kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Ana Ana

poniedziałek, 27 marzec 2023 15:15

Zapowiedź: Wespertyna

Młoda Artemizja szkoli się, by zostać Szarą Siostrą, mniszką, której zadaniem jest przygotowanie ciał zmarłych, tak aby ich dusze mogły bezpiecznie odejść w zaświaty. Tylko dzięki tym rytuałom bowiem nie zamieniają się w złośliwe duchy polujące na żywych.

Dział: Książki
poniedziałek, 27 marzec 2023 14:39

Konkurs: Pieśń pustyni. Ostrze Erkal

Wychowana na pustyni Zirra nienawidzi Dominium równie mocno, co zbierania drogocennej rudy białopyłu pomiędzy wydmami, ale kiedy jej siostra zostaje porwana przez kult Wszechśmierci, bez namysłu rusza w pościg. Karamis, poszukiwany listem gończym kapitan, to człowiek, któremu Zirra nigdy by nie zaufała, ale wróg to niekiedy jedyny pewny sojusznik na szlaku.

Dział: Zakończone
czwartek, 23 marzec 2023 09:57

Zapowiedź:Urodzony morderca

Co sprawiło, że w chorym umyśle zrodził się plan zemsty? Dlaczego znany biznesmen musiał zginąć? Katarzyna Bonda wciąga czytelnika w wyrafinowaną grę, w której znajdziemy wszystko to, co powinien mieć idealny kryminał: krew, szaleństwo i skrzętnie skrywane tajemnice!

Dział: Książki
poniedziałek, 20 marzec 2023 12:00

Zapowiedź: Ciężar korony. Beniamin Ashwood. Tom 6

Nadchodzi epickie zakończenie podróży Beniamina Ashwooda i jego drużyny.

Walka nieuchronnie zbliża się do ostatecznego rozstrzygnięcia. Wraz z kolejnymi sukcesami na barki Beniamina spada coraz większa odpowiedzialność.

Dział: Książki
wtorek, 14 marzec 2023 22:12

Z ogniem we krwi

Trafiam na różne książki - dobre, trochę gorsze wybitne, złe i obojętne. Chociaż staram się dobierać lektury podług moich zainteresowań i te nieprawidłowe wybory zdarzają się już coraz rzadziej, to czasami pewniak bardzo mnie zawiedzie. Jednak najbardziej bolą mnie książki, które mają ogromnie zmarnowany potencjał; gdzie autor lub autorka pisali, co im ślina na język przyniesie, bez pogłębionej refleksji czy też zastanowienia nad wydarzeniami, czy bohaterami, którzy pojawiają się na tej literackiej scenie. W jeden wieczór przeczytałam „Z ogniem we krwi”, ale to dlatego, że irytowała mnie ta lektura i niestety, nie znalazłam w niej nic dobrego. Co więcej, to książka, która zalicza się do tej ostatniej kategorii - powieści z ogromnym, ale zmarnowanym potencjałem.

Lilly opuszcza Stany Zjednoczone, aby wraz z ojcem przenieść się do włoskiego, małego miasteczka Castello, gdzie Jack zająć się ma zainstalowaniem sieci WiFi i reorganizacją systemu elektryczności. Mała mieścina wydaje się odcięta od świata, a stare mury widziały niejedno. Lilly już pierwszego dnia w szkole jest zszokowana zachowaniem uczniów, a także dziwną kontrolą. Nowi znajomi dziewczyny są strasznie tajemniczy. Lilly jest atrakcją w Castello, nową, a w związku z tym, nie wie wszystkiego i nie zna historii tego miasta. Jakie tajemnice skrywają mury? Kim jest tajemniczy Generał, który pogodził dwa olbrzymie rody Marconich i Paradisów, którzy od stuleci walczyli o władzę nad miastem?

„Z ogniem we krwi” zaczęło się dość ciekawie i po kilku stronach wciągnęłam się w lekturę. Niestety, już po pewnym krótkim czasie zaczęłam odczuwać lekką irytację, która nasilała się z każdą kolejną sceną, którą obserwowałam. Zacznijmy może od wielkiego, ogromnego wręcz chaosu, nad którym autorka nie umiała zapanować. Castello już od pierwszych chwil wydaje się naszej bohaterce dziwne i tajemnicze. Gdy przybywa na lekcje i uczestniczy w kontroli, nikt nie chce jej wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi, kim są Święci i dlaczego mieszkańcy się ich pozbyli. Zdobywa skrawki informacji od swoich nowych kolegów i koleżanek, ale nikt nigdy nie przedstawił tej historii od początku do końca. Ja sama musiałam złożyć to sobie w całość, a i tak pojawiło się wiele luk i niepodpowiedzeń, których autorka nie uzupełniła, a na pewno pomógłby zrozumieć całą tę magię miasta. Dodam, że ten chaos niesamowicie potęguje to, że autorka porzuca pomysły czy bohaterów – zapomina o nich albo ich uśmierca, zmienia ich zachowania bez racjonalnego wytłumaczenia – bez żadnych, konkretnych powodów. Ot, taki zabieg pasował jej do fabuły i bach, mamy zmianę, która nie pasuje do akcji, jaka się toczy na kartach tej powieści.

Kolejnym wielkim minusem jest kreacja bohaterów. Chociaż narracja została poprowadzona w pierwszej osobie, to o Lilly nie mogę powiedzieć nic szczególnego. Zachowywała się dziwnie, jej wypowiedzi były sztuczne i nienaturalne, a dodatkowo została typową bohaterką młodzieżowego fantasty, która w przeciągu kilku dni opanowuje moce. Ba, ona odkrywa, że jest Świętą, po czym wchodzi do umysłu innego bohatera, bez żadnych ćwiczeń i grzebie w nim tam jak ludzie w koszach na wielkich promocjach w dyskontach. Było to niesmaczne (ze względu na poszanowanie czyjegoś zdania, ale nasza bohaterka nie liczy się z nikim) i dziwne. Można by to było wytłumaczyć, gdyby w Castello żyli inni Święci, którzy jakoś wtajemniczyliby bohaterkę w posiadaną przez nią moc, ale nie, wszyscy zginęli dwadzieścia lat temu na stosach. Pozostali bohaterowie również są płascy, tuzinkowi, nudni i momentami dziwni. Nie wyróżniają się niczym. Oprócz Lilly istotną rolę odgrywają Lizzy, Christian, Alex i Niko, a także Veronica Marconi. Gdzieś w tle majaczy Generał oraz ojciec dziewczyny, a także kilka innych postaci, które rzadko się odzywają.

Nie mogę nie wspomnieć o wątku miłosnym. Lill czuje coś do Lizzy, a Alex do Christiana. I wydaje się, że coś między nimi jest. Jednak gdy Lily staje się Świętą, to ciągnie ją coś do Christiana i to coś więcej niż przyjaźń. Dodać muszę że na scenie pojawia się Niko, którego do naszej heroiny przyciąga coś niezwykłego. Nawet to rozrysowałam. Bardziej szamotać się nie dało. Nie wiem kogo Lilly lubi, kogo darzy większymi uczuciami. SPOILER Po śmierci Lizzy, która ginie z rąk Generała, a którą Lilly niby kochała i nawet się z nią całowała, niemal dzień później wchodzi w romantyczną relację z Christianem.KONIEC SPOILERA.

Spodziewałam się, że pamiętniki matki Lilly, która popełniła samobójstwo, a które trzymał ojciec dziewczyny, wniosą coś więcej. Jednak nasza bohaterka, zamiast wykraść je, to wybiega sobie z domu, podejmuje głupie decyzje i zachowuje się, jakby postradała rozum. W jej ruchach brak logiczności i takiego rozsądnego postępowania. Postać ojca pojawia się i znika. Autorka chciała pokazać, jaką to tragiczną przeszłość ma Lilly, a zabijając jej matkę, musiała pozostawić przy życiu ojca. Jednak ten już po przybyciu do Castello staje się zbędny. Nie ma go w domu prawie wcale. Oczywiście, jest scena konfrontacji, jednak pozbawiona polotu i adrenaliny.

„Z ogniem we krwi” to książka, która miała naprawdę ciekaw potencjał. Tajemnicze miasto z mocą, ludzie, którzy mogą zrobić więcej... Jednak autorka zdecydowała się na chaos i zagrania, które skreślają książkę z listy tych dobrych. Mam wręcz wrażenie, że zabrakło tutaj dobrego redaktora, który wytknąłby ten brak logiczności. I rozumiem to, że jestem już poza targetem. Wiek nastoletni zakończyłam już dawno, ale nadal lubię takie historie. I chcę się przy nich dobrze bawić. I wiele powieści mi się podobało i nie znalazłam w nich nic, co by mnie zirytowało. Jednak w powieści Kat Delacorte zabrakło głębi i większych emocji. Nie ma tutaj budowania tajemnicy, kreacji skomplikowanych bohaterów, a główny antagonista jest nudny i mdły jak przysłowiowe flaki z olejem. Nie czuć od niego charyzmy, która porwała mieszkańców Castello. Młodsi czytelnicy, którzy rozpoczynają swoją przygodę z młodzieżową fantastyką, będą się dobrze bawić przy tej historii. Jednak ja na pewno nie zdecyduje się na sięgnięcie po kolejne tomy, a samą historię postaram się jak najszybciej wymazać z pamięci.

 

Dział: Książki
poniedziałek, 13 marzec 2023 18:37

Zapowiedź: Pieśń pustyni. Ostrze Erkal

Wychowana na pustyni Zirra nienawidzi Dominium równie mocno, co zbierania drogocennej rudy białopyłu pomiędzy wydmami, ale kiedy jej siostra zostaje porwana przez kult Wszechśmierci, bez namysłu rusza w pościg. Karamis, poszukiwany listem gończym kapitan, to człowiek, któremu Zirra nigdy by nie zaufała, ale wróg to niekiedy jedyny pewny sojusznik na szlaku.

Dział: Książki

Gdy w 1974 roku Gary Gygax i Dave Arneson wymyślili grę RPG Dungeons & Dragons, czyli zabawę w „lochy i smoki”, nie mogli przypuszczać, jak zawrotną zrobi ona karierę. Dziś, niemal pół wieku później, to jedno z największych uniwersów kultury popularnej. Zaczęło się od gry fabularnej, potem pojawiły się podręczniki z zasadami gry, dodatki, figurki, planszówki i książki, a także gry komputerowe. Dungeons & Dragons trafiało również wielokrotnie do telewizji i filmu: w 2023 roku czeka nas premiera kolejnej kinowej odsłony zatytułowanej Złodziejski honor z udziałem takich gwiazd jak Chris Pine, Michelle Rodriguez czy Hugh Grant. 

Dział: Komiksy
wtorek, 07 marzec 2023 21:54

Samuraj i Stich

 

Myślę, że Sticha, głównego bohatera Disney’owskiej animacji „Lilo i Stich” nikomu nie trzeba przedstawiać. Jak jednak wyglądałaby jego przygoda, gdyby zamiast na współczesne Hawaje trafił do feudalnej Japonii, rozbijając swój statek kosmiczny tuż obok gotowego do ataku oddziału samurajów?  

Zarys fabuły

Słynący z okrucieństwa i zbrodni wojennych dowódca samurajów Yamato Meison skrywa pewną słabość, a jest nią fakt, że bardzo lubi tanuki. Gdy pewnego dnia podczas ataku na zamek Shimbasy z nieba spada tajemniczy obiekt, z którego wychodzi mały, niebieski tanuki, który rozkłada na łopatki atakujących go samurajów, Yamato Meison uznaje, że to spotkanie musiało być im przeznaczone i postanawia oswoić niebiańskie zwierzę, którym jest zauroczony. Stich, który jak zawsze robi to co chce, uznaje, że miło jest jeść pieczoną rybę, którą tak chętnie podaje mu nowy opiekun. Tak rozpoczyna się ich wspólna przygoda i nikt nie wie, jak potoczą się ich dalsze losy.  

Strona wizualna

Manga jest dokładnie tym, co obiecuje nam jej obwoluta. To urocza postać z animacji Disney’a wrzucona w realistyczny, twardy i brutalny świat samurajów, w którym zachowane zostały wszelkie realia historyczne. Uważam, że od strony graficznej to prawdziwy majstersztyk. 

Moja opinia i przemyślenia

Jestem wierną fanką Sticha, którego przygody towarzyszą mi od wielu lat, ale nigdy nie pomyślałabym, że może trafić do historycznej Japonii i zamieszkać wraz z oddziałem samurajów. To niewątpliwie ciekawa koncepcja, która w projekcie Hiroto Wady sprawdza się znakomicie. 

Stich wciąż pozostaje sobą, a jednak zupełnie inaczej odnajduje się w alternatywnej rzeczywistości, a kolejne wydarzenia powoli kształtują jego charakter. Manga przedstawiona została w sposób humorystyczny, ale tak jak i w oryginalnej opowieści jest w niej wiele powagi i samotności, z którą boryka się główny bohater. Fabuła mangi jest ciekawa i przemyślana, a przedstawiona historia wciąga. Jestem ogromnie ciekawa, jak rozwinie się w kolejnym tomie i w którą stronę będzie zmierzała.   

Podsumowanie

„Samuraj i Stich” to oryginalna, ciekawie pomyślana i świetnie poprowadzona manga. Podczas lektury doskonale się bawiłam. Na ostatnich stronach komiksu okazuje się, że Stich nie będzie jedynym znanym nam bohaterem, który pojawi się w zeszytach autorstwa Hiroto Wady. Jestem ciekawa jak bedą wyglądały przygody niebieskiego tanuki, który schronienie znalazł u boku Yamato Meison, samuraja o wielkich ambicjach, który, tak jak Stich, nigdy wcześniej nie miał prawdziwego przyjaciela. 

Dział: Komiksy
wtorek, 07 marzec 2023 16:52

Incydent

 

„Wystarczyło jedno spojrzenie na siedzącego przy oknie mężczyznę, by wiedział, z kim ma do czynienia.”

Dałam się wciągnąć dwóm powieściom autora („Zapłacz dla mnie” i „Boska proporcja”), przyjemnie spędziłam z nimi czas, zatem nie wahałam się sięgnąć po kolejną przygodę czytelniczą w wykonaniu Piotra Borlika. „Incydent” ciekawie wypełnił wieczór, niestety nie przyniósł oczekiwanych silnych emocji. Narracja gładko wiodła po sensacyjnych zdarzeniach i kryminalnych motywach, fabuła wykazała się zgrabną konstrukcją, paleta postaci zręcznie uwzględniała różnorodność. Wyczuwało się, że autor ma już na koncie sporo książek. Jednak w tej zabrakło napięcia. Nie mogłam zaprzeczyć, że wiele się działo, incydenty dynamicznie i proporcjonalnie następowały po sobie, ale nie doczekałam się oddziałujących na wyobraźnię scen. Miałam wrażenie spójności i klarowności, co jak najbardziej doceniałam, lecz liczyłam na większe pogłębienie otoczki rozwijanych wątków i portretu kluczowej postaci.

Natalia Kruger jako zastępca prokuratora imponowała determinacją w dochodzeniu do prawdy, nieugiętością wobec perfidnych kłamstw, odwagą w ujawnianiu biznesowych i politycznych brudów. Co prawda, potrzebowała wstrząsającego impulsu, aby wyjść z zawodowego marazmu, wspomnień z osobistej tragedii, i poczuć zew odkrywcy faktów, ale wciąż krążyły wokół niej niepewność własnych sił i możliwości stawiania solidnych kroków w prowadzonym śledztwie. Podejmowane przez nią aktywności nie zawsze brzmiały przekonująco, brakowało realnego podejścia, wadziło bezkrytyczne podążanie za ideałami. Niemniej jednak, wsłuchanie się w głos intuicji i sumienia pozwoliło gromadzić odwagę, by zajrzeć w przepaść zwyrodniałych relacji.

Najbardziej podobały mi się fragmenty, w których dochodziły do głosu bezwzględność w osiąganiu przestępczych celów i gotowość do chwytania się za ostateczne rozwiązania. Natomiast docieranie do świadków, sposób przepytywania, nie w pełni wykorzystywały pojawiające się okazje do frapującego rozwinięcia. Początkowo najeżyłam się na uwzględnienie aspektów związanych z polsko-ukraińskimi relacjami, pokłosiem wojennej imigracji, przyjęciem uchodźców przez polskie społeczeństwo, przypuszczałam, że zostaną trywialnie wmieszane w fabułę, ale się myliłam. Borlik znakomicie sobie z tym poradził, co więcej, uczynił mocnym atutem powieści. Udał się też zaskakujący efekt suwania przycisku między przeszłością a teraźniejszością.

Czterdzieści pięć osób ginie w pociągu w wyniku terrorystycznej akcji wykorzystującej silnie toksyczny gaz. Kiedy na miejsce zdarzenia przybyła Kruger, szybko zaczęła wychwytywać drobne nieścisłości, podejrzane manewry, delikatne naciski, budowane zapory przed prawdą. Oficjalnie śledztwo płynnie i sprawnie podawało wyjaśnienia, ale kilka elementów podpowiadało Natalii, że powinna bliżej przyjrzeć się okolicznościom. Kobieta włączyła się do niebezpiecznej rozgrywki, w której nie obowiązywały żadne reguły, ludzkie życie niewiele znaczyło, przyjaciel stawał się wrogiem, poczucie władzy gubiło, obligowała ścisła kontrola przepływu informacji, z cienia wychylały łby koszmarne kreatury. Finalna odsłona nie przebiegła po mojej myśli, chciałam, aby autor bardziej przycisnął główną bohaterkę, wprowadził w intensywniejszą strefę mroku.

Dział: Książki
wtorek, 07 marzec 2023 15:35

Kobieta w walizce

 

Katarzyny Bondy nie trzeba nikomu przedstawiać. Fenomenalna pisarka i autorka kryminałów rok rocznie zachwyca czytelników nowymi powieściami, intrygującymi wątkami i nieszablonowymi sprawami. Jej książka „Kobieta w walizce” jest ósmą z kolei powieścią z cyklu o Hubercie Meyerze, inteligentnym śledczym. Co czeka nas tym razem?

 

Katarzyna Bonda „Kobieta w walizce”

 
Książka zaczyna się intensywnie, budząc niepokój. W eleganckiej walizce na drodze niedaleko Ełku znajduje się ciało. W środku są zwłoki poćwiartowanej kobiety oraz charakterystyczny łańcuszek z listkiem. Wszystkie znaki wskazują na to, że ciało należy do poszukiwanej już od roku Klaudii Janus. Atrakcyjna kobieta nagle zaginęła i teraz śledczy starają się odkryć prawdę dotyczącą jej śmierci. Sprawą zajmuje się Grzegorz Kaczmarek, podwładny Huberta Meyera. Jedzie do Ełku i stara się odkryć, kto oraz dlaczego zamordował kobietę, oraz sprofanował jej zwłoki.
 
Niestety śledztwo oraz rozmowy z najbliższymi kobiety nie tylko nie przybliżają go do odkrycia prawdy, ale i budzą coraz więcej wątpliwości. Pojawiają się kolejni podejrzani. Ojciec Klaudii, jego synowie, była i obecna żona czy mąż zamordowanej opłakują ją, ale w ich postępowaniu jest coś niepokojącego. Im dalej w las, tym bardziej okazuje się, że każdy z bohaterów mógł mieć motyw, a teraz jest świetnym graczem...
 

Czyje to ciało?

 
Katarzyna Bonda stworzyła historię, w której nikt nie jest bez skazy. Nawet stróże prawa i zakonnice mają swoje ciemne tajemnice, których nie chcą wyjawić i kłamią w żywe oczy. Gdyby tego było mało, nagle okazuje się, że Klaudia nie była jedyną zaginioną kobietą i jest ich więcej... Sprawa staje się coraz bardziej zagmatwana i jedyną szansą na poznanie prawdy jest skorzystanie z systemu WERA opracowanego przez Huberta Meyera. To system, który dopasowuje ślady behawioralne i pomaga w wykryciu potencjalnych sprawców. Niestety śledczy aktualnie znajduje się w areszcie, a tylko on zna hasło do systemu. Czy przekaże je aspirantowi Kaczmarkowi?
 
Oczywiście Bonda po raz kolejny zachwyciła. Propozycja od Wydawnictwa Muza to jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem. Rewelacyjnie rozbudowana fabuła, wielowymiarowi bohaterowie, liczne tajemnice oraz wątki, które budzą niepokój. Znajdziesz tu śledztwo, próbę dotarcia do prawdy i ludzkie brudy, które każdy stara się zakryć. To świetna książka na długi, zimowy wieczór. Gorąco polecam.
Dział: Książki