listopad 22, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Star Wars

środa, 27 październik 2021 11:27

Star Wars. Tom 2. Operacja Gwiezdny Blask

Pierwsza historia obejmuje część kariery dowódcy Elliana Zahry z Imperialnej Marynarki Wojennej. Trenowała ona intensywnie pod okiem Tarkina, była nawet jego nadzieją, ale popadła w niełaskę tuż przed jego śmiercią na pokładzie Gwiazdy Śmierci. Vader, znając jej historię i lojalność, postanawia dać jej szansę rehabilitacji. Tak oto Zahra ma nową misję i jest nią właśnie rozbicie resztek Rebelii. Jednak wewnętrznie nie może ona znieść myśli, że problem z zadaniem znowu zniweczy jej karierę. Za wszystko obarcza więc Leię i gotowa jest nawet narazić misję na ryzyko, byle tylko dokonać zemsty.

Z poprzedniego tomu wiemy już, że szyfr Sojuszu został złamany, a wszystkie rozkazy przechwytuje Imperium. Jedynym ratunkiem jest wymyślenie nowego sposobu komunikacji. Okazuje się, że Threepio ma pomysł jak tego dokonać, ale nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne. Zwłaszcza dla Lobota, przyjaciela Lando. Lando, któremu powoli pali się ziemia pod stopami. W tym momencie ludzie mu nie ufają, a on nie ufa Rebelii. Koniec końców i tak wszystkich zapewne w następnym tomie czeka wielka bitwa, ale też pewnie zobaczymy, jak daleko Lando jest gotów się posunąć, by chronić swojego przyjaciela.

Grafika jest podzielona między Ramona Rosanasa, który moim zdaniem jest artystą dobry - nie świetnym, nie złym, po prostu absolutnie w porządku – i Janem Bazalduą, który nieco bardziej eksperymentujący w kadrowaniu. Wciąż przeważa dość prosta, solidna linia.

Niezależnie od tego, czy komiks pokazuje nam, jak Lando przeszedł od bycia oszustem, którego poznaliśmy w „Imperium”, do bezinteresownego bohatera, którym stał się w „Powrocie Jedi” lub obserwowanie, jak Leia próbuje zebrać rozproszone siły rebeliantów po ich klęsce pod Hoth, jednocześnie zmagając się z osobistą utratą Hana lub nawet po prostu pozwalając nam spędzać czas z Lukiem, który zbiera kawałki swojego roztrzaskanego siebie po porażce z ręki Vadera i zaczyna powoli zmierzać w kierunku zostania bohaterem Jedi, o którym wszyscy wiemy, że jest mu przeznaczone, komiks wydaje się, zarówno na poziomie fabuły, jak i projektu postaci być tym, czego oczekują fani „Gwiezdnych wojen”. Angażuje i sprawia, że naprawdę pragną poznać koniec tej historii. Widać, że Soule zna to uniwersum i wie jak jeszcze coś z niego ciekawego wycisnąć.
 

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 18 październik 2021 18:19

Zapowiedź: Bez strachu. Star Wars. Wielka Republika. Tom 1

Nowa seria ze świata Gwiezdnych Wojen oryginalnie wydawana przez Marvela od 2021 roku. Akcja opowieści rozgrywa się około trzech wieków przed wydarzeniami ukazanymi w filmach Star Wars. W galaktyce panuje pokój pod rządami Republiki Galaktycznej, którą chronią szlachetni i mądrzy rycerze Jedi.

Dział: Książki

Fabularna gra akcji „Horizon Zero Dawn” po premierze w 2017 r. szturmem zdobyła serca graczy i krytyków. Wizja świata dalekiej przyszłości po globalnej katastrofie zapewniła twórcom ze studia Guerrilla Games wiele branżowych nagród i rzesze oddanych fanów domagających się kontynuacji.

Dział: Komiksy
wtorek, 27 lipiec 2021 18:57

Nick Primeon

 

Co może napisać o książce z gatunku science fiction ktoś, kto nie przepada za tym gatunkiem? Pewnie, że książka była do bani i mu się nie podobała. Ha! Może i tak bym napisała, zważywszy, że miłośniczką Star Wars również nie jestem, a z tym mocno kojarzyła mi się ta książka. Paradoksalnie jednak bawiłam się przednio i z chęcią poznałabym ciąg dalszy tej historii.

Nick Primeon to całkiem niepozorna książeczka, maleńka, cienka i z niejednoznaczną okładką. Właściwie nie rzuca się w oczy, ale gdy wychwyci się ją w tłumie, przykuwa wzrok i siłą rzeczy sięga się po nią. Chociażby po to, by zapoznać się z opisem. A wówczas tylko krok dzieli czytelnika od tego, by dać sobie szansę na miły wieczór z książką, którą czyta się ekspresowo, bo fabuła w niej pędzi niczym francuskie TGV i jest doprawdy ciekawa!

Nie spodziewałam się niczego spektakularnego po Nicku Primeonie i może to dobrze, bo dzięki temu miałam nieopisaną frajdę z czytania. Przeczytałam ją bowiem jednym tchem i choć była dość przewidywalna, to ma ona w sobie coś takiego, jakiś taki urok, który roztacza się nad czytelnikiem i niczym przytulna pelerynka otula i to tak przyjemne uczucie, że nie chce się z niego rezygnować choćby na chwilę. Do tego ta ilość wydarzeń, które „dzieją się” co chwile, przepędzają głównego i tytułowego zarazem, bohatera z jednego krańca kosmosu w drugi... i kolejny. Nie można się nudzić.
Nie bez znaczenia jest również pióro autora. Pomimo iż brakowało mi w tej historii głębi i wiele rzeczy jest „wyjaśnionych” dość pobieżnie, co, mając na uwadze ilość stron, nie jest dziwne, to Marek Szymański potrafi wzbudzić w czytelniku sympatię do tego, jak kreśli kolejne sceny i jaki kształt im nadaje, pomimo iż opisów jako takich za wiele nie ma, to całość działa intensywnie na wyobraźnię.

Bohaterowie wykreowani przez Marka Szymańskiego są ciekawi. Szczególnie tytułowy bohater, którego najlepiej daje się poznać. No i to jego historię opowiada autor, nie szczędząc zawiłości w jego biografii, która momentami może przyprawić o zawrót głowy, ale dzięki temu właśnie i on i cała książka ma to coś, co przykuwa uwagę i każe poznać Nicka i jego historię do samego końca.

Jedynym mankamentem tej powieści jest to, że jest taka krótka. Gdyby zyskała trzykrotnie na swojej objętości, a Marek Szymański dodał więcej szczegółów, rozbudowując dane sceny i wątki, to byłby to prawdziwy majstersztyk. Jednak Nick Primeon ma niespełna trzysta stron i jest dobrą lekturą.

Jeśli jesteście fanami międzygalaktycznych podróży, spisków, knowań i sekretów, a także niestraszne Wam lekko romantyczne nuty, to Nick Primeon będzie się Wam podobał. Wszak to idealna lektura na relaks! 

Dział: Książki
 
Może i łowcy nagród poradzili sobie w „Mandalorianinie”, jednak nie jestem przekonana, że w komiksie „Najgroźniejsi w galaktyce” z serii „Star Wars. Łowcy nagród” są oni godnymi postaciami do stania się pierwszoplanowymi bohaterami. A w zasadzie scenarzysta Eathan Sacks robi wszystko, by tak nie było.
 
Co my tu mamy? Oto świat najemników, łowców nagród, którzy nie są po niczyjej stronie w konflikcie Rebelianci kontra Imperium. Mają tylko osobiste animozje. Taki np. Boba Fett najchętniej zdarłby skórę ze wszystkich Wookich i przysmażył przy okazji Hana Solo. Beilert Valance to właściwie cyborg i nieśmiało daje znać, że warto zastanowić się nad cyborgizacją ludzi, bo ileż z człowieka zostaje, jeśli zamienimy go w chodzącego Terminatora. Za to Lash z jakichś powodów zawala misję. Bossk to jaszczur i tylko jaszczur, ale to nie oznacza, że jest jakoś mniej interesujący niż reszta. Bo żadne z nich nie jest interesujące, żadnego historia nas nie urzeknie, choć scenarzysta starał się łapać za serce rodzinnymi więzami. Wiele lat temu Boba Fett, Bossk i Valance połączyli siły w misji, którą nie ukończyli. Powodem była zdrada jednego członka zespołu. Teraz on wraca, a każdy z samotnych teraz łowców ma już inny wyznaczony sobie cel. Kto pierwszy go osiągnie? Czy można zaufać zdrajcy? I czy zdrada naprawdę była zdradą?
 
Podejmowana jest próba przedstawienia niektórych postaci łowców nagród jako moralnie złożonych, co nawet działa to w przypadku jednego z nich, ale znacznie częściej zwyczajnie brakuje oryginalności, dostajemy znane klisze i frazesy. Gdyby wydawało się, że komiks zmierza w kierunku solowego wystąpienia Fetta, mógłby czytelnika przekonywać, jednak tak jak Boba zostaje na boku historii, tak i ja, jako czytelnik, jestem skrajna od wydania dobrej oceny temu zeszytowi. Jestem za to ciekawa, w którą stronę będzie zmierzał Sacks w kolejnych tomach. Książka przeskakuje między okresami i postaciami w zawrotnym tempie, bez wyjaśnienia, kim są ci ludzie i gdzie jest ta historia. Jest kilka dobrych scen bitewnych, ale to wszystko. Trzymaj się z daleka od tej książki, chyba że pożresz wszystko i wszystko Gwiezdne Wojny. A nawet wtedy poczekaj, aż znajdziesz okazję.

 

Dział: Komiksy
 
Nie wiem dlaczego, ale z serii komiksowych Gwiezdnych Wojen najbardziej lubię te zeszyty, które poświęcone są Darthowi Vaderowi. Vader jako postać okazał się świetnym antagonistą, któremu może się nie kibicuje, jednak z jakiegoś powodu lubi, kiedy pojawia się na scenie. Idealny bohater dla autorów scenariuszy, w tym przypadku Grega Paka.
 
Świat, jaki zastaniemy w komiksie, to czas tuż po spotkaniu Dartha Vadera z Lukiem Skywalkerem i wyjawieniu, jakie tenże drugi ma konotacje z tymże pierwszym. Choć sporo w komiksie wewnętrznej walki Luka, jego niepewności, to najbardziej zgłębimy charakter Dartha Vadera pod kątem tego, kim jest i jak dotarł tam, gdzie jest. Sam Vader też walczy z duchami, ale tymi z przeszłości, szczególnie Padme. Greg Pak stawia na jego drodze wielu znajomych, więc Vader nie ma innego wyjścia, jak tylko zmierzyć się ze swoją przeszłością dosłownie twarzą w twarz. Podoba mi się, że Marvel rozwija wątek kontrolujących Vadera emocji związanych z jego przeszłością, której nie może kontrolować tak, jak kontroluje np. moc.
 
Oczywiście mamy tu do czynienia z niesamowitą mocą Vadera i jej destrukcyjnym wpływem. Jednak dla równowagi jej oraz wątków związanych z przeszłością Vadera, odnajdujemy także sporo informacji o rebeliantach z Naboo. W tym jednej ze służek-sobowtórów Padme. To właśnie jej obecność wzbudza tyle emocji w Darthcie.
 
Poza naprawdę ciekawym scenariuszem warto dodać, że komiks jest świetnie narysowany. Raffaele Ienco stworzył bardziej dynamiczny świat, trzymając się mocno, jednak nie za mocno, klisz znanych z filmów tego uniwersum. Tylko bodajże w tej serii ważniejszy jest kolor. Neeraj Menon stosuje stonowaną paletę kolorów, z dużą ilością szarości i przytłaczającej czerni, a także zimnym, naturalnym beżem dla odcienia skóry. Wszystkie te są skąpane w czerwieni, ilekroć wyciągnięty zostanie czerwony miecz świetlny Vadera. Także przeszłość jest widziana przez czerwony filtr, związany z wściekłością Vadera.
 
Choć historia „Mrocznego serca Shitów” jest nam dobrze znana z choćby kinowej wersji Gwiezdnych Wojen, to ta komiksowa adaptacja jest dobrą odmianą wypróbowanej i prawdziwej historii. Daje nam wiele postaci, na których możemy się skupić. Wykorzystano nawet małomówność samego Vadera, by wprowadzić nowego gadatliwego droida. Komiks polecam każdemu fanowi Gwiezdnych Wojen.

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 03 maj 2021 20:51

Star Wars Vol. 1 Ścieżka przeznaczenia

„Star Wars Vol. 1 Ścieżka przeznaczenia” zawiera wydania komiksowe zeszytów 1-6 z serii Star Wars, napisane przez Charlesa Soule i rysunkami Jesusa Saiza. Wydarzenia w tym tomiku zbiorczym mają miejsce pomiędzy kontratakiem Imperium a powrotem Jedi.
 
Sytuacja dla Rebelii nie jest do pozazdroszczenia. Han Solo uwięziony w karbonicie, nowy imperialna pani kapitan Zahra siedzi statkom Lei na ogonie. Na domiar złego rebelianci nie mogą się ze sobą kontaktować. Dotychczas, dla bezpieczeństwa, jedna grupa przekazywała informacje innej, a o pozostałych nic nie wiedziała. Jednak okazuje się, że ten system miał dziurę, którą wykorzystało Imperium. Doszło do potężnej bitwy i nie dość, że nie wiadomo kto ją przeżył, to jeszcze nie można nawet tego sprawdzić. Też z powodów bezpieczeństwa całej operacji.
 
Jakby tego było mało jedyna osoba, na którą można liczyć, to były Władca Chmur, Lando Calrissian! A przecież na tego sprzedawczyku nie bardzo jest jak liczyć. To właśnie dlatego Leia nie chce mu powierzać żadnych zadań lub tym bardziej misji ratunkowych. Jednak dochodzą do takiego punktu, gdzie tylko Lando może zostać wybawcą Rebelii. Czy znowu będzie on tylko myślał o sobie?
 
Tymczasem Luke Skywalker nie może się otrząsnąć po informacji, że Darth Vader jest jego ojcem. Chłopak miewa nawracające wizje związane z utratą ręki i miecza świetlnego. Rękę da się jeszcze jakoś naprawić, dosztukować, ale miecz to co innego. Czy to dlatego moc nie chce się Luka słuchać? Czy będzie on musiał odnaleźć świetlny oręż, by wrócić do gry? Czy nadal chce - lub zasługuje - na bycie Jedi? Tyle pytań, a czasy tak niepewne, by szukać na nie odpowiedzi…
 
Trochę zastanawiałam się, kto zastąpi łotrzyka, kiedy Han jest taki… hmm… zajęty inaczej. Na szczęście mamy Lando, który robi to wystarczająco dobrze. Jest na tyle inny, że nie jest drugim Hanem, jest odróżnialny, a mimo to jego rozmowy z Leią rozładowują nieco napięcie.
 
Grafika Jezusa Saiza i kolory Arif Prianto jest raczej stonowana, ale dzięki temu rysunki stanowią świetną robotę. Czasami jednak miałam wrażenie zbyt realistycznych do teł postaci, co sprawiało nawet czasem efekt wklejenia ich jakoby prosto ze zdjęć filmu z uniwersum Star Wars.
 
Choć niektóre wątki aż proszą się na wydłużenie, muszę przyznać, że bardzo dobrze czytało mi się ten komiks. Zostajemy wrzuceni od razu w akcję, a przy tym mamy bohaterów, którzy mają spore rozterki i widzimy, jak sobie z nimi radzą (lub nie radzą). Zwłaszcza emocjonalne zamieszanie Luka jest wymownie widoczne w kilku wspaniałych artystycznych momentach, ale nadal mogłoby jeszcze bardziej wpływać na akcję.
 
Problem ze „Ścieżką przeznaczenia” to ten sam problem, który nęka prawie wszystkie nowe części Disneyowskich Gwiezdnych Wojen. Stały się one zbyt bezpieczne. Imperium niby włada światem, a jednak tak łatwo się udaje je przechytrzyć. Mam nadzieję, że przez takie bezpieczniejsze podejście nie zaszkodzi to scenariuszowi Soule w następnych zeszytach tej serii.

 

Dział: Komiksy
wtorek, 13 kwiecień 2021 16:20

Gwiezdna ofensywa komiksowa 2021

Wiosną 2021 roku rozpocznie się gwiezdna ofensywa wydawnictwa Egmont Polska na rynku komiksowym. W kwietniu i maju, zaledwie kilka miesięcy po premierze w USA, na rynek trafią pierwsze tomy trzech nowych serii osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen: Star Wars, Darth Vader oraz Łowcy nagród.

Dział: Komiksy
wtorek, 16 luty 2021 17:33

Minecraft: wyprawa

 
Minecraft zawojował niejeden dziecięcy czy nastoletni komputer. Ba, to gra dla całej rodziny. Nic więc dziwnego, że świat kwadratowych wokselowych bloczków to także gadżety czy książki oparte na tym uniwersum. Tym razem w moje ręce trafił piąty tom oficjalnej przygody w Minecrafcie: „Minecraft. Wyprawa” autorstwa Jasona Fry’a. Czy autor autora książek z serii „Star Wars” i „The Jupiter Pirates” sprawdzi się w dość charakterystycznym świecie?
 
Jason w swojej powieści ożywa dość przeciętnego bohatera. Stax Kamieniarz, kamieniarz z dziada pradziada, to trochę zdziwaczały samotnik. Poprzednie pokolenie pozostawiły mu sporo nieruchomości, świetne kopalnie, do których raczej się nie zapędza oraz sławę. Nie dostał jednak w genach chęci na przygodę. Ot, Stax lubi sobie głaskać swoje trzy koty, formować brzozowy lasek czy napawać się zachodami słońca. Nie lubi też potworów, włącznie z pająkami. Ogólnie podoba mu się tryb życia, jaki prowadzi.
 
Każdy jego dzień w sumie wygląda podobnie, aż do czasu przybycia nieproszonego gościa zwanego Fouge’a Tempro. Okazuje się on być bardziej nieproszony, niż Stax sobie wyobrażał. To przez niego nad willą Staxa zaczynają się formować chmury wróżące jakieś nieszczęście. Tak, Stax to dosłownie czuje! Jego przeczucia są prawdziwe: zdarza się coś, przez co Stax będzie musiał porzucić (niekoniecznie z własnej woli) domowe pielesze i wybrać się w daleką podróż, by znowu odzyskać swoją wewnętrzną równowagę. Czy jednak ta podróż, wszystko, co przeżyje, kogo po drodze spotka, nie zmieni go na tyle, że nie będzie już samotnikiem zaszywającym się w domu z kotami?
 
Z ulgą na sercu muszę powiedzieć, że Jason Fry zdecydowanie odnalazł się w świecie Minecrafta. Potrafi w szczegółowy sposób opisać wszelkie niuanse, mechanizmy świata, a nawet poszczególne materiały, z których budowane są obiekty. Zdecydowanie jest to książka pod względem warsztatowym bardzo dobra, jeśli nie świetna. Nic dziwnego, że jest uznawana za oficjalny produkt Mojang, w odróżnieniu od wielu średniej jakości książek także opierających się o to uniwersum.
 
Czy trzeba być graczem, by zrozumieć książkę? Zdecydowanie znanie zasad gry i świata Minecrafta ułatwia czytanie książki, jednak historia jest tak dobrze opowiedziana, że z pomocą wyobraźni będzie można samemu zrozumieć, że lawa lejąca się na głowę może zabić, a świnie pływające w basenie o wysokich ścianach, nie potrafią z niego wyjść.
 
Książka, poza świetną fabułą i bohaterami, ma sporo do przekazania młodemu czytelnikowi. Podążając za Staxem, może on spojrzeć na życie z innej perspektywy. Może to właśnie ta książka umocni wiarę w siebie, pozwoli wyjść do ludzi, porzucić bezpieczną przystań, jaką jest zapewne dom i wyruszyć w przygodę. Nie musi być to przygoda życia jak Staxa. Może to być cokolwiek, co jest odmienne od codzienności, bo jest tylko tego, kto doświadcza nowego. Czytelnik może nauczyć się, że nie ma co oglądać się ciągle za siebie czy tkwić w marazmie, trzeba iść do przodu, bo może nas coś ciekawego ominąć. Być może to także pokazanie dzieciom, że poza światem gry, tym bezpiecznym miejscem, jest sporo do eksplorowania i przynosi to sporo radości. Przemiana, jaka dokonuje się w Staxie, może być przydatną życiową lekcją dla młodego czytelnika.
 
„Uwolniłem cię od przeszłości. Teraz możesz zostać kimkolwiek zechcesz. Możesz doświadczyć świata i czegoś dokonać, zamiast tracić czas pośród czegoś, co osiągnęli inni”.
Dział: Książki
czwartek, 12 grudzień 2019 22:44

Kronika

Nieraz przyszło mi recenzować książki na podstawie gier komputerowych. W zdecydowanej większości są to pozycje bardzo słabe jak na przykład Assasin's Creed Origins. Są jednak wyjątki, a najczęściej są nimi albumy. Po serii niedawno wydanych książek ukazał się album ze świata World of Warcraft, który postanowiłem wam przybliżyć.

Swojego czasu najlepsze publikacje ze swojego uniwersum posiadało Star Wars. Przy prawie każdym zawitaniu na ekrany trafiały albumy omawiające statki kosmiczne, broń czy roboty. Podobnym wydaniem uraczą nas „Kroniki”, które są po prostu przepięknie zilustrowane i robią ogromne wrażenie zarówno pod względem treści, jak i wizualnym.

Sama nazwa albumu wskazuje, czego możemy się spodziewać po wnętrzu wydania. Oto mamy bowiem spis mitów i opowieści niczym w „Silmarillion”, jedynie napisane trochę gorszym językiem. Całość, mimo że prosto napisana potrafi wciągnąć tak, że treść czyta się od deski do deski. Nie jest to powieść, ale przybliża nam nieznane epizody z tego magicznego świata. Przedstawione są losy całej krainy, przebieg bitew i historie bohaterów. Ogromną zaletą jest to, że książkę czyta się bardzo fajnie nawet bez rozległej wiedzy na temat gier. W kronikach znajdziecie wszystko, co dotychczas was nurtowało: przeczytacie o upadku strażników, odkryjecie Erę Stu Królów i prześledzicie Wojnę Satyrów. I tak aż po wydarzenia rozgrywające się na 45 lat przed Mrocznym Portalem. Tom I przenosi czytelnika do czasów najdawniejszych, gdy kształtował się wszechświat, a bezkresny kosmos przemierzała rasa boskich istot zwanych tytanami. Jako uzupełnienie znanych opowieści na światło dzienne wychodzą nieznane do tej pory, a kluczowe dla historii fakty. Tom kończy dzień narodzin Medivha, ostatniego Strażnika Tirisfal, którego historia będzie początkiem kolejnej części Kronik.

w2

Tym co składa się na ogromny sukces albumu, jest jego oprawa graficzna. Przepiękna twarda okładka idealnie się komponuje z wzorowanymi na starych woluminach. Mamy tutaj mapę Azeroth i wiele innych smaczków. To obowiązkowa pozycja dla każdego fana uniwersum, ale także dla każdego, kto kocha klimaty fantasy. Tak dobrych grafik nie widziałem dawno w żadnym albumie. Jako że jest to dopiero tom pierwszy, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejne części, a w tym czasie zachwycać się tym wydaniem.

Dział: Książki