czerwiec 04, 2023

Rezultaty wyszukiwania dla: Egmont

niedziela, 28 lipiec 2013 08:04

Szninkiel

Szninkiel to arcydzieło mistrzów komiksu – Grzegorza Rosińskiego i Jeana Van Hamme’a. Pierwsze wydanie ukazało się w 1988 roku. Jest rewelacyjnym komiksem czytanym do dzisiejszego dnia. To niesamowita historia małej istoty-Szninkiela, który swoim życiem miał uratować świat.

Konstrukcja fabuły, czy kreacja bohaterów, to przez dużą literę "W" Wielki popis J.V. Hamme'a.

Daar to świat w którym rozgrywa się akcja. Ta kraina od zarania dziejów pogrążona była w wojnie, w której nie ma rozwiązania. Batalie toczone są między wielką Trójką Nieśmiertelnych. Dla każdego najważniejszym celem jest eksterminacja rywali i wieczna dominacja w Daarze. Historię świata poznajemy razem z Szninkielem J"ON'em, który otrzymał powołanie od Władcy Stworzyciela Światów, by według starej przepowiedni zjednoczył Wielką Trójkę i ocalił Daar przed zniszczeniem.

Szninkiele to istoty małe, słabe. Łatwo podporządkowały się terrorowi Nieśmiertelnych. J'ON był jednynym ocalałym uczestnikiem ostatniej bitwy. Nie jest herosem, niezwykłym bohaterem, który musi ratować świat. Wyraźnie widzimy słabość jednostki, niezdecydowanie, a nawet chwilowe zwątpienie. J'ON nie znał wolności, żył tak jak inni w niewoli, ciężko pracując lub walcząc po stronie terroru. Spotkanie z piękną G'WEL sprawiło, że Szninkiel poczuł dotychczas nieznane uczucie miłości, początkowo przypominające zwykłą potrzebę seksualną. Dzięki jej pomocy dotarł do krainy Malear- jedynego miejsca w Daarze, w którym żyły wolne Szninkiele.

"Szninkiel" przepełniony jest religią. Występują liczne nawiązania do Starego i Nowego Testamentu. Pierwsza myśl jaka przychodziła mi do głowy to porównanie J'On'a z Jezusem, który swoim życiem i śmiercią miał coś do przekazania. Bohater komiksu będąc Wybrańcem porywa za sobą "Apostołów", którzy wędrując po świecie oznajmiają dobrą nowinę.

Odkrywając tajemnice Daar'u odkrywamy drugie dno komiksu, w którym czytelnik ma pole do popisu przy własnej interpretacji. Kreacja Boga- Władcy Stworzyciela Światów jest bardzo tajemnicza. Co wpływa na jego zachowanie, czym się kieruje, dlaczego wybrał J'ON'a na Wybrańca?... Nasuwa się wiele pytań, na które w większości musimy odpowiedzieć sobie sami.

Scenariusz został skonstruowany bardzo logicznie, dając czytelnikowi wielką przestrzeń na własne domysły i interpretacje. Każda poznana postać odgrywa ważną rolę w decydującej akcji. Jean Van Hamme pokazuje, że komiks to nie tylko rysunki z dodanym tekstem; to opowiadanie, tworzące fascynującą fabułę, w której nie ma miejsca na sprawy banalne.

Kilka razy wspomniałem genialnego Jean'a Van Hamme, jednak co zrobiłby nawet tak wybitny scenarzysta bez dobrego rysownika?... Grzegorz Rosiński bez wątpienia odegrał wielką rolę w sukcesie "Szninkiela". Genialnie rysuje nam akcje i emocje. Mimo czarno-białego obrazu, czytelnik dostrzega wszystko w niezwykłych barwach.

Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić "Szninkiela" tym, którzy jeszcze nie zapoznali się z twórczością powyższych autorów.

Dział: Komiksy

Koniec z Batmanem? Koniec z jednym z najbardziej znanych i lubianych komiksowych super bohaterów? Na te pytania odpowiadają Panowie Neil Gaiman i Andy Kubert w nowym albumie komiksowym „Batman. Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem?”.

Czy nieśmiertelna postać, uwielbiana przez, zaryzykuje, miliony fanów na całym globie, może zakończyć swój żywot? We wstępie komiksu scenarzysta umieścił, jak sam to określił „list miłosny”, w którym wyraża swój zachwyt i hołd Batmanowi. Brzmi to ekscentrycznie zwłaszcza, że sam decyduje się za chwilę go uśmiercić. Autorzy są nieco okrutni, za co im bardzo... dziękuję! Jak śpiewała Pani Jantar: „nic nie może przecież wiecznie trwać”. Na dzisiejszym rynku jest tylu superbohaterów że nie sposób ich policzyć, ale o tych najlepszych, z którymi spędzaliśmy dzieciństwo będziemy pamiętać- właśnie o Batmanie.

Fabuła komiksu jest bardzo interesująca. Nigdy nawet nie wyobrażałem sobie jak Batman będzie wyglądał w trumnie. Andy Kubert obrazując właśnie ten widok zachował wszystkie szczegóły Super Nietoperza. Miejscem akcji jest sala, w której znajduje się ciało nieboszczyka. Na tą smutną ceremonię przybyli zacni bohaterowie. Wśród nich odnajdziemy Kyle Catwomen, komisarza Gordona wraz z Barbarą, Jokera czy gościa Two-Face. To tylko część licznie przybyłej śmietanki z Gotham City. Niektórzy bardzo aktywnie uczestniczyli w pogrzebie, występując publicznie i opowiadając o zmarłym. Czytelnik jest świadkiem kontrowersyjnego, interesującego zjawiska, kiedy to wszystkie postacie składają ukłony Batmanowi.

Historia końca Batmana przedstawiona przez duet Gaiman & Kubert jest zaskakująca, wręcz kapitalna! Wielkie brawa dla Panów, że odważyli się z szacunkiem i uznaniem, brzydko mówiąc, skończyć z „Zamaskowanym Krzyżowcem”. Oczywiście przedstawiona wersja wydarzeń jest wizją Autorów, więc zapewne w dalszym ciągu inni artyści będą kontynuowali całą kulturę Superbohatera z batmobile. No chyba, że przedstawią swoją wersje zakończenia.

Wydanie albumu jest bardzo ładne. Andy Kubert popisał się doskonałymi rysunkami, co z połączeniem interesującego scenariusza dało świetny efekt. W albumie znajdziemy również dodatkowe materiały w postaci różnych wcześniejszych szkiców Batmana i innych postaci.

Podsumowując każdy miłośnik Batmana powinien mieć ten komiks. Gorąco polecam.

Dział: Komiksy

Suicide Squad to pracujący dla tajnej rządowej agencji oddział złożony z najgorszych złoczyńców, jakich powołali do życia scenarzyści DC Comics. 5 sierpnia do polskich kin trafi film, a już 15 czerwca na rynku nakładem wydawnictwa Egmont pojawił się komiks "Suicide Squad - Oddział Samobójców".

Dział: Komiksy
czwartek, 16 czerwiec 2016 14:39

Uncanny Avengers #01: Czerwony cień

"Uncanny Avegners" to nowa seria komiksowa, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Egmont w ramach cyklu Marvel Now. Jej motywem przewodnim jest pakt jaki zawiązują ze sobą członkowie dwóch grup: Avengers oraz X-Men. Superbohaterowie oraz mutanci wspólnie, ramię w ramię, będą musieli stawić czoło kolejnym zagrożeniom, na jakie narażona zostaje nasza cywilizacja.

Pierwszy album pt. "Czerwony cień" to zbiór pięciu zeszytów, które ukazały się za oceanem. Chociaż otwiera serię, to jednak mocno nawiązuje do innych tytułów komiksów Marvela i jest bezpośrednią kontynuacją ważnych wydarzeń przedstawionych w "Avengers vs X-Men". Album rozpoczyna się w dniu pogrzebu profesora Charlesa Xaviera, który zginął z rąk opętanego przez Phoenix Force Cyclopsa. Kapitan Ameryka, mając świadomość, że przez lata Avengers bezczynnie przyglądali się powolnej eksterminacji mutantów, postanawia powołać Drużynę Jedności aby pomóc jednostkom X-Men. Chociaż do tej pory członkowie obydwu grup nie pałali do siebie sympatią, na głównego dowodzącego nowopowstałego oddziału Steve Rogers mianuje Havoka – brata Cyclopsa. Początkowo głównym zadaniem drużyny ma być ocieplenie publicznego wizerunku mutantów. Jednak w międzyczasie, na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie, które szybko zjednoczy jednych i drugich. Powraca odwieczny wróg Kapitana Ameryki - Red Skull, a dokładniej jego klon. Tym razem nazistowski zbrodniarz, wykorzystując wycięty mózg ze skradzionych zwłok Profesora X,  dysponuje mocą telepatii. Postanawia wprowadzić on w życie swój misterny plan i całkowicie wyeliminować świat z ludzi obdarzonych genem X.

Za scenariusz cyklu odpowiada Rick Remender, autor wcześniejszej serii „Uncanny X-Force". Trzeba przyznać, że sam pomysł na skonstruowanie nowej drużyny jest bardzo ciekawy. Niesie on za sobą wiele oczekiwań, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. W większości przedstawionych scen drużyna Avengers została ograniczona głównie do wspomnianego już Kapitana Ameryka oraz Thora i Scarlet Witch. Przedstawicielami X-Men są oprócz Havoka, Rogue i Wolverine. Czasami w niektórych scenach, głęboko w tle pojawiają się inni znani bohaterowie, m.in. Iron Man czy Spider-Man. Jednak nie odgrywają oni żadnej ważnej roli, nie wypowiadają żadnej kwestii. Wielka szkoda, gdyż czytelnik biorąc do rąk komiks z nazwą Avengers na okładce, liczy, że spotka więcej ulubionych postaci na jego kartach. Oczywiście pozostaje nadzieja, iż w kolejnych odsłonach serii, lista bohaterów uczestniczących w pojedynkach będzie obszerniejsza. Co do pojedynków, są one dużym plusem albumu. Na kartach albumu jest ich sporo i przedstawiają sceny dużych i krwawych starć Drużyny Jedności z oddziałami Red Skulla o wdzięcznej nazwie ... S-Men czy krótkich pojedynków m.in. Rogue i Scarlet Witch (przypomnę, iż Rogue to była kochanka Magneto, zaś Scarlet Witch to jego córka).

Dużym mankamentem albumu jest narracja. Remender zastosował dziwne zabiegi, tak jakby chciał nawiązać do klasycznych komiksów lat 50. czy 60. Po pierwsze skacze w sposobach narracji. Raz jest ona pierwszoosobowa, by za chwilę przejść do trzecioosobowej i ponownie do pierwszoosobowej.  Po drugie, w pierwszych zeszytach nieustannie komentuje i opisuje w chmurkach co się dzieje na poszczególnych rysunkach. Może nie ufał rysownikom i myślał, że nie będą oni w stanie przedstawić wydarzeń? Efekt tego jest czasami komiczny.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, jest ona autorstwa Johna Cassaday'a i Oliviera Coipela. Cassaday, który polskiemu czytelnikowi znany jest m.in. z serii  „Astonishing X-Men", odpowiadał za główną część albumu. Jego sceny walk są bardzo energiczne i żywe. Niektóre ujęcia wręcz brutalne (np. lobotomia z pierwszych kart albumu). Jednak Coipel, który stworzył ilustracje tylko do piątego zeszytu, według mnie wykazał się lepszą i ciekawszą kreską. Minusem Cassaday'a w pierwszych zeszytach jest skupianie się tylko na pierwszym planie. Na zbliżeniach jego postacie są dokładnie i realistycznie narysowane, jednak to co widać w tle, czasami woła o pomstę do nieba. Drugi plan, to czasami kilka kresek lub bohaterowie z karykaturalnymi twarzami.

Miałem duży dylemat jak podsumować ten album. Pomysł na fabułę jest bardzo fajny oraz posiada bardzo duży potencjał do wykorzystania. Dwie najbardziej znane grupy ze stajni Marvela po jednej stronie barykady, walczące ramię w ramię. Czego chcieć więcej. Jednak po przeczytaniu albumu pozostał mały niesmak. Raz kuleje narracja, a raz kuleją rysunki.  Czuć pewien niedosyt. Można mieć tylko nadzieję, że Rick Remender w następnych odsłonach serii odejdzie od dziwnych pomysłów, które nie sprawdziły się w tym wydaniu. Warto dać szansę temu tytułowi. Warto dać szansę autorom. Warto trzymać kciuki za serię, gdyż tacy bohaterowie zasługują na porządny komiks.

Dział: Komiksy

Dwanaście dni po premierze oczekiwanego filmu "Kapitan Ameryka. Wojna bohaterów", czyli 18 maja, nakładem wydawnictwa Egmont ukaże się pierwszy tom nowej serii komiksowej – "Uncanny Avengers", pt.: "Czerwony cień", w którym czytelnicy poznają historię sojuszu i wspólnej walki Avengersów i X-Menów.

Dział: Komiksy
niedziela, 24 styczeń 2016 16:34

Wiedźmin. Dom ze szkła

„Wiedźmin" to fikcyjna postać stworzona przez polskiego pisarza fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmini zrzeszeni są w bractwie i zajmują się odpłatnym zabijaniem potworów zagrażających bezpieczeństwu ludzi. Na podstawie książek, których głównym bohaterem jest wiedźmin Geralt z Rivii powstał film, gry komputerowe oraz komiksy. Między innymi właśnie wydany przez Egmont „Dom ze szkła", który przedstawia świetnie nam znaną postać w amerykańskiej interpretacji.

Fabuła komiksu powraca do słynnego bohatera - Geralta z Rivii. Podczas jednej ze swoich wypraw, na skraju Czarnego Lasu, łowca potworów spotyka owdowiałego rybaka. Żona mężczyzny, uznana za martwą, stała się żądnym krwi monstrum i gnieździ się w posiadłości zwanej Domem ze Szkła. Po raz kolejny wiedźmin będzie musiał zmierzyć się z groźnymi przeciwnikami i rozwiązać zagadkę Marty i Jakuba. Czy i tym razem uda mu się przeżyć?

Komiks o Wiedźminie niewiele wspólnego ma z oryginalną historią spod pióra Andrzeja Sapkowskiego. Scenariusz napisał zdobywca Nagrody Eisnera - Paul Tobin, a rysunki wykonał Joe Querio. Grafika klimatem pasuje idealnie, ale sama przedstawiona w komiksie historia kończy się zanim jeszcze zdążyła się na dobre rozwinąć. Komiks za zadanie miał rozszerzyć znane z książek i gier uniwersum o kolejną, emocjonującą opowieść. Owszem, wykonał swoje zadanie, ale niekoniecznie na odpowiednio wysokim poziomie. Rysunki są dobre, ale nie aż tak, żeby miały być zachwycające. Na ich korzyść przemawia to, że są mroczne, zdecydowanym minusem natomiast jest brak szczegółów. Scenariusz wypadł jeszcze gorzej. Chyba Autor zapomniał, że „Wiedźmin" to nie tylko powieść grozy, a przepełniona czarnym humorem, wielowątkowa historia z pogranicza różnych gatunków fantastyki. Wydaje mi się, że panowie Paul Tobin i Joe Querio stworzyli po prostu typowe fanfiction.

Podsumowując - myślę, że gdyby komiks nie miał tytułu „Wiedźmin" to mało kto by się nim zainteresował. Jego fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, za to jest dość przewidywalna. Niedopracowane zostały również dialogi. Całość ratuje mroczny klimat, dobre wydanie i słuchowisko radiowe, które opowiada tą samą historię jednak w znacznie lepszy sposób. Zagorzali fani wiedźmina z pewnością chętnie do komiksu zajrzą i może nawet nie będą zbyt mocno rozczarowani, jednak osoby, które po prostu lubią czytać sagę lub grać w gry o wiedźminie mogą się nieco zawieść.

Dział: Komiksy
sobota, 28 listopad 2015 17:54

"Star Wars Komiks Nr 2/2015" w grudniu

Ósmego grudnia ukaże się drugi numer czasopisma "Star Wars Komiks".

Dział: Komiksy
niedziela, 22 listopad 2015 15:20

Następcy. Księga zaklęć Mal

„Nie chcesz być bez serca
i twarda jak głaz?
Nie chcesz tak pięknie
być zła do cna?"[1]

Ciekawi co nowego u dzieci tych złych postaci z baśni? Jak porozumiewali się w Auradonie tak by nikt inny nie poznał celu ich prawdziwego pobytu w tym miejscu i o czym mówili między sobą? Dzięki Księdze zaklęć Mal mamy niepowtarzalną szansę poznać myśli i uczucia całej czwórki.

Jak sama nazwa wskazuje jest to księga zaklęć, kiedyś należała do Diaboliny, ale ta przekazała ją swojej córce Mal, by za jej pomocą zniszczyć Auradon i ukraść różdżkę Dobrej Wróżki. Mal wraz z przyjaciółmi korzysta z zaklęć w niej zawartych, ale według własnego uznania. Ponadto dzielą się w niej za pomocą krótkich tekstów umieszczonych pomiędzy zaklęciami, swoimi przemyśleniami i tym co się działo w danym dniu u nich. Nie zabrakło też kilku testów, porad jak postępować w jakiejś sytuacji lub komentarzy do jakiegoś składnika potrzebnego do zaklęcia.

Zapewne wszyscy (oprócz mnie) już obejrzeli Następców i wiedzą jak zakończył się ich pobyt w Auradonie i teraz pozostaje im tylko zapoznać się z dodatkami w postaci książek. Ja przewrotnie zaczynam od słowa pisanego i najpierw sięgnęłam po Księgę zaklęć Mal i Pamiętnika Mal. Jakie są moje wrażenia po zakończeniu pierwszego z tytułów?

W momencie kiedy wzięłam książkę do rąk pierwsze co mi się rzuciło w oczy to oczywiście jej oprawa graficzna. Jest ona wręcz fenomenalna w moim odczuciu. Usztywniana okładka wyglądem stylizowana na starą księgę z zaklęciami. W środku jest tak samo zachwycająco. Strony jakby naruszone upływem czasu, fantazyjna czcionka oraz rysunki. Te dawne oraz nowe stworzone przez bohaterów przy ich wpisach lub jako dodatek do jakiegoś zaklęcia.

Tak naprawdę, to właśnie zapiski Mal, Jaya, Evie i Carlosa są najważniejsze w tym wydaniu. Dzięki nim dowiedziałam się chociaż trochę co nowego u nich i jakie przygody przeżywają. Jak się czują, co robią i jak odbierają pobyt w tej dobrej krainie. Czytając księgę można się pośmiać, pozłościć a nawet porozmyślać. Księgę zaklęć Mal czyta się lekko, szybko i pomimo że zawiera szczątkowe informacje jako uzupełnienie sprawdza się rewelacyjnie. To niby tylko kilkadziesiąt minut czytania, ale zabawa przy tym jest fantastyczna.

Jeśli tylko podobała wam się Wyspa potępionych, jesteście fanami Następców to Księga zaklęć Mal jest idealnym uzupełnieniem. W pełni dopracowana pod każdym względem, wprost zachwyca wydaniem. Gorąco polecam wszystkim zainteresowanym.

[1]Opracowanie zbiorowe, Następcy. Księga zaklęć Mal, s. 78

Dział: Książki
czwartek, 03 wrzesień 2015 09:23

Konkurs - "Wyspa Potępionych"

Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są 3 egzemplarze książki "Wyspa Potępionych", pierwszego tomu cyklu "Następcy" Melissy de la Cruz. Nagrody ufundowało wydawnictwo Egmont.

Dział: Zakończone
czwartek, 20 sierpień 2015 23:12

Wyspa potępionych

„Żyjemy w baśni, którą napisał ktoś inny". *

Zastanawialiście się kiedyś co po zakończeniu przeróżnych baśni i bajek działo się z czarnymi charakterami? Jak skończyła Cruella de Mon, Zła Królowa, albo przebiegły złodziej Dżafar i wszyscy inni? Tak? To macie teraz niepowtarzalną szansę poznania dalszych losów tych niegodziwych...

Dwadzieścia lat temu król Bestia uwięził wszystkich złoczyńców (martwi zostali ożywieni) na Wyspie potępionych i otoczył ją szczelną powłoką, która uniemożliwiała czary. Obecnie wyspę zamieszkują nie tylko znane wszystkim postacie, ale i ich dzieci. Mal (córka Diaboliny), Jay (syn Dzafara), Evie (córka Złej Królowej) i Carlosa (syna Cruelli). Pozornie nic ich nie łączy, potrafią sobie dokuczać, okradać, wyśmiewać z niektórych a nawet nienawidzić. Przez splot nieoczekiwanych wydarzeń ruszają na poszukiwanie Smoczego Berła Diaboliny. Jaki będzie finał tej wyprawy?

Szczerze mówiąc to już dawno nie czekałam tak bardzo na żadną książkę jak na Wyspę potępionych. Uwielbiam baśnie, bajki, legendy i ich adaptacje, ostatnimi czasy coraz bardziej te ostatnie, bo co chwilę powstaje coś nowego na podstawie znanych od lat produkcji oraz książek. Zazwyczaj nie czuję rozczarowania swoimi wyborami w tym zakresie a jak było tym razem?

To nie jest pierwsza książka Melissy de la Cruz, ale moje pierwsze zetknięcie z jej piórem i muszę przyznać, że było ono bardzo udane. Wyspa potępionych jest swego rodzaju wstępem do filmu Następcy, który swoją telewizyjną premierę będzie miał już 18 września na kanale Disney Chanel, ale na całe szczęście powstaną również inne książki inspirowane filmem. Mam tylko nadzieję, że ich autorką będzie de la Cruz. Zapytacie czemu akurat tak? Ponieważ ten tytuł w jej wykonaniu okazał się strzałem w dziesiątkę.

Autorka od pierwszych stron udowadnia, że włożyła w powieść całe swoje serce, treść jest napisana w typowo baśniowym stylu, z różnymi zabawnymi i często ironicznymi komentarzami. Ponadto cała powieść aż kipi od czarnego humoru i doprawdy trudno się tutaj nie śmiać, chociażby z tego jak został przedstawiony obecny stan wyglądu czy zachowania tych złych, ich dzieci czy też warunków życiowych na tytułowej wyspie. Nie ma nic pięknego (no chyba, że księżniczki) i dobrego, bo to wzbudza dreszcz wstrętu, nie inaczej jest z okazywaniem uczuć, udzielaniem bezinteresownej pomocy. Zachwyciły mnie lekcje, na które uczęszczali następcy. Nauki nikczemności, samouwielbienia, historia złoczyńców i inne niesamowicie mnie ciekawiły (powinnam się chyba tego obawiać). Świetnym pomysłem było również ukazanie dobrych w złym świetle. Książka jest niesamowita, przemyślana, dopracowana i intrygująca. Fabuła trzyma poziom od początku do samego końca i doprawdy nuda tutaj nikomu nie grozi.

Podobały mi się kreacje bohaterów, no może z dwoma wyjątkami, jak przystało na dzieci złoczyńców byli oni źli, bo to mają w genach. I tak poznajemy złodziejaszka Jaya, niesamowicie złą Mal, piękną Evie i bojącego się a raczej nie lubiącego psów Carlosa. Sieją zamęt, rozrabiają, kradną i wszystko co dobre jest im obce. Co dziwne najbardziej polubiłam Mal i Jaya, byli niesamowici i nie mogłam nie darzyć ich sympatią. Pasowali mi idealnie do powieści i nie wyobrażam jej sobie bez tej dwójki. Ogólnie mówiąc postacie są dopracowane i pełnowymiarowe, z szeregiem różnorodnych cech.

Brakuje mi takich powieści fantastycznych na naszym rynku wydawniczym, już dawno nie bawiłam się tak dobrze przy czytaniu jak w przypadku tego tytułu. Niby nie jest to nic nadzwyczajnego, ale sposób wykonania, czarny humor, groteska, fakt iż całość ma związek z baśniami przemawia na plus i ta zwyczajność ginie w całości utworu. Nie sposób nie zżyć się z bohaterami, wraz z nimi przeżywałam kolejne wydarzenia i co chwile się zaśmiewałam. Książka jest zabawna, ale posiada również morał, co bardzo mi się w niej podoba.

Melissa de la Cruz podołała zadaniu napisania tej konkretnej książki i stworzyła powieść, która pochłania, absorbuje i bawi. Wyspa potępionych, to utwór pomysłowy, dla wielbicieli adaptacji baśni i powieści fantastycznych wyróżniających się pośród innych. Gorąco polecam!

*Melissa de la Cruz, Wyspa potępionych

Dział: Książki