kwiecień 19, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Fantastyka

wtorek, 29 marzec 2022 19:35

Wybawcy gwiazd

Po rewelacyjnej pierwszej części, bez zastanowienia sięgnęłam po drugi tom dylogii autorstwa Hafsah Faizal. To wspaniała opowieść, pełna akcji, magii niebezpieczeństw i miłości, chociaż ta delikatnie przebija się na pierwszy plan, ale nie na tym skupia się cała akcja.

Naszym bohaterom udało się uciec z wyspy Sharr. Zabrali Dżarłat i serca sióstr, które są kluczem do pokonania Lwa i przywrócenia magii w minaretach. Jednak nie obeszło się bez strat – zginął Benjamin, a zły demon uprowadził ich przyjaciela i towarzysza podróży, Altaira. Chociaż plany bohaterowie mają wielkie, to stoją w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa, a sojuszników nie mają wielu. Przed wyzwaniem stoją także Nair i Zafira. Mężczyzna musi zapanować nad krążącą w jego żyłach magią oraz nauczyć się, jak skierować ją przeciwko Nocnemu Lwu. Zafira, która „opiekuje się” Dżarłatem, musi stawić czoła mroku, który na nią napływa.

Czy bohaterom uda się odnaleźć światło?

Gdybym miała podsumować tę powieść jednym słowem, byłoby to: wow! Po zakończonej lekturze nie mogłam się pozbierać, musiałam przemyśleć całą akcję, wydarzenia, których byłam świadkiem, ale nadal trudno mi zebrać wszystkie myśli i odczucia. Akcja „Wybawców gwiazd” rozpoczyna się zaraz po końcowych wydarzeń z poprzedniej części – „Łowców płomienia". Jako że mogłam te powieści czytać jedna po drugiej, to byłam na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami, wiedziałam, kto jest kim oraz z czym zmaga się zumra. Warto przed przystąpieniem do lektury drugiego tomu, przypomnieć sobie wydarzenia z pierwszego, ponieważ niektórym może być trudno wbić się w świat wykreowany przez autorkę. Hafsah Faizal garściami czerpię inspiracje z kultury arabskiej, mitologii i legend. To odmienna nam kultura, niezwykle ciekawa, ale może sprawić niektórym trudność, tak samo, jak ogrom obco brzmiących słów. Piszę o tym, aby tylko zaznaczyć, że warto być na biężąco, bo warto dać tej dylogii szansę.

Hafsah Faizal atakuje nas emocjami. Chociaż „Wybawcy gwiazd” to dość spora książka, to gdy tylko zagłębicie się w ten świat, zapomnicie o rzeczywistości. Chociaż niejednokrotnie spotkałam się z opiniami, że wątek miłosny jest ciekawy, to większą uwagę zwracałam na wydarzenia, które są mocą napędową całej powieści. Obserwowałam bohaterów, zmiany, jakie w nich zachodzą. Zafirę polubiłam od pierwszych stron, ale w tej części jej postać została poprowadzona tak, że aż brak mi słów. Byłam pod wielkim wrażeniem, gdy czytałam o jej zmaganiach z Dżarłatem. Wielkie brawa należą się autorce również za Nasira, który wiele przeszedł i doświadczył. Oprócz rozdziałów z perspektywy tej dwójki możemy również obserwować świat oczami Altaira, mojej ulubionej postaci.

Czy są w tej książce minusy? Nie, według mnie jest perfekcyjna. Począwszy od świata, przez bohaterów i akcję. To opowieść pełna mroku, ciężka, niczym arabskie perfumy i przyprawy, jednak zachwycającą od pierwszej do ostatniej strony. Nocny Lew, główny antagonista, jest rewelacyjnie napisany i staje na szczycie listy moich ulubionych mrocznych postaci. Zaznaczyć muszę, że w „Wybawcach gwiazd” nie ma jednoznacznie dobrych i złych. Każdy skrywa w sobie jakiś mrok.

Dział: Książki
czwartek, 24 marzec 2022 22:52

Pan Kamienia Wschodu

Każdego dnia podejmujemy tysiące decyzji. Nie każda okazuje się słuszna i pozostawia po sobie nie tylko niesmak, a także ogrom konsekwencji. Pozostaje się tylko z nimi zmierzyć i przetrwać wszelkie problemy. Tylko jak tego dokonać, gdy ich rozmiar przerósł nasze najśmielsze plany i wyliczenia. Aline czuje ten ciężar. Kilka błędnych kroków i nagle z córki władcy Królestwa Żeglarzy stała się zdrajcą i wrogiem państwa. Musi zawalczyć o dobre imię i przede wszystkim znaleźć bezpieczne miejsce. Północ wydaje się najlepszym rozwiązaniem, a podróż w nieznane jedyną opcją. Czy ktoś będzie w stanie ją zatrzymać i pomóc w tej wyprawie?

Pan Kamienia Wschodu

Uwielbiam powracać do historii, w których urzekła mnie fabuła, a kreacja postaci zauroczyła na tyle, że wciąż powracam myślami do bohaterów i dylematów, z jakimi przyszło im się mierzyć. Pierwszy tom skończył się suspensem i nie mogłam doczekać się rozwoju każdego otwartego wątku. Aline po swoich wyborach nie ma łatwo. Komplikuje się wszystko, co może, a ona musi znaleźć siłę, by poradzić sobie z tym, co przed nią. Lekkość pióra i spójność wydarzeń sprawiają, że Pan Kamienia Wschodu czyta się sam. Ciekawa fabuła nie pozwala na odłożenie powieści choćby na moment, a dynamika wciąga bez reszty. Styl autorki poszybował w górę. Niezwykle złożony świat kusi od pierwszych stron, trzyma w napięciu i daje nadzieje na jeszcze więcej.

Wśród bohaterów

Najmocniejszym punktem powieści jest kreacja postaci. To niesamowite, z jaką dokładnością i dużą dawką charakteru autorka stworzyła swoich bohaterów. Aline od pierwszego tomu przyciąga uwagę swoją siłą, mądrością i charyzmą. Nie inaczej jest i tym razem. Jej każdy krok przykuwa uwagę, przyciąga spojrzenia i tworzy niepodważalnie dobrą treść. Pan Kamienia Wschodu to zarówno postaci znane z pierwszego tomu, jak i ci zupełnie nowi. Nie zawiodłam się przy spotkaniu ze znanymi, ale i te nowe  wzmagały mą ciekawość i błysk w oku. Jakże odmienni od tych, których dała nam poprzednia odsłona cyklu. Żywi, nieokrzesani, nieprzewidywalni. Mrukliwy i surowy w obyciu Michel skradł moje serce, a jego sposób bycia okazał się tym, czego ta historia potrzebowała.

Na uwagę zasługuje lud Północy. Starodawne wierzenia, nieustępliwość, chłód i dystans, przez które Aline będzie musiała się przebić, by zjednać sobie ich przychylność. To odmiana i równocześnie coś idealnie wpisującego się w cały świat przedstawiony. Dzięki pojawieniu się nowych postaci i miejsc historia zdaje się nabierać głębi.

 Podsumowanie

Pan Kamienia Wschodu to wciąż otwarta historia, która już uzależniła mnie od siebie, a wciąż ma tak wiele do przekazania. Aż boje się pomyśleć, co jeszcze może przytrafić się Aline. Pełno tu zwrotów akcji, zdrad i niespodziewanych sojuszy, tych dających ratunek i tych odsuwających niebezpieczeństwo. Magia, nietuzinkowe kreacje postaci i natłok wydarzeń, których wciąż chcemy więcej. Dynamiczna, nieprzewidywalna, skonstruowana z niezwykłą lekkością i pomysłem na każdy detal. To dobra kontynuacja doskonale rozplanowanej opowieści, której nie warto poznawać od drugiego tomu. Pierwszy rozpoczyna tę opowieść, nadając jej kształtu, a drugi doprawia szczyptą północy. Oba tworzą spójną całość, zapewniając czytelnikowi masę przeżyć. To kawał dobrej fantastyki, innej niż wszystkie. Świeża, spisana piórem zdolnym i niezdradzającym wszystkiego. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom.

Dział: Książki
poniedziałek, 28 luty 2022 23:56

Nowy początek

Po co opłacać drogi „pobyt” więźniów skoro... można na nich zarabiać? Tym razem nie chodzi jednak o typową pracę. Teraz swój koszt skazańcy opłacają za pomocą grania w grę!

„Nowy początek” to już szósty tom serii „Drogi szamana”. Jeśli do tej pory nie mieliście z nią nic wspólnego, pozwólcie, że was zachęcę. W świecie tym, zamiast odbywać regularną karę, więźniowie dają się zamknąć w kapsule. Za jej sprawą trafiają do gry, na zdecydowanie mniej przyjemnych warunkach niż rozrywkowi gracze. Ich „gra” ma bowiem jeden cel, służy spłacie wyroku. Jeśli nie czytałeś poprzednich tomów... zatrzymaj się. Czas bowiem na fabułę szóstej części. Jak się okazuje, Dmitrij odsiedział (czy odegrał?) już swoje i może wrócić na wolność. Jednak Barliona nie zamierza tak łatwo oddać swojego słynnego szamana. W jaki sposób? Jak się okazuje, koniec odsiadki nie jest taki łatwy. Gdzie kończy się gra, a zaczyna rzeczywistość?

„Droga szamana” to fantastyczna seria dla każdego miłośnika gier (w szczególności RPG). Za jej sprawą wszystko to, co do tej pory dostępne było tylko na ekranie, pojawia się też w książkowej odsłonie. Statystyki postaci, sprzętu, progres rozwoju i wiele innych. Jeśli więc lubicie i grać, i czytać, będziecie zachwyceni.

Po raz kolejny autor postawił na mnóstwo emocji. Praktycznie każdy tom kończył się zaskakującym zwrotem akcji, dlatego i tym razem nie mogłam, doczeka się kontynuacji. Czy szósty tom zapewnił mi podobny poziom wrażeń? Muszę przyznać, że tak! Po raz kolejny opowieść obfitowała w ciekawe zwroty akcji. Chociaż wydarzenia były trochę chaotyczne, to bez wątpienia nie narzekałam na nudę. Każdy kolejny element fabularnej układanki dodawać coś ciekawego do całości (co przy tak długich cyklach wcale nie jest takie łatwe).

Czy po raz kolejny można zarzucić opowieści, że nadużywa nieprawdopodobnych przypadków? Tak. Chociaż niekoniecznie „niestety”. Odbieram tę opowieść trochę na zasadzie gry przeładowanej akcją, w której dużo się dzieje, a efekty specjalne przykrywają pewne braki w logice fabuły.

Pojawia się też ciekawe wątek kryminalny, związany z cyber światem, który dodatkowo nadaje całości rumieńców. Całe szczęście autor nie stosuje otwartych rozwiązań. Wszystko na końcu znajduje swoje wyjaśnienie, które jest tak bardzo kompletne, że w zasadzie nie wymaga kontynuacji. Niemniej cieszę się, że to nie jest ostatni tom, ponieważ bardzo polubiłam serię.

Dział: Książki

Co może wyjść z połączenia wątków zaczerpniętych z mitologii Lovecrafta oraz historycznych inspiracji i wierzeń, począwszy od starożytnych religii po XIX (ziemski) wiek? Co się stanie, jeśli taką miksturę przyprawimy szczyptą steampunku, przesączymy demoniczną grozą, a fabułę osadzimy w niespokojnych czasach, w których legitymizowany przez państwo fanatyzm religijny Cesarstwa ściera się z demokratycznym liberalizmem Republiki?

Dział: Patronaty
czwartek, 17 luty 2022 11:34

Rigor

 

Ludzie już nie wierzą w istnienie bytów nadnaturalnych; logika kieruje ich życiem, a nauka ma pomóc wytłumaczyć zjawiska, z jakimi przychodzi się nam spotkać. A co, jeżeli czegoś nie da się racjonalnie wytłumaczyć? Jeżeli ta rzecz, to istnienie, wymyka się wszelkiemu pojmowaniu...?
Nie wierzcie temu, co widzicie- wzrok może Was oszukać. Wiedza może Was oszukać. Istnieją rzeczy, które wymykają się ludzkiemu pojmowaniu, więc... po prostu słuchajcie.


Nie wiedziałam, w jak dużym stopniu mogę wierzyć w zapewnienia, iż wyobraźnia pana Śmigla gładko przesuwa się po różnych gatunkach. Zbiór opowiadań "Rigor" bowiem nie jest ukierunkowany na wyłącznie jedną kategorię- znajdziemy tutaj historie z pogranicza grozy, fantastyki, jak również thrillera. I owszem, książka ta udowodniła, iż nasz polski autor posiada wyobraźnię wielokierunkową, nie skupiał się wyłącznie na jednym gatunku, racząc czytelnika zróżnicowanymi opowiadaniami. Wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością pana Łukasza, a słyszałam o niej całkiem dobre opinie. Teraz wreszcie nadeszła możliwość, by wyciągnąć na jej temat swoje własne zdanie.


Zbiory opowiadań zazwyczaj przerażają; i nie, nie ze względu na tematykę- raczej na fakt, iż książka wypełniona owymi krótkimi formami literackimi jest nierzadko trudniejsza do zrecenzowania. Mamy kłopot, by wysnuć wniosek na temat danego opowiadania, gdyż np. było za krótkie, nie zdążyło w nas wzbudzić potrzebnych emocji, nie dostarczyło tego, czego w nim szukaliśmy. Inne z kolei mogą być zbyt rozwlekłe, a my cierpliwie czekamy na finisz. Rzekłabym, że w przypadku "Rigor" takiej sytuacji nie napotkałam- wszystko było wyważone, każda historia (moim zdaniem) miała odpowiednią długość, więc bez problemu mogłam poznać bohatera, jego refleksje, plany. I to prawda, autor żongluje gatunkami z wprawą magika: raz byłam w Japonii, by za kilka stron przenieść się w zakątki innego kraju, innego czasu, innej czasoprzestrzeni. Spotykałam na swojej drodze tajemnicze byty, kosmiczne istoty, jak również zwykłych ludzi, noszących znamię zła. Misz- masz idealny, więc teoretycznie na nudę nie powinnam narzekać. A jednak... jednak coś na tej drodze poszło nie tak, bowiem zupełnie nie mogłam się wciągnąć. Niby cały czas się coś działo, a jednak wydarzenia nie przyciągały mojej uwagi na tyle, bym zupełnie zapomniała o otaczającej mnie rzeczywistości. Niektóre dialogi były drętwe, a postacie... cóż, takie, o których nie można jednoznacznie nic powiedzieć. Jak tło.


Żeby nie skreślać całkowicie "Rigor" z Waszej ewentualnej listy "must read" dodam, że były -i oczywiście!- opowiadania bardzo dobre, choć jak dla mnie znacznie mniej. Do takich przypisuję m.in. to o Świętym Mikołaju (poniekąd...), gdzie mogliśmy się spotkać z mrokiem, brutalnością i dawnymi obrazami istot, które obecnie znamy pod zupełnie innym wizerunkiem. Podobnie rzecz się miała z czytelniczą podróżą do Japonii, gdzie postrach siały groteskowe byty- to było coś nowego. A wracając do kwestii bardziej realnych, na plus również zapisało się w mojej pamięci opowiadanie o pewnym detektywie, który napotkał na swojej drodze tak mroczne siły, że nikomu nie życzyłabym powtórki z jego doświadczeń. Przyznam szczerze, że opowiadania z gatunku science fiction zupełnie mnie nie przyciągnęły, ale to raczej kwestia tego, iż owa kategoria w ogóle nie podbiła mojego serca, w żadnym wydaniu. I na ten moment pozostaje to niezmienne.


Reasumując, "Rigor" zawiera w sobie kilka mocnych pozycji, otoczonych przez nieco słabsze, mniej intrygujące. Moim zdaniem książka zasługuje na mocną tróję, co nie zmienia faktu, że z chęcią sięgnę po pozostałe książki autora - z czystej ciekawości. A nuż poprzednik spodoba mi się bardziej? Wierzę również, że z lektury na lekturę pisarz jeszcze bardziej rozwinie swoje pióro, zabierając nas w jeszcze ciekawsze literackie podróże. Mimo wad zachęcam do sięgnięcia po nowość od pana Śmigla, może akurat to Wy odnajdziecie w niej więcej dla siebie.

Dział: Książki

Magiczny Ekspres powraca i to z impetem. Drugi tom trylogii o podtytule Między światłem a cieniem przynosi nowe przygody i tajemnice, a także zaskakujący zwrot akcji, który niejednego czytelnika z pewnością mocno zaskoczy. 

Fabuła drugiego tomu stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń opisanych w pierwszej części, dlatego warto zapoznać się z poszczególnymi tomami chronologicznie. Tytułowy Magiczny Ekspres to niezwykła szkoła dla wybitnych i wyróżniających się dzieci i młodzieży. Ci obdarzeni potencjałem są odszukiwani na całym świecie przez jednego z trzech Obieżyświatów, czyli widmowych zwierząt - tygrysa, zająca i niedużego ptaszka, słonkę. Otrzymują wówczas specjalny bilet, dzięki któremu mogą wstąpić na pokład pociągu i zostać wpisanym na listę uczniów. 

Teoretycznie nikt nie może wsiąść do pociągu bez biletu. Jedyną osobą, której się to udało, jest Flinn Nachtigall, która dotarła do szkoły w poszukiwaniu zaginionego brata. Po licznych perypetiach, o których mogliśmy przeczytać w pierwszym tomie, dziewczyna została wpisana na listę uczniów, jednak nadal nie udało jej się rozwiązać tajemnicy zniknięcia jej brata Jontego. Jakby tego było mało, Flinn odkrywa, że pociągowi zagraża nadciągające niebezpieczeństwo.  

Magiczny Ekspres ma swój niezwykły urok. Z jednej strony mamy nieco nostalgiczny, zabytkowy skład pociągu, który w niemal niezmienionej formie od dziesiątek lat przemierza cały świat, chroniony magią i zaczarowaną technologią. Z drugiej strony dostajemy zaczarowaną szkołę, do której teoretycznie może trafić każdy - niezależnie od pochodzenia, jeśli tylko Obieżyświaci dostrzegą w nim właściwy potencjał. Może chodzić o inteligencję, zdolności techniczne lub wyobraźnię. Jest to wyraźne przesłanie do młodych czytelników, że każdy może być kimś wyjątkowym, musi tylko odnaleźć “swoją” dziedzinę i w niej się spełniać.  

Sam pomysł magicznej szkoły nieodmiennie nasuwa skojarzenie z serią o Harrym Potterze, zwłaszcza że część pomysłów autorki wyraźnie do niej nawiązuje. Może to moja nadinterpretacja, ale wzmianki o specjalnych słodyczach i przekąskach dla uczniów (niedostępnych dla zwykłych ludzi), waluta używana w pociągu czy magiczne figurki zbierane przez Pawi kojarzyły mi się niezmiennie ze światem stworzonym przez J.K. Rowling. Tyle że Hogwart jest jeden i niepodrabialny, a Magiczny Ekspres – mimo niewątpliwych zalet – mu nie dorównuje na żadnej z płaszczyzn.  

To, co może razić dorosłego czytelnika w opowieści snutej przez Ancę Sturm to podążanie za pewnymi schematami i przewidywalność fabuły. Chociaż muszę przyznać, że jeden z kluczowych zwrotów akcji zaskoczył mnie naprawdę na plus i za to autorce należą się słowa uznania.  

Jeśli spodobał Wam się pierwszy tom Magicznego Ekspresu, sięgnijcie również po drugi. Znajdziecie tu magię, przygodę i tajemnice. Dla młodych czytelników to z pewnością pozycja warta uwagi. 

Dział: Książki
niedziela, 13 luty 2022 14:33

Outpost 2

 

"Są takie żmije, którym odrąbiesz głowę, a ta nawet martwa może jeszcze ukąsić i wstrzyknąć jad."

Poprzednia odsłona "Outpost" wywołała bardzo dobre wrażenie, kolejna "Outpost 2" również dostarczyła sporo rozrywki czytelniczej. Byłam pod wrażeniem wytwarzania intrygującego klimat niepewności, zagrożenia i katastrofy, wplecenia elementów horroru i sensacji. Dmitry Glukhovsky swobodnie miksował trendami gatunków, dzięki czemu nie wiedziałam, w jakiej atmosferze w danym momencie będę się poruszać. Podobnie było ze scenariuszami losów bohaterów, jeden zaskakujący splot okoliczności, nagłe odwrócenie sytuacji, niespodziewane uderzenie, potrafiły wszystko zmienić. I to zdecydowanie przemawia na plus historii. Kolejny pozytywny aspekt wiązał się z postapokaliptyczną wizją Rosji, prowadzoną sugestywnie i z wyczuciem. Co więcej, złożoną z wielu warstw, przeszłych i współczesnych odniesień, wygórowanych ambicji i rzeczywistych realiów. Rosja sama dla siebie stanowiła zagrożenie, ale też wyraziście wyczuwało się jej negatywny wpływ na losy świata.

Autor podsuwał tematy do rozważań, zachęcał do przemyśleń odnośnie kondycji rosyjskiego państwa. Wyciągał wciąż drzemiące w narodzie marzenia o potędze, której wszyscy powinni się bać, pragnienia części społeczeństwa bycia zjednoczonym pod silną ręką z cechami caratu i cesarstwa. Rewelacyjnie ukazał zderzenie tego, co w ścisłych kręgach Moskwy (tym silniejszych i bogatszych, a przy tym bardziej frasobliwych i lekkomyślnych, im bliżej centrum miasta) z jej rubieżami (zaniedbanymi i zapomnianymi, biednymi i surowymi, traktowanymi jedynie jako bufor bezpieczeństwa przed inwazją zła). Nikt nie śmiał się buntować wobec narzuconemu porządkowi, przynajmniej w oficjalnej wersji, w obawie przed zdradliwym donosem sąsiada, pochlebcami aparatu państwowego, drastycznymi represjami ze strony służb bezpieczeństwa. Skąd my to znamy? W Jarosławiu, kiedyś ważnym węźle kolejowym, teraz najdalej wysuniętym miejscu na peryferiach Moskowii, ufortyfikowanym posterunku, coś zdecydowanie poszło nie tak, jak powinno. Lisicyn Jura zostaje wysłany z setką żołnierzy, aby sprawdzić, co tam się stało, dlaczego trwała cisza mieszkańców pierwszej zapory przed czymś niezidentyfikowanym.

W powieść wgryzałam się mając na uwadze mroczny klimat,  wypływające przesłania, wyrazistych bohaterów i zajmującą intrygę. Nie ma jednej kluczowej postaci, w zamian kilka wiodących. Nie miałam pewności, czy długo będą towarzyszyć w czytelniczej przygodzie, jakie barwy będą do nich przyrastać, dokąd mnie zaprowadzą. Obserwowałam to, co działo się w Moskwie, jakim presjom poddawane były symbole rosyjskiej kultury wobec braku telewizji i internetu, a także podróżowałam śladami spustoszenia i walki o przetrwanie. Narracja przyjemna, miękko w nią wchodziłam, wygodnie płynęłam nurtem. Zgrabnie dostosowała się do potrzeb odbiorcy. Niekiedy akcja zastygała w mało wciągających scenach, ale żadna nie została bezpodstawnie włączona do fabuły, dawała uzasadnienie lub nadawała koloryt. Finalna odsłona w pełni usatysfakcjonowała, wpasowała się w ciąg trudnych indywidualnych decyzji i wyzwań. Jej wydźwięk długo jeszcze rozbrzmiewał w myślach. Zanim sięgnie się po powieść, warto poznać jej poprzedniczkę.

Dział: Książki
wtorek, 08 luty 2022 10:59

Pustynny ksiażę. Księga II

Po zakończeniu pierwszej księgi Pustynnego Księcia, bez chwili wahania sięgnęłam po kolejny tom. Wiele się wydarzyło po tym, jak Olive została uprowadzona do Pustynnej Włóczni i gdy dowiedzieli się prawdy o niej. Demony coraz zacieklej atakują, a przepowiednia może się sprawdzić. Czy jednak Olive ma szansę pokonać otchłanców? Czy znajdzie swoje miejsce na Ziemi?


Selen, Derin, Arick i Rojvach, Olive i Kaji stają przed wielkim zadaniem. Dźwigają na swoich barkach sławę swoich rodziców, którzy przyczynili się do pokonania demonów i zabicia ich matki. Każde z nich chcę iść własną ścieżką, a nie tą wybraną przez innych. Czyha na nich ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ na ich życie czai się ktoś potężny, kto wcale nie zginął.


Malowany człowiek to było arcydzieło, które pochłonęło mnie na kilka dni. Ogromnie ciekawa byłam losów dzieci bohaterów Cyklu Demonicznego i podeszłam do książki pełna oczekiwań. Pierwsza księga miała słabe momenty i tak samo było w tej. Chociaż ostatnie rozdziały sprawiły, że nie mogłam się od treści oderwać, kolejne strony pochłaniałam z rosnącym przerażeniem i zainteresowaniem, to niestety wcześniej wielokrotnie odkładałam lekturę, bo się nudziłam. Akcja w Pustynnym Księciu jest bardzo nierówna i raz biegnie na złamanie karku, a raz zwalnia. Niekiedy takie zabiegi mogą czytelnika znudzić i tak było i w tym przypadku. Dodać jednak muszę, że Księga Druga była o wiele bardziej skierowana na akcję, chociaż na scenę dołączyły dzieci Rojera, Arick i Rojvach.


Ciekawym było obserwowanie Olive, który/która zmieniał się, dojrzewał i zaczynał dostrzegać własne ja. Chociaż nadal trudno odnaleźć mu/jej swoje miejsce na ziemi, postanawia zrobić coś, za co będzie odpowiedzialny/a. Trudno mi pisać o niej w jednej osobie, bo sama Olive nie wie, kim naprawdę jest, co szczególnie dobrze widać w kilku scenach, kiedy staje się kobietą albo chwyta za broń po przerwie. Nie wiem, jaki zamysł ma autor i jestem ciekawa, jak rozwinie losy bohaterki. Derin również dorasta, a wydarzenia, w których uczestnicy, kształtują go. Brzemię jego ojca bardzo się na nim odbija; ma wrażenie, że wszyscy oczekują, że będzie taki sam jak Wybawiciel, jednak chłopak nie czuje w sobie tej odwagi. Wielokrotnie by zawrócił, gdyby nie jego towarzysze. Dla rodziny, przyjaciół zrobi wszystko, ale obawia się i ten lęk niejednokrotnie przejmuje nad nim kontrolę.


Z racji tego, że wszystkie wydarzenia w Księdze Drugiej rozgrywają się w Pustynnej Włóczni albo w Nowej Karsji widać, że Peter V. Brett inspirował się kulturami Bliskiego Wschodu. Wyobrażam sobie więc szok Olive, gdy z Zakątka została uprowadzona do tak innej Pustynnej Włóczni.


Chociaż Pustynny Książę. Księga II nie podbił mojego serca bezgranicznie, to przyznam, że jestem na tyle zaintrygowana, że będę wyczekiwać kolejnych części Cyklu Zmroku.

 

Dział: Książki
wtorek, 01 luty 2022 15:35

Pustynny Książe. Księga I

Dopiero zaczynam swoją przygodę z Cyklem Demonicznym, a jestem nim niesamowicie oczarowana. Nieznajomość całej historii nie przeszkodziła mi w sięgnięciu po prequel, który rozpoczyna Pustynny Książę. Księga I. Znani bohaterowie dorośli, a ich rolę przejmują ich dzieci, którzy dorastali z brzemieniem imienia swoich poprzedników. Pojawia się jedno pytanie: czy to może być dobre? Czy Brett serwuje nam odgrzewanego kotleta?

Od piętnastu lat na świecie panuje względny spokój. Piętnaście lat temu, Wybawiciel zszedł do otchłani, aby zabić demony, które od lat niszczą wioski, miasta i zabijały ludzi. Wydaje się, że wszyscy wiodą już zwyczajne, codzienne życie, a Wielki Run osłania mieszkańców Zakątka przed wszelakim niebezpieczeństwem. Dzieci ludzi, którzy wygrali walkę z demonami, a tym samym zapisali się na kartach historii, chcą żyć pełnią życia. Buntują się przeciwko regułom, ale nie wiedzą, że znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Demony powracają i polują na Olive i Darina. Teraz to oni muszą stawić czoła stworom z Otchłani i kontynuować bitwę, którą rozpoczęli ich rodzice.

Pustynny Książę. Księga I to lektura, która ma dobre i złe momenty. Niekiedy nie mogłam się od książki oderwać, pochłaniałam kolejne strony z wielką zachłannością, chcąc dowiedzieć się, jaki los spotka bohaterów. Jednak te ekscytujące momenty przeplatane były zwolnioną akcją i oczekiwaniem, które jednak nie sprawiło, że czytałam z wielkim zaangażowaniem. Chociaż akcja dość szybko biegnie do przodu i bohaterów poznajemy w trakcie, to fragmenty i rozdziały, które miały dać czytelnikowi odetchnąć, bardzo mnie nudziły. Odkładałam wtedy książkę na bok i wracałam do niej po jakimś czasie, żeby znowu dać się pochłonąć akcji.

Peter V. Brett miał ciekawy pomysł na kontynuowanie akcji w świecie Cyklu Demonicznego. Obserwowanie dzieci, które niosą na barkach sławę swoich rodziców, było intrygujące. Zarówno Olive, jak i Darin, nie wiedzieli wszystkiego. Ich opiekunowie nie zdradzali im wszystkich tajemnic, otoczyli ich murem, przez co trudno im było odnaleźć się, gdy akcja zaczynała nabierać tempa. Zdecydowanie więcej miejsca otrzymała Olive – córka Leeshy i Ahmanna Jardira, przez co można ją było dobrze poznać. Darin to dla mnie zagadka i z chęcią poznam go lepiej w kolejnych częściach. Jest jednak coś, czym autor mnie niesamowicie zaskoczył i nie wiem, co o tym myśleć. Przez całą lekturę układałam sobie to w głowie i nadal nie widzę w tym sensu. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo każdy, kto zechce przeczytać Pustynnego księcia, dowie się o tym już w ciągu kilkudziesięciu stron.

Książka ma w sobie ogrom tajemnic i nieskończonych wątków. Jestem ciekawa, jak autor dalej poprowadzi akcje i czym mnie jeszcze zaskoczy. Czuję, że wydarzenia mogą posunąć się w najmniej oczekiwanym kierunku i dać mi pełną emocji serię. Księga I nie jest powieścią idealną, ale również nie najgorszą.

Dział: Książki
piątek, 21 styczeń 2022 10:29

Dwór Srebrnych Płomieni

 

Niebezpieczeństwo nadciąga...


Kasjan ze wszystkich sił pragnie ochronić przyjaciela, a zarazem swego władcę, Rhysanda. Informacje docierające zewsząd, są jednak niezbyt pomyślne — oto ludzkie królowe ponownie zamierzają zewrzeć szyki i odebrać to, co według nich słusznie im się należy. Któraś z nich jest na tropie magicznych przedmiotów, a zebranie ich wszystkich sprawi, że świat upadnie. Nie będzie już nic poza mrokiem. I choć głównie to zaprząta głowę mężczyzny, jest jeszcze coś- a raczej ktoś. Nesta. Kobieta, która w jakiś tajemniczy sposób, mimo odpychającego zachowania i jawnie wrogiego nastawienia przyciąga go do siebie. Żeby uratować Królewstwo i życie bliskich im osób, muszą jednak porzucić wzajemne animozje i dać z siebie wszystko. Stawką jest wszystko.

Zastanawiałam się, dlaczego wydawnictwo postanowiło podzielić tom czwarty na dwie "mniejsze" części. Ostatecznie jest to ta sama historia, którą spokojnie można by kontynuować jako całość- tyle, że objętościowo obszerniejszą. A jednak... choć część poprzednia potężnie mnie wynudziła, to jej następczyni okazała się nieco lepsza.

Można powiedzieć, że Nesta Archeron odnalazła w życiu coś na kształt celu. Przymusowy pobyt w Domu, w otoczeniu przybocznych Rhysanda oraz praca społeczna w bibliotece sprawiły, że jej nastawienie nieco uległo zmianie. Uznała, że treningi to dobra odskocznia od dnia codziennego, a zachęcenie do nich innych kobiet, pracujących z nią w wypełnionym książkami budynku, jest dobrym planem. Szczególnie że odnalazła również coś na kształt przyjaźni. Tylko dziwna relacja między nią a Kasjanem nie daje jej spokoju; kobieta sama nie do końca wie, czego chce, podskórnie bojąc się odrzucenia (choć w życiu nie przyznałaby tego głośno). Jednak to właśnie Nesta stanowi swoisty klucz do odnalezienia magicznych przedmiotów i ocalenia świata, jaki znała do tej pory. Od razu można zauważyć, że ta część charakteryzuje się większą ilością akcji w fabule. Przede wszystkim towarzyszymy Neście w jej codziennych ćwiczeniach, ale również w swoistej walce o samą siebie. To prawda, że bohaterka do tej pory jawiła nam się jako bezczelna, wulgarna kobieta. Nie można jednak zaprzeczyć, iż sile jej ostrego języka dorównuje siła psychiczna. Obserwujemy zachodzące w niej powoli zmiany, kiełkowanie zaufania do drugiego człowieka i to jest ogromny plus- na naszych oczach Nesta zmienia się z wrogiej pijaczki w rasową wojowniczkę. Co prawda jeszcze miewa gorsze momenty, ale któż ich nie ma, prawda?

Jak już wspomniałam, tym razem przed naszymi bohaterami stoi nie lada zadanie- muszą uprzedzić ludzkie królowe i odnaleźć magiczne przedmioty, nim wrogie władczynie położą na nich łapska. Odnalezienie ich nie jest dziecinnie prostym zadaniem, bowiem zostały bardzo starannie ukryte — ten, kto to uczynił, wiedział, jak ogromną moc posiadają. Towarzyszymy Neście oraz Kasjanowi w ich podróży, jesteśmy częścią akcji i wreszcie coś się dzieje. Na taki rozwój sytuacji miałam nadzieję.

Wzajemne stosunki tej dwójki określiłabym jako skomplikowane; ona niby chce z nim być, ale boi się odrzucenia. On jej pragnie, ale ona go odtrąca, więc i on się dystansuje. I tak w kółko. Aż dziw bierze, że dwoje dorosłych ludzi zachowuje się gorzej niż dzieci. Szczerze powiedziawszy, bawiły mnie te ich podchody. Może dlatego, że nie zastanawiali się zbyt długo nad spędzeniem ze sobą nocy, ale nad określeniem, co naprawdę do siebie czują już tak. Szczególnie, że od poprzedniej części wiadomo, że i tak będą razem. Na tym polu autorka zupełnie mnie nie zaskoczyła i chyba tego mi brakowało- niepewności, czy mimo wszystko ta dwójka wreszcie odnajdzie spokój w swoich ramionach. Żadnych podchodów. Wszystko podane jak na tacy. I oczywiście sceny łóżkowe rodem z "50 twarzy Grey'a", co już zupełnie zaburzało wizję relacji Nesty i Kasjana. Jakoś... wolałabym tę miłosną historię w wersji bardziej soft.

Skoro odnalazłam w tej części więcej pozytywów, to dlaczego ocena wciąż jest niezmienna? Owszem, było tutaj więcej akcji. Pozostałe aspekty, o których wspominałam przy recenzowaniu poprzedniczki, nie uległy jednak zmianie. Bohaterowie nadal są jednowymiarowi, szarzy, stanowią tylko tło dla Nesty i Kasjana, a szczerze mówiąc chciałabym -choć trochę- poznać pozostałych, skoro nie miałam okazji sięgnąć po pierwszy i kolejne tomy. Większość fabuły to nadal love story między dwójką głównych postaci z rozmyślaniami "chcę- nie chcę", co po pewnym czasie irytuje jeszcze bardziej. Nadal więcej seksu niż akcji. I myślę, że gdyby wyrzucić z obu części tomu czwartego niepotrzebne, rozwlekłe fragmenty, to spokojnie mógłby powstać jedna, sensowniejsza książka. Czasami czuło się, że wszystko rozciągane jest na siłę, byle tylko naklepać więcej stron.

Świat stworzony przez panią Sarah J. Maas nadal mnie nie porwał, aczkolwiek widzę całość w nieco jaśniejszych barwach. Fanów twórczości zapewne nie muszę zachęcać, zaś pozostałych... cóż. Zostawiam to Waszemu czytelniczemu "sumieniu".

Dział: Książki