kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: SPI

piątek, 12 listopad 2021 10:14

Oculta

„Nocturna” bardzo mi się podobała. Chociaż książka miała kilka delikatnych wad, to z wielkim zainteresowaniem zagłębiłam się w świat stworzony i opisany przez Mayę Motayne. Wyczekiwałam kontynuacji, bo przyszłe losy bohaterów – Finn oraz Alfiego – bardzo mnie intrygowały. To jedna z tych par książkowych, które niezwykle cenię i lubię.
 
Po wydarzeniach z „Nocturny”, w której to bohaterowie połączyli swoje siły, ich drogi się rozchodzą. Alfie w końcu dorasta do tego, by pełnić swoje książęce obowiązki. Na jego barki spadają problemy całego królestwa. Przygotowuje się on również do Międzynarodowego Szczytu Pokoju. A Finn? Dziewczyna czerpie z życia garściami i nie może na wierzyć się swoją wolnością. Podróżuje i odwiedza nowe miejsca, a także kradnie i dokonuje wszelakich rabunków. Wydaje się, że Finn i Alfie zajmują się tym, do czego zostali przyuczeni.
 
Jednak bohaterowie muszą połączyć siły, bo powraca wspólny wróg, zabójca brata Alfiego.
 
Jeżeli „Nocturna” mi się podobała, to „Ocultą” jestem zachwycona i zakochana w niej. Gdy tylko rozpoczęłam lekturę, przeniosłam się do świata stworzonego przez autorkę. Maya Motayne inspirację czerpała garściami z kultury latynoskiej. Język, kultura, sposób życia… Jeżeli kiedykolwiek interesowaliście się tym sposobem bycia, będziecie zachwyceni. Co więcej, autorka w bezprecedensowy sposób porusza również dyskryminacje ludzi z innym kolorem skóry. Zrobiła to z wielką gracją i wyczuciem, ale wyraźnie wszystko zaznaczyła.
 
Przy czytaniu „Nocturny” narzekałam na to, że tak mało świata dała nam poznać autorka. W przypadku „Oculty” nie powiem nic, ponieważ nie mam nic do zarzucenia. Motayne skupiła się na świecie, który dała nam poznać w pierwszej części cyklu oraz na dworskiej polityce i intrygach, rozbudowując miejsca, w których akcja się dzieje. Z radością i wielką ciekawością zagłębiałam się w „Ocultę”, poznawałam kolejne wątki, miejsca i powiązania, które realnie wpływają na Alfiego i jego władzę.
 
Czekałam na rozwój relacji pomiędzy Finn a Alfiem. Polubiłam tę parę, a szczególnie bohaterkę, która może zmieniać swoje oblicze. To jedna z moich ulubionych postaci kobiecych, dobrze skonstruowana, bez syndromu księżniczki, która czeka na swojego księcia (i ratunek!). W „Ocultcie” powraca do San-Cristobal, z nową posadą. Została mianowana przywódczynią jednego z najpotężniejszych syndykatów przestępczych Castallan. Ta nowa rola przysparza jej również kłopotów, ale okaże się niezwykle przydatna, gdy Finn zaangażuje się w odkrycie spisku i rozwikłanie intryg.
 
Alfie, nie był moim ulubionym bohaterem, jednak gdy obserwowałam, jak się zmienia i dorasta, a także jak wpływa na niego sprawowanie władzy oraz rozwijanie magicznych zdolności, to zapałałam do niego niezwykłą sympatią. To postać, która zdecydowanie zyskuje, niż traci i mam nadzieję, że ta tendencja zdoła się utrzymać. Przyjemnie się obserwowało tę dwójkę. Ich relacja stała się dojrzalsza, a oni sami zaczęli akceptować swoje wady i rozumieć swoje emocje. Maya Motayne dużo namieszała między nimi w tej części, a ja jestem ciekawa, jak poprowadzi ten wątek dalej.
 
Nie tylko Finn i Alfie ewoluują. Mam wrażenie, że autorka zdecydowała się rozwinąć wszystkie wątki, wprowadzić je na wyższy level, ale nie bez problemów.
 
„Oculta” to kolejna część fenomenalnego cyklu, której nie dotknął syndrom tomu drugiego. Autorka wie, co robi, bo emocje, jakie towarzyszą lekturze, są wprost nie do opisania. Ja już nie mogę doczekać się trzeciej części.

 

Dział: Książki
piątek, 05 listopad 2021 18:58

Dziecięcy kram

Sklepy z artykułami dla dzieci wydają się niezwykle sielskimi pomieszczeniami, wypełnionymi nadzieją, radosnym oczekiwaniem, uśmiechem dzieci, miłością. Mają one niezwykły klimat, a zarówno dziecięce ubranka, jak i zabawki, mają w sobie coś niewinnego, coś uroczego i delikatnego. Wydają się jeszcze nieskażone złem tego świata, dają nadzieję, że obcujące z nimi dzieci wyrosną na porządnych ludzi.

„Dziecięcy kram”, sklepik z artykułami dla dzieci zlokalizowany w São Paulo, choć przyciąga klientów wspaniałymi towarami, to jednak nie ma w sobie nic z niewinności. Jego właściciel, Alonso Bastos, mimo pewnych zasad, to diabeł w ludzkiej skórze, wykorzystujący potrzebujące pomocy osoby do swoich celów i manipulujący nimi bez skrupułów. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w przypadku jego pomocnika, narkomana na głodzie, który przekonany, iż umknął oprawcom z faveli, szybko uświadamia sobie, że tak naprawdę znalazł się w pułapce…

Takiej świadomości nie ma jednak Klara Silva, samotna matka, której życie nie rozpieszczało. W dzieciństwie nie tylko dowiedziała się, że jest obdarzona pewną zdolnością, a właściwie rodzinną klątwą, polegającą na widzeniu upiornych zjaw. Wyjawiająca jej sekret matka również miała z nimi do czynienia, choć w jej przypadku takie widzenia skończyły się przed laty. Klara nie jest w stanie jeszcze powiązać widoku upiora z późniejszymi wydarzeniami, a mianowicie utratą rodziców. Towarzyszyły temu bardzo dziwne okoliczności, bowiem matka Klary została znaleziona martwa w mieszkaniu, zaś przyczyną jej śmierci był ponoć rozległy zawał serca. Co prawda wykluczono możliwość udziału osób trzecich, co nie zmienia faktu, iż podejrzany jest fakt, iż tego samego dnia znika również ojciec bohaterki, Leonardo Silva. Na skutek utraty rodziców dziewczynka trafiła do sierocińca, a od chwili zamieszkania tam, celem jej życia stało się wydostanie spod kurateli systemu i rozpoczęcie poszukiwań ojca. Przysięgła sobie, że nie spocznie do momentu, aż nie odkryje prawdy na temat zniknięcia Leonardo, choć tak naprawdę przez kolejne lata poszukiwań nie posunęła się w nich choćby na krok.

Natomiast zdążyła zakochać się w przebywającym w Brazylii przystojnym Angliku i zajść z nim w ciążę. Niestety radość Klary z faktu, iż nareszcie będzie miała rodzinę, nie trwa długo. Wkrótce m mężczyzna wyjeżdża, a po okresie coraz rzadszego kontaktu, po prostu znika, nie pozostawiając Klarze żadnych danych i tym samym pozbawiając ją możliwości starania się o alimenty. Od czasu urodzenia Victora Klara robi, co może, by utrzymać się na powierzchni, ale podejmowane przez nią dorywcze prace nie pozwalają na to, by osiąść w jednym miejscu.

Teraz właśnie znalazła się w takim okresie bez pracy i postanowiła znów wznowić poszukiwania – zarówno ojca, jak i zatrudnienia. W ten sposób znalazła się w dzielnicy, gdzie mieszkała jako dziecko, tej samej, która przywołuje bolesne wspomnienia. Jako bezdomna, z dzieckiem u boku, nie jest zbyt wiarygodna, ale na szczęście przez przypadek trafia do internetowej kafejki, której niezwykle uczynny właściciel pomaga jej wyszukać informację o ojcu. Jak się okazuje, był widziany ostatni raz w pobliżu dzielnicy znanej z działalności narkotykowych gangów. Co więcej, Klarze udaje się porozmawiać z kimś, kto znał jej ojca – właściciel pralni proponuje jej również pracę. Zanim jednak  ją podejmie, trafia do podejrzanej dzielnicy w poszukiwaniu noclegu, zostaje napadnięta i okradziona z tych niewielkich oszczędności, jakie posiadała.

Całe szczęście, że na pomoc spieszy jej dwóch niezwykle pomocnych mężczyzn, którzy nie tylko ratują jej i jej synkowi życie, ale i udzielają schronienia, a także oferują pracę w „Dziecięcym kramie” – sklepie dla rodzin z dziećmi. Co w takim razie jest nie tak z tym sielskim obrazkiem i dlaczego synek Klary od razu wyczuwa brak szczerości i wewnętrzne zło u Bastosa? Jakie tajemnice kryje pozornie tylko sielski sklepik? Przekonamy się o tym dzięki powieści pt. „Dziecięcy kram”, autorstwa Daniela Radziejewskiego. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Novae Res książka zwraca uwagę swoją złożonością, misterną konstrukcją i niezwykle wciągającą fabułą, choć można odnieść wrażenie, że autor nie w pełni wykorzystał tkwiące w opowiadanej historii możliwości. Mimo tego, po książkę sięgnąć mogą wielbiciele thrillerów i powieści obyczajowych, kryminalnych historii i ci wszyscy, którzy lubią się bać. Przy czym niekoniecznie duchów…

 

Dział: Książki
piątek, 05 listopad 2021 18:08

Wywiad z Pauliną Christą

W październiku ukazał się pierwszy tom jubileuszowej edycji komiksu “Kajko i Kokosz - Złota Kolekcja”, wydanej z okazji 50-lecia serii. W związku z tym zaprosiliśmy do rozmowy Paulinę Christę, wnuczkę Janusza Christy oraz współzałożycielkę i prezesa Fundacji “Kreska” im. Janusza Christy, a także pomysłodawczynią i fundatorką nagrody „Złoty Puchar”.  

Dział: Wywiady
czwartek, 04 listopad 2021 18:09

Do gwiazd

"Tchórz to ktoś, kto bardziej przejmuje się tym, co o nim mówią, niż tym, co jest słuszne."

Sympatycznie bawiłam się w tej przygodzie czytelniczej, co prawda, skierowanej do młodzieży, w łagodnej, prostej i schematycznej wersji opisu świata i  intrygi, ale i tak sprawiła radość. Przyjemnie patrzyło się na pełen blasku młodzieńczy entuzjazm, niezatrzymany pęd ku marzeniom, niepowstrzymane pragnienie latania. Prolog ustawił wszystko, sprawił, że powieść nabrała drugiej warstwy, w którą wciągnęłam się z zapałem. A im głębiej zanurzałam się w fabule, tym bardziej wyczuwałam nie tylko smak przygody, ale i przesłań skierowanych przez Brandona Sandersona ku młodym ludziom, zdobywcom świata i odkrywcom historii. Intryga wydawała się prosta i przewidywalna, a jednak miała tyle meandrów i zawirowań, że chętnie się ją śledziło.

Tajemnica z przeszłości ojca kluczowej bohaterki przewijała się przez cały scenariusz zdarzeń, jej stopniowe odkrywanie podgrzewało atmosferę niepewności. Powietrzne walki opisano ze starannością, ale bez zbędnej szczegółowości, która mogłaby wyhamować zgrabne manewry i szybkość przebiegu. I wcale nie było też tak, że dobrym nie przytrafiały się tragiczne wypadki, a źli tylko tracili czas i energię. Autor nie wahał się popychać bohaterów ku mrocznym sferom ostatecznych rozwiązań. Narracja wyważona, umiejętnie dobierała składniki klimatu, sekretów, spisków, przygody, incydentów, walk, pogoni, ucieczek, oraz opisów i dialogów. Szkice i mapki niewątpliwie pomagały wyobraźni czytelnika przenieść się z jednej strony do jakże innego od naszego świata, z drugiej do jak bardzo podobnego. Mechanizm funkcjonowania ludzkiej psychiki, przełożenie go na sztuczną inteligencję, kształtowanie się osobowości postaci, przekonywały i sprawiały, że łatwo było uwierzyć w to, co się działo.

Detritus, planeta z krążącym wokół niej wielowarstwowym kosmicznym śmieciem, osiemdziesiąt lat temu okazała się jedynym ratunkiem dla kosmicznych rozbitków podróżujących na pokładzie dużego statku "Śmiały", flagowej jednostki starej floty. Początkowo ludzkość atakowana przez agresywnych Krelli rozproszyła się  po planecie. Aby przetrwać, podzieliła na klasy i funkcjonowała w podziemnych jaskiniach, gdzie zbudowała miasta. Z czasem zintensyfikowała ruch oporu wobec Obcych. Wykorzystała wszechobecny śmieciowy złom do zbudowania tajnej bazy na powierzchni planety i eskadry myśliwców. Obrona Bazy Alta, a także  Płomiennej, najstarszego z podziemnych miast tworzących Ligę Śmiałych, stała się nie tylko bardzo prestiżowym zadaniem, ale i szalenie niebezpieczną misją. Szkolenie na pilotów należało do najbardziej ciężkich i wymagających.

Spensa od dziecka marzyła, aby wykonywać zawód pilota. Niestety, niechlubna przeszłość ojca, przypisane mu znamię tchórza, zrzuciło na dziewczynę ciężar odrzucenia przez społeczność. Siedemnastolatka mierzyła się nie tylko z ostracyzmem i wrogimi spojrzeniami, ale również z licznymi przeszkodami stawianymi jej na drodze do realizacji upragnionego celu. Ciekawie obserwowało się, jak zmieniała się jej osobowość, charakter i tożsamość, w miarę poznawania samej siebie i tego, co przytrafiło się ojcu. Idealizm, porywczość i niecierpliwość nabierały zrównoważenia, a determinacja, bojowość i upartość zostały sprzymierzeńcami. Wojownicza natura Spensy sprawiła, że walka z samą sobą, najbliższym otoczeniem i obcym wrogiem czyniła wszystko spektakularnym, maksymalnym i bezwzględnym. Czy Spensa pozwoliła, aby toksyczna spuścizna po rodzicu ją określała? A może właśnie to dziedzictwo uczyniło ją silną?

Dział: Książki
środa, 03 listopad 2021 11:15

Cięcie

"Gdyby tylko mógł się pozbyć tych obrazów. Wypuścić je z głowy niczym pęk balonów i patrzeć, jak tańczą na niebie, aż całkiem znikną w przestworzach."

Podobnie jak pierwszy tom "Ostrze", "Cięcie" ma w sobie coś, co sprawia, że chętnie się w nie zagłębiamy, chociaż kilka elementów niestety umniejsza entuzjastyczne poznawanie. Kryminał nie należy do mocnych propozycji czytelniczych, wkrada się kilka potknięć, jednak sympatycznie wypełnia czas. Intryga ciekawie zawiązana, z przemyślanym konspektem na przebieg zdarzeń, uwzględnionymi atrakcyjnymi incydentami, okraszonymi sensacyjnymi barwami. Pomysł na fabułę zajmująco rozpracowany, chętnie poddajemy się grze snucia domysłów i przypuszczeń, płynnie wkraczamy w kolejne rozdziały. Wiele elementów trzymanych jest przez dłuższy czas w ukryciu, co sprawia, że nie wpadamy szybko na właściwe tropy, a to podgrzewa atmosferę niecierpliwego poznawania. Ale też wiele tropów można szybko wyłapać, co z kolei zmniejsza napięcie odkrywania prawdy. Momentami ukazują się akcenty thrillera, mnożą się groźne okoliczności wokół kluczowej postaci, nie brakuje dreszczyku. Czytelnik otrzymuje obraz sytuacji z dwóch perspektyw, detektywistycznej i dziennikarskiej, zgrabnie wyważono oba klimaty, oddając każdemu znaczący głos.

Narracja przyjemna, stawia na dynamikę akcji i relacji międzyludzkich, elastycznie dostosowuje się do przebiegu zdarzeń, chociaż brakuje sugestywnych opisów, tak aby można było nie tylko przebiegać po stronach książki, ale jeszcze mocno zaangażować się. Mankamentem są nie w pełni przekonujące portrety bohaterów, jakby dopiero zaczęli być nakreślani, ale nie można im odmówić frapujących akcentów przeszłości, zwłaszcza Heloise. Dziennikarka śledcza nieco przeczy sama sobie w drugiej odsłonie serii, nie za bardzo radzi sobie z osobistym życiem, sama tak naprawdę nie wie, jak ustawić hierarchię wartości życiowych, ale też i w zawodowym nie błyszczy intelektualnie, jeśli na coś trafia, to niekoniecznie po nakładzie własnych sił i uruchomieniu umiejętności dochodzeniowych. Natomiast starszy aspirant Erik Schäffer jeszcze bardziej odsłania się przed czytelnikiem. Przyznaję, że postać zdobywa coraz większą sympatię, co ciekawe, jego słabości w  dłuższej perspektywie stają się mocnymi stronami. Tym razem kieruje zespołem poszukującym Lukasa Bjerra, dziesięciolatka, który zniknął ze szkolnej świetlicy. Znaczne rozproszenie tropów nie ułatwia dotarcia do informacji o chłopcu, a i ustalenie właściwych relacji między osobami pojawiającymi się w czasie dochodzenia jest  sporym wyzwaniem. Czy uda się dotrzeć do Lukasa, zanim stanie mu się krzywda? Podsumowując, dla znawców kryminałów powieść niczym szczególnym nie wyróżnia się na tle jej podobnych, składnie włącza się w nurt lekkich kryminalnych klimatów, jednakże ciekawie wypełnia czas, na tyle, że z zainteresowaniem czekam na trzecią odsłonę tej duńskiej serii.

Dział: Książki
niedziela, 31 październik 2021 21:30

Lektury na Halloween - wybór redakcji

Halloween święto duchów i popkultury. Jedna z najpopularniejszych, fantastycznych inspiracji. Z tej okazji nasze redaktorki przygotowały propozycje mrocznych lektur, idealnych by w domowym zaciszu, po swojemu uczcić ten wyjątkowy dzień.

czwartek, 28 październik 2021 22:19

Agatha Christie. I nie było już nikogo

„I nie było już nikogo”, pierwotnie wydane jako „Ten Little Niggers”, to jedna z najsłynniejszych powieści kryminalnych świata i jedna z najczęściej adaptowanych powieści Agathy Christie. 

Wydawało mi się, że przynajmniej raz, czytałam każdą z wydanych w Polsce książek Agathy Christie. Dlatego bardzo zdziwiła mnie nieznajomość tytułu „I nie było już nikogo”. Szybko okazało się, że chodzi o wydaną po raz pierwszy w Polsce w 1960 roku powieść „Dziesięciu małych murzynków”. Książka po raz pierwszy zmieniła tytuł na życzenie prawnuka pisarki Jamesa Pricharda. Oczywiście przez wzgląd na rasistowskie elementy, które jednak nie miały najmniejszego wpływu na fabułę, nieco zmieniona została również jej treść. W powieści graficznej tytułowych „murzynków” zastąpiły „żołnierzyki”.  

Zarys fabuły

Dziesięć osób, których z pozoru nic ze sobą nie łączy, zaproszonych zostało przez tajemnicze, bogate małżeństwo do ekskluzywnej willi, na niedawno kupionej przez nich wyspie. Szybko okazuje się, że zarówno goście, jak i pracownicy, jednak mają ze sobą coś wspólnego. Każdy z przybyłych w jakiś sposób przyczynił się do morderstwa. Dodatkowo wszyscy zaproszeni zostali listownie i nikt nigdy nie widział swoich gospodarzy. Wydarzenia zaczynają toczyć się błyskawicznie, gdy goście jeden po drugim zaczynają umierać, a wszystko toczy się w rytmie umieszczonej w każdym z pokoi dziecięcej rymowanki.   

Strona wizualna

Mimo że praktycznie każdy komiks z serii rysuje inny artysta, to wszystkie zachowują ten sam styl i klimat. Tym razem ilustracje stworzył Damien Callixte, który w 2002 roku ukończył Szkołę Artystyczną Emile Cohl. Pod względem graficznym album wygląda naprawdę doskonale. Trochę tylko żałuję, że zeszyty mają format A4 i miękkie okładki, bo niestety prowadzi to do ich szybkiego niszczenia się.   

Moja opinia i przemyślenia

To dopiero była niesamowita przygoda! Autorem scenariusza jest znany francuski kompozytor i scenarzysta Pascal Davoz. Wymyślił on doskonałą adaptację znanej powieści. Myślę, że nawet lepszą niż ta filmowa z 2015 roku. Komiks trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i to nawet wówczas, gdy doskonale zna się przedstawioną w nim historię. Poza tym Agatha Christie napisała naprawdę świetny thriller, którego adaptacje, jeżeli zbyt mocno nie odbiegają od oryginału, po prostu nie mogą być złej jakości.  

Zazwyczaj w przypadku komiksów na podstawie książek Agathy Christie nie podobało mi się dość toporne, nieco niezręczne tłumaczenie. Tym razem jednak tłumacz wykonał kawał doskonałej roboty. Jego przekład to prawdziwy majstersztyk! Dodatkowo spodobało mi się, że nie próbował na siłę tłumaczyć rymowanki, a zaczerpnął ją z gotowego już, bardzo starego przekładu (na temat, którego można dowiedzieć się z przypisów).

Podsumowanie

Z adaptacji graficznej powieści „I nie było już nikogo” jestem bardzo zadowolona. To świetnie narysowany komiks i doskonale opowiedziana historia. Mimo że nie ma tu Poirota czy Miss Marple, to thriller poznaje się z wypiekami na twarzy, przez cały czas zastanawiając się, kto stoi za całą intrygą. 

Dział: Komiksy
czwartek, 28 październik 2021 21:40

Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce.

„Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” to zeszyt z nowej serii wydawnictwa Egmont, skierowanej do najmłodszych czytelników i noszącej nazwę „Mój pierwszy komiks”. Jej odbiorcami planowo mają być dzieci, które ukończyły piąty rok życia, myślę jednak, że albumy, które ukazały się do tej pory, sprawdzą się także w gronie nieco młodszych czytelników. W komiksie nie ma zbyt wiele do czytania, są za to pełne uroku, kolorowe ilustracje, ciekawa przygoda i bardzo mądre, piękne przesłanie. 

Zarys fabuły

Bartłomiej i Karmelek spokojnie łowią sobie ryby, ale w pewnym momencie mały osiołek zaczyna się nudzić. Jest zazdrosny o wakacje, jakie mają w planach spędzić jego przyjaciele: oglądanie wielorybów, wyjazd na narty, a nawet podróż na Księżyc. Szybko okazuje się jednak, że pomysłowy Bartłomiej potrafi zapewnić Karmelkowi najwspanialsze wakacje na świecie. Czy jednak plany jego przyjaciół również się udały? 

Strona wizualna

Komiks jest ładnie ilustrowany i bardzo kolorowy. Myślę, że jego prezencja bez trudu przemówi do dzieci. Z pewnością wygodny jest również mały format zeszytu (trochę mniejszy niż poziome A5), dzięki któremu maluchy bez trudu mogą go trzymać w rączkach i samodzielnie czytać. Ilustracje autorstwa Sualzo bardzo przypadły do gustu zarówno mi, jak i moim przedszkolakom. 

Moja opinia i przemyślenia 

„Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” to świetnie opowiedziana, pełna ciepła historia, która niesie ze sobą niejedno ważne przesłanie. Komiks bez trudu może być wstępem do rozmowy na różne tematy z młodymi czytelnikami. Myślę, że samą fabułę można interpretować na kilka różnych sposobów. Zeszyt może stać się prawdziwą kopalnią inspiracji, ale nawet pomijając jego wartości merytoryczne, to po prostu bardzo ciekawa, pięknie narysowana opowieść. Przyznam, że bardzo spodobał mi się pomysł wydawania albumów w serii „Mój pierwszy komiks”. Mam nadzieję, że doskonale sprawdzi się w praktyce, a komiksy zyskają grono wiernych, małych czytelników.  

Podsumowanie

Z lektury komiksu „Bartłomiej i Karmelek. Najlepsze miejsce” jestem bardzo zadowolona. Zeszyt jest cudownie zilustrowany i opowiada ciekawą, przyjazną i niezwykle barwną historię, która z pewnością spodoba się najmłodszym czytelnikom. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja, żeby sięgnąć po kolejny album z przygodami sympatycznych osiołków. Zapamiętajcie ten tytuł, bo warto mieć go w domowej biblioteczce swojego dziecka. 

Dział: Komiksy
środa, 27 październik 2021 21:30

Droga do Wyraju

Mam słabość do słowiańskiej fantastyki. Książki, które opisują nasze rodzime dawne zwyczaje, są fenomenalne, wciągające i ciekawe. Cieszę się niezmiernie, że do grona autorów, którzy czerpią garściami ze słowiańskiej fantastyki, dołączyła Kamila Szczubełek ze swoją debiutancką powieścią „Droga do Wyraju”.
 
Elgan to wąpierz, książę ciemności i podopieczny Welesa, pana podziemi. Nasz bohater jednak woli mieszkać wśród ludzi, a na dom obrał sobie Wioskę za Bukowym Lasem. Gdy wraca do niej po latach obawia się tego, jak przyjmą go mieszkańcy. Gdy jeden z samozwańczych znachorów znika, a w jego „gabinecie” Elgan odnajduje bardzo śmierdzącego demona, którym nie opiekuje się żaden z bogów. Za obietnicę poszanowania miejsca Elgana w wiosce, wąpierz decyduje się na wyprawę do Wyraju, aby odzyskać ciało Bilzbora. Musi również znaleźć opiekuna Smętkowi. Udaje się do swojego dawnego przyjaciela, Arsa, a później, wraz z jego lekkomyślną, ale szczerą córką Doradą, wyrusza w podróż do lasu Czarnoboga. Czeka ich trudna wyprawa, podczas której odwiedzą miasto, którego nie można znaleźć oraz miasto, które kiedyś było wspaniałą metropolią, ale upadło i zostały po nim same mury. Czy wyprawa im się powiedzie? Czego dowiedzą się po drodze? Czy Elgan dowie się coś o swoim życiu przed tym, jak stał się wąpierzem?
 
Na wstępie zaznaczę, że rewelacyjnie bawiłam się przy tej książce. Ciekawie i dobrze napisana, zabawna, momentami poważna i z akcją, która zapiera dech w piersiach. Kamila Szczubełek rewelacyjnie skonstruowała świat. Pomocna okazała się mapka, która umieszczona została na pierwszych stronach. Z rewelacyjną ścisłością i dokładnością autorka połączyła świat znanej nam religii (ale nie nazwała jej po imieniu) oraz dawne, słowiańskie wierzenia. I nie tylko! Jeżeli ktoś zna się na wszelakich mitologiach dostrzeże, ile autorka czerpała inspiracji, co uważam za duży plus, bo dzięki temu „Droga do wyraju” jest książką niezmiernie ciekawą i wciągającą.
 
Na humor tej lektury wpływają kreacje bohaterów. Elgan to cynik, elegancki i zamknięty w sobie wąpierz. Pokochałam go od pierwszych stron – tę jego manierę, teksty oraz zachowania. Pod maską aroganckiego gbura, skrywa się ktoś, kto cierpi, nie znając swojego prawdziwego ja. Obok niego autorka umieściła Doradę, która najpierw działa, a potem myśli. Nasza bohaterka potrafi być lekkomyślna, robić coś pod wpływem emocji, ale szybko się uczy. Niejednokrotnie wpakowała naszą ekipę w tarapaty. Nie mogę zapomnieć o Smętku, który potrafił rozweselić czytelnika do łez.
 
„Droga do Wyraju” to opowieść drogi, z wieloma zwrotami akcji i wątkami, które intrygują. Kamila Szczubełek wielu z nich nie zakończyła, dając nadzieję na kontynuacje przygód Elgana, Dorady i innych bohaterów, których poznaliśmy w trakcie lektury. Dodam, że ta powieść to debiut autorki i chociaż da się dostrzec kilka minusów, to jestem mile zaskoczona. Wszystkie elementy książki wydają się idealnie wyważone i dobrane. Nie ma tutaj grafomaństwa, a styl Kamili jest lekki. Po stronach się płynie, a wyobraźnia twórczyni całej tej opowieści zadziwia i sprawia, że chce się jeszcze więcej i więcej!
 
Mam nadzieję, że Kamila Szczubełek nie będzie kazała zbyt długo czekać swoim fanom na kontynuację.

 

Dział: Książki
środa, 27 październik 2021 19:19

Kulawe konie

"Każdy chciał mieć niezwykłe życie. I tylko niewielkiej mniejszości się to udawało, i nawet oni pewnie tego za bardzo nie doceniali."

Takie sensacyjne nuty najbardziej mi odpowiadają, gdzie wiele się dzieje, akcja goni akcję, mieszają się interpretacje bohaterów, a nic nie jest takim, jakim się wydaje. Mick Herron zaproponował bardzo ciekawy pomysł na fabułę, w dużym stopniu go wykorzystał i atrakcyjnie przedstawił. Z przyjemnością zanurzyłam się w scenariuszu zdarzeń, po brzegi wypełnionym nagłymi zwrotami akcji, zaskakującymi obrotami spraw, nieoczekiwanymi zbiegami okoliczności. Może nieco gubiłam się momentami w stylu narracji, nie zawsze nadążałam przy tak dynamicznym przebiegu zdarzeń, czasem rwała mi się nić zrozumienia i musiałam na spokojnie raz jeszcze przeczytać dany fragment powieści, to jednak niecierpliwość i ciekawość pchały mnie ku kolejnemu poznawaniu.

Zastanawiałam się, do której postaci mam się w największym stopniu przywiązać, która okaże się tą najważniejszą z punktu widzenia intrygi, ale autor tak zgrabnie nimi żonglował, przydzielał im zajmujące role, wyposażał w unikatowe cechy, że dopiero całościowe spojrzenie na nie dawało frapujący obraz sytuacji. Nieudacznicy i pechowcy, indywidualiści i samotnicy, okaleczeni przez życie i fałszywych przyjaciół, każda z wybujałym ego i pragnieniem powrotu na szczyty tajnych służb, tworzyli wielobarwną grupę, na której członków spoglądałam się z fascynacją właściwą czemuś przyciągającemu. Okaleczeni szpiedzy, kulawe konie, wyrzutki Regent's Park, pod przewodnictwem Jacksona Lamba, ledwo pozostawali w styczności z kontrwywiadowczym życiem, egzystowali w nędznym Slough House, starali się pokornie znosić symbole hańby i odrzucenia. Ale do czasu.

W internecie pojawił się film z porwanym pakistańskim studentem i groźbą jego dekapitacji podczas publicznej egzekucji. Trzeba było natychmiast ustalić, kto za tym stał, czym się kierował, działać, nawet jeśli nie wszystkie manewry mieściły się w ramach szpiegowskiego prawa. Presja czasu rosła, nie było miejsca na potknięcia i pomyłki. Wielowarstwowa sensacja porwała mnie, dostarczyła sporo emocji, usatysfakcjonowała bogatym scenariuszem zdarzeń, konfidenckim klimatem i spiskowymi efektami. Gra okazała się bardziej brudna, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Przyznam, że niecierpliwie wyczekuję kolejnej odsłony serii, pierwszy tom  zapowiedział, że przygoda czytelnicza zdecydowanie ma w sobie to coś, co porywa i ekscytuje, sprytnie intensyfikuje napięcie, a przy tym trzyma się blisko prawdopodobieństwa zdarzeń. Czy faktycznie połowa przyszłości jest zakopana w przeszłości? Czy rzeczy wymyślone nie mogą być prawdziwe? W jakim stopniu stajemy  się pionkami w grze rozgrywanej przez innych?

Dział: Książki