czerwiec 26, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Sci fi

wtorek, 18 lipiec 2017 10:10

"W stronę mroku" Lindy Nagaty

Od dzisiaj w księgarniach można dostać trzeci tom cyklu "Czerwień" Lindy Nagaty od Domu Wydawniczego Rebis.

POTĘŻNA DAWKA MILITARNEJ SF I CYBERPUNKU.

Fascynujący obraz wojen w bliskiej przyszłości, w których nanotechnologia i sztuczne inteligencje decydują o losach żołnierzy, bitew i konfliktów.

Dział: Książki
poniedziałek, 17 lipiec 2017 22:10

Siódemka

Zło może przybierać różne formy, ma różne twarze. Tylko czasami zapowiada swoje nadejście, częściej uderza niespodziewanie, kryjąc się za niewinnością, za twarzą pięknej kobiety, dziecka. Czy można się jednak na nie przygotować? Wydaje się, że nie, a już z pewnością nie można mu zapobiec.

Od czasu do czasu podejmowane są jednak starania, by ograniczyć ryzyko rozpanoszenia się zepsucia, by złapać sprawcę jeszcze przed dokonaniem przestępstwa. I choć to idea utopijna, to jednym z jej wyrazów jest powołanie do życia specjalnej formacji, która wykorzystywać ma paranormalne zdolności do walki z przestępcami. Mowa tu o ściśle tajnym projekcie „Szóstki”, który zakładał wyszkolenie osób obdarzonych między innymi zdolnościami czytania w myślach czy przesuwania przedmiotów i wcielenie ich w szeregi policji. Jako pierwszą z tych, do których trafić mają rekruci, wytypowano policję miasta Nowy Orlean. Jak poradzą sobie ci niezwykli funkcjonariusze w codziennej pracy? Możemy przekonać się o tym dzięki lekturze najnowszej powieści Ericy Spindler „Siódemka”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Edipresse Książki pozycja, to pierwszy tom serii o Micki Dare, charyzmatycznej policjantce, będącej postrachem Nowego Orleanu. To właśnie ona zostaje wmanewrowana w asekurowanie nowego partnera o nadprzyrodzonych zdolnościach, który – poza darem postrzegania obrazów z przyszłości i z przeszłości – jest zabójczo przystojny. Po powieść sięgnąć mogą głównie fani paranormalnych opowieści z wątkami sensacyjnymi, a także wytrwali miłośnicy twórczości autorki, choć w przypadku tego tytułu, czeka ich lekki zawód. Autorka nie wykorzystała bowiem potencjału tkwiącego w tej historii, a wykreowanym przez nią postaciom i dialogom brak jest głębi i naturalności.

Autorka przedstawia nam bohaterów w chwili, kiedy Nowy Orlean traci jednego z przedstawicieli półświatka – handlarza narkotyków i stręczyciela Martina Ritchi'ego. I choć nie sposób żałować jego odejścia, to za sprawą jego śmierci kryje się coś więcej, niż tylko porachunki gangów. Nowy partner przydzielony Micki, detektyw Zach Harris, podążając za przeczuciem, trafia do ostatniego znanego miejsca pobytu ofiary, a tam znajduje nie tylko dokumenty czy narkotykowe utensylia, ale również złą energię. To ona prowadzi Zacha do osoby zaginionej Angel Gomez, ona też pozwala powiązać zaginięcie dziewczyny, z tajemniczym zniknięciem kolejnej – studentki sztuki, Gwen. Na dodatek w jej łazience ktoś wyrył na drzwiach krzywą siódemkę, a przed śmiercią dziewczyna otrzymała niepokojące ostrzeżenie od wróżki. Kiedy ginie trzecia dziewczyna, Patricia, córka jednego z senatorów, sprawa naprawdę robi się poważna, zaczyna się też wyścig – zarówno wyścig z czasem, jak i ze złymi mocami.

Co wspólnego z tymi zniknięciami ma przeobrażenie się człowieka w Zwiastun Ciemności? Czy Zachowi uda się, dzięki swoim zdolnościom, odnaleźć zaginione dziewczyny? Jak Micki zniesie nieustanną obecność narcystycznego i pewnego siebie partnera? Na te wszystkie pytania odpowiada powieść „Siódemka”, która wykorzystuje dobrze znane czytelnikom motywy, łącząc je w dość interesujący sposób. Niestety trudno uwierzyć, iż tak znana i ceniona przez czytelników autorka mogła stworzyć książkę, która co prawda zaciekawia, którą można nazwać poprawną, ale w żaden sposób nie odzwierciedla talentu Spindler. Niemal zupełnie pozbawiona emocji powieść, płaskie postacie, ocierające się o banał dialogi – to wszystko niestety obniża wartość powieści czyniąc ją odpowiednią tylko dla najwytrwalszych wielbicieli autorki lub wyjątkowych fascynatów wątkami fantastycznymi i nieco absurdalną w wykonaniu Spindler walką dobra ze złem. Szkoda tej fabuły na taką powieść...

Dział: Książki

Jedna z najbardziej wyczekiwanych powieści World of WarCraft już 2 sierpnia w polskich księgarniach!

Dział: Patronaty

Nakładem wydawnictwa Akurat oraz pod patronaem Secretum ukazał się drugi tom powieści z serii "Ember in the Ashes" pt. "Pochodnia w mroku" Saby Tahir. Jest to zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników już w niemal czterdziestu krajach na całym świecie.

Dział: Patronaty
sobota, 15 lipiec 2017 21:03

"Wrinkle in Time" - "Fałdka Czasu"

"Wrinkle in Time" to zapowiadany na 9 maraca 2018 r. film fantastyczny dla całej rodziny, kolejna ekranizacja popularnej w Stanach zjednoczonych powieści "Fałdka czasu.

W 1998 roku Wydawnictwo Prószyński i S-ka wydał w ramach serii Tajemnica i Przygoda powieść amerykańskiej pisarki Madeleine L'Engle. Książka ta oryginalnie została wydana w Stanach Zjednoczonych w 1963 roku i zdobyła wiele nagród, w tym nagrodę Hansa Christiana Andersena.

Dział: Kino
piątek, 14 lipiec 2017 20:31

Czerwony Żółw

„Czerwony Żółw” (tytuł oryg. La tortue rouge, ang. The Red Turtle) to pełnometrażowe anime holenderskiego reżysera Michaela Dudok de Wita, który w 2000 roku zdobył Oscara w kategorii Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany za animację „Father and Daughter”. Jednak to nie Nagroda Akademii Filmowej skusiła mnie do obejrzenia tego filmu, tylko współpraca pomiędzy francuskim Wild Bunch, a japońskim Studiem Ghibli.

„Czerwony żółw” to historia mężczyzny wyrzuconego podczas sztormu na bezludną wyspę. Z jednej strony dopisało mu szczęście, ponieważ przeżył, z drugiej strony utkwił sam na maleńkiej wysepce. Początkowo bohater zmaga się z losem, i jak rasowy przedstawiciel Zachodu, choć tego nie wiemy, bierze się z życiem za bary próbując czmychnąć z wysepki. Przyznaję się, prawie oczekiwałam w napięciu na Wilsona, towarzysza niedoli Toma Hanksa w „Cast Away”. Jednak to nie kino amerykańskie, tylko europejskie i w dodatku w duchu studia Ghibli, innymi słowy na los bohatera musiał mieć wpływ element baśniowy i wszystko się w jednym momencie zmienia.

Animacja Dudok de Wita jest wyjątkowo i estetycznie odmienne od tego, do czego przyzwyczaiło nas Studio Ghibli. Przede wszystkim jest to film, podczas którego nie wypowiadane są żadne słowa, nie znaczy to, że jest to kino nieme. Reżyser przejął od japońskich współpracowników ducha animistycznego, tutaj przyroda jest na równi bohaterem, co człowiek. Jest to przewijający się wielokrotnie motyw chociażby u Miyazakiego; harmonii i dysharmonii człowieka z naturą. Koniecznie należy wybrać się do kina studyjnego, w którym nie będzie jedzących popcorn tuwimowskich kinochamów, aby w pełni odczuć piękno wyspiarskiej natury; szum morza, skrzeki mew, szelest liści, chlupot wody. To niesamowite, jak reżyserowi udało się przenieść skrawek przyrody do zamkniętego pomieszczenia. Jednak ma to swoją cenę. Nie jest to animacja dla każdego, wymaga ona cierpliwości, kontemplacji, umiejętności cieszenia się z samego piękna przekazu, pomimo że jest on wyjątkowo prosty. Czy współczesny energiczny człowiek umie odłożyć komórkę i usiąść w kinie na 80 minut bez przekąsek, wsłuchać się w szum fal i skrzek mew, doświadczając czegoś tak prostego jak pogodzone z naturą życie?

Jeżeli zastanawiacie się nadal, czy jest to animacja dla Was, nie róbcie tego. „Czerwony żółw”, to film, który się przeżywa i doświadcza, bez względu na to, czy zostanie on z nami później na pięć minut, czy do końca życia. Jeśli zastanawiacie się, czy jest to animacja dla dzieci? Tak, jest to również baśń dla dzieci, każdy ją odbiera na innym poziomie; ja byłam z dziesięciolatką, a były też dzieci sześcioletnie. Wszyscy przeżyli, a nadmienię tylko, że rewelacyjnym równoważnikiem dla poetyckiej narracji, są humorystyczne krabiki, które towarzyszą bohaterowi i widzowi przez całą opowieść o Czerwonym Żółwiu.

Strona główna filmu: http://latortuerouge-lefilm.com/
Strona polskiego dystrybutora: http://gutekfilm.pl/film/czerwony-zolw/ (m.in. wywiad z reżyserem w j. pol.).

Dział: Filmy
piątek, 14 lipiec 2017 12:17

Goblinpiada

Zastanawialiście się kiedyś, jak wolny czas spędzają Gobliny? Choć może wydawać się to dziwne, pomiędzy kolejnymi grabieżami i pojedynkami z herosami, Gobliny spędzają czas na sportowo. Tak - te złośliwe i nie do końca rozgarnięte stworzenia organizują Goblinpiadę – niebezpieczne i krwawe igrzyska. Najważniejszą na nich dyscypliną jest wyścig-ucieczka z przeszkodami przed toczącym się magicznym kamieniem, który miażdży wszystko i wszystkich na swojej drodze. Nagroda za ukończenie tego biegu jest tylko jedna – ocalenie życia. Czy jesteście na tyle odważni, aby wystartować w tych dynamicznych zawodach? Czas rozpocząć kolejną Goblinpiadę.

Jeśli zamierzacie zmierzyć się z innymi Goblinami w tym szaleńczym wyścigu, zapraszam do zapoznania się z grą planszową „Goblinpiada”, która na polskim rynku ukazała się nakładem wydawnictwa FoxGames. Umożliwia ona rozgrywkę dla 2 do 6 graczy, w czasie maksymalnym 20 minut. Jej autorem jest Rosjanin Mikhail Bzylevitch.

Strona wizualna

Gra zapakowana jest w porządne, tekturowe pudełko. Znajdziemy w nim 24 kafelki toru wyścigowego (w tym po jednym kafelku startu i mety), 6 pionków goblinów, żeton głazu, znacznik szybkości głazu oraz 12 kości. Kafelki i żetony zostały wykonane z grubej tektury, która gwarantuje trwałość. Oprawa graficzna wszystkich elementów utrzymana jest w bardzo fajnym humorystycznym i zwariowanym stylu. Jest ładna, bardzo kolorowa i cieszy oko. Dołączona instrukcja przejrzyście i na przykładach wyjaśnia wszystkie zasady.

Cel i przebieg rozgrywki

Celem gry jest pokonanie toru wyścigowego i dotarcie do mety przed konkurencją lub przetrwanie na nim jako jedyny uczestnik.

Każdy z graczy wybiera jeden żeton Goblina oraz otrzymuje dwie kości. Rozgrywkę rozpoczynamy od przygotowania toru wyścigowego. Wykładamy kafelek startowy i na prawo od niego układamy siedem losowo dobranych kafelków toru. Robimy to w taki sposób, aby powstała trasa o zmiennym ukształtowaniu terenu, czyli utworzą się odcinki biegnące z górki, pod górkę czy po prostym. Na końcu ustawiamy kafelek mety. Na pierwszym polu startowego kafelka umieszczamy żeton głazu, na mecie żeton prędkości głazu umieszczamy na cyfrze 1. Pionki Goblinów ustawiamy na lewej połowie kafelka pierwszego za startowym.

Zasady gry są bardzo proste i można je wytłumaczyć w kilka minut. Każda tura składa się z czterech szybkich faz. W pierwszej fazie wszyscy rzucają jednocześnie swoimi kośćmi. W drugiej każdy jak najszybciej łapie jedną ręką dwie kostki, które będą mu najlepiej odpowiadały do wykonania ruchu. W trzeciej będziemy gonić do przodu. Zatrzymajmy się na chwilę, aby wyjaśnić zasady przemieszczania się. Każdy kafelek toru składa się z dwóch części: lewej i prawej. Goblin przemieszcza się kolejno po tych polach, czyli do mety ma ich do pokonania łącznie czternaście. Na każdym kafelku widoczne są również symbole kości: na dole i w górnym lewym rogu. Te na dole określają jaki jeden z symboli potrzebujemy na swoich kościach, aby wykonać ruch na sąsiednie pole. Symbole na górze przedstawiają wartości, które potrzebujemy, aby uruchomić specjalną akcję dostępną na kafelku, na którym się znajdujemy.  W czwartej fazie rusza głaz. Jego prędkość jest zmienna i zależy od tego, na jakiś polu zakończył swój ruch w poprzedniej turze. Głaz standardowo przesuwa się o jedno pole w taki sam sposób jak Gobliny. Jeśli zakończy swój ruch na kafelku z pochyłym terenem, zwiększamy jego prędkość o 1 (zaznaczamy to na znaczniku prędkości kafelka mety), na kafelku z terenem pod górkę – zmniejszamy jego prędkość o 1 itd.

Toczący się głaz uśmierca każdego gracza, który znajdzie się na jego drodze.  Gobliny, które przetrwały krwawą masakrę głazem na torze rozpoczynają kolejną turę. Grę można wygrać na dwa sposoby: jeśli jako pierwszy dobiegnie się do mety lub jeśli jako jedyny nie zostanie się przygniecionym przez głaz.

Wrażenia

„Goblinpiada” to gra bardzo dynamiczna. Już dwie pierwsze fazy wymagają od nas sporej zręczności i spostrzegawczości, aby szybko wyłapać kości, które umożliwią nam ruch lub wykonanie akcji. Element losowości, który jest podstawą początku tur, nie wpływa źle na odbiór gry, wręcz buduje on klimat. Jeśli chodzi o akcje, są one bardzo fajnym urozmaiceniem rozgrywki i wprowadzają negatywną interakcję. Dzięki nim możemy np. cofnąć o jedno pole przeciwników czy spowolnić toczący się głaz.

Plusem tytułu jest również jego regrywalność. Wpływ na to ma duża ilość dostępnych kafelków (22 sztuki), podczas gdy w grze korzystamy tylko z 7 losowych. Jakby tego było mało, bardzo fajnym pomysłem jest umożliwienie graczom rozegrania dodatkowych wariantów gry. Mamy tzw. „Pojedynek Mistrzów” dla dwóch graczy, w którym rzucamy aż trzema kośćmi. Dostępny jest również wariant, w którym kafelki trasy są pozasłaniane i nie wiemy co na nas czeka, do momentu, aż ktoś na nie wejdzie. Na koniec warto również sprawdzić specjalne konfiguracje torów o różnym poziomie trudności, jakie przedstawiono w instrukcji.

Podsumowanie

„Goblinpiada” to lekki, szybki i przede wszystkim przyjemny tytuł, który doskonale sprawdzi się podczas imprez czy rodzinnych, niedzielnych spotkań przy planszówkach. Warto tylko zaznaczyć, iż zapewne z powodu dość brutalnej (jakby nie patrzeć) tematyki, gra przeznaczona jest dla dzieci w wieku powyżej 8 lat. Z zasadami bez problemu poradzą sobie osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z planszówkami. Solidne i atrakcyjne graficznie wydanie cieszy nie tylko oko, ale również buduje klimat rozgrywki i wywołuje uśmiech na twarzy.  Jeśli więc lubicie oryginalne, dynamiczne i humorystyczne tytuły, to ta gra jest dla Was. Ja z czystym sumieniem polecam.

Dział: Gry bez prądu
czwartek, 13 lipiec 2017 15:33

Konkurs - "Cela"

Zaczekaj, zaczekaj tylko troszkę...

Sammy ma jedenaście lat i właśnie przeprowadził się z rodzicami do Berlina. Jego nowym domem jest stara secesyjna willa z ogrodem. W schronie przeciwlotniczym należącym do posiadłości chłopiec dokonuje wstrząsającego odkrycia. W zamkniętej celi, szczelnie wyłożonej gumową folią, jest więziona przerażona dziewczynka, niewiele starsza od niego. Kiedy Sammy schodzi do bunkra następnego dnia, cela jest pusta, a po dziewczynce nie ma śladu. Chłopiec jest pewien, że istnieje tylko jedno wytłumaczenie tego wszystkiego: jego ojciec.

Mroczna, duszna opowieść tocząca się pewnego upalnego lata, w której nie wiadomo, co jest obłędem, co manipulacją, a co rzeczywistością.

Dział: Zakończone
czwartek, 13 lipiec 2017 15:28

Konkurs - "Skrzywiona litera"

Tom Franklin, zdobywca nagrody imienia Edgara Allana Poe, powraca z kolejną przejmującą powieścią, której akcja rozgrywa się w stanie Mississippi.

Silas Jones jest jedynym stróżem prawa w małym, cichym miasteczku Amos. Ostatni skandal, który poruszył miejscową społecznością, miał miejsce dwadzieścia lat temu – kiedy nastoletnia dziewczyna zniknęła po randce z Larrym Ott, dawnym przyjacielem Silasa. Nigdy nie orzeczono winy Larry’ego, ale mieszkańcy sami go osądzili i wykluczyli ze społeczności.

Niespodziewanie spokój miasteczka zostaje zburzony. Larry zostaje zaatakowany, ginie kolejna nastolatka, a miejscowy handlarz narkotyków zostaje zamordowany. Nad pełną napięcia historią o morderstwie wisi też pewna tajemnica łączącą dwóch mężczyzn – jednego czarnego, drugiego białego.

Skrzywiona litera jest doskonałym kryminałem, naznaczonym pełnym grozy klimatem amerykańskiego południa i wyróżniającym się genialną narracją oraz niezapomnianym postaciami.

Dział: Zakończone
czwartek, 13 lipiec 2017 12:54

Mroczn Wieża. Roland

Stephen King jest chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych autorów na świecie, na podstawie jego książek nakręcono mnóstwo filmów i jest on swego rodzaju ikoną popkultury. Aż wstyd mi się przyznać, że jakoś nigdy nie miałem okazji przeczytać żadnej z jego książek... Zmieniło się to całkiem nie dawno, kiedy okryłem w jego dorobku cykl Mroczna Wieża. Jest to troszkę odejście od konwencji jego twórczości, bo jak wiemy pisarz lubuje się głównie w gatunkach thriller, horror, groza. Jak prezentuje się zatem pierwszy tom tej - dla odmiany - bardziej fantastycznej serii?

Na jałowej, spieczonej ziemi, przypominającej planetę po apokaliptycznej zagładzie czy jeden ze światów równoległych, istniejących obok naszego, pozostały tylko ślady dawnej upadłej cywilizacji. Ten złowrogi świat zamieszkały przez różnorakie mutanty, potwory i wampiry przemierza Roland, ostatni z dumnego klanu rewolwerowców, ścigając człowieka w czerni, który posiadł tajemnicę Wieży - mistycznego miejsca, gdzie być może uda się rozwiązać zagadkę czasu i przestrzeni. Podczas wędrówki musi stawić czoła opętanej kapłance, spotyka szalonych osadników, gadającego kruka, zamieszkujące podziemia mutanty oraz pochodzącego z Ziemi chłopca, Jake'a.

Jak się okazuje, cykl Mroczna Wieża jest przez wielu krytyków całej twórczości Kinga, uważany za jeden z ciekawszych tworów fantastyki w historii, dorównujący Władcy Pierścieni. Osobiście trudno mi się z tym faktem zgodzić, bo dzieło Tolkiena było pierwowzorem fantasy, dziełem oryginalnym w każdym aspekcie i co najważniejsze, jednak nieco innym tematycznie. Ale do rzeczy! Mroczna Wieża to cykl składający się z siedmiu tomów, przy czym Roland jest najsmuklejszym dziełem, liczącym nieco ponad 200 stron (zależnie od wydania oczywiście). Jest to wstęp do całej historii, który ma na celu przedstawienie czytelnikowi głównego bohatera, jego wroga oraz całego, alternatywnego, tajemniczego uniwersum, które przeplata się gdzieś z naszą rzeczywistością. Muszę przyznać, że książka jest strasznie pochłaniająca, i można ją bez problemu połknąć w jeden dłuższy wieczór. Stephen King stworzył dzieło bardzo specyficzne, oryginalne i wciągające.

Roland jest owiany tajemnicą praktycznie od początku. Tak naprawdę wiemy jedynie, że główny bohater jest rewolwerowcem, rodzajem stróża porządku, renegata. Wiemy także, że Człowiek w Czerni przed nim ucieka, ale do końca nie jest pokazane dlaczego. Jest to swego rodzaju powieść drogi, gdzie tak naprawdę cała fabuła to wielka niewiadoma. Dopiero z czasem, od słowa do słowa, czytelnik może wysnuć jakieś wnioski o tym, co tak naprawdę jest powodem pościgu. Wszystko dzieje się w świetnie wykreowanym, smutnym i szarym świecie, sprawiającym wrażenie dotkniętą niegdyś apokalipsą. Nie wiemy do końca, czy jest to inna planeta, alternatywna rzeczywistość czy inny wymiar. Nie wiemy nic... no dobra, wiemy mało. Ale na pewno napędza do nas do zagłębiania się w twór Kinga coraz bardziej i bardziej, aż do zatracenia...

Wydawnictwo Albatros wypuszcza właśnie na światło dzienne nowe wydanie książki w filmowej szacie graficznej! Właśnie tak, filmowej, bo wkrótce do kin trafi ekranizacja tej znakomitej powieści! Chciałbym, żeby film nie był pretekstem do sięgnięcia po książkę, bo jestem zwolennikiem wpierw przeczytania, później zobaczenia - niech nasza fantazja sama ułoży w głowie obraz przedstawionego przez autora świata:) Gorąco polecam!

Dział: Książki