Rezultaty wyszukiwania dla: Gerry Duggan
Deadpool #02: Koniec błędu
Po lekturze pierwszego tomu nowych przygód Deadpoola czuć było pewien niedosyt. Przypomnę, iż nasz bohater z nawijką został ukazany w całkiem nowym świetle i nowej roli. Po Tajnych Wojnach Wade Wilson został jednym z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów na świecie. Wraz ze sławą przyszły bardzo duże pieniądze, którymi to finansował działalność drużyny Avengers. Jego życie w większości kręciło się teraz wokół imprez, balów i czy innej maści bankietów. Zleceń przybywało, ale jednocześnie brakowało czasu na ich podjęcie. W tym celu Deadpool założył grupę „Bohaterów do wynajęcia”, w skład której wchodzili sami pokręceni i dziwaczni byli najemnicy i zaczął działać na całym świecie. W sumie tom ten skupił się bardziej na poczynaniach tego zwariowanego zespołu, niż na Wilsonie, który przydział garnitur i przestał rzucać żartami.
Drugi tom Gerry Duggan rozpoczyna tak jak niegdyś. Mamy powrót starego, dobrego Deadpoola. Wątkiem przewodnim tej historii jest podróż Wilsona, jak to sam ładnie ujął, „wycieczka śladami tragedii”. Próbuje on odnaleźć wszystkie osoby, które kiedyś w jakikolwiek sposób mu dopiekły. Jest moc, jest akcja, no i co najważniejsze, jest charakterystyczny dla głównej postaci humor. Gościnnie pojawia się Iron Fist czy Shiklah – żona Deadpoola. Jednak kiedy już opowieść ma się rozkręcić, po pierwszych 20 stronach czytelnik otrzymuje typowy cliffhanger. Ciąg dalszy nastąpi w następnym tomie… Wszystko po to, aby przejść do kolejnej części tego albumu, w której to „Deadpool z dumą przedstawia opowieści o najemnikach do wzięcia”. Tak, tak. Jeśli wydawało Wam się, że tylko pierwszy tom skupił się na członkach „Bohaterów do wynajęcia”, wyprowadzę Was z tego błędu.
Dalsza część albumu „Koniec błędu” to zbiór luźnych opowiadań stworzonych w sumie przez siedmiu scenarzystów, które prezentują nam pomocników Wilsona. Poznajemy historie: Warrora - starożytnego wojownika, Slapsticka – bohatera przemienionego w kreskówkową postać, Foolkillera – wrażliwego najemnika, Stingray’a – naukowca od badań podmorskich, Solo – byłego członka sił specjalnych ze zdolnością teleportacji, czy Masacre – księdza natchnionego przez Deadpoola do walki ze złem za pomocą maczet. Ten ostatni otrzymał również osobną, większa historię opublikowaną w zeszycie „Deadpool: Masacre #1”, którą również zawiera ten album.
Na koniec czytelników czeka prawdziwa wisienka na torcie – opowiadanie „Deadpool 2099”. Dowiecie się w nim kim jest wygadana najemniczka z przyszłości i co wiąże ją z Deadpoolem naszych czasów.
Powyższe historie w dużym stopniu przybliżają nam z pozoru dziwnych i nieokiełznanych członków drużyny Wilsona. W pierwszym tomie z ich powodu panował chaos fabularny. Czytelnik praktycznie był wrzucony w wir wydarzeń z ich udziałem. Teraz możemy lepiej ich poznać i w pewnym stopniu dowiedzieć się, co skłoniło ich do dołączenia do zespołu Najemnika z Nawijką. Szkoda, że te opowiadania nie pojawiły się na samym początku poprzedniego tomu.
Czas na oprawę graficzną, a jest ona naprawdę zróżnicowana. Autorem pierwszej części z udziałem Deadpoola jest Scott Koblish, który współpracował z Dugganem przy zeszytach z poprzedniej serii. Jego kadry charakteryzują się sporą dynamiką i dużym stopniem detali. Osobiście lubię jego sposób prezentowania Deadpoola. Bardzo fajnie również wygląda 2-stronna plansza z izometrycznym planem domu Wilsona i zadaniem, aby znaleźć broń naszego bohatera. Pozostała część albumu to już dzieło kilku różnych grafików. Z tego powodu każda historia o najemnikach do wynajęcia to inny styl, inne kolory czy różne rodzaje kreski. Jest klasycznie, jak również eksperymentalnie i oryginalnie. Ogólnie wszystkie bardzo ładnie prezentują się wizualnie.
Podsumowując „Koniec błędu” to powrót naszego pyskatego bohatera z ciętym językiem. Nawet w dodatkowych historiach o członkach drużyny Deadpoola mamy tak lubiane przez fanów tej postaci poczucie humoru, nawiązania do popkultury czy puszczanie oka do czytelnika. Jeśli więc po lekturze pierwszego tomu czuliście podobnie jak ja niedosyt, a nawet mieliście ochotę darować sobie tę całą serię i rzucić ją w diabły, to powiem Wam szczerze – warto zapoznać się z tym tomem. Powiem więcej, widać duże światło w tunelu i nie jest to nadjeżdżający pociąg. Mam nadzieję, że jest to jeszcze większa dawki rozrywki, jaką zaserwuje nam Duggan w kolejnym tomie. W końcu czeka nas pojedynek Deadpool kontra Sabretooth.
Deadpool #01: Nuworysz z nawijką
Jeden z najpopularniejszych w ostatnim czasie bohaterów komiksowych – Deadpool, powrócił w zresetowanym po Tajnych Wojnach uniwersum Marvela. Twórcy związani z tą postacią od dłuższego czasu: Gerry Duggan i Mike Hawthorne, postanowili pokazać Wilsona w trochę innym świetle i przede wszystkim w nowej roli.
Nowa seria przygód Deadpoola wydawana jest pod szyldem Marvel Now 2.0 z dopiskiem „Najlepszy komiks świata” (w oryg. „The World’s Greatest Comic Magazine!”). Ile prawdy w tym lekko ironicznym haśle? Czy nie zostało ono rzucone za bardzo na wyrost? Przed nami pierwszy tom pt. „Nuworysz w Nawijką”.
Po Tajnych Wojnach Deadpool stał się najbardziej rozpoznawalnym superbohaterem na świecie. Sława przyniosła mu wielkie pieniądze, które spożytkował finansując pod nieobecność Starka działalność Avengers. Sam również dołączył do grupy Mścicieli. Zleceń od zwykłych ludzi przybyło tak dużo, że pyskaty najemnik poszedł jeszcze jeden krok dalej. Postanowił uczciwie zarabiać na życie i założył swoją własną grupę o jakże oryginalnej (choć podkradzionej od Luke’a Cage’a i Iron Fista) nazwie „Bohaterowie do wynajęcia”.
Do swojej drużyny Wade zwerbował samych pokręconych, dziwacznych byłych przestępców i najemników. Wszystkim dał czerwono-czarne kostiumy i wysłał na ulice, aby pomagali potrzebującym. W końcu sam nie mógł być wszędzie jednocześnie, a fani wymagali jego obecności na różnych galach i uroczystościach. Na pierwsze problemy jednak nie trzeba było długo czekać. Nowa działalność nie jest łatwa w utrzymaniu i nie przynosi zysków. Jednak prawdziwe kłopoty pojawiają się teraz. Okazuje się, że ktoś niszczy reputację Wilsonowi i szarga jego dobrą opinią. Wszystkie tropy prowadzą do deadpoolowej drużyny, w której ukrył się zdrajca. Konfrontacja z bezwzględnym złoczyńcą nie będzie łatwa, dlatego najemnik z nawijką nieoczekiwanie przystępuje do współpracy z herosem-legendą – emerytowanym już Kapitanem Ameryką.
Pierwszy numer serii obfituje w akcję. Szczerze to dzieje się dużo i można odnieść wrażenie, że aż za dużo. Czytelnik praktycznie zostaje rzucony w wir różnych akcji prowadzonych przez członków drużyny Wilsona. Łatwo się w tym pogubić. Wszystko z powodu nagromadzenia na łamach kart jednego komiksu tylu deadpoolowych postaci. Wbrew pozorom wcale nie jest śmieszniej.
Jeśli chodzi o poczucie humoru – Deadpool już nie jest tym samym bohaterem co wcześniej. To chyba największy problem. Czytelnicy, którzy mają w pamięci przygody najemnika z poprzedniej serii Duggana i Hawthorne’a lub z albumów wydanych w ramach Deadpool Classic mogą czuć lekkie rozgoryczenie. Wade wraz z założeniem garnituru biznesmena na swój kostium przestał tak rzucać żartami. Szczcególnie odczuwalne jest to w pierwszych zeszytach albumu. Idąc dalej, jest lepiej. Pojawiają się różne absurdalne teksty czy śmieszne akcje, ale czuć niedosyt.
Graficznie album kontynuuje klimat znany nam z poprzedniej serii wydanej w ramach Marvel Now. Kreska Mike’a Hawthorne’a jest lekka i humorystyczna oraz pasuje do fabuły. Bardzo fajnie prezentują się całostronicowe kadry czy zabawy układem ramek. Dynamizm akcji jest również fajnie oddany.
Podsumowując, „Nuworysz z Nawijką” to prosta historia z lekką intrygą. Aktualnie jednak nie do końca jednak wypalił pomysł z ukazaniem Deadpoola w nowym świetle i trochę innej roli. Czuć niedosyt. Pozostaje nadzieja, że kolejne tomy będą jednak stały już na wyższym poziomie, szczególnie jeśli rozwiną ciekawe wątki rozpoczęte w tym numerze.
Hawkeye kontra Deadpool
Wydawnictwo Egmont, po tym, jak zakończyło serie komiksowe z przygodami Hawkeya (autorstwa Matta Fractiona) oraz Deadpoola (autorstwa Briana Posehna), uraczyło fanów wydaniem crossovera obu serii. Jednotomowy album „Hawkeye kontra Deadpool” jest zbiorem pięciu zeszytów. Tytuł sugeruje nam, iż fabuła oparta będzie na konflikcie dwóch jakże odmiennych bohaterów. Nic bardziej mylnego. Zacznijmy jednak od początku.
31 października, czyli Halloween to chyba obok Dnia Niepodległości jeden z najhuczniej obchodzonych dni w Stanach Zjednoczonych. Tego dnia również zaczyna się nasza opowieść. Po ulicach Brooklynu biegają dzieci przebrane za różne straszne postacie z horrorów. Wszyscy wiedzą, iż w tej okolicy, w jednej z kamienic mieszka jeden z członków Avengers - Hawkeye. W ten dzień o bohaterze krążą dodatkowo legendy, iż wszystkich małych potworów co rok obdarowuje on sporą ilością słodyczy. Z tego powodu do drzwi Sokolego Oka puka nie kto inny jak Wade Wilson (przebrany za jednego z członków Pogromców Duchów) wraz ze swoją córką i przyjaciółmi. Krótka wymiana zdań między bohaterami nie wskazuje jeszcze, iż już niedługo los połączy ich na znacznie dłużej. Mianowicie zaraz po odwiedzinach Najemnika do drzwi Clinta puka tajemniczy chłopak szukający pomocy. Barton jednak gniewnie odmawia nieznajomemu, myśląc, iż to kolejne roszczeniowe dziecko pragnące słodyczy. Nie mija kilka minut, a tajemniczy młodzieniec ginie zastrzelony na ulicy przez osobnika przebranego za Daredevila.
Hawkeye targany wyrzutami sumienia, iż nie pomógł wcześniej młodzieńcowi, postanawia zająć się tym zagadkowym morderstwem. W śledztwie, mimo sprzeciwu Bartona, postanawia uczestniczyć Deadpool. Na horyzoncie objawia się poważna intryga, w którą zamieszana jest Czarna Kotka. Przeciwniczka Spider-Mana postanawia zdobyć listę wszystkich aktywnych agentów S.H.I.E.L.D., a pomóc w tym mają jej poprzebierani za superbohaterów złoczyńcy. W ten oto sposób dwóch kompletnie różnych bohaterów łączy wspólne zadanie. To od nich będzie zależało, czy światło dzienne ujrzą tajne, prywatne dane agentów.
Jak wspomniałem na początku, tytuł tej krótkiej serii wskazuje nam, iż fabuła będzie opierała się na konflikcie między głównymi bohaterami. Dodatkowo okładka wydania zbiorczego, jak również okładki poszczególnych zeszytów, mylnie podkreślają jeszcze widowiskowość ich pojedynków. Muszę jednak zawieźć tych, którzy liczyli na takie rozwinięcie akcji. Hawkeye i Deadpool tworzą duet, w którym uzupełniają się nawzajem w pojedynkach przeciw wspólnemu wrogowi. Dodatkowo w poczynaniach wspiera ich przyjaciółka Bartona, Kate Bishop – druga Hawkeye.
Największym plusem komiksu jest humor, który praktycznie nie schodzi z jego kart. Połączenie dwóch tak różnych bohaterów, którzy są jak ogień i woda wywołuję lawinę różnych przekomicznych sytuacji. Dialogi pomiędzy postaciami zostały świetnie rozpisane. Nie brakuje w nich wzajemnych docinek i uszczypliwości. Gdy jeden pozuje na stanowczego i poważnego, drugi popisuje się absurdalnym wręcz poczuciem humoru i wszystko obraca w żart. Stopniowo jesteśmy świadkami, jak maleje wzajemna niechęć, a pojawia się zaufanie. Jednak można odnieść wrażenie, że postać Deadpoola gra drugie skrzypce. W większości fabuła skupia się na Clincie, a Wade jest jakby uzupełnieniem i tłem dla tej postaci. W niczym to jednak nie umniejsza komiksowy i fani Wilsona na pewno będą zadowoleni. Bardzo fajnie została przestawiona również relacja między Kate a Deadpoolem, którzy bardzo szybko zostają kumplami.
Ciekawie została rozpisana postać antagonistki. Felicia Hardy, czyli Czarna Kotka to przypomnijmy była dziewczyna Spider-Mana, a potem jego przeciwniczka. Tutaj ukazana jest jako bezwzględna szefowa swojej przestępczej grupy, która po trupach dąży do celu i zrealizowania swojego misternego planu.
Autorzy, scenarzysta Gerry Duggan, jak również rysownicy Matteo Lolli i Jacopo Camagni, z dużym powodzeniem oddali styl postaci nawiązując do ich osobnych serii komiksowych. Szczególnie fajne są odwołania do komiksów Fractiona, m.in. do prowadzenia fabuły oczami psa czy miganych dialogów (Hawkeye nadal jest głuchy). Graficznie zaś widać nawiązania do oryginalnego stylu Davida Aji, który charakteryzują wyraziste kontury oraz surowa i gruba kreska.
Podsumowując „Hawkeye kontra Deadpool” to udany crossover bohaterów z zupełnie dwóch innych światów i jakby rzeczywistości. W końcu, kiedy Clint Burton zajmował się sąsiedzkimi problemami, czy walczył ze wschodnioeuropejską mafią, to Wade Wilson w tym samym czasie starł się z Draculą, mieszkał z duchem Bena Franklina czy zmagał się z zombie-prezydentami. Autorom jednak udało się znaleźć wspólny mianownik. Skupili się przede wszystkim na relacjach między bohaterami. Ich eksperyment udał się i otrzymaliśmy komiks przesiąknięty humorem i akcją. Komiks, który można polecić fanom obydwu postaci.
Deadpool #03: Dobry, zły i brzydki
Deadpool, w porównaniu do innych postaci ze stajni Marvela, po raz pierwszy zagościł epizodycznie na kartach komiksu całkiem niedawno, bo w 1991 roku. Od tamtej pory bohater ten (a raczej patrząc na jego wyczyny – antybohater) doczekał się nie tylko swojej własnej serii ale również kinowej ekranizacji z Ryanem Reynoldsem w roli głównej.
Tym, którzy nie spotkali się do tej pory z postacią Deadpoola, spieszę wyjaśnić, iż ten pan w czerwono-czarnym kostiumie to Wade Wilson, były żołnierz i kolejny Kanadyjczyk (po Wolverinie), który padł ofiarą programu Weapon X. Posiada on skopiowany od Wolverine'a czynnik regeneracyjny, który umożliwia mu praktycznie kompletną regenerację ciała, łącznie z odrastaniem odciętych kończyn. Od pozostałych superherosów wyróżnia go nie tylko zamiłowanie do przemocy, cięty język i niestabilność psychiczna, ale przede wszystkim świadomość bycia bohaterem komiksu (czy filmu).
„Dobry, zły i brzydki” to trzeci album serii, który ukazał się w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont, w ramach cyklu Marvel NOW. Scenariusz komiksu napisali: Brian Posehn (aktor i komik znany z kina czy telewizji) oraz Gerry Dugan (m.in. „Uncanny Avengers”). Rysunki zaś są dziełem Scotta Koblisha oraz Declana Shalvey’a.
Lekturę komiksu zaczynamy od podróży w przeszłość. Autorzy zabierają nas do Nowego Jorku lat 70. XX wieku. Na ulicach tego miasta spotykamy Deadpoola ubranego niczym gwiazda funky i noszącego… afro. Próbuje się on zatrudnić jako najemnik u dwóch superbohaterów: Iron Fista i Luke Cage’a. W tej krótkiej, prowadzonej przez dwa zeszyty, historii odnajdziemy wiele odniesień do popkultury oraz mnóstwo charakterystycznego dla Deadpoola, głupkowatego humoru. Wystarczy wspomnieć, iż głównym przeciwnikiem jest wręcz absurdalna postać Białego Człowieka, wyglądająca jak … alfons i potrafiąca zmieniać ludzi w kamienne posągi.
Po tym luźnym wstępie, scenarzyści robią fabularny zwrot o 180 stopni. Humorystyczna historia ustępuje miejsca poważniejszym wątkom. Na Wilsona polują tajemniczy ludzie. Efektem konfrontacji z nimi jest to, iż Deadpool niespodziewanie budzi się w … Korei Północnej. W tym totalitarnym państwie, w którym mocno czuć twardy reżim, ponownie o sobie przypomina tajna organizacja związana z programem Weapon Plus. W starciu z nią najemnikowi towarzyszą Kapitan Ameryka oraz Wolverine. Jakby nie patrzeć bohaterowie ci również są dziełem mrocznych eksperymentów i efektem żmudnych prac nad stworzeniem super żołnierza. Ta część komiksu prowadzona jest w zupełnie innym tonie. Na boczny tor zszedł specyficzny humor Deadpoola. Wilson musi zmierzyć się z własną przeszłością i konsekwencjami czynów popełnionych w okresie przedstawionym w pierwszej części albumu. Na jaw wychodzą m.in. kolejne eksperymenty prowadzone na ludziach z wykorzystaniem czynnika regeneracyjnego pozyskanego od Wade’a. Efekt tego jest taki, iż otrzymujemy zupełnie odmienną historię, niż te do których zdążył nas przyzwyczaić Deadpool. Choć humoru w niej nie brakuje, całościowy odbiór jest inny. Można odnieść wrażenie iż jest to bardziej dojrzały i momentami poruszający komiks.
Bardzo dobrze do charakterów obydwu historii pasuje oprawa graficzna komiksu. Autorem rysunków pierwszej, luźniejszej części jest Scott Koblish. Jego kreska jest lżejsza i idealnie nadaje humorystyczny ton fabule. Declan Shalvey natomiast znakomicie buduje mroczny klimat drugiej części. Jego sceny są ostrzejsze, bardziej surowe i idealnie przekładają się na mocniejszy odbiór tej historii.
Tradycyjnie wydawnictwo Egmont na koniec przygotowało zestawienie wszystkich oryginalnych okładek do zeszytów wchodzących w skład tego albumu. Urzekają one nie tylko humorem i nawiązaniem do popkultury ale i ogromem detali.
Podsumowując „Dobry, zły i brzydki” to kolejna bardzo udana pozycja wydana przez Egmont w serii Marvel NOW. Jest to świetny album, który szczerze polecam nie tylko dla fanom Deadpoola (ich pewnie nie trzeba namawiać do zapoznania się z tym tytułem). Na pewno opowieść ta przypadnie do gustu i zainteresuje każdego, komu przygody wszelakich superbohaterów nie są obce. Dodam, iż znajomość poprzednich albumów i przygód Wilsona nie jest szczególnie wymagana.