czerwiec 17, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: akcji

niedziela, 31 lipiec 2016 11:56

Żelazna wojna

"Żelazna wojna" stanowi drugi tom cyklu Czas żelaza autorstwa Angusa Watsona. Za jego sprawą ponownie przyjdzie nam spotkać naszych ulubionych bohaterów Duga, Lowę i Wiosnę. Tym razem otrzymamy jeszcze więcej starć oraz poznamy postaci historyczne, pośród których znajduje się przede wszystkim Juliusz Cezar, słynny rzymski wódz. To właśnie jego potyczki przyjdzie nam śledzić, a przy tym zagłębimy się w realia starożytnego Rzymu podane we wciągający sposób.

Minęło sporo czasu od akcji zaprezentowanej w pierwszym tomie serii. Wiosna jest już prawie kobietą, Lowa dzierży tron Maidun z jego wszelakim ciężarem, a Dug marzy o spokojnym życiu na farmie. Tę ostatnią dwójkę nadal łączy uczucie, choć żadne z nich nie potrafi zażegnać impasu po zdradzie Lowy. To wyjątkowo ciężkie czasy dla Maidun, wokoło piętrzą się wrogowie, którzy lada moment spróbują zetrzeć królestwo łuczniczki z powierzchni Brytanii. Sytuacji nie poprawiają również udane podboje Rzymian, którzy bez większych problemów przejmują kolejne ziemie. Lowa nie traci jednak nadziei, że uda jej się odeprzeć nieprzyjaciół i zatrzymać Rzymian. Do tego potrzeba jednak czegoś więcej niż wiary i dobrego wyszkolenia.

Akcja książki raz jeszcze przenosi nas do I wieku przed naszą erą. Tym razem będziemy jednak uczestnikami wydarzeń na różnych obszarach, od Brytanii, poprzez Rzym i Galię, a skończywszy na Iru. Nie tylko miejsce akcji uległo rozszerzeniu, znacznie wzrosła także ilość prawdy historycznej zawartej w tej książce. Poprzedni tom skupiał się w znacznej mierze na przygodach postaci fikcyjnych. Tym razem lądujemy w samym środku rzymskich podbojów, które w znacznej mierze są wydarzeniami rzeczywistymi. Książka jest także bardziej brutalna niż jej poprzedniczka, nie jest to bezpodstawne, najpewniej takie właśnie były te czasy. Historia w dalszym ciągu idzie jednak pod rękę z fantastyką, która najmocniej objawia się w magii tego świata. Jest to magia jeszcze mroczniejsza, często sięgająca swymi korzeniami morderstw.

To co się jednak nie zmieniło, to zachwyt, jaki budzi ten świat. Przemierzamy kolejne rozdziały tracąc rozpęd tylko na chwilę i tylko po to, by przygotować się na kolejne dynamiczne tempo akcji. Również tym razem autor zdecydował się na ukazanie świata z perspektywy wielu osób, pośród których jest między innymi Cezar, Ragnall, Chamanca, Lowa czy Wiosna. Szerokie spektrum punktów widzenia pozwala nam spojrzeć na zaprezentowaną sytuację w sposób bardziej obiektywny. Znając pobudki poszczególnych osób sami możemy zdecydować, w jaki sposób je ocenić. W związku z tym bezlitosne na pierwszy rzut oka podboje Cezara nieco tracą na brutalności, gdy przyjrzymy się bliżej poczynaniom jego prawej magicznej ręki – Felixa. Mag ten jako jedna z kilku postaci budziła we mnie negatywne uczucia. Więcej czasu do zaprezentowania otrzymało również trio Chamanca, Atlas i Carden. Te gromadkę można szczerze polubić. Nieco mniej sympatii budzi natomiast kolaborujący z Rzymianami, Ragnall. Poza wymienionymi postaciami, ponownie wejdziemy w skórę Duga, Wiosny i Lowy. Każdy z tych bohaterów będzie miał okazję nieco zmienić nasze zdanie na ich temat wywiedzione z pierwszego tomu. Choć w tym aspekcie najmocniej zrobiła to Lowa. Dawniej stosunkowo antypatyczna, teraz ukazuje nieco bardziej ludzką twarz, próbując odwrócić następstwa bestialskich rządów Zadara. Lepiej poznajemy również towarzyszącą jej Wiosnę, młodą druidkę o potężnym potencjale magicznym. Nie zapomnijmy również o Dugu Fokarzu, który w tej części schodzi na nieco dalszy plan, choć nadal odgrywa kluczową rolę. Ta postać nie uległa szczególnym przemianom i w dalszym ciągu budzi naszą sympatię.

W rzymskie zakamarki przyjdzie nam wejść za sprawą Ragnalla, wysłanego w roli szpiega Rzymu. Chłopak będzie pod sporym urokiem tego wiecznie żyjącego miasta. Poznamy Rzym z jego bogactwem, przepychem i rozpustą oraz rzekomą wyższością nad Brytanią. W wirze wojennym poznamy wykorzystanie zdobyczy technologii ku chwale Cezara. Równie zawiłe co działania wojenne są posunięcia polityczne, w znacznej mierze oparte na sprycie i umiejętności przewidywania. Ostatecznie przekonamy się natomiast, że to zwycięzcy piszą historię i oni decydują o tym, co będzie owa zawierała.

„Żelazna wojna” to zgodnie z tytułem masa militarnych starć. Są one jednak podane w taki sposób, że nie nudzą nas. We wszystkich wydarzeniach biorą w końcu udział uwikłane w historię postaci i to interesuje nas przede wszystkim. Autorowi udało się doskonale wyważyć bitewne starcia, historię miłosną, fakty historyczne oraz fantastykę. Dlatego właśnie chce się przebywać w tym świecie jak najdłużej, nawet jeśli krew leje się tutaj gęsto i często, a zwycięstwo odnoszą najczęściej ci, którym daleko do cnotliwych. Jeśli tęsknicie za powieściami historycznymi z dawką fantastyki, albo jesteście miłośnikami wojennego zgiełku to „Żelazna wojna” w pełni Was usatysfakcjonuje.

Dział: Książki
czwartek, 28 lipiec 2016 16:59

Hayden War: Na Srebrnych Skrzydłach

Klasyczna military space opera w krótkiej formie, czyli dobra powieść na wakacje dla tych, którzy zmęczeni są gadulstwem Davida Webera.

„Na srebrnych skrzydłach” to pierwszy tom cyklu Hayden War kanadyjskiego pisarza Evana Curriego, który znany jest polskiemu czytelnikowi z wcześniejszej publikacji, cyklu Odyssey One. Hayden War wydane zostało przez Drageus Publishing House i na chwilę obecną liczy sobie sześć tomów, w wersji polskiej zapowiadany jest już tom czwarty. „Na srebrnych skrzydłach” Currie napisał w 2011 roku, czyli na rok przed Odyssey One. A czego można spodziewać się po pisarzu wychowanym na takich filmach i serialach jak „Star Trek”, „Gwiezdne Wojny”, czy „Gwiezdna Eskadra” 1?

Powieść rozpoczyna się, gdy na planetę należącą do Świata Hayden, dociera sierżant Sorilla Aida z Zespołu Rozpoznawczego Alfa z Wojsk Specjalnych Armii Stanów Zjednoczonych, jako jedyna ocalała z oddziału, który miał dokonać planetarnego zwiadu. Świat Hayden został wrogo przejęty przez obcą cywilizację, a dotychczasowi mieszkańcy, głównie naukowcy i rolnicy, rozpierzchli się po dżungli. Z tych niedobitków ziemskiej kolonii sierżant Aida tworzy lokalną partyzantkę, równocześnie starając się zdobyć jak najwięcej informacji o tajemniczym najeźdźcy. Celem jest przetrwanie i przygotowanie pola do kontrataku.

Twórczość Evana Curriego idealnie wpisuje się w nurt literatury militarnej fantastyki, reprezentowanej przez takie osobowości jak wspomniany David Weber, Elizabeth Moon, John Scalzi, czy Mike Resnick. Czy w takim razie jest coś, co wyróżnia tego pisarza od innych mu podobnych? Owszem, choć trzeba przyznać, że niewiele. Przede wszystkim pisarstwo Curriego jest zwięzłe i nieprzegadane, postacie, choć to akurat nie jest zaletą, są mało wyraźne, nie posiadają dobrze zarysowanych osobowości, co więcej bohaterowie drugoplanowi obdarzeni zostali większą dozą indywidualizmu. Cała fabuła skoncentrowana jest na wartkiej akcji. Sympatycznym novum jest sposób przedstawienia innej cywilizacji, której technologia wykracza nie tylko poza możliwości, ale nawet wyobrażenia ludzi.

„Na srebrnych skrzydłach” Evana Curriego to klasyczna powieść militarna w realiach space opery. Wydarzenia następują płynnie po sobie, bohaterowie zachowują się w sposób przewidywalny, Sorilla Aida jest postacią o nadludzkich możliwościach, a wszystko zmierza ku przewidywalnemu końcowi. Generalnie pod względem pomysłu jest to klasyczny motyw walki dobra ze złem, sztampowy i wyeksploatowany, ale lektura nie była nieprzyjemna, otrzymałam to, czego się spodziewałam; wartką akcję, zwięzłą, prostą fabułę, sprawny warsztat pisarski, a także lekką historyjkę, od której można w każdej chwili się oderwać i nie tracić wątku.

Po powieści Evana Curriego nie należy spodziewać się zawiłej fabuły, za to z pewnością otrzymuje się solidną dawkę akcji, idealnej, gdy pragnie się odpocząć od bardziej absorbującej literatury.

1 Wywiad z Evanem Curriem (ang.)

Dział: Książki
niedziela, 28 lipiec 2013 08:04

Szninkiel

Szninkiel to arcydzieło mistrzów komiksu – Grzegorza Rosińskiego i Jeana Van Hamme’a. Pierwsze wydanie ukazało się w 1988 roku. Jest rewelacyjnym komiksem czytanym do dzisiejszego dnia. To niesamowita historia małej istoty-Szninkiela, który swoim życiem miał uratować świat.

Konstrukcja fabuły, czy kreacja bohaterów, to przez dużą literę "W" Wielki popis J.V. Hamme'a.

Daar to świat w którym rozgrywa się akcja. Ta kraina od zarania dziejów pogrążona była w wojnie, w której nie ma rozwiązania. Batalie toczone są między wielką Trójką Nieśmiertelnych. Dla każdego najważniejszym celem jest eksterminacja rywali i wieczna dominacja w Daarze. Historię świata poznajemy razem z Szninkielem J"ON'em, który otrzymał powołanie od Władcy Stworzyciela Światów, by według starej przepowiedni zjednoczył Wielką Trójkę i ocalił Daar przed zniszczeniem.

Szninkiele to istoty małe, słabe. Łatwo podporządkowały się terrorowi Nieśmiertelnych. J'ON był jednynym ocalałym uczestnikiem ostatniej bitwy. Nie jest herosem, niezwykłym bohaterem, który musi ratować świat. Wyraźnie widzimy słabość jednostki, niezdecydowanie, a nawet chwilowe zwątpienie. J'ON nie znał wolności, żył tak jak inni w niewoli, ciężko pracując lub walcząc po stronie terroru. Spotkanie z piękną G'WEL sprawiło, że Szninkiel poczuł dotychczas nieznane uczucie miłości, początkowo przypominające zwykłą potrzebę seksualną. Dzięki jej pomocy dotarł do krainy Malear- jedynego miejsca w Daarze, w którym żyły wolne Szninkiele.

"Szninkiel" przepełniony jest religią. Występują liczne nawiązania do Starego i Nowego Testamentu. Pierwsza myśl jaka przychodziła mi do głowy to porównanie J'On'a z Jezusem, który swoim życiem i śmiercią miał coś do przekazania. Bohater komiksu będąc Wybrańcem porywa za sobą "Apostołów", którzy wędrując po świecie oznajmiają dobrą nowinę.

Odkrywając tajemnice Daar'u odkrywamy drugie dno komiksu, w którym czytelnik ma pole do popisu przy własnej interpretacji. Kreacja Boga- Władcy Stworzyciela Światów jest bardzo tajemnicza. Co wpływa na jego zachowanie, czym się kieruje, dlaczego wybrał J'ON'a na Wybrańca?... Nasuwa się wiele pytań, na które w większości musimy odpowiedzieć sobie sami.

Scenariusz został skonstruowany bardzo logicznie, dając czytelnikowi wielką przestrzeń na własne domysły i interpretacje. Każda poznana postać odgrywa ważną rolę w decydującej akcji. Jean Van Hamme pokazuje, że komiks to nie tylko rysunki z dodanym tekstem; to opowiadanie, tworzące fascynującą fabułę, w której nie ma miejsca na sprawy banalne.

Kilka razy wspomniałem genialnego Jean'a Van Hamme, jednak co zrobiłby nawet tak wybitny scenarzysta bez dobrego rysownika?... Grzegorz Rosiński bez wątpienia odegrał wielką rolę w sukcesie "Szninkiela". Genialnie rysuje nam akcje i emocje. Mimo czarno-białego obrazu, czytelnik dostrzega wszystko w niezwykłych barwach.

Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić "Szninkiela" tym, którzy jeszcze nie zapoznali się z twórczością powyższych autorów.

Dział: Komiksy

Koniec z Batmanem? Koniec z jednym z najbardziej znanych i lubianych komiksowych super bohaterów? Na te pytania odpowiadają Panowie Neil Gaiman i Andy Kubert w nowym albumie komiksowym „Batman. Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem?”.

Czy nieśmiertelna postać, uwielbiana przez, zaryzykuje, miliony fanów na całym globie, może zakończyć swój żywot? We wstępie komiksu scenarzysta umieścił, jak sam to określił „list miłosny”, w którym wyraża swój zachwyt i hołd Batmanowi. Brzmi to ekscentrycznie zwłaszcza, że sam decyduje się za chwilę go uśmiercić. Autorzy są nieco okrutni, za co im bardzo... dziękuję! Jak śpiewała Pani Jantar: „nic nie może przecież wiecznie trwać”. Na dzisiejszym rynku jest tylu superbohaterów że nie sposób ich policzyć, ale o tych najlepszych, z którymi spędzaliśmy dzieciństwo będziemy pamiętać- właśnie o Batmanie.

Fabuła komiksu jest bardzo interesująca. Nigdy nawet nie wyobrażałem sobie jak Batman będzie wyglądał w trumnie. Andy Kubert obrazując właśnie ten widok zachował wszystkie szczegóły Super Nietoperza. Miejscem akcji jest sala, w której znajduje się ciało nieboszczyka. Na tą smutną ceremonię przybyli zacni bohaterowie. Wśród nich odnajdziemy Kyle Catwomen, komisarza Gordona wraz z Barbarą, Jokera czy gościa Two-Face. To tylko część licznie przybyłej śmietanki z Gotham City. Niektórzy bardzo aktywnie uczestniczyli w pogrzebie, występując publicznie i opowiadając o zmarłym. Czytelnik jest świadkiem kontrowersyjnego, interesującego zjawiska, kiedy to wszystkie postacie składają ukłony Batmanowi.

Historia końca Batmana przedstawiona przez duet Gaiman & Kubert jest zaskakująca, wręcz kapitalna! Wielkie brawa dla Panów, że odważyli się z szacunkiem i uznaniem, brzydko mówiąc, skończyć z „Zamaskowanym Krzyżowcem”. Oczywiście przedstawiona wersja wydarzeń jest wizją Autorów, więc zapewne w dalszym ciągu inni artyści będą kontynuowali całą kulturę Superbohatera z batmobile. No chyba, że przedstawią swoją wersje zakończenia.

Wydanie albumu jest bardzo ładne. Andy Kubert popisał się doskonałymi rysunkami, co z połączeniem interesującego scenariusza dało świetny efekt. W albumie znajdziemy również dodatkowe materiały w postaci różnych wcześniejszych szkiców Batmana i innych postaci.

Podsumowując każdy miłośnik Batmana powinien mieć ten komiks. Gorąco polecam.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 27 lipiec 2009 13:43

Les Bijoux (seria)

Les Bijoux – świat Kamieni podzielony na 12 kopalni pod władzą dwunastu tyranów zwanych Kryształami, którzy surowo panują nad niższą klasą ludzi zwaną Gipsami. W krainie jednej z Kopalni - Neige - po wielu latach oczekiwań, na świat przychodzi przeklęte dziecko z przepowiedni – potomek krasnoluda i garbatej kobiety – Lapis Lazuli.

Chłopca od innych zwykłych śmiertelników wyróżnia niespotykana uroda oraz jego niezwykły dar (i przekleństwo jednocześnie) zmieniania płci. Wraz z rodzicami pracuje dla władcy Neige – księcia Diamenta. Tyran zakochuje się w kobiecej postaci Lazuli, zaś męską – Lapisa zamierza zlikwidować za wszelką cenę, dlatego w wyniku nieporozumienia zabija jego rodziców. Chłopak zaś wierzy, iż uzbieranie 12 magicznych kamieni uwolni go od klątwy bogów, dlatego wyrusza w podróż po wszystkich dwunastu krainach Les Bijoux, gdzie nieświadomie zacznie wypełniać swoje tajemnicze przeznaczenie.

„Les Bijoux” to manga utrzymana w klimatach fantasy, należąca do gatunku yaoi czyli skierowana głównie do płci pięknej. Na jej oryginalność wpływa wymyślony świat – Les Bijoux, co z francuskiego oznacza „klejnot”. Większość imion głównych bohaterów pochodzi od nazw minerałów i kamieni szlachetnych, dlatego mamy tu m.in. Diament, Sadd, Oliwin, czy Lapis Lazuli. Głównym motorem napędowym całej fabuły jest motyw klątwy panującej nad głównym bohaterem. Jego odmienność i niekontrolowana zdolność do zmiany płci przysparza mu wiele kłopotów ale i czasami ratuje z opresji. Ponadto sama fabuła pełna jest nagłych zwrotów akcji. W przedstawionej historii, jak przystało na fantasy, nie zabrakło różnorodnych postaci, oprócz zwykłych zjadaczy chleba i robotników kopalni mamy tu zmiennokształtnych oraz ludzi obdarzonych niezwykłymi mocami duchowymi.

Czytając komiksy, a szczególnie mangi, dużą uwagę zwraca się na rysunki. Park Sang-Sun pozwala czytelnikowi nacieszyć oczy naprawdę ciekawymi grafikami. Pięknie narysowane postacie kobiet, szczegółowe krajobrazy podnoszą ocenę komiksu. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenie to postacie mężczyzn, które z długimi, falowanymi włosami do złudzenia przypominają kobiety. Jednak jest to element spotykany w gatunku yaoi. Ładnym gestem jest również przedstawienie czytelnikowi w dodatku charakterystyk głównych bohaterów oraz mapki świata Les Bijoux.

Podsumowując Jo Eun-Ha stworzyła bardzo ciekawy świat i interesującą historię, a Park Sang-Sun umiejętnie nam ja przedstawiła w formie graficznej. „Les Bijoux” ze względu na zbyt upiększonych mężczyzn, powinien przypaść do gustu dziewczynom, chłopcy mogą odnieść wrażenie, iż czytają mangę z homoseksualnymi podtekstami. Ale tak to jest gdy komiks tworzą kobiety :)

Dział: Komiksy
poniedziałek, 27 luty 2012 13:20

Kuroshitsuji #03

Mroczny klimat Wiktoriańskiej Anglii. Nierozwikłane zagadki i tajemnice. Czarny humor. Dalsze losy młodego hrabiego Ciela Phantomhive i jego nadzwyczajnego kamerdynera, Sebastiana. Co może skłonić człowieka do tego, by zawarł pakt z demonem? Przyczyn jest wiele, ale konsekwencja tylko jedna – traci się duszę.

Tym razem, trzeci tom mangi „Kuroshitsuji” (mrocznego kamerdynera), nosi podtytuł Kuroninja (mroczny ninja). „W barwnym mieście Edo Oniwaban (ninja specjalizujący się w szpiegostwie i wywiadzie, otrzymywał rozkazy bezpośrednio od szoguna)Sebastian obnaża złe uczynki lokalnych urzędników w porywającej opowieści o ninja! …albo i nie.” – głosi napis z tyłu okładki. Oczywiście i tym razem skłaniamy się ku opcji „albo i nie”, ponieważ manga jest zupełnie o czym innym.

Fabuła rozpoczyna się w środku akcji – tam, gdzie skończył się drugi tom. Sebastian walczy z Ponurym Żniwiarzem. Grafika kamerdynera-demona z piłą mechaniczną w rękach to widok niezapomniany. Poproszę o plakat z tej strony! Podczas walki, która sama w sobie zajmuje mniej więcej pół tomu, poznajemy wspomnienia ciotki Ciela, dowiadujemy się jak została „Czerwoną damą” oraz co nią tak naprawdę kieruje. Grell Sutcliff (mroczny żniwiarz płci pięknej) próbuje zajrzeć również we wspomnienia Sebastiana, ale okazuje się, że wszystko co znajduje, to pamięć o roku u boku Ciela, oraz wpadkach jego nieporadnej służby, czym jest naprawdę bardzo zawiedziona. Walka kończy się epicko – autorka idealnie wykorzystuje wzniosły moment, który wielu twórcom epopei narodowych wychodzi niezamierzenie zabawnie, by znowu wprowadzić swój nietypowy, czarny humor. Na koniec otrzymujemy kolejne strzępki do układanki pod tytułem „kim tak naprawdę jest Sebastian i co łączy go z młodym hrabią?”. Zagadka Kuby Rozprówacza zostaje wyjaśniona, a nasi bohaterowie w Londynie nie mają już nic więcej do roboty. Wraz z nimi wracamy do domu – posiadłości hrabiego Phantomhive - by mogła rozpocząć się kolejna przygoda. Ciel kończy trzynaście lat, a wierni czytelnicy mangi, niecierpliwie czekają na więcej!

Cudna kreska, dobrze skonstruowane postacie (zarówno narysowane jak i fabularnie rozbudowane – w obu przypadkach z dbałością o najmniejsze szczegóły), czarny humor i oczywiście… Sebastian! Trzeci tom z pewnością dorównuje swoim poprzednikom. Jedyne co mogłabym tutaj zarzucić, to dziwny układ akcji – właściwie prawie cała manga to kontynuacja przygody z poprzedniej części, a na koniec jeden, króciutki, rodzinny epizod. Wydaje mi się to niespecjalnie dobrym podziałem, ale cóż, z całym sztabem ludzi odpowiedzialnych za taki, a nie inny układ, nie będę przecież dyskutowała.

Mangę „Kuroshitsuji” pochłania się jednym tchem, a potem, z żalem i niepokojem w sercu, czeka się cały miesiąc na następną część. Ja najchętniej przeczytałabym wszystkie naraz, bo czas spędzony przy tej historii to czysta, niewymuszona przyjemność. Po raz kolejny tytuł szczerze polecam i to nie tylko wielbicielom mangi jako gatunku literackiego, ale każdemu, kto lubi czarny humor, mroczny klimat absurdu (w trzecim tomie pojawia się nawet nawiązanie do Edgara Alana Poe) i przystojnych, tajemniczych bohaterów. Jest to idealna pozycja również do tego, by nie ryzykując zniechęcenia, zacząć swoją przygodę z japońskim komiksem. Ja sama już nie mogę doczekać się czwartego tomu.

Dział: Komiksy
czwartek, 08 listopad 2012 13:15

Bisu #01: Ognista salamandra

Do tej pory nie miałam zbyt wiele styczności z komiksami polskich autorów. Chyba pierwszym była antologia konkursowa z 2004 roku. Dlatego właśnie „Ognista Salamandra" była dla mnie prawdziwą ciekawostką - w ogóle nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać.

Bisu jest ognistą salamandrą, wysłannikiem bogini Frei. Wędruje po świecie rodem z nordyckiej mitologii, w poszukiwaniu fragmentów naszyjnika Brisingamen, by jego pani na powrót mogła zaznać szczęścia. Nie tylko on jeden szuka jednak klejnotów. Na każdym kroku spotyka wysłanników mrocznego boga, Lokiego. W jednej z potyczek zostaje ranny. Wtedy właśnie odnajduje go Tilli, dziewczyna z wioski wikingów. Widzianą pod postacią zwierzęcia salamandrę zabiera ze sobą, by w spokoju opatrzyć jej rany, a potem wypuścić do lasu. Nieoczekiwanie dla Bisu, z biegiem czasu, stają się przyjaciółmi.

Komiks nie wywarł na mnie dobrego pierwszego wrażenia. Bardzo nie spodobała mi się taka zupełnie inna od japońskiej kreska. Przyzwyczajona do mang shoujo oczekiwałam ślicznych postaci, w których od pierwszego wejrzenia można by się zakochać. W „Bisu" zdecydowanie tego nie ma. Kiedy jednak zaczęłam czytać, bardzo szybko wciągnęłam się w fabułę. Nie chodzi tu nawet o jakąś niesamowitą treść, ale o taki głupkowaty humor, który towarzyszy całej akcji. Jest raczej prosty, niezbyt wyrafinowany i na dość niskim poziomie, a to oznacza tylko jedno – spodoba się niemal każdemu. Przypadła mi także do gustu przedstawiona wizja Yggdrasilu, a niektórym rysunkom Bisu również nie brakuje uroku. Ponadto doczekałam się wreszcie obrazu krasnoludów, który w zupełności odpowiada moim wyobrażeniom na temat tej rasy.

Historia ognistej salamandry jest jednocześnie ciekawa i zabawna. Po prostu przyjemnie (i niestety zbyt szybko) się ją czyta. Po momencie zniechęcenia, kiedy wzięłam tomik do rąk i przełamaniu barier, jestem naprawdę zadowolona, że do mnie trafił. Samo wydanie mangi jest całkiem fajne, najtrudniejsze do zaakceptowania jest dla mnie to, że czyta się ją „po polsku" (to znaczy od lewej do prawej, a nie na odwrót). Nic w tym jednak dziwnego, skoro to polski komiks, a nie oryginalna, japońska manga, do jakiej jestem przyzwyczajona.

Bisu jest bohaterem pozytywnym, ale czarnego humoru i wrodzonej wredności oraz ironii mu nie brakuje. Trudno go nie polubić. Pozostałe postacie też zostały przedstawione bardzo żywo i w taki sposób, że od razu nasuwał mi się na myśl mój ukochany „Asterix". Całą mangę oceniam na 4+, ponieważ niektóre żarty wyjątkowo mi się nie podobały (choć cieszy mnie, że w komiksie nie było żadnych wulgaryzmów). Ogólnie z lektury jestem zadowolona i polecam ją zwłaszcza na ponure, pochmurne dni, ponieważ sądzę, że potrafi wywołać uśmiech na twarzy każdego.

Dział: Komiksy
środa, 27 marzec 2013 13:05

Bisu #02: Ognista Salamandra

Tom drugi „Ognistej Salamandry" to kontynuacja mangi shonen*, stworzonej przez polską autorkę. Wraz z bohaterami przenosimy się do baśniowego świata rodem z nordyckiej mitologii, by na własne oczy ujrzeć pełne akcji, wesołe przygody najdziwniejszych postaci, jakie można sobie wyobrazić.

Gdy trolle po raz kolejny przychodzą, by porwać Tilli, Bisu przemienia się w człowieka i staje w jej obronie. Ktoś jednak okazuje się silniejszy od niego. Czarny elf, demon Brisingamen, pokonuje Ognistą Salamandrę w pojedynku, porywa również Tilli, by ta mogła zostać żoną króla trolli. Nie wszystko jednak stracone, ponieważ śladem ukochanej dziewczyny podąża dzielny krasnolud. Nikt nie spodziewa się, jak ta historia potoczy się dalej...

Choć fabuła mangi w dalszym ciągu jest ciekawa, a akcja dość wartka, komiks pozbył się tej niesamowitej dawki humoru, jakiej dostarczała czytelnikom pierwsza część. Zabawy jednak nie zabraknie – po prostu nie ma jej aż tyle. Dowiadujemy się natomiast, skąd tak naprawdę wziął się Bisu oraz kim jest on dla bogini Freyi. Autorka urozmaiciła również tomik fajnym, acz króciutkim dodatkiem o Czerwonym Kapturku.

Pod koniec tomiku, jego twórczyni obiecuje, że każdy kolejny tom starała się będzie lepiej dopracowywać i wyraża nadzieję, że czytelnicy będą dobrze bawili się śledząc kolejne przygody Bisu. Jeżeli o to chodzi, to nie ma powodów do zmartwień. Historia, którą wymyśliła Dorota Kuśnierz jest lekka, przyjemna i dostarcza wiele radości. To nic poważnego, a właśnie taka miła rozrywka, która daje możliwość, by choć na moment oderwać się od rzeczywistości.

Co do ilustracji natomiast, to są one jak najbardziej dopracowane. Przyznam szczerze, że gdy sięgałam po pierwszy tom, grafika mnie nie zachęcała. Teraz jednak, gdy do niej przywykłam, nie przeszkadza mi to, że kreska jest inna od tych uroczych, typowo japońskich, do których osobiście przywykłam, i coraz bardziej doceniam jej zalety (a momentami też urok). Podoba mi się zwłaszcza Bisu – najbardziej ten w „wersji junior" (gulp).

Do sięgnięcia po dzieło polskiej autorki jak najbardziej zachęcam. Podobno śmiech to zdrowie - więc „Bisu" doskonale służyć może za lekarstwo, zwłaszcza na niezbyt dobry humor. Myślę, że "Ognista Salamandra" u niejednego czytelnika wywoła uśmiech na twarzy. To lektura idealnie nadająca się do tego, by odpocząć przy niej po ciężkim dniu pracy. Każdemu, kto lubi się pośmiać, jednocześnie stając się uczestnikiem wciągających przygód – polecam.

* Shōnen-manga to rodzaj mangi przeznaczonych głównie dla chłopców. W tego rodzaju komiksach dominują walki, roboty i silni bohaterowie. Mogą to być także historie, które opowiadają o miłości, czyli temat typowy dla shōjo-manga (mangi dla dziewcząt), gdy historia widziana jest z punktu widzenia chłopaka. Nie zawsze kończą się szczęśliwie, co jest kolejną różnicą pomiędzy shōnen-manga a shōjo-manga.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 27 maj 2013 13:01

Grimms Manga #02

Baśnie braci Grimm są niezwykłe. Jednocześnie pełne piękna, niesamowitości i okrucieństwa. Przerażają i wciągają w swoją głębię. Trudno ich nie doceniać. Kei Ishiyama w tomach komiksu „Grimms manga" interpretuje je na swój własny, dość niecodzienny sposób. Szczerze żałuję, że tom drugi jest zarazem ostatnim.

Tym razem otrzymujemy cztery kolejne tytuły: „Królewnę Śnieżkę", „Kota w butach", „Żabią księżniczkę" oraz „Śpiewającego, skaczącego skowronka". Baśnie oczywiście przedstawione zostały z humorem i w możliwe jak najbardziej nietypowy sposób. Królewna Śnieżka zaprzyjaźnia się z malutkim krasnoludkiem o imieniu Światełko i razem psocą w lesie. Kot w butach przemienia się w straszliwego potwora, jeżeli pozwoli sobie na nadmierne wykorzystywanie magii. Nie chce tego jednak robić, ponieważ boi się, że jego ludzka rodzina przestanie go kochać. Księżniczka przemieniona w żabę nie zadowoli się jakimkolwiek księciem – ona chce prawdziwej miłości. Historia skowronka natomiast jest tak zagmatwana, że nawet nie będę próbowała jej streszczać, najwięcej chyba jednak ma wspólnego z „Piękną i bestią". W każdym razie spodobała mi się bardzo.

Oprócz dobrego humoru i ciekawej fabuły, manga ma w sobie coś jeszcze – genialną kreskę. Rysowana jest przecudnie. Zachwyciły mnie zwłaszcza kolorowe ilustracje z początku tomu. Także od strony graficznej jestem w niej zwyczajnie zakochana. Jedyne co mi się w tomie nie podobało to zbyt proste rozwiązania fabularne, oczywiste zakończenia i brak choć odrobinę bardziej skomplikowanych, nieprzewidywalnych rozwinięć akcji. Sądzę jednak, że te braki z nawiązką nadrabiają rysunki. Myślę, że nawet tylko dla nich warto przeczytać tą mangę.

Potwory, magię, królewny, królewiczów, baśniowe stwory, ponadczasową miłość – to wszystko, i znacznie więcej, znaleźć można w „Grimms mandze". Jej świat został zapożyczony z baśni braci Grimm, przerobiony na papkę i utworzony ponownie, o dziwo przy takim misz-maszu, z naprawdę dobrym skutkiem. Komiks niesie ze sobą przyjemny powiew świeżości, a historie wciągają i bardzo przyjemnie się je czyta. Postacie są ujmujące (naprawdę ciężko byłoby nie polubić Światełka czy Karola – niezwykłego Kota w butach) i z przyjemnością śledzi się ich losy. Lekturę mangi jak najbardziej polecam, bo jestem przekonana, że każdemu jest w stanie umilić nieco czas.

Dział: Komiksy
środa, 27 lipiec 2016 08:45

Mroczniejszy odcień magii

Do sięgnięcia po książkę V. E. Schwab skłoniła mnie zawarta w opisie okładkowym informacja, że w wykreowanym przez autorkę świecie istnieje więcej niż jeden Londyn. Otóż w tym przypadku Londynów jest trzy, a kiedyś było ich nawet cztery!

Głównym bohaterem historii jest młody mag Kell, mający możliwość podróży między alternatywnymi miastami. Ojczyzną bohatera jest Czerwony Londyn, państwo dobrze prosperujące, gdzie obywatele są szczęśliwi, a kraj rządzony przez przybraną rodzinę Kella. Oprócz Czerwonego Londynu istnieją jeszcze Biały i Szary, a kiedyś był nawet Czarny Londyn. Jednak rosnące zagrożenie, jakim stała się dla tych państw magia, spowodowało, że przejścia - portale między nimi zapieczętowano, zaś Czarny Londyn uległ zniszczeniu. Obecnie ludzie już nie mogą przemieszczać się między Londynami i pozostały tylko dwie osoby, które to potrafią. Jedną z nich jest Kell, drugą mag Holland pozostający na usługach królewskiej pary z Białego Londynu.

Podróżujący między światami Kell pełni rolę posłańca, prywatnie szmugluje też przez granice drobne przedmioty, takie jak pozytywki, biżuterię i inne bibeloty. Nie robi tego dla zysku, jest raczej kimś w rodzaju kolekcjonera. Nie znając dokładnie własnego pochodzenia, znajduje przyjemność w otaczaniu się takimi przedmiotami. Nie może przewidzieć, że właśnie słabość do nich, wpędzi go w nie lada kłopoty oraz zagrozi bezpieczeństwu wszystkich Londynów.

Lila Bard to uliczna złodziejka, marząca o własnym okręcie i karierze pirata. Ponieważ dziewczyna ma naturalny dar do obrabiania kogo popadnie, wkrótce drogi jej i Kella skrzyżują się. Czy wspólnymi siłami zdołają zapobiec knowaniom rodzeństwa Dane? Czy uratują Czerwony Londyn przed zakusami magii płynącej z czarnego kamienia? W powieści V. E. Schwab niczego nie można być pewnym, dopóki nie przewróci się ostatniej strony.

Magiczna. Tak jednym słowem określiłabym tę historię. Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi do głowy, z racji miejsca akcji czyli Londynu, to proza Neila Gaimana, zwłaszcza powieść Nigdziebądź. Tam także istniały dwa miasta, jedno zwykłe, drugie magiczne. Tutaj mamy podobnie, choć nie do końca. Każde z miast jest inne, kieruje się innymi zasadami, jedno jest mniej bezpieczne, inne bardziej.

Druga sprawa to pewna nieobliczalność fabuły. Do samego końca nie można być pewnym, jak potoczą się losy bohaterów i jak zakończy się intryga. Czy krwawy plan rodzeństwa Dane się powiedzie? Czy Kell ulegnie mocy czarnego kamienia? Czy Lila zdoła wypełnić swoją część planu?

Mroczniejszy odcień magii to taka baśń dla dorosłych. Bywa naprawdę groźnie, krew leje się strumieniami, a chciwa żywiciela magia zmienia ludzi w rozpadające się stwory przypominające zombie. Historia opowiada o walce z własną naturą i o tym, że tak naprawdę kluczem do wszystkiego jest miłość, jaką darzymy bliskich. Czasem jednak trudno, by ta zasada zadziałała w praktyce.

Wciągająca, miejscami przewrotna i bardzo zaskakująca, a jednocześnie tak świeża historia o magach, których obecnie mamy tak wielu. Warta poznania.

Dział: Książki