Rezultaty wyszukiwania dla: Jez
Portal 2018 - Plany Wydawnicze na II połowę roku
Plany Wydawnicze 2018
Podczas 29 edycji Pionka odbyła się prezentacja nowości wydawniczych Portal Games, koncentrująca się na tytułach, które ukażą się w drugiej połowie 2018 roku. O części tytułów już informowali podczas Portalkonu... ale część to zupełne nowości! A i tak to jeszcze nie wszystkie ich zapowiedzi...
Europa o północy
Drugi tom cyklu „Pęknięta Europa”.
Jedna z najbardziej wyjątkowych powieści SF tej dekady. Powieść nominowana do nagrody im. Arthura C. Clarke'a.
W podzielonej Europie wyrastają kolejne quasi-państewka. Dla Jima, oficera wywiadu, to koszmar. Co tydzień z zaprzyjaźnionego dotychczas kraju wypączkowuje nowy organizm państwowy, który może – ale nie musi – sprzyjać interesom Anglii. Trudno za tym wszystkim nadążyć. Jednak sytuacja ma się jeszcze pogorszyć. Atak nożownika w londyńskim autobusie rzuca go w świat, w którym jego służba przygotowuje się do starcia z innym wszechświatem i w którym pojawia się człowiek mogący dzierżyć klucz do najściślej strzeżonych tajemnic Europy...
Sfinks
POSTĘP TECHNOLOGICZNY TO BEZLITOSNE BÓSTWO...
Starożytny Egipt był uporządkowaną cywilizacją, w której duchowość, rządy, społeczeństwo i gospodarka łączyła zasada harmonii. Dziś mamy do czynienia z uniformizacją naszej planety pod władzą bezwzględnego bóstwa: postępu technologicznego. Larry Page, współzałożyciel firmy Google, powiedział: „Jeśli nie wiemy, w jakim miejscu jesteśmy, nie wiemy też, dokąd podążamy. Ale to nie szkodzi: big data wiedzą to za nas”.
Przeklęci Święci - fragment 1
Bicho Raro to oniryczne miasteczko w stanie Kolorado, do którego zmierzają pątnicy w oczekiwaniu cudu. Nie każdy jednak wie, że z cudem wiążą się konsekwencje, którym trzeba stawić czoła. I nie każdy jest na to gotowy.
Trzy osoby z rodziny Soria, w której od wieków rodzą się święci, muszą zmierzyć się z rodzinną legendą i odpowiedzialnością. Pozornie niedostępna i zimna Beatriz uważa, że nie dotyczą jej uczucia i porywy serca, Joaquin jako tajemniczy Diablo, Diablo oddaje się pasji prowadzenia nielegalnej rozgłośni radiowej, a Daniel – mianowany przez rodzinę świętym z Bicho Raro – zdaje się czynić cuda dla wszystkich poza sobą.
Jak cuda odmieniają los pątników, tak los rodziny Soria odmieni się wraz z przybyciem do miasteczka Pete'a Wyatta i historią pewnej miłości.
Tancerze burzy
„Tancerzy burzy” czytałam już dawno. Pięć lat u mnie to dużo. Przez ten czas diametralnie zmienił mi się gust, a to, co bawiło mnie, teraz wywołuje uczucie politowania. Ponieważ wydawnictwo wznowiło serię, postanowiłam odświeżyć sobie tę książkę oraz zapoznać się z pozostałymi częściami.
Główną bohaterką jest szesnastoletnia Yukiko. Dziewczyna, tak jak jej ojciec, jest łowczynią podległą szogunowi. Choć tak naprawdę więcej czasu spędza na zabieraniu ojca z różnych tawern, gdy ten pijany i odurzony ledwo trzyma się na nogach. Rzecz dzieje się jak się z zapewne każdy już domyślił, w Japonii. Tylko jak połączyć steampunk z bogatą japońską kulturą? Jak widać, można.
Autor rzuca nas od razu w świat przedstawiony. Osobom niezaznajomionym z kulturą Japonii, nazwami, czy japońskimi zwrotami grzecznościowymi może być ciężko się odnaleźć w fabule. Z drugiej strony ja problemu z tym nie miałam. Pomocny jest słowniczek na końcu książki.
Ogromnie podobała mi się kreacja postaci. Znajduję je jako bogate, pełne tajemnic. Co więcej, fabuła realnie wpływa na postacie. Zmieniają się one wraz z wydarzeniami, reagują na to, co je spotyka, a każda decyzja jest logiczna i uzasadniona. Zżyłam się z nimi, zależało mi na nich i gorąco im kibicowałam.
Podobało mi się również zróżnicowanie postaci. Oczywiście mamy postacie wyraźnie złe i te dobre. Jednakże da się tutaj dostrzec sporo szarości. Bohaterzy pozytywni mają swoje za uszami i nie każdemu zachowaniu (czy to z przeszłości, czy obecnemu) można przyklasnąć z aprobatą. Zdarzają się także postacie, których decyzji nie możemy być pewni. Zdarzy sie postać, co do której czynów możemy się zdziwić.
Niestety jedyna całkowicie negatywna postać została zbyt słabo zarysowana. Właściwie w wyobraźni widziałam go jako chłopczyka, który wiecznie tupał nóżką. Jak można bać się takiego przeciwnika?
Świat przedstawiony. Ach! Jaki on jest bogaty, jak pięknie są wykorzystane legendy japońskie, jak cudnie współgrają z wyobraźnią autora. Jest on niezwykle barwny, bogaty, rzekłabym, że z rozmachem. Można w nim całkowicie zatonąć. Oczywiście nie wiem, jakie legendy są rzeczywiście obecne w japońskiej kulturze, a ile to wymysł autora, ale ja jestem zachwycona.
Świat zniszczony przez człowieka tak bardzo, że żadne zwierzęta już nie żyją, a kwiaty nie kwitną, kasty, niepodzielna władza w rękach narcystycznego, oderwanego od rzeczywistości mężczyzny, choroba tocząca ludność, społeczeństwo, które trzyma się w ryzach za pomocą narkotyków, palenie „nieczystych” – to tylko początek opisu tego brutalnego i niesprawiedliwego świata. Dla zwolenników antyutopii pozycja idealna.
Jednak nie wszystko jest kolorowe. Mam drobną uwagę co do języka. Ciężko mi go określić. Toporny? Kwadratowy? Brakowało mu płynności, lekkości. Nie wiem, czy to ze stylem autora, czy tłumaczki się nie polubiłam, ale zdaje sobie sprawę, że to może być moje subiektywne odczucie, którego nie podziela nikt inny.
Po książkę pierwszy raz sięgnęłam zaciekawiona, czym steampunk jest. Pięć lat temu jakoś ten gatunek nie był popularny w Polsce. Obecnie także nie bardzo. Wprawdzie nie czytałam nic więcej z tego gatunku, jednakże nie uważam, że to jest dobry wybór na rozpoczęcie przygody z nim. Urządzeń na parę tutaj nie uświadczymy, a i Japonii widzianej oczyma wyobraźni autora daleko do wiktoriańskiej Anglii. Niemniej polecam tę pozycję z całego serca.
Mam na imię Zero
Nowość dla młodszego czytelnika od Naszej Księgarni.
Zero nigdy jeszcze nie dotknął żadnej żywej istoty, nie doświadczył zimna ani gorąca, nie wie, co to wiatr i śnieg. Żył w Świecie, strzeżonej przestrzeni, gdzie został wyszkolony do pilotowania wojskowych dronów. Jego przewodniczką była Madar: głos, który go nagradzał i pocieszał. Kiedy pewnego dnia w Świecie zapadła ciemność, Zero uznał, że to nowy sprawdzian jego umiejętności. Zdołał wydostać się na zewnątrz. Do prawdziwego świata, w którym występują śnieg i mróz, a komunikacja nie odbywa się za pośrednictwem ekranów dotykowych... Czy nauczy się w nim funkcjonować? Niełatwo zapomnieć, jak się zostało wychowanym...
Fistaszki zebrane 1985-1986
W maju nakładem Naszej Księgarni ukazał się kolejny tom Fistaszków.
Fistaszki" wkraczają w barwną połowę lat osiemdziesiątych wraz z nastolatkami włóczącymi się po centrach handlowych, punkami (Snoopy z irokezem!), zabójczymi pszczołami i kometą Halleya. Dzieciaki wyjeżdżają na obóz przetrwania, asa lotnictwa z czasów pierwszej wojny światowej rozkłada grypa, Charlie pozuje do sesji zdjęciowej w kostiumie kąpielowym, a Peppermint Patty dostaje zrzędliwego korepetytora... Do tego pojawiają się Molly Volley, nieznośna karierowiczka Tapioca Pudding, a także Spike i jego wierny kaktus!
Lód Czyściciel
1 czerwca premiera Pawła Kornewa "Lód Czyściciel", która wyjdzie w ramach Fabrycznej Zony.
Przygranicze to przeniesiony do krainy wiecznego mrozu kawałek naszego świata. Trafić może tam każdy - wystarczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze - za to wyrwać się stamtąd nie mogą nawet najsilniejsi czarownicy.
Lecz co się stanie, jeżeli zwyczajny świat i Przygranicze połączy stabilne przejście? Jak wpłynie na naszą rzeczywistość przenikająca z obcej rzeczywistości magia? Do jakich następstw doprowadzi takie oddziaływanie i jakie bestie może przywołać do istnienia? Czy nie trzeba będzie wówczas zatrudnić kogoś, kto potrafi stawić im czoła? Czyściciela... Jeśli zaś nastąpi taka konieczność, to czy z wyzwaniem poradzi sobie Aleksander Ledniew, zwany Soplem?
Prowokacja
“Prowokacja” to czwarty tom anielskiej serii Amy A. Bartol, która porwała czytelników na całym świecie. Po bardzo słabym “Zobowiązaniu” autorka wraca do formy i prezentuje kilka świeżych pomysłów. Nie bazuje na rozwiązaniach z poprzednich tomów, akcja nabiera tempa (czasami za bardzo) i wreszcie do dobrze już znanych czytelnikom bohaterów dołącza kilku nowych.
Autorka w tym tomie zdecydowała się na przerwanie pewnego schematycznego wątku i zdecydowanie wyszło to na dobre. Historia nie jest przez to tak przewidywalna i irytująca jak wcześniej. Na pierwszy plan wysuwa się anielska natura Evie. Czytelnik w końcu może się dowiedzieć więcej o jej historii i rodzinie. Do akcji wkracza także kolejny bohater, który ugania się za Genevieve, co jest już lekko męczące. Można to jednak wybaczyć Amy A. Bartol, ponieważ na horyzoncie pojawia się tajemnicza Anja. Postać kluczowa dla fabuły. To bardzo charakterna bohaterka, której - w przeciwieństwie do Evie - nie da się nie lubić.
Najsłabszym elementem serii jest właśnie ona. Zbyt rozchwytywana, zbyt chwiejna i zdecydowanie zbyt idealna. Seria skierowana jest do nastolatek i młodych kobiet, które pragną przeżyć romantyczną czytelniczą przygodę, toteż główna bohaterka budzi ogromne zainteresowanie wśród mężczyzn. Niestety Bartol przesadziła z jej magnetyzmem i mocą oddziaływania na płeć przeciwną. Gdy tylko na horyzoncie pojawia się nowy bohater, czytelnik ma 100 % pewności, że zainteresuje się on Evie. Historia staje się przez to przewidywalna i momentami irytująca.
Na uwagę zasługuje akcja, której część rozgrywa się w Polsce, a konkretniej w Toruniu. To miły akcent, dzięki któremu polski czytelnik przychylniej spojrzy na “Prowokację”. Pojawiło się też kilka zwrotów w naszym ojczystym języku.
Cykl “Przeczucia” rozpoczął się fenomenalnie, jednak po ciężkostrawnym “Zobowiązaniu” można było odnieść wrażenie, że to już koniec dobrej passy autorki. “Prowokacją” Amy A. Bartol pokazała, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa w gatunku fantastyki dla młodzieży. Jej seria nie należy oczywiście do literatury ambitnej, jednak autorka ma w sobie coś, dzięki czemu jej książki czyta się jednym tchem. Lekki styl w połączeniu z ciekawym pomysłem uzależniają czytelnika, przez co wady przestają być istotne. To cykl, który polecić można bujającym w obłokach kobietom, które mają ochotę oderwać się od rzeczywistości. Nie do końca nadaje się dla młodszych nastolatek ze względu na sceny erotyczne.
Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch i inne opowiadania
Do każdego wydarzenia z Twojego życia istnieje jakiś klucz... nie ten materialny, który otwiera konkretny zamek, nie. Kluczem najczęściej są ludzie, ich wspomnienia, informacje o Twoim losie. Wiedzą coś, o czym Ty nie miałaś pojęcia. Znają Cię, choć Ty widzisz ich po raz pierwszy na oczy. Aby jednak poznać prawdę, musisz mieć właśnie ów klucz... a czy go zdobędziesz i w jaki sposób, zależy już od Ciebie.
Jaką tajemnicę skrywa nowa pracownica, posiadająca dziennik zamykany na mosiężny zamek? Kto porzucił czarnoskóre dziecko w kaplicy benedyktyńskiego opactwa? Dlaczego młoda studentka Day stara się dostać w zastępy ponoć tajnego Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch? Może znajdziecie w tej książce klucz do odpowiedzi...
Kiedyś bardzo niechętnie podejmowałam się recenzji zbiorów opowiadań. O ile przeczytanie ich nie stanowiło dla mnie żadnego problemu, o tyle opisanie związanych z nimi odczuć już tak. Wiecie, w jednolitej historii łatwiej się połapać, dłuższe formy gwarantują jakby swoiste przyzwyczajenie się do występujących tam postaci. Mimo wszystko opowiadania to krótsza forma, a na m.in. dziesięć opowiadań takich bohaterów może przewinąć się bardzo wiele. Od jakiegoś czasu przełamałam jednak ową niechęć, skuszona kolejnymi, krótkimi historiami. Mimo że ich objętość jest znacznie mniejsza niż powieści, to niosą w sobie duży (o ile nie większy) ładunek emocjonalny. No i nie oszukujmy się, rozwinąć całą kłębiącą się w głowie historię na pięciu stronach to nie lada talent!
Pani Helen Oyeyemi wybrała sobie bardzo ambitny temat- ludzi oraz ich uczuć. Domyślam się, że poprzez przedstawienie nam historii, a także reakcji czy zachowań swoich bohaterów, starała się odnaleźć klucz do ludzkich emocji. Pokierować naszymi myślami w ten sposób, byśmy uszczknęli z tego coś dla siebie. Dlaczego jest to ambitnym zadaniem? Różnimy się od siebie, czasami bardzo znacznie. Nie istnieje jeszcze rozwiązanie, mityczny złoty środek na rzeczywistość, to, co mamy w danej sytuacji czuć bądź postawę, jaką mamy obrać. Autorka jednak podejmuje się wraz ze swoim czytelnikiem owego niezwykle trudnego zadania. Chce nam dać do myślenia, zaznaczyć, że rzeczywistość nie zawsze jest taka, jaką ją widzimy.
Krótka historia Stowarzyszenia Nieurodziwych Dziewuch kryje w sobie dziewięć opowiadań, zaś moim faworytem było ostatnie, pt. Jeżeli jakaś książka jest zamknięta, prawdopodobnie istnieje ku temu dobry powód, nie sądzisz. Opowiada o nowej pracownicy, do której wszyscy lgnęli (wręcz uważali ją za wzór w pewnych sprawach) mimo że kobieta praktycznie nie uczestniczyła w towarzyskim (a także plotkarskim) życiu firmy. W końcu uwagę współpracowników przyciągnął tajemniczy notes, zamykany na sporą kłódkę. Szybko zmienili nastawienie do dawnej koleżanki. Po przeczytaniu tego opowiadania wciąż zastanawiałam się, co też tak naprawdę kryła w sobie ta -bądź co bądź- intymna rzecz? Mojej ciekawości nie zaspokoiły pokrętne słowa bohaterki. Ten fakt stanowi dodatkowy urok opowiadań- pani Oyeyemi nierzadko zostawiała nas z niczym, żadnym konkretnym zakończeniem. Skłaniała nas do myślenia, dopisywania sobie własnych, odpowiednich dla nas zakończeń. Z jednej strony dobrze, zmuszała nas bowiem do wczucia się w historię całą sobą, do rozmyślania nad naszą postawą w danej sytuacji. Z drugiej jednak czasami wolałabym dostać odpowiedź "prosto do ręki".
Nie mogę przyczepić się do tego zbioru. Pióro autorki jest bardzo lekkie, swoje opowiadania okrasza odpowiednią dawką humoru, przez który przebija inteligencja twórczyni. Na pierwszy rzut oka są na tyle lekkie, że nie ma potrzeby zanadto się nad nimi skupiać, aby dostrzec ich sens, a jednak... coś się w nich kryje. Drugie dno, drugi sens. Coś, co ma przebić się do naszej podświadomości, skłonić do myślenia. Ode mnie Krótka historia... dostaje mocną czwórkę. Jeżeli -tak jak ja kiedyś- boicie się opowiadań, to polecam Wam właśnie tę książkę.