grudzień 24, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasy

Ostatnia przygoda druida Atticusa O’Sullivana! Wielki finał „Kronik Żelaznego Druida”, cyklu książek z list bestsellerów „New York Timesa”.

Nadciąga apokalipsa! Zerwani z łańcucha losu nordyccy bogowie Loki i Hel są już gotowi poszczuć świat Ragnarökiem. Atticusowi O’Sullivanowi nie będzie łatwo przetrwać nadchodzącą bitwę, a jej wygranie będzie cudem. Aby mieć cień nadziei na uratowanie Gai i ujrzenie następnego wschodu słońca, Żelazny Druid prosi o pomoc między innymi hinduską wiedźmę i pewnego boga przecherę, Tymczasem Granuaile uczy się małpować pewnego buddę, a Oberon… no właśnie, jeśli nastąpi koniec świata, to kto da Oberonowi smakołyk, na który uczciwie zasłużył?

Dział: Książki
wtorek, 07 maj 2019 22:39

Aleja Potępienia - zapowiedź

Klasyka literatury postapo. Kultowa powieść wielokrotnego zdobywcy nagród Hugo i Nebula
Wojna nuklearna spustoszyła świat. W Ameryce Północnej ocalali ludzie usiłują przetrwać w niewielkich enklawach, pozostałościach dawnych stanów. Hell Tanner, brutalny członek gangu motocyklowego, otrzymuje szansę odkupienia swych win. Na wschodzie wybuchła epidemia i ktoś musi dostarczyć szczepionkę z Los Angeles do Bostonu. Tanner rusza Aleją Potępienia, by mierzyć się z promieniowaniem, gniewem natury, zmutowanymi zwierzętami i jeszcze gorszymi niż one ludźmi.

Dział: Książki
wtorek, 07 maj 2019 08:09

Nowy Świat - zapowiedź

Nowa powieść autorki kilkunastu powieści dla dorosłych, w tym zekranizowanej sagi Stulecie winnych (ruszyła emisja w TVP) oraz cyklu książek dla dzieci Julek i Maja

Wyjątkowa opowieść o przyjaźni trójki nastolatków w czasie apokalipsy

Autorka wykorzystuje swoją naukową wiedzę z zakresu neurologii i fascynująco wplata w fabułę informacje o tajemnicach ludzkiego mózgu

Zraniona Ruby stara się odzyskać dawne życie – kiedy nie należała do elitarnego i zepsutego świata jej kolegów z klasy. Ale nie może zapomnieć o Jamesie. Zwłaszcza gdy on robi wszystko, aby ją odzyskać…

Dział: Patronaty
wtorek, 07 maj 2019 07:41

CYTADELA 24-26 maja

Największy Festiwal Fantastyki na Mazowszu!

Festiwal Cytadela odbędzie się po raz trzeci na terenie zabytkowej Twierdzy Modlin. Wszystkie atrakcje będą się odbywały na dziedzińcu Garnizonu Modlin oraz w części najdłuższego budynku Europy.

Festiwal łączy ze sobą atrakcje konwentu fantastyki (spotkania autorskie, prelekcje, panele dyskusyjne, warsztaty) z otwartą formułą festiwalu: koncerty, wioski tematyczne osadzone w różnych uniwersach, koncerty, pokazy i konkurs cosplay.

W tym roku po raz pierwszy w ramach Cytadeli odbędzie się pierwszy festiwal postapokaliptyczny RUST FEST w centralnej Polsce współorganizowany ze Staling Design Studio.

Bogaty program festiwalu podzielony jest na bloki tematyczne: literacki, filmowy, popkulturowy, popularno – naukowy, komiksowy, warsztatowy i integracyjny. Będzie również blok Mangi i Anime. Nie zabraknie u nas znakomitych sesji RPG i LARPów. Miłośnicy planszówek, karcianek i systemów bitewnych odnajdą się w Games Roomie. Będzie także blok gier elektronicznych. Artyści zaprezentują swoje prace związane z fantastyką. Projektanci mody alternatywnej pokażą swoje kreacje. Wystawcy zjadą się z całego kraju. A już dziś zacznijcie się szykować na konkurs AlterEgo Cytadela – cosplay i projekt własny, z katergorią „nagroda publiczności”, w której wszyscy uczestnicy mogą oddać swój głos.

Dział: Konwenty
poniedziałek, 06 maj 2019 15:10

Tropiciel

„Tropiciel” Pauliny Hendel to drugi tom cyklu „Zapomniana Księga”, tworu znakomicie łączącego mitologię słowiańską z motywem apokalipsy w czasach współczesnych. Ku mojej radości, kontynuacja okazała się lepsza od „Strażnika”, niemniej i tak posiada kilka dość poważnych wad oraz niespójności. Mam nadzieję, że zostaną one wyjaśnione w kolejnej części, w innym wypadku będę bardzo zawiedziona…

Zacznę od tego, że postaci w tym tomie są mniej irytujące, jednakże ich kreacja zdaje się być bez zmian. Wciąż wypadają dość blado – jedynie główny bohater nabrał charakteru i nieco się rozwinął. To z pewnością zasługa tego, że poznajemy jego przeszłość, niemniej w tym wypadku absolutnie nie rozumiem motywu z zapomnieniem w pierwszym tomie. Nie pojmuję również, dlaczego reszta postaci nie została w żaden sposób urozmaicona. Podobnie sytuacja ma się ze stworami, które zdawały mi się tym razem bardziej śmieszne niż straszne, a walki z nimi – no cóż – to zdecydowanie najbardziej żenująca i niedopracowana część „Tropiciela”.

Zupełnie inną kwestią jest akcja powieści, która doprawdy pędzi. Autorka buduje wciągającą historię, w którą czytelnik szybko się angażuje, a lekki styl całości pozwala na efektywne skonsumowanie książki. Nie ma tutaj miejsca na zbędne opisy, a i dialogi prezentują się całkiem nieźle. Jedynie miejscami autorka używa zbyt wzniosłego języka, co przy zestawieniu ze znacznie uboższymi opisami wcześniej i licznymi powtórzeniami, wypada bardzo nienaturalnie. Niemniej, opowieść prowadzona jest niczym mroczna bajka, co naprawdę fantastycznie się czyta. I choć „Tropiciel” ma wiele wad, tak doskonałe stopniowanie napięcia, pomysłowość Pauliny Hendel oraz zaskakujące zakończenie książki, rozgrzeszają ten tytuł i sprawiają, że chcę jak najszybciej dostać w swoje ręce kolejny tom.

„Tropiciel” to udana kontynuacja interesującej serii dla młodzieży. Połączenie demonologii słowiańskiej oraz apokalipsy wypada tutaj fantastycznie i gdyby całość dopracować, cykl mógłby stać się prawdziwym fenomenem – szczególnie, że autorce nie można odmówić kreatywności oraz umiejętności tworzenia. Jednakże w tej chwili, „Tropiciel” to jedynie frapująca poczytajka, idealna na kilka wieczorów. Polecam przede wszystkim nastolatkom oraz miłośnikom nietuzinkowych kombinacji.

P.S. Do tego wydania został dodany również pierwszy rozdział „Żniwiarza”.

Dział: Książki
poniedziałek, 06 maj 2019 14:59

Assassin's Creed Odyssey

Chociaż często słyszy się, że powieści, które powstają na bazie gier komputerowych, są czystym niewypałem, to ja jednak staram się nie zniechęcać tego typu opiniami. Faktycznie, kilka razy trafiłam na tego typu książkę, która była dla mnie męczarnią i zdecydowanie jej lektura nie sprawiła mi przyjemności, ale jeżeli chodzi o tematykę asasynów, to do tej pory nigdy nie poczułam się rozczarowana. A „Assassin’s Creed. Odyssey” mogę wręcz uznać za naprawdę wciągającą historię, która mnie ogromnie zaciekawiła!

Główną bohaterką jest Kasandra, młoda kobieta, która przez ponad dwadzieścia lat próbowała zapomnieć o tragicznych wydarzeniach ze swojego dzieciństwa. Jej ojciec Nikolaos strącił ją w przepaść po tym, jak próbowała ona ratować swojego brata – teoretycznie sprzeciwiając się tym samym woli bogów. Mimo wszystko dziewczynce udało się uciec – od tamtej pory żyła w przekonaniu, że straciła całą swoją rodzinę. Brat umarł, matka popełniła samobójstwo, a o ojcu słuch wszelki zaginął. Gdy jednak okazuje się, że Kasandra otrzymuje od tajemniczego przybysza obietnicę otrzymania niewyobrażalnego bogactwa w zamian za zabicie słynnego wodza zwanego Wilkiem, wszystko przybiera nieoczekiwany obrót – kobieta odkrywa, że przez wiele lat żyła w kłamstwie.

Nigdy specjalnie nie zastanawiałam się nad tym, czym wyróżniają się tak zwane „oficjalne powieści gry”. W tym przypadku jednak rzucił mi się w oczy pewien schemat – niejednokrotnie Kasandra miała do wykonania pewne zadania, które z kolei prowadziły ją do kolejnych i kolejnych. To taka typowa zagrywka – wykonaj quest, tutaj pojawi się zadanie poboczne, tutaj docierasz do celu, ale okazuje się, że nie odnalazłeś tego, co było obiecane, więc stajesz w obliczu kolejnego zadania. Jak w typowej grze. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić, jak to mniej więcej mogłoby wyglądać, gdybym faktycznie skusiła się na dzieło Ubisoftu. Czy jest to wada tej powieści? W moim odczuciu nie – takie nieoczekiwane zwroty akcji i rozbudzanie ciekawości czytelnika poprzez kolejne zadania do wykonania jest jak najbardziej czymś pozytywnym.

Gordon Doherty zdecydowanie urzekł mnie tym, że znakomicie opisał rozgrywające się tutaj wydarzenia, zadbał o odpowiednie stopniowanie napięcia, o zachowanie pewnych tajemnic do samego końca, których wyjaśnienie chwilami było naprawdę niesamowite, ale przede wszystkim urzekł mnie cudowny klimat starożytnej Grecji! Czy uwierzycie, że możecie tutaj spotkać słynnych filozofów czy mężów stanu? Tak, pojawia się nawet sam Sokrates! Atmosfera tej powieści jest genialna, a realia starożytności całkiem nieźle przedstawione. Chociaż teoretycznie nie do pomyślenia jest kwestia tego, że kobieta mogłaby faktycznie w tym okresie zostać wojownikiem, to mimo wszystko nastrój jest nieziemski!

Wartka akcja i jej zaskakujące zwroty zdecydowanie zachęcają do lektury. Dodatkowo Kasandra to ten typ postaci, który uwielbiam. Silna, pewna siebie kobieta, która realizuje się w walce, ale pragnie także odkryć prawdę o swoim pochodzeniu – a nie jest to takie łatwe. Autor stopniowo wprowadza nowe wątki, gdzie jednym z ciekawszych jest zdecydowanie kwestia Kultu Kosmosu. To tajemnicze stowarzyszenie, które bardzo miesza w wojnie pomiędzy Spartą i Atenami, a na ich czele stoi mistrz, który sprawia wrażenie typowego czarnego charakteru. Kult Kosmosu w tym przypadku reprezentuje jakby Templariuszy, a ród Kassandry prekursorów Asasynów. Intrygi, spiski, wojna – oto typowe elementy tej powieści.

Przyznam szczerze, że ta powieść naprawdę mnie wciągnęła i przypadła mi do gustu. Świetnie się przy niej bawiłam i nie ukrywam, że chętnie sięgnęłabym po dalsze losy głównej bohaterki, chociaż raczej nie zapowiada się na to, żeby miały takowe powstać. Zakończenie wydało mi się być nieco otwarte, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż jest to oficjalna powieść gry, to niekoniecznie musi to iść w parze z powstaniem kontynuacji. Mimo wszystko jest to naprawdę przyjemna pozycja!

Dział: Książki
poniedziałek, 06 maj 2019 08:59

Bakly. Szukając Śmierci t.1

Miroslav Žamboch

to jeden z najpopularniejszych i najbardziej pracowitych czeskich pisarzy fantasy i s-f.
Jego powieści są w Czechach wydawane od ponad 15 lat, dotychczas wydał kilkanaście powieści i zbiorów opowiadań, które zagwarantowały mu renomę porównywalną z tą, jaką w Polsce cieszy się Jarosław Grzędowicz, Andrzej Ziemiański, Jacek Piekara czy Andrzej Sapkowski.

Dział: Patronaty
czwartek, 02 maj 2019 10:44

Harda Horda

Odkąd sięgam pamięcią, mój stosunek do antologii jest swoiście ambiwalentny. Z jednej strony bardzo cenię takie wydania, bowiem prezentują nietuzinkową różnorodność oraz dzięki nim mam szansę zasmakować twórczości wcześniej nieznanych mi autorów. Niestety, krótkie formy bywają różnej jakości, a zestawienie wielu pisarzy w jednej książce to nie zawsze dobry pomysł. „Harda Horda” jest doskonałym tego przykładem.

Do sięgnięcia po tę antologię zachęciły mnie przede wszystkim nazwiska widoczne na okładce. Ewa Białołęcka, Marta Kisiel, Agnieszka Hałas – to zaledwie trzy niesamowite kobiety z dwunastu, które przyłożyły pióro (lub raczej klawisze) do stworzenia tego zbioru. Skusiło mnie również fantastyczne wydanie książki. Zarówno okładka projektu Joanny Wójtowicz, jak i rysunki znanych artystek wewnątrz (m.in. wielbionej przeze mnie Magdaleny Babińskiej) robią wrażenie i tworzą spójną, klimatyczną całość z treścią. Prawdę mówiąc – w tym wydaniu zabrakło mi tylko spisu treści. Niemniej – jak wspominałam wcześniej – i tę pozycję dotknęła klątwa, która obarcza niemal każdą antologię. Kilka tekstów przyćmiła całą resztę, a autorki, na których opowiadania najbardziej liczyłam – no cóż – bardzo zawiodły…

We wszystkich opowiadaniach zaklęte są motywy z szeroko pojętej fantastyki. Spotkamy tutaj zombie, duchy oraz wiele innych bardziej lub mniej groźnych istot. Niektóre autorki w swoich tekstach nawiązują do swoich wcześniejszych dzieł („Bezduch” Martyny Raduchowskiej to nie lada gratka fanów „Szamanki od umarlaków”). To fajny sposób na zachęcenie potencjalnych czytaczy do swoich tworów – szczególnie, że pisarki unikały niuansów nie do zrozumienia dla osób nieobeznanych z danym uniwersum. Niestety, poza wspomnianą fantastyką, utwory autorek niewiele łączy.

Każde opowiadanie w „Hardej Hordzie” jest inne i choć to bez wątpienia w jakimś stopniu urozmaicenie, tak spodziewałam się jakiegoś punktu wspólnego, nie tylko w gatunku, bowiem zapowiedzianego „przekraczania granic” z opisu tutaj nie uraczyłam. Autorki nawzajem psuły sobie klimat, ponieważ ciężko po humoresce wskoczyć od razu w atmosferę grozy. Nie pomagał tutaj również fakt, że wielu historiom brakuje zakończenia, jakieś puenty, mocniejszej kropki. Na szczęście kilka opowiadań było naprawdę mocnych, zapadających w pamięć, urzekających. Do atutów tej antologii doliczyć jeszcze mogę często wielowymiarowych bohaterów (zarówno wśród postaci kobiecych, jak i męskich) oraz kreatywność i bajeczne umiejętności pisarskie autorek.

„Harda Horda” to cudownie wydana antologia polskich pisarek fantastyki, o bogatej tematyce. Jak w każdym zbiorze i tutaj spotkać można zarówno opowiadania kiepskie, jak i twory nie z tej ziemi. Kilka historii weń zawartych mnie rozczarowało, jednak jestem przekonana, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Polecam.

Dział: Książki
czwartek, 02 maj 2019 10:17

Stroiciele

Myśli. Ich natłok może okazać się utrapieniem dla każdego z nas. Wciąż krążą, ewoluują i zazębiają się z innymi, zmuszając nas do ciągłego analizowania. Jedna za drugą nieprzerwanie obijają się o siebie, a gdyby tak do nich dołożyć kolejne, od innych ludzi, wszystkich mieszkańców planety, móc je modyfikować i kontrolować? Stroiciele potrafią o wiele więcej, tylko czy jesteś w stanie się tego dowiedzieć?

Kędzior to typ niepokornego nastolatka, który tylko z pozoru stara się łamać zasady. Co go łączy z dziewięcioletnią Asper? Wydarzenia z przeszłości, które, choć różnie na nich wpłynęły, w obu przypadkach nie przeszły bez echa. Chłopak prowadzi normalne życie, stara się zapomnieć o tym, jakie tajemnice skrywa Martwy Las, do czasu, w którym to dziewczynka poprosi go o podwózkę w to samo miejsce. Nastolatek spełnia prośbę i odjeżdża. Niesiony niepokojem i wyrzutami sumienia wraca jednak do Asper. To w tej właśnie chwili zostaje wplątany w sieć kłamstw, tajemnic i niebezpieczeństw. Rozpoczyna się gra, w której musi wziąć udział, by przeżyć i ocalić małą dziewczynkę. Jaka siła nim kieruje i kim są stroiciele? Co skrywa Martwy Las?

Uwielbiam nieoczywiste historie, dzięki temu z radością sięgam po powieści, które wpisują się w nurt fantastyki lub się o niego ocierają. Każda z takich opowieści jest niczym wrota do nieograniczonej przestrzeni, która skrywa tajemnice, nie oczywistości oraz niesztampowych bohaterów. Czy Stroiciele spod pióra Ewy Kowalskiej mają to coś?

Od pierwszych stron czułam coś w rodzaju wibracji. Jakby historia wołała do mnie, zmuszając do szybszego czytania. Wszystko za sprawą świetnego pióra autorki. Niemal od razu poczułam zapach unoszącej się tajemnicy. Każdy opis miał swój konkretny cel, dialogi zostały dopracowane niemalże do perfekcji. Lekka i płynna narracja sprawiły, że historia wydała się czymś realnym, namacalnym i naturalnym.

Nie tylko opisy wywoływały takie emocje, ale przede wszystkim kreacja bohaterów. Początkowo dostajemy skrawki informacji, które pozwalają na nawiązanie słabej więzi. Z każdą stroną to, co wydawało nam się współczuciem dla losu młodej dziewczynki, przekształca się w fascynacje, sympatie i więź. Gdy akcja na dobre nabiera tempa, a napięcie nie maleje, wiemy już, że jesteśmy częścią tej gry.

Długo biłam się z myślami jak opisać, powieść, by nie zdradzić wam za dużo. Stroiciele to przede wszystkim akcja oraz niesztampowe rozwiązania. Współczesność zmieszana ze szczyptą magii daje gwarancje wielu emocji. Dwójka bohaterów, z których perspektywy poznajemy historię, dość długo dźwiga cały ciężar fabuły, ale nie brakuje tu równie wyrazistych i znaczących dla całości postaci drugoplanowych, których musicie poznać sami.

Stroiciele to dopiero początek serii, z tego względu nie znajdziemy tu wyjaśnienia wielu wątków. Pisarka serwuje nam niezbędne minimum. Wodzi za nos, rozbudza wyobraźnie i obiecuje wiele, by pozostawić w zawieszeniu. Na jak długo? Nie wiem, ale z pewnością sięgnę po kolejny tom z serii Pakt Trójprzymierza, choćby ze względu na plastyczność stylu powieściopisarki i nieskończone pokłady wyobraźni, które stworzyły świat równie fascynujący, co przerażający.

To debiut, któremu warto się przyjrzeć i dać się porwać wirowi ciekawej i jakże magicznej opowieści, która nie raz jeszcze nas zaskoczy. Wystarczy jedna bezsenna noc. Choć nie pozbawiona niedociągnięć, potknięć czy niewielkich błędów może mierzyć się z wielkimi powieściami z gatunku. Z czystym sumieniem mogę polecić tę powieść miłośnikom tajemniczych opowieści, młodym adeptom sztuki czytania, których fascynuje to, co nieoczywiste. Na szczęście, by czytać, nie liczy się metryka.

Dział: Książki
środa, 01 maj 2019 13:48

Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne

Niecały rok temu pożegnaliśmy Ursulę Le Guin, autorkę fantasy i science fiction, której powieści można z pełnym przekonaniem zaliczyć do klasyki gatunku. Pisarka tworzyła niesamowite, szalenie dopracowane i pełne rozmachu światy, którymi podbiła serca milionów czytelników na całym świecie. Jednak ostatnia z jej książek, jaka ukazała się na rynku, to nie fikcja, a zbiór przemyśleń i wspomnień.

Będąc w okolicach osiemdziesiątki Ursula Le Guin odkryła możliwości, jakie daje prowadzenie bloga. Z natury zamknięta w sobie, introwertyczna, przez całe życie raczej stroniła od ludzi, wliczając w to również własnych, nawet oddanych fanów. Udostępniając na swojej stronie prywatne zapiski, mogła dzielić się sobą, nie wchodząc jednocześnie w niezbyt lubiane przez siebie interakcje z innymi. Część z owych wpisów (obecnie już usuniętych z bloga, chociaż nadal znajdziecie na nim pozostałe teksty) została wydana w niniejszej książce o wiele mówiącym tytule Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne. Uprzedzając też zarzuty niektórych – decyzję o publikacji podjęła sama autorka i nie ma co doszukiwać się w tym próby odcinania kuponów od jej twórczości i dorobku.

Amerykanka miała mocno sprecyzowane zdanie na wiele tematów, także tych kontrowersyjnych, chociaż akurat te znajdziemy raczej na jej blogu, a nie w książce. Te, które zostały przelane na papier, podzielono na cztery części: Przekraczając osiemdziesiątkę, Sprawy literackie, Próbując zrozumieć oraz Radości. Można więc przeczytać trafne i na pół ironiczne zdanie autorki na temat starości, która jest nieuchronna, ale też paradoksalnie daje człowiekowi więcej wolności niż młodość, bo pozwala na wzbogacony doświadczeniem dystans do otaczającego człowieka świata. Są tu urywki z listów od czytelników oraz wyjaśnienia niektórych decyzji, jakie podejmowała podczas pisania, na przykład skąd się wziął przydomek jednego z bohaterów jej powieści. Są także liczne przemyślenia na temat wielu codziennych spraw, niby zwykłych, ale przedstawionych w taki sposób, że czyta się je niczym najlepszą literaturę.

Poszczególne części są przetykane Kronikami Parda, które są zapiskami z życia kota, należącego do pisarki. Uroczego łobuza, niewątpliwie kochanego i hołubionego, mimo że przysparzał swojej właścicielce nie tylko radości.

Warto wspomnieć jeszcze kilka słów na temat polskiego wydania, które po pierwsze ma świetną, prostą, ale przemawiającą do wyobraźni grafikę na okładce, a po drugie doskonale współgra ze zbiorczymi wydaniami powieści autorki. Twarda oprawa, dobrej jakości papier i przejrzyste wnętrze jeszcze wzmacniają to pozytywne wrażenie.

Podsumowując, Nie ma czasu to bardzo dobre uzupełnienie twórczości Ursuli Le Guin. Dla jej fanów to właściwie lektura obowiązkowa, która pozwoli lepiej zrozumieć autorkę i docenić jej powieści. Serdecznie polecam!

Dział: Książki