lipiec 05, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Fantastyka

środa, 17 lipiec 2019 20:56

Szczury Wrocławia. Szpital - zapowiedź

Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczna. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta. To tutaj późnym popołudniem 9 sierpnia trafia uznany za szaleńca pacjent. Twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. Czyn bredzącego w malignie mężczyzny będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła załoga szpitala – już na pierwszy rzut oka za mało liczna, by odeprzeć śmiertelne zagrożenie.

Dział: Patronaty
wtorek, 16 lipiec 2019 12:35

Nowy Świat

Czy przyjaźń może istnieć w świecie pełnym zła, iluzji i podziałów? Sky, Estra i Maroon będą musieli się o tym przekonać na własnej skórze. Bunt maszyn odebrał im wiele. Codzienność w sierocińcu nie należy do najłatwiejszych, jednak to życie na zewnątrz może okazać się o wiele bardziej skomplikowane. Nowy świat skrywa się za morzem fikcji i niebezpieczeństwa. Przyjaźń będzie jedynym pewnikiem na ich drodze, ale czy na pewno?

Decyzja o opuszczeniu sierocińca wydawała się im jedyną słuszną drogą. Niziny społeczne stały się ich domem. To tam Estra wykorzystywała swoje umiejętności informatyczne do ochrony przyjaciół, Sky umiejąca przenosić dane wykorzystywała tę umiejętność do przetrwania w nowym świecie, a Maroon korzystał z bycia pół hybrydą, pół człowiekiem w kopalni zapewniając im byt. Trójka przyjaciół obserwowała mieszkańców Wyżyn, nie przypuszczając, że będą musieli niedługo walczyć o przetrwanie. Gdy ginie córka prezydenta, ich pozornie ułożone życie niknie pod groźbą niebezpieczeństwa. By odzyskać swój dotychczasowy byt, muszą odnaleźć dziewczynę, udać się na Wyżyny i odkryć co jest prawdą, a co wymysłem uprzywilejowanych. Czy w tym świecie ich przyjaźń przetrwa?

Znane nazwisko czy ciekawy opis? Co bardziej przekonało mnie do tego, by sięgnąć po Nowy świat? Muszę przyznać, że wiedziona chęcią poznania innego oblicza pióra autorki skusiłam się na tę powieść, nie wiedząc o niej nic. Czy randka w ciemno okazała się sukcesem?

Ałbena Grabowska zaskakuje lekkością, z jaką czyta się jej powieść. Ciekawie skonstruowana fabuła, akcja i nietuzinkowi bohaterowie, których obdarzasz sympatią, a to wszystko w obliczu niechybnej zagłady nowo powstałego świata pełnego podziałów, kłamstw i iluzji. Bez problemu weszłam w tę historię, kolejno odkrywając jej uroki. Ciekawa rozwoju wydarzeń, strona po stronie poznawałam siłę przyjaźni, która, choć wystawiana na wiele prób jest w stanie pokonać wroga, nawet tego nieoczywistego, ukrytego.

Nowy świat to przede wszystkim Sky, Estra i Maroon walczący o lepszy byt dla podobnych sobie. Ucieczka z sierocińca i stworzenie małej utopii mającej ich chronić to próba odzyskania namiastki rzeczywistości sprzed wybuchu buntu. Bez trudu zrozumiecie ich pobudki i postanowicie wyruszyć z nimi w drogę, którą obiorą. Akcja. Jej możecie się spodziewać niemal od początku.

Autorka zadbała jednak o to, by czytelnik w jej świecie poczuł się swobodnie i nie miał problemu ze zrozumieniem mechanizmów nim rządzących. Jest lekko, zrozumiale i emocjonalnie. Nowy świat porusza naszą wyobraźnię, dostarcza emocji i zmusza do zastanowienia się, czy zawarte w nim obrazy są tylko fikcją literacką, czy może już powoli nasza rzeczywistość się z nimi zlewa. Jedno jest pewne. Czytelnik dostanie masę pozytywnej, wyszukanej i nieszablonowej literatury wprost stworzonej do czytania i rozmawiania o niej gdzie się da.

Nowy świat, a raczej jego bohaterowie i przekazywane przez nich emocje na długo pozostaną w mojej głowie. Każdy może doszukać się negatywów, błędów czy potknięć, jednak to sedno powieści odkrywane po trochu daje mnóstwo radości i pozwala na całkowite zagłębienie się w historii. Ałbena Grabowska stworzyła powieść, która z pewnością sprawdzi się nie tylko w kręgach miłośników dystopii.

Dział: Książki
niedziela, 07 lipiec 2019 15:36

World of Warcraft: Ostatni Strażnik

Początki pradawnego świata Azeroth toną we mgle historii. Ludzkie plemiona żyły w zgodzie i harmonii z otaczającymi je najróżniejszymi magicznymi istotami. Jednak przybycie demonów Płonącego Legionu pod wodzą Sargerasa – mrocznego boga magii chaosu – zakończyło okres pokoju. Teraz smoki, krasnoludy, gobliny, ludzie oraz orkowie – rozproszeni po Azeroth – rywalizują ze sobą o dominację.

Dział: Książki
piątek, 05 lipiec 2019 12:55

Mam na imię Jutro

Ludzie zgodnie twierdzą, iż pies jest najlepszym przyjacielem człowieka; zawsze lojalny, kochający, wspierający na swój własny, zwierzęcy sposób. Nasz główny bohater wabiący się Jutro, pozornie niczym nie wyróżnia się na tle swojego gatunku. No właśnie, tylko pozornie- żyje bowiem już 217 lat, co dla zwykłego psa jest granicą nie do osiągnięcia. I praktycznie przez większość tego czasu czeka wiernie na powrót swojego ukochanego pana. Dni spędza w swojej mało przytulnej "norze" u wybrzeża Wenecji, wierząc, że w końcu na pokładzie któregoś zawijającego do portu statku znajdzie się jego najdroższy człowiek. Niestety, każdy nowy dzień staje się kolejnym rozczarowaniem, a czekanie przerywa jedynie przymus zdobycia jedzenia oraz zaczepki ze strony młodszego kolegi Sporco, ocalonego przez niego lata temu, jak również spacery pod katedrę, którą wyznaczył właściciel Jutra jako miejsce ich ponownego spotkania. Niespodziewanie psi bohater trafia na jakiś trop; jest nim Vilder, człowiek o raczej niesympatycznym usposobieniu, którego poznał wiele lat temu za sprawą swojego pana. Zresztą, tych dwóch mężczyzn łączy o wiele więcej niż wspólna tajemnica nieśmiertelności. Jutro ma wybór- albo pozostać na swoim wieloletnim posterunku, albo ruszyć w ślad za dawnym wrogiem, wciąż noszącym na sobie zapach jego właściciela. 

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to magnetyczna okładka; widać, że wydawnictwo włożyło wiele wysiłku w to, aby tę nietuzinkową historię upiększyć jeszcze bardziej i nakarmić czytelnicze oczy czymś więcej, niż literkami w środku. Od pierwszej chwili, w której ją ujrzałam wiedzialam, że musi być moja. I oczywiście sam fakt, że głównym bohaterem powieści jest pies o wdzięcznym imieniu Jutro, a nic tak bardzo nie przyciąga do lektury jak fakt, iż występują w niej zwierzęta (choć nierzadko w trakcie akcji umierają, przez co granica mojego wzruszenia zostaje przekroczona). Czy te wszystkie aspekty złożyły się jednak na równie fantastyczną treść?

Jutro jest już bardzo starym psem, choć patrząc na niego, nikt nie dałby mu tylu lat, ile naprawdę ma. W jego chodzie oraz zachowaniu widać jednak tę stateczność, nabywaną z upływającym czasem. Ów psi bohater za wszelką cenę chce odnaleźć pana, a mimo to przez wiele lat nie opuścił swojego "punktu dowodzenia", wierząc w obietnice człowieka. Ale czeka. A lata lecą. Chyba takim impulsem do wskoczenia na statek był widok Vildera i wieści, że on również poszukuje zaginionego mężczyznę. No i entuzjazm Sporco co do podróży w nieznane krainy, od której to wizji zupełnie nie dało się go odciągnąć. Przez chwilę nawet myślałam, że ta wrodzona rozwaga czworonoga wynika z jakiejś odrobinki strachu kryjącej się w jego sercu, ale nie. Późniejsze wydarzenia jedynie podkreśliły, jak wiele miał w sobie odwagi. Jak to mówią: "Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana".

Pan Dibben w pierwszych rozdziałach dokładnie wprowadza nas w meandry relacji między człowiekiem a zwierzęciem, zaś sam Jutro wielokrotnie przywołuje wspomnienia, dzięki czemu czytelnik z łatwością widzi tę miłość, która ich łączy. Poznajemy dokładnie zaginionego mężczyznę, to, czym się zajmuje i jak doprowadził do tego, iż obaj są nieśmiertelni. Na scenę wychodzą również jego związki z Vilderem, który mianuje się jego przyjacielem, mimo że trudno to odebrać w ten sposób. I oczywiście (bo jakby tak mogło być) ktoś umiera, a konkretniej jeden z psich bohaterów. Ten moment kompletnie złamał mi serce, ale oczywiście do takich autorskich zabiegów można się przyzwyczaić (choć ciężko jest się na tę śmierć przygotować i nie reagować łzami). Akcja toczy się szybko, szczególnie od momentu, w którym Jutro spotyka Vildera. Nie sposób się nudzić, bowiem na jaw wychodzą coraz to nowsze tajemnicze, mroczne intrygi. Vilder emanuje zawiścią, choć początkowo nie wiemy, dlaczego.

Mam na imię Jutro to piękna historia wierności i miłości, jaka rodzi się między zwierzęciem a jego właścicielem. Niejednokrotnie można natrafić na artykuły, w których opisywane są reakcje czworonogów po śmierci ich panów. One czują tak jak my i równie mocno przywiązują się do nas. Pan Damian Dibben pięknie to ukazał, podkreślając, ile lat czekał Jutro na choćby najmniejszy ślad zaginionego, z jaką rozpaczą przyjmował kolejny, fałszywy trop. Czasu spędzonego z tą książką na pewno nikt nie uzna za zmarnowanego.

Dział: Książki

Pierwszy tom przygód Petera Parkera jako prezesa międzynarodowej korporacji okazał się słabym albumem. Kolejna rewolucja w życiu Człowieka-Pająka wydawała się zrobiona na siłę. Dodatkowo fabuła była chaotyczna, nijaka i bez polotu. Dan Slott jednak na koniec otrzymał ode mnie kredyt zaufania. Nadszedł teraz czas na ciąg dalszy. Czy album „Mroczne królestwo” zaserwuje nam powrót przygód naszego superbohatera na właściwe tory?

Na początek przypomnę, iż firma Petera – Parker Industries podbiła zagraniczne rynki. Ma swoje oddziały w wielu krajach świata, m.in. w Londynie czy Szanghaju. Dodatkowo swoimi nowatorskimi projektami wspiera działalność SHIELD. Z tego to powodu Spider-Man w ratowaniu ludzkiego życia nie ogranicza się już tylko do ulic Nowego Jorku. Służbowe obowiązki sprowadzają go do Chin, gdzie również musi zmierzyć się ze starym wrogiem - Panem Negatywem. Okazuje się, że na jego usługach jest dwójka superbohaterów i jednocześnie przyjaciół Spidera – Cloak i Dagger.  Na dodatek złoczyńca zamierza ponownie przejąć kontrolę nad umysłem Człowieka-Pająka (pierwszy raz udało mu się to na łamach miniserii „Dark Reign: Mister Negative”).

Amazing Spider Man Globalna siec 02

Tymczasem powraca temat znanej z poprzedniego tomu organizacji Zodiak. Peter ponownie staje do walki ramię w ramię z Nickiem Fury. Starcie ze Skorpionem rzuca Spider-Mana m.in. do Paryża czy na … Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pojedynek z takim przeciwnikiem jest nierówny, gdyż potrafi on przewidywać przyszłość. Stawka jednak jest wysoka, ponieważ złoczyńca może przejąć całkowitą kontrolę nad czasem. Jeśli uda u się zrealizować swój nikczemny plan, nikt nie będzie mógł mu więcej zagrozić.

W międzyczasie znowu pojawia się tajemniczy człowiek w czerwieni. Nadal rekrutuje on starych przeciwników Spider-Mana. Tym razem dołączają do niego m.in. Jaszczur oraz Electro.amazing spider man vol. 4 10p

Pierwsze zeszyty drugiego tomu znowu nie powalają fabułą. Wątek z Panem Negatywem wygląda, jakby był wciśnięty w tę historię na siłę. Jedynie fajną niespodzianką jest nagłe pojawienie się Regenta, który to został wprowadzony do Uniwersum w poprzednim tomie, w osobnej historii „Piwnica” Dana Slotta i Christosa Gage’a.

Akcja nabiera tempa tak naprawdę po ponownym pojawieniu się Skorpiona i organizacji prowadzonej przez niego. W poprzednich zeszytach jego motyw został śmiesznie i chaotycznie poprowadzony oraz był piętą achillesową tomu. Członkowie Zodiaku pretendowali wręcz do miana najbardziej żenujących złoczyńców Marvela. Teraz jednak Slott rzucił nowe światło na tego przeciwnika i rozbudował samą postać przywódcy. Fakt, że Skorpion potrafi przewidywać przyszłość, bardzo fajnie wpływa na fabułę. Dodatkowo „uzbroił” go w bardzo potężny artefakt – Klucz Zodiaku i zawiązał ciekawą intrygę.

Spodobał mi się również rozpoczęty w poprzednim tomie wątek tajemniczego człowieka w czerwieni. Skrupulatnie zbiera on samych największych antagonistów Spider-Mana. Jaki ma w tym cel oraz jak duża będzie jego armia? Mam nadzieję, że już niedługo będziemy się mogli o tym przekonać.

Dan Slott przypomniał nam również o Otto Octaviusie. Naukowiec, którego świadomość zamknięta jest aktualnie w robocie, zapowiedział swój wielki powrót.

Na plus wychodzi również oprawa graficzna albumu. Do włoskiego grafika Giuseppe Camuncoli znanego z poprzednich przygód Spider-Mana dołączył Matteo Buffagni. Bardzo ładnie prezentują się duże kadry, szczególnie te z pojedynkami czy kosmosem w tle. Jedynie co mi osobiście trochę przeszkadzało, to wygląd Parkera wg Buffagniego. Jego Peter wygląda dość staro. Ja rozumiem, że chłopak dużo przeszedł, spoważniał i na swoich barkach dźwiga zarzadzanie korporacją, ale gryzie się to trochę z jego wizerunkiem z poprzednich zeszytów.

Podsumowując, „Mroczne królestwo” może nie jest jeszcze wybitnym komiksem, ale daje sygnał, iż seria „Globalna sieć” zaczyna zmierzać w dobrym kierunku. Przewodni wątek z Zodiakiem trzymał dobry poziom, Dan Slott umiejętnie zaintrygował czytelnika, a na dodatek w końcu zaserwował nam starego, dobrego Spider-Mana, który rzuca sucharami i ripostami czy nawiązuje w dialogach do popkultury. Jego fani na pewno będą zadowoleni.

Dział: Komiksy
wtorek, 25 czerwiec 2019 20:59

Uprzywilejowani. Stroiciele

Porządek, harmonia, równowaga. Jeśli to na nich opiera się świat, nie powinniśmy się bać niczego. Idealnie współgrające istnienia, które dostają tyle samo, ile oddają w zamian. Co, jeśli to jednak nieprawda, a ktoś nadużywa danej mu wiedzy, władzy i umiejętności? Czy w imię własnych przekonań możesz zaburzyć ten układ? Uprzywilejowani, Stroiciele i Nadrzędni. Kto polegnie, gdy zostanie zachwiany przyjęty podział?

Pamiętasz Martwy las, niepokornego nastolatka i dziewczynkę, która skrywała w sobie tajemnice? Teraz Kędzior musi stanąć przed większym zagrożeniem. Inicjacja na Pierwszego, którą miał przejść, stanowiła bilet do świata Stroicieli, w którym chciał odnaleźć Asper. W jego przypadku nie jest to jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać. Chłopak miota się bowiem między odbiciem dziewczynki a uratowaniem Oriana. Nie pozostaje mu nic innego, więc wyrusza w podróż. Wbrew niemu dołącza do niego Chloe, która na swych skrzypcach wygrywa śmiercionośną melodię, dzięki której może uwalniać ludzi z mentalnej niewoli. Ich działania są zaprzeczeniem wszystkich postanowień paktu. Dwójka podróżników nie jest świadoma następstw, jakie mogą wywołać ich działania. Czy Kędzior odnajdzie tych, których szuka i ocali nie tylko ich, ale i siebie?

Kontynuacja serii zawsze niesie za sobą ryzyko. A to bieg historii może obrać zły tor, a to nagle rozwiązanie niektórych tajemnic może sprawić zawód. Czy Uprzywilejowani. Stroiciele okazało się rozczarowaniem?

Już przy pierwszym tomie, którego recenzje znajdziecie na stronie, wspominałam o tym, co lubię w tego typu powieściach. Stroiciele okazali się lekkim i tajemniczym preludium do historii, która dopiero weźmie nasze umysły w swe posiadanie. Fabuła nabiera tempa, wydarzenia krok po kroku niczym zapadki trafiają na swoje odgórnie wyznaczone miejsca. Tylko czytelnik w tym całym dobrze naoliwionym mechanizmie nie ma pojęcia, co się wydarzy. Czego się spodziewać?

Świetnego języka. Uprzywilejowani. Stroiciele mogą pochwalić się dobrym zapleczem językowym właśnie. Opisy nie nużą, dialogi wprowadzają powiew świeżości i napędzają akcje. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny, każda pojawiająca się postać, słowo czy tajemnica odnajdą wspomniane miejsce. Powieść pochłonęłam niemalże w mgnieniu oka, napawając się przy tym jakością fabuły i nietuzinkowymi rozwiązaniami. Jednak to bohaterowie, których jest tu sporo, grali pierwsze skrzypce.

Jak się ma Kędzior? Po lekturze pierwszego tomu miałam mieszane uczucia co do jego postaci. Nie czułam tej iskry, która pozwala nabrać tej całkowitej pewności, że bohater poradzi sobie z każdym planem, jaki ma dla niego los. Teraz jest z goła inaczej, choć wciąż chłopak nie do końca wie, co robi i czego chce bardziej, to jego postać poprowadzona jest świetnie. Od razu obdarzamy go sympatią i kibicujemy mu w jego poczynaniach. Podobnie jest z postacią Chloe, która, choć początkowo tajemnicza od pierwszych chwil przyciąga naszą uwagę.

Uprzywilejowani. Stroiciele nie tylko poszerza naszą wiedzę na temat poznanych Stroicieli, ale i ułatwia zagłębienie się w idei przedstawionego modelu świata. Autorka umiejętnie tworzy spójną całość, którą nie łatwo rozgryźć, lecz bez problemu można ją polubić. Po skończonej lekturze chce się więcej, ma się mnóstwo pytań i sporo odpowiedzi z poprzedniej odsłony cyklu. Co przyniesie kolejna podróż w świat Stroicieli, Uprzywilejowanych i Nadrzędnych? Z radością i zaciekawieniem czekam na kolejną odsłonę, oby równie dynamiczną, fascynującą i nieprzewidywalną jak tom drugi.

Zakochana w pomyśle, realizacji i sposobie przeprowadzenia zmian, jakich doświadczają bohaterowie, nie mogę zrobić nic innego, jak tylko polecić zarówno książkę, której dotyczy recenzja, jak i całą serię, która jest spisana należycie i z pomysłem. Miłośnicy fantastyki, barwnych bohaterów i kreatywnych rozwiązań znajdą w tej powieści wszystko, czego szukają. Jestem pewna, że ten świat zafascynuje was równie mocno, jak mnie, pytanie, czy jesteście w stanie stanąć oko w oko ze światem, który jest gdzieś obok.

Dział: Książki

Oficjalna powieść Uniwersum Marvela

Przeprowadzając wahadłowiec przez potężny rozbłysk słoneczny, Jean Grey poświęca swoje życie, by uratować X-Menów. Zdarza się cud i superbohaterka się odradza.
Phoenix – jak głosi jej imię – powraca do życia, stając się jedną z najpotężniejszych istot we wszechświecie. Lecz kiedy wraz z X-Menami bierze udział w ataku na tajną organizację o nazwie Hellfire Club, pada ofiarą manipulacji, zdradza przyjaciół z drużyny i zmienia się w Czarną Królową.

Dział: Książki
środa, 19 czerwiec 2019 18:59

Cedyno

Strach, ból i smutek. Często wypierane przez nas uczucia, które kumulują się za dnia, by nocą dopaść swe ofiary. Czasem jednak nasza blokada jest tak silna, że powoli wypieramy prawdę o sobie. Może utrata części siebie nie jest czymś strasznym, jednak czy można odnaleźć szczęście i spełnienie, gdy nie jesteśmy ze sobą szczerzy?

Odnaleźli swoją miłość, spokój i sens życia, godząc się na posługę w imię dobra, ku czci ludzkiego życia. Wysłannicy, którzy teraz pragną poznać los poległych w walce o duszę. Od ostatniego spotkania i mrocznych chwil z kart Guerry sporo się zmieniło. Wśród Guardian pojawiła się Lea, która swą posługę rozpoczęła w młodym wieku. W odpowiednim czasie poznała Larysę i Gabriela, co pomogło jej choć trochę oswoić się z powierzonym jej zadaniem. Jest ciepłą i spokojną osobą, którą lubi każdy. No może poza Zuzką. Przyjaciółka Lary, dziewczyna Patryka i Guardianka w jednej osobie na każdym kroku posyła w kierunku młodszej koleżanki drobne złośliwości. Nie to jednak spędza sen z jej powiek. Dziewczyna wciąż przeżywa wydarzenia ze swej podróży do Guerry i zastane tam warunki. Gdy postanawia zrealizować plan i uwolnić osadzonych, sama nie wie, czy robi to dla nich samych, czy dla siebie i Bjora. Wraz z przyjaciółmi decyduje się na współprace z Ludźmi Cedyno. Kim oni są? Czy można im zaufać?

Pokochałam tę historię dawno temu, jeszcze w pierwszym wydaniu. Gdy usłyszałam o jej wznowieniu i kontynuacji, wiedziałam, że przepadnę na nowo. Dwa poprzednie tomy skradły me serce. Czy z Cedyno było podobnie?

Wysłannicy to opowieść pełna tajemnic, namiętności, walki dobra ze złem, przyjaźni i miłości. Każdy tom skrywa osobną historię, któregoś z przyjaciół równocześnie tworząc spójną całość. Pełna romantyzmu Larista, budująca napięcie Guerra i Cedyno, które od pierwszych stron jest niezwykle tajemnicze i kuszące. Niby inne, a jednak wspólnie tworzą historię, która porywa, fascynuje, ale i zmusza do myślenia. O tym, jednak później.

Powrót do znajomych postaci okazał się wspaniałym przeżyciem. Dowiadujemy się, jak do grupy dołączyła Lea, a tym samym Gabriel i Larysa stali się właścicielami schroniska. Widzimy jak z codziennością po powrocie z Guerry radzi sobie Zuza. To właśnie ona rozpocznie nowy etap tej historii. Wiedziona wspomnieniami postanawia zorganizować wyprawę, której celem ma być odbicie ludzi uwięzionych w Guerrze, ale czy tylko o to chodzi? Dziewczyna jest tak zdeterminowana, że postanawia zatrudnić pomoc do wykonania zadania. Tu pojawiają się Ludzie Cedyno i ich przywódca Jordan. Każdy z jego ludzi ma nietypowe umiejętności, które mogą okazać się pomocne w wyprawie organizowanej przez Guardian.

Melissa Darwood stworzyła zapierającą dech w piersi kontynuacje serii, która nie tylko nie odstaje od poprzedniczek, ale i wprowadza powiew świeżości. Nie tylko mamy szanse spotkać starych znajomych i sprawdzić jak się mają, lecz i poznać nowych i na jednym urywanym oddechu śledzić ich losy. Z jednej strony możemy nasycić się stabilizacją i niesłabnącym uczuciem, z innej możemy poczuć smak niepewności i strachu przed zranieniem. Kreacja bohaterów to kwintesencja tego, co w piórze Melissy Darwood uwielbiam. Wszyscy razem i każdy z osobna wywołują emocje, są naturalni i charakterni.

Niepewność towarzysząca poznawaniu tajemnic i odkrywaniu nowych postaci nie przeszkodziła, a wręcz dała masę przyjemności, potęgując emocje, od których Cedyno wręcz kipi. Tu przychodzi pora, by wyjaśnić skąd wzmianka o zmuszaniu do myślenia. Jeśli ktoś już raz spotkał się z twórczością Melissy ten wie, że w jej powieściach nie liczy się główna historia i wypływające z niej miłość i namiętność. Gdzieś w tle zawsze czai się szereg pytań, na które powinniśmy poszukać odpowiedzi. Każda z części serii Wysłannicy ma skryte drugie dno, w którym autorka przybliża problemy współczesnych ludzi. To jak galopują za przyszłością, oglądając się z tęsknotą za przeszłością, równocześnie tracąc coś ważnego, teraźniejszość. Warto, więc chwile odpocząć, zwolnić, przestać gnać za dobrem materialnym i spojrzeć na bliskich, przyrodę czy zwierzęta.

Myślę, że nowe postaci świetnie nakreślają to, jak postrzegamy świat i z jakich powodów nic nie robimy, by się zatrzymać. Być może nie gonisz za tym, co będzie, nie płaczesz za tym, co było, ale czy tak naprawdę żyjesz tym, co tu i teraz? Choć Zuzka znowu mnie irytowała, Gabriela było wciąż za mało, Bjor był niczym senne marzenie, a Jordan jakby za szybko wkradł się w moje myśli, to lekturę Cedyno zaliczam na plus. Wciąż jednak czuje niedosyt tej historii, genezy Ludzi Cedyno, ich możliwości, a nawet samej Zuzanny. Wiem, że Gaurdianie na długo pozostaną w mej głowie.

Lekka, kipiąca namiętnością i naznaczona walką z własnymi słabościami. Niesamowita mieszanka osobowości spisana w najlepszym stylu.Wysłannicy. Cedyno jest niczym pożegnanie, którego się nie chce. Pełne nostalgii, trudnych wyborów i finału wielu rozpoczętych wątków. Czy to rzeczywiście koniec? Czy wszystko już wiemy? Tego nie wiem, ale nadzieja nie powinna umierać, prawda?

Dział: Książki
poniedziałek, 17 czerwiec 2019 22:52

Vice Versa - zapowiedź

Drugi tom serii o nienormatywnych z przymrużeniem oka!
Przezabawny misz-masz gatunków. Mamy tu urban fantasy z przymrużeniem oka, umowny kryminał, pastisz paranormalnego romansu i powieść obyczajową – oficjalna recenzja z portalu lubimyczytac.pl

Dział: Książki
poniedziałek, 10 czerwiec 2019 12:42

Oszukana

Jakbyś się czuła, gdyby każdy kolejny dzień był walką o życie? Jak długo dałabyś radę żyć w sieci uknutych przez siebie kłamstw? Jak dawałabyś radę codziennie patrzeć w oczy mężczyzny, który Cię kocha mając świadomość, że dla Ciebie jest tylko bezpieczną opcją na jakiś czas. Pomyśl. Przemyśl to dokładnie. Zaplanuj każdy ewentualny krok. Bo to, co spotkało Lenę, może dotknąć także Ciebie.

Lena obecnie mieszka u Nikodema (swojego partnera) w domku ukrytym pośród lasów. Mimo to nie czuje się bezpiecznie. Jej przerażenie wzmaga przeczucie, że ktoś czai się w leśnej gęstwinie, niewidoczny dla ludzkich oczu, czyhając na jej życie. Wie, że to, co zrobiła, nigdy nie da jej spokojnie zasnąć; ale gdy stawką jest życie, jaki pozostaje wybór... ?

Miałam przyjemność czytać poprzednie książki autorstwa pani Stachuli. Wciągnęły mnie na tyle, iż autorka zapisała się w mojej prywatnej kategorii ulubionych pisarzy/ pisarek. I oczywiście miałam nadzieję, że Oszukana utrzyma wysoki poziom poprzedniczek, porywając mnie do reszty. Nie zawiodłam się- pani Magda Stachula po raz kolejny pokazała, że umie pisać. I to nie byle jak!

Lektura od pierwszych stron trzyma w napięciu; to, co wydawało się jasne, okazało się być skrzętnie stworzoną ułudą, mającą na celu zmylenie czytelnika. Bardziej spodziewałam się jakiejś zemsty byłego chłopaka albo obranie sobie głównej bohaterki za obiekt pożądania przez jakiegoś psychopatę (spotykaliśmy to w literaturze nie raz) niż tego, co zaserwowała nam polska pisarka. Nie zdajemy sobie sprawy, przed kim lub przed czym ucieka Lena. Chwilami wręcz można uznać ją za paranoiczkę, bojącą się własnego cienia. Ale nie. Dziewczyna wspomina wyłącznie o strasznej rzeczy, którą uczyniła, a z powodu której musi trzymać się z daleka od bliskich. Nie możemy także zapomnieć o Nikodemie, drugiej osobie tego dziwnego dramatu- dopóki pani Stachula nie wprowadziła nas w jego świat, wydawał się prostolinijnym, bogatym, przystojnym i do szaleństwa zakochanym w Lenie mężczyzną (z dość nachalną matką). A tu niespodzianka, sytuacja diametralnie się zmienia, ukazując prawdę odnośnie relacji tej dwójki, co tylko potwierdza fakt, iż każdy z nas ma dwie twarze. Nikodem w swoim życiu szukał... odkupienia? Drogi ucieczki od samego siebie? Trudno powiedzieć, w jakim stopniu wpływ na widzenie przez niego świata miała jego rodzina, a ile on sam. Pod maską opanowanego biznesmena kryje się dziecko, łaknące bezpieczeństwa. Od początku wie, kim jest Lena, ale gra w jej grę- sam ma równie wiele do stracenia. 

Nie wyobrażam sobie ogromu odwagi, jaką musiała mieć w sobie główna bohaterka, starając się żyć w ten zupełnie nowy dla niej sposób. Wcześniej była jak każda typowa dwudziestotrzylatka- studiowała, pracowała, miała marzenia. Kochała i sądziła, że to uczucie odwzajemnione. Czyjaś jedna decyzja sprawiła, iż Lena musiała wydobyć z siebie pokłady instynktu samozachowawczego. To nie była zabawa; stawką było jej życie. Może tę nieustraszoność potrafi w nas obudzić właśnie bezpośrednie zagrożenie, gdy musimy zawalczyć o nasze bezpieczeństwo, będąc zdanymi sami na siebie? Na pewno było mi również żal bohaterki- nieustający strach, próby ukrycia się przed tymi, którzy mają o wiele większe możliwości to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą przytrafić się człowiekowi. 

Kreacja bohaterów pozytywnie mnie zaskoczyła, ale i temat przewodni. Literatura jest po to, aby oderwać nas od codzienności, dlatego też autorów nierzadko ponosi wyobraźnia (czasami aż za bardzo, przez co książki trącą fantastyką, nie thrillerem). W Oszukanej nie spotykamy się z tego rodzaju problemem. Fabuła nie jest odrealniona, gdyż to, co spotkało Lenę, równie dobrze mogłoby dotknąć każdą z nas. Dobre pióro, tajemnicze postacie, rzeczywisty temat- przepis na książkę idealną. I pani Magda Stachula wykorzystała go w pełni, racząc odbiorców bardzo dobrym "daniem". Uważam, że kolejne jej literackie dzieci znajdą się na równie wysokim poziomie, a każdy z nas znajdzie w jej książkach to, czego szuka. Polecam!

Dział: Książki