi rozwiązań.

W grze chodzi oczywiście o to by się spakować w podróż. Zdawałoby się, że nic prostszego w świecie – zwłaszcza dla kobiet, które mają zdolność do jednej walizki spakować pół szafy i trzy czwarte łazienki. A jednak bez główkowania się nie obejdzie. Na początku losujemy kartę z celem podróży – to ona wskazuje przedmioty, które mamy spakować. Przedmioty te są trójwymiarowe, jednak w poziomie wpisane są w pewne – nie zawsze regularne – kształty. Te kształty są kluczowe – ich kombinacje tworzą rozwiązania. Cała zabawa polega na tym, by wskazane na wylosowanej karcie przedmioty tak ułożyć w walizeczce – bazując na ich kształtach – by walizeczka dała się zamknąć.

Całość być może nie brzmi sensacyjnie, niemniej gra jest przyjemną, relaksującą rozrywką. Jej zrozumienie nie wymaga wielkich zdolności intelektualnych, toteż dolny wiek gracza określony na sześć lat uważam za czysto umowny – nawet bystry cztero- czy pięciolatek może się mierzyć z najłatwiejszym poziomem zadań. W ostateczności może sięgnąć po rysunki z podpowiedziami znajdujące się w instrukcji.

Mnie osobiście gra przekonała nie tylko swoimi nieomal terapeutycznymi właściwościami (cóż, tu należy przyznać, że kilkulatek, któremu nie wychodzi układanie, tych właściwości może nie dostrzegać) ale przede wszystkim wartością edukacyjną. Otóż ci najmłodsi gracze dzięki tej łamigłówce rozwijają zdolności manualne i umiejętności dotyczące choćby postrzegania przestrzennego. Na prostym pomyśle i prostej rozgrywce zbudowano – zapewne gdzieś obok właściwego celu jakim jest zabawa – wartościowy zestaw wspomagający rozwój dziecka, który z czystym sumieniem poleciłabym przedszkolom, klasom wczesnoszkolnym i wszelkim ośrodkom zajmującym się wczesnym wspomaganiem. A tak prawdę mówiąc, to łamigłówki są dobre dla każdego.

Dział: Gry bez prądu
środa, 17 październik 2018 17:20

Echa i śmierć

Czy to możliwe, że diabeł grasuje po ziemi gwałcąc i rabując? Czy wraz z nim podobnym procederem zajmuje się Drakula i upiór? Racjonalnie na to patrząc jest to mało prawdopodobne, ale dla ofiar tych potworów jest to rzeczywistość. A przynajmniej są przekonane, że mają z takimi demonami do czynienia. Wszystko wskazuje na to, że ktoś sobie z nich bezlitośnie drwi, potęgując jeszcze strach ofiar odpowiednią charakteryzacją i bodźcami wprowadzającymi dezorientacje i pobudzającymi wyobraźnię do pracy. Kim może być ta bestia?

Na to pytanie musi znaleźć odpowiedź porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji, która doskonale wie, co czują ofiary gwałtu i pobicia. Co prawda od traumatycznych wydarzeń minęły już lata, a ona przepracowała te bolesne wspomnienia, ale dzięki temu potrafi lepiej wczuć się w sytuację ofiar. Szczególnie, że jedna z nich dosłownie na nią wpada, a właściwie wpada na maskę samochodu, którym wraca do domu wraz z Roarkiem - mężem miliarderem. Okazuje się, że napotkana na drodze naga, pobita i okaleczona nożem dziewczyna została też wielokrotnie brutalnie zgwałcona i to, jak utrzymuje, przez diabła. Daphne Strazza trafia do szpitala, niestety dla jej męża, Anthony’ego Strazzy, jest już za późno na ratunek.

Znany ze swojego profesjonalizmu chirurg został znaleziony martwy w swojej eleganckiej i naszpikowanej alarmami willi. Wszystkie trzy sejfy znajdujące się w rezydencji zostały opróżnione, choć wszystko wskazuje na to, że to nie motyw rabunkowy był najważniejszy. Co więcej, takich przypadków – gwałtów z włamaniem, dokonanych (jak twierdziły ofiary) przez potwory, było w trakcie roku więcej. W pierwszym przypadku ofiary utrzymują, że zostały napadnięte przez Drakulę, zaś w drugim, przez upiora. Tyle tylko, że wcześniej nikt nie zginął...

Śledztwo prowadzi wspomniana już porucznik Dallas oraz jej partnerka Peabody, zaś duet ten wielbiciele pióra Nory Roberts, występującej jako J.D.Robb z pewnością już doskonale znają. To już kolejny tom serii „Oblicza śmierci”, pt. „Echa i śmierć”, w którym poznajemy nieco futurystyczną wizję życia oraz pracy policji. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka powieść kryminalna, to wciągająca i mrożąca krew w żyłach lektura, która uświadamia nam, jak kruche jest nasze życie i jak złudne jest nasze poczucie bezpieczeństwa.

Uczestniczymy w śledztwie prowadzonym przez Dallas, odkrywając nie tylko prawdę o szanowanym chirurgu, ale zastanawiając się nad motywem zbrodni, podczas gdy kolejne tropy prowadzą w ślepy zaułek. Podejrzani są wszyscy, począwszy od pracowników firmy cateringowej, poprzez firmę wypożyczającą meble, po znajomych Strazzów. Z mozolnych przesłuchań wyłania się obraz tajemniczego człowieka szczelnie owiniętego peleryną, rzekomo wynajętego do zabawiania gości. Czy to on jest owym diabłem? Co łączy małżeństwa, które zostały napadnięte i co tak naprawdę się stało, że tym razem napastnik postanowił zabić? To tylko kilka pytań rodzących się w trakcie lektury, a zarazem wciągających nas bez reszty w rozwiązanie zagadki morderstwa. Plastyczne opisy potęgują jeszcze grozę sytuacji, choć wciąż uważam, że książka zyskałaby, gdyby została osadzona w czasach obecnych, a nie w rzeczywistości z droidami i innymi robotami w tle.

Dział: Książki
środa, 17 październik 2018 14:03

Kłamca 1

Kłamca był pierwszą książką Jakuba Ćwieka, którą przeczytałem i dzięki której zaczęła się u mnie przygoda z jego twórczością. W ramach kilku recenzji innych dzieł Ćwieka, zawsze gdzieś powracałem do świata Lokiego, jako przykład książki (a raczej cyklu) bardzo dobrej, błyskotliwej, porywającej. Jak się potem okazało, Kłamca w moim odczuciu był najciekawszym tworem, który wyszedł spod pióra Pana Jakuba. Bardzo cieszy mnie zatem wznowienie wydania całego cyklu, który w dodatku został nieco odświeżony przez autora. Nie sądziłem też, że kiedyś szata graficzna książki przewyższy te, które tworzy Fabryka Słów, jednakże okazało się, że jest to możliwe!

Jest jeden Bóg To znaczy był, bo odszedł i dziś nikt nie wie, gdzie się podziewa.

Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludziom wyobraźnię, wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych bogów, półbogów, tytanów i innych, którzy zasiedlili ziemię i wprowadzili nowe porządki.
Aniołowie potrzebują sojusznika, którego nie obowiązują ich rygorystyczne zasady i prawa. Kogoś, kto pomoże im wygrywać w toczących się na ziemi starciach i bez problemu odnajdzie się zarówno pośród istot mitycznych, jak i współczesnych ludzi. Wybór archaniołów pada na Lokiego, boga ognia i kłamstwa z panteonu Asów. Współpraca zaczyna się obiecująco, ale czy ktoś taki jak on da się długo trzymać na krótkiej smyczy?

Przybrany syn Odyna, chociaż od początku stoi na przegranej pozycji w Anielskiej hierarchii, czuje się z tym faktem znakomicie. Błyskotliwy Loki, który mimo, że opowiedział się po stronie Nieba, żyje całkiem... rozpustnie i co lepsze, daleko mu do anielskiej harmonii. I to właśnie jest chyba jego najlepsza cecha, która sprawia, że czytelnik  zaprzyjaźnia się z naszym głównym bohaterem i zawsze mu kibicuje. Wyniesienie na piedestał osoby, która na pierwszy rzut oka jest antybohaterem. A fakt, że nie rzadko wypina się w stronę Niebios dodaje tylko smaczku całości! Pierwszy tom cyklu to zbiór kilku tekstów, które gdzieś tam mają wspólne ogniwo i tworzą fabularną całość. Fajne w książce jest połączenie chrześcijaństwa z mitologią nordycką. Taka tematyka bardzo mi przypasowuje jeśli chodzi o powieści fantastyczne i  jest to też temat dość rozchwytywany na rynku.

Podsumowując powiem, że nowe wydanie Kłamcy - mam szczerą nadzieję - dotrze do osób, które jeszcze nie miały przyjemności spotkania Lokiego Ćwieka, bo z pewnością jest to książka, którą przeczytać należy. Polecam serdecznie!

Dział: Książki
środa, 17 październik 2018 13:23

Hawkeye #03: L.A. Woman

Matt Fraction w trzecim tomie serii „Hawkeye” zafundował czytelnikom niezły twist w fabule. Po pierwsze przeniósł akcję z ponurej metropolii nad wschodnim wybrzeżem, czyli z Nowego Jorku do słonecznego Miasta Aniołów. Po drugie porzucił Clinta Burtona i uczynił z Kate Bishop główną bohaterkę. W końcu ona również znana jest jako Hawkeye. Czy zmiana ta jednak wpłynęła pozytywnie na serię? Przekonajmy się.

Kate mając dość zaraźliwego pesymizmu i „smętactwa” Burtona postanawia zmienić coś w swoim życiu. Zabiera psa Fuksa i wyjeżdża na zachodnie wybrzeże do Los Angeles. Liczy, iż słoneczne plaże i prawie beztroskie życie pozytywnie wpłyną na jej nastrój i pozwolą odciąć się od dotychczasowych problemów. Niestety L.A. okazuje się równie „brudnym” i zdemoralizowanym miastem jak Nowy Jork. Naiwność i zbyt duża pewność siebie już na samym początku przygody w nowym mieście pakuje Kate w kłopoty. Dziewczyna jednak nie przejmuje się swoją porażką i postanawia sprawdzić się jako „bohater do wynajęcia”. Już po pierwszej rozwiązanej sprawie zdobywa nowych, lojalnych przyjaciół – sympatyczną parę Marcusa i Fincha. Młoda Hawkeye po tym, jak odkryła w sobie detektywistyczny talent, stara się nieść pomoc zwykłym ludziom i rozwiązywać ich przyziemne problemy. Raz pomaga niegdyś sławnemu muzykowi odnaleźć zaginione przed laty nagranie. Innym razem wspiera lokalnego detektywa czy tajemniczego miłośnika kotów. Choć praktycznie w każdej akcji Bishop zbiera srogie cięgi, nie poddaje się w swoich działaniach. Wszystkie te wątki są wstępem do grubszej sprawy, jaką przyjdzie rozwikłać Kate. Łatwo nie będzie, szczególnie że na drodze dziewczyny ponownie stanie znana z pierwszego tomu Madame Masque.

hawkeye

Trzeci tom „Hawkeye” to spora odmiana po wcześniejszych przygodach Clinta. Choć Matt Fraction nadal prowadzi historię z charakterystycznym dla siebie lekkim i ironicznym humorem oraz wykorzystuje znane z wcześniejszych tomów zabawy komiksową formą, to nowej energii serii nadaje główna bohaterka. W odróżnieniu od znużonego Burtona, młodsza od niego Kate jest pełna zapału do pracy, optymizmu, dystansu do świata i do samej siebie. Z jednej strony dziewczęca naiwność i niewinność, z drugiej zaś ogromna sprawność fizyczna i umiejętność posługiwania się łukiem, sprawia, że Bishop przyciąga do siebie czytelnika. Jest w niej coś uroczego i wręcz magnetycznego, co powoduje, że darzymy ją sympatią i kibicujemy jej w bohaterskich poczynaniach. Jest taką sympatyczną dziewczyną z sąsiedztwa, która na pewno skradnie Wasze serca.

Zmiana nastąpiła również w oprawie graficznej. Rysującego do tej pory większość przygód Burtona Davida Aja zastąpiła Annie Wu, która na swoim koncie miała już współpracę m.in. z DC Comics czy Vertigo. Jej rysunki może nie są tak niekonwencjonalne i minimalistyczne jak Aji, ale również bawi się ona kadrami, konstrukcją plansz i pojedynczymi sekwencjami. Na pewno co wyróżnia jej styl od poprzednika, to większa dynamika i szczegółowość scen oraz wg mnie ładniejsza kreska. Wszystko idealnie współgra i pasuje do historii Kate.

113654.1531129014

Na koniec warto wspomnieć, iż zeszyty z przygodami Kate, które zostały zebrane przez polskiego wydawcę w trzecim tomie pt. „L.A. Woman”, oryginalnie ukazywały się na przemian z zeszytami przedstawiającymi przygody Burtona. W odróżnieniu od np. amerykańskich czytelników uniknęliśmy skakania po fabule i bardziej naładowani pozytywną energią młodej bohaterki, powrócimy do pominiętych zeszytów z Clintem w roli głównej, w zbiorczym, czwartym tomie pt. „Rio Bravo”.

Podsumowując, Matt Fraction wykonał bardzo udany ruch skupiając się na damskiej wersji Hawkeye. Jej przygoda w Mieście Aniołów pełna jest humoru, zwrotów akcji i detektywistycznych wątków. Czytelnicy, którzy od początku śledzą przygody Clinta Burtona, na pewno będą usatysfakcjonowani.

Dział: Komiksy
środa, 17 październik 2018 09:22

Andrés Ibáñez

Andrés Ibáñez urodził się w Madrycie w 1961 roku. Poeta, pisarz i pianista jazzowy. W wieku pięciu lat napisał własną wersję Don Kichota. W 1989 roku wyjechał do Nowego Jorku, gdzie spędził siedem lat, tworząc po angielsku sztuki teatralne. Autor kilku doskonale przyjętych powieści oraz zbioru opowiadań. Współpracuje z „ABC Cultural”, gdzie prowadzi własną rubrykę.

Dział: Zakończone
wtorek, 16 październik 2018 10:16

Człowiek z brzytwą

Przybycie do znajdującego się w Suchej Woli ośrodka leczniczego miało pomóc kuracjuszom w walce ze zdrowotnymi dolegliwościami, jak również w odzyskaniu spokoju ducha. Sprzyjały temu szczególnie spokojne, niemalże sielankowe wiejskie krajobrazy oraz czyste powietrze. Cóż, po części się to udało... do momentu, gdy na terenie zakładu odnaleziono ciało niespełna piętnastoletniej dziewczyny. Początkowo -zdaniem tamtejszego lekarza, doktora Libaszko- wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak badający ciało denatki doktor Werner nie zgadza się z opinią kolegi. Komisarz Połżniewicz wraz ze swym zastępcą Drużyńskim muszą odnaleźć tego, kto pozbawił życia tę młodą kobietę. I dowiedzieć się, dlaczego sprawca za swój cel obiera kobiety o pięknych włosach...

Prawdziwą gratką dla mnie jako wielkiej fanki wszelakiego rodzaju thrillerów jest umiejscowienie akcji w innym czasie, gdy technologia nie była jeszcze tak rozwinięta. Tak uczyniła pani Anna Trojanowska, zabierając nas w podróż do wieku XIX, gdzie techniki badania miejsca zbrodni i tym podobnych rzeczy były jeszcze poniekąd "w powijakach". Moim zdaniem dla czytelnika jest to dodatkowa możliwość poznania bohaterów, którzy -bez wsparcia wspomnianych już nowinek w zakresie badań- musieli wykazać się nie tylko inteligencją, ale i swoistą inwencją w szukaniu motywu. W podejmowaniu prób dotarcia do prawdy oraz ujęcia właściwego sprawcy. Na pewno rodziło to dodatkowe trudności, a zebrane dowody czy zeznania świadków często zamiast pomóc, myliły śledczych, prowadząc do zgubienia właściwego tropu. Niemniej jednak stanowią one ciekawą podróż w czasie.

Komisarz Połżniewicz poniekąd miał cichą nadzieję, że śmierć rudowłosej kuracjuszki, Ludwiki, to naprawdę samobójstwo. Choć nie do końca przekonywały go prawdopodobne motywy dziewczyny, to liczył, że za jej zgonem nie stoją osoby trzecie. I że sprawca nie zaatakuje ponownie... Jego policyjne zainteresowanie od razu wzbudził doktor Libaszko. Komisarz od razu wiedział, że medyk nie mówi mu całej prawdy. Ale od czego ma się w końcu zastępcę? Drużyński bowiem posiadał "wtyki" w niemalże całym mieście, nawet w najmroczniejszych dzielnicach, dzięki czemu mężczyźni szybko mogli prześwietlić historię danej osoby. W przeciwieństwie do Drużyńskiego nie posiadał talentu zawierania z łatwością nowych znajomości, był człowiekiem raczej poważnym, budzącym respekt. A do tego nerwowym, szczególnie, gdy sprawy szły nie po jego myśli. Jak łatwo się domyślić, niby- samobójstwo kuracjuszki było jedną z takowych śledztw. 

Autorka Człowieka z brzytwą tak zręcznie skierowała uwagę nie tylko głównych bohaterów, ale i naszą na pewne postacie, że miałam niemalże stuprocentową pewność co do winy wskazanego. Ba, nawet "zebrałam" dowody na to, że ów człowiek jest tajemniczym mordercą. Nie można odmówić pani Trojanowskiej talentu do mylenia tropów, którymi się posługujemy. Dzięki temu lektura może nieustannie nas zaskakiwać. Co istotne, mamy również (choć niewielki) dostęp do wspomnień prawdziwego Człowieka Z Brzytwą; mimo to -po odrzuceniu pierwszego podejrzanego- nie byłam w stanie z poprzednią pewnością wskazać winnego. 

Książka ma prawie pięćset stron, ale podczas czytania zupełnie tego nie czuć. Akcja gna przed siebie w takim tempie, że nie ma tu już miejsca na nudę. Całe śledztwo jest tak intrygujące, że nie wypuściłam lektury dopóty, dopóki moje oczy nie trafiły na ostatnią kropkę. Czy byłam usatysfakcjonowana rozwiązaniem? W dużej mierze tak, gdyż moja uwaga ani na moment nie skierowała się akurat na tego człowieka, będącego prawdziwym mordercą. Na ostatnich stronach poczęstowano nas również wyjaśnieniem, co takiego tkwiło w jego przeszłości, że poczuł zew krwi. 

Są jeszcze osoby, które nie mogą przekonać się do twórczości naszych rodzimych autorów; mam jednak wrażenie, że z roku na rok jakoś literacko ewoluujemy, dzięki czemu polscy czytelnicy nie muszą już szukać porywających thrillerów wśród zagranicznych pisarzy. Pani Anna Trojanowska tylko dała kolejny dowód na to, że Polacy również mogą stworzyć ciekawą historię. I polecam Wam serdecznie Człowieka z brzytwą, utoniecie w tym śledztwie.

Dział: Książki
czwartek, 11 październik 2018 22:52

Nie chodź po lesie nocą

Co może stać się w domku ukrytym gdzieś w leśnej gęstwinie? Czy skrywane rodzinne tajemnice mogą stać się przyczyną śmierci? A może nie warto ufać wszelkim przejawom miłości wokół siebie?

Pozornie zwykły urlop rodziny Orłowskich, gdzie miało być cicho i przyjemnie, jak to zwykle bywa w leśnej głuszy, a skończyło się morderstwem i to na festynie odbywającym się nieopodal miejsca wypoczynku. Pech chciał, że ofiarą stał się mąż kuzynki Renaty Orłowskiej zamożny biznesmen Jacek Wąsowski. Śledztwo rozpoczynają Mark Biegler i komisarz Bieda. Kto zabił? Jakie tajemnice skrywa rodzina Wąsowskich i przede wszystkim jaki był motyw morderstwa?

Tym razem Danka Braun stworzyła niezwykle rozbudowaną powieść obyczajową, w której sam wątek kryminalny jest tylko tłem dla innych wydarzeń. Jakich? Tego musicie dowiedzieć się sami. Jedno jest jednak pewne, nie będziecie się nudzić, akcja biegnie do przodu, nie pozostawiając czytelnikowi żadnego wyboru poza tym, by usiąść i po prostu przyglądać się zarówno poszukiwaniom sprawcy, jak i cieniom, które będą towarzyszyć naszym bohaterom od pierwszych stron.

Świetny i tak rozpoznawalny styl autorki tworzy coś ciekawego i nieoczywistego. Fabuła zaskakuje poszczególnymi etapami odkrywania tajemnic, a radość z czytania jest spora. Bohaterowie, a właściwie sposób ich przedstawienia sprawia, że od początku czujemy z nimi więź i z ciekawością wplatamy się w ich losy. Są niesamowicie naturalni i swojscy. Nie da się ich nie lubić, nadają charakteru całej opowieści.

Jeśli czytaliście poprzednie powieści autorki, z pewnością przekonają was bohaterowie, których znacie już dość dobrze i okoliczności, w których przyszło się im odnaleźć. Tym razem, jednak powieściopisarka morderstwo umieściła w tle, jest ono początkiem zwierzeń Marioli Wąsowskiej, która jest jedną z podejrzanych w śledztwie. To opowieści kierowane do Renaty Orłowskiej stanowią podstawę powieści. Dzięki temu dowiadujemy się, gdzie poznali się państwo Wąsowscy, jakich zdrad i uchybień w małżeństwie się dopuścili i do czego mogą doprowadzić zarówno zdrady, jak i źle dobrane obiekty uczuć.

Myślę, że książka przypadnie do gustu fanom autorki, ale i dzięki ciekawie poprowadzonemu wątkowi kryminalnemu, to grono powiększy się o kolejnych zagorzałych czytelników. To lekka i przyjemna powieść obyczajowa z dobrze zarysowaną intrygą kryminalną, która idealnie sprawdzi się na długie jesienne wieczory. Ja nadal będę zaczytywać się w powieściach autorki, które lubię za lekkość, swojskość i płynność.

Dział: Książki