czerwiec 17, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: SPI

 

Dan Slott, to człowiek, który mocno namieszał ostatnio w życiu Petera Parkera. Czyniąc z niego prezesa największej technologicznej korporacji na świecie, wywrócić praktycznie całe jego życie do góry nogami. Poprzedni, trzeci tom serii „Globalna sieć”, był powiązany z wydarzeniami przedstawionymi w evencie „II Wojna Domowa”. Oprócz ciekawego pojedynku z Iron Manem nie był to komiks, który przypominał czasy świetności Slotta. Jednak pootwierał on kilka wątków, które teraz mają swoje ważne rozwinięcie. Czwarty tom jest też szczególnie ważny, iż stanowi preludium to kolejnego dużego wydarzenia w życiu Spider-Mana – Spisku klonów.

Fabuła czwartego tomu skupia się na dwóch głównych wątkach, które się ze sobą przeplatają. Dla przypomnienia ostatni tom kończy się tragicznie. Jay Jameson, czyli mąż cioci May nagle stracił przytomność. W ciężkim stanie trafił do szpitala i jest na skraju życia i śmierci. Oczywiście tradycyjnie jego syn obwinia o wszystko Petera. Światełko w tunelu pojawia się wtedy, gdy z pomocą zgłasza się tajemnicza firma New U Technologies, która proponuje udział choremu w eksperymentalnej terapii. Jej założeniem jest wykorzystanie sklonowanych i zdrowych narządów wewnętrznych. Parker jednak jest bardzo podejrzliwy do tego sposobu leczenia, szczególnie że dzień wcześniej uaktywnij się jego pajęczy zmysł przy jego pracowniku, który został uleczony tym samym sposobem.

W międzyczasie poznajemy szerzej tajemniczego człowieka w czerwieni, który od dwóch numerów  pojawiał się epizodycznie i zbierał ekipę składającą się z największych antagonistów Spider-Mana. Jest nim profesor Miles Warren zwany Jackalem. Przekupuje on największych złoczyńców, zwracając im bliskich, których dawno temu stracili. W ten to sposób swoje ukochane kobiety odzyskują m.in. Rhino, Electro czy Kingpin.

Na trop naukowca i jego dzieła wpada Prowler, który na prośbę Petera miał bliżej przyjrzeć się tajemniczej organizacji medycznej, która zaproponowała pomoc Jamesonowi. Niestety nie tylko potwierdza on obawy Spider-Mana, ale również zostaje nakryty przez Lizarda.

Tymczasem do swojego wielkiego powrotu szykuje się Otto Octavius. W ciekawej retrospekcji dowiadujemy się przede wszystkim, w jaki sposób trafił on do Living Braina. Czy wreszcie uda mu się realizować długo przygotowywany plan odzyskania władzy oraz swojej wielkiej miłości?

W „Starych znajomych” wszystkie dotychczasowe elementy układanki zaczynają wskakiwać na swoje miejsce. Dan Slott powoli buduje klimat przed kolejnym eventem, czyli „Spiskiem klonów”. Ma to być jego wizja i nowa odsłoną kultowego, ale i najbardziej krytykowanego wydarzenia w życiu Petera Parkera, czyli „Sagi klonów”  z lat 90.

Komiks ten na tle wcześniejszych tomów stoi na bardzo wysokim poziomie. Wreszcie mamy mniej trochę aroganckiego Petera jako prezesa korporacji, a więcej starego, dobrego Spidera z sąsiedztwa. Nie brakuje akcji, mocnych czy emocjonalnych momentów oraz twistów fabularnych. Bardzo fajnie również wypada wątek z Otto, który wreszcie wypełnia brakującą lukę w dotychczasowej fabule.

Na plus również wypada oprawa graficzna, szczególnie, że mamy zachowaną ciągłość pracy włoskiego grafika Giuseppe Camuncoliego. Teraz odpowiadał on za pierwszy i ostatni zeszyt tego albumu. Dwa środkowe zeszyty to praca nowego grafika w tej serii – R. B. Silvy. Widać bardzo dobrą współpracę między panami, gdyż mają spójne wizje Człowieka-Pająka i ciężko znaleźć różnice w ich kreskach. Ponadto tradycyjnie Camuncoli urzeka świetnymi dużymi kadrami i dynamiką pojedynków.

Podsumowując, czwarty tom „Globalnej sieci” nie zawodzi ani fabularnie, ani wizualnie. Lektura daje nam sporo rozrywki. Mamy wreszcie powrót Slotta do korzeni i czasów jego serii „Superior Spider-Man”. Mamy wreszcie Petera Parkera jako starego, dobrego Spider-Mana. Teraz kolej na tom piąty, czyli najbardziej oczekiwany event - „Spisek klonów”.

Dział: Komiksy
sobota, 28 marzec 2020 17:24

Morderstwo w Orient Expressie

Chyba każdy czytelnik słyszał o słynnym belgijskim detektywie Herkulesie Poirot. Mimo że skrajnie różni się od postaci Sherlocka Holmesa, to jednak zyskał tak samą wielką sławę. „Morderstwo w Orient Expressie” to już ósma książka z jego przygodami, ale zdecydowanie najbardziej wszystkim znana przez wzgląd na bardzo nietypowy przebieg fabuły. Nic więc dziwnego, że to właśnie ten tytuł ukazał się w graficznej adaptacji. 

Zarys fabuły 

Prywatny detektyw Herkules Poirot w czasie podróży otrzymuje pilny telegram, mówiący, by jak najszybciej wracał do Londynu. Dzięki pomocy przyjaciela, który jest dyrektorem linii kolejowej, udaje mu się zarezerwować kuszetkę w tytułowym Orient Expressie. W pociągu przedstawiający się nazwiskiem Ratchett Amerykanin oferuje Poirotowi sporą sumę za odnalezienie autora listów z pogróżkami, które przychodzą pod jego adresem. Detektyw jednak odmawia. Śledztwa podejmuje się dopiero na prośbę przyjaciela, gdy okazuje się, że Ratchett został zamordowany. 

Moja opinia i przemyślenia

Autorem scenariusza „Morderstwa w Orient Expressie” jest Benjamin von Eckartsberg, znany przede wszystkim jako scenarzysta serii „Gung Ho”. Rysunki wykonał Tsai Chaiko („Chronique des immortels”). 

Uwielbiam książki z udziałem Herkulesa Poirota. To zdecydowanie moje ulubione tytuły spod pióra Agathy Christie. Dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po powieść graficzną, która jest adaptacją powieści „Morderstwo w Orient Expressie”, a zarazem trzecim komiksem z serii wydanej z okazji stulecia powieści pisarki. Mimo że „Tajemniczego przeciwnika” i „Noc w bibliotece” rysowali różni artyści, to jednak komiksy mają ze sobą wiele wspólnego. W przypadku  „Morderstwa w Orient Expressie” jest jednak inaczej i kreska artysty Tsai Chaiko znacząco się wyróżnia z grona pozostałych. Jest bardziej surowa, ale rysownik dba o detale. Ilustracjom nie zabrakło również pełnego niepokoju klimatu. Choć przyznam, że mnie stworzeni przez Tsai Chaiko bohaterowie, szczególnie kobiety, wyjątkowo się nie podobają (ale jak to się mówi, o gustach się nie dyskutuje). 

Myślę, że „Morderstwo w Orient Expressie” to jeden z tych tytułów, które powinien poznać każdy czytelnik - chociażby w wersji komiksowej. W różnych książkach, filmach i serialach pojawia się cała masa nawiązań do tego właśnie tytułu. To prawdziwa klasyka kryminału.  

Podsumowanie 

Agatha Christie to pisarka o niezwykłym umyśle i wyobraźni. Potrafiła inspirować się faktycznymi wydarzeniami, jak i tworzyć własne zagadki kryminalne. Obok jej twórczości nie sposób przejść obojętnie i ani trochę nie dziwi mnie, że doczekała się tak wielu adaptacji, również komiksowych.  Komiks „Morderstwo w Orient Expressie” to nie lada gratka dla wszystkich miłośników twórczości pisarki. Przyjemnie jest zobaczyć czyimiś oczami dobrze znaną nam wszystkim historię. 

 

Dział: Komiksy
czwartek, 26 marzec 2020 19:03

Czarny Młot '45

Uniwersum komiksowe Czarnego Młota, czyli komiksu wydawanego w Ameryce autorstwa scenarzysty Jeffa Lemire i rysownika Deana Ormstona, wydawane w formie miesięcznika od lipca 2016, opowiada o przygodach Czarnego Młota i sześciu innych superbohaterów, którzy uratowali Spiral City przed Anty-Bogiem i zostali uwięzieni w Rockwood, ponadczasowym mieście w Strefie Zmierzchu. Tym razem scenarzysta Jeff Lemiere wspomagany jest przez Raya Fawkesa, a nasi bohaterowie zajmują się wspominkami swoich przygód w czasach II Wojny Światowej.

Ten spin-off głównej serii przybliża historię Szwadronu Czarnego Młota, specjalnej jednostki lotniczej skierowanej przeciwko nazistom. Jest to historia akcji osadzona w iście amerykańskim stylu jaki znamy ze Złotej Ery Komiksów takich jak "Blackhawk" choćby. Poznajemy tu nie tylko losy obecnych dwóch jeszcze żyjących członków Szwadronu, którzy są już staruszkami, ale także samego Czarnego Młota. Jednak wizja drugowojennych przygód może zadziwiać. Nie jest to bowiem wojna, jaką znamy z kart historii.

Na pierwszy plan wysuwa się tu walka Szwadronu z Nazistami, których główną siłą jest osoba Jägergeista, Widmowego Łowcy. To Niemiec ze szramą na lewej stronie twarzy, nerwach ze stali i żądzą mordu. Po drugiej stronie stoją nie tylko Amerykanie, ale i Armia Czerwona z wielkimi mechami i siejącym zniszczenie Czerwonym Przypływem pod dowództwem Nazarowej.Jak to mają w zwyczaju usuwają zagrożenie, prąc naprzód i nie patrząc na przypadkowo zabitych cywili. A celem jest Wiedeń.

Nasz Szwadron dostaje ostatnie, tym razem tajne, zadanie: ocalić rodzinę naukowców, małżeństwo Greenbaumów, którzy pracują w okolicach Wiednia przy projektowaniu rakiet dla Nazistów i nie dopuścić, aby wpadli oni przypadkiem w ręce Rosjan. Choć obecnie współpracują oni z wrogiem, to są zastraszani i trzeba im nieść pomoc. To nie oznacza, że mają wpaść w ręce nie do końca przyjaznych Rosjan, którzy też mają chrapkę na skorzystanie z wiedzy genialnego doktorstwa. Misja rzeczywiście staje się ostatnią, jednak za bardzo wysoką cenę.

Zdecydowanie jest to pozycja dla znawców uniwersum Czarnego Młota oraz entuzjastów scenariuszy Lemiera. Historia może także zaciekawić wszystkich interesujących się fantastyką historyczną, bo wykreowany świat Czarnego Młota naprawdę wygląda ciekawie. Polskie wydanie zawiera wszystkie cztery zeszyty spin-offa wydawanego w formie pojedynczych zeszytów na terenie USA w 2019 roku oraz szkicownik, w którym możemy podziwiać pracę rysownika i kolorystki.

Dział: Komiksy
czwartek, 26 marzec 2020 17:12

Zapowiedź: Las na granicy światów

Nowa trylogiia Holly Black, królowej elfów, autorki wielu megabestsellerów, w tym Okrutnego księcia!

Dział: Patronaty
wtorek, 24 marzec 2020 10:55

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety

Ruś może nie jest tak piękna dla kogoś, kto całe życie spędził w Cesarstwie, ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić do jej twardego uroku. Zresztą, Mordimer Madderdin zrobi wszystko ku chwale Ojca Najwyższego- skoro Bóg skierował ścieżki swojego wiernego sługi w to pełne pogaństwa miejsce, to na pewno miał w tym swój cel, z którym nie można polemizować. Takie są wyroki Pana. A ponadto inkwizytor ma jeszcze jeden powód do zadowolenia z przymusowego pobytu na tych dzikich terenach- Nataszę, z którą połączyła go nie tylko magia wizji, ale również szczere przywiązanie. Księżna Ludmiła ma jednak coraz to nowsze plany odnośnie skromnej osoby Mordimera, razem ruszają w podróż przeciwko buntownikowi i choć bitwa kończy się wygraną ruskiej księżnej, to przed naszymi bohaterami kolejne problemy. Cesarstwo chce z powrotem swojego inkwizytora, a "dobre" wieści przekazuje Madderdinowi Nontle, afrykańska księżniczka, a także badaczka wszelakich anomalii, znajdujących się na świecie. Coś jednak w zachowaniu Mauretanki nie do końca świadczy o jej szczerości względem Bożego sługi... i już Mordimera w tym głowa, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Nawet nie pomyślałabym, że moja przygoda z inkwizytorem Mordimerem Madderdinem trwa już piętnaście tomów! Co prawda nie miałam szansy przeczytać wszystkich części cyklu, ale na tyle poznałam już głównego bohatera, że potrafię zauważyć zachodzące w owej postaci zmiany. Ale o tym zaraz. Nie wiedzieć czemu, opowieści o inkwizytorach ciągle w jakimś stopniu kojarzą mi się z... Wiedźminem. Może to przez fakt, iż obaj główni bohaterowie należą raczej do milczków, dbających o własne dobro, a może też przez to, że na swojej drodze napotykają przeróżne istoty, o jakich nigdy nam się nie śniło. W każdym razie do obu -i do Geralta, i do Mordimera- mam ogromny sentyment, jako że przygodę z nimi rozpoczęłam jeszcze w liceum. 

Mordimer Madderdin- inkwizytor, pokornie służący Bogu, niebojący się wyrazić jasno (choć kulturalnie) swojego zdania na dany temat. Pamiętam go jeszcze jako mężczyznę, który na uwadze miał nie tylko ścieżki wytyczone mu przez Pana, ale również wino, kobiety i śpiew (no, to ostatnie może nie do końca). Parał się zabijaniem potworów, bez skrupułów zabierając należną mu zapłatę. Choć działał w imię Boga, to nigdy nie określiłabym go jako litościwego- wróg to wróg, a jego los może być tylko jeden. Teraz, mam wrażenie, nasz główny bohater nieco złagodniał. Co prawda Ruś nie należy w jego mniemaniu do idealnych miejsc do życia, lecz dla dobra Nataszy gotowy jest na poświęcenie. No właśnie, Natasza. Kobieta, a może jeszcze dziewczyna, która skradła jego serce, mimo że inkwizytor nigdy nie przyzna się do tego ani przed nami, ani przed sobą. Ciekawe, jak dalej potoczą się losy tej zawadiackiej dwójki.

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety to tom skupiający się po części na damskiej stronie całej historii. Ludmiły, księżnej Rusi, nie muszę Wam już raczej przedstawiać- każdy pamięta, w jak malowniczy sposób pozbyła się swojego męża (zresztą, pan Piekara raczy nam usłużnie o tym przypominać). Kanciasta, mało urokliwa, dbająca tylko o siebie samą, porywcza- to jedyne określenia, jakie przychodzą mi na myśl o tej władczyni. Z drugiej strony mamy słodką Nataszkę, która swoim anielskim wyglądem zwiodłaby niejednego mężczyznę. Gdyby, oczywiście, ktoś nie wiedział, iż była wychowanką wiedźmy Olgi, a jedno machnięcie jej dłoni może przyprawić człowieka o niewypowiedziane katusze. Nie mogę także zapomnieć o badaczce Nontle, niezwykle pięknej, ale i niebezpiecznej kobiecie, z którą Mordimer miał styczność po raz pierwszy podczas podróży na Ruś. Teraz spotykają się ponownie, acz inkwizytor nie wyczuwa w niej żadnych dobrych zamiarów. Te trzy kobiety mogą przyprawić niejednego o palpitacje serca, i to bynajmniej nie z powodu ich pięknych twarzy.

Przy każdej nowej części cyklu inkwizytorskiego obiecuję sobie, że w końcu cofnę się nieco w czasie i wrócę do tomów rozpoczynających przygodę inkwizytora Mordimera Madderdina. Nigdy jednak nie mam na to czasu, a poza tym... zawsze zapomnę. Teraz, z czystej ciekawości, chciałabym jeszcze wrócić do początków, aby móc dokładniej porównać sobie owego Bożego sługę wtedy oraz teraz. Dla czystej przyjemności, oczywiście. W końcu nic dziwnego, że przez piętnaście tomów główny bohater się zmienił. 

Dla wszystkich fanów twórczości pana Jacka Piekary książka jest lekturą wręcz obowiązkową, choć więcej w niej potyczek słownych, niż fizycznych. Dla tych, którzy jeszcze nie poznali się na piórze naszego polskiego autora, sugeruję rozpoczęcie przygody od tomu pierwszego. Na pewno się nie zawiedziecie!

Dział: Książki
poniedziałek, 23 marzec 2020 14:16

Czas patriotów

Tom Clancy jest znany na całym świecie ze swoich książek sensacyjnych. Kilka z nich zostało sfilmowanych, a jedna nawet doczekała się serii gier wideo. „Czas patriotów” to jedna z jego wcześniejszych książek. Spodziewałam się akcji i ją dostałam. Czy trzeba od książki określanej jako sensacyjna czegoś więcej? Owszem, przydałoby się, bo jednak przez te 673 strony można polubić bohaterów, których mamy chyba z trzydziestu. A akcji jest tu naprawdę sporo.

Oto Jack Ryan, amerykański były marines, obecnie wykładowca historii, osoba, która wszyscy kochają podziwiają, ojciec córki, mąż chirurga ocznego i przyjaciel np. pilota tomcatów, wyjeżdża na wakacje do Londynu. Dawno nie był na żadnych, więc nie spieszy się, chce trochę pospacerować po mieście zamiast od razu dołączać do buszujących po sklepach z odzieżą żony i córki. I tuż po spotkaniu kobiet swojego życia na umówionym miejscu słychać strzały. Okazuje się, że ostrzeliwany jest samochód, który należy do kogoś bardzo, ale to bardzo na stanowisku jeśli chodzi o Wielką Brytanię. W Jacku zaczynają działać instynkty żołnierza, którym był, i policjanta, które miał przekazane przez ojca-mundurowego, wkracza więc brawurowo do akcji i równie brawurowo zostaje postrzelony. Historia, choć kończy się w szpitalu, ma jednak happy end – Jack jest bohaterem narodowym. Jednak w gratisie z wywiadami i honorami spada na rodzinę Ryanów niebezpieczeństwo – zemsta grupy, której udaremniono tak niespodziewanie akcję. Najbardziej zaś żądny krwi jest szef całej operacji. Właśnie na dążeniu do odwetu na Ryanie zbudowana jest cała fabuła książki, dalej tocząca się już w Ameryce.

Tematem tej książki jest problem międzynarodowego terroryzmu, więc tak, jak dobrze była przyjęta w dobie walk Ira i podobnych grup na ternie Zjednoczonego Królestwa, tak zapewne po upadku wież WTC nadal temat jest aktualny. Jednak powolnie sunąca do przodu fabuła i jednoznaczni bohaterowie, cecha charakterystyczna literatury sensacyjnej lat 80-tych, do którego należy także „Czas patriotów”, trochę już nie pasuje do obecnych czasów. Choć wydanie angielskojęzyczne to przecież złota era agenta Jamesa Bonda, poszukiwacza Indiany Jonesa czy awanturnika Krokodyla Dandee, to przy nich Jack wydaje się o wiele prostszym bohaterem. Może dlatego, że tak mają żołnierze marines, może profesorzy historii, którymi jest Jack. A może dlatego, że Tom Clancy właśnie tak konstruuje bohaterów: są albo bezsprzecznie źli, albo bezsprzecznie pozytywni.

Jest to ociekająca akcją, grzechocząca nabojami do M-60 w kieszeni, honorowymi bohaterami i antagonistami, których nie da się polubić, a nawet kiedy przegrywają, a przegrywają, współczuć. Dość przewidywalna, powolna wielowątkowa fabuła, z kilkoma zwrotami akcji. Umili niejeden wieczór każdemu żądnemu krwawej akcji, za to zanudzi kogoś, kto chciałby odczuwać coś więcej niż dreszczyk emocji na myśl o siedzącym za kontenerem terroryście.

Dział: Książki
piątek, 20 marzec 2020 18:49

Zapowiedź: Zatruty ogród

Błyskotliwy thriller zainspirowany dramatycznymi doniesieniami z pierwszych stron gazet!

Dział: Książki
środa, 18 marzec 2020 16:49

Marcowe nowości od Egmontu

UWAGA! Na ten trudny czas wraz z www.Egmont.pl przygotowaliśmy specjalny rabat na całą ofertę (również na gry). Do końca marca, po wpisaniu kodu rabatowego ZOSTANWDOMU, cena wszystkich produktów obniży się o 30% (rabat od ceny katalogowej).

Dział: Bez prądu
wtorek, 17 marzec 2020 14:07

Deadpool #05: II Wojna Domowa

Komiksowe uniwersum Marvela pochłonięte jest kolejną Wojną Domową, do której to również postanowił nawiązać Gerry Duggan w swoich przygodach najemnika z nawijką. Nie mamy tu jednak do czynienia z pełnowartościowym tie-enem. Choć znajdziemy tutaj kilka odniesień do głośnego eventu, Deadpool musi się zmierzyć z własnymi domowymi wojnami.

Najemnicy do wzięcia pod dowództwem Deadpoola pomagają w walce z zagrożeniem wskazanym przez Ulyssesa (wątek z albumu „II Wojna Domowa”). Po zakończonej akcji Wade Wilson zostaje okrzyknięty bohaterem, zaś jego drużyna, która odwaliła całą brudną robotę, przez prasę została nazwana tylko pomocnikami. Deadpool kolejny raz spija całą śmietankę i bawi się na całego na imprezie zorganizowanej przez Starka, a jego kompani, nie dość, że znowu nie otrzymują wynagrodzenia, to jeszcze są pomijani w zasługach. Wszystko to ma wpływ na bunt drużyny Deadpoola. Slapctick, Masacre, Foolkiller, Terror, Stingray i Solo mówią dość i postanawiają zacząć działać na własną rękę. Jako że bohaterowie Ci nie grzeszą inteligencją, ich z pozoru prosty i genialny plan szybko spalił na panewce, a całe przedsięwzięcie doprowadza do komicznej konfrontacji w banku.

Co na to wszystko Wade? Wybryk swoich podwładnych stara się oczywiście obrócić w żart, gdyż sam ma problemy na dwóch innych frontach – zawodowym i prywatnym. Po pierwsze, chcąc przetestować dar widzenia przyszłości przez Ulyssesa, zamierza przygotować zamach na swoje życie i sprawdzić, czy Inhuman go ostrzeże. Tutaj jednak na scenę wkracza Black Panther, który zamierza wybić mu głupoty z głowy. Otrzymujemy, więc widowiskowy i śmieszny pojedynek z wieloma odniesieniami do popkultury.

Na drugim froncie, tym razem prywatnym i towarzyskim, Deadpool wchodzi zaś na wojenną ścieżkę ze swoją żoną. Okazuje się, że Shiklah prowadzi dość rozwiązłe życie i zdradza swojego męża. Otrzymujemy więc widowiskowy pojedynek z demoniczną królową.

Przybity ostatnimi wydarzeniami Najemnik zaczyna użalać się nad swoim losem.  Na szczęście zawsze się znajdzie ktoś, komu można zaufać i się zwierzyć. Dla Wilsona taką przyjaciółką okazuje się być Rogue. Ich wspólna przygoda, to chyba najbardziej nostalgiczny i wzruszający moment albumu.

Całość zamyka opowieść z przyszłości, czyli kontynuacja przygód Deadpoola w 2099 roku.

„II Wojna Domowa”, choć jak się okazuje, nie jest żadnym tie-enem do wielkiego eventu Marvela i jedynie w postaci Ulyssesa czy bitwie w której uczestniczyli Najemnicy można znaleźć nawiązania, to wcale z tego powodu nie jest komiksem złym. Wbrew pozorom patrząc na pierwsze tomy przygód Deadpoola w ramach serii wydawniczej  Marvel NOW! 2.0, ten stoi na dość wysokim poziomie. Można zaryzykować stwierdzenie, że seria zaliczyła pewien progres. W parze z wartką akcją idzie specyficzny humor Najemnika z Nawijką. Mamy cięty język bohatera, częste puszczanie oka do czytelnika, czy nawiązania do popkultury np. spojlerowanie „Gry o Tron”.

Szczerze to chyba najsłabszym elementem tego piątego albumu jest kolejna cześć historii córki Wilsona w 2099 roku. Jest ona bardzo chaotyczna i w sumie mało interesująca.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to w głównej mierze jej autorem jest znany już z wcześniejszych tomów Mike Hawthorne. Dodatkowo za numer z przygodami w przyszłości odpowiadał również znany Scott Koblish. W kilku słowach – jest bardzo przyjemnie dla oka, a na szczególną uwagę zasługują całostronicowe kadry.

Podsumowując, album ten czytało mi się bardzo przyjemnie. Szczerze zadowolił mnie i z czystym sumieniem polecam go również Wam. Jestem ciekawy dalszych przygód Deadpoola, szczególnie, iż został zapowiedziany powrót Madcapa.

Dział: Komiksy
wtorek, 17 marzec 2020 09:18

Wszechmrok

Szemrzący Brzask wszyscy czekają na północ, ale nie taką zwykłą, a taką, podczas której odrodzi się feniks i zapewni kolejne lata szczęśliwości i magii na świecie. Jednak feniks się nie odradza, a w zamian powstaje okrutna i zła harpia Morga. Powstrzymać ją może jedynie Plamka, wyśmiewana, pogardzana, niewiele umiejąca uczennica wraz ze swoją małpką. Ale dziewczyn nie waha się i rusza ratować świat.

Plamka jest najgorsza na egzaminach, wiedza wchodzi jej do głowy opornie i nie zostaje na długo. Do tego ma irytujący zwyczaj pytania "Co jeśli..." i "A może...", co też nie przysparza jej popularności i przyjaciół. Jednak to właśnie ona, z otwartym umysłem i ogromną wiarą w to, że można inaczej ma przed sobą prawie niewykonalne zadanie. Rusza w świat, z głową pełną wiedzy o dalekich wyprawach i niebezpiecznych przygodach, o dawnych odkrywcach, która to wiedza jakoś zawsze sama wskakiwała do głowy i mapą na żaglu łodzi jej idola, który kiedyś nie wrócił z wyprawy. Już na samym początku zderzamy się z bardzo sympatyczną, choć nie do końca rozumianą bohaterką, której nie da się nie lubić, ba, jej nie da się nie podziwiać, że mimo tylu przeciwności nadal ma w sercu wiarę we własne możliwości. Jestem przekonana, że dla wielu młodych osób Plamka stanie się najlepszą przyjaciółką, inspiracją, bo wielu z nich też czuje, że nie pasuje do otoczenia, a wiary w siebie brakuje im, jak nikomu innemu.Autorka stworzyła sympatyczną dziewczynę, z którą czytelnik może się utożsamić i przywołać jej obraz w chwilach zwątpienia. Nie od pominięcia jest też Bartolomeo, małpka, która marzy tylko o spokoju, a mimo to idzie z Plamką w świat i wspiera ją w każdym "a może", motywując do pracy, wysiłku i podnosząc na duchu w najgorszych chwilach.

Wszechmrok to opowieść o rodzącej się przyjaźni, trudnej, bo przyjaciele są diametralnie różni, mają różne doświadczenia i oczekiwania, a jednak potrafią współdziałać i docierać się tak, by stworzyć mocną i niepowtarzalną więź.

Książkę czytałam wraz z ośmioletnią córką. Co prawda Wszechmrok dedykowany jest starszym czytelnikom, ale zauroczyła ją okładka, zaczęła i już nie mogła się oderwać. Przygody Plamki i jej małpki chwyciły ją za serce, często słyszałam, że ona też czasem nie wierzy w siebie, ale widzi, jaka to siła. Co prawda bała się przeokrutnie, momenty, w których występuje Morga są napisane bardzo plastycznie i nie sposób sobie tych sytuacji nie wyobrazić, jednak trzymanie za rękę pomogło i pozwoliło czytać dalej. Starszy czytelnik na pewno się nie przestraszy aż tak, ale mocne sceny są tu jak najbardziej potrzebne. Właśnie po to, by uzmysłowić czytelnikowi, jak bardzo wiara w siebie potrafi przenieść góry i zmienić świat. Nawet w najczarniejszych momentach właśnie przekonanie, że się da radę ratowało bohaterów.

Młodzieży potrzebne są takie książki, na poły fantastyczne, na poły prawdziwe, by coś nierealnego przenieść w jak najbardziej realny świat, by czerpać z niego inspirację, a niekoniecznie widzieć w nich odbicie całego swojego życia. My z ciekawością poczytamy o kolejnych przygodach Plamki i Bartoleomeo.

Dział: Książki