kwiecień 19, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Jarosław Grzędowicz

piątek, 10 grudzień 2021 08:26

Pan Lodowego Ogordu. Księga II

Chociaż dopiero poznaję też świat ambitnej fantastyki, to zachwyciłam się pierwszym tomem serii Jarosława Grzędowicza. Pan Lodowego Ogrodu to już klasyka, pozycja obowiązkowa, a ja dopiero teraz zachwycam się tym światem. Po lekturze pierwszej części zagłębiłam się w drugim tomie.

Vuko to wysłannik z Ziemi, który przybywa na planetę Midgaard z misją ratunkową. Musi odnaleźć naukowców, którzy zaginęli na wyprawie badawczej. Vuko przemierza rozległe tereny obcej planety, poznaje tamtejszych mieszkańców, kultury i niebezpieczeństwa. Nie jest jednak zdany sam na siebie, ponieważ wprowadzono mu kilka modyfikacji oraz zaopatrzono w zbroję i strój, który jest bardzo nowoczesny. Misgaard wciąż atakuje dziwna i tajemnicza mgła oraz Węże. Nasz bohater robi wszystko, aby uratować ludzi, ale jednak wciąż chce wrócić na ziemię, a żeby tego dokonać, musi ocalić i własne życie.

Jak w pierwszym tomie, czytelnicy równolegle poznają historię Filara, który wyrusza w podróż, aby odkryć tajemnice.

O ile ciężko było mi się wczytać w pierwszy tom, to w tym przypadku już od pierwszych stron wpasowałam się w klimat i świat, który wykreował Jarosław Grzędowicz. Poprzednia część zakończyła się w bardzo emocjonującym momencie i przyznać muszę, że nie mogłam doczekać się lektury kolejnej części. Z zachwytem poznawałam zakamarki Misgaardu, a w tej części miałam ku temu okazję. To fascynujące, jak autor ze szczegółami dopracował miejsce akcji; tak podobne do naszego, ale i inne. Chociaż nie przepadam za motywem drogi w książkach, to tutaj mi to wcale nie przeszkadzało, a co więcej, wprowadzenie tego motywu bardzo mnie ukontentowało.

Vuko to jeden z moich ulubionych bohaterów literackich. Jest stanowczy, uparty, w większości przypadków posługuje się siłą, ale jednak jego losy mają w sobie szczyptę humoru i ironii, jakby autor chciał wprowadzić taki jasny promyk w książce. Jestem ciekawa, jak potoczą się jego dalsze losy.

Ci, którzy oczekują akcji jak w pierwszym tomie, mogą się nieco zawieść, bo jest jej zdecydowanie mniej. Dzięki temu możemy lepiej poznać świat (o czym już wspomniałam). Pod względem treści również nie mam nic do zarzucenia, bo autor jest mistrzem słowa pisanego i tworzy takie powieści, które zachwycają i nie dają o sobie zapomnieć.

Pan Lodowego Ogrodu. Księga II to powieść bardzo dobra, nawet lepsza niż pierwsza. Jeżeli autor utrzymuje taki poziom w kolejnych częściach, to ja nie mogę doczekać się lektury.

Dział: Książki
czwartek, 18 listopad 2021 17:43

Zapowiedź: Pan Lodowego Ogrodu. Księga III

Władza… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić istne piekło. Vuko Drakkainen podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: zlikwidować! Odesłać na Ziemię, lub pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.

Dział: Książki
czwartek, 12 sierpień 2021 10:09

Pan Lodowego ogrodu. Księga I

„Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza to seria, która stała się już klasykiem i punktem, który musi zaliczyć każdy fan literatury fantastycznej. Nasłuchałam się samych pozytywów o tej książce, więc gdy nadarzyła się okazja, bezzwłocznie zabrałam się za lekturę. Pragnęłam zatonąć się w ten fantastyczny, inny świat i razem z bohaterem przeżywać niesamowite przygody.
 
Przyznać muszę, że nie mogłam się od tej książki oderwać!
 
Vuko Drakkainen ma przed sobą ważne zadanie. Musi wyruszyć na obcą planetę, a jego wiedza o kulturze, historii czy zwyczajach jej mieszkańców jest znikoma. Jaki jest cel tej wizyty? Musi odnaleźć zaginionych członków ekspedycji i zabrać ich do domu. Vuko wyrusza sam, a wyprawa wzbudza w nim jednocześnie strach i ekscytacje. Nie spodziewa się, że na planecie, na której wyląduje, panuje „wojna bogów”, a z tajemniczej mgły wyłaniają się przedziwne stwory.
 
Podczas wędrówki przez nieznane sobie państwo Vuko spotka wielu wrogów, ale i pozna sprzymierzeńców. Jego misja będzie bardzo niebezpieczna i pełna pułapek, ale nasz bohater nieustępliwie wciąż prze naprzód.
 
Od pierwszych stron zatopiłam się w ten fantastyczny świat wykreowany przez Jarosława Grzędowicza. Cudowny, pełny tajemnic i nieznany. Czytelnik odkrywa go wraz z głównym bohaterem, co jest ogromnym plusem, bo powoli to pusta kartka wypełnia się obrazami, miejscami oraz… ludźmi. Planeta, na którą trafił Vuko, to gratka dla tych, którzy kochają inne, mniej znane kultury. Jarosław Grzędowicz stworzył cudowny, przerażający, dziwny, ale i tak podobny do naszego świat, że aż brakuje mi słów. Mam za sobą dopiero pierwszy tom i aż się boję, co jeszcze autor wymyślił. Co łączy tę daleką planetę z naszą? Zarówno ziemianie, jak i mieszkańcy, których poznaje Dakkainen, kochają władzę. Są jej rządni, łakną jej i uważają, że nigdy nie mają jej za mało. Doprowadza to do wielu konfliktów i sporów, a Vuko znajdzie się w samym środku tego huraganu.
 
Można powiedzieć, że sława Vuko go wyprzedza – powoli wszyscy zaczynają mówić o wędrującym przybyszu z dalekich krain, który kogoś poszukuje. Gdy myślę o bohaterze, na myśl nasuwa mi się taran, który brnie przed siebie, nie omija przeszkód, ale ja powala. Drakkainen taki jest – walczy z potworami i ludźmi. Nie boi się wejść do tajemniczych miejsc czy rozpytywać o zaginionych rodaków szemranych osób. Chociaż wiele fragmentów autor zdecydował się poprowadzić w narracji pierwszoosobowej, oddając głos Vuko, to nadal jest postacią niezwykle tajemniczą. Jednak Grzędowicz z Drakkainena nie robi na siłę bohatera. Wyraźnie zaznacza, że ten odczuwa strach, a jego zdolności walki, orientacji to zasługa małego urządzenia, które umieszczono w jego ciele.
 
Wspomniałam o bohaterze, mistrzowsko wykreowanym świecie i muszę napomknąć coś o fabule i akcji. „Pan Lodowego Ogrodu” to książka, przy której nudzić się nie będziecie, bo Jarosław Grzędowicz już od pierwszych stron rzuca nas w wir akcji. Nie oszczędza on swojego bohatera, wciąż zsyłając na niego przeszkody i problemy.
Dział: Książki
wtorek, 20 lipiec 2021 23:17

Popiół i kurz

Piekło czy Niebo? Co czeka każdego z nas zaraz po śmierci? Te pytania pojawiają się w naszym życiu nie mniej niż kilka razy, a odpowiedzi brak. Tylko raz na jakiś czas w głowie rodzi się myśl, że istnieje coś jeszcze. Miejsce, gdzie nasza dusza znajduje się w momencie śmierci. Pomiędzy gdzie zbiera się popiół i kusz, pojawiają się demony i myślokształty, a zewsząd przenika zło, które chce pożreć twoją duszę. Gdzie się znajduje? Mawiają, że pod cierniowym krzyżem, na którym rozpito mnicha, który poznał tajemnice tego świata i za nie musiał oddać ciało i duszę. Gotowi by sięgać głębiej i odnaleźć odpowiedzi?

Pomiędzy pełne jest demonów, zagubionych dusz i nagłej śmierci, a mężczyzna, którego poznasz, widzi ten świat swoimi oczami, potrafi przenikać przez cienką granicę światów, spostrzega to, co nie jest dane zwykłemu czytelnikowi. Bycie przewodnikiem musi mieć jednak cenę, która wymaga od niego poświęcenia. Czy wartego świeczki?

Popiół i kurz.

To jedna z tych opowieści, które łączą ze sobą realność i sferę bardziej duchową, mistyczną, która krąży gdzieś w naszych umysłach, ale wciąż podawana jest w wątpliwość. Sam pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny i ciekawy, a gdy dodać do tego świetne wykonanie, cóż nie można chcieć więcej. Grzędowicz umiejętnie włada słowem, tworząc niezwykle wciągający obraz dwóch światów, które łączy jeden człowiek. Mężczyzna potrafi wejrzeć poza granice, przejść do świata Pomiędzy. Jest niczym Charon, który przetransportowuje zbłąkane dusze na drugą stronę. Na co dzień wykładowca akademicki, który posiada nałogi, wady i tajemnice. Jest na wskroś realny, żywy i prawdziwy w swych niedoskonałościach. Czy to za sprawą świetnie poprowadzonej narracji, czy samej mocy słów przez niego wypowiadanych przez Popiół i kurz się po prostu płynie.

Wśród bohaterów

Postaci nie znajdzie się tu wiele, ale każda, która pojawia się na kartach powieści, zapada w pamięć. Podobnie jest z fabułą, która wciąga i zaskakuje mrokiem i klimatem, który z powodzeniem łączy w sobie fantastykę oraz kryminał i thriller. Autor świetnie włada swym piórem, tworząc nietuzinkową całość, przez którą płynie się szybko i z ogromną przyjemnością. Główny bohater stanowi podstawę całej opowieści. Sam jakby składał się z mniejszych przewinień, grzeszków i tajemnic. Jego los staje się dla nas zagadką, którą chcemy odkryć jak najszybciej. Popiół i kurz to lekkość i równowaga. Tajemnice po jednej stronie wagi, na drugiej szali zaś świetna kreacja postaci. Wciągająca fabuła i akcja, której nie da się pominąć, przejść obojętnie obok stawianych pytań.

Jarosław Grzędowicz dał czytelnikom książkę niesztampową, mieszankę stylu, w które wsiąkasz bez reszty. Popiół i kurz to intrygi, tajemnice i sploty wydarzeń, które zachęcają do sięgania głębiej nie tylko w życiorys głównego bohatera. Choć trochę obawiałam się tej historii, już kilka stron wystarczyło, by obawy wyparowały z głowy, zastąpione wartką akcją, tajemnicami, które są równie mroczne co droga do ich odkrycia oraz bohaterem, który zapadnie w pamięć na dłużej. To z pewnością nie ostatnia przygoda z twórczością autora. Skusił mnie jego lotny umysł i szerokie horyzonty tworzące niezachwianą całość, której wciąż chce się więcej.

Dział: Książki

Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów.

Midgaard. Planeta, gdzie nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodują okrucieństwo kwitnące w mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła swoim koszmarom. I zostaje zupełnie sam…

Dział: Książki
piątek, 26 luty 2021 06:05

Wypychacz zwierząt

Pisanie dobrych opowiadań to sztuka, która nie zawsze się udaje. Zdarza się, że pisarz mający na koncie rewelacyjne powieści, w krótkiej formie jakoś nieszczególnie potrafi się odnaleźć. Na szczęście Jarosław Grzędowicz nie ma tego problemu. Jego teksty, niezależnie od objętości, dają do myślenia i potrafią trafić czytelnika prosto między oczy. 

Wypychacz zwierząt ukazał się po raz pierwszy trzynaście lat temu, a pod koniec stycznia bieżącego roku na księgarnianych półkach pojawiło się jego kolejne wznowienie (i to opatrzone rewelacyjną, mocno niepokojącą okładką).  

Zbiór składa się z trzynastu opowiadań oraz posłowia, w którym autor przybliża pokrótce okoliczności powstania poszczególnych tekstów. Pochodzą one z różnych okresów jego twórczości, niektóre dzieli dobrych kilka lat. Są wśród nich zarówno krótkie, kilkustronicowe opowiadania, jak i rozbudowane historie liczące po kilkadziesiąt stron. Różnią się tematyką i klimatem, są wśród nich mroczne opowieści rodem z horroru, science fiction oraz alternatywne rzeczywistości i historie. Znalazły się tu również lżejsze teksty, w tym podnoszące na duchu opowiadanie bożonarodzeniowe. Jednym słowem, każdy znajdzie coś dla siebie. 

Z krótkich tekstów najbardziej zapadły mi w pamięci: Pocałunek Loisetty, Obrona konieczna, Farewell Blues, Weneckie zapusty oraz tytułowy Wypychacz zwierząt. Jest wśród nich historia pewnego kata, który przemierza rewolucyjną Francję w towarzystwie swej towarzyszki Loisetty, łaknącej krwi i wiecznie głodnej. Jest także wizja przyszłości, gdy na Ziemi pojawiają się przybysze z kosmosu, aby uratować ludzi przed zagładą. Tylko czy na pewno można im ufać? Jest tu także historia paczki przyjaciół, którzy nie mogą ścierpieć niesprawiedliwego prawa, stawiającego wyżej złodzieja i napastnika nad jego ofiarę oraz opowieść o pokucie i karze, która może dosięgnąć człowieka w najmniej spodziewanej chwili. 

Spośród tych dłuższych tekstów na uwagę zasługują przede wszystkim Buran wieje z tamtej strony oraz Wilcza zamieć. Akcja pierwszego toczy się na Syberii, gdzie podczas śnieżycy spotyka się nieoczekiwanie dwóch mężczyzn. Zdają się pochodzić z zupełnie różnych światów, pamiętają też całkiem inne wersje historii XX wieku. Która z nich jest prawdziwa? Drugie opowiadanie to z kolei opowieść z czasów II Wojny Światowej. Niemiecki okręt podwodny otrzymuje zagadkową misję do wypełnienia. Pozornie szaloną, ale czy na pewno? Kim są pasażerowie, którzy pojawiają się na pokładzie i co zawierają potężne skrzynie, które mają ze sobą? Czasem może lepiej nie wiedzieć... 

Mówiąc krótko, zbiór jest zaskakująco wyrównany, właściwie nie ma w nim słabych tekstów, co jest swego rodzaju ewenementem. Całość czyta się doskonale. Fani fantastyki z pewnością nie będą rozczarowani. 

Dział: Książki
piątek, 23 październik 2020 01:20

Gladiatorzy, antologia tekstów - zapowiedź

Antologia tekstów „Gladiatorzy”, ukaże się 13 listopada nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. To kolejne wyjście naprzeciw tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z pisaniem. Debiutanci pojawią się obok Mistrzów Polskiej Fantastyki. Teksty zostały wybrane spośród setek zgłoszeń. W tej antologii nic nie znalazło się przypadkiem. Morituri te salutant!

Dział: Patronaty
poniedziałek, 06 maj 2019 08:59

Bakly. Szukając Śmierci t.1

Miroslav Žamboch

to jeden z najpopularniejszych i najbardziej pracowitych czeskich pisarzy fantasy i s-f.
Jego powieści są w Czechach wydawane od ponad 15 lat, dotychczas wydał kilkanaście powieści i zbiorów opowiadań, które zagwarantowały mu renomę porównywalną z tą, jaką w Polsce cieszy się Jarosław Grzędowicz, Andrzej Ziemiański, Jacek Piekara czy Andrzej Sapkowski.

Dział: Patronaty
niedziela, 03 marzec 2019 20:05

Warszawskie Targi Fantastyki

Drogi Fantastyczny Uczestniku!

Na powitanie wiosny, już po raz piąty, zapraszamy na #NajbardziejFantastyczneTargi w Polsce.

Czule nazywana WuTeeFami impreza odbędzie się w samym centrum Warszawy przy ul. Brackiej 25 w Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy.

Dział: Wydarzenia
czwartek, 19 lipiec 2018 06:36

Powiększ Pan Lodowego Ogrodu t.4 cz.1, 2

Pożegnania z cyklami bywają smutne – szczególnie, jeśli świat w nich przedstawiony ogromnie przypadł nam do gustu, a z jego bohaterami nawiązaliśmy szczególną więź. Jednocześnie nie mogłam doczekać się przeczytania uwieńczenia „Pana Lodowego Ogrodu” i nie chciałam tego zrobić. Nie chciałam się żegnać z mrocznym Midgaardem, chciałam, aby historia trwała. Jednakże – jak to już w życiu często bywa – ciekawość zwyciężyła. I choć smutno mi, że już nic dalej nie ma, tak mogę szczerze odpowiedzieć, że zakończenie tomu IV mnie usatysfakcjonowało.

Podobnie jak w tomie trzecim, tak i tutaj mnóstwo się dzieje, a wydarzenia są na bieżąco kontynuowane. Akcja jest niesamowicie dynamiczna, roi się tutaj od zaskakujących zwrotów akcji, a wszystkie wątki z poprzednich tomów łączą się w jedną, spójną całość. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zaskoczyło, jak bardzo autor przemyślał uwieńczenie tej serii. Już wcześniej zaskakiwał mnie swoistą pomysłowością i niebanalną wyobraźnią, ale... tu wszystko ma sens. Absolutnie nie mam się do czego przypomnieć, rozwiązania są znakomite, może poza ostateczną bitwą, która zdała mi się nieco zbyt mało epicka, wręcz brutalnie uproszczona. Ale może się mylę? Może nie wszystkie finałowe walki muszą być wielkim „BUM”?

„Na Ziemi ta scena byłaby po prostu groteskowa. Tam nikt nikomu nie wierzy ot tak, nikt nie dotrzymuje słowa i nikt nie spełnia obietnic danych bez świadków, prawników, papierów, dowodów, nagrań i pisemnych gwarancji, a i to tylko czasem. Tu jednak jest tylko nas dwóch, słowo i uścisk dłoni. To świat, w którym reputacja człowieka zależy od jego uczciwości i jest cenniejsza od gór złota. Tu nie ma większej gwarancji niż słowo. I jakoś tak nie wydaje się to aż tak bardzo śmieszne.”

„Pan Lodowego Ogrodu” jest fenomenem nie tylko przez wzgląd na znakomicie fantastyczną przygodę, cudownie-psychodeliczny wręcz Midgaard, bajecznie wykreowane postaci, ale... kunszt pisarski Grzędowicza i jego niebanalne spojrzenie na „przyziemne sprawy”. Pod otoczką mrocznej fantastyki i ciętego humoru ukazuje przywary ludzkie, a nawet sytuacje obecne w prawdziwym świecie, w Polsce. Bardzo podobał mi się sposób, jak przemyca to wszystko do świata „Pana Lodowego Ogrodu”, jak wspaniale to się wszystko tu zgrywa. Naturalnie, to wszystko fikcja, ale nigdy żaden cykl fantastyczny nie dał mi tak dużo do myślenia. Żaden nie zaoferował mi tak wiele refleksji i żaden nie wrzucił mojej wyobraźni na tak wzburzone morze...
„Pan Lodowego Ogrodu IV” jest dla mnie zakończeniem historii Vuko i Filara jedynie na papierze. W mojej wyobraźni ich historia wciąż się toczy, chętnie wracam myślami do Midgaardu. Nietuzinkowy Vuko i jego dystans do siebie pozostanie ze mną do końca życia – wciąż jestem zakochana w nim bez pamięci. I mam cichą nadzieję, że Grzędowicz jeszcze powróci do Lodowego Ogrodu. Może zlituje się nad fanami i stworzy kilka dodatkowych opowiadań z pobocznymi bohaterami? Jedno jest pewne – każdy entuzjasta fantastyki rozkocha się bez pamięci w tej serii.

Dział: Książki