Rezultaty wyszukiwania dla: powieść graficzna
Nowe powieści graficzne dla młodzieży od DC
DC POWIEŚĆ GRAFICZNA 13+ to cykl dedykowany młodym czytelnikom, poruszający ważne tematy społeczne. Składają się na niego pojedyncze albumy poświęcone nastoletnim bohaterom znanym z komiksów DC.
Śledztwa Enoli Holmes. Sprawa dwóch zaginięć.
Sherlocka Holmesa zna każde dziecko. Mało kto jednak wie, że miał on również młodszą siostrę o imieniu Enola. To właśnie ona stała się główną bohaterką serii powieści autorstwa Nancy Springer, która swoją premierę na świecie miała w 2006 roku. Na podstawie książek powstała adaptacja graficzna autorstwa Sereny Blasco, a niedawno również premierę miała na Netflixie ekranizacja. Enola Holmes w krótkim czasie została rozsławiona na cały świat. Poniższy tekst poświęcony będzie pierwszemu tomowi komiksu noszącego tytuł „Śledztwa Enoli Holmes: Sprawa dwóch zaginięć”.
Koniec XIX wieku, wiktoriańska Anglia. W dniu czternastych urodzin Enoli okazuje się, że jej matka zniknęła. Po prostu bez słowa wyszła z domu, zabierając ze sobą jedynie spacerową parasolkę. Zostawiła jednak dziewczynce prezent, a wraz z nim kilka cennych wskazówek. Sprawą zaczynają się interesować starsi bracia Enoli, Sherlock i Mycroft Holmes. Ten drugi, ku wielkiemu niezadowoleniu Enoli, ma zamiar umieścić ją w żeńskiej szkole z internatem, gdzie nauczyłaby się, jak być prawdziwą damą. Dziewczynka nie ma wyjścia. Opracowuje plan i wyrusza w podróż z wiejskiej posiadłości do Londynu, by tam odnaleźć zaginioną mamę.
Komiks został wydany w twardej oprawie, formacie A4 i pełnej kolorystyce. Szczegółowe ilustracje Sereny Blasco wydrukowane zostały na grubym, doskonałej jakości papierze. Pod względem oprawy graficznej komiks jest ciekawy i dopracowany, ale niezmiennie śmieszy mnie wizerunek Sherlocka, który stworzyła artystka. Zupełnie nie zgadza się z wszelkimi innymi wizjami tej postaci. Enola za to moim zdaniem stworzona została na medal.
Historia pod względem fabuły nie do końca zgadza się z tą opisaną w książce, choć zarys oczywiście jest ten sam. Enola jednak wydaje się znacznie bardziej zagubiona i mniej zaradna. Książkowa bohaterka miała znacznie więcej wiary w siebie, swoje umiejętności i siły. Znała też granice swoich możliwości. Odnoszę wrażenie, że Warner Bros (we współpracy z Legendary Entertainment) w swojej ekranizacji ujął to nieco lepiej (choć również miejscami odbiegała od oryginału). Oczywiście nie znaczy to, że nie warto zwrócić uwagi na powieść graficzną. Z pewnością ma swój urok i wiele elementów, które przyciągają uwagę czytelnika.
„Śledztwa Enoli Holmes: Sprawa dwóch zaginięć” to elegancko narysowana powieść graficzna i całkiem udana adaptacja książki. Z pewnością spodoba się wszystkim fanom Enoli, a kto wie, możne ktoś pozna jej przygody właśnie dzięki temu komiksowi.
Klub Detektywów
Jestem zapaloną czytelniczką powieści kryminalnych, ale zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem zbyt wiele o autorach, którzy założyli ten gatunek. Ba, nie czytałam większości pozycji uznawanych za podwaliny kryminału! Z tego powodu szczególnie doceniłam komiks Klub Detektywów, w którym poza ciekawą fabułą zawiera krótkie biografie każdego z bohaterów komiksu. Kidey na zaproszenie ekscentrycznego bogacza grupka pisarzy - naprawdę znane nazwiska! - udaje się na wyspę, by poznać zupełne inne podejście do dedukcji i analizy. Oto Mr Roderick Ghyll, właściciel bogatej, urządzonej nowocześnie posiadłości przedstawia zebranym jego pomysł na rozwikłanie każdej detektywistycznej zagadki. Będzie on nie tylko sposobem na dowiedzenie kto w jakimkolwiek utworze literackim zabił czy zrabował, ale także pomoc policji. Tyle że zaraz po pokazie miliarder w niewyjaśnionych okolicznościach znika. Tu pojawia się już prawdziwe śledztwo.
A któż taki pojawi się na kartach powieści? Wzorowani na prawdziwych członkach nie mniej prawdziwego Klubu Detektywów pisarze gatunku mystery fiction. Będą to m.in. Agatha Christie, Dorothy L. Sayers, Ronald Knox, „Baronowa” Emma Orczy czy pierwszy przewodniczący kluby był G. K. Chesterton. To ich przybyła na miejsce śledztwa policja prosi o pomoc. Skoro już zebrały się takie tęgie głowy, to aż żal ich nie wykorzystać, czyż nie? Każdy na swój sposób, próbuje dociec co stało się z panem Ghyllem. Podczas tych prób obserwujemy nie tylko proces dedukcji każdego z autorów, ale także poznajemy ich przyzwyczajenia (drzemki „Baronowej”, wieczorne czytanie „biblii” Knoxa, zamiłowanie do broni Dorothy), charaktery (cięte rozmowy Agathy z Chestertonem, animozje pomiędzy Knoxem a Majorem) czy manie (plany sytuacyjne i miłość do map czy schematów Carra).
Pośród tych wszystkich historycznych odniesień i wyobrażeń o autorach powieści kryminalnych nie tkwi sama tajemnica: co stało się z Ghyllem i kto zawinił jego zniknięciu? Jaki był udział Erica, a jaki lokaja? A może to żaden z nich? Ostatecznie odpowiedzi na te pytania prawdopodobnie nie są tak skomplikowane, ale ważniejsze dla pisarzy i nas, czytelników, jest przecież gonienie króliczka, niż złapanie go, nad czym ubolewa nadal pozostająca w kropce policja.
Skoro mamy do czynienia z powieścią graficzną, trzeba i słowo rzec o kresce. Jean Harambat rysuje w dość prosty sposób, używa wyraźnych kolorów z lekkim gradientem. Często kadry mają szczegółowe tła, z masą detali jak choćby kamyki na plaży czy potłuczone szkło z wybitego okna, co powoduje, że sami zaczynamy szukać poszlak wiodących do rozwikłania zagadki kryminalnej. Ciekawostką jest jednak dodanie po wewnętrznej stronie okładki zdjęć i karykatur bohaterów komiksu, ich własnych książek czy innych charakterystycznych dla lat 20-tych XX wieku rycin.
Czy wierzycie bardziej w doświadczenie, dedukcję czy naukę prawda jest jedna i wcale nie objawiona: komiks taki jak ten warto czytać. Bo każdy czytelnik wyniesie z niego inne ciekawe wnioski. Choć to bynajmniej nie komiks filozoficzny! Mnie najbardziej zaciekawiło poznawanie autorów powieści od ich typowo ludzkiej strony, a nie tylko artystycznej. I w dodatku przypatrując się ich głównej pracy - rozwikływaniu prawdziwej tajemnicy kryminalnej. Świetna zabawa kliszami gatunku, niezła gratka dla lubiących dobry angielski humor, błyskotliwe dialogi oraz nawiązania historyczne czy biograficzne. Ten komiks może spodobać się tym, którzy lubią Złoty Wiek Powieści Detektywistycznych. Historia detektywistyczna bardziej do pośmiania się niż dedukcji i rozwiązywaniu zagadek.
Morderstwo w Orient Expressie
Chyba każdy czytelnik słyszał o słynnym belgijskim detektywie Herkulesie Poirot. Mimo że skrajnie różni się od postaci Sherlocka Holmesa, to jednak zyskał tak samą wielką sławę. „Morderstwo w Orient Expressie” to już ósma książka z jego przygodami, ale zdecydowanie najbardziej wszystkim znana przez wzgląd na bardzo nietypowy przebieg fabuły. Nic więc dziwnego, że to właśnie ten tytuł ukazał się w graficznej adaptacji.
Zarys fabuły
Prywatny detektyw Herkules Poirot w czasie podróży otrzymuje pilny telegram, mówiący, by jak najszybciej wracał do Londynu. Dzięki pomocy przyjaciela, który jest dyrektorem linii kolejowej, udaje mu się zarezerwować kuszetkę w tytułowym Orient Expressie. W pociągu przedstawiający się nazwiskiem Ratchett Amerykanin oferuje Poirotowi sporą sumę za odnalezienie autora listów z pogróżkami, które przychodzą pod jego adresem. Detektyw jednak odmawia. Śledztwa podejmuje się dopiero na prośbę przyjaciela, gdy okazuje się, że Ratchett został zamordowany.
Moja opinia i przemyślenia
Autorem scenariusza „Morderstwa w Orient Expressie” jest Benjamin von Eckartsberg, znany przede wszystkim jako scenarzysta serii „Gung Ho”. Rysunki wykonał Tsai Chaiko („Chronique des immortels”).
Uwielbiam książki z udziałem Herkulesa Poirota. To zdecydowanie moje ulubione tytuły spod pióra Agathy Christie. Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po powieść graficzną, która jest adaptacją powieści „Morderstwo w Orient Expressie”, a zarazem trzecim komiksem z serii wydanej z okazji stulecia powieści pisarki. Mimo że „Tajemniczego przeciwnika” i „Noc w bibliotece” rysowali różni artyści, to jednak komiksy mają ze sobą wiele wspólnego. W przypadku „Morderstwa w Orient Expressie” jest jednak inaczej i kreska artysty Tsai Chaiko znacząco się wyróżnia z grona pozostałych. Jest bardziej surowa, ale rysownik dba o detale. Ilustracjom nie zabrakło również pełnego niepokoju klimatu. Choć przyznam, że mnie stworzeni przez Tsai Chaiko bohaterowie, szczególnie kobiety, wyjątkowo się nie podobają (ale jak to się mówi, o gustach się nie dyskutuje).
Myślę, że „Morderstwo w Orient Expressie” to jeden z tych tytułów, które powinien poznać każdy czytelnik - chociażby w wersji komiksowej. W różnych książkach, filmach i serialach pojawia się cała masa nawiązań do tego właśnie tytułu. To prawdziwa klasyka kryminału.
Podsumowanie
Agatha Christie to pisarka o niezwykłym umyśle i wyobraźni. Potrafiła inspirować się faktycznymi wydarzeniami, jak i tworzyć własne zagadki kryminalne. Obok jej twórczości nie sposób przejść obojętnie i ani trochę nie dziwi mnie, że doczekała się tak wielu adaptacji, również komiksowych. Komiks „Morderstwo w Orient Expressie” to nie lada gratka dla wszystkich miłośników twórczości pisarki. Przyjemnie jest zobaczyć czyimiś oczami dobrze znaną nam wszystkim historię.
Tajemniczy przeciwnik
Tommy i Tuppence Beresfor to znane z powieści Agathy Christie, poszukujące przygód małżeństwo. Ona bystra, z bujną wyobraźnią i talentem do pakowania się w kłopoty. On spokojny, twardo stąpający po ziemi, ktoś na kogo można liczyć w każdej sytuacji. Z humorem i odwagą rozwiązują zarówno banalne zagadki kryminalne, jak i uczestniczą w ważnych dla losów świata rozgrywkach politycznych. „Tajemniczy przeciwnik” to pierwsza powieść z udziałem Tommy’iego Beresford i jego przyszłej żony.
Zarys fabuły
Młodzi Tommy i Tuppence nie mogą znaleźć pracy w Londynie. Gdy przez przypadek na siebie wpadają, jako przyjaciele jeszcze z dzieciństwa, pół żartem, pół serio, postanawiają założyć drużynę poszukiwaczy przygód, która miałaby zajmować się wszelkimi zadaniami, którymi zleceniodawca nie chciałby pobrudzić sobie rąk. Okazuje się jednak, że ich pierwsza sprawa będzie znacznie bardziej poważna, niż kiedykolwiek mogliby się spodziewać.
Moja opinia i przemyślenia
Za scenariusz i rysunki tomu „Beresfordowie. Tajemniczy przeciwnik” odpowiada Emilio Van der Zuiden, autor wielu popularnych francuskich komiksów, m.in. „Mc Queen”, „Les Enquêtes auto de Margot”.
Tommy i Tuppence to ulubieni bohaterowie Agathy Christie. W swojej autobiografii pisała o nich wiele ciepłych słów. Ostatnia książka o Beresfordach, "Tajemnica Wawrzynów” jest również w ogóle ostatnią powieścią pisarki. Niedawno, z okazji 100-lecia twórczości Agathy Christie wydany został komiks, przedstawiający ich pierwszą przygodę.
Powieść graficzna narysowana jest w kolorze. Ma ciekawą kreskę i wiernie oddaje postacie. Zachowuje doskonały klimat, który towarzyszy bohaterom historii w powieściowym pierwowzorze. Przyznam, że tak jak do „Nocy w bibliotece” miałam całkiem sporo zastrzeżeń, tak do „Tajemniczego przeciwnika” praktycznie w ogóle ich nie mam. Jedynym minusem pozostaje dla mnie brak całkowitego przekładu na język polski i pozostawienie w dialogach anglojęzycznych wstawek. Nie widzę w nich sensu.
Podsumowanie
Myślę, że świetny klimat komiksów na podstawie powieści Agathy Christie przekona do siebie wszystkich fanów twórczości pisarki. Mimo że było bardzo wiele różnych adaptacji filmowych, to jednak historie graficzne mają w sobie coś niepowtarzalnego. „Tajemniczy przeciwnik” to krótka, doskonale narysowana historia, która będzie potrafiła umilić kilka chwil. Myślę, że warto po nią sięgnąć.
Wielkie magiczne nic
Świat wypełniony jest cierpieniem, które w zależności od okoliczności, w jakich występuje, uznać można za łatwe do zniesienia i to, które odbiera dech w piersi. Bez względu na jego rodzaj, w momencie jego odczuwania nie masz innych myśli, nikt i nic nie istnieje poza źródłem bólu. Gdyby tak nie było cierpienia, bólu, smutku i pustki? Gdyby nie było ciebie? Rat Queens muszą odpowiedzieć na to pytanie. Czym jest wielkie magiczne nic?
Jeszcze nie opadł kurz po ostatniej wyprawie i zwycięstwie naszych królowych, a już dookoła nich dzieją się niepojęte rzeczy. Co z nich jest prawdą, a co dziwną rzeczywistością? Po kolejnej zakrapianej imprezie Dee, Violett, Hannah i Betty wyruszają na poszukiwania Jasona, który jest przyjacielem tej ostatniej. Miała uczestniczyć w jego narkotycznej wyprawie, jednak zaspała, a mężczyzna zaginął. Królowe postanawiają wyruszyć jego śladem i dowiedzieć się gdzie poniosło mężczyznę. Gdzie zaprowadzi je wyprawa? Czym skończy się polizanie martwej żaby i jakie plany ma wobec Palisad tajemniczy mag?
Nie miałam wątpliwości, że powrócę do historii Królowych szczurów. Z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej odsłony ich krwawych, zabawnych i zakrapianych przygód. Czy nadal zakochana jestem w lekkości pióra tworzącego fabułę Rat Queens i kresce niezawodnego Owena Gieni?
Od pierwszych stron, okienek czy obrazków, które dojrzały me oczy po otrzymaniu piątego już tomu przygód najbardziej znanych awanturnic nie miałam nawet cienia wątpliwości, że przepadłam. Nie tylko otrzymałam ten sam luz i poczucie humoru, które idealnie wpisuje się w dorosły komiks fantasy, ale i sporo momentów wzruszenia i powagi, które świetnie przełamują fabułę i tworzą spójną całość z obrazem, który znają fani serii.
To, co cenie w tej publikacji to przede wszystkim kunszt, z jakim połączono słowo i obraz. Lekkie pióro pana Wiebe wymalowuje nam świetne dialogi i nakreśla historię, którą niemalże kreska w kreskę obrazuje Gieni. Tak, jestem fanką kreski, która niemal namacalnie wprowadza nas w świat pełen magii, awantur i potworów, z którymi przyjdzie walczyć.
W tym miejscu powinna pojawić się najzwyklejsza charakterystyka postaci, prawda? Tyle, że jeśli znacie Rat Queens, nie trzeba wam ich przedstawiać. Nie zmieniają się za mocno. Dają się ponosić emocjom, pragnieniom i pożądaniu. Nie ma dla nich nic ważniejszego niż przyjaźń, której będą bronić nawet w obliczu własnych demonów. Śmiałam się razem z nimi, wzruszałam i wściekałam, jednak to smutek sprawia, że historia nabiera tempa. Chcesz poznać swoich ulubieńców bliżej, sprawdzić jakiego wyboru dokonają w obliczu własnych tragedii.
Każdy kolejny tom serii Rat Queens odkrywa przed czytelnikiem inne oblicze tych z pozoru rozpustnych i nielubiących niczego poza alkoholem pięciu kobiet, jednak całość skrywa więcej, choć przede wszystkim to pełna magii, walk i humoru powieść graficzna, którą warto poznać.
Co jeszcze wymyślą twórcy serii? Czy Hannah okaże się niebezpieczeństwem dla paczki przyjaciół? Jak potoczy się romans Violett z orkiem Dave’em, którego tu poznajemy ciut lepiej? Mnie pozostaje czekać na Rat Queens 6 i zachęcać was do czytania komiksów.
Marvel: Superbohaterki
Ostatnimi czasy ukazywanie kobiet w miejscach, które są uznawane za domenę mężczyzn, stało się dosłownie jednym z powszechnych trendów. Nic więc dziwnego, że i Marvel wtrącił kilka słów od siebie. Jak dobrze znacie komiksowe superbohaterki? Mimo że istnieją od zawsze, to nigdy dotąd nie było o nich tak głośno.
„Marvel: Superbohaterki” to ślicznie wydane, bogato ilustrowane kompendium wiedzy o kobietach w Universum Marvela. Tak naprawdę nie zawiera tylko i wyłącznie postaci z supermocami, ale po prostu wszystkie istotniejsze bohaterki, które pojawiają się w fabule komiksów (na przykład doskonale znaną czytelnikom Mary Jane). Postacie opisane są bardzo szczegółowo, niekiedy wręcz encyklopedycznie. Każdej z nich towarzyszy przynajmniej jedna doskonała ilustracja autorstwa Alice X. Zhang. Wszystko osadzone zostało w ładnie dopracowanej kompozycji graficznej.
Wydanie takiej książki to z pewnością ciekawy i godny uwagi pomysł. Projekt jest przemyślany, elegancki i przyciągający uwagę. Myślę jednak, że nie stanowi gratki dla fanów Mavela, a raczej swojego rodzaju pokaz kobiecej siły. W skrócie rzecz ujmując: publikacja płynie na fali feminizmu. Ogromnie cieszy mnie fakt, że ukazują się tego typu wydania, ale jednocześnie niepokoi mnie kierunek, w którym ta fala zmierza (przykładowo w stanie Nowy Jork kobieta może zdecydować o aborcji aż do chwili poczęcia dziecka). Może jednak mimo wszystko unikniemy scen rodem z „Seksmisji” i będziemy się po prostu cieszyć ładnie wydaną książką, która przedstawia nam bliżej sylwetki bohaterek Marvela.
Sama publikacja jest świetna, za to do twórców komiksów mam pewne „ale”. Co bardzo mi się nie podoba? Fakt, że większość superbohaterek z Universum Marvela to po prostu odbicia swoich męskich odpowiedników. Naprawdę rysownicy komiksów mogliby pokusić się o coś bardziej oryginalnego. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich historii, ale uważam, że ciekawych, damskich postaci jest w Marvelu zdecydowanie zbyt mało.
Wydanie książki jest zachwycające. Album ma format A4, twardą oprawę, a treść wydrukowana została na grubym, porządnym papierze. Ilustracje autorstwa Alice X. Zhang są prześliczne. Nieco odbiegają od tych komiksowych, ale jednocześnie bez trudu poznamy każdą postać. Z przyjemnością przeczytałabym jakąś powieść graficzną, stworzoną przez Alice X. Zhang. Z pewnością byłaby przepiękna.
Książkę „Marvel: Superbohaterki” szczególnie polecam wszystkim tym, którzy bohaterek Marvela jeszcze nie znają. Jeżeli imiona kobiet z uniwersum, które znasz, potrafisz zliczyć na palcach jednej ręki, koniecznie sięgnij po to kompendium. To bogate źródło wiedzy, które na dodatek zostało naprawdę pięknie wydane.
Marvel: Wojna domowa - zapowiedź
Już w kwietniu nakładem Wydawnictwa Insignis do polskich księgarń trafi oficjalna powieść Uniwersum Marvela – „Wojna domowa”. To pierwszy z serii entuzjastycznie przyjętych przez czytelników tytułów ze świata marvelowskich superbohaterów.
Monstressa. Tom 2 : Krew
Dwa lata z rzędu Marjorie Liu i Sana Takeda zdobywały Nagrodę Hugo za najlepszą powieść graficzną (The Best Graphic Story); w 2017 za tom pierwszy Monstressy pt. Przebudzenie i w 2018 roku za tom drugi – Krew. Pierwszy tom był dla mnie niebywałym odkryciem. Był to tak naprawdę pierwszy „dorosły” komiks, który w dodatku okazał się strzałem w dziesiątkę.
Jeżeli nie czytaliście tomu pierwszego, musicie nadgonić zaległości. Świat wykreowany przez Marjorie Liu jest tak rozbudowany, że nie można w niego wskoczyć ot tak, tym bardziej, że “Monsterssa: Krew” kontynuuje wątek fabularny z tomu pierwszego.
Po ucieczce chyżem Corvina, Maiko Półwilk, Ren i Kippa udają się do nadmorskiego miasta Thyrii. Tam zatrzymują się w domu Maiko, w którym przebywała kiedyś krótko z matką przed wyprawą na pustynię. Dzięki lisiczce dziewczyna odnajduje kościany klucz, który Moriko przywiozła z jednej z wypraw. Zaopatrzona w tajemniczy kościany artefakt, w towarzystwie Rena i Kippy odwiedza starych przyjaciół braci Imura. Seizi, jeden z dwóch braci, udostępnia swój najlepszy okręt – „Wesołego Łupieżcę”, by Maiko mogła udać się śladami swojej matki na przeklętą Wyspę Kości. Ścigana przez Królowe Krwi trafia na wyspę, na której nic nie jest tym, czym się wydaje, a na której będzie musiała zmierzyć się nie tylko z uwięzionymi duchami, ale także z Krwawym Lisem.
Gdyby Hayao Miyazaki tworzył mroczne animacje, to zapewne byłyby one właśnie Monstressą. Świat Maiko to świat przesycony duchami, demonami, bogami i widmami, rodem z japońskich wierzeń, które na myśl przywodzą yōkai. Pradawni, Starzy Bogowie, koty, lisy, Arkanijczycy, morskie istoty, anielscy przedstawiciele Dworu Zmierzchu, zantropomorfizowane tygrysy i rekiny, jest tego wszystkiego taki nadmiar, że można nie tylko się pogubić, ale również doznać przesytu. Jednak w tym całe sedno tego cyklu. To męczące piękno i bogactwo, przytłacza i wprowadza czytelnika w stan niepokoju, który wynika nie tyle z samej fabuły, co ze skrajnej odmienności tego świata. Sana Takeda postarała się, aby czytelnik cały czas był wizualnie pobudzony. Ten mroczny styl z pogranicza steampunku i mangi, secesyjna ornamentyka i bogactwo linii, mami i wabi swym pięknem, ukazując nawet najgorsze okrucieństwo. Pod względem fabularnym “Krew” jest nieco spokojniejsza od “Przebudzenia”. Akcent marynistyczny wprowadza wątek przygodowy, retardacje w postaci wykładów szacownej profesor Tam Tam i retrospektywne fragmenty z dzieciństwa Maiko, przyniosły mniej zwrotów akcji i jeszcze mniej odpowiedzi.
Monstressa ma magiczną moc, uwodzi czytelnika swoim pięknem okrucieństwa. Pomimo że dialogi Marjorie Liu są sztywne i trochę teatralne, to dzięki niezwykłej kreacji świata i niewypowiedzianie cudownym rysunkom, nie można wyrwać się spod jej uroku.
Strzeżcie się, olbrzymy!
Powieść poleca Jeff Smith, twórca serii komiksowej Gnat
Urocza, pełna humoru opowieść o fantastycznej przygodzie!