kwiecień 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: komiks

Bogaty program spotkań, paneli dyskusyjnych, prelekcji i wideo-wywiadów, a także galeria prac konkursowych z tegorocznych edycji konkursu dla dzieci i na krótką formę komiksową, rozgrywki turniejowe w League of Legends i możliwość otrzymania specjalnej antologii komiksowej. To wszystko czeka na uczestników wirtualnej edycji tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, który odbędzie się on-line, w dniach 14 i 15 listopada br. na platformie www.komiksfestiwal-cyberedition.com 

Dział: Wydarzenia
poniedziałek, 09 listopad 2020 18:06

Malutki Lisek i Wielki Dzik. Okropieństwo

Seria komiksowa o Malutkim Lisku i Wielkim Dziku doczekała się szóstego tomu pt. „Okropieństwo”. Czymże jest to okropieństwo? To przede wszystkim słowa, które mogą ranić.
 
Tym razem do pary znanych tytułowych bohaterów dochodzi maleńka, bojaźliwa Koszatka. Tak jak oni stara się zaopatrzyć spiżarnię w zapasy na zimę. Jednak pojawia się problem: jeśli coś za bardzo schowamy sprzed oczu, czasem zapominamy, gdzie się to znajduje. Tak stało się z zapasami Małego Liska. Jednak tenże, zamiast szukać uważniej, dość szybko rzuca cień podejrzenia na łakomego Wielkiego Dzika. Przecież mają podobne upodobania: żołędzie i orzechy (w tym przypadku komiks odbiega od znanych dorosłemu upodobań tych dwóch zwierząt). Padają oskarżenia, których po czasie lisek się wstydzi.
 
Tylko czy tak często nie jest wśród nas, czytelników małych i dużych? Autorka Berenika Kołomycka zwraca uwagę na to, jak łatwo rzucamy puste oskarżenia, jak szafujemy słowami, które czasem mogą ranić. I, przy okazji, jak szybko działa plotka, bo Koszatka z kilku usłyszanych słów tworzy niepotwierdzoną, ale medialną informację: Lisek i Dzik już się nie lubią!
 
Jednak nie wszystko stracone. Czytające komiks dzieci (i dorośli!) dowiedzą się, że może i słów raz rzuconych nie da się wycofać, ale zawsze można wszystko wytłumaczyć i załagodzić, o ile tylko się chce. A Lisek bardzo chce. Nie bez cienia wstydu, smutku, a nawet skruchy idzie szukać Dzika, by porozmawiać o swoich uczuciach, o tym, że podejrzewał przyjaciela o coś okropnego.
 
Choć przyzwyczailiśmy się, że komiksy dla dzieci to uproszczone kolorowe obrazki, nie można tego powiedzieć o serii „Malutki Lisek i Wielki Dzik”. Berenika Kołomycka sięga po delikatne akwarele i maluje nimi niezwykle sugestywny delikatny jak pajęczyna między drzewami świat leśnych ścieżek, polanki z jabłonką, rzeczki z kolorowymi rybkami, w które wpatruje się Dzik. To bardzo subtelny, piękny, pełen rozmazanych, ale pewnych swego miejsca plam. Warto przystanąć zwłaszcza przy całostronicowych planszach, zwyczajnie je chłonąć, bo same w sobie są piękne.
 
Malutki Lisek i Wielki Dzik. Okropieństwo to pozycja dla dzieci, która ponownie przy pomocy antropomorficznych zwierzątek i prostej, nieprzegadanej historii przemyca kilka mądrych myśli. Są one jasno ukazane i zrozumie je już kilkulatek, choć to głębokie filozoficzne rozmyślania. Moje dzieci pokochały serię i bardzo się cieszę, że autorka przynajmniej raz w roku wydaje kolejny zeszyt przygód Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika.
 

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 09 listopad 2020 18:01

Pamiętnik 8-bitowegowojownika. Witajcie w Endzie

Minecraft to gra, o której słyszymy już od 2009 roku, kiedy to pewien szwedzki programista postanowił, być może z sentymentu, wrócić do warstwy graficznej, jaką sam znał z gier komputerowych na swoim Atari czy Commodore. Toporne, kwadratowe, ale nie do zapomnienia. Taki jest też Minecraft, którego popularność rośnie z roku na rok. A każda popularność gry niesie za sobą tych, którzy chcą ogrzać się przy blasku chwały: stąd masa gadżetów minectaftowych i kolejne książki osadzone w kwadratowym świecie wokseli. Jednym z nich był Erik Gunnar Taylor, tworząc jako Cube Kid serię książek „Pamiętnik 8-bitowego wojownika”. Od niedawna właśnie ta seria ma też swój odpowiednik komiksowy oparty na scenariuszu Pirate Sourcila oraz ilustracjach Jez i Odone, francuskiego duetu grafików.
 
W czwartym zeszycie znowu spotkamy zbuntowanego wojowniczego wieśniaka Runta i nieco zagubionego, cichego zombiaka, który lubi ludzi, Blurpa. Będzie towarzyszyć im Marguerita z psem Gryzełem oraz Alberic i jego uczennica. Celem będzie pokonanie smoka kresu. Czy jednak taka niecodzienna drużyna ma z nim jakiekolwiek szanse?
 
„Witajcie w Endzie” to wcale nie koniec serii. Wszak End (po polsku zwany Kresem) to jednak z krain Minecrafta, z czego zapaleni gracze dokładnie zdają sobie sprawę. Tym razem wędrówka drużyny, odrobinkę przypominającej tą tolkienowską, zakończy się wielką walką i ofiarą nie mniejszą niż ta Gandalfa z Barlogiem.
 
Kto będzie zadowolony z lektury czwartego tomu, jak i całej serii? Zapewne młodszy czytelnik, fan Minecrafta. Grafika stylizowana jest na tę znaną z gry, sporo jest nawiązań zarówno do mechaniki, jak i występujących w niej mobów. Sami bohaterowie są bardzo jasno nakreśleni i jednostronni. Jednak wyśmienite poczucie humoru, liczne żarty słowne i sytuacyjne ukontentują każdego, także tego starszego czytelnika, sprawiając, że „Witajcie w Endzie” stanie się na parę minut fantastyczną rozrywką tak potrzebną po kolejnym ciężkim w realności dniu.
Dział: Komiksy
Cube Kid jest alaskańskim autorem znanych na całym kwadratowym, bo minecraftowym, świecie serii „Pamiętnik 8-bitowego wojownika”. Autorem, którego kocha niejedno dziecko grające w grę od Mojang. Ja znam jednak lepiej adaptacje jego książek w wykonaniu Pirate Sourcil, Jez i Oddolone. Tym razem spotkamy się z Blurbem i Runtem podczas ich podróży przez pustynię.
 
Co tak właściwie robi wieśniak i zombiak z Minecrafta na jakiejś pustyni? Zwykło się znajdować tych pierwszych gdzieś pielęgnujących zagonik z warzywami, a tych drugich wałęsających się z głośnym Beeeeuh! po lesie ewentualnie goniących nocą wieśniaków. Tym razem nikt nikogo nie goni. Blurp postanowił skończyć z byciem zombiakiem, a Runt – z byciem wieśniakiem. Obydwoje mają aspirację zostania wojownikami. Chcą tego dokonać, zabijając smoka kresu, który spustoszył wioskę Runta. Trzeci tom przygód, zatytułowany „Podróż przez pustynię”, to kontynuacja poprzednich tomów z tymi samymi bohaterami, w tym samym kwadratowym świecie.
 
Tym razem bohaterowie będą chcieli odnaleźć i aktywować portal prowadzący do Endu, miejsca, gdzie powinien znajdować się smok kresu, niszczyciel wioski Runta. Wieśniak chce się na nim zemścić. Okazuje się jednak, że już samo znalezienie portalu sprawia drużynie sporo kłopotu, a jeszcze trzeba go aktywować. Pomaga im doświadczona wojowniczka na emeryturze, Marguerita, która, niestety, cierpi na zaniki pamięci. Największym jednak zagrożeniem dla całej misji okazuje się widmo z przeszłości: Alberic.
 
Cube Kid ponownie stworzył ciekawą i pełną prostego, lekko ironicznego humoru komiksową historię w klimatach fantasy. To raczej lektura dla młodszego czytelnika, najlepiej – fana samej gry, który tu doskonale sobie poradzi. Znajdzie on zjadliwy dowcip sytuacyjny, akcję i przygodę, czyli wszystko, co kocha kilkulatek. Na dodatek, zapakowane w przyjemną, cartonoową oprawę graficzną, przypominającą nieco wygładzoną wersję prawdziwego Minecrafta. Dla mnie była to radosna, wesoła, prosta i pogodna wycieczka czytelnicza do świata gier moich własnych dzieci.
Dział: Komiksy
poniedziałek, 09 listopad 2020 00:12

Fastnachtspiel - zbiórka na Kickstarterze!

W środę wystartowała zbiórka Kickstarterowa na kompletne wydanie komiksu Fastnachtspiel Marka Turka (Bellmer. Niebiografia, NeST, Bajabongo). Album będzie zawierał wszystkie części cyklu (w tym także piątą, nigdy wcześniej nie opublikowaną) oraz liczne dodatki.

Dział: Komiksy
niedziela, 01 listopad 2020 17:51

ESCAPE QUEST - ekscytujące gry książkowe

Tych tomów nie czyta się w klasyczny sposób, od deski do deski. By w pełni cieszyć się fabułą, należy wykazać się spostrzegawczością, pomysłowością i sprytem podczas rozwiązywania zadań ukrytych na kartach książki. To wszystko po to, by przeżyć niesamowitą przygodę i przy okazji potrenować logiczne myślenie i kreatywność. 

Dział: Komiksy
niedziela, 01 listopad 2020 17:36

Maria Skłodowska-Curie Światło w ciemności

 

Życie i praca badawcza Marii Skłodowskiej-Curie zmieniły świat. 

 

O słynnej Marii Skłodowskiej-Curie słyszą już dzieci w szkole podstawowej, nawet te, które jeszcze nie zaczęły uczyć się chemii. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna to była postać i jak mocno wyryła swoje nazwisko na kartach historii. Nie tylko dla nauki, ale również dla kobiet i ich praw. 

 

Komiks, który niedawno ukazał się nakładem wydawnictwa Media Rodzina, jest bardzo mroczny. Cechują go ciemne, stonowane barwy. Idealnie odpowiada to smutnym czasom, w których żyła jego bohaterka. Publikacja ma dwóch autorów, są nimi Anja C. Andersen i Frances Andreasen Osterfelt, treść przetłumaczona została natomiast z języka duńskiego. Ilustratorką komiksu jest Anna Błaszczyk. Całość ma format A4 i wydrukowana została na sztywnym, doskonałej jakości papierze. Prezentuje się znakomicie. Jedynym, drobnym mankamentem wydania jest miękka okładka. Przy tym formacie po prostu się nie sprawdza. Twarda oprawa jednak zapewne mocno podniosłaby cenę komiksu. 

 

Jak każda Polka znałam historię Marii Skłodowskiej-Curie, komiks jednak przedstawia ją w bardzo przystępny, a jednocześnie szczegółowy sposób. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że Maria Skłodowska-Curie otrzymała nie jedną, a dwie Nagrody Nobla. Wraz z mężem postanowili też nie patentować swojego odkrycia, przez co zrezygnowali z naprawdę dużych pieniędzy. 

 

Komiks wygląda znakomicie i myślę, że bez trudu trafi do młodszego pokolenia. Mam jednak autorom odrobinę za złe, że tak bardzo idealizują postać Marie Curie-Skłodowskiej, nie wspominając w ogóle o negatywnych skutkach jej odkryć. Jak powszechnie wiadomo, skutki promieniowania odczuła sama Skłodowska i w wieku 67 lat zmarła na białaczkę. Z pewnością jednak miała ogromny wkład w rozwój nauki, a zostając jedyną żeńską wykładowczynią na paryskim uniwersytecie, udowodniła, że kobiety zdolne są do wszystkiego. 

 

„Maria Skłodowska-Curie Światło w ciemności” to doskonale ilustrowana, graficzna biografia. Jest jednocześnie przystępna i szczegółowa. Świetnie nada się dla dzieci ze starszych klas szkoły podstawowej, a być może nawet dla licealistów. Lektura komiksu to bardzo pozytywny sposób przyswajania sobie nowej wiedzy. Sama przeczytałam ten tytuł z prawdziwą przyjemnością. Autorzy publikacji wykonali kawał doskonałej roboty. Polecam! Warto mieć ten tytuł w domowej biblioteczce. 

Dział: Komiksy
piątek, 30 październik 2020 19:00

Łotrzy - dodatek do gry Wieczne zło

 

„Wieczne zło” okazało się dla mnie bardzo udaną grą w stylu deck-building, z którą wyśmienicie spędziłam czas. Fantastycznie było objąć rolę jednego z Superłotrów DC, wśród których znalazło się i miejsce dla mojej ulubionej Harley Quinn. Nic więc dziwnego, że nie mogłam przejść obojętnie i obok dodatku do tej gry o nazwie „Łotrzy”, który wprowadza nie tylko nowe grywalne postaci i karty, ale i… nowy mechanizm.

Nowy mechanizm łotrowania

Już po zapoznaniu się z krótką instrukcją „Łotrów” można rzec, że dodatek to troszkę odświeżona wersja „Wiecznego zła”, do której po prostu dodaje się karty z podstawowej wersji. Wygrana i przebieg gry wygląda identycznie, niemniej przygotowanie gry wygląda nieco inaczej, ponieważ – poza wybraniem losowo Superłotra i przygotowania gry w odpowiedni sposób, tak dalej mieszamy karty „do kupienia” z kartami z dodatku (na szczęście mają one dopisek „Łotrzy”, dzięki czemu łatwo będzie je później rozróżnić), a karty Superbohaterów układamy według kosztu (najtańsza karta na górze) – zastępują oni też tych z „Wiecznego zła”. No i – oczywiście – pojawia się nowa mechanika, współdziałanie, która pozwala razem zwalczać przeciwników. Pozwala ona na zagranie karty z wierzchu talii dowolnego przeciwnika, co usprawnia grę i… pozwala szybciej zdobyć niezbędne Punkty Zwycięstwa. Bo choć pomoc zwykle jest wymuszona, tak zawsze owocuje pożądanym PZ, a więc – prawdę mówiąc – działa na korzyść obu stron.

Miła niespodzianka

Muszę przyznać, że z tym dodatkiem znacznie przyjemniej grało się w tę grę, choć… rywalizacja nieco osłabła. Nowe karty również oferują kilka ciekawostek – niektóre za samo „kupienie” oferują nam PZ oraz wiele możliwości „współdziałania”. Dodatkowo – jak zapewne się domyślacie – są w tym samym komiksowym stylu, co karty z „Wiecznego zła”. I – co równie istotne – wprowadzają sześciu nowych Superłotrów w tym postać Złotej Lotnej, która jest według mnie bardzo ciekawym – i niedocenianym - charakterem w uniwersum DC.

Podsumowanie

„Łotrzy” to fantastyczny dodatek do bardzo dobrej gry. Zmienia nieco jej charakter, co z pewnością jednych ucieszy, a drugich nieco zmartwi – szczególnie tych nastawionych na jatkę z przyjaciółmi, ale… mi osobiście grało się w ten sposób znacznie lepiej. Krótko podsumowując, mechanika „współdziałanie” oferuje wiele możliwości oraz urozmaica rozgrywkę, podobnie jak nowe karty, nowi Superbohaterowie do pokonania i – naturalnie – nowi Superłotrowie. Polecam z całego serducha!

Dział: Gry bez prądu
czwartek, 29 październik 2020 19:56

Wieczne zło DC

 

Uniwersum DC w ostatnich latach bardzo ładnie zaczyna się wybijać na rynku polskim. To bez wątpienia zasługa filmów z postacią Harley Quinn, którą wiele osób uwielbia i jest wyśmienicie zagrana przez Margot Robbie. Cieszy mnie bardzo, że powstają nie tylko ekranizacje nawiązujące do tego świata, ale i wiele innych przyjemności jak… gry planszowe! „Wieczne zło” to najnowsza gra DC wydawnictwa EGMONT, która jest fenomenalną grą karcianą o… Superłotrach!

Zostań Superłotrem!

„Wieczne zło” to deck building game, w której – jak sama nazwa wskazuje – budujemy nasze talie. Z każdą turą stajemy się coraz silniejsi, zdobywając nowe rodzaje ciosów, sprzęt oraz sprzymierzeńców, dzięki którym jesteśmy w stanie zdobyć punkty zwycięstwa oraz pokonywać Superbohaterów (za których również zdobywamy PZ). Co również warto dodać, wcielamy się tutaj w postać jednego z Superłotrów (jest ich siedmiu – i wśród nich jest oczywiście Harley Quinn), którzy dają nam bonusy, tudzież możliwości zdobycia dodatkowych PZ w rozmaitych akcjach. Brzmi prosto, prawda? I takie właśnie jest!

Superłotr Superłotrowi Superłotrem

Przebieg gry można opisać w trzech krokach – zagrywania kart z ręki, kupowania kart za Punkty Mocy (kopniaków, sprzętu, supermocy, towarzyszy) oraz… odkładaniu kart i braniu kolejnych na rękę. Zawsze na ręce mamy pięć kart, a początkowa talia składa się z dziesięciu (3 kart bezsilności, które nic nie dają i siedmiu ciosów, które dają po 1 PM), ale jej rozbudowywanie przebiega doprawdy sprawnie – o ile nikt Ci w tym nie przeszkodzi. Krótko mówiąc – gra nie jest skomplikowana, a rozgrywanie tur jest przyjemnie intuicyjne, dzięki czemu w grę szybko można się wciągnąć i poczuć... sympatyczną rywalizację. Bo choć gramy z innymi Superłotrami, którym przeszkadzamy z wzajemnością w wygranej, tak nie jest to toksyczna konkurencja – raczej na zasadach poszturchiwań i wpychania w ręce towarzysza znienawidzonej karty słabości (odejmuje punkty na koniec), tudzież niszczenia lub podbierania z jego talii czegoś dobrego. Jedynie przygotowanie gry zajmuje dłuższą chwilę (szczególnie, jeśli nie poukładacie kart po zakończonej rozgrywce), ale nie jest zbytnio kłopotliwe i szybko można się tego nauczyć.

Grafiki niczym z komiksów!

Wygląd „Wiecznego zła” również okazał się zadowalający. Grafiki na kartach zdają się być wyjęte wprost z komiksów, a dodatkowe elementy – jak okrągłe Punkty Zwycięstwa czy żetony Zamrożenia, choć proste, to idealnie pasują do tej szaty graficznej. Jedyne zażalenie mam do ilości Superłotrów, ponieważ jest ich zaledwie siedmiu i wśród nich jest zaledwie jedna kobieta, a doskonale wiem, że w Uniwersum DC kryje się wiele wspaniałych superłotrzyc. Sama ilustracja na opakowaniu zapowiadała ich więcej, ale - no cóż – niektóre możemy je znaleźć w towarzyszach-łotrach…

Podsumowanie

„Wieczne zło” to ciekawa propozycja nie tylko dla fanów uniwersum DC, ale i miłośników gier deck-building. Muszę przyznać, że bardzo łatwo w tę pozycję się wciągnąć, a rozgrywka z przyjaciółmi była dla mnie czystą przyjemnością, aczkolwiek spodziewałam się po tym tytule odrobinę więcej. Jednakże za fantastyczne grafiki oraz ciekawe karty oraz – jak wspominałam już – przyjemną konkurencję – z czystym sumieniem dam temu tytułowi pięć na sześć. W zanadrzu mam jeszcze dodatek „Łotrzy”, który – być może – pozwoli „Wiecznemu złu” wskoczyć w moim rankingu na szósteczkę. Któż wie? Polecam z całego serducha! :)

Dział: Gry bez prądu
czwartek, 22 październik 2020 16:16

Bogowie z Gwiazdozbioru Aquariusa

 
Pewne komiksy bywają jak wino: nie starzeją się z biegiem czasu. Czy „Bogowie z Gwiazdozbioru Aquariusa” autorstwa Zbigniewa „Kasa” Kasprzaka też bronią się po latach? Czy mają szansę powielić nakłady z jego najlepszych lat?
 
Zacznijmy technicznie: „Bogowie z Gwiazdozbioru Aquariusa” to wydane po prawie 40 latach zbiorcze wydanie sześciu dość różnorodnych historii wydane przez Egmont. Te komiksy powstawały w latach wesołego i niezasobnego w dobry jakościowo papier czasach PRL-u, dzięki Wydawnictwu Sport i Turystyka czy Krajowej Agencji Wydawniczej, a nawet na łamach Fantastyki. Stąd niektóre historie czasem mają zmienione kolory, co udało się zniwelować w wydaniu zbiorczym. Dużym plusem jest obecne wydanie: duży format, dobry papier, twarda oprawa. Smaczku dodaje wstęp Adama Ruska, znakomitego badacza polskiego komiksu oraz całkiem pokaźna kolekcja grafik koncepcyjnych i szkiców na końcu książki.
 
Cóż odnajdziemy w publikacji z 2020 roku? Przede wszystkim tytułową historię, czyli „Bogowie z Gwiazdozbioru Aquariusa”. To opowieść o dość niecodziennym zjawisku, jakim jest awaryjne lądowanie człekopodobnych przedstawicieli lepiej rozwiniętej cywilizacji na naszej planecie w czasach, kiedy ludzie raczej bali się nowego i odziewali w skórzany przyodziewek. Kasprzak idealnie manipuluje mitami i biblijnymi przekazami, wmontowując w nie dość spiskowe teorie o powstaniu wielkiej cywilizacji mezopotamskiej. Lądowanie tubylcom wydaje się ingerencją boską, co doskonale bawi nie tylko samych lądujących, ale i czytelnika. Pomysły autora fabuły są nader ciekawe. Weźmy choćby tłumaczenie zmiany trybu koczowniczo-łowieckiego na osiadły i rolniczy dzięki kosmicznie modyfikowanej żywności.
 
W liczącym 264 strony albumie znajdziemy jednak nie tylko dylogię o przybyszach z innego wszechświata, dzięki którym ludzkość dokonała cywilizacyjnego skoku. Kolejnym dwu zeszytowym dziełem jest seria „Gość z kosmosu” i „Zbuntowana”. Tu ludzkość w niedalekiej, choć zaawansowanej technologicznie przyszłości czeka na niezidentyfikowany obiekt. Trwają spekulacje, czy jest to asteroida, czy jednak sonda obcej cywilizacji. Drugi wariant szybko podchwytują media, robiąc z niego sensację i rozpalając wyobraźnię i strach. Kiedy jednak po zderzeniu z oceanem tegoż obiektu dochodzi do dziwnych wypadków morskich jednostek, do akcji musi wkroczyć najnowocześniejszy sprzęt i najlepsi ludzie z Sekcji Badań Podwodnych Instytutu Geologii Międzyplanetarnej.
 
Trzecią dłuższą historią jest także osadzona w morskich odmętach historia katastrofy Atlantydy, czyli „Hipotezy – Zagłada Atlantydy”. Tym razem zahaczymy trochę bardziej o historię niż kosmiczne spiski. Oto starożytni Egipcjanie proszą króla Aten o zbrojną interwencję, gdyż nie mogą sobie poradzić z grasującymi na południu koczowniczymi barbarzyńskimi plemionami. Grecy posiadają wielką flotę, dobre wojsko i przede wszystkim przeświadczenie, że żaden kraj nie może być zniewolony. Dla wolności zapragną wsiąść na pokłady statków i przebyć morze. Po drodze muszą jednak przepłynąć przez posiadłości Atlantydów, którzy kontrolują morze. Są oni sprzymierzeńcami Hellenów jednak… czy nadal nimi będą, jeśli zobaczą dumną flotę ateńską? I czy miłość ateńskiego dowódcy Agatoklesa do Amaris, kapłanki Altei poświęconej Minotaurowi, uda się przetrzymać niesprzyjające warunki? Zdrada w tym przypadku ma naprawdę zgubne skutki.
 
Te dłuższe historie przeplatane są krótkimi komiksami. „Regenerit”, „Człowiek bez twarzy”, „Eksponat AX” to ledwo kilkustronicowe nowele.
 
Choć większość zamieszczonych tu komiksów może być przeznaczona dla młodszego pokolenia fanów komiksu, to jedna z nich, „Człowiek bez twarzy”, zdecydowanie celuje do dorosłego czytelnika. Choć to opowieść o pościgu za nieuchwytnym dobrym bandytą, to jej warstwa graficzna pokazuje, jak bardzo rysownik może puścić wodze fantazji. Kadry pełne są fallicznych kształtów czy domów w kształcie kobiecych piersi, sprawiając wrażenie raczej futurystycznego pisma dla mężczyzn. Choć nie powiem – takie fantazjowanie moim zdaniem najmniej z wszystkich prezentowanych w tym wydaniu zbiorczym komiksów się zestarzało.
 
Zapytacie zapewne, komu można polecić czytanie komiksów pod wspólnym tytułem „Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa” Zbigniewa Kasprzaka. Przede wszystkim nostalgicznie nastawionym fanom takich magazynów jak „Relax” czy czytelników „Fantastyki”. Czy spodobają się młodym? Ciężko powiedzieć, bo fabuła bywa dość toporna, często naiwna, kreska nieczytelna. Jej konwencja też trąci myszką dla rzeszy czytelników przyzwyczajonych do marvelowskiego superbohaterstwa czy estetyki mang. Jedno jednak trzeba przyznać: wartości oraz teorie spiskowe nic a nic się nie zestarzały.
Dział: Komiksy