Rezultaty wyszukiwania dla: thriller
Popiół i kurz
Piekło czy Niebo? Co czeka każdego z nas zaraz po śmierci? Te pytania pojawiają się w naszym życiu nie mniej niż kilka razy, a odpowiedzi brak. Tylko raz na jakiś czas w głowie rodzi się myśl, że istnieje coś jeszcze. Miejsce, gdzie nasza dusza znajduje się w momencie śmierci. Pomiędzy gdzie zbiera się popiół i kusz, pojawiają się demony i myślokształty, a zewsząd przenika zło, które chce pożreć twoją duszę. Gdzie się znajduje? Mawiają, że pod cierniowym krzyżem, na którym rozpito mnicha, który poznał tajemnice tego świata i za nie musiał oddać ciało i duszę. Gotowi by sięgać głębiej i odnaleźć odpowiedzi?
Pomiędzy pełne jest demonów, zagubionych dusz i nagłej śmierci, a mężczyzna, którego poznasz, widzi ten świat swoimi oczami, potrafi przenikać przez cienką granicę światów, spostrzega to, co nie jest dane zwykłemu czytelnikowi. Bycie przewodnikiem musi mieć jednak cenę, która wymaga od niego poświęcenia. Czy wartego świeczki?
Popiół i kurz.
To jedna z tych opowieści, które łączą ze sobą realność i sferę bardziej duchową, mistyczną, która krąży gdzieś w naszych umysłach, ale wciąż podawana jest w wątpliwość. Sam pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny i ciekawy, a gdy dodać do tego świetne wykonanie, cóż nie można chcieć więcej. Grzędowicz umiejętnie włada słowem, tworząc niezwykle wciągający obraz dwóch światów, które łączy jeden człowiek. Mężczyzna potrafi wejrzeć poza granice, przejść do świata Pomiędzy. Jest niczym Charon, który przetransportowuje zbłąkane dusze na drugą stronę. Na co dzień wykładowca akademicki, który posiada nałogi, wady i tajemnice. Jest na wskroś realny, żywy i prawdziwy w swych niedoskonałościach. Czy to za sprawą świetnie poprowadzonej narracji, czy samej mocy słów przez niego wypowiadanych przez Popiół i kurz się po prostu płynie.
Wśród bohaterów
Postaci nie znajdzie się tu wiele, ale każda, która pojawia się na kartach powieści, zapada w pamięć. Podobnie jest z fabułą, która wciąga i zaskakuje mrokiem i klimatem, który z powodzeniem łączy w sobie fantastykę oraz kryminał i thriller. Autor świetnie włada swym piórem, tworząc nietuzinkową całość, przez którą płynie się szybko i z ogromną przyjemnością. Główny bohater stanowi podstawę całej opowieści. Sam jakby składał się z mniejszych przewinień, grzeszków i tajemnic. Jego los staje się dla nas zagadką, którą chcemy odkryć jak najszybciej. Popiół i kurz to lekkość i równowaga. Tajemnice po jednej stronie wagi, na drugiej szali zaś świetna kreacja postaci. Wciągająca fabuła i akcja, której nie da się pominąć, przejść obojętnie obok stawianych pytań.
Jarosław Grzędowicz dał czytelnikom książkę niesztampową, mieszankę stylu, w które wsiąkasz bez reszty. Popiół i kurz to intrygi, tajemnice i sploty wydarzeń, które zachęcają do sięgania głębiej nie tylko w życiorys głównego bohatera. Choć trochę obawiałam się tej historii, już kilka stron wystarczyło, by obawy wyparowały z głowy, zastąpione wartką akcją, tajemnicami, które są równie mroczne co droga do ich odkrycia oraz bohaterem, który zapadnie w pamięć na dłużej. To z pewnością nie ostatnia przygoda z twórczością autora. Skusił mnie jego lotny umysł i szerokie horyzonty tworzące niezachwianą całość, której wciąż chce się więcej.
Złudzenie
„Warto żyć dalej, bo nigdy nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy.”
Drugi raz podchodzę do twórczości Nicoli Rayner, wcześniej miałam okazję zapoznać się z „Dziewczyną, którą znałaś”, nie trafiłam z książką. Nie chodzi o to, że nie przekonała, bo umiejętnie oscylowała wokół psychologicznych niuansów, jednak nie przyciągnęła tematyką. Była powieścią dla starszych nastolatków, osadzonych w barwach trudnego dojrzewania, kiedy sprawy alkoholu, narkotyków, imprez i seksu wydają się na pierwszym planie zainteresowań.
Podobne odczucia towarzyszyły przy poznawaniu „Złudzenia". Szybko zorientowałam się, że historia jest skierowana do młodych czytelników, chociaż bohaterowie byli już dorosłymi ludźmi, to zachowania wskazywały na sporą niedojrzałość emocjonalną. Dziwiłam się nieuleczeniu bolesnych ran pierwszych miłosnych zawodów, nieprzepracowaniu syndromu odrzucenia przez szkolnych rówieśników, osobliwej bierności w walce o własne szczęście. Nieprzekonujące postaci, bez głębi i iskry życiowej. Najmocniejszym atutem było to, że długo nie wiedziałam, w jakim kierunku potoczy się fabuła. Podskórnie czułam, że za wszystkim skrywa się ponura historia, lecz nie miałam pojęcia, że aż tak mroczna. Zaskoczył mnie wzór kryminalnej intrygi. Niestety, przez większość książki miałam wrażenie, jakby nic szczególnego się nie działo, tylko czasami pojawiały się niepokojące sygnały, trudne do wyjaśnienia zbiegi okoliczności. Wkradło się znużenie, dopiero w ostatnich rozdziałach nastąpiło wyczekiwane przyspieszenie. Finalne rozwiązanie mało realne, ale komponowało się z ogólnym klimatem powieści.
Francesca Knight, pracownica księgarni, uwielbia snuć różne opowieści, jej wyobraźnia wchodzi na maksymalne obroty, kiedy myśli o pierwszym chłopcu, którego obdarzyła gorącym uczuciem w czasach szkolnych. Po wielu latach Charles Fry wciąż podoba się ten mężczyzna, jednak jej miłość wkroczyła w obsesję, kobieta posuwa się do nieustannego śledzenia obiektu westchnień. Fran, typowa samotnica, trudno nawiązująca kontakty z innymi, niesamowicie zakompleksiona, nie radzi sobie sama z sobą. Dodatkowo wydaje się, że opuściła ją ukochana siostra Ellie, która tylko sporadycznie kontaktuje się z nią za pośrednictwem poczty elektronicznej. Nicola Rayner ciekawie przedstawia mechanizm ucieczki od życia realnego w niespełnione marzenia, potęgę złudzeń prowadzących na manowce, rodzenia się rozczarowań, które sami na siebie ściągamy.
Szeryf Babilonu
Krew
Dziewczyna w drugim rzędzie
Są miejsca, w których od lat nie zmienia się klimat. W powietrzu zawsze wyczuć można te same nuty niepokoju i tajemnic, które skrywają się niemal w każdym zakątku miasteczka. Gdy nasza noga ponownie przekracza granice miasta, wracają wspomnienia, a teraźniejszość walczy o uwagę z przeszłością. Gdzie w tym wszystkim skrywa się prawda? Cathy pracuje w paryskiej redakcji i czeka na swoją szansę, by zaistnieć i wspinać się na kolejne szczeble kariery. Dość szybko okazuje się, że kobieta dostanie swoją życiową szansę, gdyż w Beaufort dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest dawna koleżanka z klasy Cathy, dzięki czemu to ona ma opisać to zdarzenie.
Powrót do miasteczka, które wciąż wywołuje masę emocji, nie będzie jednak tak łatwy i przyjemny, jak chciałaby tego kobieta. Nic nie przychodzi gładko, a namówienie do zwierzeń rodziny i przyjaciół ofiary, graniczy z cudem. Czy uda jej się osiągnąć cel i zmierzyć się z własnymi słabościami oraz przeszłością, która uderza w nią ze zdwojoną siłą?
Dziewczyna w drugim rzędzie
Kolejna powieść spod pióra Aurelii Blancard, którą miałam okazje właśnie poznać, całkowicie mnie zaskoczyła. Ogromnie różni się od swojej poprzedniczki, na szczęście wciąż zawiera w sobie te elementy, które ujęły mnie podczas lektury. Autorka ma lekkie pióro, które zachwyca prostotą. Nie jest wybujałe, nie zawiera trudnych do zdefiniowania słów, a jednak zaskakuje, wyprowadza w pole, kusi i zachęca do czytania. Dziewczyna w drugim rzędzie skrojona jest idealnie pod czytelnika łaknącego tajemnic, klimatu i zagadek, tych nierozwiązywalnych, przynajmniej za szybko.
Każdy element powieść współgra ze sobą i nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Jedna zarwana noc i nieprzemożna chęć poznania zabójcy, jego powodów i wydarzeń, które do tego doprowadziły. Tylko tyle i aż tyle należy poświęcić na lekturę tego tytułu, bo gdy raz damy się wciągnąć tej historii, będziemy chcieli poznać odpowiedzi na wszystkie pojawiające się pytania. Powieściopisarka nie da się tak łatwo rozgryźć. Opowieść, którą przed nami roztacza, nie pozwala się zamknąć w sztywnych ramach czy schematach. Nic tu nie jest łatwe, oczywiste czy czarne lub białe.
Wśród bohaterów
Kreacja postaci to w powieści Dziewczyna w drugim rzędzie równie ważny i dopracowany punkt, jak sama fabuła. Każda pojawiająca się osoba ma swój wkład zarówno w przeszłość, jak i w teraźniejsze wydarzenia. Skrywa swoje tajemnice, lęki i przekonania, nadając całości klimatu i głębi, bez której nie byłoby strachu, niepokoju czy dobrej lektury z tego gatunku. Całość współgra ze sobą, wiodąc czytelnika do wielkiego finału, którego nie sposób przewidzieć. A nawet jeśli komuś się to uda, to i tak nie zabije to radości z zakończenia historii.
Dziewczyna w drugim rzędzie to opowieść o tym, z jaką łatwością człowiek pielęgnuje złe wspomnienia, żyje przeszłością i wzrasta w nim chęć zemsty. Autorka poprzez swoich bohaterów pokazuje, ile krzywd i blizn pozostaje w ludziach na długo po traumatycznych przejściach i podkreśla, że one same nigdy nie znikną. To krótkie rozdziały napędzały akcje powieści, ale i postaci, które choćby jak Lidia były mi znane z debiutu autorki. Ta historia jest inna, ale wciąż tak samo prosta i zarazem głęboka w przekazie. Jestem pod wrażeniem pióra i formy.
Zapowiedź: Wiem, że to ty
Zamiana szkoły bywa zabójcza!
Pierwszego dnia w nowej szkole Ruby znajduje na swojej szafce kartkę z napisem WIEM, ŻE TO TY. Jest przerażona myślą, że ktoś odkrył jej mroczną tajemnicę - dowiedział się, że jako czterolatka przyczyniła się do śmierci przyjaciółki – Hanny – podczas wspólnej zabawy na placu zabaw.
Niewierny
„- Nie boimy się śmierci. Dlatego wygramy.
- Ja też się nie boję. Rób co musisz.”.
Film podejmował zajmujące zagadnienia konfrontacji mentalności religijnych, wkraczał w obszary fanatyzmu napędzającego negatywne emocje. Wszystko w tle rozgrywanych animozji między Stanami Zjednoczonymi Ameryki a Iranem. Zadziwiające, jak ludzie wciąż wykorzystują religie do politycznych celów, usprawiedliwiają nimi ekstremalną działalność, na siłę nawracają na własne prawa boskiego wyobrażenia świata. Skrajność rodzi brutalność, a ta terroryzm, przy czym należy pamiętać, że może on przybrać różne formy. Dramat inspiruje się wydarzeniami z prawdziwego życia, tworzy mieszankę incydentów i ludzkich zachowań typowych dla kontrastowych grup kulturowych. Dedykowany Amerykanom osadzonym w irańskich więzieniach za szpiegostwo, przetrzymywanych z powodu mniej lub bardziej uzasadnionych oskarżeń.
Doug Rawlins, uprawiający blogerskie dziennikarstwo poświęcone chrześcijaństwu, wygłosił na kairskim uniwersytecie odczyt. Użył kontrowersyjnych dla świata muzułmańskiego tez, wywołał ogromne wzburzenie. Członkowie ekstremistycznej grupy porywają go z hotelu i traktują jako pionka w publicznej propagandzie. Jim Caviezel znakomicie odegrał rolę próżnego i zadufanego pseudo mędrca, stereotypowego amerykańskiego zarozumialca, stawiającego się w charakterze wyroczni w nawracaniu muzułmanów. Mężczyzna wzbudzał negatywne odczucia, jednocześnie zastrzegam, że nie popierałam działań tych, którzy go więzili, torturowali, wystawiali na pokazowy proces. Przekonująco wypadł Ramzi, przeciwnik Douga, odgrywany przez Hala Ozsana. Chętnie patrzyłam, jak trafnie ukazywał sprzeczności świata Zachodu i Bliskiego Wschodu. Claudia Carvan jako Liz, żona Douga, urzędniczka amerykańskiej administracji, starała się za wszelką cenę wydostać męża z irańskiego piekła, nie zachwyciła kreacją postaci, mogło być lepiej.
Twórcy filmu nawiązali do zabójstw honorowych, czegoś, co człowiek wychowany na zachodnich wzorcach nie jest w stanie zrozumieć. Szkoda jednak, że nie znalazło się więcej miejsca na rozwinięcie tematu. Ciekawie ukazano perfidię i fałszywość pozornej przyjaźni. Wiele można było wychwycić charakterystycznych akcentów w relacji Rawlinsów i Javida. Scenariusz zdarzeń obfitował w absurdalne elementy, choćby postawa zbędnej uległości więźnia wobec strażników, bezmyślne zachowanie żony na ulicach miasta, zaskakująca łatwość szyfrowania wiadomości, improwizowana ucieczka z więzienia. Większość z nich służyła podkreśleniu amerykańskiej ignorancji i niezrozumienia wobec odmiennej kultury. Ogólnie rzecz biorąc, film łączył wiele czarno-białych i zero-jedynkowych incydentów i postaw. Zastanawiam się, w jakim stopniu było to zamierzone działanie, a w jakim wymknęło się spod kontroli w doborze bezpośrednich obrazów dla widza. Dramatyczne nuty stopniowo intensyfikowały się w sensacji. Dobrze wypadła scena egzekucji, lecz na sali sądowej już niekoniecznie. Film nie wzbudził we mnie zachwytu od strony bohaterów, ich wewnętrznych rozterek i podgrzewania napięcia, za to frapująco nawiązał do religijnej manipulacji opinią, tego, jak wiele kuriozalnie łączy stojących po przeciwnych stronach wiary.
Wyleczeni
Świat już dawno rozczarował niejednego z nas. Los doświadczył każdego, dał i odebrał cień szczęścia. Teraz już pewnie wiesz, że sprawiedliwość to puste słowa, a kara nigdy nie jest adekwatna do popełnionych czynów. Gdy tych dobrych dotykają choroby i cierpienie, odczuwamy żal, smutek i poczucie niesprawiedliwości. A co gdy to samo dosięga tych złych? Czy my sami jesteśmy bez skazy?
Marta Wolska pracuje jako lekarz w znanym warszawskim szpitalu klinicznym im. Wandy Błeńskiej. Świeżo rozwiedziona singielka, która na powrót zamieszkała w mieszkaniu po babci i próbuje ułożyć sobie życie. Każdego dnia walczy z samotnością, pracą w ciężkich warunkach i koszmarami, które nawiedzają ją coraz częściej i są jej nieodrywalną częścią, podobnie jak trauma z dzieciństwa. Gdyby nocnych mar było zbyt mało, życie zaskakuje ją każdego dnia. W mieście szaleje seryjny morderca pieszczotliwie zwany Bestią z Mokotowa. W szpitalu, w którym pracuje Marta, dochodzi do morderstwa zastępcy ordynatora, doktora Szymańskiego. Kto zabił? Czy to ktoś z jego współpracowników? To dopiero początek zdarzeń, które łączy szpital na Błeńskiej, co jeszcze skrywają mury, które przesiąknięte są ludzkimi dramatami?
Wyleczeni
Dopiero skończona lektura uświadomiła mi, jak trafny jest to tytuł i ile w nim prostoty i zawirowań zarazem. Wyleczeni, to jedyne słowo, które znałam przed sięgnięciem po tę książkę. O czym jest, czego się spodziewać? Czasem ryzyko się opłaca i pozwala na wejście w historię bez żadnych uprzedzeń czy oczekiwań. Tak było i teraz. Od pierwszych stron pochłonęła mnie lekkość zmieszana z niepewnością, całą masą niedopowiedzeń, wszak wkraczałam do nieznanego mi świata, który z każdą stroną nabierał mroczniejszych barw. Od razu zawładnął mną niepokój i chęć poznania wszystkich tajemnic skrywających się za murami Błeńskiej.
Każde wydarzenie, pozornie niezwiązane ze sobą wątki i jakże przypadkowe spotkania mieszają w głowie i wciąż zmuszają nas do myślenia, analizowania oraz oceny pobudek, winy, wyborów. Im dalej w las, a raczej w szpitalne mury, tym poszlak, strachów i ofiar coraz więcej. Wielowarstwowa fabuła nie pozwala się zagubić, a stopniowo rosnące tempo akcji wciągnie nawet oporniejszych miłośników dobrze skrojonych thrillerów. Wyleczeni to nie tylko główna nic fabularna, ale i subtelne tło, które mimochodem wpływa na czytelnika. Zmusza go do wewnętrznych refleksji. Zawiera sporo obserwacji społecznej rzeczywistości, które okazują się równie trafne, co przerażające.
Wśród bohaterów
Autorce świetnie udała się ta niezwykła mieszanka emocji, gonitwa myśli i wciąż rodzących się pytań. Czy istnieje prawo ranienia bliskich nam osób? Jak i czy w ogóle mścić się za zło, które nas dotknęło? Czy istnieje kara adekwatna do każdego przewinienia? To tylko kilka pytań, które pojawiły się podczas lektury. Z pewnością jest to zasługa dobrze skrojonej fabuły, wydarzeń, których odpowiednie tempo nie pozwalało na odpoczynek, ale dawało miejsce na rozważania. Jedno jest pewne, nawet krótkie oddechy nie sprawiały, że opowieść traciła swe barwy i nutkę mroku, niepewności, które budowały klimat niemalże od pierwszej do ostatniej strony.
Alicja Horn z lekkością i w porywającym stylu wciągnęła nas do świata, który nam przygotowała z ogromną wręcz chirurgiczną precyzją. Mieszała, wodziła za nos, dawała nadzieje i odbierała ją chwilę później. To niesamowita przygoda pełna emocji, której nie byłoby, gdyby nie bohaterowie. Ich wybory, tajemnice, poglądy składały się w niesamowicie złożoną i niejednoznaczną całość, którą poznawałam z ogromnym zacięciem. Postaci są wielowymiarowe, zaskakujące, a równocześnie zwyczajne i realne. Popełniają błędy, dokonują wyborów i podejmują decyzje w zgodzie ze sobą i choć nie zawsze czytelnik wybrałby podobnie, to tu każda z dróg ma swoje wyjaśnienie. Czy słuszne? Cóż to już trzeba ocenić samemu.
Podsumowanie
Mogłabym godzinami gdybać o świetnie skrojonej, klimatycznej i nieprzewidywalnej fabule oraz postaciach, które zaskakują, przykuwają uwagę i dają się lubić. Nie wiem, co bym zrobiła na ich miejscu. Szanuje ich decyzje, sposób bycia. Doceniam pracę autorki, którą czuć w czasie czytania. Wyleczeni to początek, opowieść, która wywołała masę emocji, ale wciąż w zanadrzu ma kilka zagadek. Przyjaźnie, uczucia, przypadki i mroczne tajemnice, tak idealnie wtłoczone w miejsce i czas. Bez wahania czekam na więcej i polecam, każdemu, kto lubi, gdy powieść nie jest oczywista i rozrywkowa.
Zapowiedź: Ziemia nieświęta
Fascynujący thriller science fiction, opowiadający alternatywną historię świata, w którym udało się uniknąć Holokaustu.;
Gdy autor pulpowych powieści Lior Tirosh wraca do ojczystej Afryki Wschodniej, przekonuje się, że wiele się zmieniło. Palestyna – żydowskie państwo założone w początkach dwudziestego wieku – buduje potężny mur, mający odgrodzić je od afrykańskich uchodźców. W stolicy, Araracie, panują gwałtowne napięcia społeczne.