czerwiec 15, 2025

×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 3507.

Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan

wtorek, 19 luty 2019 01:08

Gamedec. Czas silnych istot

Mija sto cykli od powstania Way Empire. Imperator Ludzkości, Gorgon Nemezjus Ezra, chce uczcić to wydarzenie, odbijając z rąk Erthirów Ziemię. Nie zapomina przy tym, że wypaczeni Unithirowie, którzy po Wielkiej Przegranej uciekli w kosmos, powrócą, by skonfrontować się z Imperium. Torkil Aymore, Pionier, Podróżnik i gamedec, a przede wszystkim Ran, żołnierz elitarnej Pierwszej Centurii Pierwszego Maodionu, usiłuje pogodzić bycie żołnierzem i głową rodzinnego klanu. Nie wie, że małżeńskie kłótnie z Pauline to ostatnia rzecz, jaką powinien się martwić. Wkrótce będzie musiał zmierzyć się z przeznaczeniem.
We wszystkich pięciu wcieleniach.

Dział: Książki

Trzeci tom zaplanowanej z rozmachem opowieści o wikingach, którzy w średniowieczu docierali do wybrzeży całej Europy – od północnych skrajów Skandynawii po Morze Śródziemne. W kilku historiach ukazane zostały przede wszystkim ciemne strony życia ludzi Północy – ciągła walka z wrogami i siłami natury; rozpaczliwe dążenie do sławy i bogactwa; głód ziemi i wolności. Poznajemy dwóch królów, których rody biją się ze sobą tak długo, że zaczyna im brakować mężczyzn zdolnych do walki.
Wraz z wielką armią wikingów stajemy pod obleganym Paryżem. Idąc śladem krwawego mściciela, obserwujemy walkę starych bogów z postępującym chrześcijaństwem. Uczestniczymy w łowach samotnego myśliwego, który zapuszcza się w nieprzebyte lasy Północy. Wędrujemy też z wszędobylskimi Skandynawami daleko na wschód – nad Wołgę. Oto wielki świat wikingów, dla których nie istniały granice poznania.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 18 luty 2019 21:21

Halloween Blues- zapowiedź

Zbiorcze wydanie słynnej serii czarnych kryminałów z elementami grozy. Akcja komiksu rozgrywa się w latach 50 XX wieku w USA. W niewyjaśnionych okolicznościach zostaje zamordowana młoda hollywoodzka gwiazda filmowa, Dana Anderson, żona prowincjonalnego inspektora Forestera Hilla. Policjant staje przed sądem, ale ława przysięgłych oczyszcza go z zarzutów. Sęk w tym, że sam Hill wcale nie jest pewny swojej niewinności, gdyż nic nie pamięta z wieczoru zabójstwa. Na dodatek zaczyna widzieć ducha żony, który go dręczy i namawia do rozwiązania zagadki... Tak rozpoczyna się seria noir, w której główny bohater rozwiązuje kilka skomplikowanych zagadek kryminalnych, żeby w końcu zająć się tajemnicą morderstwa własnej ukochanej.

Cykl został napisany przez uznanego scenarzystę komiksów sensacyjnych Mythica (Alpha), a narysowany przez jednego z najbardziej znanych na Zachodzie polskich grafików, Zbigniewa Kasprzaka (Yans, Podróżnicy).

Dział: Komiksy
sobota, 16 luty 2019 22:54

Dziwna pogoda

Tym razem Joe Hill, syn Stephena Kinga, raczy czytelników zbiorem niebywale klimatycznych opowiadań, które należałoby raczej określić mianem minipowieści, bowiem każda z przedstawionych historii mogłaby zostać częścią większej całości.

Joe Hill skupia się na emocjach i uczuciach, które towarzyszą każdemu człowiekowi przez całe życie. Czytelnik ma przyjemność doświadczać każdej z nich - od fascynacji przez wściekłość, aż na nienawiści kończąc. Autor w mistrzowski sposób przedstawił wszelkie silne emocje targające bohaterami, dzięki czemu z wykreowanymi przez niego postaciami nietrudno jest się zżyć czy utożsamić. Czytelnik dzięki licznym refleksjom może bardziej pochylić się nad problemami natury egzystencjalnej i odnieść się do swoich doświadczeń.

Wszystkie opowiadania niosą ze sobą aurę grozy i niepokoju, tak pożądaną przez miłośników gatunku. Trzeba jednak zauważyć, iż Joe Hill stara się wyjść poza ramy tradycyjnego horroru wplatając w swoje teksty oryginalne motywy. To właśnie dzięki nim “Dziwna pogoda” to lektura tak intrygująca i satysfakcjonująca.

Autor serwuje czytelnikowi same konkrety, nie rozwleka niepotrzebnie wydarzeń, nie przedstawia niepotrzebnych dygresji. “Dziwna pogoda” to akcja, groza i kumulacja silnych emocji. Joe Hill nie obiera w swoich tekstach jednej drogi - wprowadza do opowiadań wiele wątków, z których nie każdy doczeka swojego finału. Jednak ze względu na króciutką formę jest to jak najbardziej zrozumiałe.

“Dziwna pogoda” to lektura wywołująca u czytelnika stan głębokiej nostalgii, która zachęca do odrzucenia schematów i stereotypów, łamania irracjonalnych zasad i zmiany naiwnych czy pozbawionych sensu przekonań. Niektóre cytaty zapadają w pamięć niezwykle głęboko, a część z nich stać się wręcz może życiowym motto. Hill pokazuje różnego rodzaju wartości, postawy i zachowania, z którymi każdy człowiek się kiedyś spotkał, choć z pewnością nie każdy jest tego świadomy.

Wspaniałym podkreśleniem klimatu panującego w przedstawionych czytelnikowi minipowieściach są lekko niepokojące ilustracje oraz przepiękna oprawa i żywe kolory. Projekt okładki jest niebywale wręcz oryginalny, a dla wielu osób z pewnością inspirujący. Doskonale też odzwierciedla treść książki i nakreśla tematykę opowiadań. Dzięki twardej oprawie “Dziwną pogodę” czyta się z niezachwianą przyjemnością. Wydawnictwu oraz osobom pracującym na tak godny podziwu efekt należą się słowa uznania.

Dział: Książki
sobota, 16 luty 2019 22:32

Otto

Intrygująca okładka i bardzo dobre wydawnictwo, które jest rękojmią, jeśli chodzi o porządne powieści. Nazwisko autora było mi znane, chociaż wcześniej jego książek nie czytałam, ale słyszałam same dobre opinie. Szkoda, że nie doczytałam, że Otto jest elementem pewnej serii, znowu zapłaciłam za to, że za szybko się na coś rzucam, bo zwiedzie mnie okładka tudzież opis. W Polsce jest niewiele książek o wojnie z humorem, południowi sąsiedzi mają Wojaka Szwejka, ale u nas humor wojenny to tylko Allo allo, chociaż wojna jednak inna, no nie jeszcze filmowo coś tam by się znalazło, ale jeśli chodzi o powieści, to rządzi patos i podniosły ton, to takie powieści pisane na klęczkach. A to, co mamy tutaj to zupełnie inna jakość.

Otto to czwarty tom serii Stalowe Szczury, chociaż dla mnie to dopiero pierwsze zetknięcie z tym cyklem nie mogę powiedzieć, żebym czuła się pogubiona, akcja mnie wciągnęła bez reszty. Przenosimy się w czasy Wielkiej Wojny. Stolica Francji, legendarny Paryż dostaje się w ręce wroga. Autor przedstawia nam całą plejadę pełnokrwistych bohaterów z ich wadami i zaletami i pokazuje jajcarskie ujęci wojny, która kojarzy nam się z bezkresem błota i śmiertelnie groźną ziemią niczyją. Takie powieści mogą się rodzić tylko z wielkiej pasji, która sprawia, że bohaterowie i akcja ożywają. Awanturnicza opowieść pełna pijackiego śpiewu, zataczania się na chwiejnych nogach, czarnego humoru i takiego klimatu piwiarnianego, rozerwie każdego, kto umie się otworzyć na niekanoniczne podejście i ma dystans do świata.

Powiem Wam, że Polscy autorzy mnie zaskakują, gdy już wydaje mi się, że mogę oczekiwać tylko kanonicznych powieści, to trafia mi się coś takiego. Okładka wprawdzie prawdopodobnie by mnie odrzuciła, bo sugerowałaby, że będzie to gatunek, za którym raczej nie przepadam. Tymczasem dostałam nietuzinkową oryginalną książkę, która mnie rozbawiła, a rzadko chichoczę podczas czytania. Wiem, że na pewno będę próbowała odnaleźć poprzednie tomy, bo chociaż nie wydaje mi się, że odebrałam Otta gorzej przez brak znajomości wcześniejszych tomów, to jednak chciałabym zapoznać się ze Stalowymi szczurami bardziej kompleksowo.

Moim zdaniem takie powieści nadają się idealnie na takie polskie szpetne przedwiośnie, kiedy odechciewa się absolutnie wszystkiego, a człowieka opadają same ponure myśli. Jeśli znacie coś w tym stylu koniecznie mi podpowiedzcie, bo takie książki, to ja chciałabym częściej czytać.

Dział: Książki
czwartek, 14 luty 2019 22:33

Przebudzeni

Obecnie autorzy bardzo lubią sięgać do rozmaitych mitologii i podań, tworząc swoje dzieła. Rzadko jednak wybierają dawne wierzenia egipskie, co według mnie jest ogromną stratą, ponieważ mają one doprawdy wiele do zaoferowania. Na szczęście Collen Houck, znana w Polsce przede wszystkim z serii „Klątwa Tygrysa”, postanowiła skorzystać z możliwości mitologii Kraju Faraonów i stworzyła nietuzinkową powieść fantastyczną dla młodzieży „Przebudzeni”.

Książka zapowiadała się na nietuzinkową podróż wśród ulic Nowego Yorku i egipskich piasków. Niestety, mam wrażenie, że autorka nieco pokrzywdziła miejsca wydarzeń, bowiem w zasadzie się nie skupiała na miejscu akcji. Na szczęście wynagrodziła nam to w ciekawej historii księcia Amona, fajnie wplątanych w historię wierzeń oraz stopniowego odkrywania kart, co budowało przyjemny klimat już od początku powieści. Żałuję tylko (i to bardzo), że w przypadku relacji pomiędzy bohaterami, Houck poleciała schematem, co ogromnie szkodzi całości. Waleczna nastolatka (Liliana), którą ciągnie do niebezpiecznego i tajemniczego chłopaka (Amona)– przyznajcie sami, że tak można opisać przynajmniej 70% współczesnej fantastyki dla nastolatek, jeśli nie więcej…

Żałuję również, że wiele wątków ucierpiało na rzecz opisywania więzi wspomnianych bohaterów. Niemal każdy bardziej interesujący motyw był wręcz nią spłycany, w kilku miejscach pojawiły się niepotrzebne dialogi, które – choć zdaje się, że miały nakręcić atmosferę – tylko wszystko psuły. Na szczęście w tym wszystkim można znaleźć nieco humoru, fantastycznych pomysłów, a Lily i Amona można ostatecznie polubić. Wszak dziewczyna w większości sytuacji zachowuje zdrowy rozsądek, a Amon jest przyjemnie dziwaczny. I – nie można o tym zapomnieć – że to pierwszy tom, więc potraktowane po macoszemu wątki mogła autorka zostawić sobie na później.

Inną zaletą „Przebudzonych” jest styl autorki. Jest lekki, dzięki czemu książkę czyta się bardzo sprawnie, nie ma tutaj również miejsca na nudę, co jest kolejnym ważnym atutem. W zasadzie, poza kilkoma schematycznymi fragmentami i naciskiem na opisywanie relacji Lily i Amona, nie można się tutaj do niczego przyczepić. To naprawdę interesująca pozycja dla nastolatków, przepełniona magią, lubianymi przez młodzież motywami i – oczywiście – niepowtarzalną, egipską mitologią.

W najnowszej powieści Colleen Houck można się zakochać. Nie jest idealna, ma kilka wad, niemniej w ostatecznym rozrachunku wypada doprawdy świetnie. To chyba jedna z najlepszych powieści fantastycznych dla młodzieży, z którymi dotychczas miałam do czynienia. Pomysłowa, nowoczesna, fascynująca – po prostu świetna. Jeśli autorka dopracuje związek głównych postaci i rozwinie napomknięte wątki, „Przebudzeni” mają szansę znaleźć się w mojej topce ulubionych powieści. To książka nie tylko młodzieży, ale i dla wszystkich fanów motywów mitologicznych w beletrystyce. Polecam!

Dział: Książki
czwartek, 14 luty 2019 22:19

Cena szczęścia

Motyw inwazji obcych na naszą planetę jest bardzo powszechnym elementem poruszanym między innymi w literaturze science-fiction, ale również w filmach z tego gatunku. Ostatnio jednak coś uległo zmianie – obcy przybysze przestali być przedstawiani jako zła siła, która pragnie unicestwić, ewentualnie podbić, rasę ludzką. Teraz stanowią wizję mądrości i wsparcia, która niesie ze sobą istotne przesłanie i pomoc… Kilkukrotnie już spotkałam się właśnie z takim zaprezentowaniem „ataku” obcych i przyznaję, że to naprawdę ciekawe rozwiązanie, a w przypadku powieści Stevena Eriksona zdecydowanie daje do myślenia!

Uwielbiam takie książki, które niosą ze sobą istotne przesłanie. Przepadam za tymi chwilami, kiedy czytam dobrą lekturę, a ta faktycznie prezentuje sobą coś więcej niż tylko rozrywkę. „Cena szczęścia” należy właśnie do takich powieści, bowiem chociaż to tylko fikcja i na pozór czyste science-fiction, to ukazuje brutalną prawdę o tym, jak gatunek ludzki zaczął traktować Ziemię, swój własny dom. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, podczas zwyczajnego, na pozór niczym niewyróżniającego się dnia. Ludzie stale się gdzieś spieszą, na ulicach panuje ruch i gwar, aż nagle na ziemię spada promień jasnego światła, który porywa Samanthę August, znaną pisarkę powieści science-fiction. Nagrania tego wydarzenia szybko trafiają do Internetu, a na Ziemi zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Coś blokuje w ludziach agresję, uniemożliwia im pewne działania, skłania do myślenia… Nadchodzą zmiany. I to wielkie.

Okazuje się, że tajemnicze UFO ma jedno zadanie – chce uświadomić ludziom, że ich planeta umiera, że pora zmienić postępowanie, bowiem zbyt mocno pozwoliliśmy sobie na eksploatację jej zasobów, które – nie okłamujmy się – są ograniczone. Samantha August ma być pośrednikiem pomiędzy obcymi, a dokładniej Delegacją Interwencyjną, a mieszkańcami Ziemi. Przebywa na czymś w rodzaju statku kosmicznego, gdzie komunikuje się ze sztuczną inteligencją, rzecznikiem triumwiratu obcych cywlizacji, których celem jest ochrona i ewolucja ziemskich ekosystemów. Cywilizacje te są znacznie bardziej zaawansowane niż my, dlatego posiadają takie technologie i możliwości, o których ludziom się nawet nie śniło! Stopniowo zaczynają wprowadzać pewne zmiany, a nasz gatunek stawia opór, buntuje się. Zaledwie garstka zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i kryzysu ekologicznego, który osiągnął ogromny poziom. Trzeba podjąć nie tylko jakieś decyzje, tutaj po prostu trzeba zacząć działać!

Gdy spojrzymy na tę powieść jak na zwyczajną fikcję literacką, to zauważymy, że mamy do czynienia z naprawdę porządnie napisaną i skonstruowaną historią. Wydaje mi się tylko dziwny sam motyw tego, że UFO wybrało akurat taką zwyczajną Samanthę na swojego przedstawiciela… Nie ukrywam, to interesująca kobieta, aczkolwiek na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, więc może dało się to rozegrać nieco inaczej? Chociaż dobrze wiemy, że w przypadku tego typu opowieści zawsze jest ten jeden wybraniec, ewentualnie gruba wybrańców, którzy mają nieść informacje dalej. Tak jest w przypadku Samanthy, aczkolwiek swoją misję wykonuje ona dopiero pod koniec powieści. Wcześniej zaczyna działać triumwirat, wprowadzając ludzi w niezłe zakłopotanie. Całość jest naprawdę świetnie opisana, w bardzo dojrzały sposób, autor na każdym kroku daje nam odczuć powagę sytuacji, w jakiej znaleźli się mieszkańcy ziemi. I dlatego właśnie nie można na tę książkę patrzeć tylko i wyłącznie jak na fikcję, bo ona naprawdę niesie ze sobą mocne przesłanie, daje do myślenia. Wszystkie problemy ekologiczne, o których tutaj mowa, nie są wymysłem autora – to fakty. Smutne fakty. Może faktycznie przydałaby się nam taka inwazja obcych?

Bardzo przypadła mi do gustu interakcja pomiędzy Samanthą a Adamem, czyli sztuczną inteligencją, która przekazuje jej informacje Delegacji. Tak naprawdę oboje się czegoś od siebie uczą, choć wydawałoby się, że sztuczna inteligencja wie wszystko, prawda? Wydaje mi się też, że nadanie tej SI imienia Adam nie było przypadkowe ze strony autora. Biblijne imię pierwszego człowieka na pewno miało swoją rolę do odegrania – w końcu wychodzi na to, że świat należy stworzyć na nowo, a ludzie muszą otworzyć oczy na to, co najważniejsze. Muszą dostrzec prawdę i zrozumieć ją, co dla wielu nie będzie łatwym zadaniem. Choć to Samanthę poznajemy najlepiej, a pozostali bohaterowie przewijają się gdzieś w mniejszym bądź większym stopniu, to mimo wszystko da się wśród nich zaobserwować różnego rodzaju postawy względem zaistniałej sytuacji.

„Cena szczęścia” to naprawdę mocna i poruszająca opowieść, która skłania do refleksji, a co najważniejsze – niesie ze sobą naprawdę mądre przesłanie. To nie tylko dobry kawał fantastyki, to coś znacznie więcej. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co zaoferował czytelnikom Steven Erikson.

Dział: Książki
czwartek, 14 luty 2019 15:00

Ukryty wróg

Powieść Ukryty wróg to druga część cyklu Sfora. Jej akcja zaczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończyła się część pierwsza. Mieszaniec goldena i szetlanda, Fuks już myślał, że od teraz może wreszcie być sam. Nauczył sforę swojej siostry Belli podstawowych umiejętności i pomógł im znaleźć dobre miejsce do zamieszkania. Szybko się jednak okazało, że te tereny już ktoś dla siebie zajął i absolutnie nie chce się dzielić. Fuks musi wrócić do grupy i znowu wesprzeć ją w kłopotach. Co z tego wyniknie?

Dla przypomnienia. Cykl stworzony przez Erin Hunter zabiera czytelnika do świata, w którym psy muszą sobie radzić same. To z ich perspektywy obserwujemy świat. Ludzie, w mniemaniu psów, Długonodzy, uciekli przed skutkami Wielkiego Warczenia czyli niespodziewanej katastrofy, która kojarzy się z trzęsieniem ziemi, ale też ze skażeniem chemicznym, zwłaszcza wody. Porzucone czworonogi stają przed trudnym wyzwaniem. Muszą zapomnieć o tym, że do tej pory ludzie się nimi opiekowali i karmili. Od teraz uczą się polować, znajdować schronienie, orientować w terenie, lizać rany, a nawet, gdy przyjdzie taka potrzeba, walczyć. Psom, które były przywiązane do swoich ludzi, trudno zapomnieć o starych nawykach. Wychowane przez ludzi, w dziczy są praktycznie bezbronne. Nie wiedzą na co powinny uważać, ani czym się kierować. To dlatego Fuks, który przez większość swojego życia był samotnikiem, jest dla sfory tak cenny. Ten jednak marzy o samotniczym życiu. Jak widać na razie, daremnie. Kiedy już wydawało się, że bez obaw o los stada, może odejść, musiał wrócić i postawić się w nowej roli.

W drugiej części cyklu Fuks zostanie szpiegiem. Dosłownie. Dla dobra swojej sfory i za namową siostry Belli, bohater przystanie do innej psiej grupy, kierowanej twardą łapą psowilka. Celem naszego dzielnego czworonoga będzie przekonanie obcego stada, by zechciało się podzielić miejscem do polowań, a przede wszystkim wodą pitną. Wilczy alfa nie wygląda na chętnego do ustępstw, a pozostałe psy są nieufne. Czy misja Fuksa się powiedzie?

O ile pierwsza część była powieścią drogi, o tyle druga zmienia perspektywę, gdyż jej fabuła toczy się w jednym miejscu. Autor chciał tym razem pokazać inny aspekt psiego życia.

Pierwszą kwestią są uczucia Fuksa. Nigdy nie chciał być członkiem stada, jednak zdaje sobie sprawę, że ma to swoje plusy i uroki. Przede wszystkim bohater czuje się częścią większej całości, ulega magii zespolenia z przyrodą, a może nawet z duchami Wielkich Psów. Granica pomiędzy tym, kim jest naprawdę i po co się tu znalazł, stopniowo mu się zaciera i z zaskoczeniem zdaje sobie sprawę, że bycie trybikiem w dobrze zorganizowanej machinie nie jest takie złe jak myślał. Nie wszystko mu się jednak podoba i tu ujawnia się kwestia druga.

Stado w Obrożach to taka namiastka demokracji. Psy domowe o wszystkim decydowały wspólnie i choć Bella czy Fuks byli dla nich autorytetami, nikomu nie przyszło do głowy, że można by kogoś poniżać czy odmawiać mu posiłku, bo jest mniejszy lub słabszy. Dobro jednostki było dobrem ogółu, a wzajemna troska podstawą.

Dzikie stado przypomina wilczą watahę, w końcu przewodzi jej półwilk. Każda słabość jest tu surowo karana, nie ma współczucia dla przewinień, każdy dobrze zna swoje miejsce i obowiązki. Nie ma też demokracji, jest dyktatura. Teoretycznie wszystko działa jak w zegarku, jednak w praktyce okaże się, że w funkcjonowaniu stada są pewne usterki, których nie da się nie dostrzec.

Gdzie leży złoty środek? Zapewne jak zwykle gdzieś po środku, jednak zanim bohaterowie go znajdą musi minąć jeszcze sporo czasu.

Powieść Ukryty wróg przedstawia kolejny etap dojrzewania Fuksa do roli przywódcy stada. Bohater tak bardzo chciałby być sam, a jednocześnie coraz mocniej przywiązuje się do nowych przyjaciół. Funkcjonując w dwóch grupach ma możliwość porównania, dostrzeżenia różnic oraz wad obu systemów. To byłaby doskonałość do wypracowania czegoś własnego, ale czy Fuks zechce?

Cykl polecam miłośnikom psów, ale nie tylko. Pod przykrywką ras kryją się typowo ludzkie postawy i zachowania. Bytność w grupie z każdej jednostki wyzwala coś innego, niespodziewanego. Tej symboliki nie da się nie dostrzec. Logiczna i prosta fabuła aż kipi od emocji, które niby psie, a tak ludzkie. To historia o dorastaniu i podejmowaniu odpowiedzialności. Odpowiedzialności za przyjaciela, a czasem nawet za kogoś mniej lubianego. Bo tak to już w życiu jest. Gdybyśmy w życiu kierowali się wyłącznie sympatiami, nie doszlibyśmy do miejsca, w którym jesteśmy.

Ukryty wróg to mądra i wartościowa książka, którą poleciłabym młodym czytelnikom. Dziś, gdy wszędzie panoszy się łatwizna, przygody Fuksa i jego przyjaciół, dobitnie pokazują, że do wielkości i sukcesu dochodzi się drogą wyrzeczeń i krętą. Wysiłek jednak wart jest zachodu.

Dział: Książki

Olgierd zastygł w przerażeniu, ogłuszony przez narastający, przeraźliwy i ogłuszający hałas. Dopiero gdy poczuł ból gardła, dotarło do niego, że to jego krzyk przebija się przez rumor na zewnątrz.

Ziemia dygotała, gdy ceglany budynek, niczym ogromny golem, kroczył przez miasto. Nowoczesne hale handlowe i wielkie bloki ze Spółdzielni Mieszkaniowych pękały jak zgniecione wydmuszki, tryskając wokół fontannami szkła, cegieł… i ludzi, podczas gdy stare kamienice leniwe rozprostowywały swoje grzbiety, stroszyły dachówki, łypały oknami. Nowy asfalt na ulicach rozdzierał się pod naporem wybrzuszających się łusek starego bruku, który zaczynał się wić w gruzowisku niczym gigantyczny wąż.

Adaś odłożył bezużyteczne już urządzenia, mimo iż nie widział co się dzieje na zewnątrz, odczuwał drgania budynku i podskórnie wiedział, że wszystko już jest stracone. Bardzo się pomylili sądząc, że jego Biuro sprosta tutejszym anomaliom. Ha! Jak to trywialnie brzmi - anomalie! Spodziewali się klasycznej ingerencji Przeciwnika, licząc, że odkrywając artefakty zdołają przedrzeć się do jego dominium i zastopować go klasycznymi inkantacjami. Tymczasem On pierwszy znalazł lukę i wkroczył do nich. Już nie dyskretnie, chyłkiem, jak to zazwyczaj bywało, tylko pewnym krokiem wdarł się do naszego świata. Omamił ich bzdurnymi pentagramami i banalnymi krwawymi ofiarami. Skierował ich jak szczury w labiryncie na znane im terytoria, jednocześnie odciągając od prawdziwej natury swych działań. Bawił się nimi, a oni tańczyli jak im zagrał. Chłopak skulił się na podłodze w pozycji embrionalnej, zakrył uszy i zaczął nucić sobie tylko znaną kołysankę.

Olgierd wpatrywał się w kroczącą Ciemność. Nie jej się bał, tylko tego co w sobie kryła. Niewyobrażalnego i nienazwanego okropieństwa sprzed wieków, którego znikomej obecności doświadczył przed laty. Wtedy ledwie otarł się o koszmar, niemniej do końca życia pozostał przezeń naznaczony. Teraz wiedział, że właśnie kres jego życia nadszedł. Bezgłośnie modlił się o to, by przedtem stracić świadomość. Lub chociaż zmysły.

O to samo modlił się Adaś.

Mała Cyganka przyklękła przy chłopcu i delikatnie położyła mu dłoń na ramieniu.

-Nie bój się. To nic nie da. – rzekła głosem, który natychmiast ukoił nerwy Adasia. Coś w tonie tego głosu, w twarzy, nie w oczach tej dziewczynki sprawiło, że uwierzył. I chciał słuchać dalej. I słuchał. A z każdym słowem w jego sercu kwitła nadzieja.

Dział: Secretum Grozy
wtorek, 12 luty 2019 17:19

Nomen omen

Czy można wieść zwyczajne życie mając na imię Salomea Klementyna? A na nazwisko – jakby mało było jeszcze nieszczęść - Przygoda? Ten fatalny start z takim imieniem zapowiada wcale nie lepszą przyszłość, bowiem kogoś o takiej tożsamości mogą spotykać wyłącznie klęski żywiołowe i same tragiczne przypadki. I jeśli wydaje ci się drogi czytelniku, że to tobie pech depcze po piętach, to koniecznie musisz sięgnąć po przygody panny Przygody. Poprawa humoru – gwarantowana.

Owa Salomea, Salka – jak wszyscy ją nazywają – to dwudziestopięcioletnia kobieta o bujnych kształtach, z której „bucha erotyzm” (przynajmniej według jej matki). Stojąc na życiowym zakręcie ze zdziwaczałą matką i bratem-nierobem, nicponiem i awanturnikiem, postanawia rzucić wszystko i pomimo swojej paranoi, wyjechać do Wrocławia. Dzięki swojej starej przyjaciółce, która postanowiła szukać szczęścia w Leeds, w Anglii, Salka znajduje zatrudnienie w małej księgarni naukowej mieszczącej się w podziemiach wydziału filologicznego, gdzie (zważywszy na znikomą liczbę klientów) tylko udaje, że pracuje. Nudną pracę rekompensuje za to dosyć osobliwe miejsce zamieszkania, na stancji u ciotki owej przyjaciółki.

Wprowadzając się pod adres, którego nikt nie chciał jej wskazać, do zrujnowanej willi, gdzie wszystko trąci myszką, Salka nie jest nawet świadoma, co ją we Wrocławiu i pod tym osobliwym dachem czeka. Okazuje się, że adres „ulica Lipowa pięć” jest we Wrocławiu dość znany, i to jeszcze z czasów, kiedy miasto nazywano Breslau. Mówiono wówczas o siostrach bliźniaczkach, które ten dom zamieszkiwały, czyli … o czarownicach.

Dziwna gospodyni domu, pani Bolesna, to dopiero początek niezwykłych osób, rzeczy i zdarzeń, które stają się udziałem Salki. Nie dość, że na głowę zwala się jej brat, Niedać, którego właśnie wyrzucono z akademika Roy Keane. Na domiar złego dom wydaje się żyć własnym życiem, zaś z radia i telefonu wydobywają się tajemnicze szepty. I jak tu egzystować w takich warunkach?

Na to pytanie odpowiedzi szukać będziemy w oryginalnej książce autorstwa Marty Kisiel, pt. „Nomen Omen”. Opublikowaną nakładem Wydawnuctwa Uroboros pozycję trudno nawet sklasyfikować, wciąż bowiem zastanawiam się, czy mamy do czynienia z niekonwencjonalną powieścią obyczajową, czy raczej z dość chaotycznym i nieoczywistym kryminałem. Ta wieloznaczność książki sprawia, że z pewnością nie wszyscy czytelnicy będą nią zainteresowani, co więcej, nie każdy będzie poczuwał się w obowiązku, by przedzierać się przez kolejne strony. Będą i ci czytelnicy, którzy zachwyceni pochłoną ją i będą zdruzgotani, że tak szybko się kończy. Ja, choć sceptycznie nastawiona zarówno do stylu narracji, jak i do niektórych bohaterów (w tym brata Salki) przyznać muszę, że czasu spędzonego na lekturze „Nomen omen” nie mogę uznać za czas stracony. Na uwagę zasługuje przede wszystkim sama bohaterka, kobieta wieloznaczna, fascynująca, pomimo ewidentnych skłonności do pakowania się w tarapaty. Osoba głównej bohaterki, w połączeniu z całą plejadą mniej lub bardziej dziwnych postaci, tworzą prawdziwie oryginalną mozaikę, którą pragniemy zrozumieć nawet pomimo tego, iż nie zawsze nam się podoba. Bez wątpienia tę książkę Kisiel można nazwać pozycją nieszablonową - dla wybranych. 

Dział: Książki