czerwiec 04, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Egmont

wtorek, 02 marzec 2021 09:19

Deadpool kontra Staruszek Logan

Komiks wystarczyłoby skomentować tylko przysłowiem „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” i zamknąć recenzję, jednak ja odrobinkę się rozgadam, bo warto.
 
Deadpool i Staruszek Logan to bohaterowie, a może raczej antybohaterowie, którzy niekoniecznie pałają do siebie pozytywnymi emocjami. Większość czasu jeden chce drugiemu dogryźć. Tak jest i tym razem. Wade wręcz wpada na pomysł, że najbardziej wkurzy Logana, próbując pomóc spotkanej dziewczynie. Jest ona uznana za mutanta, jak oni, i polują na nią agenci rządowi. To zadaniem Logana miało być jej odnalezienie, a tu w sprawę miesza się jakiś młodzik, któremu nie udało się wejść do choćby grupy Avengersów. Młody, arogancki i pewny siebie, najgorszy miks dla superbohatera.
 
Jednak okazuje się, że zdolności szybkiej regeneracji obydwu panów mogą okazać się niewystarczające, by okiełznać moce owej mutantki. Nic dziwnego, że tyle osób jej szuka, bo jej moce są dość nietypowe i destrukcyjne.
 
Ta historia to całkiem zabawna opowieść o superbohaterach i tego właśnie szukałam. Deadpool to jedna z moich ulubionych postaci Marvela (zaraz po Spideyu) i jest w tym świetny. Stary Logan jak na dziadka jest całkiem fajnym zrzędą. Dosłownie jak stetryczały Clint Eastwood w filmie „Gran Torino”. Chemia między dwiema postaciami jest idealna.
 
Jak na komiks z Deadpoolem znajdziemy tu masę humoru, zarówno sytuacyjnego, jak i żarcików słownych. Choć fabuła jest dość przewidywalna, to autorowi udało się mnie zaskoczyć i to niejeden raz.
 
Scenariusz tego komiksu napisał Declan Shalvey, scenarzysta „Moon Knight”, a rysunki stworzył Mike Henderson, znany m.in. z thrillera „Palcojad”. Są dobre i na uwagę szczególnie zasługują sceny związane z pewnego rodzaju przemyśleniami. Zwykle są wypełnione pastelowymi, nieco mdłymi kolorami, co dodaje jej jakby nostalgii. Tak jakby w ten sposób zmusić czytelnika do zatrzymania się na chwilę. Do tego oczywiście świetne są kadry wszelkich bójek i rozbijania się samochodów/samolotów.
 
Zakończenie może nie jest idealne, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Tym bardziej że ma to być zabawna historia ze świetnym stylem graficznym, mnóstwem akcji i humoru. Tego się spodziewamy, to dostajemy, jest więc dobrze. Jeśli jesteś fanem Deadpoola i/lub Logana, to świetny komiks z ulubieńcami.
Dział: Komiksy
wtorek, 02 marzec 2021 09:15

OKP Dolores. Czerwony kryształ

Tom trzeci pierwszej solowej serii Didiera Tarquina stanowi zakończenie pierwszego cyklu kosmicznej odysei tegoż autora. Drugi jest już zapowiedziany. I bardzo dobrze, bo choć poprzedni, drugi tom nie był najlepszy, to trzeci podnosi poprzeczkę i zapowiada ciekawą i świetnie zilustrowaną historię.
 
Czymże jest OKP Dolores? To statek kosmiczny, jednostka dość przestarzała, ale jednak choć trochę bojowa. Prawdopodobnie to piracka latająca krypa. Własność Mony, sieroty, która jest byłą mniszką sióstr Kościoła Nowych Pionierów. Byłą, bo zakon wypuszcza w świat swoje akolitki, jak tylko staną się pełnoletnie. Taki test na żarliwość i bogobojność: przeżyć w wierze w dzikim świecie.
 
Statek poszukuje tzw. czerwonego kryształu, związanego z legendą o mieczu Telassiego. Dotknięcie kryształu wiązało się z władzą, ale i poważnymi zaburzeniami psychicznymi. Osobą, która obecnie sprawuje wręcz boską, w swoim mniemaniu, władzę z pomocą kryształu jest generał McMoore. Siedzi gdzieś zabarykadowany za przegrodą, w raju zbudowanym wokół kryształu. Generał miał być nieśmiertelny, jednak nic nie dawało spowolnić jego starości ani odepchnąć śmiertelność. Problemem dodatkowym jest jeszcze to, że odczuwa on głód boga Rassetów, co wiąże się on z ludożerstwem. Ale także to, że rada rasseckich czarowników sprzedała mu informację, że tylko spożycie ciała Shilli, bogini wojowniczki o ognistych włosach, córki boga matki, sprawi, że generał otrzyma nieśmiertelność. Jak jednak najszybciej znaleźć Shillę? Najlepiej ją sobie wyprodukować!
 
Choć historia wydaje się naprawdę ciekawa, to jednak mam sporo „ale” do fabuły. Wydaje się ona aż za bardzo liniowa. Do tego postaci nie są na tyle dobrze napisane, by się z nimi utożsamiać i iść za śladem ich statku. Tak naprawdę ukazanie brutalności świata Rassetów jest jedynym plusem, który przyciągnął mnie do czytania tej serii. Szczególnie że pod względem graficznym naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Aż widać, że małżeństwo Didier i Lyse Tarquin dobrze bawili się podczas rysowania kadrów i scen.
 
„Czerwony kryształ” nie jest wolny od wad i nadmiernej nawet prostoty, ale emanuje kreatywną swobodą, która się podoba, i brudem, który odpycha. Dlatego po przeczytaniu serii można albo ją pokochać, albo znienawidzić, albo mieć ambiwalentne odczucia jak ja. Być może dlatego, że Didier traktuje tomy 1-3 jako swoisty prolog i początkowo zamierzał rozpoczynać historię dopiero od tomu 4, którego jeszcze nie znamy. Niemniej twórcom udało się stworzyć wszechświat, w którym wszystko jest możliwe i nic nie może ich powstrzymać przed robieniem z nim tego, co chcą.

 

Dział: Komiksy
czwartek, 11 luty 2021 12:57

Garfield. Tłusty koci trójpak. Tom 8

 

Potrójna porcja klasycznego, Garfieldowego humoru

Przyznam szczerze, że paski komiksowe z Garfieldem to jedna z nielicznych rzeczy, które bawią mnie niezmiennie od lat. Dlatego też z ogromną radością i zapałem sięgam po wszystkie nowe wydania. Tym razem w moje ręce trafił tom ósmy „Tłustych, kocich trójpaków”, w którym znalazły się tytuły: „Garfield na wagę”, „Garfield wspiera podbródki” i „Garfield bierze lanie”. Seria komiksów ukazuje się nakładem wydawnictwa Egmont. 

Co znajduje się w środku?

Książka, jak i pozostałe z serii, wydana została w twardej oprawie i wydrukowana na doskonałej jakości papierze. Ma kwadratowy, dość sporych rozmiarów format i jest prawdziwą cegiełką. W środku znajdują się oczywiście dziesiątki komiksowych pasków, których głównym bohaterem jest kot Garfield. Od czasu do czasu pojawiają się jednak również ciekawostki i fakty z życia pomarańczowego kota. Całość wydrukowana została w pełnym kolorze.  

Moja opinia i przemyślenia 

W sierpniu 2019 roku Viacom kupił Paws, Inc. (studio komiksowe założone przez Jima Davisa), w tym globalny merchandising i istniejących licencjobiorców, i umieścił go pod swoim banerem Nickelodeon. Niestety dla miłośników Garfielda nie są to najlepsze wieści. Firma nastawiona jest na duże zyski, w związku z czym z oficjalnej strony sławnego kota usunęła wszelkie dostępne za darmo materiały, takiej jak stare animacje, które miały swój pełen uroku klimat. W zamian za to zaczęła tworzyć puszczany na swoim kanale telewizyjnym serial, który jednak niewiele ma wspólnego z oryginałem. Na szczęście stare komiksy z Garfieldem wciąż są wznawiane i każdy, kto tylko chce, może mieć do nich łatwy dostęp.  

Komiksy z Garfieldem niezmiennie bawią czytelników w każdym wieku. Jim Davies nigdy nie słynął z oszczędzania swoich bohaterów, a w szczególności oczywiście właściciela Garfielda Johna, który sam twierdzi, że na świecie istnieją psiarze i kociarze, ale są też ludzie tacy jak on - ludzie głupi. Oprócz walorów czysto rozrywkowych Garfield dostarcza również wiele życiowych lekcji i niezwykle cynicznych prawd o świecie. 

Jako ciekawostkę na temat popularności pomarańczowego kota dodam, że komiks o przygodach Garfielda, który publikowany jest w 23 językach w 2,570 gazetach na całym świecie, czyta regularnie 263 milionów czytelników z 63 krajów. Sprzedano już ponad 130 milionów egzemplarzy książek o Garfieldzie, a czytelników wciąż nie ubywa.

Podsumowanie

Nieważne ile komiksowych pasków, których głównym bohaterem jest Garfield, bym nie przeczytała i tak zawsze chętnie sięgam po kolejne. Przygody pomarańczowego kota są idealnym remedium na poprawę humoru i po prostu zawsze wprawiają w dobry nastrój. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 08 luty 2021 12:45

Supersisters

 

Cykle Sisters i Super Sisters tworzy dwóch Francuzów Cazenove i William Maury. Po raz pierwszy pomysł pojawił się w Internecie, kiedy William zamieścił kilka komiksowych historii o własnych córkach. Potencjał jego prac dostrzegło wydawnictwo Bamboo, którego nakładem seria ukazuje się do dziś.  

Zarys fabuły

Dwie siostry, Wendy i Marine, mają drugą tożsamość. Są super bohaterkami, które niestrudzenie wykonują powierzone im misje. Nigdy nie wiadomo, kiedy będą musiały odeprzeć atak kosmicznych stworów, powstrzymać zombie-necromantę, stawić czoła tyranozaurowi, a kiedy odzyskać ukochanego misia z rąk robota giganta. Dwie rzeczy jednak zawsze są niezmienne: siostry powinny się dobrze wyspać i ze sobą współpracować. Nie zawsze jednak jest to takie proste! 

Strona graficzna

Ilustracje w komiksie są cudowne! Są niezwykle szczegółowe, pełne uroku i niekiedy bardzo zabawne. Zeszyt zawiera tom pierwszy i drugi przygód Super Sisters, a obydwa wydrukowane zostały w pełnym kolorze. Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu Williama Maury i tego, jak ilustracje pozytywnie wpływają na postrzeganie całego komiksu. 

Moja opinia i przemyślenia

Fabuła serii jest dość płytka, ale wciągająca i bardzo zabawna. Jeżeli chcemy, by komiks czytały nasze już prawie nastoletnie dzieci, bez trudu możemy mu nadać głębi, rozmawiając z nimi o różnych wydarzeniach i problemach. Autorzy serii przenoszą czytelników do niezwykłego świata wyobraźni dwóch małych dziewczynek. Panuje tam oczywiście niezły bałagan, ale o dziwo ma całkiem solidne podstawy.  

Czasy, w których dziewczynki chciałyby się bawić tylko i wyłącznie w dom, opiekę nad dziećmi i gotowanie, bezpowrotnie minęły. Teraz niemalże każda mała marzycielka pragnie zostać super bohaterką. Taki właśnie świat czytelniczki (niezależnie od wieku) znajdą w komiksach z serii Super Sisters. Dziewczynki rozwiązują wiele małych i dużych problemów, nie zawsze jednak używają do tego potężnej broni laserowej. Czasami wystarczy odrobina empatii, a nawet największy potwór może okazać się wcale nie taki straszny. 

Podsumowanie

Podczas lektury Super Sisters doskonale się bawiłam, mimo że dzieckiem już od dawna nie jestem. Komiks jest interesujący, świetnie ilustrowany, a wyobraźnia jego Autorów nie ma granic. Sądzę, że kreacja super bohaterek i ich niesamowitych przygód bez trudu zachęci starsze dzieci do samodzielnego czytania. Podejrzewam nawet, że nie będą mogły się od komiksu oderwać.  

Dział: Komiksy
poniedziałek, 08 luty 2021 12:09

Nowe powieści graficzne dla młodzieży od DC

DC POWIEŚĆ GRAFICZNA 13+ to cykl dedykowany młodym czytelnikom, poruszający ważne tematy społeczne. Składają się na niego pojedyncze albumy poświęcone nastoletnim bohaterom znanym z komiksów DC.

Dział: Komiksy

Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics. Efekty niezwykłej współpracy cenionego pisarza oraz DC Comics, w Polsce będą dostępne dzięki staraniom wydawnictwa Egmont Polska.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 18 styczeń 2021 10:41

Piotr. Zagrożenie dla Cesarstwa Rzymskiego

 
Na piasku Cyrku Watykańskiego, znanego w czasach Nerona miejsca stracenia wielu chrześcijan przywiązany i przybity do drewnianej belki starzec czeka na rozpoczęcie tortur. Dwóch żołnierzy rzymskich zdecydowanie nie ma zamiaru samodzielnie podnosić krzyża w górę, czekają na posiłki. Tak oto w ostatnich chwilach życia poznajemy Świętego Piotra i jego historię w komiksie Święty Piotr. Zagrożenie dla Cesarstwa Rzymskiego.
 
Pierwszy papież w historii tak naprawdę nigdy nie uważał się za kogoś ważnego. Owszem, wspomina jak to jeszcze jako galilejski rybak Szymon, został przemianowany na Piotra przez Jezusa, tego, na którego podobno wszyscy czekali Mesjasza. Tylko czy on, Szymon Piotr, wierzył w tę teorię? Absolutnie. Właściwie nie wierzył aż do końca. Cuda, słowa Jezusa – wszystko to było niczym. Ziarno wątpliwości nadal mocno ukorzenione było w sercu Piotra. Dopiero po zmartwychwstaniu Chrystusa nastąpiła zmiana. Ten, który zaparł się nie raz, jest teraz ukrzyżowany. I wszystko, czego oczekuje, to spotkanie z Mistrzem. A ostatnie życzenie? By nie być straconym jak Jezus – bo nie jest tego godzien.
 
Zbiór „Papieże w historii” ma na celu prześledzenie istnienia kilku ikonicznych postaci, które w pewnym momencie stały na czele Kościoła. Niniejszy album przywołuje zatem Piotra (zmarł między 64 a 68 rokiem), apostoła Chrystusa, zarówno pierwszego biskupa miasta, który stał się centrum chrześcijaństwa na Zachodzie, jak i pierwszego papieża.
 
Narracja napisana przez Patrice Perna przenosi nas do serca Cesarstwa Rzymskiego, dopiero co ugaszonego z wielkiego pożaru Rzymu. To czasy prześladowań chrześcijan przez Nerona. Autor pokrótce przypomina rys historyczny, by naświetlić kilka ważniejszych momentów w życiu Szymona Piotra. Zatrzymuje się przy najbardziej znanych jego odcinkach, sięgając po najbardziej wyraźną cechę osobowości bohatera: jego skłonność do wątpliwości.
 
Aby wzmocnić dramatyczne napięcie, scenarzysta nie waha się włączyć do Ewangelii innego aktora, w tym przypadku setnika. Ten rozmawiający w ostatnich chwilach z Piotrem centurion okazuje się tym samym, którego dziecko w cudowny sposób uratował Jezus. Moim zdaniem to oraz podobieństwo w trzykrotnym zaprzeczaniu faktów zarówno Piotra, jak i pytanego przez podwładnych centuriona, jest świetną klamrą kompozycyjną.
 
Rysunki okazują się niezwykle realistyczne, a kadrowanie zróżnicowane. Świetne są sceny ukazane w cyrku i to one najbardziej pokazują kunszt rysownika Marca Jailloux i kolorystki Florence Fantini.
 
Album zawiera wiele scen bardzo symbolicznych, jak choćby widzenie Trójcy Świętej podczas śmierci lub wypowiedzenie słów „Niechaj tu, w Rzymie, duch mój zamieszka i stanie się cokołem, na którym chrześcijanie będą mogli wznosić swoje kościoły, wszędzie na świecie” w Cyrku Watykańskim, miejscu, w którym w przyszłości powstanie Bazylika św. Piotra.
 
Zeszyt komiksowy kończy się siedmiostronicowym dodatkiem. Są to zaprojektowane przez Bernarda Lacomte, jednego z najlepszych francuskich znawców Watykanu. Oprócz dużego wyboru ilustracji, zdjęć dzieł sztuki i zabytków, przydatnego leksykonu, pozwala dowiedzieć się więcej o postaci Świętego Piotra, początkach Kościoła chrześcijańskiego, a nawet Bazylice św. Piotra.
 
Dział: Komiksy
poniedziałek, 18 styczeń 2021 10:36

Sin City. Ten żółty drań

„Ten żółty drań” to kolejna brutalna opowieść Franka Millera z uniwersum Miasta Grzechu. Tym razem podążamy za policjantem śledczym, Johnem Hartiganem. Ostatniego dnia przed przejściem na emeryturę Hartigan odbiera telefon w sprawie 11-letniej dziewczyny, która została porwana. Tę sprawę musi zakończyć przed odejściem w stan spoczynku. Nie potrafi ot, tak zawiesić odznaki na kołek. Jednak uratowanie małej Nancy Callahan to najłatwiejsza część zadania. Hartigan odkrył coś naprawdę złego, coś, co będzie mu ciążyło nawet po zamknięciu sprawy uprowadzenia, co nie ustanie, dopóki go nie dogoni.
 
John Hartigan mocno przypomina znanego z poprzednich części serii Sin City Marva. Obydwoje są nie tylko wizualnie, ale i charakterologicznymi bliźniakami. Choć stoją po różnych stronach barykady, to każdy z nich uważa, że niektóre rzeczy są po prostu nie do przyjęcia, nawet w przesiąkniętym przestępczością i korupcją Basin City. Dla Hartigana jest to obrona dziewczynki przed złoczyńcami czyhającymi na jej niewinność i życie. I podobnie jak było w przypadku Marva – zamiast otrzymać podziękowanie, dostaje kopniaka. Bo okazuje się, że dziewczynka została uprowadzona przez synalka wysoko postawionej szychy w mieście, senatora Roarka. W tym mieście moc nie pochodzi z odznaki ani z pistoletu. Moc wychodzi z kłamstwa i sprawiania, że cały cholerny świat gra podług tych fałszywych nut. Senator przysięga osobistą zemstę na człowieka, który zniszczył jego jedynego syna. Nie zdradzę dalszej części historii — jest to trochę prostsza niż w innych albumach Sin City, ale to oraz umieszczenie dziecka jako pokrzywdzonego, właśnie sprawia, że jest mocniejszy.
 
W „Tym żółtym draniu” czwartej powieści graficznej czarno-białego uniwersum Sin City, Frank Miller znowu eksperymentuje z dodaniem jakiegoś koloru. Tym razem jest to żółty i, jak głosi tytuł, łączy się z postacią antagonisty – żółtego drania. Symbolika jest dość prosta: czerwony we wcześniejszych opowieściach o krwi, teraz żółty o korupcji, tchórzostwie, moralnej zgniliźnie, truciźnie kłamstwa. Dodanie koloru wzmacnia to, co do tej pory było bezkompromisowo dwukolorowe. Dla mnie jeszcze bardziej podkręca mistrzostwo w operowaniu cieniami, jakie serwuje nam w tym albumie autor.
 
Jak w kilku słowach opisać, co znajdziemy w tej historii? Przede wszystkim akcję, intrygi, naprawdę złych. Dla niektórych może to być nawet trochę za dużo. Jeśli jesteś gotowy na poważną korupcję i krwawą zemstę, to jest to książka dla ciebie. Dodam tylko, że album czwarty jest chronologicznie ustalony na kilka lat wcześniej niż poprzednie. Można go łatwo czytać poza kolejnością, jako samodzielny.
 
Dział: Komiksy
poniedziałek, 18 styczeń 2021 10:27

Klemens V. Ofiara Templariuszy

 

Często opowiadając historie papieży, zapominamy, że to nie tylko głowa Kościoła Katolickiego, ale także państwa watykańskiego. W komiksie "Klemens V. Ofiara Templariuszy" widać to chyba najbardziej ze wszystkich wydanych dotychczas zeszytów z serii "Papieże w historii".
 
W komiksie otrzymujemy skróconą wersję pontyfikatu papieża Klemensa V, organizatora pierwszego sądu apelacyjnego dla całego Kościoła, konsystorza.
 
Po krótkim pontyfikacie i śmierci Benedykta XI doszło do ponad rocznego bezpapieża. Prowadziło to tylko do napięć, szczególnie na linii Watykan-Francja. Wybór padł na arcybiskupa Perugii, na tyle silnego, by sprzeciwić się zapędom dominacyjnym Filipa Pięknego, króla Francji.
 
Na koronację papieską przybywa właśnie on, jednak pod naporem tłumu zgromadzonego na ceremonii dochodzi do katastrofy budowlanej. W gruzowisku ginie wielu ludzi, także książę Bretanii i młodszy brat papieża. Ginie też klejnot z papieskiej tiary. Uważa się to za zły omen. Być może dlatego pierwsze lata pontyfikatu są raczej przychylne Filipowi Pięknemu. Jednak Klemens V widzi, że despotyzm władcy jest coraz większy. Dochodzi nawet do tego, że stolica papieska przenosi się do Avinion (i, czego nie mógł przewidzieć, będzie tu przez kolejne 9 pontyfikatów!).
 
Filip Piękny jest jednak niezwykle zdeterminowany, by jego wpływy w papiestwie były nie do podważenia. Kiedy dowiaduje się, że Klemens V potępia Zakon Templariuszy i rozważa jego rozwiązanie, postanawia interweniować i być tym, który osądzi Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, którzy przez wojny krzyżowe raczej stali się bardzo majętnym zakonem. Byłby to świetny pretekst do skonfiskowania ich dóbr i sfinansowania kosztownych wojen z Anglią i Flandrią. Jedynym sposobem na uniknięcie tego, a także osłabienia Kościoła, było niedopuszczenie do francuskiego świeckiego procesu i sprowadzenie Wielkiego Mistrza Zakonnego Jacquesa de Molay i jego towarzyszy przed komisję papieską. Niestety nie ocaliło to Templariuszy przed doprowadzeniem na stos.
 
Sama historia politycznych i historycznych zawiłości już sama w sobie jest świetna, jednak dopełniają ją niezwykle szczegółowe, dopracowane i zgodne z wiedzą historyczną (tu duża zasługa konsultacji historycznej z Bernardem Lecome) rysunki. Na szczególne wyróżnienie zasługuje ilość detali zarówno w architekturze, zdobnictwa, jak i kostiumach z epoki.
 
Dziś być może postać Klemensa V, zmagającego się z Francją i własną chorobą, oraz ofiara templariuszy jest mało znaną kartą w historii, jednak przez trzynaście kolejnych pokoleń Francja żyła ostatnimi słowami Jacquesa de Molay, w których przeklinał swoich katów, szczególnie francuski ród królewski. Warto ją poznać w takiej szczegółowo narysowanej formie.


Dział: Komiksy
niedziela, 03 styczeń 2021 17:11

Strażnicy Galaktyki #02: Jeźdźcy na niebie

Gerry Duggan swoim albumem „Brak porozumienia” zaliczył bardzo dobre otwarcie nowych przygód Strażników Galaktyki w ramach cyklu Marvel Now 2.0. Sprawdźmy, czy kontynuacja czyli album „Jeźdźcy na niebie” również trzyma wysoki poziom.

Małym minusem pierwszego tomu był fabularny chaos. Częściowo powodem tego było niechronologiczne zestawienie zawartych w nim zeszytów. Drugi album uzupełnia braki, gdyż w jego skład wchodzą nieparzyste zeszyty z „All-New Guardians of the Galaxy”: #3, #5, #7 i #9. Ponadto zawiera on dwa: #11 i #12, które są już bezpośrednią kontynuacją fabuły.

W pierwszych czterech zeszytach Duggan skupia się na solowych przygodach poszczególnych członków Strażników Galaktyki. Rozpoczynamy od historii Gamory, której to cząstka została uwięziona w Kamieniu Duszy. Spotyka ona tutaj nie tylko dusze innych poległych bohaterów, ale również starszą wersję samej siebie. Ten krótki epizod rzuca nowe światło na przedstawioną w poprzednim albumie obsesję najniebezpieczniejszej kobiety w Galaktyce na punkcie jednego z Kamieni. Opowieść ta utrzymana jest w dość mrocznym i niepokojącym klimacie.

Następnym bohaterem jest Star Lord. Peter podczas kradzieży części do mecha, którego buduje Rocket, uszkadza swoją kasetę magnetofonową. Szuka więc teraz sposobu, aby wrócić na Ziemię do lat 80. w celu ponownego nagrania składanki największych hitów Johna Lennona. Szybka i przyjemna w odbiorze kosmiczna historia ukazuje Quilla trochę w innym świetle - jako sentymentalnego człowieka, który dla ukochanej muzyki jest w stanie wiele uczynić.

Dwie kolejne historie rozwiązują największe zagadki, które pojawiły się w poprzednim albumie. W zeszycie #7 mianowicie zostaje wyjaśnione, skąd nagle Drax stał się pacyfistą i za wszelką cenę unika agresji. Zeszyt #9 wyjaśnia dlaczego Groot jest ciągle mały i przestał rosnąć oraz jaki w tym udział miał Rocket. Obu historiom Duggan nadał dość poważny ton, a wątek człekokształtnego drzewa naprawdę chwyta za serce.

Przedostatni rozdział tego albumu, czyli zeszyt #11 to bardzo ciekawa geneza tajemniczego członka Bractwa Raptorów – Szpona-R, którego to mieliśmy okazję już poznać w poprzednim tomie. Historia ta ukazuje nam jego powiązania z Korpusem Nova, którego wielki powrót był wcześniej zapowiadany.

Na zakończenie albumu wracamy do głównego wątku serii, czyli poszukiwania przez Strażników Galaktyki wszystkich zaginionych Kamieni Nieskończoności. Choć nie mamy tutaj tym razem dynamicznej akcji, to historia ta nadrabia dużym poczuciem humoru. Szczególnie że swój udział w niej zaliczyły takie gwiazdy z uniwersum Marvela jak Deadpool, Ant-Man, Cable czy Doktor Strange.

Podobnie jak zróżnicowane są wszystkie zawarte w tym albumie historie, tak również zróżnicowana jest oprawa graficzna. Za rysunki odpowiadało łącznie siedmiu grafików, kolejno: Frazer Irving, Chris Samnee, Greg Smallwood, Mike Hawthorne, Terry Pallot, Roland Boschi, Rod Reis. Dzięki temu każda część została zaprezentowana w innym stylu. Np. Irving w mrocznie zobrazował Gamorę uwięzioną w Kamieniu Duszy, Samnee oldschoolowo idealnie wpasował się w sentymentalny powrót Petera do lat 80. Mi osobiście najbardziej do gustu przypadł styl Hawthorne’a i Pallota, czyli ich piękna wizualizacja przygód Groota i Rocketa.

„Jeźdźcy na niebie” to idealne uzupełnienie głównego wątku rozpoczętego w poprzednim „Braku porozumienia”. Bardzo dobrym posunięciem było ostatecznie zebranie nieparzystych zeszytów w osobnym tomie, gdyż dzięki temu poprzedni stworzył spójną fabułę (choć trochę to spotęgowało odczucie małego chaosu). Tutaj zaś Duggan skupił się na indywidualnych historiach i problemach poszczególnych bohaterów Strażników Galaktyki. Lekko prowadzone opowieści, wartka akcja oraz humor to nadal niezmienny wyznacznik tego cyklu. Z czystym sumieniem mogę polecić ten album, podobnie jak poprzedni, nie tylko fanom Marvela, ale i adeptom komiksowych historii czy osobom znającym Strażników Galaktyki tylko z MCU i ekranów kin.

Dział: Komiksy