kwiecień 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: komiks thriller

niedziela, 10 grudzień 2023 14:43

Gun Honey

 

Uważam, że kryminały i sensacja idealnie nadają się do komiksowych kadrów, być może nawet lepiej niż brawurowe historie o superbohaterach. „Gun Honey” to komiks, który otwiera nowy rozdział w linii komiksów kryminalnych wydawnictwa Egmont. Jest to wspaniała publikacja, która trafnie oddaje grindhouse'owy, wybuchowy charakter gatunku, wzorowany na „Pulp Fiction". To komiks, który przypomina filmy z lat 70. i 80. — pełen jest surowości, seksu i przemocy. Album zawiera oryginalne zeszyty #1–4 „Gun Honey”.

W „Gun Honey” poznajemy Joannę Tan, którą nazywają Gun Honey, ponieważ potrafi załatwić broń tam, gdzie i kiedy jest potrzebna. Bohaterka jednak nie jest przemytnikiem broni, ale osobą, która potrafi dostarczyć broń swoim klientom w miejscu i czasie, w których jej potrzebują. Po zrealizowaniu zlecenia na dostarczenie broni do zamordowania więźnia, rzeczona broń zostaje użyta do wywołania buntu w więzieniu, a Joanna zostaje zmuszona do pracy na rzecz rządu, by doprowadzić zabójcę przed wymiar sprawiedliwości.

Komiks jest estetyczny, a jego kadry świetnie działają na wyobraźnię. Ilustracje i projekty Anga Hora Khenga, wydają się niemal ponadczasowe, a jednocześnie przypominają ilustracje ze starych plakatów filmowych i okładek powieści. Są ostre, eleganckie i świetnie do siebie pasują. Kompozycje Khenga w „Gun Honey” są niemal jak kadry filmowe, co sprawia, że można sobie wyobrazić cięcia i przejścia między scenami, które płynnie przechodzą z jednej w drugą, zachowując ciągłość akcji. Charles Ardai z kolei stworzył przewrotny thriller akcji, który nie kręci się wokół wielkich tajemnic czy skomplikowanych spisków. „Gun Honey" to gorący popkulturowy hit w najlepszym znaczeniu tego słowa, z niesamowicie cool bohaterką, która rządzi i potrafi pokonać wszystkich w około siebie. To opowieść kryminalna, historia zemsty i, co ciekawe, historia rodzinna, ale przede wszystkim „Gun Honey” to spektakl, który udało się perfekcyjnie zagrać.

Lekturze „Gun Honey” od pierwszych stron towarzyszy niesamowite uczucie bycia wciągniętym w historię, poczucie, że jesteśmy jej częścią, i że jedyne, co możemy zrobić, to trzymać się kurczowo — po drodze nie ma przystanków. To nieustanny ruch, akcja, brutalność, seksualność i niewzruszone trzymanie się ustalonych przez siebie zasad. Lektura tego albumu to niezwykłe doświadczenie, które zostawi czytelnika lekko oszołomionym i zdyszanym, zastanawiającego się, gdzie podział się jego czas i jak te strony tak szybko minęły, ale jednocześnie nie pozostawi go z uśmiechem na twarzy i ochotą na dalszą lekturę. O nie, to nie ten typ literatury!

Przyznam, że komiks był bardzo miłym zaskoczeniem. To naprawdę świetna historia. W komiksie jest mnóstwo akcji, dużo nagości, graficzna scena seksu i kilka świetnych zwrotów fabularnych. Świetnie się bawiłam z tą pozycją i na pewno sięgnę po kolejny tom, gdy tylko się pojawi.

Dział: Komiksy

 

Xavier Dorison, uznany mistrz opowieści o sekretach dawnych czasów, powraca z pierwszym tomem nowej serii, która przenosi czytelnika w realia Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej w pierwszej połowie XVII wieku. W „1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Aptekarz diabła” spotykamy się z mroczną podróżą statku „Dżakarta”, który wyrusza z Amsterdamu, aby za pomocą klejnotów i złota zdobyć przychylność władcy Indii. Relacje między załogą, a oficerami już od samego początku napięte są do granic możliwości, a tajemniczy pasażer, Jeronimus Cornelius, ma własne, mroczne plany dla tego rejsu.

Xaviera Dorisona wspiera Thimothée Montaigne – francuski grafik o wyrazistym stylu, który za pomocą swoich ilustracji dodaje fabule głębi. Jego rysunki, klimatyczne i pełne detali, skutecznie przenoszą nas w szorstki klimat XVII-wiecznego świata żeglarzy i kupców. To właśnie ilustracje Montaigne'a, wraz z wyrafinowaną narracją Dorisona, stają się fundamentem, na którym zbudowany jest ten psychologiczny thriller.

Komiks „1629” to nie tylko przygodowa opowieść – to również przemyślany sojusz historii z elementami mającymi wpływ na ludzką psychikę. Xavier Dorison nie boi się zadawać trudnych pytań o naturę władzy, przywództwa oraz o to, co drzemie w ciemnych zakamarkach ludzkiej psychiki. Wykorzystując filozoficzne i psychologiczne koncepcje, scenarzysta prowadzi czytelnika przez labirynt różnorodnych charakterów i motywacji, oferując bogatą paletę ludzkiego zachowania w sytuacjach ekstremalnych.

Zarówno wizualna, jak i narracyjna strona dzieła są dobrze przemyślane. Montaigne'ska precyzja w oddaniu detali epoki i techniczny talent w przedstawieniu „Dżakarty” składają się na wyjątkowo przekonujące i bogate doświadczenie czytelnicze. Choć wybrana czcionka może stanowić pewne wyzwanie, jest to drobny mankament wobec świetnego całokształtu.

„1629” to także wyrazisty komentarz społeczny, przypominający o uniwersalności ludzkich dylematów — nieważne czy na morzu w XVII wieku, czy w dzisiejszych ogromnych metropoliach. Dorison z Montaignem prowadzą nas przez morską odyseję, która jest równocześnie pełnym napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcji eksperymentem społecznym. Komiks więc nie tylko dostarcza rozrywki, ale również inspiruje do głębszej refleksji, co czyni go idealnym kandydatem do omówienia na lekcjach literatury czy filozofii. Nie jest to lektura dla każdego — głębia powieści graficznej wymaga od czytelnika skupienia i zaangażowania, ale właśnie ta złożoność czyni „1629” wartościową i wartą polecenia lekturą.

Podsumowując, „1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Aptekarz diabła” to zdecydowanie „must-read” dla miłośników komiksów historycznych, psychologicznych thrillerów oraz dla tych, którzy w opowieściach szukają czegoś więcej niż tylko rozrywki. Jest to dzieło, które wykracza poza granice zwykłej narracji, serwując czytelnikom ucztę zarówno dla oczu, jak i dla umysłu.

Dział: Komiksy
piątek, 03 listopad 2023 12:42

Król w czerni

 

Mroczny bóg Knull wraz z hordą smoczych symbiontów zstępuje na Ziemię, dając bohaterom, a przede wszystkim Venomowi, powód do niepokoju. Venom, znający zdolności tych przerażających stworzeń, wspierany przez najpotężniejszych ziemskich bohaterów, stawia czoła wszechmocnemu bogu pustki i jego straszliwym sługom. Chociaż starcie to może go kosztować więcej, niż jest gotów zapłacić, Venom jest zdecydowany obalić Króla w czerni i ocalić swojego syna.

Album zawiera zeszyty #1–5 miniserii „King in Black” oraz #31–35 serii „Venom”, oferując czytelnikom pełną historię epickiej bitwy.

Komiks przedstawia wielki finał opowieści o Venomie, przez cały czas utrzymanej w klimacie horroru i thrillera psychologicznego. Ten klimat, w połączeniu z umiejętnościami Donny’ego Catesa, znanego z serii „Doktor Strange” czy „Thanos”, tworzy niezapomnianą atmosferę. Rysunki stworzone przez Ibana Coello („Deadpool & the Mercs for Money”) i Ryana Stegmana („The Superior Spider-Man”, „Wolverine: Trzy miesiące do śmierci”) dodają głębi i intensywności przedstawionej mrocznej opowieści. To wydanie, w którym łączą się klasyczne elementy horroru z nowoczesnym podejściem do mitologii symbiontów. Donny Cates wykorzystuje tę okazję, aby na nowo zdefiniować symbionty, domknąć wszystkie wątki i dodać coś od siebie do ich mitologii. W rezultacie, „Król w Czerni” staje się nie tylko fascynującym rozszerzeniem uniwersum Marvela, ale także głęboko osobistą opowieścią o poświęceniu, stracie i odwadze.

Mroczna, symbiotyczna postać Knulla, który zamierza zniszczyć Ziemię, stanowi główny punkt opowieści. Venom, który wybrał ratowanie syna zamiast świata, teraz staje przed trudnym wyborem. Konfrontacja z Knull'em i jego smoczymi symbiontami jest sercem całej opowieści, a rozmach wydarzeń, rozciągających się na całe uniwersum Marvela, jest imponujący.

„Król w Czerni” to komiks, w którym akcja idzie w parze z klimatem horroru. Pojawiają się tu też elementy thrillera psychologicznego. Znajdziemy tu ponure, depresyjne momenty, ale także ciekawe spojrzenie na postacie, które łączy nonszalancja typowa dla Donny'ego Catesa. Ilustracje w komiksie są zgrabne, realistyczne, a jednocześnie lekkie i typowo kreskówkowe, co dodaje komiksowi charakteru.

Nie można zapomnieć o znaczeniu tego komiksu dla fanów Venom’a i Spider-Man’a, a także dla całego uniwersum Marvela. „Król w Czerni” jest epickim wydarzeniem, które ma swoje korzenie w serii „Venom” i rozciąga się na inne serie, wpływając na cały świat Marvela. Jego rozmach, przeplatane wątki i wpływ na postacie sprawiają, że jest to godny polecenia komiks, zarówno dla wiernych fanów, jak i dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z komiksami Marvela.

Dział: Komiksy
czwartek, 19 październik 2023 11:05

FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023

FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023 

LUBLIN, 20-22 października 2023 r. 

Organizatorzy: 

Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.

Dział: Konwenty
poniedziałek, 21 sierpień 2023 13:14

Conan. Wojna węży

 

Mroczne, dzikie krainy, pełne magicznych istot, prastarych tajemnic i bohaterskich czynów stały się symbolem świata, w którym żył i walczył Conan Barbarzyńca. Stworzony przez Roberta E. Howarda w latach 30. XX wieku, Conan szybko stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i kultowych bohaterów literatury fantasy. Reprezentujący archetypiczny wizerunek barbarzyńcy w świecie pełnym niebezpieczeństw, Conan był postacią skomplikowaną, mieszanką dzikiego wojownika i filozofa, który kierował się własnym kodeksem honorowym. Obecnie jest też jednak postacią doskonale znaną w świecie komiksu, a albumy, w których jest głównym bohaterem porywają do świata fantasty tysiące czytelników.  

Album „Conan. Wojna węży” zawiera materiały opublikowane w zeszytach „Conan: Serpent War” (2019) #1–4 i „Supernatural Thrillers” (1972) #3.

Niezwykła podróż przez wieki, kuszące przenikanie się różnorodnych uniwersów i połączenie bohaterów, których losy nigdy nie miały się przeciąć. „Conan. Wojna węży”, autorstwa Jim’a Zub’a z ilustracjami Scot’a Eatona, Ig Guara, Luca Pizzari i Stephen’a Segovii, jest próbą połączenia świata stworzonego przez Roberta E. Howarda z uniwersum super bohaterów. Jednak czy taki eksperyment może zakończyć się sukcesem?

James Allison, będący centralną postacią tej opowieści, posiada zdolność reinkarnacji, co pozwala mu na kontakt z czwórką wybranych bohaterów, mających na celu powstrzymanie planów pradawnego wężowego bóstwa. Wśród nich znajdujemy Conana Barbarzyńcę, Mroczną Agnes, Solomona Kane’a oraz superbohatera — Moon Knighta. Choć początkowo taka mieszanka postaci wydaje się intrygująca, niestety, w miarę rozwoju fabuły okazuje się, że połączenie tylu światów i bohaterów jest zadaniem niezwykle trudnym.

Niestety częstym problemem w komiksie jest brak spójności i sensownego wyjaśnienia połączeń między bohaterami, a sam konflikt końcowy zdaje się być chaotyczny i trudny do zrozumienia dla czytelnika i to mimo że komiks do obszernych nie należy. Fabuła skupia się na starciu ze Żmiją, a także konflikcie wewnętrznym Moon Knighta i jego boga, Khonshu. Niestety, wiele wątków zostało rozpoczętych, ale nie doprowadzonych do końca, a samo zakończenie historii pozostawia uczucie niedosytu. Z drugiej jednak strony artystyczna odsłona komiksu jest na wysokim poziomie. Ilustracje są szczegółowe, a kolory żywe i wyraziste. Szczególnie godne uwagi są pełnostronicowe ilustracje prezentujące głównych bohaterów oraz potężnego Żmija. 

„Conan. Wojna węży” to próba połączenia różnych światów i postaci w jedną spójną opowieść. Chociaż Jim Zub, znany z wielu udanych projektów, wkłada wiele pracy w stworzenie tej historii, niestety końcowy efekt pozostawia mieszane uczucia. Dla wielbicieli Conana i uniwersum super bohaterów komiks ten może być interesującym doświadczeniem, ale też pewnym rozczarowaniem. Jednakże dla tych, którzy szukają innowacyjnej opowieści łączącej różne uniwersa, „Conan. Wojna węży” może okazać się fascynującą lekturą.

Dział: Komiksy
piątek, 07 styczeń 2022 18:05

Batman Death Metal. Tom 2

Death metal, gatunek muzyczny, słynie z szybkiego tempa, nagłych zmian tonacji i sygnatury oraz czystej głośności. Muzyka jest często oczerniana przez niedoinformowanych jako hałaśliwa, bezsensowna i pozbawiona sensu, gdzie jest naprawdę starannie przygotowana i napisana przez jej kompozytorów. Pierwszy tom Batman Death metal był swoistym intro, teraz zaś mamy pierwszą zwrotkę. Scott Snyder, James Tynion IV, Peter J. Tomasi, Joshua Williamson, Tony Patrick i Bryan Hill tylko spowolnili opowieść na tyle, by posunąć ją w odpowiednim momencie i tempie dalej. Twórcy dbają o to, by nie przeciążać zmysłów czytelnika, starannie komponując kierunek fabuły.

Na tom drugi serii Death Metal składa się sześć zeszytów. Jednak głównemu wydarzeniu poświęcony jest tylko jeden z nich. Pozostałe są z historią luźno powiązane, a jednak stanowią nierozerwalną całość i uzupełnienie osi fabularnej.

W tym komiksie wydaje się, że nie fabuła gra główną rolę, a sami bohaterowie, ich podejście do rozwiązywania problemu. Agresywne podejście Wonder Woman, powściągliwy sposób myślenia Batmana. Każde z nich ma rację i zarazem każde się myli, a historia płynie dalej. Jednak najlepszą częścią historii jest odwrócona natura wymyślonego na nowo świata Perpetui, pozostawia niewiele miejsca na cokolwiek znajomego i pozwalającego na zrozumienie.

Pod względem grafiki czytelnik może poczuć się wręcz rozpieszczony. Greg Capullo, Francis Manapul, Eddy Barrows, Juan Gedeon, Riley Rosomo, Daniel Sampere, Jesus Merino i Nick Virella, odpowiedzialni za rysunki i tusz, przy współpracy z także tuszującymi Janathanem Glapionem, Eberem Ferreirą i Vincente Cifuentesem oraz kolorystami Fco Plascencia Ianem Herringiem, Adriano Lucasem, Mikem Spicerem, Ivanem Plascencią, Ulisesem Arreolą i Hi-Hi spisali się naprawdę świetnie. Oczywiście to Capullo zgarnia większość moich pochwał.

Jeden z najciekawszych wątków jest dla mnie nieoczekiwane spotkanie obejmujące całe pokolenia, które służy dalszemu ulepszeniu charakterystyki i przypomnieniu czytelnikom, że ten DC Universe i inne, które przeżyły, wciąż są zamieszkane przez żywe, oddychające postacie. Nie chodzi tylko o dobrych facetów, którzy są dobrze scharakteryzowani. Jeden z najbardziej znanych złoczyńców w całej sadze Metal przechodzi makabryczną i zaskakującą transformację, a ta zmiana nie tylko sprawia, że złoczyńca staje się jeszcze bardziej przerażający, ale dodatkowo definiuje przebiegły i złowieszczy charakter postaci.

To kolejny mroczny komiks z Batmanem i Jokerem (w tym przypadku Batmanem, który się śmieje) w rolach głównych. Sporo tu scen żywcem wyjętych z najlepszych thrillerów, horrorów czy dark fantasy. Nie jest to komiks do czytania dla rozrywki, bo raczej czytelnik nie poczuje się po wizji takiego świata lepiej. Jednak każdy, kto lubi mroczniejsze wersje znanych bohaterów oraz przepada za ukazaniem Batmana jako człowieka z problemami, jest to komiks, który szczerze polecam.

Dział: Komiksy
czwartek, 28 październik 2021 22:19

Agatha Christie. I nie było już nikogo

„I nie było już nikogo”, pierwotnie wydane jako „Ten Little Niggers”, to jedna z najsłynniejszych powieści kryminalnych świata i jedna z najczęściej adaptowanych powieści Agathy Christie. 

Wydawało mi się, że przynajmniej raz, czytałam każdą z wydanych w Polsce książek Agathy Christie. Dlatego bardzo zdziwiła mnie nieznajomość tytułu „I nie było już nikogo”. Szybko okazało się, że chodzi o wydaną po raz pierwszy w Polsce w 1960 roku powieść „Dziesięciu małych murzynków”. Książka po raz pierwszy zmieniła tytuł na życzenie prawnuka pisarki Jamesa Pricharda. Oczywiście przez wzgląd na rasistowskie elementy, które jednak nie miały najmniejszego wpływu na fabułę, nieco zmieniona została również jej treść. W powieści graficznej tytułowych „murzynków” zastąpiły „żołnierzyki”.  

Zarys fabuły

Dziesięć osób, których z pozoru nic ze sobą nie łączy, zaproszonych zostało przez tajemnicze, bogate małżeństwo do ekskluzywnej willi, na niedawno kupionej przez nich wyspie. Szybko okazuje się, że zarówno goście, jak i pracownicy, jednak mają ze sobą coś wspólnego. Każdy z przybyłych w jakiś sposób przyczynił się do morderstwa. Dodatkowo wszyscy zaproszeni zostali listownie i nikt nigdy nie widział swoich gospodarzy. Wydarzenia zaczynają toczyć się błyskawicznie, gdy goście jeden po drugim zaczynają umierać, a wszystko toczy się w rytmie umieszczonej w każdym z pokoi dziecięcej rymowanki.   

Strona wizualna

Mimo że praktycznie każdy komiks z serii rysuje inny artysta, to wszystkie zachowują ten sam styl i klimat. Tym razem ilustracje stworzył Damien Callixte, który w 2002 roku ukończył Szkołę Artystyczną Emile Cohl. Pod względem graficznym album wygląda naprawdę doskonale. Trochę tylko żałuję, że zeszyty mają format A4 i miękkie okładki, bo niestety prowadzi to do ich szybkiego niszczenia się.   

Moja opinia i przemyślenia

To dopiero była niesamowita przygoda! Autorem scenariusza jest znany francuski kompozytor i scenarzysta Pascal Davoz. Wymyślił on doskonałą adaptację znanej powieści. Myślę, że nawet lepszą niż ta filmowa z 2015 roku. Komiks trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i to nawet wówczas, gdy doskonale zna się przedstawioną w nim historię. Poza tym Agatha Christie napisała naprawdę świetny thriller, którego adaptacje, jeżeli zbyt mocno nie odbiegają od oryginału, po prostu nie mogą być złej jakości.  

Zazwyczaj w przypadku komiksów na podstawie książek Agathy Christie nie podobało mi się dość toporne, nieco niezręczne tłumaczenie. Tym razem jednak tłumacz wykonał kawał doskonałej roboty. Jego przekład to prawdziwy majstersztyk! Dodatkowo spodobało mi się, że nie próbował na siłę tłumaczyć rymowanki, a zaczerpnął ją z gotowego już, bardzo starego przekładu (na temat, którego można dowiedzieć się z przypisów).

Podsumowanie

Z adaptacji graficznej powieści „I nie było już nikogo” jestem bardzo zadowolona. To świetnie narysowany komiks i doskonale opowiedziana historia. Mimo że nie ma tu Poirota czy Miss Marple, to thriller poznaje się z wypiekami na twarzy, przez cały czas zastanawiając się, kto stoi za całą intrygą. 

Dział: Komiksy
czwartek, 08 lipiec 2021 13:05

Szeryf Babilonu

Zanim Tom King został rysownikiem Batmana, był oficerem operacyjnym CIA w Iraku. Te kilka miesięcy w środku konfliktu zbrojnego dały mu doświadczenie, które bez trudu można odnaleźć w komiksie „Szeryf Babilonu”. Choć nie jest to reportaż, bo nie może on ujawniać faktów związanych z operacjami, w jakich brał udział, nie zmienia faktu, że jest to fenomenalny thriller kryminalny z czasów końca II wojny w Zatoce Perskiej.
 
Dzięki przemyślanej kreacji bohaterów i fenomenalnej grafice ”Szery Babilonu” wciąga czytelnika w przygnębiającą i złożoną rzeczywistość, która utrzymuje go na granicy szaleństwa. Fabuła bowiem jest jednym wielkim chaosem, takim, jakim była i wojna. Tuż po zakończeniu rządów Saddama Husajna, podążamy szkoleniowcem policji irackiej Christopherem Henrym. Kiedy jeden z jego praktykantów zostaje znaleziony martwy, Chris zostaje zmuszony do szukania pomocy u ostatniego policjanta w Bagdadzie. Osoby, która nie ma kryształowej przeszłości i nie pała miłością do Amerykanów z powodów czysto osobistych. Poszukiwanie sprawcy tej makabrycznej śmierci stwarza coraz więcej problemów, bo okazuje się, że ma ona naprawdę wiele powiązań z różnymi szemranymi wydarzeniami po obu stronach konfliktu. Tę sieć, która kryje się pod Bagdadem, Amerykanie bezowocnie próbują kontrolować.
 
Tom King snuje swoją historię dość charakterystycznie. Używa krótkich paneli, często o siatce 6 kwadratów na stronie. Przeciwstawia akcję i przemoc niemal banalnym dialogom, czasem tylko jakąś onomatopeją na czarnym tle. „Bang, bang, bang” - wręcz słyszymy jak pomiędzy obrazami strzela karabin. Skutecznie dzieli historię na sferę osobistą i oficjalną każdego z bohaterów, czasem mieszając ją dla uzyskania kontrastu.
 
Dzięki nienagannej opowieści Toma Kinga oraz niewiarygodnej i realistycznej grafice Mitcha Geradsa, autorzy byli w stanie przekazać niektóre z najbardziej brutalnych i tragicznych momentów za pośrednictwem komiksowego medium. Panele stale skupiały się na wadze każdego słowa i podkreślały intensywność poprzez mimikę twarzy i okrucieństwo wydarzeń. Są chwile, które bez wysiłku chwytają czytelnika za gardło i duszą jego oddech. Grafika w połączeniu z dialogami kontroluje tempo i sprawia, że często czujesz się bezsilny wobec tego, co na twoich oczach się dzieje. Takie wyrażenie sztuki powoduje, że nieliniowo opowiadana historia jeszcze bardziej się gmatwa, a czytelnik wciąga się w nią głębiej, byle tylko rozwikłali jej zagadkę.
 
Historia widziana jest oczami wielu osób, co pomaga czytelnikowi zrozumieć zastaną rzeczywistość. To świat, w którym wszyscy wydają się wstrząśnięci wojną, ale stosują metody, które wydają się gorsze niż te sprzed wybuchu walk. Metody jeszcze brutalniejsze i odczłowieczone. Tom King naprawdę wiedział, jak rozwinąć każdą emocję i sprawić, by były autentyczne. „Szeryf Babilonu” nie jest lekką lekturą. To ciężki materiał o wojnie z pierwszych stron gazet. Choć nadal jest fikcja, nie biografia ani dokument, porusza bardzo realne tematy, emocje i przemoc. Nie jest czytelnikowi oszczędzony żaden wybity podczas przesłuchań ząb czy roztrzaskana kulą głowa. Wszystko rejestruje on jak naoczni świadkowie. Chciałabym kiedyś zobaczyć adaptację filmową tego dzieła.

 

Dział: Komiksy
wtorek, 02 marzec 2021 09:19

Deadpool kontra Staruszek Logan

Komiks wystarczyłoby skomentować tylko przysłowiem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” i zamknąć recenzję, jednak ja odrobinkę się rozgadam, bo warto.
 
Deadpool i Staruszek Logan to bohaterowie, a może raczej antybohaterowie, którzy niekoniecznie pałają do siebie pozytywnymi emocjami. Większość czasu jeden chce drugiemu dogryźć. Tak jest i tym razem. Wade wręcz wpada na pomysł, że najbardziej wkurzy Logana, próbując pomóc spotkanej dziewczynie. Jest ona uznana za mutanta, jak oni, i polują na nią agenci rządowi. To zadaniem Logana miało być jej odnalezienie, a tu w sprawę miesza się jakiś młodzik, któremu nie udało się wejść do choćby grupy Avengersów. Młody, arogancki i pewny siebie, najgorszy miks dla superbohatera.
 
Jednak okazuje się, że zdolności szybkiej regeneracji obydwu panów mogą okazać się niewystarczające, by okiełznać moce owej mutantki. Nic dziwnego, że tyle osób jej szuka, bo jej moce są dość nietypowe i destrukcyjne.
 
Ta historia to całkiem zabawna opowieść o superbohaterach i tego właśnie szukałam. Deadpool to jedna z moich ulubionych postaci Marvela (zaraz po Spideyu) i jest w tym świetny. Stary Logan jak na dziadka jest całkiem fajnym zrzędą. Dosłownie jak stetryczały Clint Eastwood w filmie „Gran Torino”. Chemia między dwiema postaciami jest idealna.
 
Jak na komiks z Deadpoolem znajdziemy tu masę humoru, zarówno sytuacyjnego, jak i żarcików słownych. Choć fabuła jest dość przewidywalna, to autorowi udało się mnie zaskoczyć i to niejeden raz.
 
Scenariusz tego komiksu napisał Declan Shalvey, scenarzysta „Moon Knight”, a rysunki stworzył Mike Henderson, znany m.in. z thrillera „Palcojad”. Są dobre i na uwagę szczególnie zasługują sceny związane z pewnego rodzaju przemyśleniami. Zwykle są wypełnione pastelowymi, nieco mdłymi kolorami, co dodaje jej jakby nostalgii. Tak jakby w ten sposób zmusić czytelnika do zatrzymania się na chwilę. Do tego oczywiście świetne są kadry wszelkich bójek i rozbijania się samochodów/samolotów.
 
Zakończenie może nie jest idealne, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Tym bardziej że ma to być zabawna historia ze świetnym stylem graficznym, mnóstwem akcji i humoru. Tego się spodziewamy, to dostajemy, jest więc dobrze. Jeśli jesteś fanem Deadpoola i/lub Logana, to świetny komiks z ulubieńcami.
Dział: Komiksy
poniedziałek, 13 lipiec 2020 01:31

Rozpocznij przygodę z uniwersum DC Comics!

DC Comics to jeden z gigantów branży komiksowej w Stanach Zjednoczonych, a superbohaterowie DC to prawdziwe ikony popkultury. Pojawiają się w filmach, serialach i grach, jednak najciekawsze opowieści znajdziecie w komiksach, na których wychowały się całe generacje fanów. Dziedzictwo jest naprawdę olbrzymie, bo przecież pierwsze historie o zamaskowanych herosach pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. To prawdziwy skarbiec dla fanów złożony z tysięcy przygód, a nowych tytułów przybywa każdego roku. 

Dział: Komiksy