czerwiec 12, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: X Men

wtorek, 04 lipiec 2017 12:16

Hardkorowi bibliotekarze z Timbuktu

Współczesna historia książki o miejscu na mapie świata, o którym nadal niewiele wiadomo, a gdyby nie wysiłek jednego człowieka, moglibyśmy wiedzieć jeszcze mniej.

Joshua Hammer to amerykański dziennikarz aktualnie piszący dla „The New York Review of Books”, „The New Yorker”, czy „Smithsonian”, ale był również przez wiele lat niezależnym korespondentem, a także szefem „Newsweeka” w Europie, Nairobi, Południowej Ameryce, Los Angeles, Berlinie i Jerozolimie. Wydał cztery książki, z czego czwartą w 2016 r. byli właśnie „Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu” (The Bad-Ass Librarians of Timbuktu). Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Agora wydało tę książkę. Po pierwsze mam jeszcze z czasów studiów bibliotekarskich sentyment do literatury z zakresu historii książki, a tym bardziej do tak rzadko spotykanej współczesnej historii książki. Po drugie jest to przystępnie napisana literatura faktu z zakresu działań wojskowych, która potrafi przybliżyć tematykę z zakresu działań antyterrorystycznych laikowi.
W Afryce Zachodniej istnieje sobie śródlądowe państwo Mali, o którym mało kto wie, i o którym rzadko się słyszy. Niektórzy fascynaci podróży i historii słyszeli zapewne o tajemniczym Timbuktu wpisanym na listę dziedzictwa UNESCO, które bardzo długo było niedostępne dla podróżników, o legendarnych budowlach z gliny wyrastających nagle na środku pustynnego krajobrazu. Starsze pokolenie pamięta zapewne odzyskanie niepodległości przez Mali od Francji 22 września 1960 r., a ci, co śledzą uważnie wiadomości ze świata, wiedzą, że wybuchła tam w latach 2012-2014 wojna domowa. Jednak niewiele osób wie, a zaryzykowałabym nawet, że prawie nikt, o niesamowitej spuściźnie kulturalnej, jaka zachowała się w Timbuktu, a mianowicie o 377 tysiącach woluminach manuskryptów. Jeśli myślimy o pięknych iluminowanych księgach, z krajów afrykańskich, to w pierwszej kolejności myślimy o egipskich papirusach i bibliotece aleksandryjskiej, ale piaski pustyni zachodniej Afryki i koczowniczy tryb życia tuareskich plemion, nie kojarzy się raczej ze skrybami i iluminatorstwem.
Joshua Hammer i bohater jego książki, a mianowicie Abdel Kader Haidara udowadniają, że w Mali, po wioskach, domach rozproszone zostało wielkie bogactwo kulturalne arabskiego świata. Książka „Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu” opowiada o mozolnej pracy Haidry celem pozyskania bezcennych rękopisów z rąk prywatnych, by je ocalić przed zgubnym suchym powietrzem pustyni, o pozyskaniu funduszy, by ocalić piękne rękopisy od zapomnienia i utworzyć Bibliotekę Pamięci Mammy Haidry. Jest to jednak również opowieść o tym jak o mały włos doszłoby do, jak to nazywa Waldemar Jan Dziak, „błędu historycznego zaniechania” i dziewięć miesięcy zniewolenia Timbuktu i dwa lata malijskiej wojny domowej, mogłoby się przekształcić w kolejny kalifat, gdyby nie interwencja wojsk francusko-amerykańskich. Jest to w końcu opowieść o tym, że poza wielkim dramatem ludzkim, czasem w tle rozgrywa się również wielki dramat i walka o przetrwanie od zapomnienia dóbr kulturalnych, które w przyszłości mogą stanowić o tym, kim naród tak naprawdę jest.
Abdela Kadera Haidarę można by oceniać różnie, że bardziej kochał księgi niż ludzi, że czuł się bardziej odpowiedzialny za rękopisy, które mu powierzono, niż za rodzinę, ale z drugiej strony, gdyby nie tacy ludzie jak on, lub jak nasz ksiądz Antoni Liedtke, który ratował Biblię Gutenberga, nie pozostałoby dziedzictwo, z którym można by po wielu zawieruchach wojennych się identyfikować.
„Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu” to ciekawa pozycja, nie tylko dla tych, którzy lubią politykę wojskową lub historię książki, ale dla tych, którzy docenią książkę, z której można dowiedzieć się wielu rzeczy, o których nie miało się pojęcia, od osoby, która doskonale zna się na tym, o czym pisze.

O tej niesamowitej walce o każdy manuskrypt można również przeczytać w języku angielskim w National Geographic

Polecam też posłuchać muzyki zespołu Tinariwen, którego toż muzyka jest podczas lektury książki wspominana, a który to zespół występował podczas słynnego Pustynnego Festiwalu razem z U2 w 2012, a także w Polsce podczas Heineken Open'er Festival w 2010.

Dział: Książki
niedziela, 02 lipiec 2017 18:32

Wszyscy patrzyli, nikt nie widział

„Wyobraź sobie, że siadamy do dużej gry. Ty jesteś fascynat, więc ten dom przegrywasz. Ty jesteś przegrany – ja jestem wygrany. Ty nie masz domu – a ja? (...) Ja także go nie mam. Bo wygrałem tylko złotówki. I każda gra ma taką właśnie przemienność: różne wartości potrafi zamienić na złotówki. Ale odwrotnie... nie da się, niestety” – ten cytat z „Wielkiego Szu” w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego przychodzi na myśl, kiedy sięgamy po debiut literacki Tomasza Marchewki.

Powieść „Miasto Szulerów. Wszyscy patrzyli, nikt nie widział”, opublikowana nakładem Wydawnictwa SQN, jest właśnie inspirowana filmem, czego Marchewka nie kryje. Nawiązania są tu na tyle wyraźne, że wszyscy miłośnicy zarówno kina, jak i łotrzykowskich historii, znajdą tu coś dla siebie. Nie wspominając już nawet o wielbicielach pokera i innych gier karcianych, którzy wielokrotnie chcieli poznać sztuczki wytrawnych graczy, a także odkryć sposoby, zabezpieczenia się przed nimi.

Autor przenosi nas do Hausenberga – miasta, które wydaje się nigdy nie spać. To tu żądza – zarówno władzy, jak i pieniędzy – wyciąga swoje macki po kolejnych straceńców, tu znajdują zaspokojenie w ramionach prostytutek, tu mogą sprawdzić swoją skuteczność i nabyte umiejętności przy karcianych stolikach. Tu też działa Wielki Teatr, w którym jedną z najjaśniejszych gwiazd jest piękna Camilla. Ale to nie ona jest główną bohaterką powieści, ale genialny szuler, Slava. Od lat pobierał on nauki u mistrza, zwanego Profesorem, zgłębiając tajniki hazardu i historii oszustwa oraz wszelkich karcianych sztuczek. Jest ambitny, piekielnie inteligentny i ... cechuje go brawura granicząca z głupotą. Może właśnie dlatego porywa się na akcję, na którą nie jest jeszcze gotowy. A może to okoliczności sprawiają, że tak naprawdę od samego początku nic nie jest takie, jakie miało być? Całe szczęście, że w odpowiednim momencie pojawiają się starzy druhowie: Petr, który sam siebie określa mianem pierwszego pośród złodziei oraz zabójca Nino Perrez.

Konstrukcja powieści sprawia, że mamy okazję poznać wszystkie aspekty działalności Slava, autor przenosi nas bowiem do miasta w różnych okresach życia bohatera, ukazując jednocześnie koloryt tego miejsca, jego mieszkańców, a także fascynujący, choć niebezpieczny półświatek. Podczas lektury zwraca uwagę niezwykły klimat, który udało się Marchewce wykreować, a także sam obraz środowiska, w którym uczciwość jest nieznanym słowem. Mimo widocznego talentu, niezwykłej plastyczności języka i interesującej koncepcji powieści, trudno mi jednak było zasiąść przy karcianym stoliku z bohaterami, trudno było i w pełni wczuć się w nakreślone sytuacje. Brak jest w książce tych emocji, które sprawiłyby, że z bijącym serce, zgłębia się kolejne strony. Mimo tego jednak po powieść sięgnąć warto, choć będzie ona z pewnością lekturą, którą w pełni doceni określona grupa zainteresowanych odbiorców. Należy również zapamiętać nazwisko autora, bo z takim potencjałem możemy być pewni, że jego powieści jeszcze wielokrotnie pojawią się na półkach księgarni.

Dział: Książki
niedziela, 02 lipiec 2017 16:37

Poszukiwana

Budzisz się pewnego dnia i nic nie wskazuje na to, by twoje życie za chwilę diametralnie się zmieniło. Dzień jak co dzień. W głowie masz mnóstwo planów, cieszysz się poranną kawą i smacznym śniadaniem. Nagle czujesz smak jakby zjełczałego tłuszczu, tracisz apetyt. Na dodatek spostrzegasz, że twoja lewa ręka jakby nie do końca słuchała twoich poleceń, a po chwili całkowicie tracisz czucie w lewej części ciała. Twój poranny spokój zaczyna zmieniać się w narastające przerażenie. Tego samego dnia lekarz wydaje wyrok – pozostał ci rok życia. To właśnie początek historii bohaterki „Poszukiwanej”, najnowszej powieści Deana Koontza.

Bibi Blair to inteligentna, piękna i ambitna pisarka o intuicji i wyobraźni, której mogą jej pozazdrościć najlepsi autorzy u szczytu kariery. Ma dopiero 22 lat, jest pełna energii i wydawałoby się, że ma przed sobą całe życie. Niespodziewanie otrzymuje diagnozę - glejakowatość mózgu. Doktor prognozuje rok życia, jednak odpowiedź Bibi brzmi „Zobaczymy”. Jako dzielna dziewczyna, od dziecka ceniąca odwagę, nie zamierza bezczynnie czekać, aż rak odbierze jej życie. Ku zaskoczeniu wszystkich, następnego dnia nowotwór po prostu znika. Jednak cena za wyzdrowienie jest wysoka, młoda pisarka zostaje cudownie ocalona, ponieważ sama ma ocalić inne życie. Bibi wyrusza więc na niebezpieczną misję odnalezienia i uratowania tajemniczej Ashley Bell a Niewłaściwi Ludzie nieustannie depczą jej po piętach.

Kim jest Ashley Bell? Kto tu jest naprawdę poszukiwany? Kto tu kogo szuka? Na te pytania nie ma jednej odpowiedzi. Historia jest złożona, akcja toczy się na wielu płaszczyznach. Autor nie spieszy się, powoli podaje czytelnikowi kolejne informacje. Nie jest to jednak uciążliwe, wręcz przeciwnie, nasila to uczucie niepewności i oczekiwania na dalsze wydarzenia. Koontz wyśmienicie dawkuje nam napięcie. Otrzymujemy strzępki informacji zarówno teraźniejszych wydarzeń jak ich tych sprzed lat. Poznajemy Bibi w wieku 5, 10 i 16 lat. Wiemy, że wtedy w jej życiu wydarzyło się coś, co miało na nią znaczący wpływ, coś, o czym chciała zapomnieć. Elementy układanki, które czytelnik mozolnie zbiera, wskakują na swoje miejsce dopiero w finalnej części historii.

Pisarz podzielił powieść na krótkie rozdziały łączące się w osiem większych części. Dodatkowo zadał sobie trud zatytułowania każdego, nawet najkrótszego rozdziału, co jest dość ciekawym i nietypowym rozwiązaniem. Czytanie uprzyjemniają liczne barwne opisy pobudzające wyobraźnię. Świat rzeczywisty nieustannie przeplata się z tu nadprzyrodzonym, zaciera się granica między snem a jawą. Bohaterka zmaga się z duchami w różnym tego słowa znaczeniu. Powieść ma zatem cechy thrillera psychologicznego, jak i horroru.

Czytając „Poszukiwaną”, niezmiennie towarzyszyło mi przyjemnie uczucie napięcia, niepewności a momentami nawet strachu. Z niecierpliwością przerzucałam kolejne strony w poszukiwaniu odpowiedzi. Walka o przetrwanie, różnorodne postacie, nagła groźba śmierci skłaniająca do refleksji, a nawet antysemityzm. Po prostu mieszanka wybuchowa. Niestety jednak zakończenie troszkę mnie rozczarowało. Myślę, że oczekiwałam mocniejszego uderzenia, chociaż nie ukrywam, że pewne wydarzenie wywołało u mnie spore zaskoczenie. Pomijając koniec historii, oceniam książkę jako bardzo dobrą i zachęcam do przeczytania.

Dział: Książki
piątek, 30 czerwiec 2017 11:55

"Wilcze leże" nowość od Fabryki Słów

Od 28 czerwca dostepna jest nowa antologia opowiadań Andrzeja Pilipiuka "Wilcze leże".

Od A jak Anubis do W jak wilkołactwo.
Zanurz się w świat opowieści, w których granica między tym co realne a tym co fikcyjne niebezpiecznie się zaciera...
W życiu Roberta Storma nadchodzi wielka zmiana. Gdy na horyzoncie pojawi się dziewczyna, która ma szanse zostać kobietą jego życia, Robert pozna smak porażki i narazi się wpływowym przeciwnikom. A jedynym wyjściem będzie ucieczka...

Dział: Książki
czwartek, 29 czerwiec 2017 08:37

Nowy dom na wyrębach

Dom na wyrębach to debiutancka i jak dotąd prawdopodobnie najlepsza książka w dorobku Stefana Dardy, jednego z czołowych polskich autorów powieści grozy. Po dziewięciu latach od premiery i kilku innych wydanych pozycjach, pisarz zaskoczył czytelników drugim tomem, wzbudzając tym samym zarówno podekscytowanie, jak i dreszcz niepokoju, czy historia ta nie okaże się jedynie odgrzewaniem starego kotleta.

Nowy dom na wyrębach to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z poprzedniej części, dlatego powinny sięgnąć po niego jedynie osoby, które mają już za sobą jej lekturę. Tym razem jego głównym bohaterem jest Hubert Kosmala, w którego ręce trafia pamiętnik pisany przez Marka Leśniewskiego. Mężczyźnie, ateiście do bólu wręcz twardo stąpającemu po ziemi, trudno jest uwierzyć w opisywane przez przyjaciela zjawiska i wydarzenia, a tym bardziej w niebezpieczeństwo grożące jego najbliższym. Niemniej każda wyprawa do domu w Wyrębach wzbudza w nim coraz większe wątpliwości, zaczynają też prześladować go koszmarne sny. Czy groza, która zalęgła się w starym domu z bali dosięgnie Kosmalę i jego rodzinę?

Drugą główną bohaterką, której wątek przeplata się z narracją poświęconą Hubertowi, jest Ewa Firlej, dawniej zauroczona Leśniewskim i nadal przeżywająca to, co go spotkało. Z czasem uczucie żalu i tęsknoty za Markiem przycicha, między innymi za sprawą nowego znajomego. Czy jednak na pewno jest on tym za kogo się podaje?

Z przyjemnością mogę stwierdzić, że czytelnicy dobrze wspominający stary Dom na wyrębach nie powinni być rozczarowani. Nowa odsłona jego historii nadal zapewnia dreszczyk niepokoju, miejscami przeradzający się w poczucie zagrożenia i grozy. Cieszy fakt, że autor nie wykorzystuje do zdarcia pomysłu na źródło owego horroru znanego z pierwszego tomu, a tworzy nowe na kanwie tego poprzedniego. I to w sposób logiczny (na miarę zjawisk nadnaturalnych oczywiście) i przemyślany.

Mimo że już pierwsze strony niosą atmosferę nieokreślonego do końca zagrożenia, akcja powieści toczy się raczej powoli. Wraz z Kosmalą wracamy do Wyrębów, które po wydarzeniach, jakie miały tam miejsce, straciły bezpowrotnie status sielskiej oazy spokoju. Pojawiają się nowe postaci, wcześniej pojawiające się gdzieś w tle, teraz zaś zyskujące na znaczeniu. Z kolei ci, którzy wcześniej odgrywali znaczące role, teraz pojawiają się epizodycznie. Taki zabieg to ciekawy eksperyment pozwalający spojrzeć na bohaterów z innej perspektywy.

Książkę kończą słowa, które potrafią czasem wyprowadzić z równowagi nawet najspokojniejszego czytającego. Okazuje się, że jest to zaledwie koniec części pierwszej, która dobiega końca w chwili, gdy właściwa akcja zaczyna nareszcie nabierać tempa. Przez niemal całą powieść autor podrzuca kolejne wątki i powoli rozwija je, rozbudzając ciekawość i pobudzając wyobraźnię, lecz nie doprowadza do kulminacji. W rezultacie, książkę można odebrać jako preludium przed kolejną częścią, na który – miejmy nadzieję – nie będziemy musieli zbyt długo czekać.

Darda dba o to, by czytelnik poczuł specyficzny klimat lat 90. Nie ma mowy o powszechnie dostępnych telefonach komórkowych, a jeśli główny bohater potrzebuje do kogoś zadzwonić (co zdarza się dosyć często), używa żetonów i budek telefonicznych. Popija piwo EB i słucha kaset Grzegorza Turnaua, a policjanci jeżdżą wysłużonym poldkiem. Ma to swój urok i osoby pamiętającym dobrze tamte czasy z pewnością niejeden raz uśmiechną się pod nosem z nostalgią. Czasem autor pozwala sobie też na innego rodzaju puszczanie oka do czytelnika, jak choćby zmuszając niektórych bohaterów do snucia planów pobytu na Manhattanie akurat w czasie ataku na WTC, mającego nastąpić pięć lat później.

Podsumowując, wbrew obawom, że Nowy dom na Wyrębach będzie jedynie bazował na sukcesie poprzedniego tomu, Darda stworzył przemyślaną i wciągającą, lecz nadal nieskończoną historię, po którą powinni sięgnąć wszyscy, którym spodobał się historia Marka Leśniewskiego. Powieść zachowała niepokojącą atmosferę, w którą warto ponownie się zanurzyć. Oby tylko jej kontynuacja ukazała się już wkrótce!

Dział: Książki

Dzisiaj ma premierę książka Michaela R. Fletchera "Bez odkupienia" od Wydawnictwa Papierowy Księżyc.

Tęsknisz za naprawdę mroczną fantasy spod znaku „Księcia cierni” Marka Lawrence'a? Oto nowy autor, który porwie cię opowieścią pełną mroku, krwi i obłędu. A przy tym pełną niezwykle oryginalnych pomysłów.

Dział: Książki
poniedziałek, 26 czerwiec 2017 19:45

"Zgromadzenie cieni" V. E. Schwab już w księgarniach

Dzisiaj premierę ma kontynuacja "Mroczniejszego odcieniu magii" V. E. Schwab od Wydawnictwa Zysk i S-ka.

MAGIA, PRZYGODA I FASCYNUJĄCY ŚWIAT RÓWNOLEGŁYCH LONDYNÓW W JEDNEJ Z NAJCIEKAWSZYCH POWIEŚCI FANTASY OSTATNICH LAT.

Upłynęły cztery miesiące, odkąd w ręce Kella wpadł czarny kamień. Cztery miesiące, odkąd przecięły się ścieżki antariego i dziewczyny z Szarego Londynu, Delilah Bard. Cztery miesiące, odkąd książę Rhy został ranny, Kell i Lila pokonali rządzące Białym Londynem bliźniaki Dane, a kamień wraz z umierającym Hollandem wrzucili w otchłań Londynu Czarnego.

Dział: Książki

Zapraszamy w ten weekend na Big Book Festival!

Nazywane literackim Open’erem, zbliżające się wielkimi krokami święto literatury, to znakomity dowód na to, że czytanie może być fantastycznym sposobem na spędzanie wolnego czasu. Big Book Festival to ponad 50 wydarzeń w 3 dni i setka gości z Polski i ze świata – a to wszystko w pierwszy weekend wakacji, już 23–25 czerwca, w dawnym kompleksie szkół im. Klementyny Hoffmanowej w Warszawie (ul. Emilii Plater 31).

Dział: Wydarzenia
niedziela, 18 czerwiec 2017 16:53

Radykalni. Terror

Nienawiść to słowo klucz tej powieści. Ślepia wiara i chęć zemsty prowadzą nas w najciemniejsze zaułki największych europejskich miast.

Rok 2023. W toczonej wewnętrznym konfliktem Europie radykalni islamiści wykorzystują słabość rządzących do stopniowego anektowania terytoriów dużych miast. Strefy szariatu rosną w zastraszającym tempie, radykaliści głośno nawołują do nienawiści w stosunku do niewiernych, a policja – zastraszona i wiedziona poprawnością polityczną, nie robi nic. Kuba - mieszkający i pracujący w Hiszpani student, poznaje Nawal, piękną i tajemniczą Arabkę. Po pół roku ich miłość kwitnie, spodziewają się dziecka i planują wspólną przyszłość. Niestety, nie dane jest im jej dotrwać, gdyż porwani wraz z parą swoich przyjaciół przez rodzinę Nawal, stają się obiektem walki z niewiernymi. Kuba i Michał cudem unikają śmierci, Monika zostaje porwana, a Nawal okrutnie zamordowana na oczach ukochanego. Rozpoczyna się szaleńcza pogoń za zemstą i nadzieją na uratowanie Moniki z rąk jednego z najbardziej radykalnych przywódców islamskiego zgrupowania w Europie.

Nie uważam się za osobę, którą łatwo zniesmaczyć lub zgorszyć. Nie mdleję na widok lejącej się strumieniami posoki czy martwego ciała. Ba! Po lekturze „Trupiej Farmy” Billa Bassa w jakimś sensie mnie to nawet fascynuje. Jednak ta książka sprawiła, że byłam zmuszona ją sobie dawkować. Nie byłam w stanie czytać więcej niż 2-3 rozdziały na raz. Opisywane w niej wydarzenia były przerażające, tym bardziej, że tak prawdziwe. Przedstawienie islamistów od tej najgorszej strony momentami budziało mój niesmak. Nie jestem 100% laikiem w tej kwestii. Interesuję się tą tematyką od jakiegoś czasu, choć zdaję sobie sprawę jak mało nadal o tym wiem. Niemniej jednak muszę przyznać, że niektóre wydarzenia w książce były nad wyraz wiarygodne. Przez to właśnie stały się dla mnie jeszcze bardziej przerażające.

Powieść, którą określiłabym jako triller, serwuje nam ciężki, mroczny klimat pełen brutalności, zupełnie bezdusznych i wynaturzonych zachowań ludzkich. Nakreśla nam naszą możliwą przyszłość, gdzie człowiek jest największym potworem, bez względu na to, po której stoi stronie. Religia i zemsta to najgorsi doradcy, podszeptujący ludziom najgorsze okropieństwa. Dokładnie to przedstawia książka, biorąc za, wydawałoby się, przykład historię Kuby i jego najbliższych.

Fabuła książki nie gna w szaleńczym tempie. Rządzi się jakby swoimi prawami, nie spieszy się, a stawia raczej na skradanie się z punktu A do punktu B. Wszystkie wydarzenia mają swoje logiczne następstwa, wszystko układa się w spójną całość. Widać zatem, że akcja nie musi być szybka, aby zapierać dech. To co sprawiało, że otwierałam podczas lektury szeroko oczy to epatująca z każdej prawie strony brutalność i okrucieństwo. Niewiarygodnie dokładne opisy morderstw sprawiały, że coś mi podchodziło do gardła i wręcz dało się wyczuć zapach krwi. Zdarzały mi się momenty, kiedy musiałam głośno odsapnąć po scenach opisujących radykalną stronę islamu, podejście do niewiernych i przedmiotowy sposób traktowania kobiet. Autor wykazuje się niezwykłą wiedzą na temat islamu i pokazuje nam go od strony, o której niewielu chce mówić. Akcja jest aż ciężka od śmierci, duszna od nienawiści i radykalnych poglądów (obu stron), pełna okrucieństwa i wątpliwych moralnie wyborów. A wojna zbiera swoje krwawe żniwo.

Bohaterowie powieści wydają się być mało istotni. Stanowią w moim odczuciu jedynie nośnik informacji i są jedynie narzędziem do opisania wydarzeń. Niemniej są dobrze wykreowani, są wiarygodni i pełni skrajnych emocji. Odgrywają swoją rolę w tej powieści, napędzają fabułę i doskonale prowadzą nas przez ten wypaczony świat. Poprzez swoje przemyślenia (jak chociażby Niewiernego) potrafią usystematyzować trochę chaos panujący w ich świecie, nakierować czytelnika na odpowiednie tory i pokazać prawdziwość swoich wyborów. Przede wszystkim pokazują do czego jest zdolna nienawiść, jak kiełkuje w człowieku i prowadzi go ku przerażającym czynom.

Mam nadzieję, że książka nie jest prorocza. Nie chciałabym, aby jakakolwiek kobieta podzieliła los którejkolwiek z bohaterek powieści. Nie chciałbym, aby nasze miasta za tych raptem kilka lat zmieniły się w przeżarte okrucieństwem metopolie podzielone na strefy szariatu i targi niewolników. Niemniej muszę przyznać, że autor potrafi wyciągnąć wnioski z obecnych wydarzeń i pchnąć historię do momentu, kiedy będzie już za późno. Może zatem należy patrzeć na tą powieść nie jak na przepowiednię, a ostrzeżenie? Może autor próbuje nam w ten sposób przekazać co nas czeka, jeśli teraz nie otworzymy oczu i nie zaczniemy działać? Dosadność jego spostrzeżeń wzbudza strach i przerażenie.

Przyznaję, że to nie jest książka dla każdego. Nie trafi ona w gusta każdego czytelnika. To książka dla wytrwałych, dla nie bojących się wynaturzeń, krwi i brutalności. Dla tych, którzy nie patrzą na świat przez różowe okulary i potrafią dostrzec w człowieku jego drugą, gorszą naturę. Tylko u takich czytelników książka ta nie będzie powodować nocnych koszmarów i degustacji. Zdecydowanie jest to pozycja dla ludzi o mocnych nerwach. Zatem Czytelniku, jeśli uważasz się za takiego i nie straszne są Ci sceny odcinania głów scyzorykiem, sięgnij po tą pozycję bez obaw i baw się przy tym dobrze. Chociaż słowo „baw” może wydawać się mało adekwatne do treści książki, przyjemność z jej lektury jest niewątpliwa.

Dział: Książki
sobota, 17 czerwiec 2017 20:35

"Miasto schodów" już w sprzedaży!

„Robert Jackson Bennett zasługuje na szeroką publiczność. Tą książką sobie na nią zapracuje. Historią, która wciąga, kapitalną konstrukcją świata oraz, mój Boże, Sigrudem. Pokochacie Sigruda.”

– Brent Weeks, autor Drogi Cienia, bestselleru z listy New York Timesa

Klimatyczna, pełna intryg powieść – o martwych bogach, ukrytej historii i tajemniczym mieście o wielu obliczach – autorstwa jednego z najbardziej uznanych młodych pisarzy science fiction.

Dział: Książki