Rezultaty wyszukiwania dla: X Men
Kaczogród. Papuga z Singapuru
„Kaczogród. Papuga z Singapuru i inne historie z lat 1945–1946” to nie tylko kolejny tom w serii klasycznych komiksów Carla Barksa, ale też prawdziwy skarb dla każdego fana klasycznych historii Disney’a. Komiksy, choć oryginalnie publikowane prawie 80 lat temu, pozostają pełne życia, przedstawiają porywające, pełne humoru przygody i nadal cieszą czytelników w każdym wieku. Kolekcja, która ukazuje się nakładem wydawnictwa Egmont, jest dowodem na niezwykłą uniwersalność i ponadczasowość dzieł Barksa, które, choć wydane tak dawno temu, nadal nie tracą na aktualności.
Co znajdziemy w komiksie?
W tym tomie, oprócz przygód Donalda i jego siostrzeńców, swoje role odgrywa również wiele zwierząt - od tytułowej papugi, przez mądrego psa, młodą foczkę, aż po indyka na Święto Dziękczynienia. Każde z tych stworzeń przynosi nowe wyzwania dla bohaterów, zarówno takie pełne humoru, jak i całkiem pouczające. Wątek zwierzęcy jest oryginalny i dodaje świeżości do znanych nam przygód Kaczorów. Co więcej, Barks potrafi zręcznie żonglować różnymi gatunkami , dzięki czemu w jego komiksach pojawia się wiele przygód, akcji, dobrego humoru, ale nie brakuje również życiowych mądrości.
Album został również wspaniale wydany (jak zresztą cała seria). Ma twardą oprawę, kolorowe ilustracje, a wydrukowany został na doskonałej jakości papierze. Takie wydanie aż się prosi o postawienie w domowej biblioteczce na honorowym miejscu. Szczególnie że to także kopalnia wspomnień z dzieciństwa i pełna sentymentów podróż do przeszłości.
Moja opinia i przemyślenia
Najnowszy Kaczogród oferuje wiele różnych historii, zróżnicowanych pod względem długości i tematyki, co sprawia, że czytelnik nigdy się nie nudzi. Opowieści oczywiście oprawione są w znakomite ilustracje i świetne wydanie, z twardą oprawą i dodatkami. Kaczogród to miejsce, w którym znaleźć można znaleźć zarówno akcję, fantastykę, jak i humor, a przede wszystkim przesłanie, które jest wartościowe zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.
Ważnym elementem komiksu jest też nostalgiczny urok Kaczogrodu. Dla wielu czytelników, komiksy Barksa są częścią dzieciństwa, często w ogóle pierwszym kontaktem z komiksami. Powrót do nich po tylu latach może wywołać wiele sentymentalnych wspomnień, ale jednocześnie przyjemnie jest odkrywać je na nowo, na zupełnie innym poziomie i z odmiennym spojrzeniem na świat.
Na zakończenie
„Kaczogród. Papuga z Singapuru i inne historie z lat 1945–1946” to nie tylko kolejny tom serii, ale prawdziwy hołd dla twórczości Carla Barksa. To album, który można polecić zarówno dorosłym, jak i dzieciom, zarówno z powodu nostalgii, jak i po prostu po ty, by cieszyć się z czytania znakomitych komiksów. To świetna propozycja dla każdego, kto ceni sobie dobrą zabawę, interesujące postacie i doskonałe ilustracje. Bez wątpienia jest to obecnie jedna z lepszych propozycji dostępnych na polskim rynku.
Poszukiwacze światła
„Poszukiwacze światła” spod pióra Femi Kayode to powieść, która zaczyna się niczym typowy kryminał, by potem przepotwarzyć się w złożoną i wielowątkową opowieść o prawdzie, korupcji i moralności. Jest to pierwszy tom serii z Philip’em Taiwo w roli głównej, w którym poznajemy śledztwo dotyczące trzech zamordowanych studentów. Z każdym rozdziałem zagłębiamy się w tajemnicę, która staje się coraz bardziej zawiła. Odkrywamy nowe, przerażające fakty, wpływające na zmianę naszych początkowych założeń.
Na trzech studentach w niewielkiej miejscowości o wdzięcznej nazwie Okriki zostaje wykonana egzekucja, której zarówno egzekutorami, jak i świadkami jest tłum ludzi. Całe zdarzenie zostaje nagrane i zaczyna krążyć po sieci. Przestępstwo, które wydaje się początkowo tylko okrutnym, bezmyślnym porywem tłumu, gdy Autor stopniowo odsłania kolejne warstwy swojej historii, staje się znacznie bardziej skomplikowane. W miarę jak dr Taiwo zagłębia się w sprawę, zaczyna dostrzegać niepokojące powiązania między śmiercią trzech studentów, a korupcją na najwyższych szczeblach władzy.
Femi Kayode stworzył zdecydowanie autentyczną i sugestywną narrację, która skutecznie przenosi czytelnika do pełnej sprzeczności rzeczywistości Nigerii. Autor precyzyjnie portretuje społeczeństwo pełne podziałów, gdzie mimo upływu czasu niektóre wartości czy praktyki nadal wydają się głęboko zakorzenione i niezmienne. W tym kontekście, „Poszukiwacze światła” stają się nie tylko fascynującym thrillerem, ale również solidnym społecznym komentarzem. Treść mocno podkreśla niejednoznaczność prawdy i pokazuje, jak łatwo jest nią manipulować dla własnych celów. Książka stawia pytania o odpowiedzialność, sprawiedliwość i moralność w kontekście ogromnej korupcji i nieludzkiego traktowania drugiego człowieka.
Podobnie jak główny bohater, czytelnik staje wobec problemu, jak rozwiązać skomplikowane zagadki, które stoją na drodze do prawdy. Autor świetnie oddaje niepewność, niezdecydowanie i wewnętrzne konflikty, z jakimi zmaga się Philip, próbując zrozumieć motywy tłumu, który zabił trzech niewinnych studentów.
Narracja jest przemyślana i skonstruowana w sposób, który stopniowo zwiększa napięcie, zmuszając czytelnika do ciągłego zastanawiania się nad kolejnymi wydarzeniami. Książka jest napisana prostym, klarownym językiem, który ułatwia zrozumienie złożoności przedstawionych problemów.
Książka Femi Kayode „Poszukiwacze światła” to rzadkie połączenie trzymającego w napięciu thrillera z głęboką analizą społeczną rodem z książek Aronson’ów. Autor pokazuje, jak skomplikowane i niejednoznaczne mogą być ludzkie motywacje, jak bardzo mogą one być uwarunkowane przez otoczenie, w jakim się żyje. Pokazuje również, jak wielka może być cena prawdy, kiedy stoi ona w sprzeczności z interesami tych, którzy mają władzę.
Podsumowując, „Poszukiwacze światła” to angażująca i porywająca powieść, która zostawia po sobie ślad w umyśle czytelnika. To przesłanie, która zostaje z nami na długo po zakończeniu czytania, zmuszając do refleksji i zadawania pytań. Serdecznie polecam lekturę każdemu, kto szuka czegoś więcej niż tylko rozrywki, a także chce spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy.
Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów
„Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” to intrygująca i zaskakująca odsłona przygód klasycznego bohatera Disneya, która wprowadza nas w świat pełen akcji, humoru i stylizowanej na średniowieczną fantastyki. W tym albumie, dzięki kreatywnemu podejściu belgijskiego twórcy Jean-Luc Cornette i libańskiego grafika Thierry Martina, Miki i Minnie stają się bohaterami barwnej opowieści, w której muszą stawić czoło niezliczonym przeciwnościom losu.
Zarys fabuły
W komiksie „Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów”, Myszki Miki i Minnie mieszkają w królestwie pod rządami Władysława Łasucha. Przygoda rozpoczyna się, gdy podczas pikniku Minnie trafia do domu czarodzieja. Tym samym, niczym w przewracającym się Dominie, rusza lawina wyzwań, od turnieju rycerskiego począwszy, aż po ucieczkę przed smokiem i konfrontację z tytułowymi Czarnymi Piotrusiami.
Styl i grafika
Cornette i Martin pokazują nam zupełnie nową stronę Myszki Miki, przekształcając klasyczną postać w pełnoprawnego bohatera fantasy. Miki staje się tutaj nie tylko detektywem, ale również poszukiwaczem dawnych cywilizacji, co przekłada się na intrygujące, pełne akcji sceny. Styl graficzny Martina, mimo że nieco uproszczony, wyróżnia się na tle standardowych komiksów Disneya, jednocześnie perfekcyjnie komponując się z opowiadaną historią. Na uwagę zasługuje także eleganckie wydanie. Komiks ma twardą oprawę, duży format, a wydrukowany został na doskonałej jakości papierze.
Moja opinia i przemyślenia
Komiks „Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” łączy elementy klasyczne i nowatorskie, tworząc coś świeżego i jednocześnie znajomego. Myślę, że czytelnicy lubią takie zabiegi. Historia pokazuje, że nawet najbardziej znane postacie mogą być reinterpretowane w sposób, który zaskakuje i dostarcza nowych wrażeń, jednocześnie utrzymując ich charakterystyczne cechy. Ten album przypomina nam, że kreatywność i innowacja są kluczowymi składnikami w tworzeniu historii, które zostaną zapamiętane i będą cieszyły czytelników na przestrzeni lat. To lektura, która przekracza granice typowych komiksów Disneya, wprowadzając elementy, które są zarówno świeże, jak i nostalgiczne. Ta równowaga między starym, a nowym sprawia, że tytuł „Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” jest prawdziwym skarbem dla lubiących głównego bohatera.
Podsumowanie
„Myszka Miki. Miki i tysiąc Czarnych Piotrusiów” to znakomita propozycja dla fanów Disneya oraz entuzjastów oryginalnych i kreatywnych komiksów. Album jest dowodem na to, że doskonale znane nam postacie wciąż potrafią zaskakiwać i dostarczać świeżych, intrygujących wrażeń. Dla mnie to lektura, którą poznaje się z przyjemnością, a jej unikalny klimat i humor pozostają w pamięci na długo. Bez wątpienia jest to album, który warto mieć w swojej kolekcji!
Beez
Wyjątkowe połączenie strategii i cudownej oprawy graficznej.
Słyszeliście o grze Takenoko? To jedna z najlepszych i najładniejszych gier rodzinnych w jakie miałam przyjemność zagrać. Dlaczego o niej wspominam? Ponieważ Beez to jej odrobinę prostsza wersja, której głównymi bohaterami, zamiast pandy i ogrodnika, są pszczoły. Idealnie sprawdzi się w przypadku rozgrywki z nieco młodszymi zawodnikami.
Główne założenia gry
Beez to gra planszowa, która umożliwia nam wcielenie się w rolę pszczół zbierających nektar. Jej głównym celem jest zaplanowanie strategii tak, aby zebrać jak najwięcej różnego rodzaju nektarów, które następnie układane są w ulu i zamieniane na punkty. Gra daje graczom pełną kontrolę nad swoimi pszczółkami, ale jednocześnie wymaga od nich zaplanowania kilku ruchów do przodu.
Atrakcyjna oprawa graficzna
Jeżeli szukasz gry planszowej, która doskonale łączy strategię ze śliczną szatą graficzną, Beez z pewnością będzie jedną z najlepszych propozycji na rynku. Jej elementy zostały wykonane solidnie i z dbałością o najmniejsze szczegóły. Pionki pszczółek są urokliwe, a kwiaty na planszy przyciągają uwagę. Takie elementy w znacznym stopniu umilają rozgrywkę.
Wyzywanie intelektualne
Jednak Beez to gra, która jest nie tylko atrakcyjna wizualnie, ale również wymaga logicznego myślenia i dobrego planowania swoich działań. Jeżeli jesteś fanem gier, które angażują Twoje umiejętności strategiczne i taktyczne, to będzie to gra idealna dla Ciebie.
Uważam że Beez dobrze sprawdzi się zarówno w przypadku młodszych graczy, jak i dorosłych zawodników. Jej zasady są proste i łatwe do zrozumienia, a zaawansowana mechanika gry dostarcza wyzwań dla bardziej doświadczonych osób. Nie ma tu jednak tej wielowarstwowej złożoności, co w Takenoko, z którym sądzę, że ośmiolatki by sobie nie poradziły. Z pszczółkami sobie świetnie poradzą.
Podsumowanie
Tytuł Beez to fantastyczna propozycja dla wszystkich miłośników gier strategicznych. Jej piękna oprawa graficzna, unikalna mechanika i wymagająca strategia sprawiają, że jest to gra, do której chce się wracać za każdym razem. W swojej recenzji Beez starałam się zawrzeć wszystkie najważniejsze aspekty gry, które uznałam za istotne dla potencjalnych graczy. Mam nadzieję, że pomoże wam ona podjąć decyzję o zakupie tego tytułu, a Beez zapewni wam wiele godzin świetnej zabawy. U nas sprawdziło się doskonale!
Grę mieliśmy okazję zrecenzować dzięki współpracy z księgarnią internetową gandalf.com.pl
Natura Śródziemia
„Natura Śródziemia”, pod redakcją Carla F. Hostettera, to wyjątkowe i unikalne dzieło, które sprawia, że możemy zagłębić się w twórczość J.R.R. Tolkiena na niespotykaną dotąd skalę. To hołd dla twórczości autora, który prezentuje niepublikowane wcześniej materiały z Oxfordu, rzucające nowe światło na złożoność i szczegółowość świata Śródziemia.
Publikacja jest skarbnicą wiedzy, pokazującą Tolkiena jako mistrza szczegółów, który wykreował kompleksowy, spójny i autentyczny świat, pełen drobiazgów od geografii, klimatu, flory i fauny, po subtelne elementy takie, jak cykle życia elfów czy przemiany hobbitów. Mimo że książka jest skierowana głównie do wiernych fanów Tolkiena, z dużą starannością tłumaczy i interpretuje notatki autora, co ułatwia zrozumienie lektury nawet tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z mitologią Śródziemia.
„Natura Śródziemia” to podróż dla tych, którzy pragną delektować się każdym słowem i szczegółem, wyróżnia się swoim unikalnym tempem, które jest powolne i pełne głębi. Podróż tą docenią prawdziwi fani Śródziemia, którzy poprzez niepublikowane wcześniej teksty mają okazję doświadczyć procesu twórczego Tolkiena i zrozumieć, jak złożony i przemyślany jest świat, który stworzył.
Książka składa się z trzech sekcji, które poruszają odmienne aspekty życia i istnienia w Śródziemiu. Pierwsza część, „Czas i starzenie się”, dotyczy jednostek czasu, skali pokoleniowej, a nawet życia i rozwijania się elfów. Druga część, „Ciało, umysł i dusza”, koncentruje się na subtelnym wyglądzie, wiedzy i duchowości Śródziemia. Trzecia część, „Świat, jego krainy i ich mieszkańcy”, oferuje obszerne opisy krajobrazów i kultur, które wypełniają to magiczne uniwersum.
„Natura Śródziemia” z pewnością nie jest łatwą lekturą, wymaga od czytelnika skupienia i zaangażowania, ale ten wysiłek jest wynagradzany bogactwem informacji, które poszerzają nasze zrozumienie świata Tolkiena. Ta książka to prawdziwe wyznanie miłości do twórczości autora, dzięki której doceniamy go jeszcze bardziej.
W publikacji znajdziemy szczegółowe opisy, które wykraczają poza fabułę „Władcy Pierścieni” i „Hobbita”. Napotkamy w niej między innymi opisy domostw w Śródziemiu, podróży konnych elfów czy produkcji lembasów, co sprawia, że te znane nam z powieści rzeczy nabierają nowego wymiaru.
Przy czytaniu „Natury Śródziemia” dostrzegamy, jak mocno Tolkien zagłębił się w tworzenie swojego świata. Jego dbałość o szczegóły, poświęcenie i wyobraźnia, które przejawiają się na każdej stronie, są po prostu zdumiewające. Śródziemie nie jest tylko tłem dla przygód bohaterów; to pełnokrwisty, żywy świat, w którym każdy element ma swoje miejsce i znaczenie.
Estetyka wydania doskonale wpasowuje się w dotychczasowe publikacje, co sprawia, że „Natura Śródziemia” jest nie tylko wspaniałym uzupełnieniem kolekcji każdego fana Tolkiena, ale także hołdem dla jego niezwykłej kreatywności. Przepięknie prezentuje się na półkach, tworząc harmonijną całość z pozostałymi dziełami.
„Natura Śródziemia” to wybitne potwierdzenie słów Tolkiena, że fantazja jest naturalnym aspektem ludzkich działań, która nie niszczy rozumu, ani nie stępia apetytu na naukową wiedzę. Ta książka wzbogaca naszą wyobraźnię, poszerza naszą wiedzę i z pewnością sprawia, że nasza miłość do Śródziemia staje się jeszcze silniejsza. Jeśli jesteś fanem Tolkiena, to jest to pozycja, której nie możesz pominąć.
Beniamin i Beniamina
Zastanawialiście się kiedyś co René Goscinny i Albert Uderzo tworzyli przed przygodami Asterixa? Otóż była to seria zabawnych komiksów o przygodach Beniamina i Beniaminy. Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont ukazało się piękne wydanie zbiorcze, zawierające wszystkie ich historie, czyli: „Powietrzni rozbitkowie”, „Leć, Ptaszynko!”, „Wielki Dzidźja” oraz „Beniamin i Beniamina u kowbojów”. Komiks zawiera także trzydziesto-stronicowy wstęp zawierający niepublikowane dotąd materiały z dorobku artystów.
Niektóre dzieła stanowią fundament świata komiksów, a „Beniamin i Beniamina” autorstwa duetu Goscinny-Uderzo zdecydowanie do nich należy. Album ten na nowo odkrywa przygody dwóch młodych bohaterów, którzy z energią i dowcipem stawiają czoła szalonemu światu, który pełen jest niespodziewanych zdarzeń. Latające żelazko, banknoty spadające z nieba - takie rzeczy to codzienność młodych bohaterów!
Wielbiciele twórczości Goscinnego i Uderzo z pewnością docenią album, który gromadzi wszystkie komiksowe historie z Beniaminem i Beniaminą. Jest to też prawdziwa skarbnica twórczości tych wybitnych artystów, która oprócz tytułowej dwójki ożywia także szereg innych postaci, takich jak Niezwyciężony Antoine, Rodzinka Baranków czy Rodzinka Odrzecznych. Kolekcja tych opowieści to doskonała pamiątka z kluczowych lat, które doprowadziły duet do założenia gazety „Pilote”.
„Beniamin i Beniamina” to kwintesencja humoru, szaleństwa i satyry Goscinnego, bogato okraszona niesamowitymi ilustracjami autorstwa Uderzo. Kreska artysty została odtworzona z oryginalnych gazet z lat pięćdziesiątych i wzbogacona o nową kolorystykę, co dodaje albumowi niepowtarzalnego uroku, ale i pewnej świeżości. Uważam, że komiks będzie doskonałym wyborem zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników.
Wydawnictwo Egmont zadbało o każdy, najdrobniejszy szczegół publikacji. Od bogato ilustrowanego, pełnego ciekawostek wstępu, po starannie odrestaurowane plansze. Niezależnie od wieku potencjalnego czytelnika, „Beniamin i Beniamina” to gwarancja kilku godzin doskonałej zabawy, ale także i kilku refleksji.
Komiks „Beniamin i Beniamina” serdecznie polecam — to wyjątkowa, satyryczna podróż do świata wyobraźni jednych z najwybitniejszych twórców komiksu. Wszystko, co najlepsze w twórczości duetu Goscinny-Uderzo, jest tutaj obecne, sprawiając, że „Beniamin i Beniamina” to lektura, którą powinien mieć na półce każdy miłośnik komiksów.
Sandman. Panie łaskawe. Tom 9
Tytuł „Sandman” stał się w ciągu ostatnich lat tak popularny, że nawet otrzymał swoją nakręconą z niemałym rozmachem ekranizację. Komiksy z serii jednak zdecydowanie nie są tak baśniowe, jak film. Wiele w nich mroku i wyraźnie skierowane są wyłącznie do dorosłego czytelnika. Niedawno, nakładem wydawnictwa Egmont, ukazał się już dziewiąty tom serii, noszący tytuł „Sandman. Panie łaskawe.”.
W tej części fabuła osiąga punkt kulminacyjny, w którym niesamowite, skomplikowane historie z poprzednich tomów zaczynają się splatać w jedno. Opowieść, w której Sandman staje się celem zemsty Furii na skutek tragicznych wydarzeń z przeszłości jest tak intrygująca, że trudno się od niej oderwać. Podobnie jak w przypadku każdego dzieła sztuki, tom ten jest podzielony na kilka warstw, które są niezwykle bogate. Jego treść jest pełna głębi, odniesień kulturowych i religijnych, które to właśnie uczyniły „Sandmana” dziełem wybitnym. Historia jest złożona, poruszająca, pełna emocji i skomplikowanych relacji między bohaterami. Gaiman zręcznie wprowadza nas w świat marzeń, pokazując zarówno ich piękno, jak i okrucieństwa.
Pod względem graficznym tom ten wyróżnia się wśród pozostałych części serii. Ilustracje, choć wykonane przez wybitnych artystów takich jak Marc Hempel, Richard Case czy D'Israeli, są nieco kontrowersyjne. Styl rysunków jest raczej uproszczony, co niektórym czytelnikom może trochę przeszkadzać. Osobiście uważam, że choć szata graficzna jest inna niż w poprzednich tomach, nadal dodaje ona głębię niezwykłej opowieści. Wydanie również jest spójne (ta sama wielkość, wygląd i doskonała jakość wydruku).
Sam Sandman, mimo że jest głównym bohaterem serii, wciąż pozostaje tajemniczą postacią. Jego charakter jest trudny do zrozumienia, a rozwój postaci jest niezwykle subtelny. W tomie tym widzimy, jak Sandman staje w obliczu swojego przeznaczenia, a jego reakcje na wydarzenia wokół niego są jednym z najbardziej poruszających elementów opowieści.
Podsumowując, „Panie Łaskawe” to z pewnością istotny tom w serii „Sandman”, który w pełni ukazuje talent Neila Gaimana jako pisarza i scenarzysty. Mimo pewnych kontrowersji w kwestii grafiki, historia jest na tyle mocna, że warto się z nią zapoznać. Wielbicielom serii tom ten z pewnością dostarczy wielu emocji i zostawi po sobie niezapomniane wrażenia. To naprawdę wciągająca historia.
All That's Left in the World. To, co zostaje po końcu świata
Mam wielką słabość do powieści post apo. To pozostałość z czasów, gdy takie historie windowały się wysoko na liście bestsellerów. „All That's Left in the World. To, co zostaje po końcu świata” to książka o dość ciekawym i intrygującym tytule. Miłość w czasach zarazy? Bez przerysowania, naśmiewania się i iście straszna?
Ludzkość wyginęła przez śmiercionośnego wirusa. Przeżyli nieliczni, w tym Andrew, którego poznajemy w momencie, gdy jest ranny, głodny i wycieńczony. Pojawia się przed domem Jamiego. Gdy ich schronienie przestaje być bezpiecznie, chłopcy postanawiają wyruszyć na południe, aby znaleźć jakąś cywilizacje. Jednak życie w świecie, gdzie ludzkość wyginęła, jest bardzo trudne, a inni ocaleni są zdolni do wielu okropnych rzeczy. Andrew i Jamie wyruszają w podróż. Chociaż razem są bardzo silną drużyną, mają swoje tajemnice. Wspólna, ciężka podróż wzbudza także uczucia, co do których obaj nie są pewni.
Przyznam, że oczekiwałam czegoś innego, ale nie jestem rozczarowana lekturą. Nastawiłam się na ciekawy świat post apo, gdzie autor powadzi nas przez mroczny i niebezpieczny świat. Jednak w tej książce to wszystko jest tłem dla uczuć, które rodzą się między bohaterami. Cała historia jest niesamowicie barwna i ciekawa. I o dziwo, chociaż akcja rozgrywa się w mrocznym świecie, to nie sposób się nią nie zachwycić. Jestem zachwycona tym, z jaką delikatnością autor opisuje wszystkie emocje i uczucia. Robi to w sposób niezwykle delikatny i obrazuje wszystkie wątpliwości, miłostki, wątpliwości. Dodajemy do tego jeszcze przeszłość i mroczne demony bohaterów i mamy opowieść, która wciągnie czytelnika od pierwszych stron. Zestawienie strasznego dystopijnego świata z delikatnością uczuć Andrew i Jamiego jest niezwykle piękne i ciekawe.
Uwielbiam bohaterów, którzy zostali wykreowani niezwykle realistycznie. Nie wiem, czy mogłabym wskazać ulubieńca, bo zarówno Jamie, jak i Andrew mają w sobie cechy, które uwielbiam. Pierwszy z nich ma niesamowity humor, z perfekcją posługuje się sarkazmem. Jamie natomiast jest niezwykle słodki i delikatny. Idealny duet – bohaterowie dopełniają się perfekcyjnie!
Jest w tej książce wiele elementów, które uwielbiam i składają się na ciekawą, cudowną powieść! Chociaż spodziewałam się czegoś innego, to okazało się, że ten dystopijny querowy romans kupił moje serce. Chociaż wydaje się, że motyw apokaliosy jest oklepany to przez romans bohaterów, ich miłość, która tak kontrastuje z tym przerażającym światem, ta historia jest bryzą świeżości na rynku wydawniczym.
A jeśli jesteśmy złoczyńami
Uwielbiam klimat darc academia. Mam do tego motywu słabość od wielu, wielu lat i przyznam, że cieszę się ogromnie z ilości książek, które teraz pojawiają się na rynku i są związane z tym mrocznym niecodziennym klimatem. Gdy napiszę, że „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” mnie urzekło, to skłamie. Ta historia mnie chwyciła za serce, które pozostawiła w strzępkach. To fenomenalna opowieść, którą czytałam z zapartym tchem i nie mogłam się od niej oderwać! Co jest w niej takiego wspaniałego, zapytacie. Już śpieszę z odpowiedzią!
Oliver Maks w końcu może cieszyć się wolnością – wychodzi z więzienia, jednak przestępstwo, o które go oskarżono, mógł popełnić lub… nie. Spotyka człowieka, detektywa, który wsadził go za kratki. Colborne podchodzi na emeryturę i chce się dowiedzieć, co dokładnie wydarzyło się w Dellecher Classical Conservatory.
Oliver uczęszcza do elitarnej szkoły artystycznej, gdzie wraz z przyjaciółmi przygotowują się do wystawienia sztuki Szekpira. Bohaterowie te same role przyjmują w życiu codziennym, jak i na scenie. Wcielają się w postacie złoczyńcy, tyrana, kusicielki, pierwszej naiwnej, statysty. Jednak powoli sztuka za bardzo zbliża się do codzienności i realizmu. Gdy jeden z aktorów ginie, pozostali muszę użyć wszystkich swoich umiejętności, żeby przekonać policję i siebie nawzajem, że nie są winni.
Nie sądziłam, że tak pokocham „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” już po pierwszych stronach przepadłam, ta lektura całkowicie mnie pochłonęła, omotała i zawładnęła moją wyobraźnią. Jest mroczno, stylowo, ciekawie, intrygując. Postacie nie są jednoznaczne, ich portrety psychologiczne są bardzo dobrze nakreślone i tak jak ich lubię, to w równej mierze nienawidzę i się ich boje. Chociaż w powieści możemy znaleźć motyw darc academia, to nie jest ona ciężka i przytłaczająca. Można by rzec, że ta historia jest nawet orzeźwiająca i taka pobudzająca.
Niezwykle ciekawy jest aspekt uwielbienia dla twórczości Szekspira. Nigdy aż z taką uwagą nie skupiałam się na twórczości tegoż autora, tylko w szkole podczas omawiania jego dzieł, jednak po lekturze „A jeśli jesteśmy złoczyńcami” złapałam vibe na poznawanie jego dzieł. Pasja, z jaką bohaterowie pochylają się nad dziełami Szekspira, jest niesamowicie zaraźliwa i pobudzająca. To jak M.L. Rio scala romantyczność i melodyjność jego dzieł z codziennością naszych bohaterów, jest niesamowicie ciekawe i twórcze.
Wspomniałam już wyżej o grupie przyjaciół, którzy zostali niesamowicie ciekawie wykreowani. Co ich łączy? Miłość do twórczości Szekspira. Cała grupa uwielbia swoje towarzystwo i tworzą dość hermetyczny, zamknięty krąg. Jednak otacza ich aua tajemniczości i mroczności. Po pewnym czasie wkrada się między nimi nienawiść, co powadzi do wielu problemów i tajemnic. M. L Rio to prawdziwa artystka!
„A jeśli jesteśmy złoczyńcami” to fenomenalna opowieść, która oplata czytelnicze serce, nie pozwala o sobie zapomnieć i pozostawia odbiorcę z pustką. Jest to historia dokończona, misternie zaplanowana od samego początku do końca, jednak pomimo iż wyczerpuje temat, chce się dłużej przebywać w tym mrocznym i innym świecie.
Niewidzialnie tom 3
W świecie, gdzie korporacje i tajemnicze siły sterują rzeczywistością zza kulis, istnieją grupy odważnych rebeliantów, którzy nie zgadzają się na życie w ślepym posłuszeństwie. Nazywają się Niewidzialnymi. Są to anarchistyczni bohaterowie, którzy podejmują się niemal niemożliwej misji: wyzwolenia świata spod jarzma nieznanych, potężnych istot z innego wymiaru. King Mob wraz z zespołem wiernych towarzyszy wyrusza w niebezpieczną podróż, by odkryć, kim są ci mroczni władcy i jak ich pokonać. Czy jednak grupie outsiderów uda się stawić czoła tak ogromnej potędze i odzyskać kontrolę nad swoją rzeczywistością? W tym artykule zagłębimy się w fascynujący świat "Niewidzialnych", kreacji Granta Morrisona, aby zbadać mechanizmy władzy, buntu i poszukiwania prawdy.
Komiks „Niewidzialni” to kolejny dowód na geniusz twórczy Granta Morrisona, jednego z najbardziej wpływowych brytyjskich twórców końca XX wieku. Kiedy wchodzimy w wykreowany przez niego świat, przekonujemy się, że nic nie dzieje się tam przypadkowo. Album „Niewidzialni” opowiada historię anarchistycznych grup, które z determinacją walczą przeciwko mrocznym siłom kierującym naszym światem. Ich misja? Pokonać potężne istoty z cienia i uwolnić rzeczywistość od ich władzy. Centralną postacią trzeciego tomu jest King Mob, który wraz ze swoimi przyjaciółmi - niezwykłymi i barwnymi bohaterami - odkrywa kolejne tajemnice wrogów. Czytelnik zagłębia się w historię pełną tajemnic, intryg i walki o przetrwanie.
Grant Morrison, znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do pisania komiksów, w „Niewidzialnych” również nie zawodzi. Jego wizja świata jest oryginalna, pełna głębi i aluzji. Jednak, jak jak jego fani dobrze wiedzą, Morrison ma skłonność do pewnego samozachwytu, który czasem czyni jego twórczość trudniejszą do strawienia. „Niewidzialni” to właśnie doskonały przykład takiego podejścia.
Rysunki w komiksie są niesamowite. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że są charakterystycznie oldschool'owe (w końcu komiks ma już ponad 20 lat). Wybór Paula Jimenez’a jako głównego artysty okazał się strzałem w dziesiątkę. Jego styl łączący realistyczną precyzję z surrealistyczną wizją i świetnie komponuje się z narracją Morrisona. Choć momentami „Niewidzialni” mogą być drastyczni, a ilustratorzy nie boją się przedstawiać przemocy, Jimenez umiejętnie oddaje brutalność scen, jednocześnie zachowując estetykę.
Komiks „Niewidzialni” może być trudny do zrozumienia dla czytelników niezaznajomionych z twórczością Morrisona, ale i tak uważam, że warto go przeczytać. Widać w nim fascynację Morrisona magią, mistycyzmem i teoriami spiskowymi. To odważne, ambitne i wyjątkowo kreatywne podejście do tworzenia komiksu.
Ostatecznie tom trzeci serii „Niewidzialni" to kolejny triumf Granta Morrisona i dowód na to, że komiks może być medium pełnym głębokich przemyśleń i artystycznego wyrażania siebie. Dla wielu czytelników to album, do którego warto wielokrotnie powracać, za każdym razem odkrywając coś nowego. Dla innych będzie to historia zbyt złożona i wymagająca (jak na komiks rozrywkowy), ale jedno jest pewne: „Niewidzialni” pozostaną jednym z najważniejszych szczebli w drabinie kariery Granta Morrisona.