listopad 01, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: SF

czwartek, 13 lipiec 2023 12:40

The Mandalorian

 

Pełna akcji adaptacja serialowego hitu!

Sporo osób uważa, że uniwersum Gwiezdnych Wojen już się skończyło. Przez wiele lat wychodziły naprawdę marnej jakości, niespójne produkcje. Wreszcie pod koniec 2019 roku na fanów czekało ogromne zaskoczenie, a był nim „Mandalorian”, amerykański serial telewizyjny z gatunku space opera tworzony przez Jona Favreau, pierwszy serial aktorski osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen. Nic więc dziwnego, że produkcja szybko doczekała się również swojej komiksowej adaptacji.

Zarys fabuły

Din Djarin, odziany w zbroję łowca nagród znany zarówno przyjaciołom, jak i wrogom po prostu jako Mandalorianin, zgodził się tropić tajemniczy cel na rzecz klienta z dawnego Imperium, który proponuje zapłatę beskarem – rzadkim metalem otaczanym czcią przez Mandalorian. Kiedy jednak Djarin odnajduje cel – uroczego zielonego bobasa – wszystko się zmienia! Czy Djarin postąpi zgodnie z mandaloriańskim kodeksem i odda dziecko? A jeżeli nie, jakie będą konsekwencje? Przygotujcie się na pełną przygód wędrówkę przez galaktykę, w której roi się od najemników, błotorożców, blurrgów i nie tylko. Tak każe obyczaj!

Moja opinia i przemyślenia

Rodney Barnes doskonale zaplanował i ułożył scenariusz komiksu, natomiast Georges Jeanty świetnie go zilustrował nadając kształt zamysłowi wizualnemu. Adaptacja bardzo dobrze oddaje atmosferę i estetykę, które uczyniły serial "The Mandalorian" tak popularnym wśród fanów sagi Star Wars. Rysunki są precyzyjne i pełne detali, co w połączeniu z żywą kolorystyką wprowadza czytelnika w niezwykły świat popularnego uniwersum. Komiksowa adaptacja scenografii, kostiumów i postaci, takich jak uroczy Grogu (Baby Yoda), z pewnością spodoba się zarówno fanom oryginalnego serialu, jak i nowym czytelnikom. Również charakter Mandalorianina jest przedstawiony w sposób wierny oryginalnemu serialowi. Jego tajemnicza i nieustępliwa natura w połączeniu z głębszymi przemyśleniami i moralnymi dylematami tworzą złożoną postać, której losy czytelnik chętnie śledzi.

Podsumowanie

„Star Wars: The Mandalorian” to komiks będący wierną adaptacją popularnego serialu, przynoszący ze sobą wyjątkową atmosferę i wciągającą fabułę. Jeśli jesteś fanem Gwiezdnych Wojen lub czytelnikiem ceniącym dobrze wykonane komiksy science fiction, nie musisz się wahać. Na pewno się nie zawiedziesz. Przygotuj się na emocjonującą podróż po odległej galaktyce, pełną przygód, tajemnic i niezwykłych postaci.

Dział: Komiksy
środa, 28 czerwiec 2023 21:57

Wiedźmy z Kijowa. Miecz i krzyż

Od dłuższego czasu na rynku wydawniczym, pojawia się coraz więcej literatury naszych sąsiadów zza wschodniej granicy. Z pewnością ma to związek z tym, co dzieje się na Ukrainie, jednak dzięki temu wielu czytelników ma szansę odkryć wspaniałą twórczość, o której u nas, do tej pory było cicho. Do takich historii zaliczają się „Wiedźmy z Kijowa” – książka autorstwa Łady Łuziny, gdzie obok tytułowych trzech kobiet, głównym bohaterem jest Kijów. Zacznijmy jednak od początku...

Niby przypadkiem (a wszyscy wiemy, jak to z wiedźmowymi przypadkami jest) spotykają się trzy kobiety – bezwzględna bizneswoman Katia, zaczytana w „Mistrza i Małgorzacie” studentka Masza oraz ekscentryczna piosenkarka w nocnym klubie Dasza. Wszystkie są świadkami śmierci wiedźmy, która w ostatnich chwilach przekazuje swoje moce trzem kobietom. Masza, Dasza i Katia nie bardzo chcą wierzyć w magię i czarnoksięstwo, jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zdobyły pewne magiczne moce. Dodatkowo nad Kijów nadciąga niebezpieczeństwo – jakieś zło nachodzi na miasto, a nasze bohaterki będą musiały stawić mu czoła.

„Wiedźmy z Kijowa” to opowieść niesamowicie specyficzna – trudna, ze względu na miejsce akcji i niekiedy język – ale zarazem piękna, magiczna, słowiańska i ciekawa. Jeżeli, tak jak ja, pokochaliście „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakova i chcecie poczuć klimat tej powieści, to sięgnijcie po powieść Łuziny, która również jest wielką fanką tego dzieła. Po lekturze „Wiedźm...” nabrałam ochoty na powrót do Wolanda Behemota i Małgorzaty. Tuż obok magii i czartów znajduje się magia słowiańska. Chociaż wydaje się, że nasze rodzime kultury są podobne, to dowiecie się z tej historii wielu ciekawych, nowych aspektów, rytuałów czy słowiańskich wierzeń, zakorzenionych w historii. Dla fanów mitologii to będzie prawdziwa uczta – ja sama jestem niesamowicie oczarowana tym aspektem. Nad całą powieścią unosi się specyficzna, bułhakovska i magiczna atmosfera, która oplata czytelnika i nie pozwala oderwać się od lektury ani na chwilę.

Obok wszystkich aspektów, które wypisałam powyżej, pojawia się ciekawa intryga kryminalno-magiczna. Straszna, mroczna, a czasami przedziwna i wręcz absurdalna, jednak wszystko ładnie i spójnie skleja się w całość. Autorka już od początku rzuca czytelnikowi smaczki, zagadki, a także i trupy podrzucone w dość specyficznych miejscach – ja nie mogłam doczekać się, aż intryga się zagęści, a nasze bohaterki będą musiały rozwikłać tajemniczą sprawę.

Bohaterki zostały połączone ze sobą na zasadzie kontrastów – na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują ze względu na charter, życie i moce – ale coś je łączy i razem tworzą spójna całość. Niektóre ich cechy zostały przerysowane i wyolbrzymione, co powoduje wiele ciekawych i zabawnych wydarzeń, jednak nie wyobrażam ich sobie jako pojedyncze ogniwa. Łuzina stworzyła bohaterki, które zapadają w pamięci. Dasza, Masza i Katia mają wady, co czyni je niesamowicie ciekawymi, żywymi i barwnymi bohaterami. Nie sposób nie wspomnieć o czwartej, ważnej postaci, a raczej mieście, w którym akcja się rozgrywa. Kijów ma wspaniałą historię, architekturę, a czytelnik może przejść przez malownicze uliczki razem z bohaterami. Jednak dla osoby, która nie zna topografii miasta, jego przeszłości, odbiór książki może sprawić pewien problem. Jednak nic tak bardzo nie intryguje, jak niezbadane – ja sama wielokrotnie sięgałam do Wikipedii, aby doczytać, poznać czy chociaż zobaczyć miejsce, w którym akcja się rozgrywa. Okazuje się, że Kijów to miasto wielu kontrastów, przepełnione duchem historii i magi; miejsce, które warto kiedyś odwiedzić i odetchnąć tym wiedźmowskim powietrzem.

„Wiedźmy z Kijowa” to nie jest historia dla wszystkich. Łuzina na katach swojej książki umieściła wiele wątków, ale nie czuć znużenia czy zagubienia w akcji. Jednak niektórzy mogą poczuć się przytłoczeni nowym, nieznanym miastem, jakim dla nas jest Kijów. Zakochałam się w języku, jakim napisana jest ta historia – niesamowicie plastyczny, obrazowy, niekiedy trudny i wyolbrzymiony. Jednakże warto poznać tak inną i ciekawą literaturę.

Dział: Książki

Nikomu już nie warto ufać. Nawet bogom.

Maja Lidia Kossakowska z niezrównaną wirtuozerią tkała z każdej opowieści barwny, żywy gobelin. Obraz tej historii, niczym kasandryczna przepowiednia, odmalowany jest w barwach przemijania, tęsknoty i walki z nieuchronnym.

Dział: Książki
piątek, 12 maj 2023 05:15

Koniec jest początkiem


„Jesteśmy zbiorem najlepszych i najgorszych rzeczy, jakie zrobiliśmy”.

Atrakcyjna propozycja czytelnicza, zwłaszcza dla osób poszukujących thrillera w ambitnym wydaniu, uwzględniającego rozbudowaną intrygę i mocne podstawy psychologicznej oprawy. Dawno nie przeżywałam tak silnie przeżyć bohaterów, nie jednego czy dwóch, a kilku. Znakomicie poprowadzone portrety psychologiczne, przemawiały szczerością i prawdopodobieństwem zaistnienia. Każda postać wnosiła coś ważnego do akcji i klimatu powieści. Postawy i zachowania układały się w logiczny ciąg, wsparty na mocnych filarach cech i okoliczności. Fenomenalnie rozłożone odcienie szarości, krótkie momenty bieli i czerni utwierdzały, że w zależności od perspektywy spojrzenia na człowieka widzimy w nim dobro lub zło, szalenie łatwo oceniamy, a zapominamy uwzględnić dodatkowe czynniki wpływające na postępowanie i wypowiedzi. Chris Whitaker doskonale ukazał, że każdy nosi w sobie pokłady opiekuńczości i serdeczności, uaktywniające się w odpowiednich warunkach, lub odwrotnie, niszczenia i obcesowości, ujawniające się w trudnych chwilach.

Komendant Walker poświęcał się dla innych i zapominał o sobie, koncentrował się na obronie pokrzywdzonych, nie leczył własnych ran przeszłości. Vincent odsiedział w więzieniu trzydzieści lat, mierzył się z prawdą o sobie i całkiem nowym światem. Star usilnie trzymała się dawnych dziejów i nie uwzględniała przebiegania życia w teraźniejszości. Dicki to bezwzględny twardziel biznesowy, ale miał uzasadnienie wobec takiego postępowania. Trzynastoletnia Duchess i pięcioletni Robin, rodzeństwo było dla siebie wszystkim, chociaż diametralnie się różniło. Autor frapująco wciągał w tajemnice nie tylko pierwszoplanowych postaci, nie zaniedbywał tworzących barwne tło. Tak wiele kontrastów i wspólnych ogniw powiązań. Skradzione dzieciństwo, przyjaźń wystawiona na próbę, zakazana miłość, krzywdy niemożliwe do naprawienia, lojalność nade wszystko, a może nawet wbrew sobie, a także nienawiść rozpaczliwie wołająca o zemstę.

Do końca nie wiedziałam, jak wszystko zespoli się, jaki kształt przyjmie, jakie uzasadnienie się uprawomocni, gdzie tak naprawdę drzemać będzie źródło koszmaru i tragedii. Życie nikogo nie oszczędzało, wystawiało na małe i wielkie próby, łączyło losy w zaskakujący sposób. Czas z książką upłynął pod znakiem radości czytania, zaangażowania w grę interpretacji i satysfakcji z przygody. Zastrzeżenia miałam jedynie do lekkiej sztywności i cierpkości stylu narracji, jednak z czasem przywykłam, ponieważ treść mocno wciągała. Zajrzyjcie do Cape Haven, spokojnego i konserwatywnego miasteczka wykutego w klifach, zobaczcie, co ukształtowało mieszkańców, jakie wspomnienia i wydarzenia odcisnęły się na duszach. Czy za jeden błąd płaci się przez całe życie? Jak silna jest pokusa drugiej szansy? Dlaczego błaganie o odkupienie wydaje się żałosne? Co jesteśmy w stanie przetrwać dla bliskich? Czy koniec jest początkiem, a może nie ma tych punktów na mapie życia, gdyż przyczyny i skutki perfekcyjnie mieszają się ze sobą?

Dział: Książki

 

Kontynuacja bestsellerowej serii „Stalking Jack the Ripper”! Audrey Rose Wadsworth i Thomas Cresswell wchodzą na pokład luksusowego transatlantyku RMS Etruria, który zmienia się w upiorne pływające więzienie, kiedy pozbawieni możliwości ucieczki pasażerowie zaczynają ginąć jeden po drugim z rąk niezidentyfikowanego mordercy.

Dział: Książki
czwartek, 27 kwiecień 2023 10:22

Zapowiedź: Klątwa cierni

Połączenie retellingu Kopciuszka z Piękną i Bestią Królestwem Lagorii przed laty wstrząsnęła treść straszliwej przepowiedni – książę Rakshan będzie chciał zabić Aruna, brata bliźniaka.

Dział: Książki
niedziela, 16 kwiecień 2023 22:28

Star Wars. Leia: trzy wyzwania księżniczki

 

Niedawno w moje ręce trafił tytuł, który mnie zaskoczył, a jest nim komiks z uniwersum Star Wars „Leia: trzy wyzwania księżniczki”. Tytuł jest miłą niespodzianką zarówno dla fanów Gwiezdnych Wojen, jak i mangi jako takiej oraz przyjemnym ukłonem w stronę kobiet, bo prezentuje silną i nie wulgarną żeńską bohaterkę. Opowieść skupia się na księżniczce Lei i jej przygodach, które pomagają jej w samorozwoju i zwiększeniu siły woli.

Co znajduje się w środku

Manga zawiera trzy rozdziały, z których każdy przedstawia osobistą walkę Lei z różnymi wyzwaniami. Pierwszy skupia się na jej walce z przeciwnikami, którzy próbują zabić ją podczas jej misji dyplomatycznej. Drugi rozdział koncentruje się na emocjonalnej walce Lei, która musi stawić czoła traumatycznym wspomnieniom i swojemu strachowi, aby stać się silniejszą. Trzeci rozdział to walka z czasem, kiedy to księżniczka musi odnaleźć zaginiony statek, zanim sama zginie.

Strona wizualna

Rysunki w mandze są ładne, szczegółowe i dynamiczne. Dodają historii emocji i bez trudu przyciągają uwagę czytelnika. Postacie i sceneria są oddane w sposób bardzo wierny oryginalnej serii filmów. Dzięki nim czytelnik może poczuć się, jakby był w środku akcji ulubionej produkcji. 

Moja opinia i przemyślenia

Fabuła mangi „Leia: trzy wyzwania księżniczki" jest ciekawa i dobrze skonstruowana. Akcja rozwija się w bardzo dynamiczny sposób, co utrzymuje czytelnika w napięciu przez całą lekturę. Również jej bohaterowie są dobrze zarysowani i realistyczni co pozwala na jeszcze lepsze wczucie się w przedstawioną historię.

Warto dodać, że manga jest odpowiednia także dla młodszych czytelników. Nie zawiera scen, które mogłyby zniechęcić młodszych fanów Star Wars. Fani w każdym wieku na pewno będą cieszyć się tą opowieścią i znajdującymi się w mandze pięknych rysunków.

Podsumowanie

Podsumowując, „Leia: trzy wyzwania księżniczki" to świetna manga dla fanów Gwiezdnych Wojen. To emocjonująca opowieść o sile woli i walce z przeciwnościami losu. Z pewnością przyciągnie uwagę i zachwyci niejednego czytelnika. Tytuł jest również nie lada gratką dla miłośników japońskiej kultury popularnej. Gorąco polecam ją wszystkim fanom serii. To miła odmiana od standardowych komiksów i różnego rodzaju zarówno fabularnych, jak i animowanych seriali, których akcja rozgrywa się w uniwersum Gwiezdnych Wojen. 

 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 10 kwiecień 2023 10:33

Babel, czyli o konieczności przemocy.


O „Babel, czyli o konieczności przemocy” R.F. Kuang było bardzo głośno jeszcze przed samym wydaniem u nas książki, a to sprawą zmiany oryginalnej okładki przez wydawnictwo (moim zdaniem i oryginalne i nasze są równie ładne), ale też książka ta zbierała praktycznie same dobre opinie na zagranicznych stronach, dlatego byłam bardzo ciekawa, czy faktycznie „Babel” zasługuje na takie słowa zachwytu.

Jedynym zadaniem osieroconego pół-chińczyka Robina była nauka, a po osiągnięciu odpowiedniej wiedzy i wieku studia i praca w oksfordzkim instytucie Babel. Życie w Oksfordzie przebiega raczej spokojnie. Robin zdobywa małe grono przyjaciół, a dni wypełnione są nauką. Wszystko się jednak zmienia pewnej nocy, gdy poznaje on mężczyznę wyglądającego jak jego sobowtór. To jedno spotkanie rujnuje cały dotychczas zbudowany świat Robina. Od tej chwili nic już nie będzie takie samo.

Przyznam szczerze, że nie do końca wiem, jak ocenić tę książkę. Po tych wszystkich słowach uznania spodziewałam się czegoś, co zachwyci i zaintryguje mnie już od pierwszej strony, a tak się niestety nie stało. Początek bardzo mi się dłużył.

Z jednej strony byłam pod dużym wrażeniem tego, ile autorka musiała poświęcić czasu na porządne badania nad językiem, w tej książce bardzo dużo jest wyjaśnień pochodzenia i znaczeń niektórych słów, sporo jest o tym, jak trudno coś przetłumaczyć i czy możliwy jest idealny przekład danego dzieła. Autorka również bardzo dobrze ukazała zagadnienia związane z niewolnictwem, nierównością społeczną, kolonializmem. Te wszystkie zjawiska są przez nią bardzo mocno krytykowane (i bardzo dobrze). Jednak pomimo tego mało co się w książce działo i chociaż rzeczy związane z tłumaczeniami bardzo mnie ciekawiły, miejscami miałam ochotę pominąć stronę lub dwie. Aż do chwili jednego morderstwa. Po tym wydarzeniu akcja bardzo mocno przyspiesza. W tej połowie dzieją się rzeczy, które zapierały mi dech, niektóre sceny powodowały szok i niedowierzanie, czasami pojawiły się łzy (zwłaszcza pod koniec). I chociaż cała książka utrzymana jest raczej w ponurym nastroju, to końcówka pozostawia mały promyk nadziei. Chociaż, gdybym mogła, to zmieniłabym kilka rzeczy.

Co do samych bohaterów, to bardzo polubiłam Robina i Ramiego. I bardzo było mi ich szkoda. W swoim życiu doświadczyli wiele niesprawiedliwości, tylko dlatego, że nie urodzili się „biali”.

W książce można znaleźć kilka ilustracji Przemysława Truścińskiego. Są one bardzo klimatyczne, ale niestety zupełnie nie w moim stylu.

Podsumowując, „Babel” jest książką bardzo wartościową, porusza dużo ważnych tematów, niestety wciąż aktualnych. Pierwsza połowa jest dość nużąca (chociaż patrząc na całość, bardzo potrzebna), ale druga część wszystko wynagradza. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale myślę, że nie ostatnie. Tym bardziej że widziałam, że kolejna jej książka jest w przygotowaniu.

Dział: Książki
niedziela, 09 kwiecień 2023 19:43

Pokój na piętrze


„Usta są świetne w kłamstwie, ale oczy zwykle zdradzają prawdę”.

Książka nie przekonała w wymiarze, na jaki liczyłam. Wydawała się zupełnie oderwana od rzeczywistości, nie mogłam wczuć się w sytuację kluczowej postaci, którą bardzo trudno było mi zrozumieć. Jednak czytelnicy nieprzywiązujący wagi do realności zachowań bohaterów i zaistnienia zdarzeń, mogli podejść do powieści z większą tolerancją, a zatem bardziej satysfakcjonującą zabawą czytelniczą. „Pokój na piętrze” nie należał do wymagających przygód w klimacie thrillera, nie trzymał napięcia, lecz zawierał kilka atrakcyjnych zwrotów akcji. Gdyby autorka za szybko nie zdradzała intrygi, dłużej trzymała w niepewności, pozwalała na frapującą grę snucia przypuszczeń, byłam przekonana, że silniej bym się wciągnęła w powieść.

Dwudziestokilkuletnia Jane, zarabiająca pracą w kawiarni i wyprowadzaniem psów bogatych właścicieli, wprost nie mogła wyjść z zachwytu nad bogactwem i splendorem panującym na osiedlu Thornfield Estates. Obsesyjnie pragnęła wyrwać się z mroku skrajnej biedy i wspomnień sieroctwa, trafić do majętnego towarzystwa i luksusowej posiadłości. W moim odczuciu Rachel Hawkins przejaskrawiła pragnienia młodej dziewczyny, przez co uczyniła ją powierzchowną i sztuczną. Rozumiałam, że szlak ucieczek i kłamstw Jane, mrocznej tajemnicy kryjącej się w tle, wymagał przesterowania zarówno obrazu postaci, jak i emocji, jakie miała wywoływać, lecz zabrał jednocześnie młodzieńczą spontaniczność i urok zwykłych marzeń. Natomiast, sieć kłamstw, w których obracali się bohaterowie, została zgrabnie zaplanowana i zarzucona na odbiorcę thrillera.

Tajemnice oplatały niczym bluszcz scenariusz zdarzeń. Krok po kroku manipulacja odkrywała swoje prawdziwe oblicze, fałszywość przyjaźni wychodziła na światło dzienne, miłość wysyłała sygnały nieszczerości, a podmuch gorących uczuć nie wybierał właściwej ścieżki. Podobały mi się zamiany miejsc i znaczeń pomiędzy myśliwym a ofiarą albo kryjówką a pułapką. Autorka zręcznie odwracała kota ogonem, zniekształcała prawdę w oczach bohaterów, szachowała tradycyjnie pojętym dobrem i złem. Finalna odsłona całkowicie wymknęła się spod skrzydeł wiarygodności, włączyło się przesterowanie dopuszczanych przez realia okoliczności, wkradł się też błąd merytoryczny w aspekcie kryminalnym. Mimo uwag wysuniętych wobec książki uważam że ma szansę znaleźć szersze grono miłośników tego typu historii, którzy pozytywnie się do niej odniosą. Styl narracji przyjemny i przyjazny, sporo się działo, zamknięte drzwi skrywały zatrważające sekrety, a pokój na piętrze umykał przed ciekawskim wzrokiem.

Dział: Książki

 

 

Historia opowiedziana w komiksie „Pieśń Chwały” jest prequelem popularnej gry komputerowej „Assasin’s Creed Valhalla”. Jak jego autorzy poradzili sobie z oddaniem niepowtarzalnego klimatu komputerowego świata wikingów? 

Zarys fabuły

Komiks, autorstwa Cullena Bunn i artysty Martina Tunicy, jest opowieścią o przygodach Eivor, wikińskiej wojowniczki, która próbuje odnaleźć swoje miejsce w świecie, a jednocześnie radzić sobie ze swoim wewnętrznym konfliktem. Fabuła rozgrywa się w świecie gry "Assassin's Creed Valhalla", jednak nie jest bezpośrednią adaptacją gry, a raczej luźną opowieścią, która nawiązuje do wydarzeń z rozgrywki.

Strona wizualna

Jednym z głównych atutów komiksu jest jego piękna szata graficzna. Martin Tunica doskonale oddał w swoich rysunkach klimat i atmosferę świata wikingów. Strony komiksu pełne są szczegółów, które pomagają czytelnikowi wciągnąć się w historię. Dodatkowo świetną jakość rysunków podkreśla dobrze dobrana kolorystyka. Drobnym minusem jest jednak fakt, że komiks ma zeszytowy format, a ja przyzwyczaiłam się do tego, że wydawnictwo Egmont rozpieszcza mnie twardymi, lakierowanymi oprawami idealnymi dla wydań kolekcjonerskich. 

Moja opinia i przemyślenia

Z początku fabuła komiksu może wydawać się nieco skomplikowana dla osób, które nie grały w grę "Assassin's Creed Valhalla". Jednak wiele jej elementów jest uniwersalnych, przez co szybko można się wciągnąć i pozwolić, by pochłonęła nas przygoda. Jednym z największych minusów komiksu jest jego tempo. Niektóre sceny są zbyt szybko rozwiązywane, co sprawia, że historia nieco traci na intensywności. Ponadto, niektóre wątki pozostają nie do końca rozwiązane, co może być irytujące dla bardziej wymagających czytelników. Jednak mimo tych niedociągnięć, „Pieśń Chwały” to i tak ciekawa historia, z pewnością zainteresuje fanów gry "Assassin's Creed Valhalla”, a także miłośników historii o wikingach.  

Podsumowanie

Świetne rysunki i uniwersalna fabuła sprawiają, że warto poświęcić czas na lekturę komiksu. „Pieśń Chwały" jest z pewnością przyjemnym dodatkiem do uniwersum Assassin's Creed. W komiksie nie brakuje akcji i wątków politycznych, które wprowadzają nieco głębi do historii z gry. Całość prezentuje się należycie i moim zdaniem zasłużyła na dobrą czwórkę. Jest dobrze, choć mogłoby być ciut lepiej.  

Dział: Komiksy