marzec 28, 2024

poniedziałek, 22 wrzesień 2014 08:00

Retrowizja odc. 1 - "Podróż na księżyc" (1902)

By 
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Chciałbym powitać Was w nowym cyklu, jaki będę miał przyjemność prowadzić na serwisie Secretum.pl, czyli Retrowizja. Będzie to cotygodniowy cykl tekstów, w których opisywał będę stare, a często nawet bardzo stare, filmy z gatunku science-fiction oraz fantasy. Prawdopodobnie zdarzy się też odrobina horroru. Zauważyłem, że pojawia się tutaj masa świetnych tekstów na temat filmów „współczesnych" oraz nowości filmowych ale do staroci bardzo rzadko ktoś zagląda. Postaram się zająć tę niszę i wypełnić ją tekstami, które mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu. Co rozumiem pod pojęciem „staroć"? Oczywiście nie ma dla mnie zabarwienia pejoratywnego, a jest jedynie skrótem myślowym. Przyjmijmy jednak „operacyjnie", że za staroć, czyli film retro, będę uważał taki, który mieści się w jednym z powyższych gatunków oraz który ukazał się od początku XX wieku do końca lat 80-tych. Przy czym w miarę możliwości będę się starał nie zapuszczać w tę ostatnią dekadę, bo sądzę, że spora część czytelników „Secretum.pl" jest całkiem dobrze obeznana z filmami tamtego okresu.

Magia kina

W swoim pierwszym tekście z tego cyklu udałem się w dość daleką podróż w czasie, bo aż do korzeni kinematografii. Kiedy cywilizacja wchodziła w XX wiek niewielu ludzi było świadomych faktu, że kilka lat wcześniej wynaleziono urządzenie, które już niebawem miało zmienić postrzeganie świata rozrywki. Wszak wraz z kinematografem otworzyło się przed twórcami nowe spektrum możliwości przekazu swojej sztuki w sposób, który do tej pory wydawał się nie do pomyślenia. Wydaje mi się, że można było go definiować jedynie w kategoriach sztuki magicznej. Ludzie zaczytywali się Verne'em czy Wellsem , ale to były tylko bajeczki, historyjki, które fascynowały, może przerażały, ale niewielu traktowało je poważnie. Aż pojawił się pewien jegomość, który zwał się Georges Melies, który pokazał ludziom, że można oblec najbardziej śmiałą wizję w bardzo plastyczną formę nie przy pomocy magii, a zdobyczy techniki. Stworzył „Le Voyage dans la lune", czyli „Podróż na księżyc". I tak wraz z jednym dziełem narodził się film fabularny oraz kino fantastyczno-naukowe.

Sen wariata

podroznaksiezyc ksiezyc

Z perspektywy przeciętnego widza „Podróż na księżyc" może wydawać się piętnastominutowym pokazem groteski napędzanej wizjami po środkach psychotropowych. Chyba najpopularniejszy kadr z „La Voyage..." prezentujący księżyc z wbitym w „twarz" pociskiem rakietowym to idealny przykład dziwności całego filmu. Świadomość faktu, że ów księżyc miał twarz reżysera – Georgesa Meliesa - wcale nie pomaga tego przetrawić. Nie umiem sobie wyobrazić, jak mógł odebrać te sceny człowiek wychowany w XIX wieku. Pokusiłbym się o teorię, że prawdopodobnie nie zwrócił na to aż takiej uwagi, bo po prostu był zaskoczony dosłownie wszystkim, co dzieje się na ekranie, więc widok księżyca krwawiącego z oczodołu po uderzeniu rakiety nie był dla niego niczym specjalnym.

Każda scena w tym filmie to podróż w czasie, w którą rusza widz czy tego chce, czy nie. Nawet nie zdąży się zorientować, że właśnie został wciągnięty. Bo czego tu nie ma! Kongres astronomów, wybór śmiałków gotowych wyruszyć w tytułową podróż, budowa rakiety oraz armaty, mającej wyrzucić badaczy na księżyc, lądowanie u celu, spotkanie z kosmitami, krótkotrwała niewola, ucieczka i powrót na Ziemię w chwale. Tak można skrótowo naszkicować przebieg wydarzeń w filmie. Nie umniejszy to w żaden sposób przyjemności obcowania z nim, bo to sposób realizacji tych prostych pomysłów jest tym, co urzeka w „Podróży na księżyc".

To było dziwne. Chcę jeszcze!

podroznaksiezyc kadr

Chociaż myślę, że ten krótki film nie jest dla wszystkich, to każdy, kto interesuje się fantastyką, powinien go zobaczyć. Wszak perspektywa obejrzenia, jak rodziła się kinematografia, jest nie w kij dmuchał. Choć z moich powyższych słów może wynikać, iż jest widowisko trudne w odbiorze, to proszę się tym nie sugerować. „Podróż na księżyc" to film niesamowicie dziwny, bardzo specyficzny ale każdy miłośnik kina z pewnością obejrzy go z uśmiechem na twarzy. Bo każdy będzie miał świadomość, że ogląda dzieło, które mogło powstać tylko raz i w bardzo konkretnym okresie historii. Nie wcześniej, bo nie było takiej możliwości technicznej i nie później, bo wtedy prawdopodobnie nie byłoby już pierwsze, więc jego wpływ na kształt naszej cywilizacji nie byłby tak wielki.

To był pierwszy odcinek „Retrowizji". Na kolejne zapraszam już wkrótce!