listopad 23, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: DC

czwartek, 25 listopad 2021 15:14

Zapowiedź: Burza

Ewelina Zawadzka, właścicielka zakładu pogrzebowego w Młynarach, samotna matka czteroletniej Karoliny, wiedzie spokojne i stabilne życie - aż do dnia, gdy podczas gwałtownej burzy koło dawnego młyna wodnego zostaje znaleziona martwa kobieta, Marzena Tolak, blogerka, która niedawno wraz z rodziną zamieszkała w dawnym browarze.

Dział: Książki
czwartek, 25 listopad 2021 15:11

Zapowiedź: Tymczasem gdzieś daleko stąd...

Jak wiele trzeba poświęcić, żeby zostać bohaterem? Fado ma jeden cel: stać się najodważniejszą z wojowniczek. Aby to osiągnąć, wyrusza w podróż po Krainie Pięciu Królestw. Od razu wpada w wir przygód i niebezpieczeństw, a jej najważniejszym zadaniem jest odnalezienie zaginionej królewny. I tu sprawa się komplikuje, bo dziewczyna tak naprawdę szuka samej siebie, czym zapoczątkowuje lawinę absurdów.

Dział: Książki
czwartek, 25 listopad 2021 11:14

Mord

Macierzyństwo to piękny czas. Czujesz pierwsze ruchy dziecka, z euforią czekasz na moment, w którym Twoja wymarzona pociecha ujrzy światło dzienne. Jesteś pełna nadziei, a Twój organizm reaguje zastrzykiem endorfin. Bycie w ciąży to coś, co trudno opisać. Choć dziecka nie ma jeszcze z Tobą, to już wiesz, że zrobisz dla tej maleńkiej istotki wszystko. I obronisz przed całym złem tego świata. A przynajmniej tak planujesz, bo rzeczywistość może okazać się o wiele trudniejsza.
 
Na obrzeżach Gdańska, w jednym z domków kempingowych, przy romantycznej kolacji spędza czas pewna para. Oboje nie mogą doczekać się przyjścia na świat dziecka, odpoczywającego beztrosko w łonie matki. Kobieta cieszy się, że po tym wszystkim, co przydarzyło jej się w ostatnim czasie, wreszcie jej życie trafiło na odpowiednie tory. Pukanie do drzwi nie zapowiada niebezpieczeństwa, może budzi tylko lekkie zdziwienie - w końcu zakochani nikogo się nie spodziewają. Ceną za wpuszczenie nieznajomego jest życie mężczyzny. Kobieta przetrwa jeszcze najgorsze tortury i widok dziecka, siłą wydartego z jej łona.
Komisarz Liza Langer wraz z nieodłącznym psychologiem policyjnym, Orestem Rembertem stara się dowiedzieć, dlaczego ktoś posunął się do tak okrutnej zbrodni. Czasu jest mało, szczególnie, że morderca nie poprzestaje na tej jednej kobiecie...
 
Jaki związek ma z tragicznymi wydarzeniami Profet, samozwańczy prorok? Czy to on w swoich licznych kazaniach, gdzieś między wierszami, nawołuje wiernych do napadania na ciężarne kobiety i odbieranie im siłą nienarodzonych jeszcze dzieci? A może to w jego przeszłości kryje się jakaś zadra... ?
O twórczości pana Czornyja słyszała już zapewne większość z Was, szczególnie że autor nie daje nam odsapnąć i jak z rękawa serwuje kolejne, mordercze historie. Tym razem doczekaliśmy się kolejnego tomu mojej ulubionej serii o komisarz Lizie Langer i psychologu Oreście Rembercie. Pisarz nie zwalnia tempa i ponownie zabiera nas w podróż w głąb ludzkiej, skrzywionej psychiki.
 
Liza Langer od dawna walczy z własnymi demonami, co nie przeszkadza jej w oddaniu się prowadzonej sprawie w całości. To silna kobieta, która -choć często nie chce tego przyznać przed samą sobą- odnalazła wsparcie w osobie Oresta. Ta dwójka to duet idealny, choć często podejmują brawurowe decyzje w pojedynkę, przez co niejednokrotnie pakują się w niebezpieczne sytuacje. Mam wrażenie, że ta historia nie byłaby pełna bez któregoś z nich. Jeżeli nieopisywanie makabry, to właśnie ów duet sprawia, że do tej serii wraca się z czystą przyjemnością- zwyczajnie chcemy wiedzieć, co słychać u naszych ulubionych bohaterów.
 
"Mord" nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle pozostałych książek pana Czornyja, aczkolwiek nie uznaję tego za wadę. Autor po prostu z książki na książkę utrzymuje wysoki poziom, wciąż potrafi wciągnąć nas w wykreowany przez siebie świat. Tym razem celuje w dość ciężki temat, jakim jest atak na ciężarną kobietę. Wydaje mi się, że społeczeństwo jest szczególnie wyczulone na dobro nienarodzonych, dlatego ta pozycja może niektórych wstrząsnąć. Zresztą, nawet nasza twarda Langer była poruszona, będąc na miejscu zbrodni. A to już o czymś świadczy.
 
Zakończenie tej pozycji sprawiło, że mój świat zadrżał w posadach, a serce biło w przyśpieszonym rytmie. I nie tyle doszło do tego przez rozstrzygnięcie sprawy, o ile przez wątek wspomnianej już dwójki bohaterów. Mam nadzieję, że sprawy rozwiążą się na ich (i naszą) korzyść. Jak już mówiłam, ta seria bez jednego z czołowych bohaterów chyba nie miałaby już sensu. Mam nadzieję, że za dużo Wam nie zaspoilerowałam, ale wciąż czuję niepewność i lekki strach odnośnie tego, co dalej. Mam nadzieję, że pan Czornyj jak najszybciej uraczy nas kolejną częścią, by wszystkie mroki niepewności mogły zostać rozwiane.
 
Panie Czornyj, liczę na Pana! A Wy, drodzy Czytelnicy, jeżeli jeszcze z jakiegoś powodu opieracie się przed sięgnięciem po książki tegoż autora, to lepiej zmieńcie podejście, bo warto.
Dział: Książki
poniedziałek, 22 listopad 2021 12:24

Syreny

 

Lubię kryminały z Oficynki i większość mi się podoba. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak w przypadku każdego wydawnictwa, ale z reguły książki mają fajne. Tym razem miałam przyjemność przeczytać "Syreny" autorstwa Krzysztofa Beśki. Czy książka dołączyła do grona lubianych, czy raczej tych, które nie przypadły mi do gustu? Zapraszam do przeczytania recenzji. 

 
Na jednym z brzegów Wisły, doszło do makabrycznego odkrycia. Zostaje znalezione zbeszczeszczone ciało kobiety, a dokładnie zostają  jej nogi. Kto dokonał makabrycznej zbrodni? Tego planują dowiedzieć się nadkomisarz Konstanty Podbiał oraz ambitna policjantka Kornelia Banaś. Zaczynało się ciekawie. Początek książki jest trochę podobny do "Syreny" Mariusza Kaszubskiego, ale szybko można się zorientować, że to będzie kryminał z mnóstwem trudnych do rozwiązania zagadek, a nie pogoń za mitycznym stworem. Tu nie znajdziecie nic z fantastyki i żaden potwór na Was z ukrycia nie wyskoczy. Chyba że mówiąc potwór, mamy na myśli tego w ludzkiej skórze. A takich w tej książce nie brakuje. Nie znajdziecie tu również tytułowych syren, a przynajmniej nie w takiej postaci, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Nie zmienia to faktu, że w książce dużo się dzieje i akcji na pewno w niej nie zabraknie. 


Książka składa się z rozdziałów i podrozdziałów, a każdy z nich, to inny bohater. Mam na myśli to, że książkę czyta się tak, jak ogląda film czyli jesteśmy w jednym miejscu, za chwilę w drugim. Poznajemy dzięki temu wielu bohaterów drugoplanowych, którzy zagrali w tej historii krótkie, choć bardzo istotne dla sprawy epizody. Do śledztwa wracamy co kilka podrozdziałów. Jest to bardzo ciekawy sposób, ale trzeba się skupić podczas czytania, ponieważ szybko można zgubić wątek. Mnie niestety zdarzyło się to parę razy i w niektórych momentach nie wiedziałam, o co chodzi. Ogólnie historia jest bardzo zawiła i choć jest ciekawa, to mam wrażenie, że momentami wymykała się autorowi spod kontroli. Chciał dużo i dobrze, a wychodziło różnie. 

 
Podoba mi się to, że akcja książki dzieje się w Warszawie, ponieważ znam to miasto i dobrze orientuję się, gdzie przebywali nasi bohaterowie. Łatwiej dzięki temu było mi sobie wszystko wyobrazić. Zdecydowanie Warszawa to moje ulubione miasto, w którym dzieje się akcja książkowych kryminałów. Podobał mi się również pomysł na tę historię, ale nie koniecznie podobało mi się zakończenie. Oczywiście do samego końca nie zorientowałam się, kto był mordercą, ponieważ nie dało się tego zrobić. Cały czas liczyłam, że jest nim ktoś przebywający blisko naszych śledczych. Ktoś, kto ich obserwuje, kogo znają, ale cały czas wymyka się im i nie mogą go złapać. Niestety tak nie jest i to duży minus tej książki. Podobała mi się także wielowątkowość i to, że wszyscy bohaterowie, nawet Ci najmniej istotni odegrali znaczącą rolę w książce, mieli swoje zadanie i wykonali je świetnie. Ale dla odmiany ta wielopostaciowość negatywnie wpłynęła moim zdaniem na finał. Rozwiązanie zagadki tytułowych syren powinno być taką wisienką na torcie, zwieńczeniem historii, a dowiadujemy się tego owszem, ale gdzieś przy okazji. Krótko mówiąc, zakończenie nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakie bym chciała, a odkrycie kim jest morderca było czymś na zasadzie "ach, okej, rozumiem" . I tyle. Bez żadnego "wow, nie spodziewałam się, że to on/ona zabija". 

Nie mogę napisać, że książka była świetna, ponieważ widzicie, że były w niej rzeczy, które mi się nie podobały, ale nie była też zła. Na pewno chciałabym inne zakończenie i innego mordercę, ponieważ to, co wymyślił autor mnie nie satysfakcjonuje. 

Chciałabym przeczytać inne książki Krzysztofa Beśki i myślę, że to zrobię, ponieważ autor ma potencjał i bardzo ciekawe pomysły. 


 

Dział: Książki
czwartek, 18 listopad 2021 17:43

Zapowiedź: Pan Lodowego Ogrodu. Księga III

Władza… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić istne piekło. Vuko Drakkainen podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: zlikwidować! Odesłać na Ziemię, lub pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.

Dział: Książki
czwartek, 18 listopad 2021 13:31

Pani cisza

"Kamienie ze spokojem patrzą na rzekę.. woda zabierze to, co człowiek odrzuca..."

Sympatycznie spędziłam czas z powieścią, zgrabnie wprowadziła w japońskie klimaty, nadała ciekawą tonację przybliżanej historii, ubrała bohaterów w burzliwe losy, odcienie niebieskiego, brązu, żółci, zieleni, oraz bitewnej czerwieni. Znajome akcenty kultury azjatyckiej mieszała z wymyślonymi elementami. Zauroczył baśniowy wzór przygody, zgrabne przeplatanie się dawnych tajemniczych wierzeń, wyraziste odwołania do legend, barwne przywołanie mocy szacunku do tradycji, honoru, przyjaźni. Znaczącą rolę odgrywała efektowna narracja, plastyczna i ekspresyjna. W przeciwieństwie do pierwszego tomu serii ("Czerwony Lotos"), nie miałam wrażenia, że coś momentami podcinało jej skrzydła. Nic nie stopowało warunku szybowania wyobraźni, nie zrywało kontaktu z głębią intrygi, nie wyciszało wskazane przedłużenie dźwięków. W "Pani Ciszy" czułam się komfortowo. Odpowiadał mi rozmach sugestywnego przedstawiania akcji i
emocjonalnych ujęć, silnie odbierałam incydenty wokół postaci, przekonywali postawami i zachowaniami, wyraziście się prezentowali.

Arkady Saulski frapująco rozpisał pełną temperamentu walkę dobra ze złem. Fantastycznie, że nie poddał jednoznacznej interpretacji, nie wystawił na jedynie słuszny kontrast światła i mroku, a uwzględnił złożoność natury człowieka. Polubiłam i zaakceptowałam atrakcyjnie nakreślonych bohaterów. Dostarczali materiału do zajmującego poznawania i rozumienia. Autor ekscytująco zrelacjonował niebezpieczne misje, bezlitosne walki, spektakularne bitwy, ucieczki, pogonie, oraz wszystko przenikające zjawiska nadprzyrodzone. Ukazał zarazem kontrast, jak i wspólną więź, między tajemnym i nieludzkim a wyćwiczonym i ludzko fizycznym. Fabułę wypełnił dynamicznie przebiegającymi zdarzeniami. Arcymistrzowie walki i bezwzględni wojownicy, uosobienia demonicznych i anielskich cech, zaklęcia i iluzje drzemiące w ludziach i przedmiotach. Potężne mroczne moce za wcześnie wypadały ze scenariusza, chciałam, by dłużej trwały na posterunku.

Wojna między klanem Nagata a klanem Węża jest nieunikniona, obie strony solidnie się do niej przygotowały, czas pokaże, kto wygra. Ród Nagata staje również przed nieuniknionym aspektem upływu czas, zaś Węże wykazują się wyjątkową podstępnością, w końcu to okryci zdradą ronini, banici, przestępcy, złodzieje wygnani z miast i majątków, mamiące zmysły wiedźmy. Kitsune Hayai wiernie służy swojemu panu i jego synowi, wysłany na krwawą misję, nie waha się przed poświęceniem. W burzy ludzkich starć i emocji napotykamy Kentaro, w życie Ducha wkraczają akcenty z przeszłości jego mistrza Siwego Psa. Kolejny raz, Szkarłatne Ostrze udowadnia przydatność. Jakie wiatry przywiewają do krain Nipponu, wpływając na losy mieszkańców? Zgniłe lasy, gadzie masywy, zapomniane kapliczki, porzucone pagody, ukryte fortece, mandukowa choroba, miejsca spoczynku przodków, opiekuńcze kami, Dom Spokoju i nieśmiertelne dusze.

Dział: Książki
środa, 17 listopad 2021 16:30

Zimny trop

Mówi się, że nie warto wchodzić dwa razy do tej samej wody, a jednak to właśnie odgrzewane romanse są szczególnie ekscytujące, podobnie jak spotkania po latach. Wiedzą o tym doskonale użytkownicy portali społecznościowych, którzy po wielu latach odnaleźli swoje pierwsze miłości, sympatie z podwórka czy szkolnej ławy. W wielu przypadkach skutkowało to zresztą rozwodami, a przynajmniej małżeńskimi kłótniami, czym innym jest bowiem wymienić partnera na nowszy model, a czym innym wrócić do romantycznej miłości, która ma tyle samo lat, co obecny partner i rozmaite doświadczenie życiowe.

A jak wygląda spotkanie po pięćdziesięciu dwóch latach? Biorąc pod uwagę studencką miłość, delikwenci są już w tym wieku, że porywy mogą dotyczyć wyłącznie serca. Mimo tego, takie odnowienie znajomości może być balsamem na dalsze lata życia, drugą szansą na stworzenie wspaniałego związku, choć już napiętnowanego doświadczeniami przeszłości. Taką szansę na nadrobienie zaległości dostała Roma Wiśniowiecka, choć gdyby mogła najchętniej uciekłaby z sanatorium minutę po przyjeździe. Chyba tylko z szacunku dla wnuka, Tomasza Winklera, i jego starań, zaciska zęby i stara się wytrzymać. Jak się okazuje w Polanicy jest wyjątkowo znośnie, a co więcej, dzięki pobytowi tu babcia Winklera spotyka swoją studencką miłość, Juliana Sztyca.

Wiele lat temu połączył ich krótki ale gorący romans, zakończony zresztą nieplanowaną i niechcianą ciążą, wkrótce zresztą przerwaną. Teraz, przypadkowe spotkanie pozwoliło im odkryć, jak wiele wciąż ich łączy. Szybko zresztą umówili się na kolejne spotkanie (w tym wieku nie traci się czasu), na które jednak Julian nie dotarł. Nagła odmiana uczuć nie wchodziła w grę, co zatem się stało i … gdzie jest starszy pan? Jak się okazuje tajemnicze zniknięcie wymaga interwencji zarówno policji, jak i prywatnego detektywa, bo Sztyca szukają wszyscy, tymczasem trop urywa się niedaleko sklepu, w którym robił zakupy. Czy porzucony alkohol oraz portfel oznaczają, że mogło stać mu się coś złego? Czy to zniknięcie ma związek z brutalnym morderstwem sprzed dwóch lat, do dziś zresztą niewyjaśnionym, które spędza sen z powiek lokalnej policji?

Nad sprawą tą pracuje sam Winkler, zatrudniony przez swoją babcię w charakterze prywatnego detektywa. Jeszcze nie zagoiły się jego rany po poprzednim zleceniu, nie mówiąc już o tym, że naraził się śmiertelnie policji, podejmując się rozwiązania i doprowadzając do końca sprawę, której oni nie rozwiązali. Teraz dysponując nawet dość ograniczonymi środkami, znów dowiaduje się więcej, niż policja. Czy jednak będzie w stanie i tym razem wyjaśnić sprawę?

Przekonamy się o tym dzięki porywającej powieści autorstwa Beaty i Eugeniusza Dębskich, pt. „Zimny trop”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Agora powieść kryminalna, to kolejny, drugi już tom serii o prywatnym detektywie, byłym policjancie, Winklerze. Mimo iż tego typu książek są dziesiątki na polskim rynku, to jednak książka Dębskich wyróżnia się rzadko spotykanym w przypadku tego gatunku humorem. Dialogi Winklera ze swoją babcią, a nawet humor sytuacyjny są w powieści na wysokim poziomie, a mimo iż poza zimnym tropem może znaleźć się też zimny trup, to my i tak w trakcie lektury mamy doskonały nastrój, nie zmącony absolutnie kryminalnym wydźwiękiem lektury.

Po książkę dlatego sięgnąć mogą nie tylko miłośnicy gatunku, ale też wszystkie osoby, którzy lubią doskonale skonstruowane powieści z nieszablonowymi bohaterami i sporą dozą ironii i (czarnego) humoru. Niebagatelną rolę w książce odgrywają również zwierzaki, dzięki którym atmosfera robi się naprawdę rodzinna, a my mamy wrażenie, że znajomymi pani Romy jesteśmy od lat. To wszystko sprawia, że jeśli rozpoczęliśmy znajomość z bohaterami od tej części, natychmiast sięgniemy po pierwszy tom i .. każdy kolejny, który wyjdzie spod pióra Dębskich!

Dział: Książki
środa, 17 listopad 2021 07:21

Stowarzyszenie Srok

Stowarzyszenie Srok to kolejna z książek młodzieżowych, której akcja rozgrywa się w tajemniczej szkole z internatem. Ponownie mamy do czynienia z zupełnie nową uczennicą, która totalnie nie ma pojęcia, gdzie trafiła i jakie panują tam zasady. Nie ukrywam, że przede wszystkim skusiłam się na tę lekturę ze względu na okładkę i nawiązanie do słynnej rymowanki (One for sorrow, two for joy…), jak typowa sroka okładkowa – cóż za zbieg okoliczności, prawda? Jednak czy najnowsze dzieło autorki Girl Online przypadło mi do gustu?

Rozgrywające się w tej książce wydarzenia poznajemy z dwóch punktów widzenia. Pierwszy z nich należy do Audrey, nowej dziewczyny, która zdecydowanie nie potrafi odnaleźć się w nowej szkole. Jest przyzwyczajona do czegoś zupełnie innego niż zasady panujące w Illumen Hall. Audrey momentalnie skojarzyła mi się z typową, pustą lalką, choć nie wiem, czy taki był zamysł autorki. Ani ona specjalnie lotna, ani zbyt inteligentna, niemal na każdym kroku podkreślone zostają wszystkie marki jej ciuchów, torebek oraz fakt, że posiada najlepszy sprzęt dostępny na rynku. Dziewczynka z bogatego domu, której wszystko załatwia tatuś… No nie mój typ.

Podobnie zareagowała druga bohaterka, której perspektywę poznajemy, Ivy. To z kolei typowa, ułożona uczennica. Prefekta, jedna z najlepszych osób uczęszczających do Illumen Hall. Ogień i woda… Nic dziwnego, że dziewczyny z początku nie potrafią złapać wspólnego języka, ale wkrótce wszystko ulega zmianie. Obydwie zamieszkują pokój niedawno zmarłej uczennicy, a ktoś zaczyna rozpowszechniać podcast, w którym próbuje dociec, co się wydarzyło tamtej nocy, gdy zginęła Lola. Naraża tym samym na niebezpieczeństwo siebie i pozostałych uczniów… Ktoś nie chce, aby prawda wyszła na jaw.

Chociaż książka ta zapewniła mi całkiem niezłą rozrywkę, to nie mogę zaprzeczyć temu, że jest ona bardzo schematyczna. Typowa szkoła z internatem, surowe zasady, mocne ograniczenia. Schematyczni bohaterowie: nowa uczennica, najlepsza uczennica, wielki przystojniak, któremu nowa momentalnie wpada w oko, typowe nerdy… Właściwie nie było tutaj żadnej zaskakującej postaci i dosyć łatwo było się zorientować, jak będą się rozwijały relacje między nimi. Ciekawym motywem było oczywiście tytułowe Stowarzyszenie Srok, ale ze smutkiem stwierdzam, że wątek ten został mało rozbudowany. Do tej pory nie do końca rozumiem, skąd się wzięło, co robiło i jak. Jest tajemnicą aż nadto.

Sama fabuła skupia się po części na odkryciu prawdy na temat śmierci Loli, a po części na znalezieniu osoby prowadzącej podcast. Obydwa te wątki są ze sobą oczywiście powiązane, a Audrey i Ivy czują się w obowiązku rozwikłania zagadki. Panuje tutaj mocna atmosfera tajemnicy, Illumen Hall skrywa wiele sekretów, podobnie jak i ludzie związani z tą szkołą. Wydaje mi się jednak, że autorki trochę za mało tych sekretów ujawniły… Trzeba umieć w tym wszystkim znaleźć balans, a ja właściwie naczytałam się tylko o zawiłych relacjach i tajemnicach, nie dostałam zbyt wielu odpowiedzi. Czasami trzeba dać czytelnikowi coś więcej – rozumiem, że przede wszystkim człowiekiem kieruje ciekawość, ale trzeba też umieć to wyważyć i dać chwilami coś więcej niż same sekrety.

Stowarzyszenie Srok to młodzieżówka dosyć powtarzalna, która nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle innych powieści do niej podobnych. Te same motywy, schematyczni bohaterowie, zero powiewu świeżości. Fakt, czytało się ją lekko i przyjemnie, więc może być dobrym przerywnikiem od mocniejszych lektur czy idealną pozycją, gdy poszukujemy czegoś, przy czym nie trzeba zbyt dużo myśleć, ale jeżeli macie już przesyt podobnych wątków, to raczej powinniście na ten moment odpuścić sobie tę lekturę.

 

Dział: Książki
piątek, 12 listopad 2021 10:14

Oculta

„Nocturna” bardzo mi się podobała. Chociaż książka miała kilka delikatnych wad, to z wielkim zainteresowaniem zagłębiłam się w świat stworzony i opisany przez Mayę Motayne. Wyczekiwałam kontynuacji, bo przyszłe losy bohaterów – Finn oraz Alfiego – bardzo mnie intrygowały. To jedna z tych par książkowych, które niezwykle cenię i lubię.
 
Po wydarzeniach z „Nocturny”, w której to bohaterowie połączyli swoje siły, ich drogi się rozchodzą. Alfie w końcu dorasta do tego, by pełnić swoje książęce obowiązki. Na jego barki spadają problemy całego królestwa. Przygotowuje się on również do Międzynarodowego Szczytu Pokoju. A Finn? Dziewczyna czerpie z życia garściami i nie może na wierzyć się swoją wolnością. Podróżuje i odwiedza nowe miejsca, a także kradnie i dokonuje wszelakich rabunków. Wydaje się, że Finn i Alfie zajmują się tym, do czego zostali przyuczeni.
 
Jednak bohaterowie muszą połączyć siły, bo powraca wspólny wróg, zabójca brata Alfiego.
 
Jeżeli „Nocturna” mi się podobała, to „Ocultą” jestem zachwycona i zakochana w niej. Gdy tylko rozpoczęłam lekturę, przeniosłam się do świata stworzonego przez autorkę. Maya Motayne inspirację czerpała garściami z kultury latynoskiej. Język, kultura, sposób życia… Jeżeli kiedykolwiek interesowaliście się tym sposobem bycia, będziecie zachwyceni. Co więcej, autorka w bezprecedensowy sposób porusza również dyskryminacje ludzi z innym kolorem skóry. Zrobiła to z wielką gracją i wyczuciem, ale wyraźnie wszystko zaznaczyła.
 
Przy czytaniu „Nocturny” narzekałam na to, że tak mało świata dała nam poznać autorka. W przypadku „Oculty” nie powiem nic, ponieważ nie mam nic do zarzucenia. Motayne skupiła się na świecie, który dała nam poznać w pierwszej części cyklu oraz na dworskiej polityce i intrygach, rozbudowując miejsca, w których akcja się dzieje. Z radością i wielką ciekawością zagłębiałam się w „Ocultę”, poznawałam kolejne wątki, miejsca i powiązania, które realnie wpływają na Alfiego i jego władzę.
 
Czekałam na rozwój relacji pomiędzy Finn a Alfiem. Polubiłam tę parę, a szczególnie bohaterkę, która może zmieniać swoje oblicze. To jedna z moich ulubionych postaci kobiecych, dobrze skonstruowana, bez syndromu księżniczki, która czeka na swojego księcia (i ratunek!). W „Ocultcie” powraca do San-Cristobal, z nową posadą. Została mianowana przywódczynią jednego z najpotężniejszych syndykatów przestępczych Castallan. Ta nowa rola przysparza jej również kłopotów, ale okaże się niezwykle przydatna, gdy Finn zaangażuje się w odkrycie spisku i rozwikłanie intryg.
 
Alfie, nie był moim ulubionym bohaterem, jednak gdy obserwowałam, jak się zmienia i dorasta, a także jak wpływa na niego sprawowanie władzy oraz rozwijanie magicznych zdolności, to zapałałam do niego niezwykłą sympatią. To postać, która zdecydowanie zyskuje, niż traci i mam nadzieję, że ta tendencja zdoła się utrzymać. Przyjemnie się obserwowało tę dwójkę. Ich relacja stała się dojrzalsza, a oni sami zaczęli akceptować swoje wady i rozumieć swoje emocje. Maya Motayne dużo namieszała między nimi w tej części, a ja jestem ciekawa, jak poprowadzi ten wątek dalej.
 
Nie tylko Finn i Alfie ewoluują. Mam wrażenie, że autorka zdecydowała się rozwinąć wszystkie wątki, wprowadzić je na wyższy level, ale nie bez problemów.
 
„Oculta” to kolejna część fenomenalnego cyklu, której nie dotknął syndrom tomu drugiego. Autorka wie, co robi, bo emocje, jakie towarzyszą lekturze, są wprost nie do opisania. Ja już nie mogę doczekać się trzeciej części.

 

Dział: Książki
środa, 10 listopad 2021 12:55

Premiera: World of Warcraft. Kronika. Tom 3

Skompletuj Kroniki Warcraft! Trzeci, ostatni tom właśnie trafia do księgarń! Uniwersum Warcrafta to świat wielobarwny, bogaty wręcz zachwycający swą różnorodnością. Każda z krain – od okrytych lodem górskich pasm Dun Morogh, przez gęste tropikalne puszcze Feralas, po wypalony do gołej ziemi Gorejący Wąwóz – ma swój niepowtarzalny i zapadający w pamięć charakter.

Dział: Książki