kwiecień 19, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Initium

Według legendy wiele stuleci temu czwórka przyjaciół została wygnana z rodzinnej wioski, gdyż ludzie lękali się ich czarów. Rozeszli się w cztery strony świata, ale zadziwiającym zbiegiem okoliczności i tak wszyscy dotarli w to samo miejsce – do czarciego kamienia.

Dział: Książki
czwartek, 10 grudzień 2020 13:32

Zbrodnia po polsku

„Zbrodni po polsku” to kolejna komedia kryminalna Aleksandry Rumin.
 
Na mieszkańców Warszawy pada blady strach, ponieważ na ulicach zaczyna grasować morderca, ale nie taki zwykły tylko „Prawdziwy Polak”. Szczególnie zagrożone powinny czuć się młode kobiety. Na szczęście jego tropem podąża specjalnie do tego celu stworzona grupa, na której czele staje sławny, ale trochę zmęczony życiem komisarz Jan Polak. Ma on do pomocy wyszkolonego za granicą profilera, rzeszę ekspertów z różnych dziedzin, wschodzącą gwiazdę prokuratury, różnych ministrów, a nawet hierarchów kościelnych. Niestety nawet z taką pomocą, śledztwo stoi w miejscu. Na domiar złego prasa dowiaduje się o makabrycznych szczegółach z miejsca zbrodni i wybucha medialna afera. Czy śmietance polskiej policji uda się złapać przestępcę, zanim dojdzie do kolejnego zabójstwa?
 
Kolejna książka Rumin, nie odbiega w żaden sposób od jej poprzednich powieści. Autorka po mistrzowsku wytyka i uwypukla wszystkie wady społeczeństwa. W „Zbrodni po polsku” mamy do czynienia z nieudolnością polskiej policji, pazernością ludzi, skorumpowanymi politykami, a nawet z wątpliwym, jak co dla niektórych gustem muzycznym Polaków. Chociaż opisywane są drastyczne wydarzenia, podczas czytania uśmiech nie schodzi z twarzy, a to za sprawą absurdalnych sytuacji. Śmieszy to, tym bardziej że część z nich jest prawdziwa. Chociaż wiadomo, trochę jednak te sytuacje, są przerysowane.
 
Autorka ma bardzo fajny styl. W książce nie zabraknie ciętych ripost i śmiesznych dialogów. Każdy z bohaterów jest przerysowany, większość policjantów jest ciapowata. Czytając książkę, zastanawiałam się jak ktoś taki, mógł znaleźć się w policji. Niektórzy bohaterowie jak np. komisarz Polak, Foryś czy Kędziora, zdobyli moją sympatię, nie polubiłam natomiast ex żony Polaka, w sumie, jest to postać, która została wymyślona, po to, żeby jej nie lubić.
 
Co do samego rozwiązania zagadki, kto był mordercą, do samego końca nie miałam pomysłu, kto to mógł być, ale chyba nikt nie ma szansy wpaść na tak absurdalny pomysł.  
 
Podsumowując, książkę oceniam dobrze. Początek trochę mi się dłużył, ale później wkręciłam się w fabułę. Jeśli, ktoś szuka czegoś, żeby na chwilę się odprężyć i trochę pośmiać, to ta książka jest dla niego.
Dział: Książki
czwartek, 29 październik 2020 13:52

Polowanie

Kadrian wraca do Bermeld jako znienawidzona Wstęga. Znienawidzona głównie przez to, co mieszkańcom wioski mówi stara Elkra, podobno słysząca głosy, stojąca na straży Rygoru. Ma swoją misję, postanawia też zapolować na bestię i odebrać jej dziecko, które porwała.

Okładka piękna. Opis też niczego sobie. A w środku… jeszcze więcej opisów. Opisów, które może i wnoszą dużo, bo kreują świat, ale w środku akcji są zwyczajnie uciążliwe. Inna sprawa, że autor ma tendencję do powtórzeń. Ja rozumiem, że Kadrian jest cudowny i przedstawia sobą wszelkie cnoty, jest ucieleśnieniem rycerza bez skazy, ale jednak z dodatkowym rysem ludzkim, bo daje się ponosić emocjom i robić rzeczy, z których jego bóg nie byłby zadowolony. Ja to wszystko rozumiem, bo uwielbiam go od pierwszej strony, a nawet okładki. Jednak Issera mogłaby czasem zrobić coś innego, niż wpadać w trans na jego widok - nie wiem, rozmarzyć się, zamyślić… To tylko jeden przykład z wielu takich przyklejonych, wciąż używanych określeń do konkretnej osoby. Niestety jest ich więcej i w połączeniu z długaśnymi opisami niszczą klimat książki. Początkowo tak bardzo mnie to nużyło, że miałam ochotę rzucić książką. Na szczęście „Polowanie” to też dziwna przyjaźń Kadriana z Zankeldem, która dużo ratuje, ma ogromny potencjał i jest zdecydowanym hitem tej książki. Trafia do mnie cięty humor, trafia do mnie zderzenie charakterów. Podobała mi się też retrospekcja, która, choć wklejona w dość wartką akcję, wiele wyjaśnia. To z niej dowiadujemy się, kto był kim, gdzie i dlaczego się znalazł, a dodatkowo dostajemy kolejną dozę pytań.

Właśnie, pytania. Sporo ich od samego początku, ale... nic się nie wyjaśnia. No, może prawie nic. Pojawiają się nowe kwestie. Nie wiem, czy autor zaplanował dalsze części, oby mniej obfite w opisy, czy po prostu pozapominał o otwartych wątkach, ale koniec przynosi rozczarowanie. Można sobie co prawda dopowiedzieć parę kwestii, ale to nie są proste domysły.

Nie wiem, czy polecić tę książkę. Jest to na pewno niezła powieść pod względem tematu, choć można jej zarzucić, że oklepana, bo wielka wojna, rozłam i tak dalej. Jednak mierzenie się z przeszłością, stawianie jej czoła i przezwyciężanie tego, co ktoś bohaterom narzucił jest dobrze napisane i to się czyta z przyjemnością. Bohaterowie pod względem psychologicznym też są nieźle przedstawieni, bo nie ma nikogo kryształowo dobrego i demonicznie złego. Kadrian ma napady litości, czy też miłosierdzia, choć dobry łowca przygód nazwałby to głupotą, Zankeld opuszcza czasem maskę okrutnika. Jednak te opisy mogą zniechęcić. Wybór pozostawiam Wam. Ja, choć ciekawość mnie zżera i zastanawiam się po co Kadrian wrócił i co się stanie z bestią i wiele innych jeszcze, nie wiem, czy przeczytam dalszą część, jak taka będzie.

Dział: Książki
poniedziałek, 21 wrzesień 2020 00:00

Premiera: Polowanie

Bermeld – zapomniana wioska pośród bagien, odgrodzona od reszty świata. Jego dawni mieszkańcy wierzyli w tajemniczych Czterech Bogów. Wiara ta pomagała im żyć i przezwyciężać strach przed rdzennymi mieszkańcami owego bagniska – rasą przerażających olbrzymów, oraz pradawnym smokiem. 

Dział: Książki
piątek, 17 lipiec 2020 10:03

Zaginiona

To była kłótnia jakich wiele wśród par- zły humor, o kilka słów za dużo. Krzysiek wyszedł z ich wspólnego mieszkania, kupił alkohol i w samotności zabijał przykre słowa partnerki. Gdy rano wciąż go nie było, Agnieszka trochę się o niego martwiła, ale wiedziała, że wróci gdy ochłonie. Sama postanowiła wybrać się na spacer do lasu. Nie wiedziała, że to niebudzące w niej strachu miejsce będzie jednym z ostatnich, jakie zobaczy.

Gdy wrócił do domu, po ukochanej nie było ani śladu; z każdą kolejną godziną jego niepokój narastał, lecz policja zaleciła mu wstrzymanie się ze składaniem zawiadomienia o zaginięciu Agnieszki. Świadkiem kolejnej już rozmowy Krzyśka z funkcjonariuszami był komisarz Tomasz Świderski, zesłany do tej małej miejscowości za grzechy przeszłości. I choć na codzienność Świderskiego składa się już tylko alkohol, to coś w tej sprawie go przyciąga. Widzi w niej szansę nie tylko na uratowanie zaginionej dziewczyny, ale i samego siebie.

Oczekiwania wobec nowej książki pana Piotra Kościelnego miałam bardzo wygórowane, a to przez bardzo pozytywnie przyjętego Zwierza. Choć sama nie miałam okazji go przeczytać, to wielu spośród Was, czytelników, oceniło ową pozycję bardzo wysoko. Stąd też moja narastająca ciekawość- czyżbyśmy mieli kolejnego polskiego autora, który potwierdza frazę "dobre, bo polskie"? Niestety, pierwsze spotkanie z twórczością naszego polskiego pisarza przyniosło mi jedynie rozczarowanie.

Właściwie Tomaszowi jest wszystko jedno, w jakim miejscu się znajduje- byle był tam stały dostęp do alkoholu. Po nieprzyjemnej sytuacji z przeszłości z byłą już żoną wszystko jest mu obojętne. Na posterunku, gdzie obecnie pracuje, współpracownicy przymykają oko na bijący od niego smród przetrawionej wódki, podrzucając mu wyłącznie najprostsze sprawy. Mają go tam tylko "przezimować" do emerytury. Dopiero przestraszony głos Krzysztofa wyrywa komisarza Świderskiego ze stuporu. Nie wie czemu, ale pragnie mu pomóc. Widzi światełko w tunelu dla samego siebie, gdzieś w głębi Tomasz wierzy, że jeszcze nie jest stracony. A odnalezienie Agnieszki może tylko przyśpieszyć jego "kurację". 

Już po kilku pierwszych stronach czułam, że ta książka będzie dla mnie wyzwaniem. Najpierw rzucają się w oczy liczne powtórzenia danego słowa- w jednym akapicie można ich naliczyć kilka, a tego nie lubię. Język polski jest tak solidnie rozbudowany, że bez problemu można znaleźć liczne wyrazy bliskoznaczne, a jeżeli zawodzi nas pamięć to istnieją jeszcze wszelkiego rodzaju słowniki. Drugą rzeczą jest pióro autora samo w sobie. Zdania niby tworzyły spójną całość pod względem stylistycznym, lecz nie miały w sobie mocy przyciągania uwagi odbiorcy. Moje myśli podczas lektury pływały sobie luzem, choć starałam się skupić na opowieści maksimum uwagi. 

Również stworzeni przez autora bohaterowie mnie zawiedli. Dialogi między nimi były suche, sztywne. Zero jakichkolwiek emocji. To, co powinno w nas poruszyć czułą strunę zupełnie nie działało. Nawet opisy przeżyć Krzyśka z aresztu były takie... wyzute z emocji. Nie współczułam mu, gdyż zwyczajnie nie mogłam wczuć się w jego sytuację, mimo że przeszedł za dużo. Najgorszy typ postaci- ani dobrzy, ani źli, tylko... nijacy. Tacy, o których zapomina się zaraz po zamknięciu książki. Sam komisarz Świderski był zastanawiający- niby jakoś nie kochał zbyt mocno swojej żony, niby nie przeżywał szczególnie jej zdrad (miały chyba wyłączny wpływ na jego ego), kariera też go jakoś szczególnie nie zajmowała, lecz wzorem literackich mężczyzn cierpiących zalewał smutki alkoholem. No dobrze, tylko jakie smutki? Powody miał, ale czy gdziekolwiek dał czytelnikowi sygnał, że to o to chodzi? Bardziej wyglądało na to, że po prostu picie stało się dla niego nowym sportem wyczynowym, w którym bierze udział, bo zwyczajnie może.

Zabrakło mi też dokładniejszego portretu psychologicznego samego sprawcy. Owszem, wiemy z jakiego powodu kieruje swoją uwagę na kobiety, lecz jego wątek jest potraktowany bardzo po macoszemu. A przecież lubimy zgłębiać skrzywioną psychikę czarnych charakterów. Do tej pory zastanawia mnie jedno- czy miny mogą być głośne? 

Zaginiona miała w sobie jakiś procent potencjału- jeżeli nie na oryginalną historię, to chociaż na wciskającą w fotel. Niestety, wszystkie najważniejsze elementy dobrego, mocnego thrillera tutaj zostały niewykorzystane. A szkoda, bo mogło być ciekawie. Chyba po raz pierwszy od dawna jakaś pozycja stała się dla mnie tak dużym rozczarowaniem. 

Dział: Książki
piątek, 26 czerwiec 2020 23:13

Kulawy szermierz

Wiedziony ostatnimi moimi doświadczeniami z debiutującymi autorami, trochę nieufnie podchodziłem do książki Tomasza Matery. Okładka jednak tak bardzo kusiła moje oko, że nie potrafiłem się oprzeć sprawdzeniu, jak wypada pod względem treści. Niewiele myśląc, zabrałem się do czytania.

Fabuła jest dość prosta. Kaleki szermierz Uther Mac Flann próbuje pomścić swoje krzywdy na znienawidzonym Skowronku i odzyskać pozycję u boku generał Victorii Dauberg. Zanim jednak dojdzie do tego, dostaje zlecenie eskortowania tajemniczej czarodziejki i małego dziecka do świątyni. Niespodziewanie krótka podróż ma ogromne skutki dla Uthera i przewraca jego życie do góry nogami. W tym samym czasie dyplomatka Amber wyrusza na poszukiwania zaginionej siostry, którą była nasza wyżej wymieniona czarodziejka. Niestety znajduje jedynie jej grób i ślady, które wiodą je w kierunku naszego szermierza. Tymczasem w Mieście Wież jego niezłomny obrońca, Koriolan przygotowuje się do kolejnego obrażenia miasta przez Gebryjczyków, którzy podnieśli bunt na zachodzie i wkrótce staną u bram Oryksu. Losy naszych trzech bohaterów połączy wojenna zawierucha i już na zawsze zmieni ich życie.

Głównym bohaterem jest zdecydowanie kaleki Uther i tutaj ogromne brawa dla autora za wykreowanie postaci. Przede wszystkim sam pomysł, by głównego bohatera zrobić osobą niepełnosprawną, jest godzien podziwu. Nie oszukujmy się, w powieściach fantasy ciężko jest się utożsamiać z bohaterami. Nigdy nie będziemy silni jak Conan Cymeryjczyk, czy zwinni jak Gertalt. Ten sam problem swojego czasu dotykał komiksy takie jak Batman, Czarna Pantera itp. O pieniądzach Bruce Wayne'a mogą myśleć bardzo nieliczni na świecie. I wtedy olśnieniem stał się Spiderman, który był zwykłym licealistą, mającym zwykłe nastoletnie problemy. To samo robi Tomasz Matera. Jego bohater mimo swojego kalectwa jest nadal jednym z najlepszych w swoim fachu, wynika to z jego siły ducha i determinacji. Charakteru dodaje jego postaci niezłomny upór, który sprawia, że podejmie on naprawdę zaskakujące decyzje. Z takim bohaterem może utożsamić się właściwie każdy. Czy to osoba niepełnosprawna, czy w pełni zdrowa osoba mająca problemy z wiarą w siebie.
Powiem szczerze, że Uther mimo swoich niekiedy kontrowersyjnych decyzji wbił się z impetem w wielką trójcę moich ulubionych bohaterów.

Co ciekawe reszta bohaterów jest napisana równie dobrze i interesująco. Obie siostry - to znaczy nasza tajemnicza czarodziejka oraz Amber są bardzo dobrze skrojone. Każda z nich ma inny temperament, charakter, pogląd na świat i każdą z nich lubimy za coś kompletnie innego. Nawet wspominany wyżej Skowronek, jako przeciwnik Uthera jest postacią bardzo ciekawą.

Świat stworzony przez Tomasza Materę jest interesujący i wciągający. W książce dostajemy dobrze rozrysowaną mapę wraz z autorskimi nazwami miast i krain. Nie jest to może zrobione z taką perfekcją jak Śródziemie władcy Pierścieni – jednak na tyle sprawnie, aby wciągnęło nas od początku do końca.

Podsumowując Kulawy szermierz to najlepszy debiut, jaki miałem okazję czytać w tym roku. Czytając opowieść o Kulawym Szermierzu, nie czujemy, że przyszło nam czytać prozę autora debiutującego, a wręcz przeciwnie. Okładka i mapa w środku przyciągają nas, ale są wprost proporcjonalne do treści. Polecam całym sercem każdemu i czekam na kontynuację.

Dział: Książki

Anne Bishop, bestsellerowa autorka „New York Timesa”, powraca w drugiej części fenomenalnej trylogii Tir Alainn, zabierając nas w pełną ekscytujących przygód podróż po swoim świecie. Światło i cienie to perełka wśród opowieści gatunku fantasy, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, osnuta mgiełką romansu i pełnej oddania miłości…

Dział: Książki
niedziela, 22 marzec 2020 07:50

Nie wywołuj wilka z lasu

Kilka miesięcy temu na polską scenę fantastyki młodzieżowej wkroczyła Karina Bonowicz z obiecującym pierwszym tomem serii Gdzie diabeł mówi dobranocPowieść, okraszona mrocznymi tajemnicami i bogato czerpiąca z mitologii słowiańskiej, rozbudziła wyobraźnię i ciekawość, zwłaszcza że zakończenie pozostawiło więcej niedomówień niż rozwiązań. Teraz możemy się przekonać, jak autorka dalej poprowadziła losy obdarzonych nadnaturalnymi mocami nastolatków z Czarcisławia. 

Nie wywołuj wilka z lasu stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń przedstawionych w poprzednim tomie, dlatego po jej lekturę należy sięgnąć dopiero, gdy przeczytacie już Księżyc jest pierwszym umarłym. Z tego samego powodu warto czytać je w krótkim odstępie czasu, zanim poszczególne informacje i wątki wywietrzeją nam z głowy. 

Gwoli przypomnienia i wprowadzenia. Główną bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Alicja, która po śmierci rodziców przeprowadza się z Warszawy do niewielkiej miejscowości, wspomnianego już Czarcisławia. Na miejscu poznaje legendę o pakcie z diabłem, jaką mieli zawarli założyciele miasteczka, obdarzeni nadnaturalnymi mocami. Jak się okazuje, opowieść ta ma w sobie coś więcej niż tylko ziarno prawdy, a sama Alicja wywodzi się w bezpośredniej linii od jednej z założycielek i odkrywa w sobie rosnące w siłę magiczne zdolności. Dziewczyna dowiaduje się też, że już musi wziąć udział w niepokojącym rytuale. 

[Poniższy akapit zawiera spoilery do pierwszego tomu, jeśli jeszcze go nie czytaliście, biegnijcie od razu do kolejnego akapitu.] 

Zbliża się termin rytuału, dlatego Alicja i Nikodem, związani przysięgą, nie ustają w próbach odnalezienia naczynia, bez którego nie będzie można go przeprowadzić. Ich poszukiwania przerywają kolejne morderstwa, do których dochodzi w Czarcisławiu, a w które zdaje się być wplątany chłopak. Jednocześnie wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości, nie wszyscy też okazują się być tymi, za których uważali ich zarówno czytelnicy, jak i bohaterowie. 

Mam z tą książką pewien problem. Z jednej strony, podoba mi się stworzony przez autorkę świat i otaczająca opisywane wydarzenia mroczna mgiełka tajemnic i czarów. Akcja pędzi do przodu, nie można narzekać na jej przestoje. Kolejne elementy układanki wskakują na miejsce i dowiadujemy się coraz więcej na temat samych bohaterów, jak i ich historii, ale w tym samym czasie zmienia się perspektywa i to co braliśmy za obraz całości okazuje się jedynie niewielkim jej fragmentem. Autorka zręcznie lawiruje między prawdą a niedopowiedzeniem, podkręca fabułę dorzucając kolejne smaczki. Dzieje się, oj dzieje.  

Z drugiej strony, główna bohaterka staje się jeszcze bardziej męcząca niż w pierwszym tomie. Nie powiem, jest jak najbardziej wiarygodną nastolatką, która po ciężkich przejściach, z burzą hormonów i kolejnymi rewelacjami spadającymi jej na głowę, stara się wyjść na prostą. Potrafi być jednak przy tym tak głupiutka, tak mało domyślna, że czasem pozostaje pokręcić głową i odłożyć na pewien czas książkę na półkę. Nie na długo, bo fabuła wciąga, ale od Alicji trzeba czasem zwyczajnie odpocząć. A może po prostu nie nadaję z nią na tych samych falach, bo jestem dwa razy starsza – do rówieśników zachowanie bohaterki prawdopodobnie lepiej przemówi. 

Druga kwestia, która uwiera, może wydawać się kosmetyczna, ale drażniła mnie bardziej niż zachowanie Alicji. Już od pierwszych stron można odnieść wrażenie, że bohaterowie nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać - oni non stop na siebie “ryczą”, “syczą przez zaciśnięte zęby” i generalnie buzuje w nich złość i agresja. Nawet w sytuacjach zupełnie do tego nie adekwatnych, jak choćby w scenie, gdy nastolatka siada sobie na szafce “ryczy”, by z niej zeszła, jakby nie mogła po prostu “zwrócić uwagi”, czy po ludzku “powiedzieć”. Nadmiar ryku trąbił mi w uszach jeszcze długo po skończeniu lektury. 

Nie wywołuj wilka z lasu to dobra kontynuacja całkiem przyzwoitego cyklu fantastycznego dla młodzieży. Znajdziecie w niej mroczne tajemnice, barwną, dynamiczną akcję oraz kiełkującą historię miłosną, której daleko jednak do romantycznych porywów i czułego patrzenia sobie w oczka. Jednym słowem, nastoletnim fanom fantastyki szczerze polecam. 

Dział: Książki
wtorek, 25 luty 2020 15:48

Konkurs: Nie wywołuj wilka z lasu

Pięcioro przeklętych i tylko jedna zasada: jesteś z diabłem albo przeciwko niemu. 

Dział: Zakończone

Czwarty tom barwnej sagi fantasy o owianym legendą mocarstwie Askiru trzyma w napięciu i odsłania coraz więcej tajemnic dawnego królestwa, nie oszczędzając przy tym bohaterów.

Dział: Książki