kwiecień 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Ron Lim

poniedziałek, 19 wrzesień 2022 01:48

Bialy pył. Piekło na K2

Zanim zaczęłam czytanie tej książki, zastanawiałam się, co kieruje ludźmi, którzy potrafią ryzykować życie dla zdobycia góry. Co mają w głowie himalaiści? Dlaczego jest to dla nich tak ważne, ponad wszystko. Często stawiają zdobycie szczytu ponad miłość bliskich. Bo przecież mają rodziny, wiedzą, że tam na dole, czekają ze strachem, często i przerażeniem. A mimo to - idą jak zahipnotyzowani. Jakby te wielkie szczyty miały w sobie niewidoczna moc przyciągania. Może tak rzeczywiście jest?
Byłam bardzo ciekawa, jak autor - którego książki bardzo lubię i polecam. Przygotował się do napisania tej historii, czy jego wiedza i przekazanie jej, dały mi satysfakcję i chociaż w małym stopniu zrozumiałam - o co chodzi?

Polska ekipa doświadczonych himalaistów zjawia się pod szczytem najsłynniejszej góry, która budzi respekt wśród każdego, kto chociaż trochę słyszał o górach. Nieokiełznana K2, zimowe zdobycie, marzenie wielu, ale czy realne? To szczyt, który jest bezwzględny dla doświadczonych, nie wybacza najmniejszego błędu. Cena jest zazwyczaj wysoka - śmierć. Jednak nawet świadomość ryzyka, nie jest w stanie powstrzymać wielu ludzi.
W bazie obozowiczów panuje osobliwa atmosfera. Tutaj wybierani są ludzie nie pod względem sympatii, a wiedzy i umiejętności radzenia sobie w warunkach, których normalny człowiek nie przeżyje. Tym bardziej sytuacja jest trudna, bo szczyt nie każdy zdobędzie, chętnych jest wielu. Rywalizacja i współpraca. Wydaje się niemożliwe do zrealizowania. Wśród załogi jest dziennikarz i amator wspinaczek - Krzysiek Garda, ma relacjonować podbicie góry z tak zwanej pierwszej ręki. Są również tak zwani, starzy wyjadacze, himalaiści z czasów, gdy kontakt ze światem był niemalże niemożliwy, a wyjście pod szczyt równało się z brakiem kontaktu z kimkolwiek. Denerwuje ich zachowanie i nastawienie teraźniejszej załogi. Szukający łączności z internetem, na bieżąco relacjonujący co się dzieje wysoko pod szczytem. To zupełnie nie ich klimat. Sensacja dla publiczności zabiła to wszystko, czego oni doświadczyli przez lata wspinaczek.

Tymczasem u szczytu warunki bywają różne, jak to zimą bywa, pogoda nie zbyt łaskawa i utrudniająca przygotowania do dalszego szturmu. W większości załogi, nastroje są jakby oklapnięte, lenistwo zaczęło brać górę nad celem wyprawy. I tylko dwoje ludzi poważnie podchodzi do sprawy, bardzo możliwe, że właśnie oni, będą mieli największe szanse zmierzenia się z K2.

Napisałam we wstępie, jakie było moje nastawienie przed przeczytaniem książki, później nie zmieniłam zdania, ale w pewnym sensie poczułam, co oni czują. I chociaż mój instynkt samozachowawczy jest zbyt mocno rozwinięty, często bardziej przeszkadza, niż szkodzi, to przez czas czytania, była tam z tymi ludźmi. Nie wiem, jak potrafią wytrzymywać tak straszne warunki atmosferyczne, bo dla mnie samo wyjście z namiotu byłoby wyzwaniem, a oni, jeśli chcieli osiągnąć cel, musieli brać się do roboty. Etap po etapie, przygotowywać do zdobycia góry, a każda wyprawa niosła niebezpieczeństwo. Zwodniczy lód, przepaści, które nie zawsze były od razu widoczne. Więcej pułapek niż można się spodziewać.

I jeszcze świadomość, że jeśli coś pójdzie nie tak, mało kto wyjdzie z pomocą, bo już moment szturmu wzbudza w człowieku dzikie instynkty. Rywalizacja odbiera zdolność myślenia, liczy się tylko jedno. Zdobycie celu i w pełni chwały wrócić do obozu, nie obracając się na innych. Tutaj nie ma miejsca na błąd. Tam na szczycie, pomyłka oznacza jedno - śmierć.

„Biały pył” w moim odczuciu jest fenomenalną książką, mnie wciągnęła od pierwszej strony i do samego końca, czytałam z zapartym tchem. Myślę, że jest to zasługa pióra autora. Bardzo lubię styl Pana Krzysztofa Koziołka, wcześniej czytałam w nieco innym klimacie książki. Byłam ciekawa tej odsłony. I się nie zawiodłam. Widać jak wiele pracy włożył autor w zebranie fachowych informacji, które dotyczą wspinaczek himalaistów. Jest to kawał dobrej roboty, która wyziera z każdej strony. Myślę, że w tym przypadku nazwisko zobowiązało, a poziom został utrzymany.

Jeśli jest ktoś, kto nie zna autora, to radzę jak najszybciej nadrobić zaległości. A „Biały pył. Piekło na K2” polecam z czystym sumieniem. Nie ma możliwości rozczarowania. Pasjonująca lektura, pełna emocji i wrażeń.

Dział: Książki
poniedziałek, 19 wrzesień 2022 01:18

Z zimną krwią

Przeznaczenie zawsze nas zaskakuje. Nigdy nie spodziewamy się trudnych momentów. Są sprawy, które uderzają w nas jak grom z jasnego nieba.*


Los bywa przewrotny i często zrzuca na nas jeden problem za drugim, wystawia na próby i naciąga nasze granice wytrzymałości. Podważa wszystko, w co do tej pory wierzyliśmy i sprawia, że trudno powrócić do rzeczywistości. Jednocześnie daje przy tym szansę na coś zupełnie nowego, szalonego i pięknego. Tylko jak za to chwycić, gdy niczego nie jesteśmy pewni?


Zarys fabuły


Nina nie podejrzewała, że najpiękniejszy dzień w jej życiu stanie się tym najgorszym. Mogłoby się wydawać, że porzucenie przed ołtarzem będzie tragedią, ale gdy w kościele wybucha bomba, a później ktoś próbuje ją zabić, dociera do niej, że może być jeszcze gorzej. Co gorsza, nie rozumie ani zachowania narzeczonego, ani tego, dlaczego ktoś czyha na jej życie. Chciałaby pobyć w samotności, jednak detektyw Sam Navarro zdecydowanie się temu sprzeciwia, bo czuje, że jest istotna dla sprawy i coś jej zagraża. Kto jest mordercą, czemu została porzucona i co teraz ma ze sobą zrobić?


Dawno nie czytałam nic Tess Gerritsen, dlatego chętnie chwyciłam wznowienie Z zimną krwią. Wiem, że to łagodniejsza wersja autorki, ale miło się ją czyta. Połączenie kryminału z romansem nie zawsze się udaje, ale tutaj wychodzi to naprawdę fajnie.


Moje wrażenia


Tess Gerritsen bez wątpienia potrafi stworzyć fabułę, która zaintryguje czytelnika od pierwszych stron, Stworzyła fabułę, w której naprawdę sporo się dzieje, od początku jednocześnie prowadzi kilka wątków i w odpowiednich momentach je ze sobą splata. Dba przy tym o to, by wszystko miało sens. Jednak niczego nie zdradza, póki nie uzna tego za konieczne. Podoba mi się to, że fajnie pisze o prowadzonej sprawie, czytelnik ma szansę wraz z detektywami badać poszlaki i próbować odkryć sprawcę. Plus za to, że wcale nie było to takie proste. Wątek romantyczny nie jest tutaj moim ulubionym, zbyt szybko się to toczyło, ale zbytnio też nie przeszkadzał. Z zimną krwią to tytuł, który stawia na akcję oraz emocje, których nie brakuje.


Słów kilka o bohaterach


Jeśli chodzi o postacie, to są neutralni, ale w takim pozytywnym sensie. To zwykli ludzie, którzy robią, co mogą, by żyć najlepiej, jak potrafią. Nina mogłaby zgrywać bogatą panią, która chce tylko męża i dostatniego życia, a jednak poszła własną drogą. Zdobyła zawód pielęgniarki, żyła ciężką pracą i marzyła o szczęśliwym związku. Podobało mi się, że nie zgrywała paniusi w opałach, potrafiła być twarda i zawzięta, a jednocześnie pokazywała swoją wrażliwą naturę. Trochę trudniej scharakteryzować mi Sama, był bardzo tajemniczy i niedostępny, no i strasznie niezdecydowany. A jednocześnie miał w sobie coś takiego, że nie dało się go nie lubić.


Na zakończenie


Nie jest to nic ambitnego, ale nie mogę odmówić autorce, że nawet w tej łagodniejszej formie potrafi stworzyć coś naprawdę bardzo dobrego. Z zimną krwią, to tytuł, który umilił mi leniwe popołudnie i dostarczył sporej dawki wrażeń. Bo o ile wątek miłosny traktowałam jako miły przerywnik, to ten z bombami naprawdę mnie zaintrygował. I długo zajęło mi odkrycie wszystkich elementów. Z zaciekawieniem podążałam za detektywami i wraz z Niną przeżywałam wszystkie wydarzenia. Nie mam pojęcia, jak sama zachowywałabym się w takiej sytuacji i trochę imponował mi jej spokój. To naprawdę fajne połączenie kryminału z romansem, byłam zaskakiwana, niepewna, a nawet trochę zadowolona z tych miłosnych rozterek.


Z zimną krwią to taka lekka wersja dla tych szukających odrobiny kryminalnych klimatów bez drastycznych opisów i lejącej się litrami krwi. Do tego połączony z uczuciami rodzącymi się w najmniej odpowiednim momencie. Zgrabnie połączone, intrygujące i godne poświęcenia czasu na lekturę.

Dział: Książki
piątek, 16 wrzesień 2022 12:40

Zapowiedź: Neon Gods

Wydawało mi się, że on istnieje tylko w mitach…

Hades spędza życie w cieniu i nie ma zamiaru z niego wycho­dzić. Niespodziewanie jednak wpada mu w ręce Persefona, która szuka u niego ratunku. Kiedy Hades odkrywa, że dzię­ki niej może dokonać zemsty, której pragnął przez lata, pos­tanawia dziewczynie pomóc – za pewną cenę. Jednak z każdą kolejną nocą bóg ciemności coraz bardziej rozsmakowuje się w Persefonie i wreszcie gotów jest wyruszyć na wojnę z całym Olimpem, aby zatrzymać ją przy sobie…

Dział: Książki
wtorek, 06 wrzesień 2022 07:28

Martwe lwy

 

„Nie da się zestarzeć, nie przywykając do tego, że istnieją sprawy, których nie jesteś w stanie zmienić... a pewne sprawy zmieniają się, nawet jeśli o tym nie wiesz”.

Pierwszy tom serii („Kulawe konie”) dostarczył sporej satysfakcji czytelniczej, rewelacyjnie bawiłam się, emocjonowałam scenariuszem zdarzeń, doceniłam portrety postaci, wpasowałam w klimat. Wszystko to otrzymałam również w drugiej odsłonie, a jednak „Martwe lwy” mniej wciągały. Okazało się, że aby dobrze spędzić miło czas przy powieści Micka Herrona musiałam wykazać się akceptacją specyficznego humoru. Konsekwentnie wprowadzał go do zachowań postaci, a zwłaszcza jednej. Nieszczególnie ujmował, chociaż nadawał lekkości mrocznie brzmiącym zdarzeniom, może komuś innemu sprawi większą radość.

Podejrzewam, że bohater Jackson Lamb jeszcze niejednokrotnie zaskoczy, czasem zniesmaczy, kiedy indziej zaimponuje przebiegłością. Pozostali nieudacznicy i wyrzutki z głównego nurtu tajnych służb Regent’s Park, zesłańcy do strefy owianej wstydem zapomnienia, cechowali się oryginalnymi osobowościami, rozmaitym podejściem do pracy w charakterze szpiega, osobliwymi nawykami i przyzwyczajeniami. Sztuczny zlepek kontrastowych agentów, mających chęć coś udowodnić sobie i światu, z mniejszym lub większym ego, nie wydawał się tworem rokującym sukces. Jednak drzemiący potencjał powoli, acz z trudem, jakby na przekór wszystkiemu, uaktywniał się.

Grupa uwikłała się w sprawy o wadze bezpieczeństwa państwowego, a zwłaszcza londyńskiego. Poszła na pierwszą linię frontu, lecz nikt nie chciał przyznać oficjalnie, że z nimi współpracował lub coś im zlecił. Kulawe konie musieli działać w cieniu, bez należytego wsparcia, w skrajnie okrojonym budżecie. I co tu dużo mówić, ich wzajemne relacje pozostawiały wiele do życzenia. Sporo w powieści działo się, kilka warstw akcji, każda ciekawa do śledzenia. Wrażenie robiły nagłe zwroty akcji, zmieniające się oblicza interpretacji, dynamiczne klucze rozwiązywania tajemnic. Nic nie było takim, jakim na pierwszy, czy drugi, rzut oka się wydawało. Nawet zbiegi okoliczności zgrabnie pogrywały z domysłami czytelnika. Autor nie oszczędzał bohaterów, wystawiał na niebezpieczne misje. Atrakcyjnie wchodził w umysły, a i tak nie byłam pewna kierunku i przebiegu kontynuacji fabuły. Narracja lepiej dopracowana niż w pierwszym tomie. Może to zasługa tłumaczenia. Kiedy umarł dawny brytyjski szpieg i pozostawił zagadkową wiadomość, natychmiast włączyły się alarmy w służbach kontrwywiadu. A w Slough House budziły się z marazmu porażki i wykluczenia całkiem sprawnie funkcjonujące umysły. Była szansa, że pod odpowiednio prowadzonym dowództwem coś zdziałają, właściwie ułożą pionki planszy gry na śmierć i życie, zajrzą w wartki strumień rosyjskiej przeszłości z czasów zimnej wojny.

Dział: Książki
czwartek, 01 wrzesień 2022 19:08

Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite

„Zacieramy w umyśle złe rzeczy, szczególnie wtedy, gdy sami się do nich przyczyniliśmy…”

W zeszłym roku miałam okazję spotkać się z „Kobietą w czerni. Rączką”. Trafiłam z wyborem, ponieważ książka okazała się fantastyczną przygodą i niemal w pełni zaspokoiła pokładane oczekiwania. Dlatego z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po kolejny utwór Susan Hill „Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite”. Otrzymałam zbiór opowiadań rozpisanych w tonacji grozy. Również się nie zawiodłam. Z zaangażowaniem mknęłam niesiona pragnieniem jak najszybszego poznania mini opowieści. Aktywowałam wyobraźnię i odczuwałam sympatyczny dreszczyk emocji podszyty nadnaturalnością. Zadziorne pomysły na fabułę, nieoczekiwane rozwiązania, nieszablonowe uwikłania. Wdzięczne dla imaginacji historie podgrzewały zmysł śledzenia pierwszego planu i obserwowania obrazów skrywających się za kotarą drugiego. Narracja całkowicie mi przypasowała. Zgrabnie niosła i sugestywnie budowała napięcie. Atmosferę opowiadań często owiewała luźna lub gęsta mgła wiktoriańskiego klimatu, zakurzonych wiekowych sekretów, groźnych przerażających sekretów. Niekiedy intryga delikatnie splatała się niepewnością, kiedy indziej z wyraźnym wzorem horroru. Postaci mierzyły się z czymś nienamacalnym i niewyjaśnionym, a przy tym posępnym, zwodniczym, wykradającym zdrowe zmysły i wystawiającym na szwank zdrowie psychiczne.

„Zagrabione życie” pamiętnikarskim tekstem wchodziło w niebywałą historię manipulowania sferami życia i śmierci, niefrasobliwego igrania z przeznaczeniem. Odwiedzało obszary czegoś odwiecznie niezrozumiałego, niepoznanego, budzącego trwogę. Zakończenie wymykało się przewidywaniom, bardzo mi przypasowało, pozostawiło z frapującym wspomnieniem. „Lalka” sugestywnie przeniosła w podmorskie pustkowie, odludne miejsce, ponurą okolicę, zamglone kontury kościelne, stary cmentarz i opuszczony dom. Narrację prowadziły przywołane z pamięci migawki z dzieciństwa i porcelanowa lalka. Intrygująca przeszłość, pozornie drobne zdarzenia a silnie determinowały przyszłość. Czystej postaci zło kryjące się w człowieku. Niepojęte mistyczne sztuczki, trudne do wyjaśnienia. „Mężczyzna z obrazu” efektownie przemówił. Połączył wenecki klimat z magicznym zaklinaniem rzeczywistości. Plastycznie oddał efekt zamknięcia, bezsilności wobec przeniesienia się w inny wymiar, osobliwych zjawisk i niewyobrażalnej tragedii łączącej losy wielu osób. Empatycznie odbierałam emocje postaci, obezwładniający strach i paraliżującą trwogę. Przewidywalny scenariusz, lecz wdzięczne odmalował nadciąganie nieuniknionego, ze stygmatem niszczenia mającym początek w osiemnastym wieku, z sidłami fantazji i zmór.

„Torba podróżna” kręciła się wokół źródeł rewanżu. Udowodniła, że zemsta zemście nierówna. Przewrotność krzywego uśmiechu losu, zamiana ról ofiary i oprawcy, niejednoznaczność w interpretacji incydentów, zachowań i motywów. Widzenie czegoś, czego nie doświadczyło się, a można było przywołać nocnymi motylami. „Dwudziesty pierwszy” rozpoczął się od relacji pożaru siedemnastowiecznego budynku, strawienia przez ogień zatrważającej tajemnicy. Chłopięca przyjaźń, znikanie i pojawianie się duszy. Realnej i uświadomionej lub złudnej i podświadomej. Rozpamiętywanie przeszłości nie zawsze okazywało się bezpieczne, zwłaszcza uwikłanej w stratę. „Alice Baker” umiejętnie oddziaływała na wyobraźnię. Odwoływała się do klasycznych chwytów budowania grozy. Jednocześnie czarująco prowadziła ścieg złożony z obrzydliwego zapachu butwienia, zgnilizny i rozpadu. Wymieszała go z widmowymi zjawami, ponurością starego budynku, straszliwym lękiem i koszmarnym przeczuciem wydarzenia się czegoś okropnego. Praca biurowa powoli zmieniała się w horror nawiedzenia miejsca i przywołania zapomnianych faktów. „Frontowy pokój”, żywiołowo odbierane opowiadanie, łączyło elementy diabelskiej odsłony ludzkiej duszy i kontrastowało z religijnym pojmowaniem dobra. Przebiegało w zgodzie z przesłaniem, że żaden dobry uczynek nie pozostaje bez kary. Fabuła schematyczna, ale niosła ładunek emocjonalny, zwłaszcza w finalnej odsłonie, dałam się zaskoczyć.

Dział: Książki
sobota, 27 sierpień 2022 21:26

Extasia

 

Co myślicie o powieściach dla młodzieży? Bo mi zawsze kojarzą się one z naiwną miłością i niezłomną siłą oraz chęcią zmienia świata. Dlatego, kiedy w swoje ręce dostałam powieść „Extasia”, nie miałam wielkich oczekiwań. Mimo to skusił mnie opis, który zostawiał dużo miejsca na niedopowiedzenia i domysły.

Przyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej o Claire Legrand, ale nagłówek „bestselerowa autorka New York Timesa” bardzo rozbudził moje oczekiwania. Potem, już po lekturze „Extasii” z pełnym przekonaniem stwierdzam, że ta zachęcająca reklama jej twórczości nie była wcale przesadzona.

Aby opowiedzieć cokolwiek o „Extasii”, należy zacząć od Amitry, głównej bohaterki tej historii, która zupełnie nie specjalnie wywróciła życie mieszkańców swojej wioski do góry nogami, a w zasadzie można powiedzieć, że przewróciła je na drugą stronę rzeczywistości. Przystań, bo tak nazywa się to miejsce to mała osada, w której ludzie przestrzegają boskich praw i przykazań. Oczywiście, jak w każdej takiej wiosce, zdarzają się odstępstwa od normy. Przykładem może być matka Amirty, która została wygnana z Przystani, a później uśmiercona. Główna bohaterka stara się odrzucać wspomnienia o swojej rodzicielce i historiach, które opowiadała. Jednak kiedy trafia na potajemne spotkanie świętych dziewczyn, jej życie diametralnie się zmienia.

Czytałam „Extasię” z zapartym tchem. Dniami i nocami. Nie mogłam się od niej oderwać. Jest to niezwykle pierwotna, magiczna, brutalna i pasjonująca historia o tym, że prawdziwe życie zaczyna się wtedy, kiedy pęka bańka mydlana wokół nas.

Najbardziej podobał mi się dualizm postaci, zwłaszcza Amitry. Czy dziewczyna jest świętą wybraną przez starszyznę, niosącą pocieszenie mieszkańcom wioski? A może czarownicą, która poddaje się mocy Extasii i spiskuje z diabelskimi siłami? A może jedno i drugie, ale czy da się to jakoś połączyć? Jedno jest pewne, autorka doskonale buduje klimat i napięcie, które nie pozwala oderwać się od tej historii.

„Extasia” jest powieścią młodzieżową. Jednak nie znajdziecie tu ani naiwnej miłości, ani niezłomności. Bohaterowie tej historii wydają się bardzo realni, słabi. Jednak to, co muszą wycierpieć w drodze do celu, często podnosi ciśnienie i sprawia, że odnajdujemy w nich tajemnicze pokłady siły. No bo jak? Jak można się godzić na bicie i tortury w imię oczyszczenia z grzechów? Jak można godzić się na katowanie własnych dzieci. Nie jest to jednak najgorsza rzecz, przez jaką muszą przejść bohaterowie.

Tak naprawdę ciężko jest streścić i ocenić to, co dzieje się na łamach tej historii. Mamy tu pierwotną mroczną siłę magii i purytańskie zasady życia. Jak wyszło połączenie tych dwój skrajnych obrazów świata? Niesamowicie!

Dział: Książki

Najlepsze przyjaciółki Sophie i Agatha dowiedzą się, jak powstają bajkowe legendy. Akademia dobra i zła to miejsce, w którym chłopcy i dziewczynki szkolą się, aby zostać bajkowymi bohaterami lub złoczyńcami. Aspirująca do roli księżniczki Sofia jest pewna, że zostanie wybrana do szkoły Dobra, gdzie będzie miała szansę pójść śladami Kopciuszka i Królewny Śnieżki.

Dział: Seriale
poniedziałek, 22 sierpień 2022 17:30

Zapowiedź: Lucyfer. Dziki gon. Tom 3

Trzeci tom serii rozgrywającej się w wymyślonym przez Neila Gaimana uniwersum Sandmana. Tytułowy Lucyfer bawi się w dom. Na swoją nową przystań wybiera spokojną wioskę w Yorkshire, gdzie od czasu do czasu chce zapraszać na obiad martwych i potępionych.

Dział: Komiksy
niedziela, 21 sierpień 2022 18:18

World of Warcrarf: Dzień smoka

 

Kilka lat temu, podczas studiów, znajomi zarazili mnie fascynacją grami typu MMORPG. Jedną z nich był World od Worcraft. Gra w tamtym czasie skradła moje serce(i cały wolny czas przez kilka tygodni). Tym bardziej ucieszyłam się kiedy pojawiła się okazja do zapoznania się z Dniem Smoka - jest to rozszerzenie uniwersum znanego fanom z gry. Książka opowiada o przygodzie maga Rhonina, który udaje się na tajną misję.

Fabuła jest raczej mało skomplikowana - główna oś fabuły oparta jest o misje Rhonina, któremu pomaga elfka Vereesa Bieżyświat. Jej głównym zadaniem jest doprowadzenie maga do portalu, skąd wyruszy on w dalszą drogę, jednak pojawiające się przeszkody sprawią, że jej rola będzie zdecydowanie wykraczać poza początkowe ustalenia. Sam tytuł sugeruje nam obecność fantastycznych stworzeń - i tu nikt się nie zawiedzie. Świat przedstawiony jest także dość prosty - są ci źli, są ci dobrzy i jest misja do wypełnienia.
Wielkim plusem książki jest to, że właściwie nie musimy znać innych dzieł autora żeby poczuć ten fantastyczny klimat Warcrafta. Choć wiadomo,że chociażby podstawowa znajomość świata przedstawionego w książce bywa przydatna. Pierwsze kilka stron może wprawić czytelnika w lekkie osłupienie ze względu na mnogość postaci i miejsc. Jednak bez problemu szybko możemy się wciągnąć w świat Azeroth.

Podsumowując jest to dobra pozycja do przeczytania przede wszystkim dla fanów gry, ale nie tylko. Tak naprawdę polubi ją każdy kto lubuje się w fantastyce typu magia i miecz. Co więcej - będąc fanem gry mamy większą możliwość swobodnej interpretacji świata, a sama powieść może nas niejednokrotnie zaskoczyć. Jednocześnie doceniam zwięzłość historii - autor postarał się zawrzeć w niej wszystko co ważne, bez nadmiernego rozciagania.

Dział: Książki
poniedziałek, 01 sierpień 2022 13:07

Królestwa i chaos

 

Po raz pierwszy Rezkin zostawił za plecami żyjących wrogów. Była to pomyłka, ale musiał ją popełnić, jeśli zamierzał zachować honor przyjaciół. I ich szacunek.

Dział: Książki