Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan
Podniebie
Czasem trafia się książka, która uderza jak zimny prysznic. Niby się spodziewasz chłodu, ale nie jesteś gotowy na ten dreszcz. „Podniebie” spod pióra Agnieszki Gracy to właśnie taki literacki strzał między żebra – zaskakuje, boli i zostaje w głowie na długo po ostatniej stronie. Niby kryminał, a jednak ma w sobie coś głębszego. Dużo głębszego.
O czym jest książka?
Punktem wyjścia dla fabuły jest zaginięcie nauczycielki – Hanny Wierzbickiej. Sprawą zajmuje się duet krakowskich detektywów, Iga Bagińska i Igor Szot, których fani pisarki mogą kojarzyć z „Czarnego poniedziałku”. Kobieta znika bez śladu po spotkaniu z przyjaciółmi. Brak świadków, dowodów, jakichkolwiek punktów zaczepienia. Bulwary nad Wisłą. Cisza, która krzyczy.
Śledztwo toczy się powoli. Niemal sennie, ale z każdym kolejnym rozdziałem wchodzimy głębiej w życie zaginionej, w jej przeszłość, traumę, w to, co nigdy nie zostało wypowiedziane. Historia, która miała być „tylko” zagadką kryminalną, szybko okazuje się dramatem psychologicznym, rozliczeniem z dzieciństwem, systemem, a czasem nawet z samym sobą.
Moja opinia i przemyślenia
To nie jest książka, którą da się połknąć jednym haustem. Trzeba ją sączyć. Przerywać, wracać. Zatrzymywać się nad niektórymi zdaniami i myśleć: „jak dobrze, że ktoś to w końcu napisał”.
Agnieszka Graca z ogromnym wyczuciem balansuje na granicy gatunków. Kryminał służy jej jako rama, ale środek tej opowieści wypełnia soczystą treścią – społeczną, emocjonalną, momentami wręcz egzystencjalną. Nie ma tu prostych odpowiedzi, za to jest wiele trudnych pytań. O to, jak bardzo nie znamy nawet najbliższych. O to, jak łatwo przeoczyć cudzy ból. O to, co robi z człowiekiem krzywda, która nigdy nie została wypowiedziana.
Szczególne uznanie należy się moim zdaniem pisarce za portret Hani, kobiety cichej, wycofanej, niewidzialnej. Takich jak ona mijamy codziennie. Z pozoru zwyczajna, a jednak niosąca w sobie przeszłość, która nie daje oddychać. I nie, nie chodzi tu o tanie dramaty. Agnieszka Graca nie gra na emocjach, tylko pozwala im wybrzmieć naturalnie. Bez przesady, bez epatowania przemocą. Z szacunkiem.
Podsumowanie
„Podniebie” to książka, która ma siłę rażenia. Wciąga, trzyma w napięciu, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. Udowadnia, że kryminał może być nośnikiem ważnych tematów i że czasem to właśnie fikcja potrafi mówić prawdę najgłośniej.
Zdecydowanie warto po nią sięgnąć – niezależnie od tego, czy jesteś fanem zagadek kryminalnych, czy po prostu szukasz literatury z pazurem i głębią. Agnieszka Graca pokazuje, że nie każda prawda musi tonąć w ciemności. Czasem trzeba tylko sięgnąć pod niebo.
Wołanie umarłych
Niektóre miejsca mają w sobie coś niespokojnego. Nie chodzi tylko o krajobraz – choć ten wokół Babiej Góry potrafi zapierać dech – ale o tę specyficzną aurę tajemnicy, która czai się w cieniu drzew, w niedopowiedzianych rozmowach, w spojrzeniach rzucanych ukradkiem. „Wołanie umarłych” wciąga właśnie w taki świat. Gęsty od sekretów, pełen przesądów i ludzi, którzy wolą milczeć niż mówić prawdę.
O czym jest książka?
To już trzeci tom serii o prywatnym detektywie Norbercie Krzyżu. Mężczyzna po przejściach, z przeszłością, której nie sposób wymazać. Tym razem Norbert nie planuje angażować się w żadne ryzykowne sprawy, przynajmniej w teorii. W praktyce, jak to zwykle bywa, los ma dla niego inne plany.
W Żywcu, na południu Polski, znany przedsiębiorca, Mateusz Grochowski, popełnia – rzekomo – samobójstwo. Rodzina nie wierzy w tę wersję wydarzeń i prosi Norberta o pomoc. Im głębiej bohater zanurza się w śledztwo, tym wyraźniej widzi, że sprawa ma drugie dno. W grę wchodzi śmierć Grochowskiego, zagadkowa przeszłość jego ojca i lokalne przesądy, które wydają się mieć więcej wspólnego z rzeczywistością, niż ktokolwiek by przypuszczał. W tle pojawia się medium – kobieta twierdząca, że potrafi rozmawiać ze zmarłymi.
Moja opinia i przemyślenia
Michał Zgajewski świetnie radzi sobie z budowaniem atmosfery. Żywiec w jego wydaniu to miejsce przesiąknięte tajemnicami i ludzkimi dramatami, które czekają, aż ktoś je odkryje. Dużo tu niedopowiedzeń, lokalnych legend i drobnych sygnałów, które powoli składają się w większy obraz.
Norbert Krzyż to bohater z krwi i kości. Popełnia błędy, waha się, bywa cyniczny i zmęczony życiem, ale jednocześnie nie potrafi przejść obojętnie obok zła. Jego relacja z córką dodaje historii ciepła i ludzkiego wymiaru. Jest czymś, co równoważy chłód i mrok śledztwa. Podoba mi się, jak autor pokazuje postać jako kogoś, kto balansuje między potrzebą prawdy a pragnieniem spokoju. Tylko że spokój nie jest mu pisany.
Zagadka kryminalna jest naprawdę dobrze skonstruowana. Tempo akcji nie pozwala się nudzić, a wątki, zarówno te realistyczne, jak i bardziej „mistyczne”, są poprowadzone z wyczuciem. Wątek medium i kontaktu ze zmarłymi dodaje historii szczypty niepokoju i tajemnicy, która działa na wyobraźnię.
Podsumowanie
„Wołanie umarłych” to kolejna bardzo udana odsłona serii z Norbertem Krzyżem w roli głównej. Książka wciąga, zaskakuje i nie pozwala się oderwać aż do ostatniej strony. Połączenie solidnej intrygi kryminalnej z klimatem górskiej miejscowości i elementami metafizycznymi wypada tu niezwykle naturalnie.
Jeśli szukasz historii z tajemnicą, charyzmatycznym bohaterem i duszną atmosferą małego miasteczka – nie zawiedziesz się. Autor udowadnia, że polski kryminał ma się naprawdę dobrze. Czekam na kolejny tom.
Zapowiedź: Witajcie w Zaklętej Krainie
Antologia wczesnych utworów pióra mistrza polskiej fantastyki
Jacek Piekara jest autorem pierwszej współczesnej polskiej powieści z gatunku fantasy, "Imperium. Smoki Haldoru", wydanej w 1986 roku .
Zapowiedź: Kapitan Jamróz
Nowa powieść Marcina Ciszewskiego to emocjonująca podróż w czasy, w których odwaga, honor i walka o prawdę miały najwyższą cenę. "Kapitan Jamróz" to historia oficera II Rzeczypospolitej, który nie boi się stawiać czoła wrogom – zarówno tym zewnętrznym, jak i ukrytym wewnątrz własnych struktur.
Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy
Brawurowa fantastyka w najlepszym wydaniu? Jeżeli taką lubicie, to koniecznie przeczytajcie dzisiejszą recenzję! „Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy” to książka, która przypomina miks „Szóstki Wron” i „Gry o tron”, ale z własnym, intrygującym twistem. Świat inspirowany kulturą azjatycką, spiski, zdrady, magia w tle i bohaterowie, których nie sposób nie pokochać (lub znienawidzić). Brzmi dobrze? To dopiero początek.
O czym jest ta książka?
W królestwie Yusanu nastały mroczne czasy. Królem jest Joon – władca i bóg. Nieśmiertelny, bezlitosny, oderwany od cierpienia swoich poddanych. Bogaci się bawią, biedni umierają z głodu. Nadzieja? Garstka nieznajomych, z których każdy ma swój powód, by pozbawić króla życia. Wśród piątki wybrańców mamy m.in. najemnika z przeszłością, zabójczynię marzącą o wolności, księcia, który zapłacił za własne błędy wygnaniem. Każdy z nich jest wyjątkowy, nieprzewidywalny, śmiertelnie skuteczny. Każdy kłamie i skrywa sekrety. Mają jeden cel – zabić króla. Jednak ostatecznie tylko jedna osoba sięgnie po koronę…
Moja opinia i przemyślenia
Początek? Trudny. Naprawdę, miałam chwilę zwątpienia, bo sześć różnych perspektyw na starcie może człowieka zmęczyć. Wystarczyło jednak trochę cierpliwości, żeby nagle powieść stała się porywająca. Kiedy bohaterowie zaczynają się spotykać, a fabuła nabiera tempa, wciąga jak wir.
Ogromnym plusem jest moim zdaniem pierwszoosobowa narracja, zmieniająca się zależnie od postaci. Styl pisania różni się subtelnie między rozdziałami, co daje bardzo autentyczne wrażenie. Każdy bohater myśli inaczej, mówi inaczej, działa inaczej – i to widać.
Uwielbiam moment, w którym drużyna się kompletuje. Chemia między postaciami jest wyraźnie wyczuwalna. Mamy tu wszystko — od wrogów, którzy zaczynają coś do siebie czuć, po byłych kochanków z bagażem emocjonalnym. Tych relacji nie da się przewidzieć – i właśnie to jest najlepsze. Plot twisty są rozsiane po całej książce, nie tylko na sam koniec. To oczywiście sprawia, że naprawdę trudno oderwać się od lektury. A zakończenie? Z jednej strony byłam zadowolona, że coś przewidziałam, z drugiej wielu elementów naprawdę się nie spodziewałam.
Czy wszystko mi się podobało? Nie do końca. Aeri – jedna z postaci – działała mi na nerwy od pierwszych stron i nawet wyjaśnienie jej zachowania nie do końca mnie przekonało. Jednak reszta ekipy zdecydowanie nadrabiała te minusy.
Podsumowanie
„Five Broken Blades” to książka, która nagradza cierpliwego czytelnika. Początek może być wyzwaniem, ale warto się przez niego przebić, ponieważ dalej robi się naprawdę intensywnie. Świetnie skonstruowani bohaterowie, napięcie, intrygi i świat, w którym łatwo się zanurzyć. Jeśli lubisz powieści w stylu „Szóstki Wron” to śmiało sięgaj. A ja? Z niecierpliwością czekam na drugi tom. Bo czuję, że ta historia dopiero się rozkręca.
Tej wiosny mistrz fantasy J.R.R. Tolkien ponownie zakróluje na księgarnianych półkach!
Co sprawia, że Śródziemie i jego mieszkańcy zawładnęli wyobraźnią milionów na całym świecie? I dlaczego wizjonerskie dzieła Tolkiena wciąż fascynują i inspirują tak wiele lat po ich premierze? Tolkien w XXI wieku. Co dziś znaczy dla nas Śródziemie nakreśli odpowiedzi na te pytania już 23 kwietnia!
Star Bringer – szalona space opera
Star Bringer – szalona space opera: najdziwaczniejsi awanturnicy pod (gasnącym) słońcem i romans gorący niczym Wielki Wybuch!
Zabójczy Święty Mikołaj
„Niemal każdy z uczestników przyjęcia miał zapewne coś do zyskania po śmierci sir Osmonda...”.
Przyjemna przygoda czytelnicza, podszyta lekkim dreszczykiem kryminalnym, świątecznie klimatyczna, z barwnymi postaciami. Intryga skrojona i uszyta w sam raz na grudniowe i styczniowe dni, dla miłośników detektywistycznych zagadek prowadzonych z wielką szczegółowością akcji i postawami bohaterów, naznaczonych obecnością choinki, prezentów, Świętego Mikołaja, wigilijnego stołu. I oczywiście, familijnego spotkania, podczas którego dochodzi do konfrontacji charakterów, przeciągania krzywd, testamentowych przypuszczeń. Mavis Doriel Hay skrupulatnie układa klocki scenariusza zdarzeń. Krok po kroku dowiadujemy się coraz więcej o występujących osobach, motywach zachowań, przeszłych incydentach w życiu. Znakomicie sprawdza się metoda oddania narracji nie tylko komisarzowi prowadzącemu śledztwo w sprawie zabójstwa seniora rodu, ale również poszczególnym członkom rodziny. Dzięki temu pojawia się szerszy obraz tego, co naprawdę dzieje się w relacjach między bliskimi, ale i kształt ścieżek błądzenia w labiryncie poszlak i fałszywych tropów. A może szczerzej byłoby napisać, w relacjach między pozornie bliskimi sobie członkami rodu Melbury.
Flaxmere, rodzinna posiadłość Melburych, przeżywa najazd krewnych i przyjaciół w ramach świątecznych dni. Służba przygląda się temu, co wprowadza coraz większy chaos w rodzinne spotkanie. Sprawy toczą się tradycyjnym rytmem, dopóki w gabinecie nie zostaje odnalezione ciało postrzelonego Osmonda, ekscentrycznego staruszka, w osobliwy sposób podchodzącego do życia i finansowo zależnych od niego Melburych. Wstrząsająca tragedia uruchamia lawinę domysłów i interpretacji. Z jednej strony wielkie zaskoczenie podstępnym zamachem, z drugiej zakończenie mające rozwiązać kilku trudnych spraw. Autorce długo udaje się zwodzić czytelnika w poznaniu tożsamości mordercy, jednak z czasem coraz bardziej się ona klaruje podczas snucia przypuszczeń i interpretowania postaw bohaterów.
Powieść nie trzyma mocno w napięciu, chociaż nie można jej odmówić ciekawego splecenia ludzkich przywar i osobowości, zgrabnego łączenia wątków, wywołania zaangażowania w demaskowanie zabójcy. Atutem jest przede wszystkim świąteczna aura, zimowa sceneria, psychologia postaci i rodzinnych relacji. Historia morderstwa w Flaxmere spodoba się miłośnikom klasyki kryminału, zwłaszcza tym, którzy stawiają bardziej na wejście w umysły postaci niż na dynamiczne prowadzenie akcji.
Zapowiedź: Kwiat Żelazny. Kroniki Czarnej Wiedźmy. Tom 2
Mrok gęstnieje, czarna magia rośnie w siłę. Oto kontynuacja uwielbianego przez czytelników cyklu fantasy.
Kiedy Elloren Gardner wraz z przyjaciółmi ratowała Selkie i uwalniała wojskowego smoka, chciała tylko naprawić krzywdę, którą wyrządziła. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewała, było to, że stanie się częścią podziemnego ruchu oporu.
Czarna wiedźma
Magia, uprzedzenia i walka o własną tożsamość. Fantastyka z przesłaniem. Jak dla mnie brzmi wspaniale i z przyjemnością zabrałam się za lekturę powieści „Czarna Wiedźma”. Czy książka mnie nie zawiodła?
Zarys fabuły
Elloren Gardner, wnuczka legendarnej Carnissy Gardner, Czarnej Wiedźmy z przepowiedni, powinna budzić podziw i lęk. Powinna – ale nie budzi. Bo choć wygląda dokładnie jak jej babka, nie odziedziczyła po niej najmniejszej magicznej iskry. W świecie, w którym potęga oznacza wszystko, Elloren jest nikim. Gdy dostaje szansę spełnienia swojego marzenia o zostaniu aptekarką i zaczyna naukę na Uniwersytecie Verpax, odkrywa, że szkoła nie jest bezpiecznym miejscem dla kogoś z jej nazwiskiem. Wśród studentów są przedstawiciele różnych ras i nacji – w tym ikaryci, władający ogniem czy inni przedstawiciele „wrogich” ludów, od dziecka przedstawianych jej jako zagrożenie. Wśród narastających konfliktów, politycznych intryg i własnych wątpliwości Elloren będzie musiała odkryć, kim naprawdę jest i czy znajdzie w sobie siłę, by zawalczyć o sprawiedliwość.
Moja opinia i przemyślenia
„Czarna Wiedźma” to powieść, która zaczyna się niczym klasyczna fantastyka młodzieżowa. Jednakże szybko ujawnia swoją głębię. To historia pełna magii, ale opowiada również o uprzedzeniach, indoktrynacji i dojrzewaniu do własnych decyzji. Początkowo Elloren irytuje swoją naiwnością, ale właśnie ta ewolucja – od osoby przekonanej o jedynej słusznej racji do kogoś, kto zaczyna dostrzegać szarości w czarno-białym świecie – czyni książkę tak ciekawą i wartościową. Bo często takiej głębi we współczesnej fantastyce brakuje.
Autorka nie boi się trudnych tematów. Tworzy świat, który boleśnie przypomina naszą rzeczywistość. Podziały, dyskryminacja, ukryte mechanizmy władzy, które wykorzystują strach do kontrolowania społeczeństwa. Mimo to książka nie przytłacza. Dzięki wartkiej akcji, emocjonującym zwrotom i intrygującemu tłu politycznemu trudno się od niej oderwać. Podoba mi się również, jak różnorodni są bohaterowie. Od zimnego, tajemniczego Lukasa Greya, przez ekscentrycznych buntowników, aż po niezwykle charyzmatycznych przedstawicieli innych ras. Każdy wnosi coś unikalnego do opowieści. Zostali wykreowani naprawdę barwnie. Jestem bardzo ciekawa jak historia rozwinie się w kolejnych tomach.
Podsumowanie
„Czarna Wiedźma” fantastyka młodzieżowa, ale taka z głębszym przesłaniem. To historia o tym, jak trudno wyrwać się ze schematów. O tym, jak bolesne bywa odkrywanie prawdy i jak wiele trzeba odwagi, by sprzeciwić się temu, co wpajano nam od dziecka. Jeśli lubicie beletrystykę, która oprócz tego, że zapewnia rozrywkę, to zmusza też do refleksji, koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Ja już czekam na kontynuację! I to bardzo niecierpliwie.