Rezultaty wyszukiwania dla: Paul Pope
Hellblazer. Paul Jenkins. Tom 2
John Constantine powraca. W trenczu, z papierosem, z wiecznie zmęczonym spojrzeniem i jeszcze bardziej zmęczoną duszą. W drugim tomie swojej opowieści spod pióra Paula Jenkinsa znów będzie musiał zmierzyć się z demonami – zarówno tymi z innych wymiarów, jak i tymi wewnętrznymi. To Hellblazer w pełnej krasie: brudny, mroczny, melancholijny. I całkiem piekielnie dobry.
„Hellblazer. Tom 2” w wykonaniu Paula Jenkinsa to kontynuacja zbiorczej edycji przygód kultowego brytyjskiego maga. Tym razem dostajemy jedenaście historii – od jednozeszytowych nowelek po rozbudowane pięcioczęściowe opowieści. Constantine zostaje wezwany na farmę w Yorkshire, gdzie dzieją się rzeczy co najmniej niepokojące, a w tle przewijają się legendy arturiańskie, celtyckie duchy, wilkołaki, opętania i stare, magiczne długi, które domagają się spłaty. Obok wątków fantasy i horroru pojawiają się także opowieści bardziej przyziemne – o relacjach rodzinnych, miłości, samotności i odpowiedzialności.
To Constantine w pełnym spektrum: raz zadziorny cwaniak z pubu, innym razem zmęczony życiem człowiek, który mimo wszystko próbuje zrobić coś dobrego. Choć zwykle za późno.
Paul Jenkins nie próbuje być drugim Ennisem. I dobrze. Zamiast iść w szok, wybiera ton bardziej refleksyjny – choć nie rezygnuje przy tym z typowego dla serii brudu i piekielnego ciężaru. Najmocniejszą stroną tego tomu jest właśnie różnorodność: od klasycznych ghost stories, przez arturiańskie reinterpretacje, po kameralne dramaty. I to działa – w większości.
Nie wszystkie historie są równie dobre. „Rozpaczliwie szukając czegoś” czy ckliwe „Powiedz mi” to przykłady, gdzie scenariusz i warstwa graficzna nie do końca się zgrywają, a pastelowa kreska Pope’a w Hellblazerze to jednak... spory dysonans. Ale są to potknięcia na tle naprawdę solidnej całości.
Wizualnie album trzyma się stylistyki znanej fanom serii – nie jest pięknie, ale ma być klimatycznie. Phillips, Adlard, Pleece – wszyscy dobrze czują ten świat. Ten Londyn, w którym magia nie błyszczy, tylko cuchnie. Gdzie klątwy są tak samo naturalne jak brudna herbata i przemoczony płaszcz. Czuć też więź Jenkinsa z tą postacią – Constantine jest tu bardziej człowiekiem niż bohaterem. Znowu coś spieprzy, znowu ktoś przez to zginie. Ale pójdzie dalej.
„Hellblazer. Paul Jenkins. Tom 2” to kawał porządnego komiksu. Może nie genialnego, może nie przełomowego – ale bardzo równego i satysfakcjonującego. Dla miłośników Johna to kolejna obowiązkowa cegiełka do kolekcji. Dla nowych czytelników – może nie najlepszy punkt wejścia, ale na pewno solidny dowód na to, że seria po latach nadal ma sens i serce.
Jenkins nie zmienia reguł gry, ale wie, jak w nią grać. I gra bardzo dobrze. Constantine znów przegrał kilka bitew, zyskał kolejne blizny i stracił parę złudzeń. Ale nadal walczy. I za to go uwielbiamy.
Krasnoludy Ooram z Bractwa Wykluczonych. Tom 4
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
FANTASTYCZNY FESTIWAL WYOBRAŹNI STARFEST 2023
LUBLIN, 20-22 października 2023 r.
Organizatorzy:
Fundacja Po Innej Stronie Mocy i Targi Lublin S.A.
Wielki powrót Asteriksa i Obeliksa w nowej przygodzie!
Jest rok 1959 n.e. Scenarzysta René Goscinny i rysownik Albert Uderzo są pod ogromną presją. Muszą stworzyć oryginalną serię komiksów czerpiących z kultury francuskiej do pierwszego numeru magazynu „Pilote”, który ma się ukazać kilka tygodni później. W mieszkaniu Alberta Uderzo dwaj autorzy łamią sobie głowy podczas sesji „burzy mózgów”, teraz już historycznej:
Zapowiedź: Diuna. Powieść graficzna. Księga 2. Muad'Dib
STRACH TO MAŁA ŚMIERĆ, A WIELKIE UNICESTWIENIE. STAWIĘ MU CZOŁO. NIECHAJ PRZEJDZIE PO MNIE I PRZEZE MNIE, A KIEDY PRZEJDZIE, OBRÓCĘ
OKO MEJ JAŹNI NA JEGO DROGĘ. KTÓRĘDY PRZESZEDŁ STRACH, TAM NIE MA NIC. JESTEM TYLKO JA.
Diuna. Powieść graficzna, Księga 2. Muad’Dib to drugi z trzech tomów graficznej adaptacji bestsellerowej powieści Franka Herberta z 1965 roku.
Zapowiedź: Peter V. Brett „Pustynny Książę”
Ich rodzice ocalili ludzkość. Oni będą musieli ją poprowadzić.
Od zejścia Wybawiciela do Otchłani minęło piętnaście lat.
Nowy świat stał się miejscem względnie bezpiecznym, a ludzie prawie zapomnieli, czym jest prawdziwy strach przed Nocą.
Gwiezdna ofensywa komiksowa 2021
Wiosną 2021 roku rozpocznie się gwiezdna ofensywa wydawnictwa Egmont Polska na rynku komiksowym. W kwietniu i maju, zaledwie kilka miesięcy po premierze w USA, na rynek trafią pierwsze tomy trzech nowych serii osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen: Star Wars, Darth Vader oraz Łowcy nagród.
Joe Hill, syn Stephena Kinga, koordynatorem nowej linii komiksowych horrorów w DC Comics
Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics. Efekty niezwykłej współpracy cenionego pisarza oraz DC Comics, w Polsce będą dostępne dzięki staraniom wydawnictwa Egmont Polska.
Remedium
Paulina Gaworska szybkim krokiem zmierzała w stronę wynajmowanego mieszkania w Łodzi. Było już późno, a ona niedługo miała mieć ostatni autobus w rodzinne strony. Może i zdziwiły ją zamknięte na klucz drzwi mieszkania -w końcu Karina, jej współlokatorka, w ogóle o to nie dbała- ale pośpiech sprawił, iż nie zastanawiała się nad tym dłużej. Chciała jeszcze pożegnać się z koleżanką, lecz zamknięte drzwi do jej pokoju wyraźnie wskazywały, iż dziewczyna jest czymś obecnie zajęta. Paulina wyszła, nie zdając sobie sprawy, że właśnie podpisała na siebie wyrok.
Tomek Gąsior wraz ze ściągniętym z Krakowa Przemkiem Strawczukiem mają przed sobą nie lada zadanie- ktoś torturował młodą kobietę, z sadystyczną precyzją wbijając igły w narządy wewnętrzne ofiary. Karina nie miała wrogów, nikomu nie nadepnęła na odcisk; motywu -prócz szaleństwa sprawcy- chwilowo brak. Ale morderca zostawił coś jeszcze: osobliwą wiadomość, skierowaną do nieobecnej współlokatorki zmarłej: "Gdybyś otworzyła te drzwi, ona wciąż by żyła".
Pierwsze sto stron Remedium było ciężką przeprawą. Do teraz nie wiem, czy wpływ na to miał styl pisania autora, czy może jednak kukiełka- innymi słowy postać Przemka Strawczuka. Od chwili, w której pojawił się w Łodzi, nie mogłam go znieść; kręcił nosem niemalże na wszystko, od wynajętego dla niego przez policję mieszkania, aż do towarzystwa innych policjantów (a już szczególną irytację krakowskiego śledczego budziły "ptasie" nazwiska współpracowników). Wydawało się, jakby poprzez swoje milczenie i odrzucanie prób nawiązania kontaktów przez innych chciał pokazać wszystkim, kto tu rządzi. Może po prostu "ten typ tak ma", a może zwyczajnie uważał się za światowego specjalistę. Na szczęście dalsze wydarzenia po części starły to jego samozadowolenie.
Pan Radosław Rutkowski zdecydowanie miał dobry pomysł na tę historię. Choć w świecie policyjnym panuje przekonanie, że nie istnieje morderstwo doskonałe, to zamordowanie młodej kobiety początkowo zakrawało właśnie na takowe. Zero odcisków palców, obuwia, czegokolwiek. Żadnych brakujących przedmiotów, które mogłyby wskazywać na obsesyjne zainteresowanie sprawcy. Ofiara nie miała wrogów, a w takim wypadku śledczy ponownie natrafili na ślepy zaułek. Pozostało im jedynie czekać na powrót Pauliny Gaworskiej; wierzyli, że może ona będzie potrafiła wskazać im choć cień poszlaki. I do postaci Gaworskiej mam kolejne, drobne "ale". Rozumiem, że dziewczyna jest w szoku po śmierci koleżanki, a późniejsze morderstwa wskazują jasno, iż krwawe wiadomości sprawcy kierowane są właśnie do niej, ale... nie lepiej byłoby raz a dobrze wziąć się w garść i pomóc policji, skoro psychopata kontaktuje się tylko z nią, zamiast cały czas rozpaczać nad swoim losem? Rozumiem strach, panikę, wszystko- ale to właśnie jej opanowanie mogłoby doprowadzić do jego ujęcia, a co za tym idzie zakończenia tej chorej gry.
Wspomniałam na początku, że autor miał dobry pomysł na fabułę. Pan Rutkowski w postaci mordercy "umieścił" odczucia wiele osób względem społeczeństwa. Codziennie dochodzą do nas informacje o czyjejś obojętności, która doprowadziła do tragedii. Codziennie mijamy osoby bezdomne, słyszymy o porzucaniu zwierząt w lasach, o mordowaniu własnych, nowonarodzonych dzieci przez matki. Czy więc społeczeństwo nie jest pełne morderców? Czy sprawca z Remedium poprzez zabijanie nie chciał jasno pokazać, jakimi bestiami jesteśmy w rzeczywistości? A może chce nas nauczyć reagowania na czyjeś krzywdy? Owszem, szczytny cel, jednakże poprowadzony trochę nie w tym kierunku. Można uczyć ludzi bez zabijania innych członków społeczeństwa, szczególnie, że nie popełnili oni żadnego wykroczenia. Z drugiej strony potrafię zrozumieć bezsilność sprawcy odnośnie tego, co współcześnie dzieje się na świecie.
Remedium na pewno punktuje u mnie właśnie za motyw sprawcy, którym nie było bezmyślne zabijanie dla własnej przyjemności, lecz (może to dziwnie zabrzmi) mordowanie dla wyższego celu. Jedyne zmiany, jakie wprowadziłabym, to w kreacjach wspomnianych bohaterów, nadające im trochę prawdziwego życia, dozę emocjonalności, gdyż mimo łez Pauliny i nierzadkiego współczucia Strawczuka dla dziewczyny to wszystko zdaje się za bardzo sztywne, nierealne.
Bestseller "Chata" wkrótce w okładce filmowej
Już 1 marca swoją premierę będzie miał międzynarodowy bestseller „Chata” w okładce filmowej.
Podczas rodzinnych wakacji zostaje porwana Missy, najmłodsza córka Mackenziego Allena Phillipsa. Na pustkowiach Oregonu, w opuszczonej chacie, znaleziono ślady wskazujące na to, że ktoś ją brutalnie zamordował. Po czterech latach pogrążony w ogromnym smutku ojciec dostaje tajemniczy list. Wnioskuje, że napisał do niego sam... Bóg.