listopad 25, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Fantasy

niedziela, 25 luty 2018 10:09

Wieża

Droga Ty, Twoje ciało należało kiedyś do mnie.
Ciało, w którym się znalazłaś, może zapewnić ci bogactwo, władze i wiedzę, o których normalnym ludziom się nie śniło.
Możesz dowiedzieć się, dlaczego zostałaś zdradzona.
Życzę ci wszystkiego, co najlepsze. Cokolwiek postanowisz bądź ostrożna...

Czy trzęsąc się na deszczu w parku, stojąc pośrodku porozrzucanych, nieprzytomnych ciał, nie pamiętając swego imienia, można oprzeć się tak kusicielskim obietnicom, jak bogactwo, władza i wiedza? Gdy nie wiadomo, czego się spodziewać po swoim „nowym” życiu, należy zrobić wszystko, aby utrzymać się na powierzchni i działać według instrukcji, którą pozostawiła poprzednia właścicielka ciała – Myfanwy Thomas. Jedyna nadzieja w fioletowym segregatorze, obfitym koncie bankowym i strachu, który dzięki władzy wzbudza Myfanwy w swoich współpracownikach w tajnej brytyjskiej agencji Checkquy. A i moce, wspomniałam o mocach, dzięki którym specjalistka od zarządzania tajnymi operacjami i finansami, może obezwładnić każdego, przejmując kontrolę nad jego systemem nerwowym.

Myfanwy Thomas, traci pamięć, więcej, traci tożsamość, a więc całe swoje dotychczasowe życie. W przeciwieństwie do bohaterek wielu melodramatycznych powieści dla kobiet, została o tym uprzedzona, dlatego dla następczyni swego ciała przygotowuje plan awaryjny: koperty, które mają pomóc w pierwszych dniach po amnezji, fioletowy segregator z najważniejszymi informacjami oraz bezpieczne lokum. Potem wszystko zależy od tej drugiej.

Obie, choć w jednym ciele i nie jednocześnie, Myfanwy mieszkają w Londynie, pracują w tajnej agencji Checkquy, która strzeże Królestwo Brytyjskie przed odmiennymi istotami i niewyjaśnionymi zjawiskami. Przed „nową” Mayfanwy stoi wielkie wyzwanie po pierwsze nie dać się zdemaskować, po drugie nie zginąć, po trzecie nie dać się zdemaskować (hmm, to już było), po czwarte odkryć kto stoi za utratą tożsamości, po piąte prowadzić tajną agencję, co nie jest proste, biorąc pod uwagę fakt, że współpracuje się z piekielnie niebezpieczną Figurą posiadającą cztery ciała, a jeden umysł, po szóste nie dać się zabić (hmm, to już było), po siódme zapobiec inwazji Hodowców i jeszcze raz nie dać się zabić i ponownie nie dać sobie odebrać pamięci (to coś nowego). Dodajmy, że wszystko jest zaskakujące tytuł Biskupa nosi kilkusetletni wampir, Przechowalnia Więźniów mieści się na plebani, a Miffy w domu trzyma Wolfganga i jest to... króliś.

Trzeba przyznać, że Wydawnictwo Papierowy Księżyc ma rękę do książek, które kocha się czytać. „Wieża” to, o dziwo, debiut literacki Australijczyka, Daniela O’Malleya, który zasłużył sobie tym tytułem na Aurealis Award w kategorii najlepsza książka science-fiction roku 2012. Napisałam, o dziwo, ponieważ powieść napisana została całkiem przyzwoicie i w sposób przemyślany, jest naprawdę niewiele elementów, do których można by mieć zastrzeżenia. Owszem sam początek jest troszkę toporny i trudno było mi przez niego przebrnąć, co raczej wynikało z moich uprzedzeń i lęku przed tym, co mnie czeka, ale który idealnie oddawał nastrój osoby zagubionej po utracie osobowości. Odrobinę naiwnie przedstawione jest również stanowisko Wieży, koordynatorki wszystkich działań agentów na Wielką Brytanię, taka nadprzyrodzona M z Jamesa Bonda, ale całokształt powieści wypada nadzwyczaj pozytywnie. Fabuła wciąga, postać pierwszoplanowej Miffy przestaje być z czasem tak niedorzecznie infantylna, wielobarwne postacie drugoplanowe intrygują, a wartka akcja, nie pozwala oderwać się od lektury. Autor skupił całą fabułę wokół głównej bohaterki i spisku, dlatego zabrakło mi troszkę szerszego tła, wytłumaczenia dlaczego jedne niewytłumaczalne zjawiska są likwidowane, a inne nie, dlaczego z syrenami zatoki można się porozumieć i na jakich zasadach, albo dlaczego dzieci z nadprzyrodzonymi zdolnościami zwalczają innych z nadprzyrodzonymi zdolnościami?

„Wieża” Daniela O’Malleya zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i z czystym sercem polecam to każdemu i w każdym wieku. Jest to przede wszystkim świetna lektura, która dostarcza pełną gamę wrażeń. Poza tym, kto nie lubi silnych bohaterek, powieści pełnej akcji i humoru, w tle z wampirami, agentami rodem z MARVELA skrzyżowanymi z Ghostbusters i Facetami w Czerni? Mam nadzieję na szybkie tłumaczenie tomu drugiego „Stiletto”, jestem bardzo ciekawa, jak będzie rozwijała się dalsza kariera Wieży Thomas w strukturach Checkquy.

Dział: Książki
czwartek, 22 luty 2018 12:31

Tajemnica nawiedzonego lasu

Każdy nastolatek lubi wyrwać się z domu, szczególnie w lecie. Wtedy kuszą wszelakie jeziora, mogące ochłodzić rozgrzane upałem ciała, kolonie, gdzie młodzież może poznać wielu nowych kolegów oraz przeżyć masę przygód. Jednak Nina Pankowicz od pamiętnych wakacji w Markotach jest innego zdania... To wówczas dowiedziała się, że Anioły tak naprawdę nie są wysłannikami Boga, lecz istotami poszukującymi Wybrańca- kogoś, kto ma ocalić ich przed Bestią. Teraz, dwa miesiące po mrocznych wydarzeniach, dziewczyna wierzy, że ONI zgubili jej trop, a mury domostwa są w stanie ochronić ją przed największym złem. W końcu po zmarłym Wybrańcu -jak kilku jej towarzyszy- otrzymała cząstkę mocy... Jest jednak w ogromnym błędzie. Wraz z innymi nastolatkami, pośród których odnalazła dawnych kompanów z Markotów, trafia do zamkniętego budynku- Totenwald. Otoczone przez las mury mają uniemożliwić młodzieży ucieczkę, a tym samym ułatwić badania nad nimi. Nikt nie wie, co ich czeka...

Co jako pierwsze decyduje o tym, że skłaniamy się ku jakiejś książce? Możemy tu wymieniać m.in. opinie blogerów, dobrą promocję, ulubiony gatunek. Dla mnie "miłość" do jakiejś lektury rozpoczyna się od okładki, a jeżeli treść jest równie dobra, to pozostaję w owym "stanie zakochania". Tym razem było podobnie; z drugiej strony intrygowało mnie to, jak pani Kańtoch poradziła sobie z umiejscowieniem -bądź co bądź- postaci młodszych ode mnie w mrocznej rzeczywistości. A o tym, że poradziła sobie znakomicie, świadczy wysoka ocena. 

Pierwszego tomu nie czytałam, i jak to w takich sytuacjach bywa, lekko się obawiałam, że nie nadążę za wydarzeniami. Że tom poprzedzający zawierał jakies informacje, niezbędne do zrozumienia następcy. Tak się jednak nie stało; autorka nawiązuje do poprzednich wydarzeń, wprowadza w nie czytelnika, nie marnując czasu na streszczanie całości części pierwszej. I tyle było mi trzeba.

Akcja bardzo wciąga, niemal nie można się od lektury oderwać. Problemem także nie okazał się wiek bohaterów- jak wspominałam, są to nastolatkowie, a Nina ma zaledwie trzynaście lat. Nie miałam jednak poczucia, że tak ważna misja spoczywa w rękach dzieci, a wręcz przeciwnie. Bohaterowie wykazywali się bowiem odwagą oraz sprytem, których niejeden dorosły mógłby im pozazdrościć. Czytelnik skupia się znacznie bardziej nad tajemniczym lasem otaczającym Totenwald, kryjącym mroczną tajemnicę- wymarłą wieś oraz przepołowiony kościół. Jeden z opiekunów o kryptonimie Lis szczególnie interesuje się tamtym miejscem. A że nina posiada dar bystrości, postanawia podrzucać jej kolejne wskazówki do rozwiązania dawnego sekretu- czy naprawdę jego rodzinę wymordował starszy brat? W odnalezieniu odpowiedzi na coraz więcej pytań pomagają głównej bohaterce dawni przyjaciele, poznani w Markotach- odważna Tamara, chojrak Hubert oraz Jacek, który po zmarłym Wybrańcu otrzymał dar zręczności. 

W środku można znaleźć kilka ilustracji, co dodaje lekturze smaku. Historia sama w sobie jest ciekawa, nietuzinkowa i gdyby takowy gatunkowy odłam istniał, określiłabym ją jako powieść grozy dla młodzieży. I co najważniejsze- każdy czytelnik, niezależnie od wieku, spędzi z ową książką fantastyczny czas. Teraz moim obowiązkiem staje się odszukanie tomu pierwszego, a także oczekiwanie na pojawienie się kolejnych. 

Tajemnicę nawiedzonego lasu polecam przede wszystkim tym, którzy lubią to delikatne poczucie grozy, bez rozlewu krwi. Ta lektura bardziej zmusza naszą wyobraźnię do działania, niż niejeden światowej sławy horror.

Dział: Książki
środa, 21 luty 2018 19:59

Raven. Biały kruk

Pierwszy tom bestsellerowej serii fantasy dla młodzieży ukaże się w kwietniu nakładem Wydawnictwa Kobiecego.

Życie Piper i jej młodszego brata zmienia się w ciągu jednej nocy. Po tragicznej śmierci ich matki lądują na idyllicznej wyspie pod opieką nieprzyzwoicie bogatej babci, której nigdy wcześniej nie spotkali. Dziewczyna zaczyna się buntować, bo jedyne co można robić w Raven Hollow to zanudzić się na śmierć.

Dział: Książki
środa, 21 luty 2018 13:44

Wieczna prawda

Jak zwykle, kiedy już usłyszałam, że w serię mocno wplątana jest mitologia to już nic więcej nie sprawdzałam. Nie znałam gatunku, nie byłam przygotowana na nic, z drugiej strony nic też sobie nie obiecywałam. Czy to dobrze, czy to źle? W teorii nie miałam prawa być zawiedzioną. W praktyce... cóż, nie ma rzeczy niemożliwych. Żeby nie było - przed recenzją trzeciej części, oczywiście przeczytałam dwie poprzednie, jednak zrobiłam to z biegu, więc wstępu innego nie wymyślę. Jednocześnie podkreślam - recenzja jest bez spoilerów z poprzednich tomów.

Trzecia i już ostatnia, choć nadal nie umiem w to uwierzyć.

Perypetie Nikki, Jacka i Cole'a dalej się jawią bardzo intrygująco. Co ciekawe, cała historia nie jest do końca spójna, więc myślę, że można czytać jeden tom bez znania wiadomości z poprzednich, na spokojnie dałoby się zorientować.Tym razem główna bohaterka obrała sobie za cel zniszczenie całej Podwieczności - czyli tego miejsca, z którego pochodzi Cole i wszyscy inni Wieczni, tam też odbywało się Karmienie... Najpierw trzeba jednak dowiedzieć się, czy coś takiego jest w ogóle możliwe. Potem wymyślić plan i znaleźć popleczników. Później... Uch, czeka ich sporo pracy.

Cole - jeden z głównych bohaterów jednocześnie został dotknięty amnezją. Mówiąc szczerze, jak czytając wcześniejsze tomy byłam nim zaintrygowana, tak teraz już mnie całkowicie do siebie przekonał. Mieliśmy już okazję poznać jego mroczną stronę, upierdliwość i zaangażowanie, a teraz poznajemy go bez bariery wspomnień, jako chłopaka, którym kiedyś był - jest miły, dobry, uczynny i wierzy w prawdomówność.
Cóż za zmiana!

Finał jest naprawdę zajmujący. Dzieje się w nim wiele, cały czas jest akcja i często jej zwroty są bardzo zaskakujące. Samą amnezją da się zachwycić, a co dopiero jej następstwami. Cała ta książka bardzo mnie przekonała do siebie, chociaż prawda jest taka, że nie umiem jednoznacznie określić, czy jestem bardziej zakochana w finale, czy też mocniej go nienawidzę. Wydaje mi się, że autorka chciała trochę na siłę zadowolić wszystkich popleczników tej książki - nieważne, którego bohatera wolą dla Nikki, czy jaką akcję i gdzie najbardziej jej pragną. Autorka miała plan na zadowolenie każdego i dzielnie go realizowała, byśmy my mogli być trochę zadowoleni, jednak mający zawsze jakieś "ale".

Sięgając po finał miałam wiele nadziei, choć jednocześnie starłam się pamiętać o tym, że książka to literatura młodzieżowa bez żadnego przesłania, skupiająca się całkowicie na przygodzie, odkładająca wątki poboczne na daleki plan. Co mi to akurat przeszkadzało, ponieważ nadal nie pojmuję całej idei "zniszczenia Podwieczności", a przez to raczej moje plany o poświęceniu uwagi Cole'owi oraz olaniu całej reszty, spaliły na panewce.

Podsumowując, książka, jak i cała seria nie była zła, jednak była dość wybrakowana. Nie niesie ze sobą żadnej nauki, mało czasu poświęca się wątkom pobocznym, przez co wydaje się być niedoszlifowana, więc wiele osób z całą pewnością będzie oczekiwać po niej czegoś więcej. Wydaje mi się, że trzeci tom będzie wydawał się cudownym jedynie prawdziwym fanom serii, którzy całym sercem pokochali poprzednie. Jeśli więc dany czytelnik był temu obojętny, to raczej nie zostanie zachwycony. Cieszę się, że dokończyłam serię, jednak raczej nigdy do niej nie powrócę.

Dział: Książki
środa, 21 luty 2018 12:26

Księga mieczy

26 marca ukaże sie nakładem Zysku i S-ka antologia premierowych opowiadań z gatunku epickiego fantasy  –  w tym Synowie smoka, nigdy dotąd nieopublikowane opowiadanie George’a R.R. Martina ze świata Gry o tron!

Literatura fantasy stworzyła wielu niezapomnianych bohaterów, zaliczanych do najsławniejszych w całej literaturze: Conana Barbarzyńcę Roberta E. Howarda, Elryka z Melniboné Michaela Moorcocka, Fafryda i Szarego Kocura Fritza Leibera. Klasyczne postacie tego typu dały literaturze miecza i magii szaloną popularność i uczyniły ją podstawą całego fantasy. Stały się też inspiracją dla nowego pokolenia pisarzy, tworzących własne ekstrawaganckie opowieści o magii i przygodach.

Dział: Książki
niedziela, 18 luty 2018 11:54

Okrutna pieśń

Miałam w pewnym momencie przesyt literatury młodzieżowej, zresztą stwierdziłam sama przed sobą, że z racji wieku ta literatura nie jest mi już dedykowana, pora zabrać się za inne gatunki. Jednak koło "Okrutnej prawdy" nie mogłam przejść obojętnie. Jak tylko zobaczyłam jej zapowiedź, wiedziałam, że muszę poznać ją bliżej i z jakiegoś powodu byłam przekonana, że ta książka zdecydowanie mnie przekona. Czy po skończonej lekturze nadal mogę powiedzieć to samo?

Bliżej nieokreślona przyszłość. Człowiek wyrządza zło, a z tego rodzi się prawdziwe Zło: potwory, które myślą jedynie o zabiciu ludzi. Północne Miasto podzielone jest po połowie, po jednej stronie siły OSF zwalczają potwory, a ludzie barykadują się po domach, druga strona miasta wydaje się normalna, a bezpieczeństwo od potworów kupuje się za pieniądze. Kate i August stoją po dwóch stronach barykady, ich ojcowie walczą na swój sposób z potworami, ale rozejm dwóch stron jest bardzo kruchy. Jedno wydarzenie zmienia równowagę, a bohaterowie muszą odnaleźć siebie i swoje człowieczeństwo w trudnych czasach.

Dystopie od kilku już lat są popularnym gatunkiem, pojawia się sporo wizji przyszłości, mniej lub bardziej przerażających, a także (co ważniejsze) mniej lub bardziej udanych. Tym razem nie ma katastrof biologicznych, wojen globalnych, świata po katastrofach. A jednak wizja świata przedstawionego przez autorkę jest przerażająca. Człowiek i jego okrucieństwo (zamierzone, ale czasami niezamierzone) budzi ukryte zło. Z każdej zbrodni rodzi się potwór, który sam zaczyna polować. W mieście nie można czuć się bezpiecznym, nawet kiedy obok są siły zwalczające bestie, a nawet, kiedy za ochronę się zapłaci...

Kate chce, aby ojciec ją zauważył, a jedynym sposobem jest upodobnienie się do niego: w bezwzględności i źle. August pragnie stać się człowiekiem, chciałby wraz z ojcem chronić innych, jednak sam narodził się ze zbrodni. Ta dwójka zmuszona jest do walki o przetrwanie.

Autorka poruszyła temat człowieczeństwa, zła, walki i poddawanie się mu, granicy, która tak sama jak ta pokazana w mieście, jest bardzo cienka i łatwo ją przekroczyć.

Autorce udało się wykorzystać znane motywy i połączyć je w historię, która wciąga od pierwszych stron. Dwoje bohaterów po dwóch stronach barykady, on ten zły, który chciałby być dobrym. Ona dobra, ale z pewnych względów robi wszystko, żeby inni odbierali ją jako złą. Zderzenie ich światów, wspólna walka, trzymająca w napięciu ucieczka. Gdzieś w tle motyw wampirów, postaci znanych, choć jednocześnie przerażających w przedstawionej wersji.

Świat ukazany jest ciekawy i choć dopiero wraz z rozwojem akcji powoli go poznajemy, to ciekawi i sprawia, że chciałoby się go bliżej poznać (mimo przerażenia, które wywołuje). Bohaterowie pierwszoplanowi, mimo wielu różnic, stają się nam bliscy i cały czas chcemy, aby wyszli z wszystkiego bez szwanku.

Co ciekawe w tej historii nie pojawia się romans, który często tworzony na siłę, burzy logikę i przeszkadza w przyjemności czytania. Bohaterowie zbliżają się do siebie, ale łączą ich inne uczucia i relacje, niż te romantyczne. To też daje powiew świeżości.

Warto zwrócić uwagę na typy potworów, które się pojawiają, od tych najbardziej bezmyślnych, okrutnych i przerażających, po prawie całkowicie ludzkich, którzy odbierają życie w sposób finezyjny i piękny.

Monstra, monstra,
małe, duże.
Przyjdą ci odebrać życie.
Corsaj, Corsaj,
zęby, szpony,
potnie, pożre na surowo.
Malchaj, Malchaj,
blady, chudy,
wyssie krew, aż będziesz suchy.
Sunaj, Sunaj,
czarnooki,
pieśń zanuci, porwie dusze.
Monstra, monstra,
małe, duże,
przyjdą ci odebrać życie!

"Okrutna pieśń" to świetna książka, która dopiero otwiera cykl, a już wciąga i sprawia dużo przyjemności. Pomysł na świat, stworzenie bohaterów, ich rozterki, wciągający język, to wszystko sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i ciężko się oderwać. Jedna z lepszych dystopii, jaką miałam okazję poznać, z pewnością na pierwszym tomie nie poprzestanę. Warto ją poznać!

Dział: Książki
sobota, 17 luty 2018 11:35

Kroniki Jaaru. Księga luster

Niezwykła podróż do świata magii...

Na początku świata Danu istniał kamień, chroniony przez Zielone Kapłanki. Został on jednak wykradziony, ale złodziejowi nie udało się naprawdę go posiąść. Kiedy tylko dotknął przedmiot, ten rozpadł się na dwie części – jedna część kamienia pozostała w magicznym świecie zwanym Jaarem, druga zaś znalazła się w świecie ludzi...

Co ta piękna legenda ma wspólnego z jak najbardziej współczesną nastolatką, Kate Hallander, tymczasową mieszkanką Londynu? Czy licealistka, nawet jeśli jej rodzice są w trakcie rozwodu, a ciotka skrywa w swoim domu mroczne sekrety i zna niezwykłą właścicielkę pewnego dziwnego sklepiku, może okazać się czarownicą? Dowiemy się tego zagłębiając się w fenomenalną powieść Wydawnictwa Czwarta Strona, autorstwa Adama Fabera. Książka „Księga Luster”, będąca pierwszym tomem cyklu „Kroniki Jaaru”, to nasycona magią opowieść o odwadze, lojalności, przyjaźni oraz podejmowaniu trudnych niekiedy decyzji i uczeniu się na błędach. To historia, która zachwyci nie tylko fanów Harry'ego Pottera, do którego zresztą Kate jest porównywana, ale wszystkich, którzy cenią sobie dobrze zbudowane opowieści, pełne fascynujących postaci.

Mimo skomplikowanej sytuacji rodzinnej Kate stara się wieść życie typowej nastolatki, co oznacza, że jej codzienność to spotkania z przyjaciółką, problemy szkolne oraz... pierwsze fascynacje chłopcami. Właśnie na jednym z nich próbuje swoje magiczne zdolności, rzucając zaklęcie miłosne. Pochodzi ono z tajemniczej Księgi, zwanej Księgą Luster, którą Kate otrzymuje od Selene, właścicielki sklepiku z dziwnymi przedmiotami. Niewinna zabawa ma dość nieoczekiwane konsekwencje, a sam chłopak zakochuje się w przyjaciółce Kate i to z wzajemnością. Ta przygoda, choć nieudana, staje się wstępem do zupełnie innego wymiaru – magicznego.

Kate trafia do niezwykłej krainy, gdzie dowiaduje się nie tylko tego, że jest czarownicą, ale że jest nierozerwalnie połączona ze skrzydlatym ferem o imieniu Fion. Rzekoma więź, jest pokłosiem starożytnej tradycji opartej na wierze, że kiedy świat się rozdzielił, krew ferów i ludzi została ze sobą zmieszana, by pomiędzy światami wciąż istniało połączenie. Dzięki temu magia nieustannie jest obecna w świecie ludzi i pomimo ich sceptycznego podejścia, nigdy nie została zapomniana. Sądząc po zachowaniu Fiona wydaje się jednak, że Kate mogła lepiej trafić, jeśli chodzi o partnera - zbuntowany i przekonany o swojej nieomylności Fion ma wyjątkowe zdolności do pakowania się w kłopoty. Nie dość, że podczas ucieczki z domu wpada w szpony podstępnej czarownicy Erato, która zwabiła go obietnicą odnalezienia jego własnej czarownicy, to jeszcze zawierając z czarownicą pakt, tak naprawdę naraził Kate. Erato bowiem nie chodziło wyłącznie o przedostanie się do świata ludzi, co miało być ceną za pomoc Fionowi, ale o opętanie kogoś po tamtej stronie...

Nagły przeskok Kate do świata magii, to nie jedyny wątek powieści. Na stronach książki pojawia się też uroczy jednorożec, Jawis, który marzy o tym, by zapanować nad swoim strachem oraz wspomniana już Selene i ciotka Kate, połączone nie tylko więzami przyjaźni, ale również niezwykłymi zainteresowaniami, a także pewną tajemnicą kamienia. Tyle tylko, że ów kamień znika w niewyjaśnionych okolicznościach ze sklepu...

Jak rozwinie się dalej ta wspaniała opowieść? Przekonać się możemy sięgając po książkę „Kroniki Jaaru”, która nie tylko stanowi emocjonującą lekturę, ale angażuje nas w problemy bohaterów sprawiając, że mimowolnie odbywamy podróż do Jaaru i uczestniczymy w rozgrywających się wydarzeniach. Czujemy też presję czasu, bowiem zbliża się Czas Byka, a wraz z nim prawdopodobieństwo realizacji niecnych planów czarownicy Erato oraz tajemniczego mężczyzny, który wydaje jej rozkazy.

Czytelnik, zwabiony cudowną okładką „Księgi Luster” zapewne nie przypuszcza, jak wielkie emocje go czekają po wkroczeniu w świat Kate. Niezwykła fabuła, doskonale skonstruowani bohaterowie, snujące się wątki, które splatają się ze sobą w najmniej oczekiwanych momentach i atmosfera tajemnicy, którą przesycona jest powieść – to wszystko sprawia, że zachwyceni nie możemy oderwać się od lektury. Po zamknięciu pierwszego tomu pozostaje nam zaś tylko wypatrywać kolejnych zastanawiając się, w jakie jeszcze kłopoty wpakują się bohaterowie i jakie emocje staną się tym razem naszym udziałem.

Dział: Książki
poniedziałek, 12 luty 2018 14:00

Spotkanie z Taranem Matharu

Spotkanie z Taranem Matharu, autorem trylogii Summoner. Zaklinacz, która spotkała się z niezwykłą popularnością wśród polskich czytelników.

piątek, 09 luty 2018 19:48

Pusta noc

Tematyka słowiańska, demony, umarlaki i polskie urban fantasy to ostatnio temat bardzo oblegany na rynku rodzimej fantastyki. Właśnie w tym kierunku podążyła także Pulina Hendel w drugim w swojej młodej karierze cyklu. Jak prezentuje się jej Żniwiarz?

Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno?
Na pierwszy rzut oka Magda jest zwykłą dwudziestolatką. Czas wypełnia jej praca w małej księgarni oraz obowiązki domowe. To jednak tylko pozory, gdyż w wolnych chwilach, zamiast spotykać się z rówieśnikami, Magda tropi upiory rodem ze słowiańskich wierzeń. Z krainy umarłych ucieka najpotężniejsza istota, z jaką żniwiarze kiedykolwiek musieli się zmierzyć. Tymczasem między Magdą a Mateuszem, tajemniczym chłopakiem, który niedawno wprowadził się do miasteczka, zawiązuje się nić sympatii. Dziewczyna pokazuje Mateuszowi świat słowiańskich wierzeń, nie mając pojęcia, że już wkrótce ona i jej przyjaciele znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

To, co przyciągnęło mnie do sięgnięcia po książkę to przede wszystkim opis i świat, który autorka stworzyła na kartach swojej powieści. Nie ukrywam, że demony, powracające z martwych istoty, duchy, to rzeczy, które lubię w fantastyce. W dodatku książkę poleca sama Maja Lidia Kossakowska, która wydała na świat jakże dobrego Siewce Wiatru (i jego kontynuację). Trzecim aspektem jest okładka, która przyciąga zdecydowanie wzrok z księgarskiej półki, budzi ciekawość wnętrza. Czy cała oprawa jest warta treści? Muszę przyznać, że po lekturze pierwszego tomu mam lekki niedosyt...

Pusta noc jest pierwszym tomem trylogii Żniwiarz. Tomem, który jest napisany zadziwiająco poprawnie. Miałem lekkie wątpliwości, głównie przez nieznane mi wcześniej nazwisko autorki. Paulina Hendel całkiem fajnie radzi sobie z rozbudowywaniem fabuły, wątkami pobocznymi, czy nakreślaniem postaci. Jednakże jeśli chodzi o fabułę i akcję, jest nieco gorzej. Przede wszystkim brakowało mi owej mitologi słowiańskiej, która to domniemaną wizytówką powieści. Niektóre elementy powieści, głownie w sferze fantastycznej, są zbyt oczywiste dla autorki, przez co cierpi czytelnik. Brakuje mi bardziej szczegółowych opisów egzorcyzmów, broni którą bohaterowie używają do walki ze złem, tajemniczej mieszanki ziół która odpycha obce siły. Sama postać Żniwiarza jest nakreślona, w moim odczuciu, dość powierzchownie. Te małe uszczerbki powodują, że fabuła wydaje się mało dopracowana.

Pusta noc jest powieścią napisaną poprawnie. Wydaje mi się jednak, że pomysł i chęć stworzenia oryginalnej powieści nieco przerosły umiejętności autorki. Mimo wszystko jednak skuszę się na tom numer dwa, bo mimo wszystko, Paulina Hendel ma w sobie potencjał, który - mam szczerą nadzieję - pozwoli jej na wyszlifowanie niedociągnięć.

Dział: Książki
czwartek, 08 luty 2018 19:28

Bramy Światłości: Tom 2

Anioły wracają, a wraz z nimi nieprzebrane zastępy potworów i przygoda, która nie zwalnia ani na chwilę. Uzbrójcie się w kawę/herbatę, ciepły koc i prowiant. Czeka Was bowiem kontynuacja podróży poza czasem. A tak, jak wiadomo, wszystko może się zdarzyć!

„Bramy światłości. Tom 2” to bezpośrednia kontumacja akcji rozpoczętej w poprzedniej części. Bardzo dramatycznej akcji. Droga autorka, tak się nie robi czytelnikom (i fanom). Żeby tak zostawić nas w niewiedzy na wiele miesięcy, po tym, jak zepchnęło się głównego bohatera i jego kompana, w śmiercionośne odmęty? Bez żadnej informacji, czy żyje? Otóż... teraz już wiem. Daimon nieustająco walczy o życie. I to nie tylko w pierwszej scenie, ale aż do samego końca. Wielka ekspedycja trwa dalej. Ale nie tylko tam robi się coraz niebezpieczniej. Również w Głębi atmosfera się zagęszcza. Lucyfer wciąż nie wrócił i chociaż nikt o tym nie wiem, Razjelowi coraz trudniej wodzić wszystkich za nos. W tym czasie z misją ratunkową rusza Asmodeusz. Jednak czy Zgniły Chłopie podoła wyzwaniu? Czy ktokolwiek wyjdzie z tej „imprezy” żywy?

Poprzedni tom był dla mnie niczym jedna wielka powieść drogi. Bohaterowie szli, walczyli, odpoczywali, znowu toczyli bitwy, ledwo uchodzili z życiem i tak bez końca. A to wszystko w klimacie „nie ma rzeczy nie możliwych i nie zgadniesz, co cię zaraz zaatakuje”. Tym razem jest trochę inaczej. Trochę, bo chociaż wyprawa nadal jest najistotniejszym wątkiem powieści, pojawia się wiele scen skupionych na innych aspektach przygody. Na początku kilka razy wpadamy w odwiedziny do Gabriela. Nie zabraknie też scen ukazujących coraz ciekawsze intrygi konstruowane w Głębi. Ta różnorodność sprawiła, że kiedy historia na dobre skupiła się na Daimonie i jego drodze, nie odczułam znużenia niekończącą się wędrówką. Może też dlatego, że nasz bohater w końcu na dłuższy moment zatrzymuje się w jednym miejscu. Ale by najmniej nie po to, żeby odpocząć. Jego losy, a przy okazji również Lucyfera, nieustająco wiszą na włosku!

Akcja książki nie zwalnia ani na chwilę. Autorka po raz kolejny pokazuje, że jej wyobraźnia, ale też wiedza z zakresu najróżniejszych wierzeń nie zna granic. Dzieje się wszystko, ale nic, czego można by się było spodziewać. Opowieść pędzi jak szalona i co chwilę stawia naszych bohaterów przed nowymi wyzwaniami. Czy wyjdą z nich obronną ręką? Tego musicie dowiedzieć się sami!

Na uznanie zasługuje też wydanie książki. Trzeba przyznać, ze Fabryka Słów spisała się na medal. Pół miękka okładka ładnie prezentuje się na półce. Dodatkowo umieszczono też praktyczną, niebieską zakładkę. Całości zaś dopełnia oprawa graficzna. Ilustracje ciekawie uzupełniają historię, chociaż nie każdemu przypadną do gustu. Tak to już jest, gdy przedmiotem wizualizacji są głównie potwory i inne okropności :)

Rozczarowani mogą się poczuć Ci, którzy spodziewają się wątków romantycznych. Niewiele się w tym zakresie zmienia. „Bramy światłości” to przede wszystkim akcja i brawurowe walki. A gdy tak już podróżujemy i próbujemy przetrwać, nagle orientujemy się... że to nie koniec. Byłam przekonana, że seria zamknie się w dwóch tomach (jak poprzednia). Okazuje się jednak, że autorka planuje dla nas dłuższą wycieczkę. A więc... znowu czekamy! Jednak do tego czasu, zachęcam Was do wybrania się z Daimonem w wyprawę opisaną w „Bramach światłości. Tom 2”.

Dział: Książki