Rezultaty wyszukiwania dla: Superbohaterowie
Zapowiedź: Kryzys bohaterów
"Kryzys bohaterów" to 9-zeszytowa miniseria ze scenariuszem wielokrotnego zdobywcy Nagrody Eisnera Toma Kinga ("Mister Miracle", "Vision") oraz rysunkami tak znakomitych twórców jak: Clay Mann ("Batman"), Lee Weeks ("Batman") i Mitch Gerads ("Mister Miracle"). Bezprecedensowe wydarzenie komiksowe rzucające światło na najciemniejsze zakamarki psychiki bohaterów uniwersum DC Comics.
Zapowiedź: Hitman, tom 1
Pierwsza część opowieści o Tommyʼm Monaghanie, płatnym zbójcy z Gotham City, który w wyniku starcia z demonem zyskał supermoce – rentgenowski wzrok i telepatię. Jego specjalnością jest likwidowanie gangsterów i superłotrów. Ma jednak swój kodeks – nie zabija tych, których uzna za bohaterów. Z tego powodu, jak łatwo przewidzieć, sam stał się celem innych hitmanów. Jego działalność wzbudza również zainteresowanie obrońcy Gotham – Mrocznego Rycerza...
Polscy artyści rysują bohaterów DC Comics
Batman w Warszawie, Łodzi i Wrocławiu
Catwoman w Krakowie, Flash w Poznaniu, Superman w Lublinie, Aquaman i Green Lantern w Gdańsku
Najsłynniejsi superbohaterowie uniwersum DC zagościli w polskich miastach. Znani
i cenieni polscy rysownicy zostali poproszeni przez wydawnictwo Egmont o stworzenie alternatywnych okładek do kilku regularnie ukazujących się serii ze świata DC Comics, takich jak: Batman Detective Comics, Superman Action Comics, Harley Quinn, Liga Sprawiedliwości, Flash. Zaproszenie do udziału w projekcie przyjęli wybitni artyści: Piotr Cieśliński, Zbigniew Kasprzak, Jakub Kijuc, Adam Kmiołek, Piotr Kowalski, Tomasz Larek, Katarzyna Niemczyk, Marek Oleksicki, Grzegorz Przybyś, Marianna Strychowska, Przemysław Truściński. Prace prezentują różne style artystyczne i różne wizje znanych postaci, ale wszystkie łączy miłość do komiksów.
Albumy z alternatywnymi okładkami będą ukazywać się od października 2019 r. do stycznia 2020 r.
Ta niezwykła edycja to nie lada gratka dla fanów uniwersum DC i prezentacja kunsztu polskich rysowników oraz hołd dla najważniejszych postaci DC Comics, w tym Batmana, który kończy w tym roku 80 lat. W kolekcji znajdą się okładki z Batmanem na tle miasta Łodzi autorstwa Przemysława Truścińskiego, Flash w Poznaniu spod ręki Adama Kmiołka, Superman na tle lubelskiej starówki autorstwa Jakuba Kijuca, Batman na Placu Zamkowym w Warszawie w rysunku Tomasza Larka. Wonder Woman zagości w okolicach Pałacu Kultury i Nauki dzięki Piotrowi Kowalskiemu, a w Krakowie za sprawą Katarzyny Niemczyk. W Gdańsku pojawią się Aquaman w wizji artystycznej Marianny Strychowskiej i Green Lantern spod ręki Piotra Cieślińskiego. Marek Oleksicki osadził Green Arrow w swoim rodzinnym mieście Białymstoku. Tworzenie ilustracji z jednym z najbardziej znanych bohaterów uniwersum DC było czystą przyjemnością – mówi ilustrator. Ujęcie Bazyliki archikatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku. Wtem, na pierwszy plan wyskakuje bohater gotowy do walki. Napięta cięciwa, gniewne spojrzenie. Akcja zawieszona w tym momencie. Nie wiemy co się za chwilę wydarzy, możemy się tylko domyślać... – podsumowuje Marek Oleksicki, autor okładki do albumu „Liga Sprawiedliwości – Totalność, tom 1”.
Pozostali superbohaterowie jak Ivy & Harley przedstawione są przez Adama Kmiołka na tle Pomnika Syreny w Warszawie. Batman odwiedził również Wrocław w wizji artystycznej Grzegorza Przybysia, a Zbigniew Kasprzak podjął się przedstawienia Catwoman w krakowskich Sukiennicach na tle Bazyliki Mariackiej. Jak mówi sam autor: Zmysłowość i kocia natura Catwoman znakomicie pozwala wpisać się jej formalnie w pejzaż Krakowa, dając odczucie swoistej symbiozy kocich ruchów i eleganckich, wyszukanych form z bogactwem i wielością różnych stylów architektonicznych, narosłych i splecionych przez wieki. Oczarowani, możemy wyobrazić Ją sobie, jak z łatwością i kocim wdziękiem czai się na gołębie w cieniu arkad, ewoluuje w przestrzeni starych zaułków ulic, pokonuje stromizny dachów i smukłe wysokości wież boskiego Krakowa – dodaje Zbigniew Kasprzak, autor okładki do albumu „Harley Quinn – Niespodzianka, tom 4”.
Prezentacja wszystkich okładek w wielkim formacie odbędzie się podczas tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, gdzie jednym z wydarzeń będzie otwarcie wystawy „Sztuka DC. Świt Superbohaterów”. To właśnie obok niej pojawi się ekspozycja okładek i szkice powstałe podczas prac nad nimi. Większość autorów okładek odwiedzi MFKiG i spotka się z festiwalową publicznością.
Do regularnej sprzedaży pierwsze komiksy trafią 23 października br., będą dostępne tylko w sklepie www.Egmont.pl oraz w punkcie sprzedaży przy wystawie „Sztuka DC. Świt Superbohaterów”. Do stycznia 2020 roku włącznie ukażą się wszystkie albumy z polskimi okładkami. Równolegle w sprzedaży będą dostępne albumy z oryginalnymi okładkami.
O KOMIKSACH:
23 października Batman Detective Comics – Wieczni Batmani, tom 7 Batman/Łódź/Przemysław Truściński
23 października Flash - Zimny dzień w piekle, tom 6 Flash/Poznań/Adam Kmiołek
23 października Superman Action Comics - Niewidzialna mafia, tom 1 Superman/Lublin/ Jakub Kijuc
13 listopada Batman – Zimne dni, tom 8 Batman/Warszawa/Tomasz Larek
13 listopada Liga Sprawiedliwości – Totalność, tom 1
- Wonder Woman/Warszawa/Piotr Kowalski (rysunek)/Konstanty Wolny (kolor)
- Wonder Woman/Kraków/Katarzyna Niemczyk
- Aquaman/Gdańsk/Marianna Strychowska
- Green Lantern/Gdańsk/Piotr Cieśliński
- Green Arrow/Białystok/Marek Oleksicki
4 grudnia Harley Quinn – Niespodzianka, tom 4
- Ivy & Harley/Warszawa/Adam Kmiołek
- Catwoman/Kraków/Zbigniew Kasprzak
22 stycznia Batman – Drapieżne ptaki, tom 9 Batman/Wrocław/Grzegorz Przybyś
Wojna domowa. Powieść Uniwersum Marvela - premiera
Stuart Moore
Wojna domowa. Powieść Uniwersum Marvela
Niesamowita historia o konflikcie w Uniwersum Marvela!
Iron Man i Kapitan Ameryka stanowią trzon Avengersów, najlepszej grupy superbohaterów. Kiedy w wyniku tragicznej potyczki miasto Stamford doznaje wielkich zniszczeń i giną setki jego mieszkańców, rząd USA domaga się, by wszyscy superbohaterowie zdjęli maski i zarejestrowali swoje supermoce. Tony Stark — Iron Man — uważa, że to przykra, ale konieczna decyzja. Kapitan Ameryka traktuje ją zaś jako nieakceptowalny zamach na wolności obywatelskie.
Tak rozpoczyna się wojna domowa.
Oficjalna powieść Uniwersum Marvela na motywach kultowego komiksu, którego sprzedaż przekroczyła pół miliona egzemplarzy
Marvel: Wojna domowa - zapowiedź
Już w kwietniu nakładem Wydawnictwa Insignis do polskich księgarń trafi oficjalna powieść Uniwersum Marvela – „Wojna domowa”. To pierwszy z serii entuzjastycznie przyjętych przez czytelników tytułów ze świata marvelowskich superbohaterów.
Avengers: Wojna bez granic
Zawsze kiedyś coś się zaczyna i kończy. Nic nie trwa wiecznie i nawet superbohaterowie muszą w końcu zrozumieć, że nie są niezniszczalni. Jednak jak się z tym pogodzić?
Wszechświat jest zagrożony. Tytan Thanos zaczyna zbierać Kamienie Nieskończoności, by móc zapanować nad wszystkimi istotami we wszechświecie. Jego misją jest zmniejszenie populacji, ponieważ uważa, że “ktoś musi przywrócić równowagę w galaktyce”. Zdobywa jeden po drugim, niszcząc po drodze wszystko, co napotka. Napotyka jednak przeszkodę w postaci grupy superbohaterów, którzy łączą swoje siły i starają się go pokonać. Jaki będzie rezultat tej bitwy?
Jestem wielbicielką Kinowego Uniwersum Marvela i niektóre filmy oglądałam już po kilkanaście razy. Nie mogłam doczekać się najnowszego filmu i gdy tylko nadarzyła się okazja, niezwłocznie zabrałam się za oglądanie Avengers: Wojna bez granic. Jakie są moje wrażenia?
Początkowo byłam lekko zagubiona, bo reżyserzy, bracia Russo, rzucają widza od razu na głęboką wodę i nie tłumaczą zbyt wiele. Zagubienie szybko jednak mija, wszystko się wyjaśnia i jedyne, co pozostaje, to obserwowanie, jak co chwilę do akcji wkraczają nasi kolejni ulubieńcy i mają swoje przysłowiowe 5 minut sam na sam z kamerą. Film zachwyca grą aktorską, poczuciem humoru, efektami specjalnymi, ale co ważniejsze, to nie jest tylko kilkadziesiąt minut zabawnych dialogów i widowiskowych walk. Ma swoje drugie dno właśnie dzięki temu złemu charakterowi. To on jest osią historii, a wraz z nim Gamora (Zoe Saldana) oraz Thor (Chris Hemsworth). Czemu? Musicie się przekonać. Zapewniam, że wielokrotnie zostaniecie zaskoczeni i wasze uczucia będą wystawione na ciężką próbę. Przez większość czasu wszystko toczy się bardzo szybko i nie ma czasu na chwilę oddechu czy refleksje, jednak gdzieś w środku już w trakcie seansu rodzą się przemyślenia, a im bliżej końca tym jest ich więcej.
Nic nie wybroniłoby filmu, gdyby gra aktorska była kiepska, a tutaj cała obsada spisała się na medal. Każdy z aktorów idealnie odegrał swoje role, świetnie oddając emocje, panując nad mimiką i ciałem oraz współpracował z pozostałymi, tworząc między sobą chemię, która wręcz przyciąga. Najlepsze jest to, że pomimo tylu lat istnienia Kinowego Uniwersum niektórzy bohaterowie nadal mają swoje sekrety. Najbardziej złożoną postacią jest tu Thanos, który może i ma szalony plan, ale jest w nim coś, co zachęca do poświęcenia mu większej ilości czasu. Nie mam się do czego przyczepić.
Avengers: Wojna bez granic, to najlepiej spożytkowane 143 minuty mojego życia. Chociaż początkowo po wyłączeniu byłam mocno zawiedziona otwartym zakończeniem, to szybko postawiono mnie do pionu, bo przecież to nie koniec, będzie druga część. I chociaż nadal czuję niedosyt, to z czystym sercem stwierdzam, że bracia Russo ponownie pokazali, że jeśli się chce, to można osiągnąć wszystko. W trakcie oglądania wielokrotnie śmiałam się do łez i czułam, jak coś chwyta mnie za serce. Dodajmy do tego niesamowite widoki oraz efekty i mamy film, który chce się polecać i do niego wracać.
Z czystym sumieniem polecam Avengers: Wojna bez granic wszystkim fanom Kinowego Uniwersum Marvela. Nie zawiedziecie się i będziecie chcieli więcej.
Uncanny Avengers #04: Pomścić Ziemię
W poprzednim tomie przygód Drużyny Jedności byliśmy świadkami zniszczenia Ziemi przez kata Celestiali – Exitara. Powiódł się nikczemny plan Bliźniąt Apokalipsy. Ocalali mutanci rozpoczęli nowe życie pełne wygód i dostatku na specjalnie przygotowanej dla nich Planecie X. Jednak i w tej utopijnej rzeczywistości znaleźli się przeciwnicy nowego porządku, którzy pragną odwrócić bieg wydarzeń, cofnąć czas i uratować unicestwioną ludzkość oraz swoich przyjaciół. Na czele tej grupy stanęli Havoc i jego żona Wasp. Czy tym razem superbohaterowie pokonają bezwzględnych przeciwników?
Havoc, krytykowany za zdradę własnej rasy oraz Wasp – ostatni żyjący człowiek i członek grupy Avengers, uznawani są na Planecie X za „wrogów numer jeden”. Ich głównym celem jest zniszczenie tamy tachionowej, która uniemożliwia jakąkolwiek podróż w czasie. Jednak w świecie opanowanym tylko przez homo superior nie jest to łatwe zadanie. Przeciwko sobie mają oni nie tylko wychowywaną przez Kanga córkę Archangela, Eimin i jej podopiecznych, ale również nową grupę X-Force pod wodzą Magneto. W jej skład wchodzą dotychczasowi wrogowie jak Blob i Toad, ale również niedawni sprzymierzeńcy i członkowie X-Men: Cyclops, Storm i Jean Grey. Mutanci, bojąc się utraty oazy spokoju, robią wszystko, aby uniemożliwić Summersowi i jego towarzyszom realizację planu i podążają za Eimin niczym marionetki. Kiedy już Havoc traci nadzieję na uratowanie ludzkości, na scenie pojawia się Kang wraz ze swoją ekipą oraz Thorem. Zdobywca proponuje nawiązanie sojuszu i walkę przeciwko wspólnemu wrogowi. Choć Alexowi ciężko jest przyjąć nietypową ofertę i zaufać niegdysiejszemu przeciwnikowi, przystaje ostatecznie na współpracę. Wie, że tak naprawdę nie ma innego wyboru i Kang jest ich ostatnią nadzieją. Jednak czy intencje Zdobywcy są szczere? Jaki jest jego prawdziwy cel?
Rick Remender tym razem zachował umiar i oszczędził nam fabularnego chaosu, który męczył we wcześniejszych tomach. Akcja w większości prowadzona jest w jednej linii czasowej. Tym razem autor skupił się na konkretnej historii, dynamicznie ją rozwijając. Fakt, że przechodzimy praktycznie od bitwy do bitwy, jednak nie zabrakło w opowieści patetycznych dialogów. Remender znacznie rozbudował postać Havoca. Zrobił z niego człowieka z zasadami, zbawcę i lidera. W poprzednim tomie mieliśmy bardzo fajnie pokazaną emocjonalną relację między Scarlet Witch a Wonder Manem. W „Pomścić Ziemię” nie zabrakło podobnych wątków. Na dramaturgię historii wpłynęła nie tylko ukazana relacja między małżeństwem głównych bohaterów, ale również ich rodzicielska miłość do ukochanej córki.
Choć w albumie tym mamy ogrom postaci, historie wielu z nich mają charakter czysto epizodyczny lub w ogóle nie przykuwają uwagi czytelnika i nie zapadają w pamięć. Wracając jednak do samych walk - tutaj miłośnicy spektakularnych pojedynków będą usatysfakcjonowani. Szczególnie bardzo ciekawy i efektywny jest pojedynek X-Men pod wodzą Cyclopsa z drużyną Magneto.
Od strony graficznej album trzyma wysoki poziom. Za rysunki odpowiadał kolejny raz Daniel Acuna. Przyzwyczaił on nas już do szczegółowych kadrów, bardzo ładnych widoków czy kosmicznych scenerii. Tym razem mógł się wykazać, ukazując futurystyczną wizję Planety X. Efekt wyszedł bardzo ciekawy. Graficznie nie zawiodły również dynamiczne sceny walk, szczególnie przy takim nagromadzeniu bohaterów jakie, zafundował nam Remender.
Podsumowując, Rick Remender od czasu dość przeciętnego i mocno zagmatwanego drugiego tomu serii, nabrał tempa i nie zwalnia. Opowieść ta zamyka pewien rozdział w historii Drużyny Jedności, która znowu jest razem. Patrząc na zapowiedź kolejnego numeru, przed nimi powrót odwiecznego wroga, znanego m.in. z pierwszych zeszytów „Uncanny Avengers”. Mam nadzieję, że kolejne numery, podobnie jak ten, zagwarantują kolejne emocje i udaną lekturę. Polecam.
Uncanny Avengers #03: Czas na Ragnarok
Bliźnięta Apokalipsy, czyli Uriel i Eimin, dzieci Archangela wychowywane przez Kanga, kontynuują swój misterny plan zemsty. Udało się im już m.in. doprowadzić do rozbicia Drużyny Jedności, grupy, która składała się z członków Avengers i X-Men i która miała na celu pokazanie światu, iż możliwa jest wspólna koegzystencja ludzi i mutantów. Rodzeństwo dąży do odseparowania wszystkich homo superior i przeniesienie ich na Arkę, która zabierze mutantów do lepszego i specjalnie przygotowanego dla nich świata. Czy w kolejnym tomie „Uncanny Avengers” superbohaterowie ocalą ludzkość i pokonają bezwzględnych przeciwników?
„Czas na Ragnarok” bezpośrednio kontynuuje wątki rozpoczęte w poprzednim albumie. Członkowie Drużyny nadal toczą walki z nowymi Jeźdźcami Apokalipsy. Grzechy przeszłości co niektórym coraz bardziej dają o sobie znać. W międzyczasie Bliźniętom udaje się namówić Scarlet Witch do pomocy w zebraniu wszystkich mutantów z Ziemi na Arkę. Jednak czarodziejka nie dysponuje odpowiednią mocą, by rzucić odpowiednie zaklęcie, dlatego o wsparcie prosi Wonder Mana. Sytuacja robi się o tyle problematyczna, iż w różnych walkach zaczynają ginąć Mściciele oraz członkowie X-Men. Katastrofa goni katastrofę. Kiedy Drużyna jest już kompletnej rozsypce i tak naprawdę istnieje tylko z nazwy, Bliźnięta przywołują Exitara, Kata Celestiali, który zamierza zniszczyć Ziemię. Nowemu zagrożeniu postanawia stawić czoło m.in. Thor, który jest świadomy tego, iż przybycie Kata to efekt jego pychy i działań które miały miejsce wieki wcześniej po jego pojedynku z Apocalypsem. Wtedy to Asgardczyk stworzył broń – zaklęty topór Jarnbjorn, który jest w stanie przebić zbroję kosmicznych bóstw. Tymczasem na Ziemi z pomocą ruszają członkowie Avengers z Iron Manem na czele. Tworzą pole siłowe dookoła planety, aby kupić dodatkowy czas Thorowi. Wytrzyma ono na tyle długo, na ile sił starczy Hulkowi, który trzyma dwa bieguny generatora tworzącego osłonę elektromagnetyczną.
W albumie tym podobnie jak we wcześniejszym dzieje się bardzo dużo. Na szczęście Rick Remender oszczędził nam już fabularnego chaosu znanego z wcześniejszego tomu. Nie zabrakło oczywiście charakterystycznych dla serii skoków fabuły po różnych liniach czasowych, alternatywnych rzeczywistości czy retrospekcji. W jednej z nich (choć wydarzyła się w przyszłości) dowiadujemy się m.in. w jaki sposób Eimin straciła wzrok.
Komiks ten w większości sprowadza się do samych walk przeplatanych obfitymi, czasami wręcz patetycznymi przemowami. Oczywiście nie zabrakło wśród nich istnych perełek jak m.in. spektakularne stracie Thora z Urielem. Jednak prawdziwą wisienką na torcie okazało się świetne i zaskakujące zakończenie.
Od strony graficznej „Czas na Ragnarok” trzyma nawet wysoki, choć nierówny poziom. Do znanego z wcześniejszego albumu „Bliźnięta Apokalipsy” Daniela Acuny dołącza dwóch kolejnych rysowników: Steve McNiven i Salvador Larroca. Zachwalany przeze mnie we wcześniejszej recenzji Acuna nadal pokazuje, że ma talent do szczegółowych kadrów. Warto przypomnieć, iż samodzielnie nakłada on sobie tusz i kolory. Bardzo dobrze prezentują się plenery, kosmiczne scenerie czy wnętrza pomieszczeń. Bardzo dobrze została również oddana dynamika scen pojedynków. Ogólnie różnorodność rysowników sprawiła, iż zdecydowanie jest on najładniejszy z dotychczasowych z serii.
Podsumowują w kilku słowach „Czas na Ragnarok” to opowieść o zdradzie i zemście, o miłości i przyjacielskim oddaniu, o wytrwaniu i ofiarności. Oprawa graficzna, nie licząc drobnych wpadek, nie zawodzi. Rick Remender po chaotycznym i ciężkim w odbiorze poprzednim tomie zmienił częściowo podejście do przedstawionej historii, co według mnie wpłynęło na plus. Szczególnie zakończenie, którym nas uraczył, robi naprawdę wrażenie. Wszystkie te cechy sprawiły, iż z niecierpliwością czeka się na lekturę kolejnego tomu.
Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela
Komiksy czy ich adaptacje filmowe tudzież growe śledzę z wielkim zainteresowaniem. Nie przegapiłam ani jednej z kinowych premier ani w czasie trwania aktualnego, superbohaterskiego bumu, ani wtedy, gdy szał na herosów dopiero kiełkował. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam śledzenie z mamą i bratem kolejnych odcinków „Spider-Mana” czy „Ligi Sprawiedliwości”; pamiętam farbę zdzieraną z superbohaterskich figurek, prowadzących zbyt intensywne pojedynki i wcielanie się w herosów. Ostatnio, poza kinem, powrót do tych czasów zapewnia mi propozycja wydawnictwa Insignis – „Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela”.
Zbiór to słusznego, bo B4 (250mm×353mm), formatu, chociaż objętością na kolana nie powala. Tytułowe „1000x” nie odnosi się bowiem do liczby ilustracji, a liczby pojedynczych punktów, z których złożone są grafiki, a których połączenie jest misją użytkownika tomu. Samych rysunków zbiór zawiera dwadzieścia w tym jeden niestandardowy, bo złożony z 1700 kropek, a nie tytułowego tysiąca. Plakat ten pochwalić się może również zwiększonym formatem – B3 (353mm×500mm) – dzięki któremu punkty są równie czytelne (o tym, czy w ogóle są nieco później), co w przypadku mniejszych grafik. Zestaw superbohaterskich obrazków na pierwszy rzut oka prezentuje się jak marzenie każdego fana komiksów, ponieważ wygląda po prostu jak kolejny komiksowy zeszyt.
Nie jest to z pewnością przypadek, bowiem autor punktowych ilustracji – Thomas Pavitte – nie dość, że tworząc swoje grafiki wzorował się na najlepszych artystach Marvela, to dodatkowo sam znajduje się w gronie fanów herosów. Na ostatnich stronach dziękuje nawet swoim inspiracjom, wspominając czasy, gdy z drżeniem rąk otwierał zestawy marvelowskich kart, zastanawiając się, co tym razem dołączy do jego kolekcji. Trzeba też przyznać, że po raz kolejny udało się właścicielowi franczyz takich bohaterów, jak Kapitan Ameryka, Hulk, Deadpool, Iron Man czy Wolverine zatrudnić do rozszerzenia ilości form medialnych, w których znaleźć można ducha herosów, absolutnego specjalistę. Pavitte to bezapelacyjny ekspert w swojej dziedzinie, co zdaje się potwierdzać nieoficjalne ustanowienie przez niego rekordu stworzenia najbardziej skomplikowanego rysunku z połączonych kropek, przedstawiającego „Monę Lisę” w postaci 6239 punktów.
Trudno byłoby krytykować estetyczną warstwę ostatecznie rodzących się na oczach uczestników tej zabawy ilustracji, zwłaszcza, że kanwę dla nich stanowią dzieła takich mistrzów, jak Art Adams, Jack Kirby czy Angel Medina, jednak równie niełatwo byłoby przejść obojętnie obok wątpliwej czytelności numeracji przeznaczonych do łączenia punktów. Jest to rzecz jasna efektem dążenia do minimalizacji widoczności cyfrowej sugestii już po ukończeniu komiksowych dzieł, ale nawet moje oczy – wolne od hyperopii (dalekowzroczności) – miały problem z przyzwyczajeniem się do mikroskopijnych symboli. Albo więc jest to zabawa dla wybranych (ludzi posiadających lupy tudzież superwzrok), albo rozrywka dla tych, którym konieczność przemęczania oczu nie przeszkadza.
Istnieje jednak godna zapłata za nieco dyskomfortu. I nie mam na myśli wyłącznie satysfakcji (choć i ona towarzyszy przyglądaniu się ukończonym dziełom). Dzięki zastosowaniu wysokiej jakości papieru (niestety, nie znalazłam informacji dotyczących gramatury) łączenie punktów jest możliwe nawet przy wykorzystaniu wyjątkowo intensywnych markerów – nic nie przebija przez kartki, ani nie rozpływa się na arkuszu. Ponadto autorzy wydania zadbali o to, by strony można było łatwo wydzierać z zeszytu – za sprawą specjalnych perforowań. Dzięki temu można nie tylko obdarzać nimi znajomych, ale też po prostu wieszać je na ścianie. Warto wspomnieć także, że przy takim rozwiązaniu przestają być problemem zbyt małe marginesy, jak przy grzbietach niektórych zbiorów, które uniemożliwiają czasami precyzyjne wykończenie danego rysunku.
No dobrze, ale czy to w ogóle sprawia frajdę? Oczywiście, o ile jesteście lubiącymi dłubać w drobiazgach perfekcjonistami z wolną godziną lub dwiema (w zależności od ilustracji). Kiedy już przysiądzie się do grafiki, warto rozprawić się z nią do końca, bez dzielenia sobie działania na partie – w innym przypadku łatwo wypaść z rytmu i trochę się pogubić. Jeżeli jednak zdarzy się komuś pomylić kilka punkcików, nie ma dramatu. W natłoku innych kropek kilka błędów niemal nie daje się wykryć. A to ważne, bo po ukończeniu pierwszego dzieła, motywacją dla brania się za kolejne, jest przede wszystkim estetyczna wartość (o ile się człowiek postara) otrzymanej ilustracji. Co jak co, ale kiedy nawet spod ręki tak niewprawnego „rysownika” jak ja wychodzi Groot, w którym i ja rozpoznaję Groota, to jest w tym coś magicznego. Świetnie, że nawet pozbawieni talentu plastycznego fani komiksów, mają szansę choć przez chwilę poczuć się współtwórcami niezwykłego świata superbohaterów (lub innego, bo poza „Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela” wydawnictwo Insignis oferuje jeszcze wiele innych możliwości).
Niesamowite 1000x połącz kropki. Superbohaterowie Marvela
Najwięksi bohaterowie we Wszechświecie, tym razem we wspaniałej książce artysty Thomasa Pavitte’a, autora bestsellerowej serii 1000x połącz kropki. Znajdziesz tu 20 niesamowitych rysunków do samodzielnego wykonania, stworzonych na podstawie dzieł najwybitniejszych twórców komiksów Marvela. Rysowanie ulubionych superbohaterów zapewni ci wiele godzin wyśmienitej rozrywki. Możesz wyrwać perforowane strony, by podzielić się nimi z przyjaciółmi, albo zachować wszystkie dla siebie. Pokoloruj gotowe dzieło, opraw je i powieś na ścianie.…Tę książkę można wykorzystać na tysiąc sposobów!